Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ćwiczene -luty
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Neth P
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:40, 06 Lut 2014    Temat postu:

Świetne opowiadanie Smile Pippi jak najbardziej tu pasuje. Specjalnie jest pan Nelson zamiast Nilsona, czy to kwestia tłumaczenia?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:53, 06 Lut 2014    Temat postu:

Hoss wiedział, z kim się zaprzyjaźnić. Very Happy Cukierków najadł się za wszystkie czasy. Bardzo sympatyczna opowieść.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Neth P
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 4:16, 09 Lut 2014    Temat postu:

CZĘŚĆ IV

Cała czwórka zerwała się na równe nogi. Will w ułamku sekundy zdjął z ramienia łuk, napiął go i wycelował w stronę, z której usłyszał hałas. Kiedy zobaczył Cartwrightów, na jego twarzy odmalowało się zdziwienie, ale opuścił broń.
- To wy- powiedział z ulgą, ale jego spojrzenie mówiło: "Co tu robicie i dlaczego?"
Bracia spojrzeli po sobie.
- My... eee... -zaplątał się Joe, patrząc na Hossa oskarżycielsko. "To on nas w to wpakował, niech się teraz tłumaczy" - pomyślał.
Hoss nabrał powietrza, popatrzył wokół desperacko, po czym nagle jego twarz rozjaśnił uśmiech. Już wiedział, co powiedzieć.
- Słyszeliśmy waszą rozmowę- oznajmił spokojnie. - Niewiele rozumiemy, ale chcemy wam pomóc.
Szczerość i otwartość sprawiły, że Aralueńczycy uspokoili się.
- No widzisz - powiedziała z lekkim uśmiechem Alyss. - Trzeba było im od razu powiedzieć.
- Nie wiemy, czy nikomu nie powtórzą - powiedział Will. - I Skąd pewność, że nam pomogą?
- Pomożemy, jeśli dowiemy się o co chodzi - wtrącił Adam.
- Ale co konkretnie mamy im powiedzieć? - zastanowiła się Evanlyn.
Horace westchnął.
- Może po prostu opowiemy wszystko od początku?

...........................................................................................

- Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu - rozpoczął opowieść Will. - Robiłem inspekcję w lennie Redmont, kiedy zobaczyłem dziwną jaskinię niedaleko zamku. Wszedłem do środka ale grota była większa niż myślałem. W końcu znalazłem wyjście z drugiej strony. Krajobraz wydał mi się zupełnie różny od naszego. Sucha, pustynna ziemia, gorący wiatr i te śmieszne zielone rośliny z kolcami. Od razu poznałem, że to nie Araluen. Postanowiłem zawiadomić Halta i Crowleya...
- Zaraz -przerwał Hoss. - Kim są Halt i Crowley? Jak to "robiłeś inspekcję"? Co to jest lenno Redmont? Kim ty w ogóle jesteś?
-No tak, wy przecież nic nie wiecie- zmieszał się Will. - Już wyjaśniam. Kraj Araluen jest podzielony na lenna. Władzę sprawuje król Duncan. Aby chronić państwo przed zewnętrznymi i wewnętrznymi zagrożeniami, dawno, dawno temu utworzono Korpus Zwiadowców - elitarną jednostkę składającą się z pięćdziesięciu wyszkolonych mężczyzn, biegłych w strzelaniu z łuku, tropieniu śladów i maskowaniu się. Korpus owiany jest legendą, a zwiadowcom ludzie przypisują magiczną moc i umiejętność znikania. Oczywiście to nieprawda. W czasie pokoju każdy zwiadowca jest przypisany do jednego lenna, żeby pilnować w nim porządku. Istnieje również ekipa do zadań specjalnych, czyli najbardziej legendarny zwiadowca i mój dawny mistrz Halt, ja oraz Horace, który wprawdzie nie należy do Korpusu, ale jest najlepszym rycerzem w królestwie i moim przyjacielem. Wszystkimi zwiadowcami dowodzi Crowley Meratyn i to z nim skontaktowałem się w sprawie tajemnczego przejścia. Crowley zrozumiał, jak poważna jest to sprawa i polecił zawiadomić króla Duncana, który zna mnie osobiście i we wszystkim mi ufa. Niestety nie mogliśmy zawiadomić Halta, bo wyjechał do północnego lenna wraz z żoną, lady Pauline, która dowodzi Służbami Dyplomatycznymi. To była wielka strata, bo zwiadowca i kurierka są niezastąpieni w pertraktacjach z nieznanym krajem. Król wysłał więc mnie i Horace'a oraz Alyss, najlepszą młodą kurierkę, jaka istnieje, abyśmy zbadali sprawę. Jesteśmy jeszcze młodzi, ale mamy już za sobą parę udanych misji i dobrze ze sobą pracujemy.
- Bardzo dobrze- powiedziała Alyss z przekąsem.-Ale wychwalanie mnie pod niebiosa nie zastąpi prawdziwych oświadczyn, jeśli to miałeś na celu.
Zwróciła się do Cartwrightów
- W jego wykonaniu wyglądało to mniej więcej tak: "Horace z Evanlyn będą się żenić. Może i my powinniśmy się nad czymś takim zastanowić". Wyobrażacie sobie gorszy sposób proszenia ukochanej o rękę?
-Co było dalej?- przerwał pośpiesznie Hoss.
- Dostaliśmy pozwolenie na wyprawę, ale tu wtrąciła się córka króla, księżniczka Cassandra, osoba skrajnie rozpieszczona...
- I uparta - dodała Alyss z uśmiechem.
- I żądna przygód- dorzucił Will.
- Bardzo odważna i uczynna - powiedział Horace tonem obronnym. - Chciała pomóc przyjaciołom.
- I uparła się, że pojedzie z nami- dokończył Will, wyraźnie rozbawiony.- Jej ojciec, jak zwykle, nie chciał się zgodzić, więc użyła dokładnie tych samych argumentów, co przy podróży do Arydii, podczas której zresztą prawie zginęła. Ale zadziałało. Mogła wziąć udział w wyprawie, oczywiście incognito, pod tym samym co zawsze imieniem... Evanlyn.
Joe wytrzeszczył oczy na milczącą dotąd dziewczynę.
-Jesteś KSIĘŻNICZKĄ? - wyksztusił z trudem. - Prawdziwą księżniczką?!
- Tak, co w tym dziwnego? - roześmiała się dźwięcznie. - Nie wierz tym kłamcom. Oni sami błagali mojego ojca, by pozwolił mi jechać.
Adam był ciekawy końca opowieści.
- Co było dalej? - zapytał.
- Już nic niezwykłego- odparł Will. - Ruszyliśmy na wyprawę, znaleźliśmy Przejście i wyszliśmy tutaj.W oddali zobaczyliśmy miasto, więc pojechaliśmy w tamtym kierunku. Wyglądało na zupełnie opustoszałe, ale z jednego budynku dochodziły jakieś głosy. Podeszliśmy tam, a ja zajrzałem do środka... resztę historii już znacie.
Adam namyślał się przez chwilę.
- Chcecie zniszczyć przejście za pomocą dynamitu - powiedział powoli. - Dobrze. Pomożemy wam. Plan jest taki: Wyruszamy jutro rano. Bierzemy wszystkie beczki z dynamitem, jakie są w Ponderosie. Ukryjemy je w bryczce, którą najpierw będziemy jechać. To niebezpieczne, więc kiedy zejdziemy ludziom z oczu, przesiadamy się na konie. Nic nie mówimy ojcu. Jakieś pytania? Nie? Świetnie. Chodźmy więc spać, bo jutro czeka nas pracowity dzień.
- Pa niczego się nie domyśli, prawda? - Joe starał się nie myśleć o tym, co by było, gdyby się mylił.
Adam wzdrygnął się na samą myśl.
-Nie domyśli się... Mam nadzieję.

.................................................................................

Ben w istocie nie domyślił się, aczkolwiek tego ranka zachowanie jego synów wydało mu się nieco dziwne.
- Więc odwozicie naszych gości na stację dyliżansów - powiedział z namysłem, lustrując spojrzeniem Małego Joe.
- Taaak... odpowiedział Joe uśmiechając się ze zdenerwowaniem. - Wracają do Araluenu.
- Czy jesteście pewni, że dojeżdża tam dyliżans? - Drążył Ben dalej.
- Yyy... Oni jadą tylko kawałek. Potem pojadą dalej konno.
- To nie mogą od razu...
- Nie - uciął Adam. - Zawozimy ich na stację, bryczką.
- Bryczką. - Głos Bena całkowicie wyprany był z emocji.
Joe przełknął nerwowo ślinę.
-To... my już pojedziemy. Na razie, Pa.
Ben odwrócił się i bez słowa odszedł w stronę domu. Miał przeczucie, że dzieje się tu coś strasznego, a dziwne zachowanie jego synów wiąże się z tajemniczym zniknięciem całego dynamitu z magazynu... Westchnął z niedowierzaniem, oczyma wyobraźni widząc już ozdobną marmurową płytę: "Zmarł Adam Cartwright, lat 30, wraz z braćmi, Hossem i Josephem. Zginęli tragicznie, wysadzając siebie samych w powietrze. Pieniądze na kwiaty proszą przeznaczyć na kaucję za czworo cudzoziemców pośrednio odpowiedzialnych za ich śmierć."

........................................................................................

- Wyruszyli - oznajmił szpieg Steve'a Stuarta. Przywódca spojrzał na niego z zadowoleniem.
-Dobrze- powiedział. - Co udało ci się podsłuchać?
- Zmierzają do jaskini niedaleko głównego traktu. Tak się składa, że wiem, gdzie ona jest. Urządzimy tam na nich zasadzkę?
-Nie będę ryzykować starcia z pięcioma uzbrojonymi mężczyznami. Co innego dwie słabe dziewczyny. Poczekamy aż odłączą się od reszty i wtedy je złapiemy. Zobaczą, co to znaczy zadzierać z bandą Steve'a. Pożałują, że w ogóle wyściubiały noski z domów. Hehehe.
-Yyy, szefie - zastanowił się szpieg.- Nas jest dwudziestu. Czy atakowanie dwóch kobiet i unikanie walki z pięcioma ludźmi nie wygląda jak... tchórzostwo?
- Milcz, jak do mnie mówisz! - warknął Steve. - Jak złapiemy dziewczyny, to potem zaraz będziemy mieć pozostałych. Dowiedziałeś się jeszcze czegoś?
- Mówili coś o wejściu przez jaskinię do jakiegoś nieznanego kraju. Z tego co słyszałem dwudziestu ludzi z bronią powinno wystarczyć, by go podbić- szpieg zupełnie opacznie zrozumiał słowa Alyss. Steve jednak o tym nie wiedział i naszły go marzenia o własnym kraju, niedostępnym dla takich uciążliwych ludzi, jak na przykład szeryf, o powiększaniu bandy i gromadzeniu jej w tej bezpiecznej kryjówce, o wyjściu pewnego dnia i zawładnięciu Dzikim Zachodem...
- Szefie...
- Co znowu?
-Te dziewczyny... były bardzo... ładne. Szkoda by było je zabić.
Steve westchnął z zadowolenia.
-Ładne? Bardzo ładne? -Oblizał się. - To jeszcze lepiej. Jeszcze lepiej.

......................................................................................


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Neth P dnia Nie 4:20, 09 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:46, 09 Lut 2014    Temat postu: Ćwiczene -luty

Ciekawe ,co się wydarzy dalej ?
A Will mógłby się bardziej postarać z tymi oświadczynami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:41, 09 Lut 2014    Temat postu:

"oczyma wyobraźni widząc już ozdobną marmurową płytę: "Zmarł Adam Cartwright, lat 30, wraz z braćmi, Hossem i Josephem. Zginęli tragicznie, wysadzając siebie samych w powietrze. Pieniądze na kwiaty proszą przeznaczyć na kaucję za czworo cudzoziemców pośrednio odpowiedzialnych za ich śmierć." "

mimo tragizmu sytuacji, bardzo rozśmieszył mnie ten fragment Laughing

Bardzo interesujący fragment zapowiadający coś ekscytującego Very Happy
A zaręczyny Willa przypomniały mi jako żywo zaręczyny Laury i Adama, kiedy on mówi coś w stylu: ..."Ludzie oczekują, że my.....itd" Laughing
czekam na kolejną odsłonę z niecierpliwością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:26, 09 Lut 2014    Temat postu:

"- Słyszeliśmy waszą rozmowę- oznajmił spokojnie. - Niewiele rozumiemy, ale chcemy wam pomóc".
Szczerość Hossa i jego chęć pomocy - to oczywiste!

Synowie czasem myślą, że Ben nic nie widzi, nie słyszy, nie kojarzy. Ciekawa jestem, czy Pa też się zjawi w tej jaskini czy pozwoli działać synom samodzielnie.

Neth, Ty w ogóle spałaś dziś w nocy? Patrząc na godzinę pojawienia się tego opowiadania, mam wątpliwości... Confused


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Nie 11:34, 09 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Neth P
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:56, 09 Lut 2014    Temat postu:

Mada napisał:


Neth, Ty w ogóle spałaś dziś w nocy? Patrząc na godzinę pojawienia się tego opowiadania, mam wątpliwości... Confused


CHCIAŁAM spać. Pochłonęłam dwa proszki na katar i kaszel, zaopatrzyłam się w kilka paczek chusteczek. Rezultat bez zmian. Evil or Very Mad U mnie w domu wszyscy w identycznej sytuacji, więc całą noc słyszałam płacz siostrzyczki i kichanie z różnych części domu. Żeby nie zwariować, pisałam opowiadanie Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Neth P dnia Nie 12:00, 09 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Neth P
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:21, 09 Lut 2014    Temat postu:

Aga napisał:
"oczyma wyobraźni widząc już ozdobną marmurową płytę: "Zmarł Adam Cartwright, lat 30, wraz z braćmi, Hossem i Josephem. Zginęli tragicznie, wysadzając siebie samych w powietrze. Pieniądze na kwiaty proszą przeznaczyć na kaucję za czworo cudzoziemców pośrednio odpowiedzialnych za ich śmierć." "

mimo tragizmu sytuacji, bardzo rozśmieszył mnie ten fragment Laughing


Bo miał być trochę śmieszny Confused

Aga napisał:
Zaręczyny Willa przypominały mi jako żywo zaręczyny Laury i Adama


To nie był mój tekst, tylko cytat żywcem z książki Smile Też bardzo mi się podobał, bo jest ostatnia scena dziesiątej części , która kończy się tym, że Alyss mówi "musisz się bardziej postarać" i odchodzi, żeby Will nie zobaczył jej szczęśliwego uśmiechu. Smile A w jedenastej części już biorą ślub, więc muszę jakoś zapełnić braki w treści Smile Will jeszcze się zrewanżuje Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:34, 09 Lut 2014    Temat postu:

"Bo miał być trochę śmieszny Confused "

Był nawet bardzo Confused


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 12:34, 09 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:40, 09 Lut 2014    Temat postu:

Fajne opowiadanie, sporo akcji i sporo Cartwrightów, takich jak w serialu ... czekam na kontynuację ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:38, 12 Lut 2014    Temat postu:

Gdzieś w Polsce. Zakurzona droga. Czołg T-34 otoczony grupą żołnierzy zaglądających do środka i dyskutujących. Wśród nich są kobiety – Lidka, Marusia i Natasza, która przyjechała na występy ze swoim teatrem frontowym. Na rękach trzymała małego, białego kudłatego pieska – Brioszkę. Z wnętrza pojazdu dochodziły głuche odgłosy, jęki i poszczekiwania Szarika. Od czasu do czasu we włazie dla mechanika ukazywała się twarz zakłopotanego, sympatycznego grubasa usiłującego coś wytłumaczyć, a potem pysk psiaka z wywieszonym, czerwonym jęzorem.
-Szarik!Do nogi – wydał rozkaz sympatyczny, niewysoki blondyn. Szarik karnie wyskoczył z czołgu, usiadł przy jego nodze, wywiesił język, szczeknął, pomachał ogonem i … wskoczył z powrotem do czołgu. Załoga zobaczyła jedynie jego puszysty ogon radośnie wymachujący. W środku znów słychać było gwałtowne szamotanie i okrzyki … Szarik bardzo polubił lokatora T -34 i starał się to okazać gruntownie oblizując jego twarz. Tym gorliwiej, że ów łakomczuch wrąbał dwie puszki słynnej tuszonki i resztki owej smakowitości pozostały na jego brodzie i policzkach.
-ej, ty! Partyzant! Wychodź – nawoływał śniady brunet ze smolistym wąsem. Gruzin Grigorij. Natasza zapytała blondyna, o powód zamieszanie. Blondynek, Janek Kos wyjaśnił jej, że jeden z partyzantów, którzy tak radośnie ich witali wszedł do czołgu i nie chce wyjść.
-to nie możecie powiedzieć mu, żeby wyszedł? – zdziwiła się artystka
-on nie bardzo rozumie po polsku. To jakiś cudzoziemiec zrzucony na spadochronie – odpowiedział Grigorij
-to powinniście się łatwo dogadać – zażartował Janek – ej ty! Wyłaź! Wyjdź – zażądał stanowczo.
-co się chłopaki tak przejmujecie? – zdziwiła się druga z kobiet – Lidka – wejdźcie do środka i możecie jechać. Gdzieś po drodze go wysadzicie – dodała.
-łatwo powiedzieć „wejdźcie” – zdenerwował się Grigorij – on jest taki wielki, że tylko Szarik się zmieści, kiedy ten … gość jest w środku
-Ojoj! To musi być mężczyzna! - wpadła w zachwyt kobieta, która przed chwilą dołączyła do grupy – Honorata z Koniakowa. Wysiadła z bryczki, którą podwieźli ją Konstanty i Józef Szawełłowie. Ludzi koło czołgu przybywało.
-ty dzioucha tak się nie zachwycej, bo już mosz chopa – upomniał ją wysoki, muskularny Ślązak, Gustlik Jeleń – pierunie! Jak nie wyleziesz, to cie wyciepna – zagroził
-we włazie ukazała się twarz siedzącego w czołgu partyzanta – nie mogem wyleźć, bo ciasno, spuchłem – wyjaśnił, jego zdaniem wyczerpująco kłopotliwą kwestię
-jak napuchłeś? - zdziwił się Janek – ugryzło cię coś?
-ni, zjodem dwie tuszonki i spuchłem – tłumaczył partyzant – jestem Hoss – przedstawił się
-obżarł się tuszonki i go rozdęło – rozwiązał problem Janek, teoretycznie, bo nadal nikt nie mógł wejść do czołgu.
-ile on jej zjadł - zapytała Marusia
-mówił, że dwie – odpowiedział Janek – cholera, Gustlik, on zeżarł dwie puszki tuszonki!
-a to pieron! Przeca dają 1 puszkę na czterech! – w głosie Gustlika słychać było podziw
-nic dziwnego, że spuchł – podsumował Janek – objadł się i teraz ani glową, ani d … tu urwał, gdyż były w pobliżu kobiety – ani tyłem nie wyjdzie – stwierdził z rozpaczą
-no to klapa - jęknął Gustlik – ten pieron bydzie jechał a my bydziemy dyrdać za „Rudym” – podsumował niewesołą przyszłość załogi.
Usłyszeli warkot motocykla. Prowadzący zahamował, przystanął, zsiadł z pojazdu. Żołnierze widząc wyższą rangę karnie zasalutowali.
-kapitan Kartrajtonow ze sztabu – przedstawił się, obrzucając uważnym spojrzeniem zgromadzonych ludzi. Dłużej przyglądał się kobietom. Kiedy zdjął kask, Marusia zerknęła na Lidkę, Lidka na Nataszę i Honoratę, a potem wszystkie popatrzyły na przybysza. Był bardzo przystojny! Wyjątkowo. Brunet o pięknych, męskich rysach, oliwkowej cerze i zniewalajacym usmiechu. Po wyjaśnieniu sytuacji, dokładnym obejrzeniu czołgu wraz z wystającą czasami zawartością, kapitan z trudem skrył uśmiech i orzekł, ze i tak planowany jest postój, więc niech ten … jak mu tam Hoss siedzi sobie w czołgu, może schudnie … głośno zastrzegł, żeby mu nic nie dawać do jedzenia. A skoro jest postój, to może i on nieco odpocznie od motocykla i jeśli mu ci uprzejmi panowie pozwolą, to … chętnie przejedzie się bryczką. A jeśli piękne panie zechcą mu towarzyszyć, to przyjemność będzie tym większa. Zarumienione kobiety z radością zgodziły się na tę propozycję. Jedynie Szawełłowie, zarówno stryj jak i bratanek ostrzegali, że szkapy zaprzężone do bryczki są wyjątkowo leniwe i trudno je zmusić do ruszenia z miejsca.
-jakoś sobie poradzę – rzekł kapitan Kartrajtonow – Adam – przedstawił się kobietom radośnie zajmującym bryczkę. Marusia, Lidka, Honorata i Natasza westchnęły i również podały swoje imiona. Opadły na siedzenia (bryczki) nie przejmując się zazdrosnymi spojrzeniami pozostawionych chłopaków. Atrakcyjny woźnica zachęcająco cmoknął na szkapy. Nic. Trzasnął ostrzegawczo z bata. Nic. Nagle, w ciszy rozległo się donośne wycie
-ka …aaaaaaaaaaaaaaaa – konie ruszyły z kopyta, ostrym galopem. Szawełłowie ze zdziwienia oniemieli. Bo nigdy nie widzieli tych chabet tak pędzących. Niczym rącze kozackie rumaki!
-zobacz Jóźko, prosto orłowskie rysaki - zdziwił się Konstanty Szawełło
Wycie trwała nadal. Chabety gnały. Adam stracił równowagę i wylądował w ramionach siedzących z tyłu kobiet. Na szczęście nie wypuścił lejców z ręki. Usiłował się podnieść, z trudem, zwłaszcza, że kobiety nie ułatwiały mu tego. Kurczowo uchwyciły się go, niczym ośmioramienna ośmiornica i trzymały. Konie rwały do przodu a w pobliżu nadał dźwięczało -aaaaaaaa – głośne i donośne.
-to wilkołak – jęknęła Lidka
-no coś ty? W dzień? – zdziwiła się Marusia
-prawda, one w nocy grasują – poparła ją Honorata
-ale wyje – jęknęła Lidka – jak wilkołak. Faktycznie, wyło nadal
aaalinka maja – dokończył tajemniczy osobnik. Znam ten głos – pomyślał kapitan Kartrajtonow – ale skąd by się tu wziął, niemożliwe! Chociaż, jeśli chodzi o niego, to nic nie jest niemożliwe - stwierdził kapitan. Na szczęście udało mu się wydobyć z damskich ramion, opanować rozszalałe szkapy i bryczka poruszała się teraz ze stosowną dla niej prędkością. Miał czas nawet na to, żeby zabawiać kobiety rozmową. Nataszę wypytywał o jej występy, Lidkę o drogę jaką przebyła, zanim tu się znalazła, Marusię o jej rodzinne strony, Honoratę o jej plany na przyszłość. Uważnie słuchał, potakiwał, widać było, że jest dobrze wychowany, uprzejmy … jednym słowem dziewczęta były zachwycone, wręcz zauroczone. Odwiózł je na miejsce. Spytał, gdzie ćwiczą artyści, z którymi przyjechała Natasza. Obiecał, że później jeszcze zajrzy do nich. Dziewczęta były wniebowzięte. Faceci zdecydowanie mniej.
Zdenerwowany i zazdrosny Gustlik walnął kilka razy w klapę czołgu i krzyknął coś o pośpiechu i wyłażeniu. Z wnętrza dobiegło złowrogie warczenie Szarika.
-patrzaj Janek, i ten pieron nas porzucił, tak jak dziouchy – poskarżył się – woli tego funfla od nas.
Kapitan Kartrajtonow dojechał do sceny na której ćwiczyli artyści teatru frontowego. Wśród nich wyróżniał się szczególnie dorodnym czubem niewysoki młodzieniec o ślicznej buzi. Kartrajtonow znacząco pokręcił głową. Tak, Joe wiedział, że się nie znają. Podszedł
-no, towarzyszu, co tam śpiewacie? – zapytał
-Kalinkę! Towarzyszu kapitanie – służbiście zaraportował młodzieniec
-A! Kalinkę …
-tak jest. Starałem się jak najpiękniej wyciągnąć nutę, tak jak się należy … – potwierdził młodzieniec.
-no … dobrze … a tańce jakieś też macie w programie? – zapytał kapitan
-ja … ja dopiero się uczę – trochę niepewnie odrzekł artysta i spanikowany zerknął w stronę tancerzy, którzy wykonywali niesamowite, wręcz akrobatyczne figury, skoki, prysiudy i coś, czego on z pewnością nie jest w stanie powtórzyć.
-no to ćwiczcie, ćwiczcie – łaskawie odparł kapitan. Skinął głową i ruszył w drogę.
Przejechał około kilometra. Zatrzymał motocykl w lesie. Rozejrzał. Tak. Tutaj jest miejsce odbioru meldunku. W dziupli starego dębu.
Wyjął notatnik i zaczął pisać meldunek
-tu agent 006. Czołg T-34 ma wzmocnioną lufę. Kaliber 85 cm Powtarzam 85 centymetrów. Nie cali, jak ostatnio odczytaliście. Agent J-24 siedzi w czołgu i rozpoznaje wnętrze. Do środka wchodzi 5 osób, ale małych. Oni wybierają konusów, ale silnych, bo pociski ważą 6,3 kilograma. Agent J-26 bada nastroje wśród żołnierzy i oficerów. Zaangażował się do teatru jako artysta – tu kapitan podniósł oczy w górę, żeby sprawdzić, czy nie uderza grom, za tak oczywiste kłamstwo – i rozpoczął robotę dywersyjną.
Kapitan szybko zaszyfrował raport i wsunął go w umówione miejsce. No, czas wracać na tę drogę, do czołgu. Trzeba ratować braci. Jak zwykle zawsze w coś się wpakują, a starszy brat ich wyciąga z kolejnych kłopotów. No i z dziewczętami też trzeba będzie porozmawiać trochę. Wybadać … nastroje – uśmiechnął się Adam. Na wojnie, jak na wojnie ...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 22:58, 12 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 21:54, 12 Lut 2014    Temat postu:

Wspaniałe Smile

Świetna jest warstwa językowa. Naprawdę, jestem pod wrażeniem Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:59, 12 Lut 2014    Temat postu:

Super....ach ten kapitan Kartrajtonow Rolling Eyes i bez munduru za nim sznurem...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:04, 12 Lut 2014    Temat postu:

Ja nie przepadam za serialem "Czterej pancerni i pies", dlatego to połączenie mi tak za bardzo nie pasuje, MÓJ klimat to zdecydowanie "Stawka większa niż życie" za co WIELKI PLUS dla Mady, po mimo tego oba opowiadania są niezmiernie ciekawe i interesujące.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:19, 12 Lut 2014    Temat postu:

Adam stracił równowagę i wylądował w ramionach siedzących z tyłu kobiet. Na szczęście nie wypuścił lejców z ręki. Usiłował się podnieść, z trudem, zwłaszcza, że kobiety nie ułatwiały mu tego. Kurczowo uchwyciły się go, niczym ośmioramienna ośmiornica i trzymały.

Opanowanie Adama zawsze mnie zadziwiało, ale teraz po prostu leżę Very Happy ...i dalej trzymał lejce Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin