www.bonanza.pl

[Ewelina]

To chyba z Hayburner, odcinka, w którym Adam robi prawie striptiz na ulicy... no i znów wracamy do ulubionego tematu

[ania2784]

The stranger

Grunt to zachować dobry humor w każdej sytuacji...

[ania2784]

[Ewelina]

Tutaj chyba Dortort nie dał im podwyzki, takie nieco wymuszone usmiechy, półgębkiem, że tak powiem

[Rika]

Ale za to Adam się ładnie miedzy nich wpasował, jak puzzle .

[Ewelina]

Adam, tak jak Manuel pasuje do wszystkiego

[ania2784]

I tu się zgodzę. Gdzie nie spojrzę na forum, tam ślicznie wpasowany Adam. Ja nie wiem jak on to robi. No ale jak jest kompaktowy, co już kiedyś ustaliłyśmy, to jest w stanie wszędzie się ślicznie wpasowac. A niby taki duży...

[Rika]

A ja gdzie nie spojrzę na forum, tam Joe bez koszuli. Ja też nie wiem, jak on to robi, że się tak wszędzie wśliźnie. Z dopasowaniem bywa gorzej...

[ania2784]

[Ewelina]

Fakt, towarzystwo go przyćmiewa, przytłacza ... troszeczkę, a kiedy jest sam, to i nie ma konkurencji... i zanadrzem może poszpanować...

[ania2784]

[Ewelina]

David Canary jednak nie "wpasował" się do Bonanzy , ciekawe dlaczego, przecież nie stanowił zagrożenia dla Landona...

[ania2784]

Ja go lubię. Może scenarzyści powinni znaleźć w serialu jakąś inną rolę niż bycie drugim Romeo. Może wtedy wpasowałby się lepiej. Poza tym większość chyba jest przyzwyczajona do "tej" bonanzy czyli Adama, Hossa, Joe i Bena. Ta z późniejszych sezonów jest dziwna, niekompletna. Jakoś nie idzie się przestawić na Bonanzę z inną liczbą Cartwrightów.

[Ewelina]

Chyba powinni go zupełnie inaczej obsadzić, nie na siłę na miejsce Adama... to nie przeszło, on jest bardziej w typie Landona, choć nie ma ślicznej buzi, raczej wygląda na cwaniaka, zabijakę... zupełnie inny typ i takiego chyba trochę grał...
Roberts za dobrze zagrał jednego z Cartrightów, żeby go można było łatwo zastąpić innym aktorem...

[ania2784]

I może to był główny problem. Dortort usilnie starał się kimś zastąpić Adama. Może trzebabyło stworzyć nową postać, bez adamowych cech i pozwolić jej się rozwijać. Może wtedy by się udało. I Candy by się wpasował, a Jamie przestał drażnić...