Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pułapka
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Laura
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 12 Paź 2012
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:58, 26 Paź 2012    Temat postu:

To jeszcze igłę i nici poproszę...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AMG
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:12, 26 Paź 2012    Temat postu:

I Anię do profesjonalnej pomocy... Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stefka
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 17 Wrz 2012
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:02, 27 Paź 2012    Temat postu:

Co wy się tak wszystkie Adamem przejęłyście?? Przecież Joe w tym samym mieście siedzi... O jego zdrówko żadna się nie zatroszczyła... O dziewczynie, to już nawet nie wspominam...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:35, 27 Paź 2012    Temat postu:

A to nad Małym Joe Laura też się lubi poznęcać? Chyba nie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Laura
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 12 Paź 2012
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:23, 27 Paź 2012    Temat postu:

rika napisał:
A to nad Małym Joe Laura też się lubi poznęcać? Chyba nie...

Nie szczególnie...... Chociaż, z braku laku dobry kit... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Laura
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 12 Paź 2012
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:27, 27 Paź 2012    Temat postu:

Kolejna część. Następna jutro. Miłej lektury.

1. sceny kursywą to wspomnienia Joe i Adama.
2. wykorzystane żarty nie są mojego autorstwa, a szkoda....





Rozdział II.

Joe siedział skulony pod ścianą. Starał się być jak najmniejszy i jak najdokładniej do niej przylegać. Zacisnął powieki, rękoma osłonił głowę. Trzęsienie ziemi skończyło się równie szybko i niespodziewanie jak się zaczęło. Joe jeszcze przez dłuższą chwilę się nie ruszał. Nasłuchiwał. Do jego uszu nie dochodziły żadne, nawet najmniejsze odgłosy. Cisza przenikała aż w głąb kości, stawała się przerażająca. Nie był w stanie dłużej zaciskać oczu. Rozejrzał się. Po kasynie nie został nawet ślad. Właściwie został- trzy i pół ściany… Reszta była kupą gruzy. Wszystko dookoła niego było szare. Żadnego śladu po kolorach sprzed kilku minut. Tylko szarość, kurz, pył i cisza. Okropna, wwiercająca się do mózgu cisza.
- Jest tam kto!!!
Cisza…
- Czy ktoś tu jest!!!- Narastała w nim panika. Nie chciał być sam…. Dlaczego musi być sam? Gdzie jest Adam?
Kilka metrów na prawo od niego, wzdłuż ściany ktoś się poruszył. Potem gdzieś z drugiej strony gruzowiska dobiegł go jęk. I jeszcze jeden. I kolejny. Ktoś inny próbował wołać o pomoc.
Joe odetchnął z ulgą. Nie był sam. Nie musiał się bać.
Podniósł się ze swojego miejsca i starając się pozostać jak najbliżej ściany ruszył do jednego z ocalałych.


„- Adam, co to jest?- Zapytał mały Joe wskazując palcem grube kreski na planie, po którym jego starszy brat coś kreślił?
- Ściany konstrukcyjne. Są najmocniejsze i najważniejsze w całym budynku. Często, w razie jakiegoś kataklizmu, mogą uratować człowiekowi życie.
- A to?
- To?- młodszy brat skinął głową- To jest…….
……”


Joe wiedział, że ta rozmowa z dzieciństwa uratowała mu życie. Gdyby został na środku sali… Pomyślał o Adamie, to on uratował mu życie, mimo że nie było go obok. Joe martwił się o brata. Miał nadzieję, że nic mu nie jest, że jest bezpieczny. Jak się tylko wydostanie, pójdzie do „Domu Róż” i znajdzie Adama. A potem mu podziękuje.

- Sir, wszystko z panem w porządku? Dobrze się pan czuje?- Joe pochylał się nad jednym z ocalałych. Wiedział, że zadaje głupie pytania, ale o co miał pytać.
- Chyba…. Jeszcze nie wiem…. Co to było?
- Trzęsienie ziemi.
- Trzęsienie ziemi?- mężczyzna patrzył z niedowierzaniem na młodego, jak sądził, człowieka pochylającego się nad nim. Chłopak rozmawiając z nim sprawdzał czy ma całe nogi- Skąd to wiesz?
- Mój brat kiedyś trochę mi opowiadał o trzęsieniach ziemi. Adam, znaczy mój brat, to mól książkowy. Ma ogromną wiedzę- Joe uśmiechnął się do starszego mężczyzny- Kości wydają się całe. Może pan wstać?
- Chyba tak.- Z pomocą Joe starszy pan stanął na nogi- Czy ja cię wcześniej nie widziałem, synu?
- Nazywam się Joe Cartwright, sir. Zdaje się, że siedzieliśmy przy jednym stoliku.
- Joe Cartwright. Ja nazywam się Lord Daniel Stafford. Jestem właścicielem tego hotelu.

Dwie godziny później, w dawnej Sali Kasyna stało 10 ocalałych osób. Wszyscy głośno zastanawiali się co dalej, kiedy Joe kazał się im wszystkim zamknąć.
- Cicho!! Słyszycie?- Gdzieś blisko dało się usłyszeć ciche jęki i delikatne stukanie. Ktoś wzywał pomocy. Tylko gdzie? Wszyscy zaczęli rozglądać się dookoła nasłuchując skąd pochodzą ciche odgłosy.
- Tutaj! Tutaj!- krzyczała jakaś kobieta wskazując na kupę gruzu.
Joe, Lord Stafford i jeszcze jeden mężczyzna natychmiast znaleźli się we wskazanym miejscu. Z trudem we trzech przesunęli ciężki kamień i wtedy Joe zbladł. Na podłodze leżała dziewczyna, była przytomna, wszędzie dookoła niej była krew.
- Katie…
- Joe…
- Katie…, wszystko będzie dobrze, maleńka. Wyciągniemy cię.
Dziewczyna skinęła głową. Gdzieś w głębi serca wiedziała, że ten przystojny mężczyzna, którego poznała dziś w nocy, kłamie. Nie wiedziała, jak bardzo jest źle, ale wiedziała, że Joe kłamie….
Joe przysiadł przy niej, nie zwracając zupełnie uwagi, że siada we krwi, delikatnie odgarniał włosy z jej twarzy, uśmiechał się.
- Wyciągniemy cię, obiecuję, Katie, wyciągniemy cię…- Obrócił się do dwóch stojących nad nim mężczyzn z pytaniem w oczach. Lord Stafford patrzył na niego ze smutkiem. Drugi mężczyzna, którego imienia Joe nie znał, pokręcił głową, ciche „Nie ma szans” dopełniło wszystkiego.
- Joe… Mógłbyś… mógłbyś potrzymać mnie za rękę…
Spełnił jej prośbę, coś cicho, uspokajająco do dniej mówił. Sam nie wiedział co, po prostu mówił. Mówił tak długo, aż dziewczyna zamknęła oczy, na jej ustach zagościł delikatny uśmiech. Prawie niesłyszalnie powiedziała jeszcze „Joe…” i przestała oddychać.
Joe płakał. Nawet dobrze nie znał tej dziewczyny, a miał wrażenie, jakby właśnie utracił najlepszego przyjaciela. Na ramieniu poczuł czyjąś dłoń. To był mężczyzna, którego imienia Joe nie znał. Patrzył na niego z powagą i zrozumieniem.
- Wkrótce musimy ruszać. Im dłużej zostajemy na gruzowisku, tym bardziej narażamy się na niebezpieczeństwo.- Popatrzył jeszcze na dziewczynę, potem na Joe i dodał- Powiemy ratownikom, gdzie jest.
Mężczyzna odszedł. Joe usłyszał jeszcze jak oznajmia wszystkim, że za kilka minut ruszają. Spojrzał na Katie, potem ściągnął marynarkę i przykrył jej ciało.

*********
- Josie…- Adam nabrał w płuca trochę więcej powietrza, co wywołało nieznośny ból i kolejne zawroty głowy- Josie??
Znów nic. Przeklęta cisza! Dlaczego, do cholery, nie mógł się podnieść i sprawdzić co z nią?! Nawet nie mógł wystarczająco wysoko unieść głowy. Niech to jasny szlak trafi!!
Spróbował się opanować. Kilka płytkich równych oddechów. Spokojnie. Możliwe, że Josie zemdlała, dlatego nie odpowiada. Musi po prostu próbować ją wołać do skutku.
- Josie?
Cisza.

Musi próbować do skutku.

- Josie?!

Cisza. Przerażająca i jednocześnie denerwująca cisza.

- Błagam cię Josie żyj. Nie chcę być sam. Nie teraz. Żyj! Słyszysz! Żyj!

Zaniósł się kaszlem. Z jego oczu popłynęły łzy wywołane przez ból, samotność, rozpacz i strach.

Wokół wciąż panowała cisza.

***

„- Adam….- Josie popatrzyła na niego z wyrzutem.
Stał tuż za nią, a w dłoni trzymał piękny delikatny srebrny łańcuszek.
- Nie krzyw się, to tylko prezent- uśmiechnął się i zapiął łańcuszek z tyłu, na jej szyi.
- Nie krzywię się. Po prostu nie chcę od ciebie żadnych prezentów. Nie tak się umawialiśmy.
- Czyżby ci się nie podobał?- Adam zrobił minę skrzywdzonego dziecka.
Josie patrzyła na niego w lustrze. Przewróciła oczami.
- Oczywiście, że mi się podoba.- dotknęła maleńkiej srebrnej róży spoczywającej na jej dekolcie.- Jest przepiękny- powiedziała miękko i zaraz już bardziej stanowczo dodała- Ale nie tak się umawialiśmy.
Obrócił ją w swoją stronę.
- Czy to nie ty próbowałaś mi wmówić, że czasem trzeba naginać zasady?
Zanim zdążyła otworzyć usta, pocałował ją namiętnie, a ona utonęła w jego ramionach i obietnicach rozkoszy, jakie ze sobą niosły.


Nie miał pojęcia ile godzin już tak leży. Powoli przestawał czuć jakikolwiek ból. To nie był dobry znak. I cholernie chciało mu się pić. W dalszym ciągu nie wiedział, co z Josie. Nie reagowała na jego wołania. Martwił się. I martwił się o brata. Miał nadzieję, że Joe miał znacznie więcej i szczęścia i rozumu niż on. O tak…, w jego myślach pojawiła się ironia, Joe zawsze miał więcej szczęścia, co do rozumu to można dyskutować, czy w ogóle jakiś miał, ale szczęścia to mu w życiu nie brakowało. Jakoby urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Choćby nie wiem co, jego młodszy brat zawsze wychodził z opresji w jednym, żywym kawałku. Oby tak było i tym razem, pomyślał z nadzieją.

Jakiś słaby ruch gdzieś pod ścianą przykuł jego uwagę. Nie odezwał się, nasłuchiwał. W końcu mogło mu się tylko wydawać… Ale nie… znów to usłyszał- delikatne, słabe szurnięcie, jakby ktoś próbował coś odsunąć albo się poruszyć. Josie…. Josie? Dobiegł go cichy jęk. Josie!!! Nie mógł się powstrzymać od szerokiego uśmiechu.
- Josie?
- Adam? Adam!- w jej głosie usłyszał ulgę.- Adam, co to było? Co się właściwie stało?
- Trzęsienie ziemi- odpowiedział po prostu- Josie, nie mogę się ruszyć, więc musisz mi powiedzieć, czy z tobą wszystko w porządku? Nic ci się nie stało?
Co mu miała powiedzieć? Popatrzyła na swoją lewą rękę, całą pokrytą mieszaniną brudu i krwi. Rana na ręce była długa, ale Josie nie potrafiła dokładnie powiedzieć, gdzie się kończy, a gdzie zaczyna. W jej brzuchu tkwiło coś metalowego, wyglądało na pogrzebacz, ale nie miała pewności. I nie mogła się ruszyć. Postanowiła, że nie powie mu wszystkiego. Czuła, że jego sytuacja też nie jest różowa, nie ma więc sensu dokładać mu zmartwień. Przymknęła oczy, w ustach miała metaliczny posmak. To nie był dobry objaw. Otworzyła oczy, zaczerpnęła powietrza.
- Jest całkiem dobrze, Adam, całkiem dobrze. Ale nie mogę się ruszyć, regał przygniótł mi nogę.- znów odetchnęła- Co to za smród?
- Nafta.
- Acha…- Postanowiła nie myśleć o tym, że niebezpieczeństwo wcale nie minęło, że tak naprawdę dopiero mogło nadejść.- Z tobą wszystko w porządku?
- Bywało lepiej. Przysypało mnie. Niewiele czuję.

Zapadła cisza. Oboje musieli odpocząć.

- Adam?
- Tak?
- Pamiętasz, jak powiedziałam, że lubię kiedy sprawiasz, że ziemia drży?
- Pamiętam.
- Jeśli wszystko będziesz brał tak dosłownie, to zerwę naszą znajomość.
Uśmiechnął się. Wiedział, że Josie próbuje rozluźnić atmosferę. Wiedział, że się boi. Zupełnie tak jak on.

- Josie?
- Mhmm??-
Prawie jej nie słyszał, zaniepokoił się.
- Josie, co się dzieje?
- Nic- Miała bardzo słaby głos.- Tylko chce mi się spać.- Zaczerpnęła powietrza. Mówiła z coraz większym trudem.- Opowiedz mi coś o swojej rodzinie.
Adam się martwił. Jej głos brzmiał dziwnie, tak słabo i jakby z daleka. Nie powiedziała mu całej prawdy, tego był pewien. Bał się, że może być poważnie ranna. Bał się, że zostanie sam…
Przymknął oczy i zaczął mówić:
- Któregoś wieczoru do saloonu w Virginia City wchodzi podpity kowboj, patrzy dookoła i woła na cały głos:
„ Wiecie kim jesteście? Ja wam powiem! Wy z prawej strony - same patałachy, a wy z lewej - głupcy!”
Nagle zza stołu podnosi się mój potężny brat Hoss:
„ Nie wiedziałem, że jestem patałachem!”
Na co pijany kowboj odpowiada:
„ Przepraszam cię kolego, jeśli nie jesteś patałachem, przejdź na drugą stronę.”
- Przestań Adam, to nie mogła być prawda.- powiedziała chichocząc Josie.
- Najszczersza, słowo.
- Akurat…

Jakiś czas później
- Powiesz mi, co widzisz?
- Niewiele Adam, przepraszam.- nastąpiła dłuższa chwila przerwy.- Sam gruz…. Tam gdzie wcześniej były drzwi, teraz jest kupa gruzy……. i pęknięta ściana……. Za łóżkiem kolejne pęknięcia i zawał……… mogę zobaczyć gabinet……. Na suficie pęknięcia, a w rogu…….. dziura…….. duża…….. nie wiem, co jest wyżej…….. więcej nie widzę…….
- Josie…
Adam nie zdążył dokończyć, bo mu przerwała:
- Muszę odpocząć…..

Zapadła kolejna długa cisza.

- Adam?
- Wyszedłem po wino.
- Bardzo zabawne. Wybierz chociaż jakiś dobry rocznik.- zakpiła- Przypomniał mi się dawno zasłyszany kawał. Chcesz posłuchać?
- Wygląda na to, że chcę….
- Adam….
Dokładnie w tym samym momencie zaczęli się śmiać.

- Co z tym kawałem?
- Rozmawiają córka i matka na Dzikim Zachodzie:
„Mamo, Bill się na pewno ze mną ożeni!”
„ Oświadczył ci się?”
„ Nie, ale już zastrzelił swoja żonę!”
- Josie, to średni kawał.
- Wiem, ale innych nie pamiętam.
- Za to ja pamiętam:
Do miasta przyjechał kowboj i wszedł do saloonu na drinka. Niestety, miejscowi mieli brzydki zwyczaj ograbiania przyjezdnych. Kiedy skończył swojego drinka, zauważył, że zniknął jego koń. Wrócił do baru, rzucił broń do góry, złapał ją nad głową bez patrzenia i strzelił w sufit:
„ Który z was, popaprańców, ukradł mi konia?” krzyknął z zaskakującą siłą.
Nikt nie odpowiedział.
„Dobra, teraz zamówię kolejne piwo, i jeśli mój koń się nie pojawi z powrotem, zanim je skończę, będę musiał zrobić to, co zrobiłem w Teksasie! A nie chcę robić tego, co zrobiłem w Teksasie!!!”
Kilku miejscowych poruszyło się niespokojnie. Kowboj, jak powiedział tak zrobił - zamówił kolejne piwo, wypił je, wyszedł przed lokal, a jego koń stał na postoju. Osiodłał go i zamierzał odjechać, kiedy na werandzie pojawił się barman i zapytał:
„ Powiedz stary, zanim odjedziesz... Co się stało w Teksasie?”
Kowboj odwrócił się i powiedział:
„ Musiałem wracać pieszo.”

Oboje się śmieli, kiedy nagle coś przykuło ich uwagę. Coś jakby chrobotanie i trzaski, a potem dobiegł ich głos, który dla Adama brzmiał jak wybawienie:
- Panno Josie, czy panienka tu jest? Panno Josie?
Oboje, Adam i Josie, zgodnie zaczęli wołać o pomoc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:48, 27 Paź 2012    Temat postu: Pułapka

Czy pomoc dotarła na czas ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AMG
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 18:50, 27 Paź 2012    Temat postu:

I teraz akcja ratunkowa. Długa, Zapewne trudna. I zapewne wstrząsy wtórne...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Josefina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 06 Lip 2012
Posty: 1081
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:53, 27 Paź 2012    Temat postu:

Kawały mi się podobały Laughing , zwłaszcza ten o Billu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:06, 27 Paź 2012    Temat postu:

Wciągnęło mnie. Całe szczęście, że masz ten fanfik gotowy i nie trzeba zbyt długo czekać Wink .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:33, 27 Paź 2012    Temat postu:

Proszę, AMG już czatuje na wstrząsy wtórne,... mało jej pierwotnych i szkód jakie narobiły... Ale akcja dobra... Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AMG
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:50, 27 Paź 2012    Temat postu:

Wstrząsy wtórne to ponoć zwykła sprawa przy trzęsieniach ziemi.

A swoją droga, potrafią dodać dramatyzmu Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Basia
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 26 Wrz 2012
Posty: 727
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pomorze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:42, 27 Paź 2012    Temat postu:

rika napisał:
Wciągnęło mnie. .

Mnie też.

A co do Adama i burdelu, to mam podobne odczucia co Rika. Jakoś mi jedno do drugiego nie pasuje. Ja wiem, że logicznie rzecz biorąc, to on pewnie odwiedzał to miejsce, w końcu wygladał na zdrowego, normalnego faceta.... ale tak mi jakoś ten burdel bruździ.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:07, 28 Paź 2012    Temat postu:

Nam to nie pasuje, ale w tamtych czasach to była normalna rzecz... kiedy Eskith był goszczony w Ponderosie, obiecywał, że gdy Adam z nim pojedzie, ma wziąć najlepszy garnitur, bo odwiedzą bardzo eleganckie panie... nie chodziło o wizytę towarzyską, tylko o ... elegancki dom publiczny... dla dżentelmenów... i nie słyszałam protestów Bena i Adama, że Cartrightowie tam nie chadzają, przyjęli to jako rzecz normalną... Niezgodne z jego wizerunkiem serialowym jest natomiast płacenie za seks... Adaś był nieskazitelny, ale... cóż, był raczej oszczędny, nawet skąpy... nie wydawałby pieniędzy na coś, co mógł mieć darmo... chociaż, tam, w domu publicznym, nie zaciągał zobowiązań.... a romans z mężatką nie wchodził w grę, romans z kobietą wolną pociągał za sobą możliwość zaciągnięcia go przed ołtarz... a nie o to mu z reguły chodziło...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:14, 28 Paź 2012    Temat postu:

Laura napisał:
rika napisał:
A to nad Małym Joe Laura też się lubi poznęcać? Chyba nie...

Nie szczególnie...... Chociaż, z braku laku dobry kit... Wink

No, faktycznie "nie szczególnie". Wstał, otrzepał porteczki i gotowy do wyjścia. A Adam?! I ja się pytam, gdzie tu sprawiedliwość?

Basia napisał:
A co do Adama i burdelu, to mam podobne odczucia co Rika. Jakoś mi jedno do drugiego nie pasuje. Ja wiem, że logicznie rzecz biorąc, to on pewnie odwiedzał to miejsce, w końcu wygladał na zdrowego, normalnego faceta.... ale tak mi jakoś ten burdel bruździ.

To się cieszę, że nie tylko ja jestem takim "dinozaurem", co to sobie musi wyobrażać, że Adam tam poezję czyta.
Razem popracujemy nad doborem lektur dla Adama Laughing Laughing Laughing .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin