Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nieudane oświadczyny
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 29, 30, 31, 32  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:42, 21 Lip 2014    Temat postu: Re: Nieudane oświadczyny

zorina13 napisał:
Brzydkiego byś do niej nie wysłała.


Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:47, 21 Lip 2014    Temat postu:

senszen napisał:

Candy budził się powoli, czuł się nieco bezwładny, jeszcze mocno rozespany. Pościel otaczała go miłym, ciepłym kokonem, głowa ciężko spoczywała na poduszce. Był na wpół śpiący , ale podświadomie czuł dziwny niepokój, którego źródła nie mógł sobie w tej chwili przypomnieć.

Czuł, jak pojedyncze promienie słońca padają mu na twarz, świecąc mu prosto w zamknięte oczy.

okiennica latała luźno, miałeś ją naprawić

Odetchnął głęboko i poczuł znajomy zapach kawy i wanilii; poczuł, że się uśmiecha, niepokój znika. Przewrócił się na bok, wyciągnął rękę – i natrafił na pustkę.

Lekko rozczarowany otworzył oczy i zorientował się, że musi być już dosyć późno. Spojrzał na zegarek stojący przy łóżku – dochodziła pierwsza. Usiadł gwałtownie, rozejrzał się. Był w Ponderosie.
I wszystko na powrót na niego spadło, ten żrący strach, poczucie winy.

Jego Independence. Taka krucha, delikatna. Przerażona.

Piękny opis....i powtórzę robisz to niezwykle plastycznie i lekko....czyli opisywać mężczyznę zawiniętego w kokon z kołdry też możesz zaliczyć do rzeczy zwyczajnych napisanych nadzwyczajnie. Very Happy
senszen napisał:
- Zostawiłam zasłony na sznurze… - szepnęła. – Zdejmij je, przemokną.
- Indio, wiesz, gdzie jesteś? – zapytał, delikatnie kładąc jej dłoń na czole. Gorączka jej nie wzrosła, to nie była maligna.

Rozejrzała się nieuważnie po pokoju.

- Sądzę, że możesz mieć daleko. – przyznała. – Wyschną jutro, prawda?

I powiedzcie mi że facet po długim przebudzeniu martwiłby się, że pola nie obrobił? W życiu! Kobiety górą...zwłaszcza India Very Happy

Cieszę się, że Agnes poznała fajnego mężczyznę ....mam nadzieję, że znajdzie tysiąc powodów by do niej przyjeżdżać Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 21:04, 21 Lip 2014    Temat postu:

TRZY LATA PÓŹNIEJ

- Wyobraźcie sobie, że cały świat złożony jest z delikatnej pajęczyny wzajemnych oddziaływań, zanurzeni jesteśmy w plazmie fluidów, magnetycznych drobin. Wszystkie nasze poczynania są w rzeczywistości jedynie odbiciem, refleksem naszego odczuwania olbrzymiej energii emitujący z wnętrza ziemi. Jądro ziemi, to wielkie źródło magnetyzmu – a magnetyzm działa na nas wszystkich. Bo wszyscy mamy w sobie drobiny metalów…

Starszy mężczyzna, pochylony już nieco, z posiwiałymi włosami pochylił się w kierunku dwóch dziewczynek, słuchających go z wielką uwagą. Uśmiechnął się do ich jasnych, szeroko otwartych, zdumionych twarzy. Czarne, sprytne oczy Maurice’a złagodniały.

Pięcioletnia Agnes wlepiała w niego swe błękitne niczym wiosenne niebo oczęta, uśmiechając się z pełną ufnością. Aintonette, w brunatnych, powaznych oczach miała kpiące chochliki, jakby już teraz wiedziała, komu może wierzyć. Zerkała co pewien czas w kierunku trzyletniego Clay’a, synka Joe, niezdrowo zainteresowanego poręczą krzesła.

Marie i Alice siedziały spokojnie, zajęte pikowaniem kołdry. Co pewien czas zerkały w kierunku swoich drobiazgów, by za chwilę spokojnie pochylić się nad materiałem.


************


Młoda dziewczyna o długich, kręconych włosach nieśmiało wyglądała przez okno dyliżansu. Virginia City. Małe miasteczko, w którym na pewno będzie miała czas na nudę. Zebrała do rak kilka paczek i usiłowała wysiąść. Stopnie dyliżansu pokonała względnie łatwo. Poprawiła swój bagaż i wykonała kilka śmiałych kroków, potykając się o wystającą deskę.

Zatoczyła się, wpadła na coś względnie twardego, wypuściła wszystko co miała w rękach, obróciła się jak fryga – i wtedy zobaczyła, co tez najlepszego zrobiła.

- Przepraszam! – jęknęła, chowając twarz w dłoniach. – Najmocniej przepraszam.

Mężczyzna, którego potraciła wpadł do koryta pełnego wody. Minę miał więcej niż zaskoczoną, potrząsał głową i wyglądała na nieco zdezorientowanego.

- Nie wiem jak mam przepraszać, zaraz panu pomogę – mówiła lekko chaotycznie, starając się pozbierać porzucone paczki.

Mężczyzna w tym czasie odgarnął mokre włosy z twarzy, podźwignął się ciężko i w końcu wyszedł z topieli.

- Naprawdę, nie wiem, jak to się stało. – paplała dalej. – Potknęłam się chyba o deskę, straciłam równowagę, jestem tu nowa, jeszcze nikogo nie znam. – zerknęła na niego, niepewna, czy zaraz nie zostanie zrównana z ziemią i doprowadzona do pionu.

Ale mężczyzna nie wyglądał na szczególnie zdenerwowanego – nawet się uśmiechał. Wyciągnął kapelusz, otrzepał go z nadmiaru wody i wytarł twarz suchym skrawkiem rękawa czerwonej koszuli.

- Musisz bardziej uważać – zauważył. Pochylił się i podniósł jej niebieska parasolkę. Miał miły uśmiech.
- Jak mówiłam, nie znam tu nikogo, jestem nowa nauczycielką, nie wiem nawet jak dotrzeć do mojego domku – a podobno gdzieś jest, nie wiem nawet do kogo się zwrócić, żeby poznać jakieś miejscowe ploteczki. – mówiła szybko, zerkając co pewien czas na zmokłego kowboja.
- Bardzo chętnie jakoś bym zrekompensowała to niefortunne spotkanie. – wyprostowała się w końcu i spojrzała na jego twarz. I momentalnie zrobiło się jej bardzo głupio. Zaczęła szarpać wolną ręką swoje miodowe loki.

Już się nie uśmiechał, miał w minę raczej poważną, nieco chmurną. Niebieskie oczy mu trochę pociemniały. Jakby zrobiła mu przykrość.
Zaczerwieniła się, była przekonana, że czerwone ma nawet czoło. Podał jej parasolkę i w nieco wymuszony sposób uśmiechnął się.

- Proszę udać się do sklepu państwa Gordonów, na pewno chętnie pani pomogą. I radzę, trzymaj się dziewczyno z dala od miejscowych plotek i jak najdalej od niektórych osób. Jak pani Blaze.

Ostatnie słowa wypowiedział z niechęcią, która w dziwny sposób do niego nie pasowała.

- Dziękuję. – wyjąkała. – Mam na imię Annie, Annie Gordon…

Kowboj uchylił wilgotnego kapelusza.

- Canaday. Mam nadzieję, że następnym razem, kiedy się spotkamy, nie będę już ociekał wodą.

Dziewczyna stała jeszcze chwilę, oddychając głęboko, zebrała wszystkie swoje bagaże i udałą się w kierunku wskazanym przez pana Canaday’a. Którego chyba właśnie obraziła.

Weszła do sklepu, miła, krągła kobieta o różowych policzkach odwróciła się do niej z uśmiechem.

- W czym mogę służyć? Panienka jest chyba nowa w mieście?
- Nazywam się Annie Gordon, mam być nową nauczycielką…

Kobieta radośnie klasnęła w ręce.

- Czekaliśmy na ciebie, chodź biedactwo, na pewno jesteś zmęczona po podróży. Mam nadzieję, że minęła ci w miarę miło?
- Tak, podróż minęła mi bez problemów. – Annie zarumieniła się mocno. – Ale chyba już zraziłam do siebie pierwsza osobę…

Pani Gordon spojrzała na nią pytająco.

- Wysiadając z dorożki potknęłam się i wpadłam na jednego dżentelmena… I wtrąciłam go przypadkiem do koryta… A potem chyba go obraziłam, choć przyznam, że nie wiem co gorszego mogłam zrobić… - wyrzuciła z siebie to szybko.
- Zależy na kogo wpadłaś… Bo nie uwierzę, że obraził się, kiedy się do niego uśmiechnęłaś. – zaśmiała się.
- Przedstawił się jako pan Canaday. Jak źle jest? – zapytała, splatając dłonie.

Pani Gordon roześmiała się szczerze.

- Candy jest bardzo sympatyczny, nie masz czego obawiać.
- A kim jest pani Blaze, że mnie przed nią ostrzegał? I to z taką dziwną miną?

Pani Gordon lekko się zmieszała.

- A więc o to chodzi… To dłuższa historia. Powiedzmy, że nie przepadają za sobą… - zakaszlała ze zdenerwowaniem. – Obwinia panią Blaze o poważny wypadek swojej żony…Zresztą pracowała przez pewien czas jako nauczycielka.

Annie patrzyła lekko zszokowana.

- Co jej się stało? Żyje?
- Spokojnie, dziewczyno. Żyje, ma się dobrze. – Pani Gordon poklepała ją po policzku. – Tylko długo jeszcze po tym chorowała… Teraz wszystko jest już w porządku, ale Candy miał kilka nerwowych tygodni. A pani Blaze lepiej w drogę nie wchodzić… - pokiwała głową.
- Chyba wiele się muszę dowiedzieć o mieszkańcach? – zauważyła Annie.
- Umyj się po podróży, zjesz z nami podwieczorek, opowiem ci co ciekawsze opowieści. – zaproponowała życzliwie Jane Gordon.


**********


Candy jechał powoli, wygrzewając się w promieniach lipcowego słońca. Ubranie zdążyło już na nim wyschnąć. Wciągnął z błogością zapach sosnowego lasu, rozgrzanej żywicy, rozpalonej trawy. Wilgotny powiew znad jeziora Washoe przynosił zapach słodkiej wody i lekki zapach mułu.

Okna były otwarte, powiewały w nich białe firanki. Rozsiodłał konia, zarzucił na ramię pas skórzany i wszedł do domu.

India była w kuchni, ubrana w jasną sukienkę. Śmiała się jak młoda dziewczyna. Zmywała właśnie naczynia, co pewien czas obracając się i dmuchając pianą w kierunku małej July, zaabsorbowanej kolorowymi kulkami fruwającymi w powietrzu, wysoko nad nią.
Słońce wpadało przez wysokie okno, powiewy wiatru wydymały zielonkawą zasłonkę i rozwiewając luźno spleciony bladozłoty warkocz.

KONIEC


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 22:12, 21 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:12, 21 Lip 2014    Temat postu: Nieudane oświadczyny

Ciepłe ,rodzinne zakończenie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:14, 21 Lip 2014    Temat postu:

A spotkanie nauczycielki z Candym niezłe
Jaka milutka końcówka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:38, 21 Lip 2014    Temat postu:

senszen napisał:
TRZY LATA PÓŹNIEJ

Jak tylko to zobaczyłam....od razu sprwdziłam czy aby słowo "Koniec" też jest...jest Crying or Very sad
senszen napisał:
Już się nie uśmiechał, miał w minę raczej poważną, nieco chmurną. Niebieskie oczy mu trochę pociemniały. Jakby zrobiła mu przykrość.

Byłam pewna, że India nie żyje Shocked ......
senszen napisał:
- Spokojnie, dziewczyno. Żyje, ma się dobrze. – Pani Gordon poklepała ją po policzku. – Tylko długo jeszcze po tym chorowała… Teraz wszystko jest już w porządku, ale Candy miał kilka nerwowych tygodni.

....ale odetchnęłam....ma się dobrze Very Happy i obdarowałaś ich dzieckiem...pani Blaze pewnie dostała palpitacji serca i tydzień dochodziła do siebie jak usłyszała, że ta "panna" może jednak doświadczyć uroków macierzyństwa Very Happy Very Happy
Cóż szkoda, że koniec, ale wszystko kiedyś się kończy Rolling Eyes Było w Twoim stylu, o zwykłych rzeczach pisałaś lekko a ja czytałam z przyjemnością, chociaż potarmosiłaś nawet ostro i niesubtelnie (jak na Ciebie Rolling Eyes ) ....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 21:39, 21 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 21:43, 21 Lip 2014    Temat postu:

myślałam, że będziesz miała co poczytać w tramwaju Smile
Koniec miał być inny, ale wstrzymałam się z dalszym tarmoszeniem Rolling Eyes
Pominęłam tez scenę łuskania groszku, która za mną chodziła przez pół opowiadania Very Happy Oraz kilka innych... Ale jak napisałaś, wszystko się musi skończyć Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:51, 21 Lip 2014    Temat postu:

O łuskaniu groszku w Twoim wykonaniu mogę poczytać....nie myślałaś żeby załozyć cykl tematyczny np....Wykonywanie prozaicznych czynności w niezwykły sposób...Rolling Eyes i tam będziesz kunsztownie opisywać przyziemne czynności w niebanalnym stylu....Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 21:58, 21 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 22:03, 21 Lip 2014    Temat postu:

a wiesz, że myślałam Smile Stąd jest w tym opowiadaniu opis składania prześcieradła. Ale bardziej mi to chodziło po głowie jako pomysł na zadanie miesięczne Smile

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 22:04, 21 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:07, 21 Lip 2014    Temat postu:

Co tam jedno zadanie i poleci....taki cykl będzie trwał i trwał i .....Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:09, 21 Lip 2014    Temat postu:

Senszen, zaskoczyłaś mnie. Na początku tym przeskokiem w czasie, na końcu słowem – KONIEC. Shocked

senszen napisał:
Pięcioletnia Agnes wlepiała w niego swe błękitne niczym wiosenne niebo oczęta, uśmiechając się z pełną ufnością. Aintonette, w brunatnych, powaznych oczach miała kpiące chochliki, jakby już teraz wiedziała, komu może wierzyć. Zerkała co pewien czas w kierunku trzyletniego Clay’a, synka Joe, niezdrowo zainteresowanego poręczą krzesła.

Dzieci są żywym odbiciem swych ojców. Cartwrightowie mają silne geny.
„…synka Joe, niezdrowo zainteresowanego poręczą krzesła” – tu padłam. Laughing Laughing

senszen napisał:
Młoda dziewczyna o długich, kręconych włosach nieśmiało wyglądała przez okno dorożki. (…)Stopnie dorożki pokonała względnie łatwo.

Dorożka w Virginia City? Confused

senszen napisał:
Kowboj uchylił wilgotnego kapelusza.
- Canaday. Mam nadzieję, że następnym razem, kiedy się spotkamy, nie będę już ociekał wodą.

Candy ... zrobił wrażenie. Smile Odpowiedź w jego stylu. Tak mi się przynajmniej wydaje.

senszen napisał:
India była w kuchni, ubrana w jasną sukienkę. Śmiała się jak młoda dziewczyna. Zmywała właśnie naczynia, co pewien czas obracając się i dmuchając pianą w kierunku małej July, zaabsorbowanej kolorowymi kulkami fruwającymi w powietrzu, wysoko nad nią.

Piękna scena, radująca serce. Smile

Senszen, czytałam z przyjemnością i zaciekawieniem. W Twoim opowiadaniu najbardziej podobał mi się Candy, oczywiście w parze z Indią. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:11, 21 Lip 2014    Temat postu:

Senszen, taki mi żal, że to już koniec Twojego pięknego, urokliwego i zaczarowanego opowiadania. O zwykłych rzeczach napisałaś tak jakby były magią, jakby powstały z księżycowego pyłu. Czytanie Twojego opowiadania to była prawdziwa przyjemność. Very Happy

Wszystko tak pięknie się kończy. Mesmerysta chyba sporządniał, szczęście rodzinne kwitnie. Zainteresował mnie synek Małego Joe "niezdrowo zainteresowany poręczą krzesła" - to pewnie po tatusiu.

Bardzo miła scena z Candym w korytku i nową nauczycielką Very Happy, choć gdy przeczytałam początek tej sceny to trochę zaniepokoiłam się o Indię

No i na koniec najlepsze - India i Candy mają córeczkę, a już myślałam, że nie dasz im dzieciaczka.

"Słońce wpadało przez wysokie okno, powiewy wiatru wydymały zielonkawą zasłonkę i rozwiewając luźno spleciony bladozłoty warkocz. "

Spodobało mi się to ostatnie zdanie opowiadania. Takie zwykłe, a zarazem niezwykłe Very Happy

Z niecierpliwością czekam na Twoje kolejne zaczarowane opowiadanie Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 22:11, 21 Lip 2014    Temat postu:

dyliżans... Embarassed
Już poprawiam Smile

Bardzo dziękuję za wszystkie, tak miłe komentarze Smile Cieszę się, że opowiadanie się wam spodobało, mimo dodatkowego wydłużenia - bo trochę się obawiałam, że to nie będzie dobry pomysł Rolling Eyes


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 22:18, 21 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:17, 21 Lip 2014    Temat postu:

Dorożka nawet pasuje do tego zaczarowanego opowiadania. Wszak Gałczyński już o tym pisał. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:10, 22 Lip 2014    Temat postu:

Opowiadanie fajne, niezależnie od pojazdu jakim się panna Gordon poruszała Very Happy
Dzieci wyjątkowo podobne do tatusiów. Jesli będą rozwijały się pod wpływem mesmerysty i od wczesnych lat sluchały jego kwiecistej mowy, to przewiduję, że będą wymowniejsze niż tatusiowie Very Happy To może byc bardzo interesujące. Martwi mnie, ze pani Blaze nadal straszy w Wirginia City ... Ludzie zwykle po takim pokazowym obtaczaniu wyjeżdżali z miasta ... Mam nadzieję, ze ją to spotkało ... nie wspominasz o karze jaką poniosła ... ale zakładam, że nie odmówiono sobie tej przyjemności. Ona chyba niejednemu zaszła za skórę.
Szkoda, że napisałaś "koniec" Ciekawa jestem jak się mieszkało i pracowało pannie Gordon. Zapowiadała się na interesującą postać a tutaj ... parę wersów i "po ptokach" jak mawia nasza koleżanka Very Happy
No i podziwiam Candy'ego ... nieznajoma dziewczyna wpycha go do koryta z wodą ... a on prezentuje pełen Wersal Very Happy Prawdziwy dżentelmen Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 29, 30, 31, 32  Następny
Strona 30 z 32

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin