Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ćwiczenie na styczeń -marzenia
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:56, 22 Gru 2015    Temat postu: Ćwiczenie na styczeń -marzenia

Zorin i Will Cartwright ,udali się na spacer by podziwiać ,gwiazdy w ten magiczny ,sylwestrowy wieczór.
Z daleka słychać było odgłos fajerwerków.
Młoda kobieta myślała o tym ,że towarzyszący jej mężczyzna jest przemiły i bardzo ,ale to bardzo pociągający.
Wysoki ,szczupły ,ciemnowłosy o łagodnej i przyjemnej twarzy ,cienkim prostym nosie nad małymi ,czarnymi wąsami i bardzo zmysłowymi ,czerwonymi ustami.
Miał smagłą cerę i pyszne ,piwne oczy. Nogi długie i muskularne w zbyt wąskich ,kowbojskich butach.
Strój kowboja nie pasował na jego ciało dandysa ,bo przypominał jej bardziej właśnie takiego elegancika ,młodego pogańskiego księcia ze wschodniej baśni a nie pastucha z Wirginia City.
Will był chodzącą zagadką ,nikt nie wiedział o czym myśli ,ani jaki jest naprawdę. To właśnie jego inność ,fascynowała Zorin ,bo przypominał jej zamknięte drzwi do tajemniczego ,magicznego ogrodu.
Drzwi ,które nie miały klucza ,ani zamka i tym bardziej chce je człowiek otworzyć.
Mimo miękkich ,delikatnych rysów Will miał w sobie upór i siłę Cartwrigtów i przyciągał zachwycone spojrzenia wielu panien.
Przyjemnie było pokazywać u jego boku bo był bardzo przystojny i w stosunku do kobiet miał czarujące maniery ,niespotykane w tych stronach.
-Życzę ci -rzekł zwracając się do Zorin swoim ciepłym głosem -by w nowym roku spełniły się wszystkie twoje marzenia. Byś uwierzyła w siebie i została sławną pisarką.
-Dziękuje -odparła dziewczyna z miłym uśmiechem. Też życzę ci by się tobie spełniły twoje marzenia ,chociaż w zasadzie nie wiem o czym marzysz.
-O wielu rzeczach. O tym by zawsze gonić wiatr ,znaleźć ósmy kolor tęczy i przede wszystkim marzę o tobie.
-To bardzo piękne co powiedziałeś -rzekła dziewczyna po dłuższej chwili milczenia. Nie sądziłam ,że mogę być czyimś marzeniem.
-Owszem ,jesteś moim najpiękniejszym marzeniem -odparł z uśmiechem ,po czym spojrzał jej głęboko w oczy. Przez moment się zastanawiał ,po czym przyciągnął ją do siebie i pocałował delikatnie w usta.
Zaskoczona tym nieco dziewczyna ,oddała jednak pocałunek bez chwili namysłu. W końcu ją puścił.
-Will ja -rzekła zmieszana.
-Przepraszam ,jeśli cię uraziłem.
-Nie ,nie musisz przepraszać -rzekła szybko. Wiesz ,że jesteś pierwszym mężczyzną ,który mnie pocałował.
-Chciałabym być ostatnim -odparł ,pokazując w uśmiechu ,swoje nieskazitelnie białe zęby .
Długo jeszcze chodzili i rozmawiali o wspólnych planach i marzeniach.
Czuła ,że obudził w niej coś ,co w niej zawsze było ,ale dopiero przy nim nabrało realnego i ślicznego kształtu ,wcześniej było zamglone.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:59, 22 Gru 2015    Temat postu:

Marzenie bardzo piękne.
Will musiał zaskoczyć Zorin swoim wyznaniem, ale jest jak najbardziej szczere. Ona też to samo czuje i dobrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:57, 19 Sty 2016    Temat postu:

Piękne i romantyczne marzenie o Zorro. Niczym sen ... ulotne, ale zapadające w pamięć.
Ja w związku z rzezią, jakiej dopuściły się koleżanki na mieszkańcach Ponderosy, musiałam postarać się o uzupełnienie braków w zaludnieniu tej posiadłości.

Marzenia
Ben siedział przy biurku i bębnił palcami o jego blat. Nieczęsto sobie pozwalał na chwile bezczynności. Czuł jednak potrzebę przemyślenia pewnych spraw. Jestem bardzo bogaty, mam największe ranczo w tych stronach, sprzedaję najwięcej krów, mam piękny dom i trzech dorodnych , udanych synów – wyliczał w myślach Ben – i co mi z tego? – zadał sam sobie pytanie –nic! Kompletnie nic! Synowie siedzą w domu, u tatusia. Owszem pracują, załatwiają różne sprawy, potrafią przyłożyć każdemu w razie potrzeby, ale … dlaczego nie żenią się? Przecież jest tyle ładnych dziewcząt w okolicy! A oni? Albo się prowadzają z dziewczynami z saloonu, albo … jeszcze gorzej, jakieś hazardzistki wyszukują … jednym słowem albo moi chłopcy mają wyjątkowego pecha, albo … wygodnie im u taty, więc po co się mają żenić. Pokoje posprzątane, posiłki na stole, bardzo smaczne … a po resztę hm! Do San Francisco, albo do Wirginia City. Nie podoba mi się to!Tak bardzo chciałbym doczekać nowego pokolenia, posłuchać tupotu maleńkich stópek, dziecięcych okrzyków … marzę, żeby choć jedno coś po mnie odziedziczyło, miało jakąś moją cechę … po ukochanym dziadku –roztkliwił się –tak bardzo chciałbym mieć już wnuki. Takie maleńkie marzenie starego ranczera- melancholijny nastrój nie opuszczał Bena. W głowie co prawda dźwięczało mu ostrzeżenie … nie pamiętał: ojca, czy którejś z ciotek „uważaj z marzeniami, bo mogą się spełnić”, ale zlekceważył te słowa.. Ben znów westchnął, podrapał się po głowie i popatrzył na swoją ulubioną rzeźbę – Ha!-krzyknął - że też mi to wcześniej nie przyszło do głowy!. Felicity! Tylko Felicity! Kuzynka Felicity ze wszystkim sobie poradzi! – Ben przypomniał sobie rodzinna historię o napadzie Komanczeros na dom, w którym mieszkała Felicity. W czasie napadu w domu była tylko ona i jej babcia. Biedni Komanczeros. Obie kobiety były nie tyle przestraszone, co zadowolone, że mogą wypróbować karabin Sharpsa należący do dziadka Josha. Szeryf i sąsiedzi, którzy zjawili się po godzinie nie mieli już nic do roboty. Felicity doskonale dawała sobie radę zarówno w pracy na ranczo jak i prowadzeniu domu w Bostonie, doradzała mężowi w interesach … jednym słowem była niesamowita – uśmiechnął się. Tak! Jeśli ktoś może mu pomóc, to tylko ona!
Nie tracąc czasu wziął się za pisanie listu, w którym streścił swój problem, a raczej trzy .. no dwa problemy, bo Joe ostatecznie może jeszcze poczekać. Jest najmłodszym synem. Felicity doskonale zna jego gagatków, więc na pewno będzie wiedziała jak z nimi postępować. Zakleił kopertę i popędził konno do Wirginia City, żeby jak najszybciej list dotarł do adresatki. No! – zatarł z zadowoleniem ręce – teraz się pasikoniki nie wywiną. Ze mną sobie jakoś radzili, ale z ciocią Felicity to nie przelewki …
Po dwóch tygodniach przed dom w Ponderosie zajechała bryczka. Ben wyszedł przed dom
-Felicity! – krzyknął - dlaczego nie wysłałaś telegramu? Wyjechalibyśmy po was
-a tak zrobiłyśmy ci niespodziankę – krzyknęła Felicity, wyskoczyła z bryczki i uściskała kuzyna – przywiozłam gości – konfidencjonalnie szepnęła mu na ucho – twoje gagatki nie mają szans! Już ja wymyśliłam to i owo – obiecała. Ben ujrzał trzy urodziwe kobiety wysiadające z bryczki
-Ben, to jest Adelajda – przedstawiła blondynkę o pięknych rysach twarzy i posągowych kształtach. Nachyliła się i szepnęła - idealna dla Adama. Ma 28 lat, ukończyła szkołę dla panien, najlepszą w Bostonie, lubi czytać, jest muzykalna i zachowuje się jak dama … ona jest damą – podkreśliła
-a to jest Celia- wzięła za rękę pulchną, dużą niewiastę o miłej buzi i kasztanowych, bujnych włosach. Lubi zajmować się domem, gotować, kocha zwierzęta … - w sam raz dla Hossa – szepnęła Benowi do ucha, ma 25 lat i ukończyła tę samą szkołę co Adelajda – dodała równie cicho.
-ostatnia z bryczki wysiadła drobniutka brunetka, niewysoka, ale prześliczna, z zadartym noskiem i wielkimi ciemnymi oczami. Dołeczki w policzkach potwierdzały jej wesołe usposobienie.
- to jest Lilian, Ma 18 lat, lubi tańczyć, bawić się, żartować i myślę, że to wymarzona partia dla Joe – szepnęła Felicity. Wszystkie panny mają nienaganną reputację, ukończone szkoły, a i na brak powodzenia nie narzekają. Pochodzą z dobrych rodzin – są córkami moich kuzynek, a to coś znaczy w Bostonie – dumnie się wyprostowała. – Dziewczęta mają posagi, powiedzmy średniej wielkości … jak na Boston – zastrzegła, ale po mojej śmierci co nieco odziedziczą. Biedy na pewno nie będą klepać – zapewniła Bena jego kuzynka.
-hm! –chrząknął Ben – piękne panny – i z posagiem, edukowane i z dobrych rodzin –dodał w myśli – uważam, że moi chłopcy będą zachwyceni. Przyjadą dopiero na kolację, to dopiero będą mieli niespodziankę –zaśmiał się.
-a moje panny zdążą się wyszykować, żeby ich olśnić – wtórowała mu podstępna Felicity – nie martw się Ben, nie nazywam się Felicity, jeśli z tej mąki nie będzie chleba – obiecała.
Synowie wrócili do domu przed kolacją. Nieco zmęczeni, ale odżyli na widok bryczki stojącej jeszcze przed wejściem.
-cóż to, pa, mamy gości? – zapytał Adam
-tak, moja kuzynka przejazdem była w Wirginia City i po drodze, przypadkiem wpadła mnie odwiedzić. Wiesz, ploteczki o krewnych z Bostonu. Nowinki, taka spokojna wizyta. Rodzinna, bez ceregieli – odpowiedział Ben. Pa coś za gęsto się tłumaczy – Adam uniósł głowę niczym sarna która ujrzała skradającą się pumę – sama wpadła? – zapytał, starając się, by pytanie wyglądało na zadane przypadkiem, ot tak odruchowo …
-nie, nie sama. Podróżuje z córkami swoich kuzynek. – dzielnie odparł Ben – przy okazji dziewczęta … a raczej kobiety zobaczą kawałek Dzikiego Zachodu. Bardzo są ciekawe jak wygląda – dodał
-nic nie mówiłeś pa, że będziemy mieli odwiedziny – z wyrzutem mruknął Joe – w jakim wieku są te panny, czy są ładne i ile ich jest? – zapytał
-są trzy panny, wszystkie ładne, w wieku od 19 do 29 lat
-o!-zabrzmiał zgodny chórek braci, którzy pomknęli do swoich pokoi, aby godnie reprezentować Cartwrightów przy posiłku.
Kolacja przebiegała w interesującej atmosferze. Jedzenie było doskonałe, wino znakomite a i humory biesiadnikom dopisywały. Kobiety zerkały na przystojnych synów wujka Bena, synowie zerkali na urodziwych gości, nawet Roy, który wpadł z jakąś pilną sprawą do załatwienia zerkał na … Felicity.
Po kolacji Felicity rzuciła propozycję, żeby młodsze pokolenie samo się czymś zajęło, a ci starsi pograją sobie w warcaby albo loteryjkę. Propozycja została przyjęta pozytywnie. Roy posiedział, pograł, wreszcie nieco ociągając się ruszył, aby dalej pełnić swoje obowiązki szeryfa czuwającego nad bezpieczeństwem i porządkiem.
Felicity i Ben po jego wyjeździe odłożyli warcaby i udali się na poszukiwanie młodszego pokolenia. Nie chcieli im przeszkadzać … broń Boże, ale jedynie sprawdzić, czy sprawy rozwijają się zgodnie z ich planami. Jakież było ich zdumienie, gdy obok regału z książkami zobaczyli Adama trzymającego na rękach Lilian. Prawdę mówiąc to był przypadek. Lilian, drobna, niewysoka kobietka weszła na stołek, żeby sięgnąć po książkę z wyższej półki. Niestety, był to mebel nadwyrężony nie tyle zębem czasu, co … ponderosą Joe rzuconego tam przez rozzłoszczonego Hossa. Choć cios był mocny, Joe wytrzymał, ale stołek miał obluzowaną nogę. Adam widząc chwiejący się mebel z przestraszoną Lilian doskoczył i zdążył ją złapać. Wystraszona dziewczyna otoczyła jego szyję ramionami i przywarła do piersi. Adam pomyślał, że jest krucha i delikatna, niczym figurki z porcelany. Rzuciwszy uważniej okiem stwierdził, że równie jak te cacka ładna, a nawet ładniejsza. Spojrzał jej w oczy i … przepadł. Delikatnie postawił na ziemi. Zaczęli rozmawiać. Okazało się, że lubią te same książki, muzykę, wiersze. Usiedli na kanapie i kontynuowali rozmowę. Przy okazji przyglądali się sobie. Coraz intensywniej o intensywniej. Adam odruchowo wziął Lilian za rękę. Nie wyrwała jej, oblała się rumieńcem i lekko pochyliła głowę. Rozmowa nieco się urywała, przerywana od czasu do czasu … Felicity i Ben, niezauważeni na paluszkach, cichutko wycofali się do innej części domu. Felicity niezadowolona kręciła głową
-Ben, ona miała być dla Joe! Lilian pasuje do Joe …
-to co? Mam ja wyciągnąć z ramion Adama i wepchnąć ją w ramiona Josepha? – spytał nieco zirytowany Ben.
-nie, oczywiście, że nie, ale Joe został bez pary. Na szczęście Celia i Hoss z pewnością mają wiele wspólnych tematów. Szkoda mi tylko Adelajdy, ale może ona kogoś spotka w Wirginia City? Choć nie wiem, tylu kandydatów już odrzuciła … doprawdy nie wiem, na kogo ona czeka? Na księcia z bajki? Błędnego rycerza? Czasem nie rozumiem tych dziewcząt … mówię dziewcząt, bo właściwie one wychowywały się w moim domu. Są dla mnie jak córki, a nawet więcej. Wszystko o nich wiem, znam ich marzenia, nawyki, charakter, nieba chciałabym im przychylić …
-jedna chyba jest już dość blisko … nieba – nieśmiało wtrącił Ben
-gdzie może być Hoss? – zapytała władczo Felicity
-w stajni – odruchowo odpowiedział Ben
-czyli sam – z namysłem orzekła kuzynka - a co z Celią?
-Celia? … chyba siedzi na ławeczce – mruknął Ben – Felicity! Ona siedzi z Joe!
-może rozmawiają o Hossie? – z nadzieją spytała Felicity
-nie wydaje mi się – jęknął Ben. Istotnie. Duża i pulchna Celia z początku nie interesowała Joe. Kiedy jednak usłyszał jej dźwięczny głos, zaczął z nią rozmawiać – zaczęła go fascynować. Zauważył, że ma piękne, błękitne oczy i taki sam jak on kolor włosów. Stwierdził też, że pięknie się śmieje … zwłaszcza z jego dowcipów. Zaproponował spacer po ogrodzie. Podziwiała kwiaty posadzone przez Hop Singa. Przy trzeciej rabatce wziął ją za rękę. Ona jest wyższa i tęższa ode mnie – stwierdził Joe -Dla mnie miały być te nieduże, drobne, ale … przecież Celia mi się bardzo podoba! Podoba? To niewłaściwe słowo. Ona mnie … oczarowała, jest taka … inna, zgrabna, ma tak dużo … tu i tam … tyle tego i … wszystko byłoby moje! – pomyślał z zachwytem. Wzmocnił uchwyt ręki i zaproponował odpoczynek na ławeczce. Joe niezbyt lubił rozmawiać, raczej był człowiekiem czynu, toteż po kilku głębokich spojrzeniach w przepiękne błękitne oczy stwierdził, że są dla siebie stworzeni. Jak to Joe postarał się jak najszybciej „przypieczętować” to odkrycie.
Felicity i Ben znów dyskretnie wycofali się. Niezauważeni i zdziwieni.
-przecież ona jest starsza od niego … i większa – pechowa swatka nie mogła dojść do siebie
-cóż, młodym chłopcom często podobają się nieco starsze kobiety – mruknął Ben reprezentujący tu męski punkt widzenia – tylko te rozmiary … ona bardziej pasuje do Adama lub Hossa. Jest duża, wysoka, silnie zbudowana …
-może to właśnie go w niej fascynuje - Felicity zaczynała dochodzić do siebie – teraz zajrzymy do Hossa, miał być w stajni.
-tak, jedna z klaczy miała się źrebić
W stajni słychać było rżenie klaczy i … dwa głosy. Ben cichutko podkradł się, przechylił i zajrzał do boksu. To co zobaczył zamurowało go. Piękna, dystyngowana, posągowa Adelajda z zainteresowaniem słuchała rozgadanego Hossa jednocześnie pomagając mu przy mającej się oźrebić klaczy. Kobieta z zainteresowaniem słuchała Hossa opowiadającego co trzeba zrobić, żeby zwierzę mniej cierpiało, zadawała mu pytania … Ben nigdy nie widział Hossa tak ożywionego. Felicity pociągnęła go za marynarkę
-Ben, my chyba tu jesteśmy zbędni – mruknęła – nigdy nie widziałam, żeby Adelajda tyle mówiła …
W stajni ekipa weterynaryjna nawet nie zauważyła niespodziewanych gości. Zajęci byli zwierzęciem i … rozmową.
Felicity i Ben wrócili do domu. Ben nie mógł dojść do siebie ze zdziwienia. Jak to możliwe?! Przecież Felicity idealnie dobrała partnerki dla jego chłopców … a oni … jakoś jak zwykle, po swojemu … co z tego wyniknie? – zastanowił się.
Podeszli do okna. Benowi oczy wyszły lekko na wierzch, kiedy zobaczył zwykle spokojnego Adama obiegającego drzewo i próbującego złapać Lilian. Co prawda spryciarz zbytnio się nie wysilił, bo w połowie okrążenia zmienił kierunek i ścigana panienka sama mu wpadła w objęcia, bez narzekania … ale jak na Adama to było niezwykłe! Ben nigdy nie widział, żeby jego pierworodny kiedykolwiek tak beztrosko się śmiał … bez sarkazmu! No tak, Adam miał trudne dzieciństwo. Musiał opiekować się braćmi, miał sporo obowiązków, ale … cóż, widocznie tego mu było trzeba – wyciągnął wnioski Ben. Roześmiana para pognała gdzieś … Ben wolał nie zastanawiać się gdzie popędzili … w polu widzenia pojawił się Hoss z Adelajdą. Wpatrzeni w siebie. W pewnym momencie jego nieśmiały syn pocałował Adelajdę w rękę. Ona pogłaskała go czule po policzku … oczy Bena podobne były do oczy żaby siedzącej w stawie i obserwującej poczynania drapieżników i wystawiającej jedynie gałki oczne … na słupkach.
Dobił go widok Joe prowadzącego Celię za rękę. Wpatrzeni w siebie nie zwracali uwagi na okna domu. Ben usłyszał jęk Felicity
-ale się narobiło … co teraz będzie?
-zobaczymy. Ja bym zostawił sprawy ich własnemu biegowi. Co będzie, to będzie … - dorzucił z rezygnacją.
Późnym wieczorem kuzynki wymieniały uwagi na temat pobytu, Dzikiego Zachodu, mieszkańców Ponderosy
-chciałabym zostać tu dłużej – szepnęła Lilian – Adam jest taki mądry i tak ciekawie opowiada o tutejszych obyczajach i historii
-akurat. Na pewno historia regionu to jest to, co cię najbardziej tu fascynuje – zaśmiała się Celia – raczej Adam wpadł ci w oko – mrugnęła znacząco
-Celia! A co ty tyle czasu robiłaś z Joe? Liczyliście kwiatki czy rabatki? – nieco złośliwie zapytała Adelajda
-my? No … rozmawialiśmy. On jest taki … uroczy, miły, sympatyczny –zachwycała się Celia – mogłabym godzinami z nim rozmawiać. a te jego włosy i uśmiech i chłopięcy wdzięk
-ja z Hossem też się nie nudziłam – przyznała Adelajda
-ciocia Felicity mówiła, że Hoss jest najbrzydszy z braci – podstępnie stwierdziła Celia
-Hoss?! Brzydki? Skąd … ma uroczy uśmiech i takie błękitne oczy. Jak niebo. Jest nieśmiały i delikatny … chociaż wydaje się olbrzymem … kiedy siedzieliśmy przy tej klaczy to … urwała gdy spostrzegła, że Celia ją „podpuściła”
-czyli każda z nas spotkała tego jedynego, wspaniałego faceta … warto było się tłuc taki kawał drogi - orzekła Celia
-tak! Oni są zupełnie inni od bubków, którzy nękają nas w Bostonie – poprawnych, eleganckich, doskonale wychowanych i … nijakich, nudnych i denerwujących – poparła ją Adelajda
-ja też tak uważam – uśmiechnęła się Lilian – takiego jak Adam nie ma w całym Bostonie – orzekła – ale co zrobić, żeby tu zostać jak najdłużej, żeby … chrząknęła znacząco
-coś wymyślimy – obiecała Celia.
Po dwóch latach. Dom w Ponderosie.
Ben siedział przy biurku., Nerwowo bębnił palcami o jego blat. Było już dość późno, niestety ranczer mógł jedynie marzyć o spokojnym śnie. Do domu przyjechali w odwiedziny jego trzej synowie. Z żonami i dziećmi. Bliźnięta Adama, córeczka Joe i synek Hossa były mniej więcej w tym samym wieku. Właśnie przechodziły ząbkowanie. Spełniło się też marzenie Bena o tym, żeby wnuczęta coś po nim odziedziczyły. Taaak! Cała czwórka dysponowała mocnym, donośnym głosem. słychać je chyba na północnych pastwiskach – z niejaką dumą pomyślał Ben – pójście do stodoły niewiele da. Może hotel w Wirginia City? Tam chyba nie dotrą głosiki tych … no tak. Ząbkowanie bywa bolesne. Biedne maleństwa cierpią. Hoss pojechał po olejek goździkowy. Może to im ulży? … Usną i ja też będę mógł zmrużyć oczy – zreflektował się Ben – nie pamiętam … tata, czy któraś z ciotek, twierdząc „uważaj na marzenia, mogą się spełnić” mieli rację … chociaż … dobrze, że się spełniły. Niedługo ząbki im się wyrżną, przestaną wrzesz … krzyczeć i będą rozkosznie szczebiotać. Są wtedy takie rozkoszne – uśmiechnął się Ben - i cichutkie. Nastąpiła chwila ciszy. Benowi opadła głowa na biurko. Zasnął w tej pozycji. Niestety, niebawem został obudzony przez rozkrzyczany, ukochany kwartecik –tak! Marzenia się spełniają, a ja jestem szczęśliwy, choć niewyspany – powtarzał Ben – przecież zawsze marzyłem o synowych i wnukach. Sam chciałem. Wytrzymam. Przetrzymam – obiecał sobie Ben.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 12:28, 23 Sty 2016, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:52, 19 Sty 2016    Temat postu:

Ewelino, Twoje opowiadanie bardzo mi się spodobało i przeczytałam je z prawdziwą przyjemnością. Jutro wkleję komentarz, a tymczasem muszę przyznać, że faktycznie trzeba bardzo uważać z marzeniami. Nieraz, gdy się spełniają pryska cały czar z nimi związany. Jednak w przypadku Bena to raczej nie wchodzi w grę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:47, 20 Sty 2016    Temat postu: Ćwiczenia na styczeń -marzenia

Bardzo sympatyczne opowiadanie.
Nie pomyślałam by nigdy ,że Joe może się zakochać w dziewczynie większej od niego ..ale miłość nie wybiera .
Przychodzi ,kiedy chce ,niczym grom z jasnego nieba i to jest w tym wszystkim najpiękniejsze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:33, 20 Sty 2016    Temat postu:

Cytat:
Ja w związku z rzezią, jakiej dopuściły się koleżanki na mieszkańcach Ponderosy, musiałam postarać się o uzupełnienie braków w zaludnieniu tej posiadłości.

Skoro braki zostały uzupełnione, to czy można wysłać kogoś na chmurkę… że tak nieśmiało zapytam.

Cytat:
Jestem bardzo bogaty, mam największe ranczo w tych stronach, sprzedaję najwięcej krów, mam piękny dom i trzech dorodnych , udanych synów – wyliczał w myślach Ben – i co mi z tego? – zadał sam sobie pytanie –nic! Kompletnie nic! Synowie siedzą w domu, u tatusia.

Ben ma wszystko, no prawie wszystko. Jak każdy ojciec dorosłych dzieci chciałby zostać dziadkiem, ale jego wspaniali chłopcy jakoś nie garną się do roboty wychodząc pewnie z założenia, że nie trzeba kupować całej beczki piwa, żeby wychylić mały kufelek
Cytat:
jednym słowem albo moi chłopcy mają wyjątkowego pecha, albo … wygodnie im u taty, więc po co się mają żenić. Pokoje posprzątane, posiłki na stole, bardzo smaczne … a po resztę hm! Do San Francisco, albo do Wirginia City.

O pechu tu nie może być mowy. „Starym koniom” jest po prostu dobrze, a skoro tak jest to po co to zmieniać?
Cytat:
Ben znów westchnął, podrapał się po głowie i popatrzył na swoją ulubioną rzeźbę – Ha!-krzyknął - że też mi to wcześniej nie przyszło do głowy!. Felicity! Tylko Felicity! Kuzynka Felicity ze wszystkim sobie poradzi!

Kuzynka Felicity, jak widać dobra na wszystko.
Cytat:
Zakleił kopertę i popędził konno do Wirginia City, żeby jak najszybciej list dotarł do adresatki. No! – zatarł z zadowoleniem ręce – teraz się pasikoniki nie wywiną. Ze mną sobie jakoś radzili, ale z ciocią Felicuty to nie przelewki …

Ben szykuje synom niezłą niespodziankę. Ciekawe, co z tego wyniknie?

Cytat:
przywiozłam gości – konfidencjonalnie szepnęła mu na ucho – twoje gagatki nie mają szans! Już ja wymyśliłam to i owo – obiecała. Ben ujrzał trzy urodziwe kobiety wysiadające z bryczki

Nieźle się zaczyna. Zdaje się, że kuzynka wszystko zaplanowała, tak więc chłopcy mogą być bez szans.

Cytat:
-hm! –chrząknął Ben – piękne panny – i z posagiem, edukowane i z dobrych rodzin –dodał w myśli – uważam, że moi chłopcy będą zachwyceni. Przyjadą dopiero na kolację, to dopiero będą mieli niespodziankę –zaśmiał się.

Skoro Ben jest zachwycony „niespodziankami” to pewnie jego synowie też będą. Ciekawe, czy kuzynka Felicity trafiła w gust braci?

-
Cytat:
Pa coś za gęsto się tłumaczy – Adam uniósł głowę niczym sarna która ujrzała skradającą się pumę – sama wpadła? – zapytał, starając się, by pytanie wyglądało na zadane przypadkiem, ot tak odruchowo …
-nie, nie sama. Podróżuje z córkami swoich kuzynek. – dzielnie odparł Ben (…)-są trzy panny, wszystkie ładne, w wieku od 19 do 29 lat
-o!-zabrzmiał zgodny chórek braci, którzy pomknęli do swoich pokoi, aby godnie reprezentować Cartwrightów przy posiłku.

Ta wiadomość zelektryzowała braci. Co, jak co ale na hasło „panny, wszystkie ładne” potrafią stanąć na wysokości zadania
Cytat:
(…), synowie zerkali na urodziwych gości, nawet Roy, który wpadł z jakąś pilną sprawą do załatwienia zerkał na … Felicity.

No, proszę chłopcy spoglądają, oceniają… nawet Roy’a „trafiło”.
Cytat:
Jakież było ich zdumienie, gdy obok regału z książkami zobaczyli Adama trzymającego na rękach Lilian.

Jest pierwsza para, choć nie w takiej konfiguracji o jakiej myślała kuzynka Felicity.
Cytat:
Adam widząc chwiejący się mebel z przestraszoną Lilian doskoczył i zdążył ją złapać. Wystraszona dziewczyna otoczyła jego szyję ramionami i przywarła do piersi.

Też bym przywarła…
Cytat:
-Celia? … chyba siedzi na ławeczce – mruknął Ben – Felicity! Ona siedzi z Joe!
(…)-przecież ona jest starsza od niego … i większa – pechowa swatka nie mogła dojść do siebie
-cóż, młodym chłopcom często podobają się nieco starsze kobiety – mruknął Ben reprezentujący tu męski punkt widzenia – tylko te rozmiary … ona bardziej pasuje do Adama lub Hossa. Jest duża, wysoka, silnie zbudowana …

Druga para… rzec by można trochę nietypowa, ale nic nie szkodzi. Przynajmniej Joe będzie chodził jak po pasku…

Cytat:
Piękna, dystyngowana, posągowa Adelajda z zainteresowaniem słuchała rozgadanego Hossa jednocześnie pomagając mu przy mającej się oźrebić klaczy. Kobieta z zainteresowaniem słuchała Hossa opowiadającego co trzeba zrobić, żeby zwierzę mniej cierpiało, zadawała mu pytania … Ben nigdy nie widział Hossa tak ożywionego.

Jest i trzecia para. Może wydaje się najmniej dobrana, ale przecież miłość nie wybiera.
Cytat:
Benowi oczy wyszły lekko na wierzch, kiedy zobaczył zwykle spokojnego Adama biegającego drzewo i próbującego złapać Lilian. Co prawda spryciarz zbytnio się nie wysilił, bo w połowie okrążenia zmienił kierunek i ścigana panienka sama mu wpadła w objęcia, bez narzekania … ale jak na Adama to było niezwykłe! Ben nigdy nie widział, żeby jego pierworodny kiedykolwiek tak beztrosko się śmiał … bez sarkazmu!

O mateńko, cóż to za prześliczny obrazek musiał być. Zobaczyć coś takiego w którymś z odcinków „Bonanzy”… warte każdych pieniędzy.
Cytat:
-czyli każda z nas spotkała tego jedynego, wspaniałego faceta … warto było się tłuc taki kawał drogi - orzekła Celia
-tak! Oni są zupełnie inni od bubków, którzy nękają nas w Bostonie – poprawnych, eleganckich, doskonale wychowanych i … nijakich, nudnych i denerwujących – poparła ją Adelajda
-ja też tak uważam – uśmiechnęła się Lilian – takiego jak Adam nie ma w całym Bostonie – orzekła – ale co zrobić, żeby tu zostać jak najdłużej, żeby … chrząknęła znacząco

Jak widać kobitki są szczęśliwe, podekscytowane i… bardzo zadowolone.

Cytat:

Po dwóch latach. Dom w Ponderosie.
Do domu przyjechali w odwiedziny jego trzej synowie. Z żonami i dziećmi. Bliźnięta Adama, córeczka Joe i synek Hossa były mniej więcej w tym samym wieku.

Plan kuzynki Felicity i Bena zrealizowany w 100%. Ben może być dumny!
Cytat:
Benowi opadła głowa na biurko. Zasnął w tej pozycji. Niestety, niebawem został obudzony przez rozkrzyczany, ukochany kwartecik –tak! Marzenia się spełniają, a ja jestem szczęśliwy, choć niewyspany – powtarzał Ben – przecież zawsze marzyłem o synowych i wnukach. Sam chciałem. Wytrzymam. Przetrzymam – obiecał sobie Ben.

Najważniejsze, że Ben jest szczęśliwy, a te małe niedogodności z czasem miną. Potem już tylko będzie mógł chodzić w glorii i chwale poczwórnego dziadka.
Ewelino, masz wyjątkowy talent do tworzenia lekkich, humorystycznych opowiadań. Tym razem potraktowałaś Joe z wyjątkową wyrozumiałością. Wiem, że to przez nasze krwiożercze zapędy, ale mam nadzieję, że w następnym Twoim opowiadaniu Joe nie będzie miał aż tak dobrze…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:21, 21 Sty 2016    Temat postu:

Dziękuję za obszerny i wnikliwy komentarz Na razie :odpuściłam" dokuczanie Joe. Na jakiś czas ... krótki. W serialu rozluźniony Adam śmiał się lekko i bez sarkazmu w jednym odcinku - "Death and Gone". To był ostatni odcinek w którym ten aktor wystąpił. Uśmiech był szeroki i szczery Very Happy W pozostałych odcinkach ... śmiał się ... inaczej ... różnicę widać!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 19:21, 21 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:39, 23 Sty 2016    Temat postu:

Ewelina napisał:
Ja w związku z rzezią, jakiej dopuściły się koleżanki na mieszkańcach Ponderosy, musiałam postarać się o uzupełnienie braków w zaludnieniu tej posiadłości.

Rzezi to koleżanki mogą się jeszcze dopuścić Twisted Evil , na razie wykluczyły ze społeczności pojedyncze sztuki.

Ewelina napisał:
Jestem bardzo bogaty, mam największe ranczo w tych stronach, sprzedaję najwięcej krów, mam piękny dom i trzech dorodnych , udanych synów – wyliczał w myślach Ben – i co mi z tego? – zadał sam sobie pytanie –nic! Kompletnie nic! Synowie siedzą w domu, u tatusia.

Tak, a tatusiowi strasznie to przeszkadza. Co by się jednak stało, gdyby synowie poszli na swoje, wyjechali? Ben zostałby sam i musiałby wziąć dodatkowych, płatnych parobków. Konto by zeszczuplało, jak mniemam. Rolling Eyes

Ewelina napisał:
A oni? Albo się prowadzają z dziewczynami z saloonu, albo … jeszcze gorzej, jakieś hazardzistki wyszukują … jednym słowem albo moi chłopcy mają wyjątkowego pecha, albo … wygodnie im u taty, więc po co się mają żenić. Pokoje posprzątane, posiłki na stole, bardzo smaczne … a po resztę hm! Do San Francisco, albo do Wirginia City.

To Ben jest tego świadomy? Shocked Zawsze mi się wydawało, że on nie dopuszcza do siebie myśli, że jego synowie są dorośli, zawsze traktował ich jak dzieci.

Ewelina napisał:
W głowie co prawda dźwięczało mu ostrzeżenie … nie pamiętał: ojca, czy którejś z ciotek „uważaj z marzeniami, bo mogą się spełnić”

O tym samym pomyślałam. Smile

Ewelina napisał:
Ben przypomniał sobie rodzinna historię o napadzie Komanczeros na dom, w którym mieszkała Felicity. W czasie napadu w domu była tylko ona i jej babcia. Biedni Komanczeros. Obie kobiety były nie tyle przestraszone, co zadowolone, że mogą wypróbować karabin Sharpsa należący do dziadka Josha. Szeryf i sąsiedzi, którzy zjawili się po godzinie nie mieli już nic do roboty.

Rzeczywiście, biedni ci Komanczeros, nie wiedzieli, z kim zadarli. Laughing

Ewelina napisał:
Wszystkie panny mają nienaganną reputację, ukończone szkoły, a i na brak powodzenia nie narzekają. Pochodzą z dobrych rodzin – są córkami moich kuzynek, a to coś znaczy w Bostonie – dumnie się wyprostowała. – Dziewczęta mają posagi, powiedzmy średniej wielkości … jak na Boston – zastrzegła, ale po mojej śmierci co nieco odziedziczą. Biedy na pewno nie będą klepać – zapewniła Bena jego kuzynka.

Ben nie pomylił się co do kuzynki. Felicity ostro wzięła się do rzeczy. Ma już wszystko zaplanowane. Ciekawe, co na to Adam, Hoss i Joe? Surprised

Ewelina napisał:
-są trzy panny, wszystkie ładne, w wieku od 19 do 29 lat
-o!-zabrzmiał zgodny chórek braci, którzy pomknęli do swoich pokoi, aby godnie reprezentować Cartwrightów przy posiłku.

Szybko pomknęli, znaczy się reakcja prawidłowa. Wiadomość ich zelektryzowała i zdaje się, nie chodzi tylko o nienaganny wygląd przy stole. Very Happy

Ewelina napisał:
-Ben, ona miała być dla Joe! Lilian pasuje do Joe …
-to co? Mam ja wyciągnąć z ramion Adama i wepchnąć ją w ramiona Josepha?

Podejrzewam, że Adam stawiałby opór przy tym wyciąganiu … Wink

Ewelina napisał:
-Dla mnie miały być te nieduże, drobne, ale … przecież Celia mi się bardzo podoba! Podoba? To niewłaściwe słowo. Ona mnie … oczarowała, jest taka … inna, zgrabna, ma tak dużo … tu i tam … tyle tego i … wszystko byłoby moje! – pomyślał z zachwytem. Wzmocnił uchwyt ręki i zaproponował odpoczynek na ławeczce. Joe niezbyt lubił rozmawiać, raczej był człowiekiem czynu, toteż po kilku głębokich spojrzeniach w przepiękne błękitne oczy stwierdził, że są dla siebie stworzeni. Jak to Joe postarał się jak najszybciej „przypieczętować” to odkrycie.

Celia cała dla Joe. Laughing Młodzian już dokonał wyboru, innego niż Felicity.

Ewelina napisał:
posągowa Adelajda z zainteresowaniem słuchała rozgadanego Hossa jednocześnie pomagając mu przy mającej się oźrebić klaczy. Kobieta z zainteresowaniem słuchała Hossa opowiadającego co trzeba zrobić, żeby zwierzę mniej cierpiało, zadawała mu pytania … Ben nigdy nie widział Hossa tak ożywionego. Felicity pociągnęła go za marynarkę
-Ben, my chyba tu jesteśmy zbędni – mruknęła – nigdy nie widziałam, żeby Adelajda tyle mówiła …

Tych dwoje też przypadło sobie do gustu. Smile

Ewelina napisał:
Benowi oczy wyszły lekko na wierzch (…)oczy Bena podobne były do oczy żaby siedzącej w stawie i obserwującej poczynania drapieżników (…)

Interesujący widok. Ben jest tak zszokowany wyborami synów, że chyba zapomniał o celu swej intrygi. Rolling Eyes

Ewelina napisał:
Oni są zupełnie inni od bubków, którzy nękają nas w Bostonie – poprawnych, eleganckich, doskonale wychowanych i … nijakich, nudnych i denerwujących – poparła ją Adelajda

I wszystko jasne … Cool

Ewelina napisał:
Ben siedział przy biurku., Nerwowo bębnił palcami o jego blat. Było już dość późno, niestety ranczer mógł jedynie marzyć o spokojnym śnie. Do domu przyjechali w odwiedziny jego trzej synowie. Z żonami i dziećmi. Bliźnięta Adama, córeczka Joe i synek Hossa były mniej więcej w tym samym wieku. Właśnie przechodziły ząbkowanie.

Dziadek musi być przeszczęśliwy, że nie może zasnąć, wszak marzył o posiadaniu wnucząt. Very Happy Very Happy Very Happy

Ewelina napisał:
Na razie :odpuściłam" dokuczanie Joe.

A tak, odpuściłaś, wpychając w jego ramiona "olbrzymkę". Wink

Ewelino, przeurocze opowiadanie. Życie potrafi zaskakiwać i tasować nasze plany. Biedny, niewyspany Ben chyba nie myśli logicznie, skoro założył, że jego synowie poprzestaną na obecnej dziatwie. Dziadek powinien raczej się nastawić na kolejną partię wnucząt, co jakiś czas.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 21:42, 23 Sty 2016    Temat postu:

nikt nie sprecyzował, kto ma mieć to marzenie Smile Użyczyłam więc bohaterek od ADY... Smile ADA, jeżeli masz coś przeciwko to chętnie usunę Smile

- Inspiration, musisz wstać! – przenikliwym szeptem powiedziała Ratinality i szczelniej owinęła się w powiewne szaty.
Inspiration nie zareagowała – w końcu reakcją nie można nazwać pogardliwego machnięcia dłonią.
- Inspiration, na litość! – błagalnie wyszeptała Rationality.
Inspiration otworzyła niechętnie jedno oko – i jęknęła.
- Siostro… siostro… TY CHYBA ŻARTUJESZ? – Inspiration rozejrzała się dookoła mglistym jeszcze od snu spojrzeniem. – Jest ciemno!
- W końcu jest szósta rano. W styczniu. Czego się niby spodziewałaś? – zdziwiona Rationality wyjrzała ukradkiem przez okno.
- Godziny dziesiątej. W kwietniu. – odparowała rozzłoszczona wena. – Mam sen zimowy, pamiętasz?
- Tak, pamiętam – Rationality pozwoliła sobie na zgryźliwość. – A wcześniej miałaś „przymusowy” urlop. Trochę dużo tego wolnego, nie uważasz, moja droga?
- Nie mów do mnie „moja droga”. To okropne. – zaprotestowała Inspiration i westchnęła ciężko. – Zresztą i co z tego? Każdy potrzebuje nieco odpoczynku.
- Inspiration! Musisz iść z senszen do pracy. – załamała się Rationality.
- Po co? – zdziwiła się Inspiration i podciągnęła wyżej narzutę, która się owinęła. – A zresztą senszen ma urlop. – nagle sobie przypomniała.
- Miała. Dziś już nie ma i musisz iść z nią do pracy.
- Ale ja nie mogę – zaprotestowała raz jeszcze Inspiration. – Jest zimno a ja jestem chora. Mam ten… cellulit.
Rationality westchnęła ciężko, ze zniecierpliwieniem.
- Nie masz. Powtarzam co to po raz kolejny. Musisz wstać. A zrresztą my nie chorujemy.
- A Aderato? - przypomniała uprzejmie Inspiration.
- To wyjątek - godnie wybrnęła Rationality. - Wskazuje na szczególnie dobre dopasowanie weny i człowieka.
- A dlaczego nie Allegoria? – jęknęła Inspiration. – Zawsze to ja tam muszę iść a Allegoria sobie… śpi.
- Bo senszen w pracy nie potrzebuje myśleć o jabłkach – warknęła Rationality. – Ja zresztą też się wybieram. Zawsze.
- Jabłka? – ocknęła się Allegoria. – O, jaki malowniczy widok za oknem – uśmiechnęła się delikatnie.
- Tak, szczególnie. Mokry i śnieżny. I ciemny– zasyczała Inspiration.
- Taki zaciszny… - rozmarzyła się Allegoria. – Mogłabym to namalować.
- Senszen nie ma na to czasu – ucięła Rationality.
- Ależ ja bym chciała, żeby było już lato… dużo wolnego czasu, słońce… - Inspiration wbiła rozżalone spojrzenie w ciemny widok za oknem.
- To błękitne, przejrzyste niebo, porcelanowo białe obłoki prześwitujące ledwie słonecznym światłem różowego poranka…
- Dużo słońca, dłuższy dzień… - dołączyła z rozmarzeniem Rationality…
- I pisanie opowiadań od razu lepiej wychodzi – stwierdziła z uśmiechem Inspiration. – Już mam plany na kolejne części…
- O czym ty chcesz pisać, jeżeli wyeliminowałaś główną bohaterkę? – zdziwiła się Rationality. – Mówiłam ci, to nie było rozsądne.
- Ech… no dobra, to był błąd – przyznała niechętnie Inspiration. – Ale mogę to cofnąć… albo opisać coś, co było wcześniej i…
- Daruj sobie siostro – Rationality machnęłą ręką. – To nie zda egzaminu. Wymyśl lepiej coś, co będzie dalej. Albo coś zupełnie nowego. I wstawaj, senszen już wstała.
- Iść z wami? – nieśmiało zaproponowała Allegoria.
Rationality i Inspiration spojrzały po sobie niepewnie.
- Nie siostro, zostań lepiej w domu… jest za zimno. My dwie wystarczymy.
- Spij dalej, najlepiej o czymś miłym.
- O lecie…
- … o rozpalonym piasku plaży ukrytej pośród łąk…
-… szumie zimnych fal, tym specyficznym zielno- słonym zapachu. Stałym, nieustającym łoskocie wody…
-… przejrzystym, jasnym niebie. Zielonej trawie łamiącej się w dłoniach. Drobnych, różowych kwiatach o słodkiej, intensywnej woni.
- Całej ścianie tych kwiatów, ciągnącej się wzdłuż czarnej drogi. O białych brzozach i ich zielonkawych listkach. O lecie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucy
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 19 Gru 2014
Posty: 1405
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bytom, Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:09, 24 Sty 2016    Temat postu:

Senszen, jak zwykle, świetne, zabawne, lekkie i z sensem!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:34, 24 Sty 2016    Temat postu:

Teraz wiem, komu ze spokojem mogę oddać bohaterki "Ostatnich kropli deszczu" Senszen, nie waż się usuwać tego opowiadania. Jest świetne.

Cytat:
- W końcu jest szósta rano. W styczniu. Czego się niby spodziewałaś? – zdziwiona Rationality wyjrzała ukradkiem przez okno.
- Godziny dziesiątej. W kwietniu. – odparowała rozzłoszczona wena. – Mam sen zimowy, pamiętasz?

Rozumiem Inspiration też tak chciałabym, ale na razie mogę pomarzyć Very Happy

Cytat:
- Inspiration! Musisz iść z senszen do pracy. – załamała się Rationality.
- Po co? – zdziwiła się Inspiration i podciągnęła wyżej narzutę, która się owinęła. – A zresztą senszen ma urlop. – nagle sobie przypomniała.
- Miała. Dziś już nie ma i musisz iść z nią do pracy.
- Ale ja nie mogę – zaprotestowała raz jeszcze Inspiration. – Jest zimno a ja jestem chora. Mam ten… cellulit.

Rationality jest strasznie uparta. Inspiration ,bidulka jest chora (cellulit to wszakże nie przelewki ), a ta ją wypędza z ciepłego łóżeczka w ciemną, mroźną zimową noc.

Cytat:
- A dlaczego nie Allegoria? – jęknęła Inspiration. – Zawsze to ja tam muszę iść a Allegoria sobie… śpi.
- Bo senszen w pracy nie potrzebuje myśleć o jabłkach – warknęła Rationality. – Ja zresztą też się wybieram. Zawsze.
- Jabłka? – ocknęła się Allegoria. – O, jaki malowniczy widok za oknem – uśmiechnęła się delikatnie.

Pretensja Inspiration w pełni uzasadniona zwłaszcza w kontekście rozmarzenia Allegorii Laughing
Cytat:
- Dużo słońca, dłuższy dzień… - dołączyła z rozmarzeniem Rationality…
- I pisanie opowiadań od razu lepiej wychodzi – stwierdziła z uśmiechem Inspiration. – Już mam plany na kolejne części…
- O czym ty chcesz pisać, jeżeli wyeliminowałaś główną bohaterkę? – zdziwiła się Rationality. – Mówiłam ci, to nie było rozsądne.
- Ech… no dobra, to był błąd – przyznała niechętnie Inspiration.

Jak widać cała trójka już uległa marzeniom. Nawet Inspiration pod ich wpływem przyznała się do błędu... To teraz Senszen nie masz wyjścia. Losy dorastającej Cookie czekają na opisanie Wink

Cytat:
Całej ścianie tych kwiatów, ciągnącej się wzdłuż czarnej drogi. O białych brzozach i ich zielonkawych listkach. O lecie.

O, tak. To byłby najpiękniejszy sen pod słońcem Very Happy

Senszen opowiadanie urocze, pełne dowcipu. Twoje weny są niezwykle miłe i sympatyczne. Świetnie oddałaś ich charakterki. Brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 13:55, 24 Sty 2016    Temat postu:

Cytat:
Teraz wiem, komu ze spokojem mogę oddać bohaterki "Ostatnich kropli deszczu"

może jednak nie rozpędzajmy się z tym oddawaniem. Jak na razie "Ostatnie krople deszczu" i bohaterki tego opowiadania są w najlepszych rękach Very Happy
Cytat:
Nawet Inspiration pod ich wpływem przyznała się do błędu... To teraz Senszen nie masz wyjścia. Losy dorastającej Cookie czekają na opisanie Wink

przyznaję się do błędów. Sad Może następnym razem uda się ich uniknąć Smile
Lucy, ADA, bardzo wam dziękuję za urocze komentarze Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:20, 24 Sty 2016    Temat postu:

Dziękuję za życzliwy komentarz. Opowiadanie Senszen skomentuję jutro, kiedy chłopaków nie będzie w domu i nie będą mi zawracali glowy Very Happy W każdym razie historia poetyczna, lekka i ... przyjemna Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 22:05, 24 Sty 2016    Temat postu:

Cytat:
Ja w związku z rzezią, jakiej dopuściły się koleżanki na mieszkańcach Ponderosy, musiałam postarać się o uzupełnienie braków w zaludnieniu tej posiadłości.

Rzeź? To takie duże słowo…
Cytat:
Ben siedział przy biurku i bębnił palcami o jego blat. Nieczęsto sobie pozwalał na chwile bezczynności. Czuł jednak potrzebę przemyślenia pewnych spraw. Jestem bardzo bogaty, mam największe ranczo w tych stronach, sprzedaję najwięcej krów, mam piękny dom i trzech dorodnych , udanych synów – wyliczał w myślach Ben – i co mi z tego? – zadał sam sobie pytanie –nic! Kompletnie nic!

Rzeczywiście, biedaczek. Nie ma nic. Rolling Eyes
Cytat:
Nie podoba mi się to!Tak bardzo chciałbym doczekać nowego pokolenia, posłuchać tupotu maleńkich stópek, dziecięcych okrzyków … marzę, żeby choć jedno coś po mnie odziedziczyło, miało jakąś moją cechę … po ukochanym dziadku –roztkliwił się –tak bardzo chciałbym mieć już wnuki. Takie maleńkie marzenie starego ranczera- melancholijny nastrój nie opuszczał Bena.

Bardzo melancholijny ten nastrój. Proponuję jeszcze określić upragnioną cechę, która ma zostać odziedziczona Laughing
Cytat:
„uważaj z marzeniami, bo mogą się spełnić”

Zwykle te ostrzeżenia to dotyczą chyba nienaturalnych sposobów wymuszania tych życzeń… złota rybka, czarownica, małpia łapka… spadająca gwiazda…
Cytat:
Ben przypomniał sobie rodzinna historię o napadzie Komanczeros na dom, w którym mieszkała Felicity. W czasie napadu w domu była tylko ona i jej babcia. Biedni Komanczeros. Obie kobiety były nie tyle przestraszone, co zadowolone, że mogą wypróbować karabin Sharpsa należący do dziadka Josha.

Czyżby innej okazji nie potrafiły sobie znaleźć?? Shocked
Cytat:
a tak zrobiłyśmy ci niespodziankę – krzyknęła Felicity, wyskoczyła z bryczki i uściskała kuzyna – przywiozłam gości – konfidencjonalnie szepnęła mu na ucho – twoje gagatki nie mają szans! Już ja wymyśliłam to i owo – obiecała. Ben ujrzał trzy urodziwe kobiety wysiadające z bryczki

Jak na zawołanie Very Happy
Cytat:
hm! –chrząknął Ben – piękne panny – i z posagiem, edukowane i z dobrych rodzin –dodał w myśli – uważam, że moi chłopcy będą zachwyceni. Przyjadą dopiero na kolację, to dopiero będą mieli niespodziankę –zaśmiał się.

Aż to zbyt idealne jest, by było prawdziwe Very Happy
Cytat:
są trzy panny, wszystkie ładne, w wieku od 19 do 29 lat
-o!-zabrzmiał zgodny chórek braci, którzy pomknęli do swoich pokoi, aby godnie reprezentować Cartwrightów przy posiłku.
Kolacja przebiegała w interesującej atmosferze. Jedzenie było doskonałe, wino znakomite a i humory biesiadnikom dopisywały. Kobiety zerkały na przystojnych synów wujka Bena, synowie zerkali na urodziwych gości, nawet Roy, który wpadł z jakąś pilną sprawą do załatwienia zerkał na … Felicity.

Jak na razie wszystko przebiega jak najbardziej zgodnie z planem Very Happy
Cytat:
Felicity niezadowolona kręciła głową
-Ben, ona miała być dla Joe! Lilian pasuje do Joe …
-to co? Mam ja wyciągnąć z ramion Adama i wepchnąć ją w ramiona Josepha? – spytał nieco zirytowany Ben.

Miłość nie wybiera…
Cytat:
Celia? … chyba siedzi na ławeczce – mruknął Ben – Felicity! Ona siedzi z Joe!
-może rozmawiają o Hossie? – z nadzieją spytała Felicity
-nie wydaje mi się – jęknął Ben. Istotnie. Duża i pulchna Celia z początku nie interesowała Joe. Kiedy jednak usłyszał jej dźwięczny głos, zaczął z nią rozmawiać – zaczęła go fascynować.

Podobnież jest również głucha…
Cytat:
W stajni słychać było rżenie klaczy i … dwa głosy. Ben cichutko podkradł się, przechylił i zajrzał do boksu. To co zobaczył zamurowało go. Piękna, dystyngowana, posągowa Adelajda z zainteresowaniem słuchała rozgadanego Hossa jednocześnie pomagając mu przy mającej się oźrebić klaczy. Kobieta z zainteresowaniem słuchała Hossa opowiadającego co trzeba zrobić, żeby zwierzę mniej cierpiało, zadawała mu pytania … Ben nigdy nie widział Hossa tak ożywionego. Felicity pociągnęła go za marynarkę
-Ben, my chyba tu jesteśmy zbędni – mruknęła – nigdy nie widziałam, żeby Adelajda tyle mówiła …

I ogólnie mało spostrzegawcza Very Happy
Cytat:
czyli każda z nas spotkała tego jedynego, wspaniałego faceta … warto było się tłuc taki kawał drogi - orzekła Celia
-tak! Oni są zupełnie inni od bubków, którzy nękają nas w Bostonie – poprawnych, eleganckich, doskonale wychowanych i … nijakich, nudnych i denerwujących – poparła ją Adelajda

W tym wypadku jednak okazała się być nad wyraz roztropna Laughing
Cytat:
Bliźnięta Adama, córeczka Joe i synek Hossa były mniej więcej w tym samym wieku. Właśnie przechodziły ząbkowanie. Spełniło się też marzenie Bena o tym, żeby wnuczęta coś po nim odziedziczyły. Taaak! Cała czwórka dysponowała mocnym, donośnym głosem. słychać je chyba na północnych pastwiskach

Mówiłam, trzeba było określić cechę! Jak już się planowało…
Ewelina, świetne i zabawne opowiadanie Very Happy Historyjka jest lekko romantyczna, bardzo lekka i optymistycznie nastawia czytelnika Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:50, 30 Sty 2016    Temat postu: Re: Ćwiczenie na styczeń -marzenia

zorina13 napisał:
Will był chodzącą zagadką ,nikt nie wiedział o czym myśli ,ani jaki jest naprawdę. To właśnie jego inność ,fascynowała Zorin ...

Pytanie do czego doprowadzi Wink
zorina13 napisał:

-Nie ,nie musisz przepraszać -rzekła szybko. Wiesz ,że jesteś pierwszym mężczyzną ,który mnie pocałował.
-Chciałabym być ostatnim -odparł ,pokazując w uśmiechu ,swoje nieskazitelnie białe zęby .

Pewność siebie Willa ...powalająca. Rolling Eyes Ale skutek odniosła. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin