Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

zadanie marcowe: kompilacja
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 2:18, 08 Mar 2015    Temat postu:

Mam nieodparte wrażenie, że moje opowiadania się robią coraz dziwniejsze...


***

Cookie wzięła do ręki jedną szyszkę, obejrzała ją dokładnie i wrzuciła do małego tobołka, który zrobiła ze swojej bluzy. Spojrzała na niebo; gałęzie drzew odcinały się ciemnymi liniami od atramentowego nieba usianego białymi gwiazdami. Księżyc wchodził właśnie w trzecią kwadrę i tracił już swoją przyjemną krągłość.

Pohamowała westchnienie i wróciła pod welingtonie, nie zapominając zahaczyć o korę sosen kilku pasm swoich włosów.
Na małej polance czuwali dalej trzej porywacze. Siedzieli dosyć nieruchomo przez większość wieczoru, obserwując nachalnie wszystkie ich poczynania. Cookie szybko przyklękła przy dole między korzeniami i wyrzuciła na ziemię zebrane szyszki. Zaczęła je owijać w swoje włosy i wrzucać do dołu, częściowo już wypełnionego.

Kątem oka zobaczyła ruch i poczuła, jak robi się jej gorąco. Jeden z porywaczy właśnie do niej podchodził. Nie starał się nawet iść cicho; pojedyncze gałązki trzaskały pod jego ciężkimi butami, szeleściła trawa i szurał piasek osypujący się spod obcasów. Stanął za nią. Nawet nie obracając się czuła, że uważnie ją obserwuje.

- Dzień Szyszki powiadasz… A jest to święto indiańskie? – zagadnął wesołym tonem.
-Nie – zająknęła się na moment. – Dzień Szyszki jest świętem rzymskim… tak zwane pinea taeda dies – jęknęła w duchu, starając się przypomnieć sobie cokolwiek z lekcji – W dzień równonocy wiosennej, na początku roku…

Mężczyzna przyklęknął przy niej, opierając się na strzelbie. Cookie z wysiłkiem przełknęła ślinę. Griff tak kiedyś często robił, ale jego się nie bała.

- …na początku roku… - powtórzyła słabym głosem – westalki…
- Ładna chusteczka. – zauważył on, przesuwając dłonią po jej karku.
Cookie wstrząsnął dreszcz.

- Ależ spokojnie… - zaśmiał się Trey. – Przynajmniej chwilowo dobrze się bawię i nie mam zamiaru robić Ci wielkiej krzywdy.

Cookie starała się opanować kolejne dreszcze. Mężczyzna wychylił się i wziął do ręki jedną szyszkę. Jasne włosy haczyły o rozchylone łuski.

- Ładna rzecz… Bardzo wymowna. – obracał w rękach szyszkę jakby napawał się widokiem refleksów światła księżyca na skręconych, błyszczących włosach. – A teraz daj chusteczkę. – zwrócił się do Cookie.
Spojrzała na niego przerażona.
- Zostaw ją! – krzyknął Clay. Chciał podbiec, ale złapał go drugi mężczyzna.

Cookie spojrzała przerażona na Claya, który usiłował się wyrwać, na uśmiechniętego Trey’a i bez słowa, drżącymi dłońmi, rozwiązała chustkę.

- Cudownie. – Trey strzepnął jedwabną chustką i starannie zwinął w nią trzymaną szyszkę. – Phil. – rzucił do jednego z towarzyszy. – Bierzesz ten mały prezent i podrzucasz go do Ponderosy, razem z mapą i listem.
- Jasne.
- A jeżeli o was chodzi… - spojrzała na milczącą Cookie – Starczy już tej zabawy w czarownicę. Starczy już tej zabawy szyszkami. Zbieramy się.
Wstał i spojrzał wyczekująco na dziewczynę. Cookie nie poruszyła się, patrzyła tylko na niego, szeroko otwartymi oczyma.

Zniecierpliwiony schwycił ją za ramię i pociągnął do góry.

- Taka mała czarownica… - zaśmiał się i pogłaskał ją po szyi. Cookie wyrwała mu się natychmiast, odskoczyła i schwyciła kilka szyszek z dołu.
- Nie możesz… nie dotykaj mnie. – zażądała drżącym głosem.
- Będę robił co mi się żywnie podoba. – zaśmiał się. – Chyba nie masz zamiaru mnie pokonać szyszką?

Cookie rzuciła w niego jedną szyszką. Złapał ją.

- Jeżeli to wszystko, na co Cię stać… - zakpił i podszedł krok bliżej. Cookie cofnęła się. – Kiepsko jak na czarownicę. Oczekiwałem bardziej jakiegoś uroku… żab spadających z nieba… brodawek na języku…
- Chyba nie oczekuje pan, że Czarownica marnować będzie czas i umiejętności na kogoś takiego jak pan? – Cookie usłyszała za sobą głos. Obcy. I zobaczyła, że Trey się cofa. Przerażony.
- Zwykle, Czarownica ma przynajmniej jednego wilkołaka do obrony. – powiedział ten sam, uprzejmy głos i na ramieniu Cookie poczuła ciepłą rękę. – Radzę puścić chłopaka i szybko się wycofać… Te strzelby są bezużyteczne, chyba, że macie srebrne naboje.
- Mamy? – Phil spojrzał osłupiały na Coy’a. Ten nawet nie zareagował.
Mężczyźni, jakby oszołomieni, patrzyli na postać za dziewczyną. Puścili Clay’a i w narastającym pośpiechu dosiedli koni – i pojechali.

Po kilku minutach na polance zapanował spokój i cisza.
Cookie przeszła kilka kroków i podniosła zawiniątko zrobione z jej chusteczki. Podniosła je i dopiero wtedy zdecydowała się spojrzeć na swojego obrońcę.

- Dziękuję… - wyjąkała. Clay nie odzywał się, wpatrzony w nowoprzybyłego.
- Cała przyjemność po mojej stronie… radzę jednak, byśmy szybko opuścili to miejsce, bo szok szybko mija… - ukłonił się lekko mężczyzna. – A ja niestety, ale nie mam przy sobie broni.

Cookie i Clay, bez słowa, poszli za mężczyzną. Początkowo spokojnie, coraz szybciej, aż w końcu zerwali się do biegu.
Biegli prze las, mijając drzewa, przeskakując wyboje, ślizgając się na wilgotnej trawie, piasku… - aż w końcu, Cookie potknęła się o wystający konar drzewa i runęła na ziemię.

- Nic Ci się nie stało panienko? – obcy mężczyzna przyklęknął przy niej i pomógł jej wstać. – chyba już wystarczy tej ucieczki, teraz musimy się zastanowić, jak mamy gdzieś dojść…
Cookie przytaknęła i spojrzała na Clay’a, który bardzo spięty wziął ja na ręce. Przeniósł ją kilka metrów i usadził nad brzegiem małego strumyczka.

- Bardzo dziękujemy za pomoc, panie… - Cookie odwróciła się w stronę nieznajomego. Głos jej drżał.
- Nie bój się mnie… - mężczyzna przysiadł na drugim brzegu, jakby celowo chciał zachować dystans. – W końcu wilkołaki służą czarownicom.
Cookie kiwnęła głową i spróbowała się uśmiechnąć, wpatrzona w twarz nieznajomego. Twarz pokryta włosami długimi na kilka cali, starannie zaczesanymi i ułożonymi. Dłonie nieznajomy również miał porośnięte długimi włosami. Ale ciemne oczy, błyszczące z tej dziwnej maski; miał łagodne, uśmiechnięte. Ubrany był w elegancką, niecodzienną, kolorową kurtkę, akcent miał nieco dziwny, miękki, melodyjny.
- Mam na imię July, ale wszyscy mówią na mnie Cookie, to jest mój przyjaciel, Clay… - dziewczyna dokonała prezentacji.

Mężczyzna skłonił się lekko.

- Ja kiedyś miałem na imię Iwan Iwanowicz Romanow* ale teraz, moim imieniem jest Jam the Wolfface.
- Dziękujemy ci za pomoc, Iwanie…
- Musimy wracać. – wtrącił Clay, wpatrując się nieufnie w nieznajomego. – Nasi rodzice na pewno się zamartwiają.
- Nie wątpię, przejdę się z wami jeszcze jakiś czas, aby odstraszyć niepożądanych… Czy mógłbym spytać panienko, co mają znaczyć te szyszki w dole, owinięte włosami?
- Wybrałam się dzisiaj z Clay’em na poszukiwanie… albo raczej ukrycie skarbu… - wyznała Cookie. Kiedy doszliśmy na miejsce, ktoś już tam czekał i kopał dół. Nie zdążyliśmy uciec… Wymyśliłam, że jest dzisiaj Dzień Szyszki, a aj jestem czarownicą i mogę sprawić, że wszystkie szyszki w tym dole zamienią się w złoto.
- Ale dlaczego musiałaś ścinać włosy? – burknął Clay.

Cookie spojrzała na niego zdziwiona.

- Żeby to wszystko zajęło więcej czasu powiedziałam, że szyszki muszą być owinięte moimi włosami… Jakoś nie umiałam sobie wyobrazić, że panowie siedzą i zawijają te szyszki… W ten sposób, dłużej byliśmy im potrzebni… ja wiem, że to wszystko brzmi idiotycznie…
- Nie sposób odmówić Ci sprytu panienko. – Iwan uśmiechnął się nieznacznie. – Mieliście dużo szczęścia…Niemniej jednak uważam, że panicz powinien lepiej Cię pilnować i znacznie roztropniej dobierać miejsca na schadzki.
- Ależ… to nie była żadna schadzka. – oburzyła się Cookie. – Clay znalazł starą mapę z zaznaczonym miejscem ukrycia skarbu, umówił się z kolegami… i dzień wcześniej poszedł ze mną ten skarb ukryć… To nie była żadna schadzka!
- Jak uważasz panienko. – Iwan zgodził się rozbawiony. Cookie spojrzała na niego i spojrzała na Clay’a.
- To nie była żadna schadzka, prawda? – zapytała go niepewnie.
- Oczywiście, że nie. – przytwierdził on, rumieniąc się po końce loków. – Nigdy by mi to nie przyszło do głowy… Nie powinnaś wierzyć temu dzi..
- Oszalałeś? – Cookie zapytała. – Wiem, kiedy kłamiesz! – zdenerwowała się. – Po co to wszystko wymyśliłeś?
- Bo ostatnio tyle czasu spędzasz z Griffem… i tylko… chciałem… - Clay zaczął się jąkać.
- Oszalałeś? – Cookie zapytała raz jeszcze. – Cała ta historia ze skarbem… po to to wymyśliłeś? Bo się zrobiłeś zazdrosny? Niemal nas nie zabili, ja straciłam włosy, jedyne, co było we mnie ładne, bo TY byłeś zazdrosny?
- Cookie, to nie tak… - Clay zaczerwienił się jeszcze bardziej. – Ale widziałem, jak całujesz Griffa i…
- W policzek. Pocałowałam go w policzek. – dobitnie powiedziała Cookie. Gratuluje świetnego pomysłu. – zimno powiedziała Cookie. – Nie mam już włosów, więc nie masz już o co być zazdrosny. A całować będę kogo chce i kiedy chce i Tobie, panie Cartwright, nic do tego.

Wstała, wyprostowała się dumnie i lekko utykając przeszła przez strumyk.

- Chodźmy, musimy dojść do głównej drogi.


***
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
***


Marigold stała za nim, poprawiając ostatnie detale. Wygładziła koronkę na ramionach, sprawdziła, czy medalion równo wisi – i wzięła szczotkę, by poprawić fryzurę. Przeczesała długie, proste i ciemne włosy, przeczesała bokobrody i brodę. Obejrzała się w lustrze, oceniając efekt.

- Wyjątkowo ładnie dzisiaj wyglądasz. – zauważył. – Piękny medalion.

Przez płócienną ścianę namiotu słychać było, że wystąpienie już się zaczyna. Narastał gwar rozbawionych rozmów, co pewien czas wybuchał wesoły śmiech.

- Tak uważasz? – spojrzała na niego z uśmiechem. – Medalion dostała od Francisa…
- Jest wyjątkowo ładny, ty też wyglądasz wyjątkowo ładnie dzisiaj. – wyciągnął do niej rękę. – Powodzenia, na pewno ich oczarujesz.
- Powodzenia Jam. – uśmiechnęła się do niego. – Pamiętaj, kiedy P.T. Barnum każe ci szczekać…
- … mam szczekać, pamiętam.

Zobaczycie tu dziwy, jakiś się spodziewać nie możecie, w cyrku P.T Barnum** ! Tu nie ma miejsca na oszustwa, wrażenia są prawdziwe! W jednej chwili świeci słońce, w drugiej chwili może już padać deszcz… Ale tutaj nie zdziwi was świecący deszcz i padające słońce! W naszym świecie nic nie dziwi! A teraz powitajmy panią Marigold Crick*, piękną, uroczą…

- Wołają mnie! – zakrzyknęła cicho, zgarnęła fałdy kwiecistej sukni i wyszła z namiotu.

Iwan spojrzał w lustro, zaczesał włosy opadające mu na twarz. Spojrzał sobie w oczy i odetchnął głęboko kilka razy.

Czyż nie jest urocza? Panowie, mam nadzieję, że nie złamie wam serca wiadomość, że ta egzotyczna piękność ma męża! A co powiecie na spotkanie z Jam the Wolfface?

Fiodor wyszedł z namiotu. Słońce świeciło mu w oczy. Przy estradzie zgromadził się mały tłumek. Dziewczyny w kolorowych, niedzielnych sukienkach, w kapeluszach zdobionych wstążkami i kwiatami. Mężczyźni, gładko ogoleni, z długimi brodami lub z bujnymi bokobrodami.
Na jego widok rozległo się zbiorowe westchnienie. Ni to przerażenia, ni to zaskoczenia.

- Czy któraś z pięknych pań może by miała ochotę podejść bliżej? – uprzejmie zapytał wodzirej. – Uprzedzam tylko; kiedy jest smutny lub zdenerwowany… Jam może warczeć albo szczekać… Tak panienko? Chcesz podejść bliżej?

Iwan westchnął w duchu ale nakazał sobie cierpliwość.
Dziewczyna podeszła do niego – lekko utykała. Miała krótko ścięte, jasne włosy i uśmiechnięte, ciemnoniebieskie, szaro nakrapianie oczy. Uśmiechała się do niego.

- Panienko, tylko pamiętaj, nie za blisko… Nie przekraczaj białej linii, wymalowanej na deskach.

Cookie spojrzała na szeroką, białą linię i śmiało ją przekroczyła. Podeszła do niego.

- Merci beaucoup, Iwanie Iwanowiczu. – szepnęła i pocałowała go w policzek. Jednocześnie, wcisnęła mu w dłoń małe zawiniątko.
- Psujesz mi opinie. – mruknął rozbawiony.


***


Wieczorem rozwinął paczuszkę i uśmiechnął się rozweselony. W granatową, jedwabną chustkę zawinięta była szyszka, starannie pomalowana na złoto.







* zarówno Iwan jak i Marigold oparci są na postaciach autentycznych, pracujących w cyrkach, między innymi w cyrku P.T Barnuma. Fedor Jeftichew żył w latach 1868-1904, występował jako Jo-Jo the Dog Faced Boy, cierpiał na hipertrichozę. Inną, znaną osobą z tą przypadłością był Stephan Bibrowski (1891-1932), znany jako Lionel the Lion-faced Man. Annie Jones Elliot, 1860-1902, występowała jako kobieta z brodą. Mam nadzieję, że ich przedstawienie w tym opowiadaniu nie jest w żaden sposób krzywdzące.
** Ringlin Bros, and Barnum & Bailey Circus reklamował się jako najlepsze przedstawienie na ziemi. Początek działania datuje się na 1875 rok,pierwsza nazwa brzmiała "P.T. Barnum's Great Traveling Museum, Menagerie, Caravan, and Hippodrome"


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 12:36, 08 Mar 2015, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:39, 08 Mar 2015    Temat postu:

Cookie i Clay mieli bardzo dużo szczęścia, że pojawił się Iwan.
Inaczej mogłoby się to dla nich niewesoło skończyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:23, 08 Mar 2015    Temat postu:

Nie są dziwne. Nawiązują do nietypowych wydarzeń z przeszłości. Bardzo rzadko się trafiali ludzie dotknięci tymi przypadłościami. Niestety medycyna nie umiała sobie z tym radzić. Występowanie w cyrku może dziś wydaje nam się czymś poniżającym dla nich, stwarza wrażenie, że traktowano ich nie jak chorych, ale jak ... dziwadła, wybryki natury. Myślę jednak, że bylo to jakieś rozsądne wyjście. Znajdowali się w przyjaznym dla nich środowisku, mieli przyjaciół, tak jak oni "nietypowych" i uczciwie zarabiali na życie. Z tekstu wynika, że byli pogodnymi, sympatycznymi ludźmi. Dobrymi i chętnymi do pomocy.
Bardzo ciekawe opowiadanie, nie tylko o sprytnych dzieciach. No i pojawił się "wilkołak" Very Happy Bardzo miły, opiekuńczy ... uratował dzieci i przestraszył zabobonnych bandziorów Very Happy
No i okazało się, że Clay jest zazdrosny o Griffa Very Happy Ciekawe ... Rolling Eyes
Fajnie, że Cookie nie miała żadnych uprzedzeń i umiała podziękować za ratunek. Jest odważna jak ... mama i tata Very Happy Razem wzięci.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 12:25, 08 Mar 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:06, 08 Mar 2015    Temat postu:

Senszen napisał:
Mam nieodparte wrażenie, że moje opowiadania się robią coraz dziwniejsze...

Nieprawda. Są piękne, urocze i czarowne
Senszen napisał:
Spojrzała na niebo; gałęzie drzew odcinały się ciemnymi liniami od atramentowego nieba usianego białymi gwiazdami. Księżyc wchodził właśnie w trzecią kwadrę i tracił już swoją przyjemną krągłość.

Bardzo ładny opis
Senszen napisał:
- Dzień Szyszki powiadasz… A jest to święto indiańskie? – zagadnął wesołym tonem.
-Nie – zająknęła się na moment. – Dzień Szyszki jest świętem rzymskim… tak zwane pinea taeda dies – jęknęła w duchu, starając się przypomnieć sobie cokolwiek z lekcji – W dzień równonocy wiosennej, na początku roku…

Przytomność umysłu Cookie godne podziwu
Senszen napisał:
- Chyba nie oczekuje pan, że Czarownica marnować będzie czas i umiejętności na kogoś takiego jak pan? – Cookie usłyszała za sobą głos. Obcy. I zobaczyła, że Trey się cofa. Przerażony.
- Zwykle, Czarownica ma przynajmniej jednego wilkołaka do obrony. –

No, właśnie. Czarownica ma od takich spraw wilkołaka Laughing a poważnie mówiąc całe szczęście, że porywacze nie należeli do zbyt lotnych ludzi Rolling Eyes
Senszen napisał:
- Oszalałeś? – Cookie zapytała. – Wiem, kiedy kłamiesz! – zdenerwowała się. – Po co to wszystko wymyśliłeś?
- Bo ostatnio tyle czasu spędzasz z Griffem… i tylko… chciałem… - Clay zaczął się jąkać.
- Oszalałeś? – Cookie zapytała raz jeszcze. – Cała ta historia ze skarbem… po to to wymyśliłeś? Bo się zrobiłeś zazdrosny? Niemal nas nie zabili, ja straciłam włosy, jedyne, co było we mnie ładne, bo TY byłeś zazdrosny?
- Cookie, to nie tak… - Clay zaczerwienił się jeszcze bardziej. – Ale widziałem, jak całujesz Griffa i…

Zazdrosny Clay, cóż takie są pierwsze porywy miłości ... Cookie chyba tak szybko nie daruje mu, że zmuszona była obciąć włosy Very Happy
Senszen napisał:

Cookie spojrzała na szeroką, białą linię i śmiało ją przekroczyła. Podeszła do niego.

- Merci beaucoup, Iwanie Iwanowiczu. – szepnęła i pocałowała go w policzek. Jednocześnie, wcisnęła mu w dłoń małe zawiniątko.
- Psujesz mi opinie. – mruknął rozbawiony.

Cookie jest wspaniałą dziewczyną. Nie wie co to uprzedzenia, ale mając tak wspaniałych rodziców nic w tym dziwnego Very Happy

W Twoim opowiadaniu Senszen ludzie dotknięci hipertrichozą okazali się nie tylko sympatyczni, ale również odważni. Tak jak to było w przypadku Cookie i Claya, gdy Iwan ocalił ich przed złoczyńcami. Przykre było jednak to, że jedynie cyrk pozwalał im na jakie takie życie. Kiedyś czytałam artykuł o ludziach dotkniętych tą chorobą. Niestety świat jest okrutny dla tych, którzy odstają od ogółu, są inni. Tacy ludzie często unikali kontaktów z innymi bojąc się upokorzenia czy skrzywdzenia. Napiętnowani bali się wychodzić z domów. Praca w cyrku była, jakimś rozwiązaniem, ale to co przeżywają tacy ludzie, dla nas jest trudne do wyobrażenia.
Senszen, udało Ci się w niezwykle naturalny sposób wpleść w przepiękne opowiadanie historię ludzi naznaczonych przez los.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 14:41, 08 Mar 2015    Temat postu:

Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa, wasze komentarze są bardzo interesujące Very Happy
Cieszę się, że wam się spodobało opowiadanie Smile Przyjemne w zadaniach jest to, że można sobie pozwolić na krótką formę, czasem to jest wskazane Wink


Cytat:
Przykre było jednak to, że jedynie cyrk pozwalał im na jakie takie życie

też kiedyś czytałam artykuł o kobietach dotkniętych hipertrichozą... Wydaje się, że u niektórych praca w cyrku dawała pewną akceptację takiego stanu rzeczy. Trudno mi na taki temat dyskutować, na pewno przez ostatnie sto lat zmienił się bardzo sposób postrzegania.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 20:09, 08 Mar 2015, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:57, 08 Mar 2015    Temat postu:

senszen napisał:
Mam nieodparte wrażenie, że moje opowiadania się robią coraz dziwniejsze...

Intrygujące, niepowtarzalne, ale dziwniejsze? Nie...
senszen napisał:
Spojrzała na niebo; gałęzie drzew odcinały się ciemnymi liniami od atramentowego nieba usianego białymi gwiazdami. Księżyc wchodził właśnie w trzecią kwadrę i tracił już swoją przyjemną krągłość.

Nigdy nie przestanę się dziwić Twoim opisom Senszen!
senszen napisał:

Mężczyzna przyklęknął przy niej, opierając się na strzelbie. Cookie z wysiłkiem przełknęła ślinę. Griff tak kiedyś często robił, ale jego się nie bała.(...)Cookie wstrząsnął dreszcz.
- Ależ spokojnie… - zaśmiał się Trey. – Przynajmniej chwilowo dobrze się bawię i nie mam zamiaru robić Ci wielkiej krzywdy.

Mało przyjemna sytuacja i coraz mniej zabawna. Confused
senszen napisał:
- Chyba nie oczekuje pan, że Czarownica marnować będzie czas i umiejętności na kogoś takiego jak pan? – Cookie usłyszała za sobą głos. Obcy. I zobaczyła, że Trey się cofa. Przerażony.
- Zwykle, Czarownica ma przynajmniej jednego wilkołaka do obrony. – powiedział ten sam, uprzejmy głos i na ramieniu Cookie poczuła ciepłą rękę. – Radzę puścić chłopaka i szybko się wycofać… Te strzelby są bezużyteczne, chyba, że macie srebrne naboje.
- Mamy? – Phil spojrzał osłupiały na Coy’a. Ten nawet nie zareagował.
Mężczyźni, jakby oszołomieni, patrzyli na postać za dziewczyną. Puścili Clay’a i w narastającym pośpiechu dosiedli koni – i pojechali.

No i proszę, tajemniczy ratunek Very Happy
senszen napisał:

- Nie sposób odmówić Ci sprytu panienko. – Iwan uśmiechnął się nieznacznie. – Mieliście dużo szczęścia…Niemniej jednak uważam, że panicz powinien lepiej Cię pilnować i znacznie roztropniej dobierać miejsca na schadzki.
- Ależ… to nie była żadna schadzka. – oburzyła się Cookie. – Clay znalazł starą mapę z zaznaczonym miejscem ukrycia skarbu, umówił się z kolegami… i dzień wcześniej poszedł ze mną ten skarb ukryć… To nie była żadna schadzka!
- Jak uważasz panienko. – Iwan zgodził się rozbawiony. Cookie spojrzała na niego i spojrzała na Clay’a.
- To nie była żadna schadzka, prawda? – zapytała go niepewnie.
- Oczywiście, że nie. – przytwierdził on, rumieniąc się po końce loków. – Nigdy by mi to nie przyszło do głowy… Nie powinnaś wierzyć temu dzi..
- Oszalałeś? – Cookie zapytała. – Wiem, kiedy kłamiesz! –

A więc jednak schadzka. Iwan jest bardzo domyślny.
senszen napisał:

- Cookie, to nie tak… - Clay zaczerwienił się jeszcze bardziej. – Ale widziałem, jak całujesz Griffa i…
- W policzek. Pocałowałam go w policzek. – dobitnie powiedziała Cookie.

A jednak! Dzisiaj policzek jutro... kto wie...Wink
senszen napisał:

Cookie spojrzała na szeroką, białą linię i śmiało ją przekroczyła. Podeszła do niego.

- Merci beaucoup, Iwanie Iwanowiczu. – szepnęła i pocałowała go w policzek. Jednocześnie, wcisnęła mu w dłoń małe zawiniątko.
- Psujesz mi opinie. – mruknął rozbawiony.

Fajna scena Very Happy Bardzo mi się podoba. Rolling Eyes
Super! Bardzo mi się podobało Senszen. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:40, 08 Mar 2015    Temat postu:

senszen napisał:
Pohamowała westchnienie i wróciła pod welingtonie, nie zapominając zahaczyć o korę sosen kilku pasm swoich włosów.

Sprytnie. Ta osóbka ma głowę na karku. Smile

senszen napisał:
Na małej polance czuwali dalej trzej porywacze.

Może i czuwali, ale czujni to na pewno nie byli.

senszen napisał:
Mężczyzna przyklęknął przy niej, opierając się na strzelbie. Cookie z wysiłkiem przełknęła ślinę. Griff tak kiedyś często robił, ale jego się nie bała.

Griff jest przyjacielem. Ciekawe, co by zrobił, gdyby zobaczył tę scenę. Question

senszen napisał:
- Ładna chusteczka. – zauważył on, przesuwając dłonią po jej karku.
Cookie wstrząsnął dreszcz.
- Ależ spokojnie… - zaśmiał się Trey. – Przynajmniej chwilowo dobrze się bawię i nie mam zamiaru robić Ci wielkiej krzywdy.

Co za gad i popapraniec! Cieszy się, że ma przewagę nad dwunastoletnią dziewczynką. Evil or Very Mad

senszen napisał:
- Cudownie. – Trey strzepnął jedwabną chustką i starannie zwinął w nią trzymaną szyszkę. – Phil. – rzucił do jednego z towarzyszy. – Bierzesz ten mały prezent i podrzucasz go do Ponderosy, razem z mapą i listem.

Trey ma plan. Trey ma oczekiwania. Trey ma nadzieję na okup. Nie ma natomiast mózgu, a w nim ani za grosz rozumu.

senszen napisał:
- Zwykle, Czarownica ma przynajmniej jednego wilkołaka do obrony. – powiedział ten sam, uprzejmy głos i na ramieniu Cookie poczuła ciepłą rękę. – Radzę puścić chłopaka i szybko się wycofać… Te strzelby są bezużyteczne, chyba, że macie srebrne naboje.

Senszen? Shocked Zapowiadany wilkołak? Myślałam, że żartujesz.

senszen napisał:
Cookie przeszła kilka kroków i podniosła zawiniątko zrobione z jej chusteczki. Podniosła je i dopiero wtedy zdecydowała się spojrzeć na swojego obrońcę.
- Dziękuję… - wyjąkała. Clay nie odzywał się, wpatrzony w nowoprzybyłego.

Wyglądać to on musi wyjątkowo … ciekawie i zaskakująco.

senszen napisał:
- Nie bój się mnie… - mężczyzna przysiadł na drugim brzegu, jakby celowo chciał zachować dystans. – W końcu wilkołaki służą czarownicom.
Cookie kiwnęła głową i spróbowała się uśmiechnąć, wpatrzona w twarz nieznajomego. Twarz pokryta włosami długimi na kilka cali, starannie zaczesanymi i ułożonymi. Dłonie nieznajomy również miał porośnięte długimi włosami. Ale ciemne oczy, błyszczące z tej dziwnej maski; miał łagodne, uśmiechnięte. Ubrany był w elegancką, niecodzienną, kolorową kurtkę, akcent miał nieco dziwny, miękki, melodyjny.

Wygląd niecodzienny, bez dwóch zdań. Nic dziwnego, że trzej porywacze zwinęli się bez słowa protestu. Smile

senszen napisał:
- Oszalałeś? – Cookie zapytała. – Wiem, kiedy kłamiesz! – zdenerwowała się. – Po co to wszystko wymyśliłeś?
- Bo ostatnio tyle czasu spędzasz z Griffem… i tylko… chciałem… - Clay zaczął się jąkać.
- Oszalałeś? – Cookie zapytała raz jeszcze. – Cała ta historia ze skarbem… po to to wymyśliłeś? Bo się zrobiłeś zazdrosny? Niemal nas nie zabili, ja straciłam włosy, jedyne, co było we mnie ładne, bo TY byłeś zazdrosny?
- Cookie, to nie tak… - Clay zaczerwienił się jeszcze bardziej. – Ale widziałem, jak całujesz Griffa i…
- W policzek. Pocałowałam go w policzek. – dobitnie powiedziała Cookie. Gratuluje świetnego pomysłu. – zimno powiedziała Cookie. – Nie mam już włosów, więc nie masz już o co być zazdrosny. A całować będę kogo chce i kiedy chce i Tobie, panie Cartwright, nic do tego.

Dziewczyna jest naprawdę niezła. Ma charakter. Clay wpadł jak śliwka w kompot.

senszen napisał:
Cookie spojrzała na szeroką, białą linię i śmiało ją przekroczyła. Podeszła do niego.
- Merci beaucoup, Iwanie Iwanowiczu. – szepnęła i pocałowała go w policzek. Jednocześnie, wcisnęła mu w dłoń małe zawiniątko.
- Psujesz mi opinie. – mruknął rozbawiony.
Wieczorem rozwinął paczuszkę i uśmiechnął się rozweselony. W granatową, jedwabną chustkę zawinięta była szyszka, starannie pomalowana na złoto.

Piękna scena i uroczy prezent. Cool

Senszen, ciekawy, oryginalny pomysł. Bardzo mi się podoba. Czytałam z przejęciem i żywym zainteresowaniem. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 19:47, 08 Mar 2015    Temat postu:

Aga
Cytat:
A jednak! Dzisiaj policzek jutro... kto wie...

wiedziałam, że zwrócisz na to uwagę Very Happy
Mada
Cytat:
Griff jest przyjacielem. Ciekawe, co by zrobił, gdyby zobaczył tę scenę.

podejrzewam, że nieco energiczniej i skuteczniej niż Clay by wyraził swój protest
Cytat:
Zapowiadany wilkołak? Myślałam, że żartujesz.

jak mnie najdzie to i może wampira wcisnę Laughing
Jeżeli jesteście zainteresowane jak mógł wyglądać Iwan... [link widoczny dla zalogowanych]

Cieszę się, że wam się spodobało i bardzo dziękuję za przemiłe komentarze Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:58, 08 Mar 2015    Temat postu:

Wampir znaczy...."nietoperek" czy coś poważniejszego? Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 20:00, 08 Mar 2015    Temat postu:

wampir... to znaczy człowiek, którego ktoś by mógł wziąć za wampira... Tylko nie wiem, kto by się mógł na niego natknąć. Powiedzmy, ze jest to pomysł do dalszego przemyślenia Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:02, 08 Mar 2015    Temat postu:

Aga napisał:
Wampir znaczy...."nietoperek" czy coś poważniejszego? Wink

"Ja sem netoperek" - to tak przedstawiał się Batman w czeskiej wersji językowej tego filmu Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucy
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 19 Gru 2014
Posty: 1405
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bytom, Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:45, 08 Mar 2015    Temat postu:

Senszen, piękne opowiadanie, fakty, fantazja, emocje!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 20:48, 08 Mar 2015    Temat postu:

dziękuję Lucy Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucy
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 19 Gru 2014
Posty: 1405
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bytom, Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:32, 06 Kwi 2015    Temat postu:

Pierwszy dzień wiosny, włosy (choć końskie), najwięcej szyszek!
Jestem przywiązana do wizji Adama - nastolatka trochę zbuntowanego, w złych stosunkach z macochą...:
Był chłodny, wczesnowiosenny dzień, momentami świeciło ostre słońce, co chwilę kryjące się w chmurach z których kropiło deszczem. Wysoko w górach padał śnieg, który nie zdążył spaść zimą i sypał tego pierwszego dnia wiosny.
Wysoki, szczupły brunet odwrócił kartkę książki, robiąc ołówkiem notatki w zeszycie. Gryzł przy tym źdźbło żółtawego siana, próbując zapamiętać następujące po sobie twierdzenia, zawarte w "Elementach" Euklidesa. Zastanawiał się przy tym, dlaczego kilka lat temu uznał tę wspaniałą książkę za trudną i nudną? Mimo, iż nadal łacińska wersja książki była mu niedostępna, z zachwytem wczytywał się w angielski tekst, doceniając charakterystyczną lapidarność autora. Siedział wysoko na stryszku, nad stajnią, w której kilka koni spokojnie gryzło obrok. Słyszał postukiwanie siekiery, wiedział, że Hoss z zapałem rąbie drewno. Popatrywał na słoneczne refleksy zachodzącego słońca na drodze, wijącej się prawie prosto na wschód, by nie przegapić ojca, wracającego z Eagle Station. Musiał w odpowiedniej chwili dołączyć do brata, by ojcu nie przyszło do głowy sprawdzać, co robili w ciągu dnia. Odczuwał lekkie wyrzuty sumienia, bo tylko przez chwilę przepytywał młodszego brata z tabliczki mnożenia a potem z radością "pozwolił" mu zająć się bardziej lubianą przez chłopca pracą, którą właściwie powinien wykonać sam. Ale już to, że książka francuskiego autora o śmiesznym imieniu Honore - Balzaca, służyła mu za podkładkę pod zeszytem, powodem zmartwień nie było. Macocha wprawdzie nalegała, by bardziej przykladał się do nauki języka francuskiego, ale Adam nie czuł do niego pociągu. Wolał ćwiczyć hiszpański, wciąż wracając do "Don Kichota" Cervantesa, chociaż słyszał nowiny, że Meksykanie przegrywają wojnę o Teksas i było bardzo prawdopodobne, że niedługo ich "Śnieżysta" przejdzie w posiadanie Stanów Zjednoczonych. Wtedy oficjalnie używanym językiem stanie się swojski angielski ...
Ciszę spokojnego popołudnia przerwał głos Marie Cartwright, mówiącej coś do Hossa. Chłopak przerwał rąbanie drew, coś tłumacząc. Wyglądając ukradkiem, Adam zobaczył, że macocha wchodzi do domu, jeszcze na ganku patrząc za siebie, a Hoss wbija mocno siekierę w pień do rąbania i z niepokojem rozgląda się po podwórzu. Po dłuższej chwili Adam usłyszał lekkie skrzypnięcie uchylanych wrót a następnie głośne stęknięcie brata i jego pełen napięcia, naglący szept. Hoss z popłochem w oczach wpatrywał się w boks, w którym stał, jak wmurowany, bez drgnienia, koń. Było to zwierzę niezbyt wysokie, o smukłej sylwetce, małej, szlachetnej głowie, ciemnej i wiotkiej grzywie, skarogniadej maści z białym grzbietem i zadem oraz ciemnymi i dość rzadkimi włosami ogona. Był to piękny ogier, ale ojciec nie pozwalał im się do niego zbliżać, nie będąc pewnym reakcji niedawno ujeżdżonego, wciąż pamiętającego czasy wolności, zwierzęcia.
Adam już chciał zapytać, co się dzieje, gdy zobaczył, co tak przeraziło Hossa i sam zamarł ze zgrozy. Dokładnie pod brzuchem ogiera, między groźnymi kopytami, klęczał ich najmłodszy brat. Rozgarnął ściółkę i na z grubsza oczyszczonym klepisku układał w sobie znanym porządku sosnowe szyszki: niektóre leżały samotnie, inne w grupach po kilka, w czterech rogach wznosiły się niewielkie stosiki. Kilka szyszek było ustawionych pionowo i z tymi Joe miał najwięcej kłopotu, stale któraś z nich się przewracała. Chłopczyk prawie położył się na ziemi, próbując znaleźć sposób stabilnego ustawienia kłopotliwych wieżyczek. A koń nad nim stał nieruchomo, tylko drgała mu centkowana skóra nosa.
Adam zmobilizował całą przytomność umysłu i, nie ruszając się z miejsca, półgłosem, spokojnym tonem, zawołał:
- Joe!
Gdy dziecko podniosło głowę, sprawdzając, skąd dochodzi głos najstarszego brata, chłopak powtórzył:
- Joe! Na pewno jesteś głodny? Tyle czasu minęło od obiadu! Mnie już burczy w brzuchu! Może sprawdzimy, co będzie na kolację?
- Ja chcę naleśniki! - pisnął chłopczyk i na kolanach poczołgał się między końskimi nogami.
Gdy był już w zasięgu ręki Hossa, ten złapał go za koszulkę na ramieniu i dość gwałtownie przyciągnął do siebie. Maluch zaprotestował i próbował wyrwać się z objęć brata, równocześnie koń, jakby obudzony z trans, stanął dęba! Adam ześlizgnął się z antresoli i błyskawicznie zamknął bramkę boksu. Dopiero teraz, gdy już wszyscy, łącznie z najmłodszym braciszkiem byli bezpieczni, ugięły się pod nim nogi, ale szybko musiał odzyskać siły. Wszyscy trzej usłyszeli tętent kłusującego konia! Rozległ się potrójny okrzyk:
- Pa!
Trzech braci, przepychając się w szerokich wrotach stajni i przytrzymując za koszule, ścigało się, by przywitać wracającego z nowinami i, zapewne, prezentami, ojca.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lucy dnia Pon 22:45, 06 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 22:40, 06 Kwi 2015    Temat postu:

dobre, ciekawe opowiadanie, nie spodziewałam się takiego rozwoju akcji Very Happy Jutro skomentuję obszerniej Very Happy
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin