Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zadanie sierpniowe -urodziny.
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:32, 01 Sie 2015    Temat postu: Zadanie sierpniowe -urodziny.

Urodziny ,przyjęcie ,niespodzianka -wszystko co wiąże z tymi tematami i można powiązać z Bonanzą.
Do dzieła ,drogie panie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:16, 01 Sie 2015    Temat postu:

Drogie panie nieco się ostatnio rozleniwiły

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:48, 01 Sie 2015    Temat postu:

Wszak sezon urlopowy...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 11:01, 01 Sie 2015    Temat postu:

a niby w sezonie urlopowym wena powinna nam szaleć, wyrwana z oków codzienności Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:46, 01 Sie 2015    Temat postu:

Sezon sezonem, ale pod takim parasolem, to wena powinna szaleć niczym tornado w filmie katastroficznym albo psychopata na autostradzie wszak okowy codzienności oddaliły się na jakiś czasA w tej buteleczce to ... olejek do opalania ... li i jedynie ... mniemam

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 11:49, 01 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:28, 01 Sie 2015    Temat postu:

Czy to olejek? Trudno określić....spora butelka...ale emotka spora...obstawiam jakiś środek nasenny...emotka jakby śpi. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:43, 01 Sie 2015    Temat postu:

Emotka śpi, wena śpi ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:29, 10 Sie 2015    Temat postu: Zadanie sierpniowe -urodziny.

Sierpień 2014
Emma Hevit spędzała kolejny tydzień w Ponderosie.
Żar lał się z nieba i nie było czym oddychać. Cartwrigtowie byli dla niej bardzo mili ,mimo ,że powinni ją nienawidzić ,za to ,że jej mąż i jego kumple napadli na ich ranczo.
Lee zginął zabity w policyjnej obławie. Po jego śmierci poczuła w końcu ulgę ,że się od niego uwolniła.
Siniaki na rękach i plecach jakie miała ,ciągle jej jednak przypominały o tym małżeństwie.
Uśmiechnęła się ,wspominając urodzinowe przyjęcie niespodziankę jaką Cartwrigtowie jej zgotowali poprzedniego wieczoru. Przez cały dzień ją ignorowali ,nawet Will i zrobiło jej się nieco przykro a gdy wróciła wieczorem ze spaceru ,zobaczyła w domu baloniki i mnóstwo ludzi.
Emma założyła letnią przewiewną białą sukienkę i postanowiła udać się na poranny spacer. Zobaczyła ,że ktoś wysiadł z samochodu.
Była to wysoka blondynka w żółtej bluzce i czerwonej krótkiej spódnicy ,wyglądająca jak żywa reklama lalki Barbie.
Emma zastanawiała skąd ją zna a teraz sobie uprzytomniła ,że to Laura ,była żona Willa. Wcześniej Laura była z Adamem ,potem wyszła za Willa ,by porzucić go po kilku miesiącach dla jakiegoś podobno bogatego faceta.
Laura ciągłe wrzucała na Facebooka i inne portale swoje zdjęcia ,gdzie była ze swoim nowym partnerem , opisywała wszystko ze szczegółami i egzaltacją trzystoletniej dziewczynki ,prosząc o jak najwięcej lajków.
-Dzień dobry -rzekła Laura ,która zauważyła Emmę. Nie wie pani ,gdzie mogę znaleźć Willa.
-Nie -odparła szybko Emma.
-A gdzie znajdę Adama -spytała Laura.
-Pojechał z Susan w podróż poślubną .
-Jak to -Laura przybrała wyraz zranionej sarny. Jak mógł się ożenić ? Przecież mówił ,że zawsze będzie tylko mnie tylko kochał. I tak się ożenił właśnie teraz gdy potrzebuję jego pomocy. To podłość z jego strony -w oczach Laury ukazały się łzy.

-Laura co ty tu robisz -Will wyrósł jakby spod ziemi. Czemu płaczesz ?
-Och ,dobrze cię widzieć -rzekła Laura.
Roger okazał się oszustem ,ściga go policja. Nie wiem kompletnie co mam zrobić.

Emma udała się do swojego pokoju. Zaczęła się pakować do wyjazdu ,już dawno temu postanowiła ,odwiedzić matkę w San Francisco.
Dlaczego tyle zwlekała z wyjazdem ,nie wiedziała.
Usiadła na łóżku i zastanowiła się na tym i zrozumiała ,że nie była szczera sama wobec siebie. To Will był powodem ,dla ,którego została.
Czuła ,że rodzi się między nimi coś magicznego ,choć bała się użyć nawet w myślach ,tego wielkiego słowa. Możliwe ,że błędnie odczytywała sygnały ,przecież był czarujący i szarmancki wobec wszystkich kobiet.
Zresztą skoro jego była żona do niego wróciła ,nie miało to już żadnego znaczenia.
Musiała o nim zapomnieć ,o jego uśmiechu ,delikatnych subtelnych rysach.
Przypominał pięknego księcia z bajki ,z marzeń ,małej dziewczynki ,choć miał za sobą burzliwą przeszłość awanturnika i poszukiwacza wrażeń.

San Francisco kilka miesięcy później.

Emma patrzyła przez okno na rzęsiście padający deszcz. Jej matka pojechała do sanatorium i kobieta zdziwiła się ,słysząc naglę pukanie do drzwi.
-Will co ty tu robisz ? Jak zdobyłeś mój adres ?
-Udało się pewnym sposobem -odparł z uśmiechem.Wpuścisz mnie ?
Wpuściła go do środka i zaproponowała wypicie gorącej herbaty.
-Dlaczego właściwie przyjechałeś -spytała.
-Bo chciałem się dowiedzieć ,czemu wyjechałaś tak naglę bez słowa -odparł patrząc na nią przenikliwie.
-To chyba jasne -odparła kobieta. Skoro Laura do ciebie wróciła.
-Nic mnie już z nią nie łączy -rzekł Will jakimś innym tonem. Roger faktycznie okazał się oszustem, ale poznałem Laurę z moim przyjacielem Ricardo i bardzo sobie przypadli do gustu. Teraz o nim pisze na Facebooku ,jaki jest fantastyczny.
-Doprawdy -Emma uśmiechnęła się leciutko.
Podszedł do niej ,objął i delikatnie pocałował. Oddała pocałunek i naglę stało się coś dziwnego , jakby cały świat przestał istnieć.

Emma otworzyła oczy. Will leżał obok w łóżku i uśmiechał się do niej ,patrząc z zachwytem i czułością na tę piękną kobietę o jasnorudych włosach ,białej cerze i zielonych ,kocich oczach.
-Byłeś taki czuły i delikatny -rzekła zwracając się do niego.
-Starałem się dla ciebie -odpowiedział. Nie będę ukrywał ,że miałem sporo dziewczyn ale jednak czułem się samotny. Z tobą jest inaczej. Kocham cię i chce się z tobą ożenić.
-Jesteś tego pewien ?
-Niczego nigdy wcześniej nie byłem tak pewien -odparł stanowczym tonem. Jeśli tylko się zgodzisz ,to będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
-Dobrze ,zgadzam się -rzekła kobieta. Też cię kocham ,chyba od pierwszego dnia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 9:47, 10 Sie 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:39, 10 Sie 2015    Temat postu: Zadanie sierpniowe -urodziny.

Aldona Piwnik była pielęgniarką ,która mieszkała w starej kamienicy. Wysoka ,ładna brunetka ,miała ostry ,spiczasty nos ,ładny uśmiech i spojrzenie pełnej żywej inteligencji.
Często zaglądała do swojego sąsiada ,pana Jacentego ,który chorował na cukrzyce. Robiła mu zastrzyki ,przynosiła zakupy bo jego dzieci go nie odwiedzały.
-Takie dziś czasy -westchnął Jacenty. Każdy jest zabiegany i gna przed siebie. Ale na moje urodziny na pewno przyjadą.
Aldona po przyjściu z pracy ,przypomniała sobie o panie Jacentym i postanowiła kupić mu kwiaty i złożyć życzenia.
Staruszek uśmiechnął się miło na jej widok i zaprosił do środka. Zobaczyła ,że siedzi sam i zrobiło jej się strasznie przykro.
Pan Jacenty zaproponował ,żeby pooglądali albumy ,młoda kobieta skinęła głową. Wtedy usłyszeli dzwonek do drzwi.
-Ja otworze -zaproponowała Aldona.
W progu stał wysoki ,bardzo przystojny brunet o surowej męskiej urodzie.
-Przepraszam ,ale spodziewałem się kogoś innego.Tutaj było mieszkanie Jacentego Mikołajczyka.
-Tak -odparła Aldona ,nie umiejąc ukryć irytacji. Niech pan wchodzi. Wreszcie sobie pan przypomniał o ojcu. Wstyd by siedział sam w swoje urodziny.
-Nie bardzo rozumiem -odparł młody człowiek ,patrząc na nią przenikliwie. Wujek Jacenty siedzi sam ?
-Widzę ,że się już poznaliśmy -rzekł Jacenty ,który stanął obok nich. Adam to mój bratanek a to moja sąsiadka ,pani Aldonka.
-To chyba ja już pójdę -zdecydowała Aldona. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego panie Jacenty.

-Wujku ,o czym ta dziewczyna mówiła ? Że siedzisz cały czas czas sam ?
Jacenty milczał ,aż w końcu spojrzał mu prosto w oczy.
-Nie ma o czym mówić -rzekł w końcu niskim ochrypłym głosem . Twój przyjazd jest prawdziwą niespodzianką.
Myślałem ,że siedzisz cały czas w Krakowie.
-Dostałem świetną propozycję pracy w Warszawie ,projekt zbudowania dużego wieżowca -odpowiedział Adam. W związku z tym będę do ciebie często wpadał.
-To miłe -uśmiechnął się Jacenty. To prawda ,co twój ojciec mi mówił przez telefon ? Że od rozstania z Laurą ,nie masz żadnej dziewczyny ?
-Nie ma o czym mówić -odparł Adam zimnym tonem .
-Od początku mówiłem ,że ta rozwódka z dzieckiem ,nie jest dla ciebie dobrą partią -rzekł Jacenty. Potrzebujesz dziewczyny z czystą kartą ,bez przeszłości.
Wy młodzi ,w ogóle strasznie kombinujecie. Ja przeżyłem z Eugenią czterdzieści lat i choć było nieraz trudno ,nigdy nie żałowałem tego kroku .Strasznie mi jej brakuje ,nawet naszych kłótni. Patrzę na tą Aldonkę i nie mogę zrozumieć ,czemu taka dziewczyna ,ładna ,inteligenta ,jest ciągle sama.
Rodzice nie żyją ,a to mieszkanie odziedziczyła w spadku po babci. A żaden chłopak się koło niej nie kreci .

Aldona kilka dni później usłyszała pukanie do drzwi swojego mieszkania. Zdziwiła się ,kto może pukać ale poszła otworzyć .
Zobaczyła Adama ,który trzymał w ręku kwiaty ,bukiet tulipanów.
-Dzień dobry -rzekł uśmiechając się tak ,że na jego twarzy ,pojawiły się dołeczki. Kwiaty są dla pani w podziękowaniu ,że tak się pani opiekuję moim wujkiem.
-Proszę wejść -rzekła kobieta. Dziękuje za kwiaty ,są piękne ale nie trzeba było. Ja bardzo lubię pana Jacentego.
-Wujek również panią lubi -odparł Adam. Wcale mu się nie dziwię.
Kobieta nie wiadomo czemu ,poczuła ,że się rumieni pod tym przenikliwym ,spojrzeniem ,migdałowych oczów tego mężczyzny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 11:39, 10 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:30, 10 Sie 2015    Temat postu:

Urodziny niespodzianka to fajna rzecz.
Laura zawsze wie kiedy się zjawić. Porównanie z lalką Barbie całkiem trafne. Jest w niej coś takiego.
Dobrze, że Will nie dał się znowu jej zbałamucić i jest szczęśliwy z dziewczyną, która naprawdę go kocha.

Aldona to bardzo sympatyczna i dobra dziewczyna. Nic dziwnego, że tak się zaangażowała w pomoc panu Jacentemu.
Adam jak zawsze zrobił duże wrażanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:35, 15 Sie 2015    Temat postu: Re: Zadanie sierpniowe -urodziny.

zorina13 napisał:

-Dzień dobry -rzekła Laura ,która zauważyła Emmę. Nie wie pani ,gdzie mogę znaleźć Willa.
-Nie -odparła szybko Emma.
-A gdzie znajdę Adama -spytała Laura.
-Pojechał z Susan w podróż poślubną .
-Jak to -Laura przybrała wyraz zranionej sarny. Jak mógł się ożenić ?

Widzę, że Laura ma problemy z rozumowaniem. Laughing
zorina13 napisał:

Przecież mówił ,że zawsze będzie tylko mnie tylko kochał. I tak się ożenił właśnie teraz gdy potrzebuję jego pomocy. To podłość z jego strony -w oczach Laury ukazały się łzy.

Zapewne. Rolling Eyes
zorina13 napisał:

Emma otworzyła oczy. Will leżał obok w łóżku i uśmiechał się do niej ,patrząc z zachwytem i czułością na tę piękną kobietę o jasnorudych włosach ,białej cerze i zielonych ,kocich oczach.
-Byłeś taki czuły i delikatny -rzekła zwracając się do niego.
-Starałem się dla ciebie -odpowiedział. Nie będę ukrywał ,że miałem sporo dziewczyn ale jednak czułem się samotny. Z tobą jest inaczej. Kocham cię i chce się z tobą ożenić.

Łaqdna scena. Smile
zorina13 napisał:
To prawda ,co twój ojciec mi mówił przez telefon ? Że od rozstania z Laurą ,nie masz żadnej dziewczyny ?
-Nie ma o czym mówić -odparł Adam zimnym tonem .
-Od początku mówiłem ,że ta rozwódka z dzieckiem ,nie jest dla ciebie dobrą partią -rzekł Jacenty. Potrzebujesz dziewczyny z czystą kartą ,bez przeszłości.

Nie, żeby chodziło o Laurę...ale matka z dzieckiem to nie najgorsze zło tego świata. Confused
zorina13 napisał:
-Wujek również panią lubi -odparł Adam. Wcale mu się nie dziwię.
Kobieta nie wiadomo czemu ,poczuła ,że się rumieni pod tym przenikliwym ,spojrzeniem ,migdałowych oczów tego mężczyzny.

Wiadomo, wiadomo.... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:25, 17 Sie 2015    Temat postu:

Laura jak zwykle pojawia się wtedy, kiedy jest ... mniej chetnie oczekiwana Very Happy Pan Jacenty wydaje się być bardzo miłym czlowiekiem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:37, 17 Sie 2015    Temat postu:

Czytałam bardzo interesującą recenzję romansu historycznego. Romans jak romans, nie był w zasadzie zły ... nawet fajnie się go czytało, tyle, że jak to bywa w tego typu powieściach autorka "strzeliła tzw. babola". Koleżanka celnie i słusznie to wytknęła w recenzji, a ja przeczytałam i oczywiście przyznałam jej rację, ale pomyślałam sobie, że gdyby trafiło się takie nietypowe ptactwo, albo jakiś cwaniak usiłował je sprzedać, to ... mam wytypowanego nabywcę ... a skoro to moja wena pogalopowała, to ... wiem również, kto jak zwykle oberwie Very Happy
Pozwoliłam sobie zacytować fragment recenzji:
"Minus za kury chodzące nocą po podwórku oberży - Lucien wpada konno i je płoszy. O tak późnej porze kury powinny już dawno spać. Smile "
Powinny, ale jakby jednak trafiły się takie mniej śpiące ... to można napisać fanfik Very Happy
Dziękuję koleżance za inspirację

Urodzinowy prezent Bena

Cartwrightowie wybrali się do Wirginia City. Na zakupy. Zbliżały się urodziny Bena i synowie chcieli kupić tacie coś niebanalnego, praktycznego a zarazem ładnego. Oczywiście w tajemnicy przed pa. Ben z Adamem poszli do banku, załatwiać sprawy związane z Ponderosa a Hoss i Joe poszli na targ. Z Wirginia City i okolic zjechało się mnóstwo ludzi, zarówno kupujących, jak i tych, którzy mieli coś do sprzedania. Po wyjściu z banku również Ben z najstarszym synem postanowili rozejrzeć się i wybrać coś odpowiedniego.
Ich uwagę zwróciło dwóch łazików o podejrzanym wyglądzie, stojących obok klatki z kilkoma kurami i dwoma kogutami-jednym dużym a drugim mniejszym. Bardzo gorliwie zachwalali swój towar:
koguty z samej Kalkuty!
Kury z Czarnogóry!
znoszą jajka jak bajka!
Komu, komu? Taka okazja się nie zdarza!
To drób nocny stróżujący,
domu i obejścia pilnujący,
a do tego jaja znosi, o jedzenie nie prosi,
robaki wygrzebuje a potem wydziobuje.
Ben zachichotał i stwierdził, że – chyba nie znajdą idioty, który to kupi?
-gdzie jest Hoss? – Adam niespokojnie się rozejrzał
-Adam! Coś sugerujesz? Nawet twój brat nie jest na tyle głupi, żeby nie wiedzieć, że kury w nocy śpią – zlekceważył niepokój Adama senior rodu. Kiedy wracali łazików już nie było. Po placu kręcił się szeryf pilnujący porządku.
-zobacz Roy – powitał szeryfa Ben – jednak znaleźli idiotę, który kupił ich nocny drób stróżujący – zachichotał Ben. Roy jakoś dziwnie się na niego popatrzył, chrząknął i … machnął ręką – cześć Ben … muszę pędzić, tam się chyba coś dzieje – mruknął i zniknął Cartwrightom z oczu. Hoss i Joe pojechali z zakupami do domu. Mieli je rozpakować. Ben z Adamem nieco później wrócili. Ben rozbawiony, Adam … nadal pełen złych przeczuć. Kiedy wjeżdżali na podwórko ich oczom ukazało się niewielkie stadko kur – kilka kur i dwa koguty: jeden duży a drugi mniejszy. Obok z rozanieloną miną stał Hoss i przyglądał się ptactwu. Bena zamurowało. Bynajmniej nie z zachwytu. Zerknął na Adama, który miał minę typu „A nie mówiłem?”. Ben policzył w myśli do dziesięciu i zapytał
-Co TO jest?
-pa, to jest prezent dla ciebie. Na urodziny. Trochę wcześniejszy, ale nie da się go ukryć. To jest nocny drób stróżujący – z dumą wyjaśnił Hoss. W ciszy rozległo się ciche parsknięcie Adama. Ben powtórnie policzył do dziesięciu i wycedził
-Hoss! Przecież mieszkamy na wsi, znasz zwyczaje zwierząt i wiesz, że kury w nocy śpią! – wrzasnął tracący zimną krew pa – śpią, nawet mówi się o chodzeniu spać z kurami, czyli bardzo wcześnie!
-tak, pa, oczywiście, ale to … są specjalne kury … i koguty. To jest nocny drób stróżujący-cierpliwie tłumaczył Hoss
-a ile to cudo kosztowało – pytanie Adama nieco stropiło Hossa
-nno … nie tak drogo, trochę z Joe utargowaliśmy, opuścili cenę …
-ile?!
-nno, nie tak wiele, bo one i pilnują w nocy i jajka znoszą
-i rosół można z nich ugotować – wtrącił tracący cierpliwość Ben – ile? – poparł Adama
--chcieli 25 dolarów …
-Co!!! – ryknął Ben
-ale opuścili do dwudziestu – z dumą wyjaśnił Hoss – Joe umie się targować – pochwalił brata. Ben policzył w myślach do dwudziestu i spokojnie zapytał – a nie wydawało wam się dziwne, że kilka kur i dwa koguty kosztowało tyle co dobra krowa? Nie zastanowiliście się nad tym, moi kochani synowie?
-oczywiście, pa! Zapytaliśmy się dlaczego tak drogo i oni wyjaśnili, że to nocny drób stróżujący – cierpliwie wyjaśniał Hoss. Joe potakująco kiwał głową – te kury znoszą jajka, same się żywią, bo wygrzebują różne takie … a do tego razem z kogutami pilnują w nocy obejścia.
-i wy w to uwierzyliście? Dorośli faceci? Przecież …
-ależ pa, to są specjalne kury – protestowali Hoss i Joe – nocne kury stróżujące … i koguty – dodał Joe. Ben wzniósł oczy do nieba i … policzył kolejny raz do dwudziestu. Zanim zabrał głos i powiedział synom, co o tym myśli, ci wyjaśnili mu, że to prezent dla niego! Na urodziny! Chcieli mu kupić coś takiego, czego nikomu się nie uda ofiarować pa
-to wam się akurat udało – poparł ich Adam-to prezent jedyny w swoim rodzaju.
-hm! … hm! Jestem wdzięczny … w każdym razie od dziś mogę spać spokojnie – zapewnił synów Ben – moje kury … i koguty będą mnie pilnować … i obejścia też … mogę spokojnie zasnąć … idę spać – wrzasnął i pomknął do swojego pokoju.
Kolację Cartwrightowie zjedli w milczeniu. Po krótkim „dobranoc” udali się do swych pokoi na zasłużony odpoczynek. Ben zdążył przed snem jeszcze zastanowić się, kiedy jego młodsi synowie zmądrzeją. Adam … był rozbawiony jak nigdy, gdy ujrzał minę pa na widok drobiu, Hoss przytulił się do poduszki i usypiał a Joe … Joe wymknął się na spotkanie z dziewczyną, która przyjechała do Wirginia City do rodziny. Hop Sing miał sporo roboty w kuchni. Postanowił, że do północy popracuje, a dopiero później pójdzie spać. Było już po jedenastej, kiedy przed domem rozległ się niesamowity hałas – gdakanie, trzepotanie, krzyki! Hop Sing z tasakiem wyskoczył z kuchni, Ben, Hoss i Adam wyskoczyli ze swoich sypialni w niekompletnych strojach, w tym, co zdołali na siebie narzucić. W dłoniach trzymali kolty. Na wszelki wypadek. Wybiegli przed dom. Z drugiej strony podwórka nadciągnął Hop Sing z tasakiem. W księżycowej poświacie ujrzeli wystraszonego Joe, siedzącego na ziemi, nieco utytłanego i … kury obskakujące go wokoło, dziobiące i podnoszące niesamowity wrzask. Ich gdakanie zmarłego postawiłoby na nogi – pomyślał z przekąsem Ben. Na głowie Joe siedział większy kogut, wczepiony w jego bujne włosy i usiłował wydziobać mu uszy i nos
-pa, one mnie napadły – jęknął Joe
-oczywiście mój synu – odparł Ben usiłując zachować stosowną powagę – przecież to nocny drób stróżujący, pilnował obejścia. Skąd mogły wiedzieć, że nie jesteś złoczyńcą? Przecież w nocy jest ciemno!
-ale … ale ... – pojękiwał Joe. Na szczęście Hoss uwolnił go z opresji, najpierw odpędzając agresywne kokoszki, a potem rozzłoszczone koguty. Wprowadzili zszokowanego Joe do domu.
-tak, tak! Wiemy, w nocy kury śpią, ale to są kury nocne, stróżujące – poparł wywody pa Adam – cóż braciszku, mieliście rację, teraz czeka cię mycie i … spać … spać! Bo jutro rano wstajemy
-mycie? Jutro się umyję. Wezmę tylko kanapkę od Hop Singa i też się położę – zdziwił się Joe. Hop Sing milczał i z uwagą oglądał swój tasak.
-no, nie wiem Joe? – upierał się Adam – wiesz, ten kogut, który ci siedział na głowie zostawił pamiątkę … i nie są to bynajmniej piórka – dodał i umknął do swojego pokoju. Joe przejrzał się w lustrze i wydał krzyk równie głośny jak urodzinowy prezent pa – Hop Sing, jutro zrobisz rosół z tego bydlaka! Jak on mógł! Moja fryzura! Ben uśmiechnął się pod nosem - Te kurki nie są takie złe. Gdyby nie one, upiekłoby się pasikonikowi. Wróciłby późno, niepostrzeżenie … a tak, to jutro się mowę dydaktyczną wygłosi! Tak! On, Ben uwielbia wygłaszać takie mowy do synów … choć skutki są powiedzmy takie sobie – westchnął. Po dwóch godzinach niesamowity harmider na podwórku ponownie postawił wszystkich na nogi. Cartwrightowie znów wyskoczyli przed dom. Cała czwórka. Ptactwo z wielkim gdakaniem i trzepotaniem obrabiało jakiegoś człowieka. Głośno wzywającego pomocy. Hoss ponownie uwolnił kolejnego nieszczęśnika ze szponów kogutów i odpędził agresywne kokoszki. Postawił nieszczęśnika na nogi
-kim jesteś – spytał Ben
-przyznaję się, przyznaję … przyszedłem ukraść świniaka, ale weźcie ode mnie to cholerne ptactwo – jęczał tajemniczy nocny przybysz – ucho mi prawie oderwało, nie czuję nosa … dobrze, że oczy zasłaniałem – skarżył się.
-Hoss, zamknij go w tym pustym chlewiku. Rano zawieziesz go do Roy’a – zarządził Ben – mam nadzieję, że to koniec nocnych atrakcji.
Trzeci raz hałas powtórzył się prawie nad ranem. Kury darły się jak opętane, koguty również dokładały się głosowo. Ben niczym w lunatycznym śnie podszedł do okna, uchylił je i oddał w powietrze kilka strzałów. Posypało się rozbijane kulami szkło. Ktoś ostrzeliwał dom! Ben momentalnie odzyskał jasność widzenia. Zerknął ostrożnie przez okno – ujrzał kilka ciemnych sylwetek znikających za stodołą. Ostrzeliwali się, lecz uciekali. Na drąg do wiązania koni wskoczył większy kogut i triumfalnie zapiał. Głośno! Do pokoju Bena wpadli po raz kolejny obudzeni synowie
-pa, co się dzieje? Dlaczego strzelałeś?
-do tego koguta? – spytał Joe
-nie, to chyba bandyci – wyjaśniał Ben – widziałem kilka ciemnych sylwetek, kiedy strzeliłem w powietrze, zaczęli strzelać po oknach. Hoss jutro załatwisz szkło do szyb … żeby nie te kury … i nie dokończył
-przecież mówiłem pa, że to jest nocny drób stróżujący – powiedział z wyrzutem Hoss – a ty nie chciałeś mi wierzyć ...
-bo przecież kury w nocy śpią! Śpią! – wrzasnął Ben i … machnął ręką – a przynajmniej powinny spać – dodał
-te jakoś nie chcą – obiektywnie stwierdził Adam – i nawet dobrze się stało – ocenił ich przydatność – a jutro może Hop Sing zrobi na śniadanie omlety … przecież znoszą jajka jak bajka … to i omlet pewnie będzie pyszny - zachichotał
-a na obiad rosół? - upewnił się Joe
-TEN kogut nie pójdzie na rosół – z naciskiem orzekł Ben!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 22:01, 17 Sie 2015, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:18, 17 Sie 2015    Temat postu:

Ewelina napisał:
Zbliżały się urodziny Bena i synowie chcieli kupić tacie coś niebanalnego, praktycznego a zarazem ładnego.

Czyli prezent idealny, trzy w jednym. Smile

Ewelina napisał:
koguty z samej Kalkuty!
Kury z Czarnogóry!
znoszą jajka jak bajka!
Komu, komu? Taka okazja się nie zdarza!
To drób nocny stróżujący,
domu i obejścia pilnujący,
a do tego jaja znosi, o jedzenie nie prosi,
robaki wygrzebuje a potem wydziobuje.

Niczym bajka Jana Brzechwy.

Ewelina napisał:
Ben zachichotał i stwierdził, że – chyba nie znajdą idioty, który to kupi?
-gdzie jest Hoss? – Adam niespokojnie się rozejrzał
-Adam! Coś sugerujesz?

Laughing Laughing Laughing Laughing

Ewelina napisał:
Ben z Adamem nieco później wrócili. Ben rozbawiony, Adam … nadal pełen złych przeczuć.

Podejrzewam, że przeczucie Adama uaktywniło się nie bez powodu …

Ewelina napisał:
To jest nocny drób stróżujący – z dumą wyjaśnił Hoss. W ciszy rozległo się ciche parsknięcie Adama. Ben powtórnie policzył do dziesięciu

Ben nie wydaje się ucieszony z prezentu. Nawet nie zachowuje pozorów, nie udaje, że prezent go cieszy, że marzył … itp. Laughing

Ewelina napisał:
-a ile to cudo kosztowało – pytanie Adama nieco stropiło Hossa

Adam - jak zawsze - przeszedł do konkretów.

Ewelina napisał:
-oczywiście, pa! Zapytaliśmy się dlaczego tak drogo i oni wyjaśnili, że to nocny drób stróżujący – cierpliwie wyjaśniał Hoss

Hoss ma w sobie niezmierzone pokłady cierpliwości dla ojca, który jakoś nie może pojąć, że synowie kupili mu wyjątkowy prezent. Rolling Eyes

Ewelina napisał:
Joe wymknął się na spotkanie z dziewczyną, która przyjechała do Wirginia City do rodziny.

Rozumiem, że do rodziny to ona przyjechała przy okazji, bo główny powód to – Joe.

Ewelina napisał:
W księżycowej poświacie ujrzeli wystraszonego Joe, siedzącego na ziemi, nieco utytłanego i … kury obskakujące go wokoło, dziobiące i podnoszące niesamowity wrzask. Ich gdakanie zmarłego postawiłoby na nogi – pomyślał z przekąsem Ben. Na głowie Joe siedział większy kogut, wczepiony w jego bujne włosy i usiłował wydziobać mu uszy i nos

Niezapomniany widok, wart wszelkich pieniędzy. Cool

Ewelina napisał:
-no, nie wiem Joe? – upierał się Adam – wiesz, ten kogut, który ci siedział na głowie zostawił pamiątkę … i nie są to bynajmniej piórka – dodał i umknął do swojego pokoju. Joe przejrzał się w lustrze i wydał krzyk równie głośny jak urodzinowy prezent

Biedaczysko ... kogut pewnie pomyślał, że to siano …

Ewelina napisał:
-bo przecież kury w nocy śpią! Śpią! – wrzasnął Ben i … machnął ręką – a przynajmniej powinny spać – dodał
-te jakoś nie chcą – obiektywnie stwierdził Adam – i nawet dobrze się stało – ocenił ich przydatność – a jutro może Hop Sing zrobi na śniadanie omlety … przecież znoszą jaka jak bajka … to i omlet pewnie będzie pyszny - zachichotał

Cartwrightowie mieli noc pełną atrakcji, ale i śniadanie nieźle się zapowiada. Smile

Ewelina napisał:
-a na obiad rosół? - upewnił się Joe
-TEN kogut nie pójdzie na rosół – z naciskiem orzekł Ben!

Jasne! Taki kogut jest na wagę złota.

Ewelina napisał:
Dziękuję koleżance za inspirację

Bardzo proszę. Polecam się na przyszłość. Very Happy

Ewelino, uśmiałam się po pachy. Masz niesamowite pomysły.
Jednak prezent okazał się jedyny w swoim rodzaju. Nie wiem tylko, czy Joe nie żałuje tego zakupu ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:23, 17 Sie 2015    Temat postu:

Dziękuję za obszerny, życzliwy i wnikliwy komentarz. Za inspirację również. Najważniejsze, że Ben czuje się dobrze strzeżony przez ...nocny drób stróżujący Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin