www.bonanza.pl

[zorina13]

Joe pomógł Dannemu wyjść na prostą.

[Ewelina]

Pomógł, zaufał, wyjaśnił nieporozumienie ... ale ich przyjaźń skończyła się na na jednym odcinku. Nie pociągnięto tego wątku, Danny Kidd już się nie pojawił. Nie wiadomo, czy nadal szedł prostą drogą, czy został uczciwym człowiekiem, założył rodzinę ...szkoda, to była sympatyczna postać.

[zorina13]

Bonanza to nie telenowela ,by wyjaśniać losy każdej postaci i rozbudywać jej specjalny wątek.
Chociaż z drugiej strony ,faktycznie szkoda ,że nie tylko miłośc ale i przyjaźn trwa tam tak krótko.

[Ewelina]

Nie chodzi o rozbudowywanie postaci. Chyba, że tych "umotywowanych" Np. z przyjemnością ogladałam szeryfa Roy'a w akcji. Pojawiał się w różnych odcinkach, bo był szeryfem. To było logiczne. Tak samo i dr martin. Był lekarzem i też się powtarzał. Byłoby zupełnie rozsądnym pomysłem pokazanie, jak sobie dają radę np. Chińczycy, którym Cartwrightowie pomogli (ta ich pokorna niewolnica i chiński lekarz), mogliby choć zasygnalizować, czy są problemy z Holtami, czy znów ich wygnano za jakieś przewinienia, czy się wtopili w w społeczeństwo. Danny'ego też mogli pokazac, choćby "przy okazji" jak sobie radzi na przykład jako hodowca koni.
Nie musieliby wcale robić o inm odcinka, wystarczyłoby wspomnieć, pokazać go przy okazji np The hayburner. Nie mialoby to nic wspólnego z telenowelą.
A tak, to wprowadzali stale nowe postacie, różne, niekiedy zupełnie nie pasujące do serialu ... ot, po to chyba, żeby dać zarobić znajomemu

[zorina13]

Nie wiem czy to byli znajomi producenta ale niektórzy pojawiali się parę razy w różnych rolach.

[Ewelina]

Sporo takich osób było, rozpoznawalnych, grali różne postacie i ... o ile w przypadku Atkinsa jego kreacje czasem "ratowała" niezła charakteryzacja, to inni aż tak się nie starali. Przecież na brak aktorów tamte strony nie mogły narzekać. Dlaczego więc angażowano często tych samych ludzi? I to wtedy, kiedy serial zaczął przynosić spore dochody.

[zorina13]

To chyba jakiś znany polski reżyser mówił ,że dobrzę mu się pracuje z ludźmi ,których lubi.
To pewnie na tej samej zasadzię ,szło w Bonanzię.

[Ewelina]

Tam były te same twarze. Głównej obsady. Reszta, to według założenia goście. To, że reżyserowi dobrze się pracuje z ludźmi których zna ... to trochę dziwne wytłumaczenie. Ja jestem widzem i uważam, że role powinny być obsadzane zdolnymi, utalentowanymi aktorami, mającymi predyspozycje do ich zagrania, nia zaś ludźmi z którymi pan reżyser się zna. Może dlatego w filmach i serialach widzimy stale te same twarze. Pokazują nam spasionego, tłustego faceta, o niezbyt ładnej twarzy i wmawiają, że to amant w którym kilka kobiet się kocha W Bonanzie zresztą pracowalo kilkudziesięciu reżyserów ... w każdym razie sporo ich było. A aktorzy się powtarzali, niezależnie od tego, kto reżyserował.