Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Do szaleństwa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:09, 20 Lut 2016    Temat postu:

Dziekuję.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:31, 20 Lut 2016    Temat postu: Do szaleństwa

Ricardo przyszedł odwiedzić Scarlett ,teoretycznie pod pretekstem ,że chce pożyczyć jakoś książkę.
Był przystojnym mężczyzną ,owszem ,ale Scarlett nie czuła do niego specjalnej sympatii.
Wysoki ,szczupły o kasztanowych włosach i oczach koloru złotego miodu.
-Will jest zajęty od kiedy przyjechał Matei i Carla -zaczął od niechcenia.
-Matei jest przyjacielem Willa ,wiec normalne ,że Will mu pomaga -rzekła Scarlett. Nie wiem tylko czemu Carla ,tak Willa nie lubi.
-To chyba oczywiste -odparł Ricardo uśmiechając. Robiła do niego słodkie oczy ,nawet jej mąż to zauważył. Will jako dżentelmen nie mówi ,czy coś wskórała.
-Ach tak .
-Tak -rzekł Ricardo. W twoim domu, nie ma tak wygodnej kanapy.
-Nie rozumiem związku.
-Cnotliwa Zuzanna nie rozumie związku ,a wie jak to się robi -Ricardo zaczął się śmiać paskudnym rechotem.
Scarlett cała poczerwieniała ,gdy dotarł do niej sens aluzji.
-Wyjdź -rzekła wstając z fotela i pokazując mu drzwi.
-I po te nerwy ,śliczna ,my też się możemy dobrze zabawić -Ricardo podszedł do dziewczyny.
Którego tego dnia istotnie ślicznie wyglądała w różowej ,wełnianej sukience.
Ricardo był w białej koszuli i czarnych spodniach.
Jego język wbił się w jej zęby. Zaczęła krzyczeć ,próbowała się bronić ,on był jednak silniejszy.
W pewnej chwili ktoś go odciągnął od niej ,zobaczyła Willa ,który niewiele myśląc uderzył Ricardo z całej siły w twarz.
Uderzył tak mocno ,że Ricardo upadł na podłogę i jęczał z bólu ,nie mogąc się podnieść.
-Wynoś się stąd -rozkazał Will ,cichym ale groźnym tonem.
Gdy Ricardo zniknął za drzwiami ,młoda dziewczyna rozpłakała się.
Nigdy wcześniej nie czuła się tak upokorzona . Potraktował ją jakoś tanią dziewkę z salonu,choć niczym sobie na takie traktowanie nie zasłużyła.
Długo płakała,nie mogąc się uspokoić. Will podszedł do niej i objął ją łagodnie.
-Nie płacz najmilsza ,proszę cię -rzekł czułym ,delikatnym głosem. On już nigdy tu nie wróci ,dopilnuję tego. Nie wiedziałem z niego ,taki łajdak ,kiedyś był inny ,ale ludzie się zmieniają.
Scarlett w końcu się uśmiechnęła w jego stronę.
-A jeśli on będzie próbował się zemścić -spytała po chwili.
-Nie sądzę -odparł Will. Zresztą nawet jakby ,to o nic się martw. Ja mam zawsze dużo szczęścia.
-Mogę się o coś spytać -spytała Scarlett niepewnie. Ricardo sugerował ,że ty i Carla ,że byliście razem. Czy to prawda ?
-Czy odpowiedź twierdząca ,zmieni twoje zdanie o mnie ?
-Nie -rzekła dziewczyna z przekonaniem. I tak jesteś moim bohaterem ,a nikt nie jest bez grzechu i nie może pierwszy rzucić kamienieniem.
Teraz już dojrzałam na tyle by wiedzieć ,że świat nie jest czarno -biały ,zero jedynkowy ,pełno w nim szarości i nikt nie stoi wiecznie na piedestale.
-Jesteś bardzo mądrą dziewczyną -odparł Will uśmiechając się w jej stronę.
-A ty jesteś moim najlepszym przyjacielem -rzekła dziewczyna.
-Tylko przyjacielem ?
-Wiesz ,że nie tylko -roześmiała się perlistym śmiechem. A to ,że jesteś przyjacielem ,wiele dla mnie znaczy.
-Dla mnie również -rzekł ,patrząc na nią ,a w jego spojrzeniu było dużo czułości .


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 19:53, 20 Lut 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:11, 20 Lut 2016    Temat postu:

Okropny ten Ricardo jest. Chyba jeszcze nie raz pokaże swoją paskudność.
Całe szczęście, że pojawił się Will i obronił Scarlett.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:50, 21 Lut 2016    Temat postu: Do szaleństwa

Ricardo przyszedł odwiedzić Laurę.
Był ubrany w białą koszulę i czarne spodnie.
-Przyszedłem po pieniądze laleczko -rzekł Ricardo ,tłumacząc powód swojej wizyty.
-Nie wykonałeś swojego zadania ,wiec nie ma ci za co płacić -odparła Laura.
Podszedł do niej i wykręcił rękę tak mocno ,że aż syknęła z bólu.
-Potrzebujemy tych pieniędzy ,pilnie -rzekł groźnym tonem.
-Puść mnie ,nie mam ich -Laura zbladła z przerażenia.
Mężczyzna ją puścił ,ale w jego oczach ,dalej był ten przerażający ,niepokojący błysk ,świadczący o tym ,że jest zdolny do wszystkiego.
-Cóż -rzekł po chwili -będę musiał porwać Scarlett albo Willa. Rodzice dziewczyny nie są zamożni ,wiec nie będzie z nich pożytku. Za to Ben Cartwright ,chyba sporo zapłaci za życie swojego bratanka.
-Nie zrobisz tego ,zabraniam ci -rzekła Laura z niezwykłą u niej stanowczością.
-Nikt cię latawico o zdanie nie pyta -rzekł Ricardo ,po czym się zaśmiał diabelskim śmiechem.
Po chwili wyszedł z domu Laury ,trzaskając mocno drzwiami.
Laura usiadła na fotelu ,płacząc i trzęsąc się jak w febrze. Ten nieobliczalny ,człowiek. mocno ją przeraził. Zdała sobie sprawę ,że narobiła niezłego bigosu ,przez te swoje marne intrygi ,a najgorsze mogło dopiero nadejść.
Mimo wielu wad ,nie była całkowicie złą osobą ,teraz pojawiła się autorefleksja ,nie było jednak czasu na biczowanie się nad sobą.
Mleko się wylało ,teraz jedyne co mogła zrobić ,to spróbować zapobiec nowemu nieszczęściu ,ostrzec Willa i Scarlett ,przed grożącym im niebezpieczeństwem .
Wzięła bryczkę i pojechała do Ponderosy. Nie zastała Willa ,dowiedziała się ,że pojechał do miasta.
-O co chodzi Lauro ?-spytał Adam ,a jego przenikliwe spojrzenie jak zwykło robiło na niej wielkie wrażenie.
Laura była w swojej ulubionej różowej sukience ,a w jej niebieskich oczach było widać ,prawdziwy strach.
Była ładną ,wysoką blondynką o nieco kwadratowej twarzy ,przypominającą w ruchach i zachowaniu porcelanową laleczkę.
Zawsze wiedziała ,że Adam umie prześwietlić ją na wylot.
Laura zaczęła opowiadać ,a gdy skończyła ,spojrzała na twarz Adama ,z której jak zawsze ciężko było coś odczytać.
Ubrany zawsze na czarno wysoki brunet o surowej męskiej urodzie bez śladu zniewieściałości ,charakteryzował się tym ,że z samokontroli zrobił swoją religię. Kobiety podziwiały ,nie tylko jego opanowanie ,umysł ,wysoką ,kulturę i dobry smak ,ale i ciało.
Poruszał się w jakiś miękki ,koci sposób.
-Pojadę z tobą do szeryfa -zdecydował Adam po chwili milczenia. Roy powinien wiedzieć ,co się świeci. Gdyby jednak było więcej czasu ,to bym ci chyba sprał tyłek ,za te twoje intrygi. Już na przyjęciu czułem ,że coś się świeci ,że oboje coś knujecie.
-Masz rację -zgodziła się Laura. Mam chyba strasznie niedobry charakterek i na nic lepszego nie zasłużyłam. Ale ani Will ,ani Scarlett nie powinni teraz cierpieć ,przez moją głupotę.

Tymczasem Will po załatwieniu spraw w mieście ,nieświadom niczego ,pojechał odwiedzić Scarlett.

Często ją odwiedzał ,był miły wobec jej ojca ,czarujący dla matki.
Kathie ,traktował zupełnie normalnie ,żartował z nią i słuchał co miała do powiedzenia.
Kathie i Scarlett były mocno przywiązane do siebie ,może wpływało na to choroba Kathie.
Nie było między nimi zwykłe kłótni i awantur jakie są zwykle między rodzeństwem. Jak Scarlett często myślała ,gdyby siostra była zdrowa nie kochała by jej tak bardzo.
Cieszyła ,że Will polubił Kathie ,zresztą prawie wszyscy ,którzy znali Kathie ją lubili i traktowali jak dziecko.
Przed każdym spodziewanym przyjściem Willa ,Scarlett zakładała swoje najlepsze sukienki ,czesała się i stroiła ,co wywoływało porozumiewawcze spojrzenia i uśmieszki między jej rodzicami.
Tego dnia miała na sobie ,nową ,błękitną ,muślinową sukienkę i w takim stroju wybrała się z nim na spacer.
-I co tam słychać w Ponderosie ?-spytała.
-Wujek Ben się znowu martwi -rzekł Will. Joe chce się żenić .
-A to co nowina -roześmiała się dziewczyna. Który raz w tym roku ?
-Według listy Adama to narzeczona numer 50 w tym roku ,co znaczy ,że Joe ma słaby rok -Will również się roześmiał.
-A co u Adama i Hossa ?
-Adam też się zamierza oświadczyć Camille,a z tego wujek Ben się bardzo cieszy. A Hoss ma nową pasję ,pomaga Frankowi Jobsowi w zbudowaniu automobilu.
-A ty ? Nie pojechałeś do Meksyku -spytała Scarlett.
-Matei jest moim najlepszym przyjacielem ,walczyliśmy razem po stronie rewolucji. Oddał życie czterech ludzi ,w tym swojego brata by mnie amerykańskiego awanturnika ,odbić z wiezienia. Kiedyś wszystko co robiliśmy razem ,było dla mnie najważniejsze na świecie-odpowiedział Will.
-A teraz ?
-Teraz wiele się zmieniło -rzekł z uśmiechem.
-Czyli znalazłeś już swoje miejsce ? Wiesz ,że Ponderosa to twój dom ?
-To nie jest takie proste Scarlett -oparł mężczyzna po chwili milczenia.
-Przecież mówiłeś ,że ci Ponderosa podoba -rzekła patrząc na niego ze zdziwieniem.
-Tak ,to piękne ranczo. Są chwile gdy czuję się tam jak w domu i zapominam ,że byłem taki samotny przez tyle lat. Ale są i takie ,gdy rozglądam się wokół i myślę ,że jestem z zupełnie innej bajki ,czuję się gość ,który trafił na przyjecie ,na które ,w ogóle nie był zapraszany. To jest dom Bena ,Adama ,Hossa i małego Joe. Ja nie ma z nimi ,żadnych wspólnych korzeni ,wspomnień i ciężko stać się z dnia na dzień ,jednym z nich ,doskonałym Cartwrigtem -odparł w zadumie.

Scarlett zastanawiała się nad jego słowami.
Willa czasem ciężko było zrozumieć ,ciągle gnał go jakiś niepokój i miał zadrę w sercu. Na pewno nie był rycerzem bez skazy ,na karym rumaku ,który miał przyjechać i zabrać ją do swojego królestwa ,o czym marzyła jak prawie każda mała dziewczynka.
Ale tego ,ciepłego ,zwyczajnego ,normalnego człowieka z przeszłością ,błędami i plamami na sumieniu ,pokochała dużo bardziej niż ten wyśniony ,papierowy ,płaski ,ideał.
-A jednak zostałeś i nie pojechałeś do Meksyku -stwierdziła po chwili dziewczyna.
-Zostałem dla ciebie -rzekł z uśmiechem. Bo czuję ,że to ty jesteś tą dziewczyną ,która mi podpowie w którą stronę mam pójść.
Odwzajemniła jego uśmiech i spojrzała w te niesamowite oczy.
Świetnie wyglądał w brązowej kurtce i spodniach. Piękny jak Adonis ,męski ,dobry i wrażliwy ,mimo tej poplątanej ,niejasnej przeszłości.
Często zmieniał twarze i zakładał różne maski ,autsajdera,uwodzicielskiego amanta ,przebiegłego lisa. Przez te parę tygodni ,dowiedziała się o Willu sporo ,ale ciągle nie wiedziała jednego jaki jest naprawdę i co tkwi.
Pamiętała ,że w dzieciństwie fascynowało ją słowo zagadka ,otóż Will Cartwright był ciągle chodzącą zagadką. Miał w sobie mgiełkę tajemnicy i smutku ,coś nieuchwytnego i ulotnego ,niczym senne marzenie ,które pojawia się i znika i może właśnie dlatego zapada w pamięć. A równocześnie coś tak miłego i sympatycznego ,że czuła się tak jakby znała go całe życie ,mimo że przypominał jej niekiedy drzwi.
Zamknięte drzwi ,do których nie ma się klucza ,ani zamka i dlatego tym bardziej rozbudzają ciekawość.
Panny ,które odpowiedziały na ogłoszenie i oglądały wtedy kapelusz ,tak naprawdę przyszły pogapić się na Willa i wiele z nich czuło radosne zmieszanie ,gdy pochylał się by szarmancko całować dłonie młodych dam.
Umiał ładnie gadać i miał czarujące maniery w stosunku do kobiet,rzadko w tych stronach spotykane ,a otaczająca go aura ,tajemnicy ,czyniła go jeszcze bardziej atrakcyjnym w oczach dziewcząt z Wirginia City.
Słońce pięknie grało na jego włosach i wąsach ,czyniąc coś w kształcie aureoli nad jego głową. W uśmiechu odsłaniał ,swoje ,nieskazitelnie białe zęby.
Uśmiech ten mógłby rozstąpić, lodowce a nie tylko jedno niewinne ,kobiece serce.
Scarlett uwielbiała jego usta ,delikatne ,śliczne ,pyszne ,wargi królewicza z bajki.
Nad tymi wargami ,królował mały ,czarny wąsik a w jego oku ,był jakiś figlarny ,łobuzerski błysk. Stał pozornie ,swobodny ,odprężony ,pewny siebie a w gruncie rzeczy był czujny jak puma lub pantera ,zawsze gotowy do skoku.
Scarlett zaś była wysoka ,dobrze zbudowana i delikatna zarazem ,o jasnej twarzy ,pełnych piersiach ,pozornie dziewczyna ,takich jakie wiele.
Ale można się było utopić w jej oczach ,niebieskich jak lazur. Długie ciemno-brązowe włosy ,miała swobodnie rozpuszczone ,po tym jak zdjęła swój ulubiony kapelusz.
Miała nieśmiały ,prawie wystraszony uśmiech i spojrzenie pełne żywej inteligencji ,przypominała mu pełną wdzięku łanię.
Przyciągnął ją do siebie i pocałował w usta.
Dziewczyna poczuła w głowie dziwny szum ,ale pozwoliła się poddać temu uczuciu. Jego wargi chciwie i zachłannie dotykały jej warg ,tak jakby za chwile miał się skończyć i runąć świat.
Nie mógł się nacieszyć tymi pocałunkami ,a ona zaczęła je oddawać równie intensywnie i łapczywie. Czuła się dziwnie ,słaba i bezbronna ,niczym szmaciana lalka ,gdy tak trzymał ją w swoich ramionach ,ale pozwalała by porwała ją ta nowa nieznana fala.
Tak jakby wróciła wiosna ,młoda ,świeża ,jasnozielona ,gdy pragnienia młodości grają w żyłach i nic innego się nie liczy i nie ma żadnego głębszego znaczenia.
Gdy tak stali w tym miłosnym uścisku ,pod tą starą sosną ,przypominali parę posągów lub jakiś pięknych półbogów. Nie zdawali sobie sprawy ,że gromadzą się nad nimi czarne chmury ,a ta słodycz i szaleństwo nie będzie dana raz na zawsze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 9:12, 22 Lut 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:59, 21 Lut 2016    Temat postu:

Laura dostała nauczkę po spotkaniu z Ricardo. Może wreszcie coś zrozumie i przestanie bawić się w intrygantkę.
Ciekawie jakie kłopoty jeszcze czekają Scarlett i Willa?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:30, 24 Lut 2016    Temat postu:

Laura i Ricardo knują, teraz każde na własną rękę. Adam próbuje pomóc Willowi i Scarlett ... a Will i Scarlett non stop wyznają sobie uczucie ... a szaleństwo? Kiedy zaszaleją?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:38, 24 Lut 2016    Temat postu: Do szaleństwa

Kiedyś na pewno ,ta namiętność wybuchnie ..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:51, 24 Lut 2016    Temat postu:

Powoli dojrzewa, jak widzę w tekście Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:21, 25 Lut 2016    Temat postu: Do szaleństwa

Scarlett oderwała się od Willa i poczuła na sobie krople deszczu. Chmury na niebie zrobiły się naglę ciężkie ,granatowe i po chwili usłyszeli grzmot pioruna a z nieba spadł ulewny deszcz.
Przed burzą schronili się w jakieś opuszczonej stodole ,w stogu siana.
Patrzyli na siebie w milczeniu. Ona myślała o tym ,że towarzyszący jej mężczyzna jest przemiły i bardzo pociągający.
Wysoki ,szczupły , brunet z piwnymi oczami i czarnym ,małym charakterystycznym wąsikiem. Delikatny,słodki ,pyszny ,zjawiskowo piękny niczym Narcyz lub jakiś inny pogański półbożek. Strasznie kręciły ją jego usta ,zmysłowe i miękkie jak brzoskwinie.
On zaś myślał o tym ,że Scarlett pachnie kwiatami lub jakimś perfumami doskonałymi. Było to jakieś powietrze ,ciepłe ,rozkoszne ,wnoszące złudę życia i czar jego subtelny.
Tylko z nią możliwy był jeszcze tak cudowny kicz i wiara w romantyczną ,wielką miłość.
Piękna ,skromna ,inteligenta ,zupełne przeciwieństwo wyniosłej Laury ,uosabiała lekkość i niezwykłość prozy życia. Zadrżała z zimna i strachu ,słysząc ,odbiegające grzmoty piorunów. Nic nie mogła na to poradzić ,ale od dzieciństwa ,śmiertelnie bała się burzy.
Przyciągnął ją do siebie ,objął i zaczęli się całować jak w jakimś upojeniu.
Tej eksplozji namiętności ,nie dało się już powstrzymać. Zerwali z siebie ubrania i zaczęli oddawać igraszkom na sianie.
Kochali się bez przerwy ,przez blisko 36 bajecznych godzin.
Z Willem Scarlett stanęła u progu życia ,straciła dziewictwo i doświadczyła prawdziwego orgazmu ,50 orgazmów.
W końcu zasnęli zmęczeni miłością.
Gdy się obudziła ,zobaczyła ,że on pochyla się nad nią ,patrząc na nią z czułym uśmiechem.
Był wyraźnie zachwycony jej kształtami ,soczystymi jędrnymi piersiami ,płaskim brzuchem i nogami. Przyniósł koc i przykrył jej nagie ciało ,a potem kochali się znowu.
Dawniej Scarlett przerażała miłość ,ten zew krwi i ciał ,a teraz wiedziała ,że Will ją odblokował z pewnego kodu ,wartości ,emocjonalnego i intelektualnego pancerza ,w którym była zaklejona. Obudził to ,co zawsze w niej było ,tylko dopiero przy nim nabrało kształt realny i śliczny ,a wcześniej był zamglony.
-Nie będziesz żałowała -spytał z miłym ,ciepłym uśmiechem.
-Nie -odparła dziewczyna zdecydowanym głosem ,kładąc swoją głowę na jego piersi. Tylko.
-Tylko co ?
-Boję się ,że znikniesz jak niedokończony sen -wyznała po chwili. Znudzę ci się i zapragniesz znowu przygód ,wyjazdu do Chin.
-Nie Scarlett ,nie znudzisz mi się -odparł stanowczym głosem. Nigdy.
-Kim ty ,tak naprawdę jesteś Will?
-Pierwszym i mam nadzieję ,ostatnim mężczyzną w twoim życiu -odparł z uśmiechem.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Wiedziała ,że nigdy nie zapomni tej nocy ,magii ,upojenia zachwytem.
Kiedy wreszcie poznała co to prawdziwe szaleństwo ,szał uniesień ,gdy czuła jego dotyk ,szelest swojej skóry.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:11, 25 Lut 2016    Temat postu:

Nie ma to jak burza, by obudzić w zakochanych szaleństwo.
To teraz Will się powinien oświadczyć i ślub.
Nie pokoi mnie ciągle, że coś jednak pójdzie nie tak jak trzeba, i ktoś ich rozdzieli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:36, 27 Lut 2016    Temat postu: Do szaleństwa

-Sądzę ,że Will miał sporo szczęścia -rzekł doktor Martin ,zwracając się do Bena. Tym ,że przeżył.
-Ale nie jest jeszcze całkiem dobrze -spytał Ben ,patrząc na twarz lekarza ,który był także serdecznym przyjacielem ich domu.
-Kula utkwiła głęboko w kręgosłupie ,nie wiem czy będzie chodził -odparł doktor Martin ,patrząc prosto w oczy Bena. Można oczywiście ,przeprowadzić operację ,ale ona jest obarczona ,sporym ryzykiem. I to on sam musi podjąć te decyzję.
-Rozumiem -odparł Ben. Dziękuję doktorze -rzekł odprowadzając lekarza do drzwi.
Scarlett ,która przysłuchiwała się tej rozmowie ,usiadła na fotelu i ukryła swoją twarz w dłoniach.
Kiedy słodki sen zmienił się w koszmar ?
Ricardo ,który postrzelił Willa ,siedział obecnie w areszcie i czekał na swój proces. Nie potrafiła otworzyć tamtych wydarzeń ,które do tego doprowadziły ,wszystko przypominało jej jakoś mgłę ,z której nie mogła nic dojrzeć.
Stała z fotela i zaczęła chodzić po pokoju ,bez celu niczym lunatyczka.
Naglę zobaczyła ,że Adam stoi obok niej ,objął ją po przyjacielsku ,chcąc wlać w nią maksimum otuchy.
-Nie martw się ,wszystko będzie dobrze -rzekł ,głębokim ,mocnym , głosem.
-Na tym polegają magiczne zaklęcia -odparła dziewczyna ,uśmiechając się blado. Ale niestety ,tylko w baśniach jest zawsze happy end ,w życiu niekoniecznie.
-To zależy od ciebie -stwierdził Adam. Jeśli go naprawdę kochasz ,wszystko się w końcu ułoży.
Dziewczyna uśmiechnęła się. Miło było być w jego ramionach ,bez namiętności ,napięcia ,jak najlepsza przyjaciółka. Czuć taki magiczny spokój ,bo Adam był niczym jej starszy ,mądry brat ,chroniący ,przed całym złym światem.
Zdziwiła się ,gdy naglę odsunął ją od siebie ,w drzwiach ,stały bowiem Laura i Camille.
Camille ,wydała zduszony okrzyk ,odwróciła się na pięcie i uciekła ,a Laura uśmiechnęła ,złośliwie i szyderczo.
Adam pobiegł za Camille,a Laura patrzyła na Scarlett.
Laura znienawidziła Scarlett ,od pierwszej chwili ,w której zaniepokoiła ją piękność ,tej północnej lilii.
Laura była wysoką ,szczupłą blondynką o miłych ,regularnych rysach ,która wyglądała bardzo ładnie w muślinowej sukni w kolorze jasnego błękitu ,przypominającego niebo nad Wirginia City.
-Proszę ,proszę -rzekła Laura z tym swoim szyderczym ,uśmieszkiem na ustach zwracając się do Scarlett -Will leży chory ,a ty się mizdrzysz do Adama. Jesteś ,strasznie fałszywa.
Scarlett zignorowała tą uwagę ,nie zamierzała ,odpowiadać ,zniżać się do poziomu Laury.
Adam znalazł Camille,która wpatrywała się w błękitną taflę jeziora. Pomyślał ,że wygląda wyjątkowo ślicznie tego dnia ,w tej czarnej ,prostej sukience.
-Musimy porozmawiać -rzekł zwracając się do niej.
-Daj mi spokój -odparła dziewczyna.
Chwycił ją za rękę ,tak mocno ,że aż syknęła z bólu ,a między nimi przeleciało naglę milion iskier.
-Puść mnie to boli -rzekła Camille ,nie poznając własnego głosu.
Puścił i przez chwilę ,patrzyli na siebie w milczeniu.
-Nie mogę dać ci spokoju ,bo cię kocham -rzekł patrząc jej prosto w oczy.
-Trele morele -odparła Camille. Myślisz ,że dam się nabrać na czułe słówka i będę mdleć i piszczeć jak prawie dziewczyny z okolicy na twój widok . Ja ..
Nie skończyła mówić ,gdy chwycił ją tak mocno ,że aż się przestraszyła ,że chce ją udusić jak kurczaka. Tymczasem ,nie udusił ,tylko pocałował ,prosto w usta i to tak mocno ,że Camille aż tchu zabrakło.
Ten niechciany pocałunek ,bynajmniej nie był niemiły ,wręcz przeciwnie ,był bardzo elektryzujący.
W końcu ją puścił i uśmiechnął się łobuzersko ,a na jego twarzy pojawiły się rozkoszne dołeczki. Gdy oddała pocałunek ,zrozumiał ,że też go kocha.
Adam był wysokim ,przystojnym brunetem o silnych ,ramionach ,jakby wykutych z marmuru.
Ubierał się zawsze na czarno ,a jego hebanowe włosy ,połyskujące w słońcu i czarne jak migdały oczy ,robiły na kobietach wielkie wrażenie.
Camille była ładną ,ciemnowłosą dziewczyną o piwnych oczach ,szczupłą o średnim wzroście.

-Chyba się w końcu z czymś zgadzamy -rzekł patrząc jej prosto w oczy. Teraz ,musimy pomóc Scarlett i Willowi ,bo obawiam się ,że Laura nie zaprzestanie swoich intryg. Chociaż obiecywała ,że się zmieni.
-Tak to prawda ,Laura ,bywa złośliwa -zgodziła się Camille.

Po wyjściu Laury ,Scarlett ,udała się do pokoju Willa.
Gdy tak leżał ,taki słaby ,bezbronny ,budził w niej jakoś dobroć i tkliwość.
Chociaż Will nigdy nie ustawiał się w roli mędrca ,któremu trzeba wykuć w pomniku ,kamieniu. W swoim ,zagubieniu ,niepewności ,gdzie jest jego miejsce i w którą stronę ma iść ,był absolutnie wyjątkowy i prawdziwy.
Wysoki ,zwinny ,zabójczo przystojny ,z cienkim wąsikiem ,smagłą cerą i pysznymi,piwnymi oczami.
Jego głęboki baryton sprawiał ,że śnieg topniał nawet w środku zimy.
A uśmiech ...prawdziwa poezja.
Dziewczyna usiadła przy jego łóżku i wzięła za rękę. W tej zielonej ,muślinowej sukience ,czyniła na nim wrażenie rozkwitającego kwiatu ,pączka róży.
Była wysoka ,proporcjonalnie zbudowana niczym posąg ,o oczach niebieskich jak morze ,spiczastym podwójnym podbródku.
Miała mały zgrabny nosek i usta czerwone jak maliny.
Wykształcona ,oczytana ,mądra o wysokiej kulturze osobistej.
Książki i gazety połykała niczym mały wilczek ,interesowała się polityką i umiała samodzielnie myśleć.


Pamiętał się jak kochali i jacy byli przez chwilę szczęśliwi ,gdy oddała mu całą siebie ,ciało i duszę.
-Will ja -zaczęła niepewnie Scarlett.
-Proszę cię zostaw mnie -rzekł tonem ,jakiego nigdy wcześniej u niego nie słyszała. Nie chce byś za mnie wychodziła i się poświęcała.
-Chcesz ,żebym odeszła ?
-Może tak będzie lepiej -odparł Will.
-Niby dla kogo lepiej ,dla ciebie ,czy dla mnie ?
-To nie ma sensu ,skoro nie mogę ci teraz nic zaoferować -rzekł Will.
-To na tym według ciebie polega miłość ,na wymianie ofert -odparła Scarlett z oburzeniem. Chce byś przy tobie ,pójść nawet do Krainy Ciemności ,byśmy byli razem.
-Teraz tak mówisz ,ale potem się może wiele rzeczy zmienić -stwierdził Will. Nie myl litości i współczucia z miłością ,to dwie zupełnie różne sprawy.
-Wiem o tym -odparła Scarlett. Nie jestem taka płaska.
-Nie uważam cię za płaską -rzekł Will. Proszę cie wyjść i zostaw mnie samego.
-Czyżbyś był zły ?
-Nie, nie jestem zły.
-Jesteś zły -rzekła dziewczyna z uśmiechem. Jesteś taki przystojny ,gdy się złościsz. Nie wyjdę ,dopóki nie uwierzysz w to ,że naprawdę chce z tobą być .
Będę równie uparta jak ty i nieważne ile czasu mi to zajmie ,dzień ,miesiąc ,rok dwa ,ale w końcu mi się uda.
Roześmiał się naglę ,a jego śmiech był ciepły i cichy niczym kołysanka.
-Poddaje się -rzekł patrząc na nią z ciepłym uśmiechem. Umiesz być przekonująca. Jeśli to miała być lekcja dla mnie ,nie mogłem mieć piękniejszej nauczycielki.



_________________


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 15:45, 27 Lut 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:06, 27 Lut 2016    Temat postu:

Nie wiem co napisać ... faktycznie Scarlett i Wii zaszaleli ... niestety, Will chyba się rozmarzył nieco i stracił czujność. Ricardzo go zaskoczył. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło ... i dla Scarlett i dla Camille, pomimo intryg Laury.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:01, 27 Lut 2016    Temat postu:

Związek Willa i Scarlett został wystawiony na próbę. Szkoda, że to tak dramatyczna próba. Zobaczymy jak to dalej się potoczy i czy Will stanie na własnych nogach.
Laura chyba jednak dalej będzie coś kombinować. Ona tak łatwo nie odpuszcza. Chyba ma coś w zanadrzu, żeby dalej podnosić ciśnienie wszystkim na około.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:59, 29 Lut 2016    Temat postu: Do szaleństwa

-Tak mi przykro Willy -rzekła Laura ,która przyszła go odwiedzić.
Usiadła przy jego łóżku i przybrała minę aniołka. Ze swoimi złocistymi włosami i nieco kwadratową twarzą , przypominała lalkę w tej swojej żółtej sukience.
-Pewnie mnie nienawidzisz ,za to ,że sprowadziłam na ciebie tyle problemów -rzekła Laura.
-Nie mógłbym nienawidzić ,żadnej pięknej damy -odparł Will z bladym śladem uśmiechu.
-Jesteś prawdziwym dżentelmenem -stwierdziła Laura. Zasługujesz na wszystko co najlepsze. Szkoda ,że masz takie fałszywe przyjaciółki. Widziałam jak Scarlett ,obściskiwała się z Adamem. No nic ,chyba już pójdę .
Po wyjściu Laury ,Will długo gapił się bezmyślnie w sufit ,aż w końcu usłyszał czyjeś kroki i zobaczył ,że Scarlett stoi w drzwiach.
Dziewczyna miała ,ładną ,owalną twarz ,przypominającą mu złote jabłko hesperydowe. Wysoka ,o delikatnych rysach ,pozornie cicha i spokojniutka ,wydawała się całkowitym przeciwieństwem Willa ,ale podobno przeciwieństwa się przyciągają.
Długie ciemne włosy, jak zwykle miała nieuporządkowane. Dobrze wyglądała w fioletowej sukience.
-Hoss mówił ,że ta meduza przyszła cię odwiedzić -rzekła Scarlett siadając przy łóżku narzeczonego. Czego znowu ona chciała ?
-Przyszła powiedzieć ,że obściskiwałaś się z Adamem -odparł Will. To prawda.
-Obejmował mnie jak przyjaciel -rzekła dziewczyna.
-Czyżby ?
-Nie wierzysz mi ?
Will długo milczał i dziewczyna zastanawiała się o czym myśli.
Patrzyła na jego delikatną ,subtelną ,pyszną twarz i czuła ,że jest jej bardzo bliski a zarazem daleki. Niepokorny ,wiedzący ,że nigdzie nie pasuję i mający tego świadomość ,a zarazem taki zwyczajny ,normalny i serdeczny.
Otwierający przed nią nowe rokosze i piękności ,niczym fale morskie uderzające o brzeg. Wszystko z nim było intensywne ,niesamowicie żywe i zmysłowe.
Jego uśmiech był niczym strumień światła ,w szarych ,smutnych czasach.
-Oczywiście ,że ci wierzę -rzekł w końcu Will uśmiechając się do Scarlett ,tak ,że zalała ją fala ciepła. Laura już taka jest ,że ma problem z interpretacją pewnych faktów. Trzeba spuścić na nią ,zasłonę miłosierdzia. Ale ona nie jest w stanie nas rozdzielić.
Scarlett delikatnie dotknęła ręki Willa.
-Wiesz -rzekł patrząc na nią dalej z ciepłym uśmiechem -mówią ,że królowie mieszkają w pałacach i w jedwabiach ,chodzą spać. Piją wino od rana do wieczora. A ja nie mam nic ,prócz paru pięknych snów.
-Ale Willy -przerwała Scarlett.
-Pozwól mi skończyć. Twoja miłość to jedyny skarb ,jaki znam. To ja prawdziwym jestem królem ,bo ty wybrałaś właśnie mnie. Wiec śmieję się z opowieści o tych królach za dalekich mórz.
Nie wiem czy operacja się uda ,ale bez względu na rezultat wiem ,że ty będziesz zawsze przy mnie. Ty i moja rodzina.
Bo zrozumiałem ,że Ponderosa to mój dom ,dopiero teraz gdy trafiłem do Szkoły Cierpienia.
-Tak Will ,będę przy tobie bez względu na wszystko -zgodziła się Scarlett.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 12:01, 29 Lut 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:28, 29 Lut 2016    Temat postu:

Laura jest naprawdę bezmyślna, że jedna plotka będzie w stanie skłócić Willa i Scarlett. Zastanawiam się czy kiedyś do niej dotrze, że nic nie wskóra i zostawi ich w spokoju.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin