Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Niespełnione marzenia...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Coli
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:52, 27 Mar 2016    Temat postu:

Od czasu schwytania koniokradów i złodziei bydła minęło trzy dni. I wydawałoby się, że w tym czasie nic specjalnego się nie wydarzyło, jeśli nie liczyć kilku burd w saloonie, które dla kilkunastu ludzi skończyło się w poważnym stanie w szpitalu, spalenia stajni McCooków przez pijanych Indian, którzy przez przypadek znaleźli jedną z kryjówek bimbrowników i ukradzeniu kilku ciast pani Griffith, które nie dość, że były przepyszne (Hoss na pewno by się na nie połakomił, gdyby tu był, przeszło Małemu Joe przez myśl), to jeszcze były najlepsze na świecie. Była akurat druga nad ranem i najmłodszy syn Bena Cartwrighta właśnie przekręcał się na drugi bok, kiedy dało się słyszeć wystrzał z rewolweru, brzdęk szyby i głuche uderzenie czegoś o podłogę.

-Co u diabła? – powiedział zaskoczony Mały Joe, kiedy spadł z łóżka na podłogę.

Mężczyzna był zdezorientowany i nie bardzo wiedział co się dzieje, w jego ręce błyskawicznie znalazła się broń wycelowana w rozbitą szybę do jego pokoju. Cartwright przez moment zobaczył cień przemieszczający się na koniu za oknem. Ten ktoś jak nagle się pojawił, tak równie szybko zniknął, a Mały Joe doszedł dość szybko do siebie, po tym dość zaskakującym i niespodziewanym budzeniu. Na łóżku, na którym jeszcze kilka minut temu był znajdowało się trochę krwi z jego rany na nodze, a niedaleko nogi od stołu był kamień owinięty kartką papieru. Ktoś niewątpliwie chciał go zabić, ale Joe nie przychodziło do głowy, kto to mógł być. Sięgnął do kamienia i rozwinął papier. Może z tego czegoś się dowiem, pomyślał Cartwright.

Witam młody człowieku, bo szeryfem raczej trudno Cię nazwać. Po pierwsze zaprzestań szukania skradzionych zwierząt, bo i tak ich nie znajdziesz. Po drugie nie wtrącaj w nie swoje sprawy, bo twojemu ojcu coś może się stać. A po trzecie skoro zabiłeś mojego brata, to może ja powinienem zabić twojego. Z tego co się dowiedziałem masz ich trzech, w tym jednego przyrodniego.

M. M.


Świetnie, po prostu świetnie, pomyślał Mały Joe, podnosząc się z podłogi i siadając na krześle. Całe szczęście rana na nodze była niewielka, więc sam mógł ją bez większego wysiłku opatrzyć. Ubrał się szybko, zapalił świecę i z powrotem siadł przy stole. Z listem przed sobą zastanawiał się kim może być tajemniczy M. M. Jedno wiedział na pewno, ten ktoś wiedział kim jest i koniecznie chciał jego śmierci. Cartwright przez resztę nocy już nie zmrużył oka. Przez ten czas przyszło mu do głowy, że ta czwórka, na którą się natknął niedawno tylko kradła konie i bydło z różnych rancz, a tak naprawdę grupa może być znacznie liczniejsza i większa niż się spodziewał, a na jej czele może stać ten cały M. M., który najprawdopodobniej sprzedawał zwierzęta i się na nich bogacił. Mały Joe nie zamierzał dać się zastraszyć, a tym bardziej zabić. Z tym optymistycznym nastawieniem po śniadaniu ruszył do biura z zamiarem jego przetrząśnięcia do góry nogami. Może znajdzie tam jakieś listy gończe, albo jakieś inne dokumenty, które naprowadzą go na ślad owego M. M.

-Dzień dobry. – usłyszał Mały Joe, kiedy siedział przywalony górą papierów (i to dosłownie) w większości były to same śmieci, lecz znalazły się tam także listy gończe - jakiś drobnych przestępców - których nie omieszkał zawiesić na ścianie na zewnątrz budynku.

-Dzień dobry. – odpowiedział Cartwright Dakocie Fleming, która stała w drzwiach – Mogę ci jakoś pomóc? – zaoferował się.

-To raczej ja mogę pomóc. – odparła tajemniczo – Co się stało szeryfowi w nogę? – zapytała zaciekawiona widząc wystający bandaż.

-Długo by o tym opowiadać. – żachnął się Mały Joe, upychając ostatnie śmieci w koszu, a następnie siadając przy biurku.

Siostrzenica świętej pamięci Roya Parkera, który przed nim piastował tu urząd szeryfa położyła przed nim na biurku mały, ozdobny, srebrny kluczyk.

-To od tej szafki… – wskazała dziewczynka na małe drzwiczki, z którymi Mały Joe męczył się godzinę, zanim poniechał siłowania się z nimi. -…wujek tam trzymał same najważniejsze dokumenty. – szepnęła mu do ucha.

Mały Joe szybko porwał kluczyk i równie szybko je otworzył, mając nadzieję, że znajdzie tam odpowiedzi na dręczące go pytania. Mężczyźnie czytając i przerzucając kartki o mało oczy nie wyszły z orbit. Były tam nie tylko informacje na temat tego kto chciał go zabić, ale także takie rzeczy, że głowa mała… Nic dziwnego, że jego poprzednik trzymał to pod kluczem, wiadomości jakie tam się znajdowały nie jednemu wysokiego urzędem notablowi, by zaszkodziły. Mały Joe miał zamiar wszystkie te sprawy uporządkować, tylko najpierw upora się z tym co groził jego rodzinie.

*************************************************************
W tym tygodniu czeka na was dużo wielkanocnych prezentów, przyniesionych przez zająca.

Zronio w swoim czasie wyjaśni się, dlaczego nadałam taki tytuł, a nie inny, ale do tego jeszcze bardzo daleko.

ADO bardzo się cieszę z Twoich odwiedzin. Myślałam, że już o mnie zapomniałaś, dlatego tym bardziej się cieszę, że widzę Cię z powrotem. Na notki z całą rodziną Cartwright będziesz musiała jeszcze trochę poczekać. Pojawią się dopiero za jaki czas, na razie są oni na spędzie bydła, a Adam jest tak zaaferowany pracą na ranczu, że nawet nie zauważył zniknięcia brata.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kola dnia Nie 15:53, 27 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:56, 27 Mar 2016    Temat postu: Niespełnione marzenia

Joe naraził się 'ważnym 'ludziom ,ale mam nadzieję ,że naszemu dzielnemu ,młodemu szeryfowi ,nie stanie się nic złego.
Ciekawe kim jest ten M.M ,zaintrygowało mnie to.
Pozostaję czekać dalej ,co Cola ma jeszcze w zanadrzu.
Cola a jak to możliwe ,że Adam nie zauważył ,że Joe nie ma w domu ?
Mimo ,że ranczo jest bardzo duże ,ale mimo wszystko to wydaję się mało prawdopodobne.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 16:21, 27 Mar 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:41, 30 Mar 2016    Temat postu:

Joe komuś podpadł ... a raczej naraził się. Grozi jego rodzinie, straszy, że skrzywdzi jego braci. Swoja droga, to Joe miał trzech braci i wszyscy byli braćmi przyrodnimi - Adam i Hoss byli tak jak Joe synami Bena, ale mieli różne matki, a Clay miał tę samą matkę co Joe, ale innego ojca.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:19, 24 Kwi 2016    Temat postu:

Kiedy Ben wraz z Hossem, Cleyem i Willem wrócili do domu ze spędu zastali martwą ciszę.

-Może się pozabijali. – powiedział niepewnie średni syn Bena.

-W moim pokoju na stoliku są te dokumenty dla pana Blacka, możesz je przynieść? – zwrócił się do swojego syna Ben.

Po chwili wrócił z owymi dokumentami, ale nie tylko…

-To było na łóżku. – poinformował ojca Hoss podając mu list, na którym było napisane „Ben Cartwright”.

Siwowłosy mężczyzna otworzył kopertę i przeczytał:

„Mam dość Ponderosy i Adama. Nie będzie mnie traktował jak niewolnika. Nie wrócę do domu. Nigdy.”

Potem dało się słyszeć krzyk, który byłby w stanie obudzić umarłego:

-Adam!!!!!!

-Już wróciliście. – powiedział brunet wychylając głowę przez drzwi, przez które przed chwilą weszła reszta rodziny.

-Możesz mi to wytłumaczyć. – rzekł senior rodu podtykając swojemu pierworodnemu list pod nos, ale zanim usłyszał od niego odpowiedź, dało się słyszeć głos Claya, który był na szczycie schodów, gdyż właśnie wrócił z pokoju młodszego brata:

-Nie tylko Mały Joe zniknął, ale także wszystkie jego rzeczy.

-Żartujesz sobie. – odpadł Hoss.

-Ani trochę. Zostały tylko ściany i meble. – rzekł Stafford.

-Zostawić was samych na dwa miesiące. – oznajmił Ben Cartwright.

-Na pewno nie ma go na terenie Ponderosy, ale nie mógł przecież odjechać za daleko. – stwierdził Will.

-Ale nie wiadomo kiedy pojechał i w którym kierunku. – dodał Clay.

-Ja zostanę w domu… – Ben wydał dyspozycje – …a wy będziecie go szukać. Adam pojedzie na północ, Clay na zachód, Hoss na wschód, a Will na południe. Bez niego macie nie wracać czy to jasne.

Kiedy wszyscy się spakowali i zabrali ze sobą prowiant, wyruszyli natychmiast w drogę.

*************************************************************
Notka trochę krótsza niż zwykle, ale mimo wszystko zapraszam do czytania i zostawiania komentarzy. Polecam również nową notką na "Harry Potter i...", a dla tych co jeszcze nie widzieli, nowe notki na "Pocałunek z różą" i "Serce na śniegu".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:56, 24 Kwi 2016    Temat postu: Niespełnione marzenia

To już bardziej bonanz owy fragment.
Ben od razu wszystkimi zarządził ,co mają robić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:10, 27 Lis 2016    Temat postu:

Mały Joe obudził się przerażony i zlany potem. Sam nie wiedział, czy to czego był świadkiem zdarzyło się naprawdę, czy to był tylko zwykły sen z członkami jego rodziny. Był on taki realistyczny, że sam nie wiedział co o tym myśleć. Jedno wiedział na pewno, jak najszybciej musi pozałatwiać sprawy w New Heaven i wyruszyć w dalszą drogę. Choćby miał udać się na sam kraniec świata, za żadne skarby nie zamierzał przebywać z Adamem pod jednym dachem. Najmłodszy członek z rodziny Cartwright leżał na łóżku, przez chwilę zagapił się w sufit, jego myśli zapewne podążyłyby w zupełnie innym kierunku, kiedy nagle usłyszał skrzypienie drzwi. Zerwał się z łóżka na równe nogi, dopiero teraz zauważył, że poszedł spać w ubraniu, szybko unormował poduszki tak, żeby wyglądało, że nadal śpi i schował się we wnęce pomiędzy drzwiami, a szafą żeby móc ewentualnie zaatakować nieznajomego od tyłu. Może tym razem znany-nieznay Małemu Joe M. M. postanowił poderżnąć mu gardło. Drzwi otworzyły się. Do środka weszła zamaskowana postać, ale mimo to, że na głowie miała kaptur Mały Joe wstrzymał oddech. Postać powoli podeszła do stołu, zapaliła na nim stojącą tam świeczkę i dopiero teraz zdjęła kaptur. Była to dziewczyna, którą Cartwright kojarzył z widzenia, była to jedna z córek pastora - Clara. Miała ona brązowe długie włosy opadające na plecy, oczy jak migdały i karmazynowe usta. Spod czarnego płaszcza wystawała jej pomarańczowa sukienka. Mały Joe odetchnął z ulgą i wyszedł ze swojej kryjówki.

-Można wiedzieć czemu zawdzięczam wizytę o tak późnej godzinie panno Spencer? –mężczyzna spojrzał na nią wyzywającym wzrokiem.

-No… - zaczęła niepewnie nastolatka – No bo… zanim pojawił się pan w naszym mieście nasza nauczycielka – panna Foster chciała wystawić w mieście „Romea i Julię”… - Mały Joe nie bardzo wiedział po co Clara mu o tym wszystkim opowiada - …no i Ash Watson miał grać Romea, ale w obecnej sytuacji… - Clara spojrzała w oczy młodemu małemu Joe. –Czy szeryf zgodziłby się go zastąpić?

-Co?! – zapytał zaskoczony Cartwright „Mam grać w sztuce”, przeszło mu przez myśl. „To dobre dla Adama, ale nie dla mnie”, dodał w myślach. Niestety jego brata tutaj nie było, „I Bogu niech będą za to dzięki”, ale musiał coś wymyślić. Roboty miał niestety bardzo dużo, a czasu też nie za wiele. Jeśli ojciec rzeczywiście wysłał całą rodzinę na jego poszukiwania, to musiał stąd wyjechać w przeciągu tygodnia.

Dziewczyna patrzyła na niego wyczekująco. Bardzo chciała żeby się zgodził. Co prawda panna Foster szukała kogoś na miejsce zmarłego Asha, ale szesnastolatce tak zależało na tym żeby to właśnie był Mały Joe, bo od kiedy pojawił się w mieście jej serce mocniej zaczęło bić na jego widok. Zwłaszcza, że to ona miała grać Julię, nie miałaby nic przeciwko pocałunkom z młodym szeryfem. Musiała tylko jakoś przekonać go żeby się zgodził.

Mały Joe podszedł do dziewczyny, położył jej dłonie na ramionach i powiedział:

-To bardzo miło, że o mnie pomyślałaś, ale kto będzie wszystkich chronić, jeśli bym się zgodził zagrać, a poza tym mam też inne obowiązki.

-To nie jest żaden problem, ponieważ wszyscy będą oglądać spektakl. – rzeka Clara.

-Wygląda na to, że muszę ci powiedzieć prawdę, bo chyba stąd nie wyjdziesz jeśli się nie zgodzę, co? – odparł jej Cartwright, oczywiście zamierzał jej tylko powiedzieć o tym, że dzisiaj rano przyszedł telegram, w którym pisało, że za kilka dni pojawi się nowy szeryf.

Kiedy nastolatka to usłyszała łzy wypełniły jej oczy, zrobiło jej się bardzo smutno i przykro. Spektakl nie miał dla niej już żadnego znaczenia, chciała tylko i wyłącznie jego. Łzy same spływały jej po policzkach, a ona nawet tego nie zauważyła.
Mały Joe nie zdawał sobie sprawy, że to co powiedział tak na nią wpłynie. Chciał się tylko wymigać od grania w spektaklu, ale nie sądził, że dziewczyna tak zareaguje. Klęknął obok niej, ujął jej dłonie i powiedział:

-Panna Foster na pewno znajdzie kogoś lepszego. Wiesz granie na scenie to nie jest moja mocna strona…

Starał się ją rozbawić i sprawić, żeby się uśmiechnęła, ale niespecjalnie mu to wyszło. Zachodził w głowę co ma teraz zrobić, jeśli odprowadzi ją do domu jej rodzice pomyślą, że zrobiła coś sprzecznego z prawem i czekać ją będzie straszna awantura. Nagle poczuł na swoim policzku delikatne muśnięcie palców dziewczyny i mimowolnie spojrzał na jej twarz. Choć z oczu wciąż kapały jej łzy, zobaczył w nich też jakiś tajemniczy błysk, którego nie był w stanie odgadnąć. Dziewczyna zbliżyła się do niego jeszcze bliżej, z lekką obawą oraz strachem delikatnie musnęła jego wargi. Mały Joe mimowolnie oddał jej pieszczotę, ona wsunęła swoje ręce w jego włosy. Cartwright chciał ją od siebie odsunąć, więc powoli zrobił krok w tył, ale osiągnął tylko to, że wylądowali razem na łóżku. Mimo tego nagłego upadku, które przerwało pocałunek Clara delikatnie dotknęła swoimi wargami zgięcie jego szyi, a potem zaczęła rozpinać guziki jego koszuli i całować jego skórę kawałek po kawałku, zniżając się coraz niżej, gdy jej drżące ręce dotarły do klamry jego spodni zaczęły je rozpinać

-Proszę przestań. – szepnął Mały Joe, owszem było bardzo miło i przyjemnie czuć przy sobie bliskość drugiej osoby, ale jak on później spojrzy pastorowi w twarz, nie mówiąc już o tym, że raczej nie będzie się mógł jemu z tego wyspowiadać.

-Bo zacznę krzyczeć, że mnie gwałcisz. – odparła, niepewnie głaszcząc jego męskość przez spodnie.

-Będziesz się smażyć za to w piekle. – powiedział uśmiechając się do niej figlarnie. Opcja tego, co powiedziała wcale mu się nie uśmiechała. Wolał nie wyobrażać sobie co by mu zrobili jej bracia, a tym bardziej ojciec.

-A ja razem ze tobą. – odpowiedziała, kiedy jego usta dotknęły jej piersi, a ona leżała pod nim.


*************************************************************
Ewelino, tajemniczy M. M. wie, że rodzina Cartwright składa się z pięciu osób (nie licząc Małego Joe) czworo z nich ma na nazwisko Cartwright, a jeden Stafford. Ktoś z boku kto nie zna rodziny Cartwright, nie wie, że Adam i Hoss mają inne matki.

Witam pod dość długiej nieobecności. Nie wiem kiedy ukarze się następna notka, bo mam w tym tygodniu dużo wyjazdów. Mam nadzieję, że będzie się wam podobać. Życzę miłego czytania.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kola dnia Nie 22:16, 27 Lis 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:20, 27 Lis 2016    Temat postu: Niespełnione marzenia

Bardzo ciekawe jak się ten romans rozwinie ..
Czy Joe nie będzie żałował ,że uległ namiętności i co na to ojciec tej dziewczyny ?
A może ta Klara to ta jedyna i połączy ich prawdziwa miłość ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 22:46, 27 Lis 2016    Temat postu:

O, Kola Smile A wiesz, że dzisiaj własnie pomyślałam, że dawno się już nie pokazywałaś na forum Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:38, 09 Wrz 2023    Temat postu:

Mały Joe stał oparty o balustradę przed saloonem z piwem w ręku i rozglądał się po okolicy. Od upojnej nocy spędzonej z Clarą minęło trzy dni, oprócz udaremnienia przez niego napadu na pociąg oraz konwojowania złota do Williams, młody Cartwright nadal nie wiedział jak złapać tajemniczego M. M. I nic nie zapowiadało, żeby w tej kwestii coś się zmieniło, a czasu miał coraz mniej. A może sobie odpuścić, w końcu jutro przyjedzie nowy szeryf. Nagle do miasta na karym koniu wjechał mężczyzna w czarnym surducie. Kto to może być, pomyślał Mały Joe. Co prawda wydawało mu się, że zna już wszystkich mieszkańców miasteczka, a owego mężczyznę widział już parę razy, ale nigdy nie zostali sobie przedstawieni, nie dane mu było nad tym długo rozmyślać, bo w jego kierunku zbliżała się panna Foster.
-Joe, może powinieneś się przebrać. – powiedziała nauczycielka i ruszyła w kierunku wybudowanej sceny, gdyż za niecały kwadrans zaczynało się przedstawienie.
Mały Joe z ciężko westchnął, modląc się w duchu i prosząc Boga, żeby się nie zbłaźnił na oczach całego New Heaven. Wszedł do saloonu, odstawił kufel z piwem, który wypił na odwagę. Chciał poprosić o jeszcze jednego, przez chwilę nawet się zastanawiał, czy nawet go nie zapytać o tego tajemniczego jegomościa, ale mimo wszystko wyciągnął pieniądze na blat i ruszył za kulisy, żeby zmienić swój strój. Pomieszczenie, które przypominało kulisy było bardziej wieżyczką. Mały Joe przejrzał się w lusterku, żeby zobaczyć efekt końcowy, a potem na scenę, które widział przez okno. Żołądek coraz bardziej podjeżdżał mu do gardła. Nagle usłyszał jakieś stukanie dochodzące nie wiadomo skąd. Najpierw zajrzał do szafy, ale nikogo tam nie było, następnie swoje kroki skierował do schowka na miotły, tu również nikogo nie było. Więc ruszył po schodach prowadzących na górę. Kiedy dotarł na miejsce, delikatnie zapukał w drzwi, ale skoro nikt mu nie odpowiedział postanowił nacisnąć klamkę. W środku znajdowali się panna Foster i burmistrz Moore, może Mały Joe nie były tym widokiem zaskoczony, gdyby owa dójka nie była związana i zakablowana. Podszedł do nich z zamiarem rozwiązania i zapytania co się stało, lecz poczuł, że coś uderza go w głowę, a pochwiki zrobiło mu się ciemno przed oczami.
*************************************************************
Wiem,że długo mnie nie było, ale nie bijcie kochani. Wiem,że to nie jest szczyt moich możliwości, ale pomału wracam i będę starała się przelewać moje pomysły na "papier", bez względu na to czy będą to krótkie czy długie notki i będę starała się dokończyć moje opowiadania, bo nie lubię zostawiać niedokończonych rzeczy. W moim życiu w zasadzie nic się nie zmieniło. Mam nadzieję, że będzie się wam podobać. Życzę miłego czytania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 7:32, 10 Wrz 2023    Temat postu: Niespełnione marzenia

Bardzo ciekawe. Kto napadł na Joe i dlaczego ci ludzie zostali związani ?
Na pewno jakiś bandzior to zrobił, ale dlaczego ?
Mam nadzieję, że szybko się dowiem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Coli Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin