www.bonanza.pl

zorina13

Odcinek poruszający aktualny do dziś problem ochrony praw autorskich.
Ale też pokazał przemianę zarozumiałego ,skupionego na sobie wielkiego pisarza.

Ewelina

Dickens miał bardzo ciężkie życie. Opowiadał Hossowi o swoim dzieciństwie, o tym, jak musiał pracować i wytłumaczył mu, że w jego książkach zawarte jest jego życie, praca, myśli. Do Hossa to trafiło.

Rika

To jest jeden z tych odcinków, w których Cartwrightowie są w tle. Nic konkretnego nie mają do zrobienia. Takie samo wrażenie miałam po Look To The Stars - są ale jakby ich nie było.

Mam też wrażenie, że to był odcinek, w którym się Pernellowi już nie chciało grać. Jakiś taki dziwny ten Adam tu wyszedł. On się tu nawet nie przebrał na odczyt, na końcu mu tylko czarną marynarkę dołożyli.

Ewelina

Miał w nim parę dobrych momentów, a rodzinka rzeczywiście stanowiła tło dla Dickensa i problemu. Tak jak i w Look to the stars byli tłem dla Michelsona i problemu rasizmu. Chociaż, to już 5 sezon i zdaje się Roberts zaczął serię kłótni z Dortortem o tupecik i swoje odejście z serialu. Jeżeli założenie tej marynarki miało na celu zniechęcenie fanek do tej postaci, to ... zdecydowanie mu nie wyszło. Wyglądał w tym świetnie!!!

Rika

Kłótnia o odejście z serialu już była w rozkwicie Laughing

ale mimo tego, czasem lepiej wypadał. Tu tak jakby - kazali się uśmiechnąć, to się uśmiechnął, co kazali powiedzieć, to powiedział, ale żeby go to interesowało, to nie widać.
W Bank Run też chodził za Benem i robił miny, tak jak tu za Dickensem, ale tam to było świetne! A tu...

Ale to ujęcie mi się podoba - na trzy, oglądamy się panowie!

Marynarka zdecydowanie najlepiej wyszła Laughing

Ewelina

W areszcie u Roy'a też wygłosił niezłą kwestię "Boże! Chroń królową" No i scena w drukarni, a raczej przed wizytą u wydawcy. Chciał powstrzymać Dickensa. I ta ucieczka z pisarzem od rozzłoszczonych mieszkańców ... też niezła Smile

Może mniej się starał, ale ... wyglądał ślicznie ... i ta marynarka Very Happy

Odwiedzająca

zorina13

Zgadzam się z Hanią ,Hossie ma bardzo dobre serduszko.

Ewelina

Nieraz odnoszę wrażenie, że ja i Hania jesteśmy również fankami Hossa. On jest taki przyjacielski i miły ...

Domi

Ależ fanką Hossa jest chyba każda! Takiej uroczej postaci to się nie da nie lubic! Moim zdaniem, znaczy...
Nareszcie znowu zobaczyłam Roy'a myślałam, że już go nie będzie... a lubię go bardzo... Adaś trochę podle mu dogadał w tym areszcie, ale to było świetne! Tak, jak demolka w tym sklepie... Czy jeden człowiek mógłby zrobic coś takiego? To przecież wyglądało, jakby tam przeszło tornado!!
A scenka przy śniadaniu - jak Joe czytał w gazecie o tym wystąpieniu a tu Dickens za nim stał... oklepany motyw, ale to było słodkie!
Na koniec ten pisarz zrozumiał, że jest lubiany... mądre.
A Adam w marynarce też mi się podobał... oryginalne Wink

...

Odwiedzająca

Hoss to człowiek,którego nie sposób nie darzyć wielką sympatią...jego nie da
się nie lubić :)Od niego bije ciepło,przy którym można się ogrzać Smile

Lidka

Za bardzo się chyba skupiacie na Pernellu i na tym, czy jeszcze mu się chce czy już nie. To nie był jego odcinek i chyba dobrze, że się nie wyróżniał i dal pograć gwieździe odcinka, aktorowi odtwarzającemu rolę Karola Dickensa.

Lubię takie odcinki, nie podobne do żadnego innego. Bez powtarzania tych samych utartych schematów, przez to wyróżniające się i zapadające w pamięć. W końcu odcinek o Dickensie i prawach autorskich oraz uznaniu dla twórcy jest tylko jeden.

Postać Dickensa wprawdzie początkowo mi się nie spodobała, ale na pewno była wyrazista i w końcu jakoś wybronili jego zachowanie. Trochę mało było o panującym porządku prawnym, ale z tej krótkich wzmianek można było sądzić, że taki autor jak Dickens przyjeżdżając do Ameryki mógł się spodziewać, że jego powieści są tam znane, choć nikt oficjalnie nie prosił o ich druk. Ale rozumiem też jego wzburzenie, bo w końcu historia, którą czytał, była smutna, a słuchacze jakby się z niej wyśmiewali, a to tylko dlatego, że znali dobre zakończenie. Mógł się obrazić. Smile

Rika

Prawa autorskie właśnie w tym okresie się kształtowały. Wydawca mówił tam o jakiejś umowie międzynarodowej wydawców, która dawała mu prawo do druku. Dziwne, bo gdyby taka umowa istniała, to Dickens by o niej wiedział.

Znalazłam jeszcze coś takiego:
w 1789 roku, na kontynencie amerykańskim prawo stanu Massachusetts potwierdzało prawo autora do stworzonego przez niego dzieła a rok później w 1790 roku federalna ustawa o prawie autorskim ustanawiała ochronę książek, map lądowych i morskich. Była to konsekwencja zapisów Konstytucji amerykańskiej „zapewniającej autorom i wynalazcom na określony czas wyłączne prawo do ich pism i wynalazków". - zaiks.org.pl

Lidka

Wydawca miejscowej gazety mówił tak: "bez międzynarodowej umowy o prawach autorskich nie ma pan podstaw do roszczeń".
Czyli prawa autorskie niby nie sięgały poza granice kraju, albo nie sięgały aż do Ameryki i autor musiał dopiero o nie zadbać specjalną umową.

On jeszcze proponował, że zapłaci Dickensowi 25$ za druk jego powieści "zamiast wydawcy z Chicago". Czyli płacił wydawnictwu, od którego kupił egzemplarz książki, który Dickens nazwał "kontrabandą".

A tak w ogóle orientujecie się, czy rzeczona Nelly umarła? Wink

Lidka