Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Szcześliwe miejsce
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:22, 21 Lis 2013    Temat postu: Szcześliwe miejsce

[b]Kolejna wersja odcinka Triangle.
[/b]

Róża Spencer wysiadła z czerwonego dyliżansu. Doktor Martin polecił ją Benowi jako wykwalifikowaną rehabilitantkę.
Kilka miesięcy temu ,najstarszy syn Bena Adam uległ wypadkowi budując dom dla swojej narzeczonej i od tej pory poruszał się na wózku inwalidzkim.
Róża na chwilę zamknęła oczy ,chcąc postrzymać napływające do oczu łzy.
Jej mąż nosił imię Adam ,zginął podczas wybuchu w kopalni ,wkrótce ,później ich córeczka Samantę zmarła na gruźlice.
Ale ona musiała żyć dalej ,uśmiechać się ,pracować i pomagać każdemu kto tej pomocy potrzebował.
Róża była wysoką brunetką o kręconych ,falistych włosach i nieco zakrzywionym nosie. Miała duże pełne usta i błękitne jak ocean duże oczy z niewiarygodnie długimi ,ciemnymi rzęsami.
Mówiła mało ,powoli ,spokojnie dobierając słowa. Głos świadczył o wykształceniu ,jakie zdobyła w najlepszych ,żeńskich szkołach.
Uśmiech jej był jak słoneczko z dziecinnych rysunków, a śmiech przypominał trele zaczarowanych dzwoneczków.
Dawno się jednak szczerze nie śmiała ,bardzo dawno.

-Witam pana panie Cartwright -rzekła stanowczym tonem. Od dzisiaj zaczynam z panem ćwiczenia.
-Po co -spytał Adam. Ja wiem ,że już nigdy chodzić nie będę.
-Współczesna medycyna -zaczęła Róża.
-Wiem -odparł Adam ,czytałem wszystkie te książki . Niepotrzebnie pani przyjeżdżała.
-Tą ocenę proszę zostawić mnie -rzekła Róża niejasno poirytowana. Ma pan wspaniałą rodzinę i kochającą narzeczoną ale jak każdy facet ,woli pan się użalać nad sobą i swoim życiem .
-Nie zna mnie pani i nie ma prawa oceniać -odparł Adam. A jak każda kobieta żyje pani złudzeniami i wiarą w cuda. Ja jestem człowiekiem rozsądku i pogodziłem się z faktami .
-Fakty są takie do diabła ,że nie po to przyjeżdżałam tyle kilometrów ,by słyszeć ,że pacjent nie chce ze mną współpracować -rzekła Róża. Albo weźmie się pan do roboty albo powiem ,pańskiego ojcu ,że jest panem zwykłym mięczakiem.
Adam nagle zaczął się śmiać.
-Co pana tak śmieszy ?-spytała zdziwiona Róża.
-Nigdy ,żadna kobieta nie nazwała mnie mięczakiem-odparł po chwili.
-Pewnie wszystkie rzucały się panu na szyję i mówiły jaki pan jest wspaniały -dodała Róża. Przyjrzała się swemu pacjentowi i pomyślała ,że jest całkiem przystojny ,nawet bardzo przystojny ,gdy się uśmiecha.
Był brunetem z surową męską urodą bez śladu zniewieściałości.

-Ależ awantura -rzekł Hoss do Joe gdy siedzieli razem i grali w warcaby.Chyba się nie pozabijali co nie ?
Joe nastawił ucha bo nagle zaległa podejrzana cisza.
-Chodźmy sprawdzić -rzekł po chwili Joe.
-A wy dokąd -spytał Ben ,który nagle wyrósł spod ziemi. Nie przeszkadzajcie pani Spencer w rehabilitacji Adama -dodał ojciec surowym tonem. Niech któryś z was weźmie lepiej Laurę na spacer.
Joe i Hoss spojrzeli bezradnie po sobie ,żaden nie miał na to specjalnej ochoty.

Laura siedziała na fotelu i udawała ,że czyta książkę.
Odkąd Will wyjechał ,miała wrażenie ,że serce jej pękło na pół.
Nie mogła zostawić Adama ,była mu potrzebna ale coraz większą wzbudzał w niej niechęć.
Nie szczędził jej złośliwych uwag i ciągle traktował jakby miała sześć lat ,pouczał na każdym kroku i się we wszystko wtrącał.
Łzy zaczęły spływać po jej policzkach ,zupełnie niepraktycznie ,bo nie było w pobliżu ,żadnego interesującego mężczyzny ,który mógłby je wytrzeć.
Ben był za stary i siwy ,Hoss za gruby ,Joe za dziecinny.
Laura znowu popadła w przygnębienie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Czw 22:23, 21 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AMG
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:26, 21 Lis 2013    Temat postu:

Czyżby łzy Laury były prawdziwe, skoro zjawiły się w nieodpowiednim momencie?

Za mało tego...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:27, 21 Lis 2013    Temat postu:

Interesujące. Poproszę dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:29, 21 Lis 2013    Temat postu:

moze jednak Laura nie zawsze ma w zanadrzu tylko krokodyle łzy (nie mylić z ZANADRZEM ) Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:38, 23 Lis 2013    Temat postu: Szcześliwe miejsce

Ben zaproponował ,żeby Róża Spencer,zamieszkała w Ponderosie .
Zamieszkała w pokoju na górze .
Miała tam dębową toaletkę ,duże lustro i miskę do mycia wody.
Duża zielona lampa naftowa ożywiała pokój ,gdzie na drewnianych półeczkach ,Róża gromadziła książki.
Rankiem czesała swoje długie ,ciemne ,jak pantera włosy i myślała o mężczyźnie,który kiedyś je czesał bo mówił ,że widać ,że żyją ,że mikotają na nich czarodziejskie iskierki. Budził ją rano ,łaskocząc w stopy ,czasem przynosił śniadanie do łóżka i karmił jakby była małym dzieckiem.
Róża nie lubiła swoich ust ,które były duże i soczyste jak czereśnie.
Sześc lat temu wszystko jej runęło jak domek z kart.
Gdyby wtedy wiedziała ,że ujrzy swego męża po raz ostatni na pewno by się z nim nie pokłóciła o jakoś bzdurę.
Stosunki z Adamem Cartwrigtem po tej pierwszej sprzeczce ,były chłodne ale poprawne.
Różę bardzo irytował ,bo traktował ją protekcjonalnie i zachowywał się tak jakby pozjadał wszystkie rozumy. Ale na razie obywało się bez dalszych kłótni.

-Jest pani bardziej ponura niż zwykle -zauważył Adam obserwując bacznie jej twarz.
-Tylko pan może mieć zły humor -odcięła się Róża.
Była w czarnej ,satynowej ,prostej sukni bez zbędnych ozdób i koronek. Włosy upięła w kok ,nie wyglądała dobrze ,była blada ,a ta czarna suknia bardzo ją postarzała.
Zdziwiła się ,gdy nagle delikatnie dotknął jej ręki.
-Ma pani jakieś problemy -spytał a w jego tonie nie było, żadnego protekcjonalizmu ani wywyższania się .
Ton jego brzmiał niczym pieszczota i czułę dotkniecie.
-Dzisiaj jest rocznica śmierci mojego męża -wyznała Róża nagle i niespodziewanie dla samej siebie. Miał na imię Adam ,tak jak pan.
-Mógłbym pani jakoś pomóc -spytał Adam a kobieta spojrzała na niego z zaskoczeniem.
Gdy poznała lepiej Adama Cartwrighta ,zrozumiała ,że to pytanie świetle odmalowywało jego charakter.
Przypominał trochę rycerza z dawnych wieków ,który pomagał ,każdemu ,kto tej pomocy potrzebował ,niezależnie od tego czy znał tą osobę ,czy nie.
Uśmiechnęła się niepewnie a Adam pomyślał ,że Róża ma śliczne usta , i miałaby ochotę je całować.
Troszkę się zdziwił ,że taka myśl się pojawiła się w jego głowie -nie był przecież swoim młodszym bratem ,małym Joe ,który całował wszystkie kobiety.
-To ja tu przyjechałam panu pomóc -odparła Róża. A teraz zabiorę pana na spacer .

Róża prowadziła fotel inwalidzki Adama i 'spacerowało 'im się całkiem miło ,bo po pierwsze jesień była bardzo ładna ,ciepła i słoneczna tamtego roku ,po drugie okazało się ,że mają dużo wspólnych tematów do rozmowy.
Oboje lubili Szekspira ,zwłaszcza Makbeta oraz książkę Johna Miltona Raj utracony.
Róża dużo czytała ,interesowała się polityką ,umiała samodzielnie myśleć i co jeszcze rzadziej spotykane ,słuchała uważnie swojego rozmówcy.
W tym momencie za zakrętu wyszła Laura ,która w żółtej ,muślinowej sukience ,wyglądała jak mały ,przestraszony ,kurczaczek .
-Widzę ,że wzięła go pani na spacer -rzekła Laura obdarzając Różę ,niechętnym spojrzeniem. Ale teraz ja się nim zajmę ,nie będzie pani potrzebna.
Zabrzmiało to bardzo niegrzecznie.
-Oczywiście -odparła Róża. Zostawiam pana pod dobrą opieką narzeczonej.

-Dziwna kobieta -stwierdziła Laura ,gdy Róża oddaliła się na tyle by nie mogła słyszeć jej słów.
-Fascynująca -powiedział Adam w tej samej chwili.
Laura spojrzała na niego z wyrzutem ,a jej oczy zrobiły się wielkie jak grochy.
-Ja się tak poświęcam dla ciebie ,a ty oglądasz się za innymi -rzekła z pretensją w głosie. Mogłam wyjechać z Willem.
-To dlaczego tego nie zrobiłaś -rzekł Adam ze zniecierpliwieniem . Ciągle tylko płaczesz ,marudzisz i użalasz się nad sobą.
-Ty nic nie rozumiesz -wybuchnęła Laura. Nie próbujesz nawet mnie zrozumieć. Dlaczego budowałeś ten dom w tajemnicy przede mną ?
-To miała być niespodzianka w prezencie ślubnym -powiedział Adam. Nie chciałaś mieszkać w Ponderosie.
-I nadal nie chce -powiedziała Laura. Nie kocham cię i nigdy nie pokocham.
-Napisz do Willa i powiedz ,żeby cię stąd zabrał -stwierdził spokojnie Adam. Naprawdę nie musisz się tak męczyć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 12:23, 23 Lis 2013, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:39, 23 Lis 2013    Temat postu:

Laura znów sama nie wie, czego chce. Chyba namiesza, chociaż Adam zmądrzał. Charakterek mu się nie poprawil, to może i wyjedzie do Willa i będzie spokój w Ponderosie. Co dalej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:33, 23 Lis 2013    Temat postu:

jaki ten adas pyskaty sie zrobił no, no.... Smile
ale w tym przypadku to moze byc Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AMG
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 18:41, 23 Lis 2013    Temat postu:

Na arogancji to mu raczej nie zbywało, tylko nie zawsze pokazywał Smile Chociaż w tym przypadku to brzmi raczej jak uczciwe postawienie sprawy...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:14, 23 Lis 2013    Temat postu: Szcześliwe miejsce

Róża Spencer musiała przyznać ,że wszyscy Cartwrigtowie byli dla niej mili a HopSing gotował rewelacyjnie.
Gdy wyjechał na urlop ,sama zaproponowała ,że ona będzie gotować ,choć Ben lekko oponował.
-Niech pan to wliczy w poczet moich zarobków -powiedziała Róża.

Kilka dni później Ben z Hossem i Joe pojechali na spęd bydła.
Tej nocy Róża nie mogła zasnąć ,miała jakieś koszmary ,obudziła się zalana potem.
Zeszła na dół i zobaczyła ,że Adam siedzi i wpatruje się w ogień na kominku.
-Czemu pan nie śpi -spytała ze zdziwieniem.
-A pani -odpowiedział pytaniem na pytanie. Skoro oboje nie śpimy ,to może zagramy w warcaby ?
Skinęła głową.
Pomysł by grać o północy w warcaby był absurdalny ale lepsze było to niż powrót do łóżka i strach ,że wróci ten koszmar ,jakby życie na jawie nie było dostatecznie koszmarne.
-Wiem co pana gryzie i dlaczego nie może pan spać -rzekła pół godziny później.Wyjechała do ciotki i boi się pan ,że ona już nie wróci .
-Wręcz przeciwnie -odparł Adam spokojnie -boje się ,że wróci.
Zamyślił się mocno nad tą sprawą.
Laura była taką Zosią Samosią ,która miała dobre intencje ale w rezultacie wszystko mu utrudniała i musiał wybawiać ją z opresji.
Nie czuł do niej nic więcej oprócz serdeczności ,choć może ona blednie interpretowała jego wizyty .
Chciał już założyć rodzinę ,zbudować własny dom i spełnić marzenie o swojej własnej Ponderosie,a ona była idealną kandydatką na jego żonę w oczach mieszkańców Wirginia City.
Gdy Will wkroczył między nich ,wszystko się zmieniło.
To wypadek i długie godziny wpatrywanie się w sufit ,przewartościowały jego myślenie o życiu ,sobie ,ewentualnym małżeństwie.
Zrozumiał ,że Laury nigdy nie kochał ,przynajmniej taką miłością jaką mężczyzna powinien darzyć kobietę .
Widział ,że została z nim z poczucia obowiązku ,litości i pewnego rodzaju wdzięczności za to jak bardzo jej pomagał.
Spojrzał na Różę i zastanowił się po raz kolejny jaka ona jest naprawdę.
Przy pierwszym spotkaniu wydawała mu się zbyt obcesowa ,a teraz podobała mu się coraz bardziej.
-Co pan tak mi się przygląda -spytała z irytacją. Ma zieloną twarz ,czy coś w tym rodzaju ?
-Bo ja ciągle nie wiem co panią gryzie -odparł Adam ,nie spuszczając z niej oka. Mogła pani wziaść urlop i pojechać do rodziny ,mamy na ranczu sporo pracowników ,którzy by się mną zajęli .
-Nie mam żadnej rodziny -rzekła Róża. To chciał pan wiedzieć .Mój mąż zginął w kopalni a córka zmarła . Dlatego wolałam tu zostać i gotować obiady ,czterem samotnym mężczyznom ,którzy nie mają ,żon matek ani sióstr.
-Przykro mi -odparł Adam poważnie i szczerze. Wiem ,że gdy odchodzi ,ktoś ,kogo się kocha ,cały świat wali się na kawałki.
-To prawda -zgodziła się Róża. Dobrze ,że nie zaczął pan mi wstawiać banałów ,że całe ,życie jeszcze przede mną i spotkam jeszcze kogoś ,kto mnie pokocha.
Podeszła do niego i musnęła wargami policzek.
-Dobranoc panie Cartwright -powiedziała.
-Dobranoc pani Spencer -odpowiedział Adam.
Coś jakby iskra sympatii przeleciała nagle między nimi i Róża ze zdziwieniem pomyślała ,że może uda im się zostać przyjaciółmi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 19:26, 23 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:25, 23 Lis 2013    Temat postu:

adasiowi baba potrzebna a nie kolejna przyjaciółka Wink

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 19:25, 23 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:43, 23 Lis 2013    Temat postu:

Od przyjaźni od kochania nie daleka droga zwłaszcza pomiędzy kobietą a męzczyzną

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AMG
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:01, 23 Lis 2013    Temat postu:

A mogą się jakoś szybciej psiapsiółkować? Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:55, 24 Lis 2013    Temat postu: Szcześliwe miejsce

-Zauważyłeś -rzekł Joe do Hossa -gdy grali z bratem w warcaby ,jak Adam patrzy ostatnio na panią Różę.
-Zaprzyjaźnili się wtedy ,gdy my byliśmy na spędzie bydła-odparł Hoss .
-Mówię ci ,będzie niedługo wesele w rodzinie -powiedział Joe z wyraźnym zadowoleniem.
-A Laura -zdziwił się Hoss.
-Laura wyjechała -przypomniał mu Joe. Róża jest idealną dziewczyną dla naszego starszego brata ,ładna ,inteligenta,sympatyczna .
-Znasz Adama i wiesz ,że on się nigdy nie śpieszy z oświadczynami i miłosnymi deklaracjami -rzekł Hoss .
Zapadła chwila ciszy a na twarzy Joe pojawił się łobuzerski uśmiech, a w oku zaświeciła iskierka.
-O nie -powiedział Hoss. Znam to spojrzenie. Nie ma mowy. Twoje pomysły zawsze sprowadzają na nas katastrofę.
-Tym razem będzie inaczej -zapewnił go młodszy brat.

Ben załadował zakupy na wóz ,gdy podeszła do niego pani Stamford i klepnęła parasolką w plecy.
Wysoka ,chuda ,żylasta kobieta była jedną z matron rządzących kółkiem parafialnym w Wirginia City i wszystkim innym co się działo w mieście.
-Gratulacje -prawie wrzasnęła do ucha Bena. Była prawie głucha i jak każdy głuchy była pewna ,że wszyscy tak jak ona mają problemy ze słuchem. Adam powinien mieć opiekę i dobrze ,że ,żeni się z Różą.
-Adam ,żeni się z Różą -powtórzył zaskoczony Ben.
-Całe miasto o tym mówi -wrzasnęła pani Stamford ,jeszcze głośniej niż poprzednio.

Po powrocie do domu Ben udał się do pokoju Adama ,gdzie zastał go z rehabilitantką.
Dyskutowali o czymś zawzięcie.
Nagle Róża się odwróciła i zobaczyła Bena.
-Dzień dobry panie Cartwright - powiedziała z miłym uśmiechem na ustach. Adam próbuje mnie przekonać do Dickensa i mówi ,że gościł kiedyś w Ponderosie . To prawda ?
-Tak -rzekł Ben ,Dickens był naszym gościem . Ale nie o to tym chciałem z wami rozmawiać . Przykro mi się zrobiło ,że o waszym ślubie dowiedziałem się od pani Stamford .
-O czym pan mówi-oczy Róży zrobiły się wielkie jak spodki . My jesteśmy ,tylko przyjaciółmi i żadnego ślubu nie planujemy.
-Nie będzie ślubu -na twarzy Bena pojawiło się lekkie rozczarowanie.
-Oczywiście ,że żadnego ślubu nie będzie -potwierdził Adam.
-Zaraz -zastanowił się Ben ,to kto wymyślił tą plotkę ?
Najstarszy syn spojrzał na niego porozumiewawczo.
-Josef -ryk Bena rozniósł się po całej Ponderosie. Masz tu natychmiast przyjść.
Joe wszedł do pokoju i zrobił minę niewiniątka a jego słodkie,brązowe oczka przypominały oczy spaniela.
-Czemu chodzisz po mieście i rozpowiadasz plotki o małżeństwie Adama i Róży?-spytał ojciec .
-Najwyższa pora by się ożenił -rzekł Josef Cartwright.
-O tym to ja zdecyduje -odparł Adam. Nikt mi nie będzie ,mówił z kim i kiedy mam się ożenić.
-Nie możesz bratu układać życia -dodał Ben. Za karę będziesz musiał naprawić płot ,teraz.
-Ale tato ,ja się szykowałem właśnie nad randkę z Mary Sue -rzekła najmłodsza pociecha Bena Cartwigta z czarującym uśmiechem.
-Josef nie słyszałeś co mówiłem -Joe przyjrzał się ojcu i zrozumiał ,że lepiej nie przeciągać struny. Miał ,jednak na sumieniu jeszcze jeden mały mały grzeszek.
-I tak będziecie musieli się pobrać -zwrócił się w stronę Adama i Róży. Bo Hoss właśnie powysyłał zaproszenia.
-Ja cię jednak zabije -zdenerwował się Adam.
-Adam ty wstałeś -powiedziała Róża.
Adam nawet tego nie zauważył tego ,że podniósł się z fotela inwalidzkiego.
-Wstałem -powtórzył Adam Cartwright. Tym bardziej go zabije.
-Usiądź i uspokój się -powiedziała łagodnie Róża. Sprawę z tymi zaproszeniami da się jakoś anulować. Twój braciszek nie pomyślał o jednej rzeczy. Że ja też nie mam zamiaru za ciebie wychodzisz .
Adam usiadł na fotelu i przyjrzał jej się uważnie. Wyglądała uroczo w tej granatowej sukience z lnu z koronkowym kołnierzem,pod szyją miała zapiętą śliczną broszkę .
Nie spostrzegli nawet tego ,że Ben wyszedł i zostali sami.
-Gdybym ci się oświadczył to byś odmówiła -spytał poważnie.
-Miałam już męża -odparła Róża. I nie kocham cię ,wiec po co miałabym za ciebie wychodzić ? Bardzo cię lubię ,ale to trochę za mało .
-Rozumiem -rzekł Adam. Jego twarz zmieniła jednak wyraz ,pojawiło się coś ,czego Róża nie umiała zrozumieć ani zanalizować.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 12:14, 24 Lis 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zosia
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 543
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 13:36, 24 Lis 2013    Temat postu:

Bardzo mi się podoba.Ciekawy pomysł,sceny dobrze rozpisane.Róża i Adam dobrze się dogadują,oboje dojrzali, inteligentni,wykształceni ,mają wspólne zainteresowania to dobre podstawy dla związku.Mam nadzieję ,że jak zaiskrzy na dobre ,to ich uczucie nie będzie takie "wymuszone".Róża mówi ,że go nie kocha,ale z pewnością zadziała urok Adasia.Ten komediowy wątek z Joe i Hossem ,ich intryga jest bardzo zabawny.Czekam na więcej!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:09, 24 Lis 2013    Temat postu:

Joe miał dobry pomysł, ale co na to zrobi Laura

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin