Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ćwiczenie -marzec
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:56, 27 Mar 2014    Temat postu:

Billy Kid chyba był rewolwerowcem ... czy to on bił się z Joe, czy kuzyn William, bo Bill, Billy to też zdrobnienie od Williama?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:03, 27 Mar 2014    Temat postu:

Nie, to nie kuzyn Will się bił z Joe

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:19, 27 Mar 2014    Temat postu:

Wolałam się upewnić, bo zdziwiłam się, że rewolwerowiec okładał się pięściami z Joe ... oni się raczej rzadko bili, bo musieli mieć bardzo sprawne dłonie, jak pianiści Very Happy ... w bójce mogliby je sobie uszkodzić ... ale młody był, to pewnie go poniosło ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:34, 28 Mar 2014    Temat postu:

ciekawe... Gdzie część III...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:39, 28 Mar 2014    Temat postu:

Będzie do końca marca mam czas Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:41, 29 Mar 2014    Temat postu:

Na szczęście marzec jeszcze się nie skończył, więc zdążyłam odrobić pracę domową na czas. Prawie rzutem na taśmę. Smile

* * * * *

Chris Larabee i Vin Tanner jechali od dłuższego czasu w milczeniu. Czuli się na tyle dobrze w swoim towarzystwie, że nie musieli niepotrzebnie strzępić języków. Cisza im nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, dawała ukojenie. Gdy zobaczyli w oddali zabudowania miasteczka, do którego dążyli, lekko wstrzymali konie.
- Zgodzi się? – Vin spojrzał na Chrisa, unosząc niepewnie brwi.
- Nie wiem – przyznał się jego kompan. – Niedługo się przekonamy.
- Nada się? – drążył Tanner.
- Dobrze strzela, świetnie rzuca nożem – argumentował Chris.
- Hmmm... – Tanner na chwilę zasznurował usta i rozejrzał, kontemplując piękny krajobraz. - Trzeba go przekonać.
- Spróbuję – Chris lekko się uśmiechnął.
- Dobrze go znasz? – Vin przyjrzał się badawczo swemu towarzyszowi.
- Cóż… Poznałem go kilka lat temu w drodze do Meksyku, w jakiejś przydrożnej spelunie. Obaj wstąpiliśmy nawilżyć wysuszone gardła i zupełnie przypadkiem wplątaliśmy się w aferę. W rezultacie uratowaliśmy życie jakiemuś człowiekowi, który naraził się bandzie Vasqueza. Musieliśmy szybko opuścić tamte strony, ale zapamiętałem go, a on mnie. Rok temu spotkaliśmy się w Sacramento, też przypadkiem.
Vin Tanner pokiwał głową. Wiedział, że Chris Larabee niełatwo nawiązuje przyjaźnie, a o tym mieszkańcu Ponderosy mówił z sympatią, może nawet z sentymentem. Był ciekawy, jak wygląda nieznajomy, który być może pojedzie z nimi do meksykańskiej wioski opanowanej przez bandę niejakiego Calvero.
Miasteczko Virginia City powitało ich ujadaniem psa, który szarpał się jak oszalały na łańcuchu. Po ulicach snuli się niemrawo przechodnie. Upał dawał się wszystkim we znaki. Chris i Vin postanowili zajść do saloonu i wypytać o drogę. Z ulgą usiedli przy stoliku i z przyjemnością zaczęli sączyć zimne piwo. Nie dopili nawet do połowy, gdy wahadłowe drzwiczki otworzyły się i do środka wkroczył przystojny mężczyzna, ubrany na czarno. Poruszał się z wdziękiem i nonszalancją. Zanim dotarł do baru, omiótł wzrokiem siedzące przy stolikach towarzystwo. Jego wzrok zatrzymał się na Chrisie, który wstał i postąpił ku niemu kilka kroków.
- Chris? – zdziwił się mężczyzna. – Co ty tutaj robisz?
- Witaj, Adamie – powiedział, uśmiechając się szeroko. – Szukałem cię.
Vin patrzył na tę scenę z dużym zainteresowaniem. Obaj mężczyźni byli ubrani na czarno i wyglądali tak, jakby się w tej kwestii umówili, choć zdecydowanie różnili się typem urody. Chris odwrócił się i spojrzał na Vina.
- To Vin Tanner – przedstawił go Adamowi, który uścisnął jego rękę i dosiadł do ich stolika.
- Szukałeś mnie? – Adam wrócił do przerwanej rozmowy.
- Tak – potwierdził krótko. – Zbieram grupę do obrony mieszkańców pewnej wioski w Meksyku. Płacą niewiele, ale tobie chyba na forsie nie zależy… – uniósł pytająco brwi.
- Jestem ranczerem, a nie rewolwerowcem – spokojnie odparł Adam i rzucił okiem na Vina, któremu nieznacznie drgnął mięsień na twarzy, zdradzając jego niezadowolenie.
- Wiem – nie zrażał się Chris. – Wiem także, że zawsze stajesz po stronie pokrzywdzonych, a ci ludzie naprawdę potrzebują naszej pomocy. Są terroryzowani i notorycznie okradani przez lokalną bandę Calvery. Jeśli my im nie pomożemy, nikt tego nie zrobi.
Adam niezauważalnie westchnął, upił kilka łyków piwa, spojrzał beznamiętnym wzrokiem na Chrisa, później na Vina. W jego głowie kotłowała się lawina sprzecznych myśli.
- Zastanów się – zaproponował w końcu Chris, wstając od stolika i wyciągając do Adama rękę na pożegnanie. – Jeśli się zdecydujesz, to jutro przed południem spotkamy się na rozstaju dróg za miastem, przy drogowskazie. Jeśli nie…, to trudno. Nie będę miał żalu.
Vin uchylił kapelusza i kiwnął głową. Wyszli. Adam został sam z niedopitym kuflem piwa i miną pokerzysty.
Nazajutrz Chris i Vin wyjechali niespiesznie z miasta. Obaj zastanawiali się, jaką decyzję podjął Adam Cartwright. Chris miał nadzieję, że poruszył w Adamie strunę współczucia, wiedział, że jest on wyczulony na wszelką niesprawiedliwość i ludzką krzywdę. Vin podchodził do całej sprawy z rezerwą. Spodobał mu się spokój i opanowanie tego całego Cartwrighta, ale drażniło go to, że nie podjął decyzji od razu. Chris za niego ręczył, więc gra była warta świeczki i drogi, którą przebyli, aby skaptować nowego uczestnika wyprawy.
Na rozstaju dróg nikt na nich nie czekał. Nie skomentowali tego w żaden sposób, nie spojrzeli na siebie, tylko przejechali obok drogowskazu jak gdyby nigdy nic. Tuż za zakrętem zatrzymali jednak konie. Pod drzewem siedział Adam Cartwright i najspokojniej w świecie czytał książkę. Jego koń z godnością skubał trawkę. Adam podniósł głowę i lekko uśmiechnął.
- Dlaczego nie czekałeś przy drogowskazie? – zainteresował się Vin.
- Chciałem zobaczyć wasze miny – powiedział z lekką ironią. – Było warto. Nie zawiodłem się – dodał złośliwie.
Chris pokręcił głową i prychnął z rozbawieniem.
- Rusz się spod tego drzewa – rzucił. – Po drodze musimy zajechać po Bernardo i Britta.
Adam wsiadł na Sporta, poprawił kapelusz i spojrzał w kierunku Ponderosy. Miał zamiar wrócić w jednym kawałku. Musiał. Obiecał. Inaczej Pa i bracia by go zabili.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:45, 29 Mar 2014    Temat postu: Ćwiczenie -marzec

Siedmiu wspaniałych -mój drugi ukochany western wszechczasów.
Adam bardzo tam pasuje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:02, 29 Mar 2014    Temat postu:

CZĘŚĆ III
Nim jednak wszyscy rozeszli się do swoich obowiązków z ust Sally padło stwierdzenie, że chciałaby zobaczyć prawdziwą korridę.
Słysząc to Adam nieomal na wspomnienie tego co działo się u nich po takim incydencie zderzył się z framugą drzwi ku wielkiej uciesze Joe, który wpadł już na genialny plan jak to zorganizować, ale nie mówiąc im dodatkowo, że dzięki temu chce jeszcze bardziej przypodobać się dziewczynie i o dziwo bardzo zręcznie przekonując do swego przedsięwzięcia kuzyna Willa i Billego, z którym już się pogodził.
I już od paru nie przejmując się wszystkim tym w czym mieli pomagać potajemnie urządzali próby, które ze zwierząt nada się do tego pokazu. Jednak Joe nie pomyślał o tym, że trafi na dwa takie zwierzęta.
Na reszcie zbliżał się przez niego wyczekiwany dzień, ale jak na złość wszystko szło bardzo opornie i nawet te dwie najstraszniejsze rogate bestie leniwie zżerały siano kiedy je wieźli na to widowisko.
Joe ze zrezygnowaniem pomyślał, że to był chyba po raz kolejny jego głupi pomysł, ale to nic musi to doprowadzić do końca choćby miał skisnąć i do końca życia ponosić za wszystko karę.
Ale też nie spodziewał się tam zobaczyć bardzo zadowolonego i nie przejmującego się tym co on wyczynia Adama.
Niepewnym krokiem zaczął się zbliżać do starszego brata, który nawet przez chwilę nie silił się na żadne złośliwości ani tym bardziej kazania do niego czego dziwnie zaczął się obawiać.
Zanim jednak zdążył o cokolwiek go zapytać usłyszeli trzask łamanego drewna i krzyki stojących na rynku ludzi.
Aż w końcu ich oczom ukazał się szybko pędzący bardzo potężny człowiek z czerwoną chustą w ręku, a z tyłu rozjuszony porykujący złowrogo siwy byk.
Bracia tylko się przez moment przyglądali jak ów mężczyzna wpadł do pobliskiego sallonu, ale nie widzieli już co dalej się wydarzyło, ponieważ sami się musieli stamtąd zabierać przed zbliżającym się kolejnym zwierzakiem.
Wszystko działo się tak szybko, że tylko widać było latające krzesła, wybijane witryny konkurujących ze sobą sklepów i banków, dziury w ścianach i biegających w kółko ludzi, czasem też wyskakujących przez okna.
Z całym tym zamieszaniem, do którego przyczynili się też Will i Billy nieopatrznie wypuszczając drugie zwierzę, musieli sobie sami poradzić.
Kiedy na reszcie opanowali jako tako sytuację jak z podziemi pojawił przed nimi Chisum i przypominając Joe Pa wydarł się na nich niemiłosiernie głośno obzywając ich skończonymi idiotami i innymi podobnymi słowami, a także wyliczając wszystkie koszty czym wyrwał z zamyślenia siedzącego pod sallonem Adama trzymającego w ręce list z domu od Alicji. Po czym podszedł do niego, ale nim zdążył cokolwiek powiedzieć Adam przerwał mu:
-To nie moja wina, że Joe nie myśli i niech sam za siebie odpowiada i odpracuje to wszystko co na wywijał tutaj.
-I ty mówisz to tak spokojnie. Nie wierzę w to.
-A co mam jeszcze powiedzieć. Jak wróci do domu to też mu się dostanie…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:09, 29 Mar 2014    Temat postu: Ćwiczenie -marzec

Bardzo bonanzowo.
Czy będzie cześć 4 ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:39, 29 Mar 2014    Temat postu:

"na chwilę zasznurował usta"

tego jeszcze nie było Surprised

"Miasteczko Virginia City powitało ich ujadaniem psa, który szarpał się jak oszalały na łańcuchu. "

słyszałam to ujadanie Shocked

"...spojrzał beznamiętnym wzrokiem....został sam z ... miną pokerzysty....powiedział z lekką ironią... dodał złośliwie"

skondensowałaś Adasia jak nic Surprised Very Happy

"Jego koń z godnością skubał trawkę."

Laughing Laughing Chyba coś w tym jest, że zwierzę upodabnia się do właściciela Laughing ani chybił jak zacznie siorbać majestatycznie wodę z filiżanki Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:34, 29 Mar 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Pod drzewem siedział Adam Cartwright i najspokojniej w świecie czytał książkę. Jego koń z godnością skubał trawkę. Adam podniósł głowę i lekko uśmiechnął.

Z pewnością Adam majestatycznie tę książkę czytał. W następnym fanfiku koń również będzie majestatycznie popijał wodę ... nawet z korytka Wink
A swoją drogą zastanawiam się, jak koń skubie bez godności trawę? Leży na niej? Figlarnie podskakuje? Część wypluwa na obserwatorów i właściciela? Ale ja nie jestem znawcą koni Smile W każdym razie połączenie z Siedmioma wspaniałymi świetne i wyraziste Very Happy Pasuje do nich ... zresztą to on jest najwspanialszy ...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 20:35, 29 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:42, 29 Mar 2014    Temat postu:

Ewelina napisał:
A swoją drogą zastanawiam się, jak koń skubie bez godności trawę?

Z godnością - czyli tak od niechcenia, co jakiś czas. Wink Bez godności - rzuca się na trawę z obłędem w oczach. Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 21:38, 29 Mar 2014    Temat postu:

a majestatycznie wodę piję nonszalancko wyginając szyję i wdzięcznie zarzucając grzywą? Very Happy

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 21:38, 29 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:32, 29 Mar 2014    Temat postu:

Wychodzi na to, że gdybym pominęła w opowiadaniu zdanie: "Jego koń z godnością skubał trawkę.", to nie miałybyście co komentować. Zgroza Shocked Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 22:40, 29 Mar 2014    Temat postu:

Ależ skąd Smile wtedy byśmy po prostu komentowały inny barwny fragment - na przykład porównanie typów urody wszystkich trzech panów albo umiejętność władania bronią białą, kuchenną Wink
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin