Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Cierpki smak opętania
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Agi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:11, 28 Cze 2014    Temat postu:

Aga napisał:
Mada napisał:
Zastanawia mnie ta wycieczka Cartwrightów i ich gości

Zastanawia wycieczka w ogóle? Wymyśliłam sobie, że to rozrywka dla bogaczy....a zgrzyta?

Absolutnie nic nie zgrzyta. Zastanawiałam się tak w ogóle, czyli próbowałam sobie wyobrazić, jak to będzie wyglądało. Poczekam, aż opiszesz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:00, 28 Cze 2014    Temat postu:

Aga napisał:
Wiele mogę zmienić pod wpływem ....ale Amanda jest dla Adama...koniec i kropka! Evil or Very Mad

Ale to będzie podwójne "A" ... to może przynieść pecha Crying or Very sad jeszcze się zastanów, bo co będzie, kiedy Amanda po ślubie z Adamem poczuje ... maciejkę do ... Simona? To jednak może być rodzinne. Ta skłonność do braci Very Happy
Ja obstawiam Elisabeth jednak ...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 21:00, 28 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:29, 28 Cze 2014    Temat postu:

Mój fanfic polegnie jeśli w tej materii zmienię zdanie...Laughing choć raz zrobię wszystko tak jak sobie zaplanowałam...poza Simonem, który juz nie wypalił...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:21, 28 Cze 2014    Temat postu:

Niekoniecznie ... może nawet zyskać ... pomyśl - dynamiczna Amanda i pozbawiony skrupułów Simon ... ile mogą zdziałać razem Very Happy I spokojna Elisabeth, trochę zagubiona na Dzikim Zachodzie ... jak bardzo może się wykazać Adam w okazywaniu jej swojej męskości ... to jest miałam na mysli odwagę, bojowość, umiejętność radzenia sobie w trudnych syruacjach ... jak bardzo może jej zaimponować!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:01, 29 Cze 2014    Temat postu:

Adam nie musi imponować Elizabeth. W ogóle nie musi nic robić. Ona jest nim zainteresowana bez względu na wszystko.

Ewelina trwa w swym uporze niczym Adam w niektórych odcinkach. Laughing Shocked Rolling Eyes Ta sytuacja spowodowała, że przeanalizowałam wszystkie fragmenty, w których pojawia się Elizabeth. Co z nich wynika? To, że Elizabeth jest ładna, dystyngowana, taktowna. Niewiątpliwie są to zalety. Nie interesuje jej życie na ranczo (trochę przypomina Sheilę). Nie dostrzega zalotów Joe i adoracji Hossa. Bardzo podoba się jej Adam i wiąże z nim plany. I wniosek najważniejszy - ADAM NIE JEST NIĄ ZAINTERESOWANY.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:15, 29 Cze 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Adam nie musi imponować Elizabeth. W ogóle nie musi nic robić.

Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing esencja Adasia Rolling Eyes

Simon nie wyszedł mi aż tak okrutny Confused ojoj.... a tak sobie właśnie pomyślałam jak na Madę robiłam pojazd w kwestii Lysethe Laughing

Ogólnie pomyślałam, że zarysuję postacie tak by nie do końca były jasno określone, sprecyzowane...że ta ostatecznie "be" a ta "cacy" , wszak w zyciu tez nie wiadomo w zasadzie w którą stronę kogo pociągnie, co kto ostatecznie zrobi i dla jakich wartości...Rolling Eyes zobaczę ile z tego wypali....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:35, 29 Cze 2014    Temat postu:

Adam zwykle nie interesuje się kobietami, które się nim interesują, lub okazują, że im się podoba. On lubi wyzwania, obiekty do zdobycia, te trudniejsze ... i to jest powód, dlaczego NIE JEST ZAINTERESOWANY ELISABETH. Główny i chyba jedyny. Kiedy sobie za nią pobiega, albo ujrzy potencjanego zalotnika na horyzoncie ... mogą mu emocje wystrzelić i ... zmieni opcję ...
Elisabeth nie interesuje życie na ranczo, bo po prostu go nie zna. Tak samo nie interesowałoby jej życie w osadzie Eskimosów. Dla niej to bardzo odległy świat. Ale, skoro jej rodzicom to się podoba, to i ona tam jest z nimi. I to mi się w niej podoba. Nie jest z góry nastawiona negatywnie, zachwytu nie czuje, ale zachowuje obiektywizm. To wielki plus. W Amandzie nie dostrzegam tylu zalet. Choć jak widzę moje koleżanki ją popierają ... ona trochę jast taka sama jak Simon. Niewiele ma wspólnego z Adamem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:38, 03 Lip 2014    Temat postu:

* * * *
Adam lekko zszedł ze schodów bębniąc palcami po poręczy. Zatrzymał się na ostatnim stopniu widząc kilka metrów dalej dziewczynę, której pomógł otworzyć drzwi dzień wcześniej. Siedziała sama jedząc prawdopodobnie obiad. Zielona prosta sukienka podkreślała zapewne jej oczy, które zapamiętał poprzedniego dnia. Jej ciemne włosy spięte klamrą lśniły w świetle dziennym przebijającym się przez szybę. Przyglądał się chwilę delektując wzrok przyjemnym widokiem. Nabrał powietrza i uśmiechając się do własnych myśli bezwiednie dłonią drapiąc się w zanadrze. Pomyślał, że chętnie dołączy i pozna tę młodą osobę bliżej, ale zamarł w pół kroku widząc bezceremonialnie dosiadającego się mężczyznę. Dziewczyna najwyraźniej znała go bo uśmiechnęła się, przerywając posiłek. Zrezygnowany zajął miejsce dwa stoliki dalej i zamówił posiłek przyglądając się parze. Mężczyzna wyglądał niby przeciętnie a jednak wyróżniał się w jakiś sposób, którego Adam nie umiał określić. Zmarszczył brwi lustrując go z góry na dół. Niby ubrany zwyczajnie a jednak przyciągał uwagę. Ciemnobrązowe spodnie i kamizelka w tym samym kolorze ładnie komponowały się z miodową koszulą, które podkreślały jego kasztanowe, gęste, włosy i brązowe oczy. Schludny i zadbany wybijał się na tle innych kowbojów. Kelner przyniósł posiłek i Adam chwilowo zajął się konsumpcją starając się jednak nie uronić z ich rozmowy ani słowa. Wywnioskował, że ów mężczyzna jest bratem człowieka, którego wynajął Timotheus Langford, a który z kolei zaprosił ich na wspólną wyprawę.

-Pamiętasz Amando? –Simon roześmiał się mrużąc oczy. –Jak twój ojciec wrzeszczał, że obedrze ze skóry Martina…
-Bzdura Simon. –przerwała rozbawiona Amanda zamierając z widelcem w połowie drogi do ust. –Tato krzyczał, że obedrze Nancy ze skóry.
-Może oboje chciał obedrzeć... –zaśmiał się Simon. –Ale do dziś pamiętam o czym myślałem schowany z tobą w pokoju.
-O czym? –zmarszczyła brwi dziewczyna. –Ja na pewno byłam strasznie przerażona.
-To głupie…
-No mów! Teraz nie masz wyboru.
-Będziesz się śmiała.
-Nie będę.
-Pomyślałem, że kiedyś zrobimy to samo. Weźmiemy po kryjomu ślub tak jak Nancy i Martin. Głupie prawda? –Simon uśmiechnął się lekko onieśmielony widząc zaskoczoną Amandę.
-Nie… tylko....-Amanda zbita z pantałyku zastanawiała się nad odpowiedzią.
-Wiedziałem. –Simon parsknął przeczesując kasztanowe włosy dłonią.
-Naprawdę tak myślałeś? –Amanda patrzyła z niedowierzaniem.
-Masz zabawną minę Amando. –Simon skrzywił się łobuzersko.- Myślałem, że będziemy mieszkać na ranczo, ja będę ujeżdżał dzikie mustangi….-Simonowi zaczął się śmiać.
-A ja co miałabym robić? -rozbawionej dziewczynie udzieliła się wizja Simona.
-Gotowałabyś…. wychowywała nasze dzieci…wiesz….-Simon zamyślił się po czym spojrzał nagle poważnie na Amandę. –Ja nigdy bym nie uciekł.

Zabawny nastrój prysł jak bańka mydlana. Mężczyzna siedzący przy sąsiednim stoliku dyskretnie obserwował tę parę i przysłuchiwał się rozmowie. Poczuł igiełkę zazdrości, że to nie on tam siedzi. Wiedział już, że ma na imię Amanda i o wiele piękniej prezentuje się uśmiechnięta i radosna niż poprzedniego dnia gdy po jej policzku płynęła łza.

-Dasz szansę Martinowi i Nancy? Jedź z nami. Zobaczysz, że Martin zmienił się. Wrócisz do swojego San Francisco i ojca najwyżej tydzień później. Co?

Amanda czuła, że jeśli teraz nie wyciągnie ręki do siostry być może zmarnuje ponad miesiąc czasu spędzonego z nią i tę cieniutką więź, którą z trudem odnowiła.
Nancy i Martin już z nią rozmawiali. Przedstawili wspaniały plan wyprawy podczas, której będą mieli sporo czasu na rozmowy. Amanda widziała w oczach Nancy cień lęku. Czuła, że Nancy obawia się kolejnego zniknięcia Martina, który zarzekał się, że po tym wypadzie doprowadzi ranczo do porządku, będzie przykładnym mężem, a w przyszłości nawet i ojcem.

-Przemyśl to Amando. –Simon wstał i włożył kapelusz. –Ruszamy za dwa dni jak tylko klienci będą gotowi.

Adam odłożył sztućce i wytarł serwetką kąciki ust i wstał powoli. Leniwym krokiem zbliżył się do stolika i lekko skinął głową.
-Adam Cartwright, mogę? –Adam uśmiechnął się usiadł. –Spotkaliśmy się wczoraj. –przypomniał widząc pytający wzrok dziewczyny.
-A tak… poznaję… Amanda Yeringhton. W czym mogę pomóc?
-Zupełnie niechcący słyszałem pani rozmowę z pani towarzyszem. –Adam zawiesił głos.
-Simon Miles. –Amanda zmarszczyła brwi. –Coś się stało?
-Jego brat prowadzi wyprawę dokoła jeziora Tahoe.
-Nadal nie rozumiem?
-Ja i moi znajomi również w niej uczestniczymy. –uśmiechnął się unosząc brew.

* * * *

-Elisabeth, najważniejsze w podróży są wygodne buty, ciepła kurtka, rękawice i dobra strzelba. Kathleen nie za dużo tych zakupów? –pan Wadenheim z uśmiechem patrzył na poczynania swojej żony i córki.-Przecież będziemy polować.
-To znaczy my…mężczyźni. –Adam, który właśnie wszedł do sklepu dumnie wypiął pierś.
-Tak tak polujcie sobie ile chcecie, ale ja…-Kathleen spojrzała porozumiewawczo na córkę.-…my wolimy się zabezpieczyć.
-Tak na wszelki wypadek. –Elisabeth włożyła do skrzynki puszkę kawy i kilka puszek z żywnością.

Adam i razem z Gregorym z rozbawieniem przyglądali się piętrzącym się w skrzyni tak zwanym potrzebnym rzeczom.

-Jeszcze trochę i będzie trzeba zatrudnić kilka osób do niesienia tego wszystkiego. –parsknął Adam wykonując bliżej nieokreślony ruch ręką.
-To ich pierwsza taka podróż. –pan Wadenheim westchnął. –Moje królewny nie są przyzwyczajone do spania pod gołym niebem. Zostawmy je same, nie mogę patrzeć jak wykupują cały sklep. –Gregory poklepał Adama po plecach i obaj wyszli.
-Dzisiaj wieczorem zjemy wspólną kolację i omówimy ostatnie szczegóły. –Adam spojrzał na Gregorego.
-Mam nadzieję, że nie będą się nudzić.
–Nie będą. Dołączą do nas jeszcze dwie kobiety.
-Adamie jesteśmy tu trzy dni a ty już zdążyłeś zwerbować dwie damy? –Gregory roześmiał się głośno.
-Wszystko ci wyjaśnię. –Adam westchnął.
-Oczywiście. – pan Wadenheim mrugnął do Adama i pokręcił z niedowierzaniem głową.

* * * *

-Wszystko jasne chłopcy? –donośnie zapytał Henry Farell patrząc na milczących żołnierzy. –No to ruszajcie. Sierżancie Langford!
-Tak sir! –młody żołnierz stanął na baczność przed dowódcą.

Był przystojny i wyróżniał się wśród innych żołnierzy nienaganną sylwetką, prężnym krokiem, gracją w ruchach i niebanalną urodą. Blond włosy i niebieskie oczy okalały jego ogorzałą twarz, z której biła sympatia i otwartość. Miał poprowadzić jeden z konwojów do Carson City. W wojsku był od trzech lat ku niezadowoleniu ojca i rozbawieniu brata, którzy uznali to za fanaberie rozpieszczonej latorośli. Obstawiali, że najpóźniej za miesiąc góra dwa pokonają go trudy życia żołnierskiego, niewygodne łóżko i wszawe żarcie. Mocno się zdziwili gdy Anthony postanowił związać swoje życie z wojskiem i irytowali faktem, że podpisywał listy skróconym imieniem „Tony”.
-Czy on zupełnie oszalał? Kpi sobie ze mnie i z mojego nazwiska! –miotał się senior rodu ku uciesze sączącego kieliszek whisky starszego syna. –Chce zupełnie odciąć się od korzeni? Co to znaczy „Tony”? Na imię masz Anthony! –krzyczał do listu jakby łudził się, że jego syn usłyszy.

- Nie zawiedź mnie Langford. Powodzenia. –uśmiechnął się z napięciem dowódca..
-Dziękuję sir. –żołnierz dosiadł konia i ostatni raz spojrzał na dowódcę. –Nie zawiodę. –skinął głową i ruszył w kierunku odległego o tydzień drogi South Lake Tahoe.

Henry Farell nabrał powietrza odprowadzając wzrokiem żołnierzy. Patrzył z napięciem jak trzy małe kilkuosobowe oddziały rozchodziły się w trzech kierunkach. Wszystkie konwoje miały dotrzeć za dwa tygodnie do Carson City. Każdy inną trasą. I tylko w jednym z nich podążało złoto.

* * * *
-Wznoszę toast za powodzenie wyprawy. –pan Wadenheim uniósł kieliszek z winem rozglądając się po twarzach. –Chyba wszyscy jesteśmy w komplecie.
-Towarzystwo wyśmienite, zwłaszcza piękne damy będą ozdobą tej wyprawy. Zrobimy wszystko by czuły się panie jak księżniczki. –Thimoteus Landgford obdarzył uśmiechem wszystkie kobiety wznosząc kieliszek z winem.

Kolacja upłynęła w miłej atmosferze. Mężczyźni przez chwilę wspominali przygody łowieckie i cykliczne wypady rozkoszując się walorami tego typu rozrywek. Z czasem rozmowy zeszły na tematy polityczne i rozważania inwestycyjne. Nancy i Amanda wdały się w przyjemną pogawędkę z Elizabeth i Kathleen. Siedziały naprzeciwko siebie. Simon zerkał z zainteresowaniem na pannę Wadenheim, a Martin Miles wyjątkowo ochoczo adorował swoją żonę. Amanda z powątpieniem patrzyła na jego zaloty.

-Źle się bawisz Amando? –Adam zerknął na dziewczynę unosząc brew.
-Zastanawiam się nad tym panie Cratwright.
-Adam
-Słucham?
-Będziemy razem dwa tygodnie, nie ma co tracić czasu na formalności. –mężczyzna uniósł kieliszek oczekująco.
-Amanda. –dziewczyna delikatnie dotknęła kieliszka Adama swoim. –Miło mi Adamie.
-Co takiego zrobił twój szwagier? –Adam półgłosem zauważył dolewając wina do kieliszka Amandy.
-Jest….moim szwagrem…to zdecydowanie wystarczy. –lekki grymas przeszedł przez twarz dziewczyny.
-Może zazdrościsz siostrze? –Adam spojrzał zaczepnie. -Romantyczny adorator, ślub po kryjomu, wściekły ojciec.
-Skąd…?
-Mam dobry słuch. –uśmiechnął się Adam. –A wy głośno rozmawialiście.
-…Dlatego musimy dbać o wypielęgnowane rączki naszych pięknych pań. –Thimoteus delikatnie ujął dłoń Amandy i cmoknął grzbiet.
-Te delikatne dłonie nie raz grzebały w ziemi w poszukiwaniu marchewki. –wypaliła dziewczyna bez zastanowienia.
Timotheusa zatkało, Adam parsknął, Kathleen i Elisabeth z trudem ukrywały uśmiech. Nancy przewróciła oczami.
-Amando. –upomniała siostrę wzrokiem.
-No cóż moje dłonie nie są delikatne. –Amanda uśmiechnęła się przepraszająco.
-Proponuję wypocząć jutro czeka nas ciężki dzień. –Kathleen wstała, a za nią jak na komendę pozostali.
-Ja ureguluję rachunek. –Timotheus ruchem ręki powstrzymał Adama i Gregorego.
-Amando na Boga schowaj te pieniądze. –szepnęła Nancy.
-Nie lubię kiedy obcy płacą moje rachunki.
-Nie bądź taka honorowa. Chodźmy spać. –Nancy pociągnęła siostrę za rękaw.

Amanda zajmowała ten sam pokój od kilku dni. Kiedy usłyszała szmer za plecami spodziewała się Nancy. Zaskoczona patrzyła na Timotheusa potrząsającego butelką wina.

-Chyba cię nie uraziłem Amando? Na zgodę co ty na to? – Timotheus zrobił krok do przodu.
-Chcesz mnie kupić butelką wina?- Amanda nie wierzyła własnym uszom.
-W końcu jesteś moją dłużniczką. –uśmiechnął się ukazując białe zęby.
-Ja też nie zapłaciłem za kolację. –w ciemnościach dał się słyszeć kpiący głos. –Może ja ciebie zaproszę do pokoju?

Timotheus zdusił przekleństwo i spojrzał na Adama próbując ukryć niezadowolenie.

-Próbowałem zawiązać stosunki towarzyskie. Wybaczcie. –mężczyzna skłonił się lekko i zniknął w korytarzu.
-Dziękuję za….-dziewczyna zmarszczyła brwi szukając odpowiednich słów, próbując otworzyć drzwi.
-Nie ma za co …Amando. –Adam uśmiechnął się opierając barkiem o ścianę.
-Będziesz tak tu stał i…
-Pozwól…-Adam wziął klucz i otworzył drzwi przepuszczając dziewczynę. Ta weszła szybko i zamknęła je opierając się o nie plecami. Chwilę później otworzyła je cicho…. -Dobranoc Adamie. -…i ponownie je zamknęła.
-Dobranoc Amando. –Adam uśmiechnął się do własnych myśli i drzwi przed swoim nosem.

* * * *

Dwóch mężczyzn rozmawiało cicho przy stoliku przy skąpym oświetleniu.
-Jutro rano wyruszamy. –jeden z nich upił spory łyk piwa. -Jesteś pewien, że transport jedzie tą trasą?
-Jestem. –elegancki mężczyzna o miękkich blond włosach przechylił kieliszek wina jednym haustem. - Mam tam swojego człowieka.
- Nie wykiwa nas? Jesteś pewien?
-Jak niczego na świecie. –mężczyzna uśmiechnął się strzepując z mankietu niewidzialny pyłek.
- Mamy tylko jedną szansę, więcej nie będzie. –indagował rozmówca.-Trochę za dużo nas będzie na szlaku.
-To nawet się dobrze składa, nie wzbudzamy podejrzeń. …pora spać i wykąp się. Śmierdzisz jak skunks, a przecież jadą z nami damy.
-Lepiej umrzeć brudnym….
-Nudzisz, ogarnij się i jeszcze jedno. Powiedz swojemu bratu, żeby przestał gapić się na pannę Wadenheim…za wysokie progi.
-Przekażę jasnie panie. -mężczyzna upił łyk piwa.
-Pamiętaj równo za tydzień mamy być w South Lake Tahoe.
-Będziemy. –zapewnił rozmówca uśmiechając się zachłannie. –Masz moje słowo.

* * * *


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Czw 22:45, 03 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 22:45, 03 Lip 2014    Temat postu:

skomplikowane te relacje między wszystkimi uczestnikami wyprawy. Ewelina miała rację, to wszystko przypomina nieco wstęp do kryminału Agathy Christie, osadzonego w realiach dzikiego zachodu Very Happy

Bardzo ciekawe, przemyślane, tajemnicze i złożone Smile Czekam na wyprawę i ciąg dalszy opowiadania Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:46, 03 Lip 2014    Temat postu:

Mam tylko nadzieję, że nie polegnę ....Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 22:49, 03 Lip 2014    Temat postu:

Na pewno nie Smile A opowiadanie chyba będzie długie; przy tej ilości bohaterów. Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:53, 03 Lip 2014    Temat postu:

tak jakby...Rolling Eyes ale niewiele tarmoszenia Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 22:54, 03 Lip 2014    Temat postu:

widzę, że już pewnie zaczęłaś odbiegać od pierwotnego planu Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:55, 03 Lip 2014    Temat postu:

jeszcze nie ...tarmosić nie będę....od razu ubijać Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 22:57, 03 Lip 2014    Temat postu:

to gdzie oni się wybierają? pumy, niedźwiedzie czy krwiożercze jelenie?
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Agi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 12, 13, 14  Następny
Strona 4 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin