Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dziękuje za miłość

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:44, 05 Cze 2013    Temat postu: Dziękuje za miłość

Susan Cartwrigt odłożyła czytany list i schowała do szuflady.
Znała jego treśc na pamięc ale ciągle się zastanawiała jak to powiedzieć Adamowi.
Miała na sobie luźną koszulę nocną z karczkiem i założyła na to ciepły ,gruby flanelowy szlafrok.
Jej długie kruczoczarne włosy które na co dzień spinała w kok tym razem były swobodnie rospuszczone.
W pokoju wesoło płonął ogień na kominku. Półki na ścianie wypełnione były książkami które dla Susan były tym czym woda dla spragnionego wędrowca dla pustyni.
Oprócz książek medycznych czytała prawie wszystko co wpadło jej w recę -romanse ,baśnie ,dzieła filozoficzne i polityczne.
Kazdą wolną chwilę poświecała na lekturę.
Pokój utrzymany był w jasnej tonacji w kolorze modrym i źółtym.
Na biurku stała ażurowa lampa z wielkim zielonym kloszem i kryształowy wazon gdzie tego dnia stały żółte żonkile.
-Nie śpisz jeszcze ?zdziwił się Adam.
Był małomówny i powściągliwy w okazywaniu emocji ale na jego twarzy pojawiał się czasem tajemniczy uśmiech.
Czuła się przy nim bezpiecznie i ciągle była tak samo zakochana jak w dniu ślubu.
-Chyba muszę ci coś powiedzieć zaczeła niepewnie.Chce pojechać do San Francisko.
-Odwiedzisz swoją mamę ?
-Też. Doktor Garrvin zaproponował mi pracę w szpitalu dzięciecym.
-Chcesz pojechać sama ?
- Z tobą i dziećmi. Jako inżymier znajdziesz pracę.
-Nie odparł krótko. Tutaj wybudowałam nasz dom i nigdzie nie wyjadę.
-Wiedziałam wybuchnęła Susan. Dom wybudowałeś ale tak ,żeby być blisko tatusia i Ponderosy. Nigdy się stąd nie ruszysz.
-Byłaś zachwycona gdy się tu wprowadzałaś.
Takie argumenty trudno było zbić.

Następnego dnia Susan udała się na przejażczkę.
Za tymi zielonymi wzgórzami rozciągały się złociste wzgórza z daleka widać było Wirginia City która przy ziemi Bena Cartwrigta wyglądała jak miniaturowy domek dla lalek.
Nawet niebo nie może się równać z Ponderosą ,tak mówił jej teść.
Nigdzie nie było takich drzew ,krystalicznie czystego powietrza ,jeziora które migotało diamentowym pyłem.
I ta pewność ,że wraca się do domu ,pełnego śmiechu ,żartów i miłości.
Pomyślała ,że ta kłótnia była niepotrzebna.
Dlaczego znowu powiedziała coś czego wcale tak naprawdę nie myślała ?
Czy bliscy sobie ludzie zawsze muszą się ranić ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:54, 05 Cze 2013    Temat postu:

Jak to w związku bywa. Czasem bywają kłótnie. Ważne, żeby się dogadać. Susan chyba kolejny raz przekonała się do Ponderosy. Co dalej? Czy zostanie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:01, 06 Cze 2013    Temat postu: Dziękuje za miłość

Doug Hamond wszedł do sallonu.
Wchodziło się do tego przybytku przez obrotowe ,zielone drzwi ,stały tam stoliki gdzie w kłebach papierosowego dymu kowboje grali w karty.
Dziewczęta w kolorowych ,kusych sukniach wesoło chichotały i siedziały na kolanach swych klijentów.
Wiadomo było ,że mieszkają na górze a w ich pokojach są wielkie lustra w złotych ramach.
Na ścianie wisiał obraz przedstawiający nagą kobietę a na pianinie wesołą melodię grał jakiś muzyk.
Tutaj każdego dnia ktoś kogoś pobił ,przewrócił ,okaleczył ,wulgarne wyrazy padały w powietrzu jak muchy i nikt nad tym nie panował.
Wirginia City cywilizowało się ale jak każde miasto zanim się ,ucywilizuje przeżywało okres pijaństwa ,rospusty i zbrodni.
Doug zawołał barmana i porosił o szklankę whisky.
Musiał zgromadzić jak najwięcej informacji o Cartwrigtach.
Kilka lat temu jego brat zginął -obwiniał o to Adama Cartwrigta i myślał o zemście.
Doug był wysokim ,rudym mężczyzną o lekko wyłupiastych oczach ,który w pasie przy spodniach nosił dwa rewolwery.

Susan po powrocie z przejadżczki postanowiła porozmawiać jeszcze raz z mężem.
Miała na sobie zieloną ,jedwabną suknie odsłaniającą szyję ,ramiona i piersi.

Adam prawie zawsze ubierał się na czarno i mimo spokoju jaki go cechował w jego oczach pojawiały się czasem iskierki nieprzewidywalności.
Miał niski ,głeboki głos który doprowadzał kobiety do szaleństwa.
Słuchał słów Susan w milczeniu a jego spojrzenie zdawało się przewiercać jej duszę na wylot.

-Przepraszam za to co powiedziałam wczoraj. Napisze do doktora Garvina ,że nie przyjadę.
-To już nie chcesz tam pracować ?
-Miejsce żony jest przy męzu. A jako lekarz przydam się bardziej tutaj niż tam.
-Nie chce byś rezygnowała dla mnie ze swych marzeń.
-Nie mogłabym by być szcześliwa bez ciebie a ty nie byłbyś szcześliwy z dala od Ponderosy i swojej rodziny. A każdy ma jakieś niespełnione marzenia.
Objął ją i pocałował mocno gdy usłyszeli jakieś chrząkniecie za plecami.
-Tato.
-Tak Nataniel ?
-Jedziemy z Gabrielem do Wirginia City.
-Jesteście za młodzi by jechać sami do miasta.
-Przecież mam już piętnaście lat a Gabriel szesnaście.
-Właśnie dlatego musicie mieć opiękę.
-Jedziemy z wujkiem Joe i Hossem.
-Pojadę z wami.
-Nie ufasz mi tato ? Nataniel spojrzał na ojca z wyrzutem.
Ruszał się szybko jak gizela ,nosił kurtki z indiańskiej skóry -w kieszeni miał tomahawk ,którym nauczył się rzucać jako dziecko.

-Ufam ale muszę mieć oko na wujka Joe i Hossa. Różne pomysły mogą im strzelić do głowy.
-No to pięknie mruknął Nataniel pod nosem. Za chwilę pewnie dziadek wyjdzie i też powie ,że jego synowie są za młodzi by jechać sami do miasta.
W chwili gdy wypowiedział te słowa -ani chwilę wcześniej ani póżniej zobaczył swojego dziadka.
Ben Cartwrigt był barszczytym ,przystojnym ,siwowłosym mężczyzną o łagodnej i sympatycznej twarzy.
Miał donośny głos ,którym mógł rozwalić mury Jerycha wtedy gdy wpadał w złośc ,co się rzadko zdarzało.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Czw 19:21, 06 Cze 2013, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:22, 06 Cze 2013    Temat postu:

Akcja się rozkręca. Zapowiada się ciekawie ... co dalej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:53, 07 Cze 2013    Temat postu: Dziękuje za miłość

Obcięte Uszy był ,starym Indianinem o twarzy pomarszczonej jak jabłuszko.
Mimo ,że obcięli mu uszy nie stracił słuchu i zawsze nieomylnie wyczuwał zagrożenie ,zwłaszcza zapach śmierci.
Pochodził z plemienia Czarnych Stóp ,jednak od lat żył samotnie.
Polował na bobry i niedźwiedzie,mieszkał w grotach i jaskiniach a do Wirginia City przyjeżdzał by sprzedawać skóry z tych zwierząt.
Mówił mało ,powoli i z namysłem.
Tego dnia Susan była w szpitalu gdy usłyszała pukanie do drzwi.
-Ranny powiedział Obcięte Uszy.
Z przerażeniem zobaczyła ,że Indianin potrzymuje Adama.
Jej twarz z białej stała się kreworóżowa.
Obcięte Uszy patrzył i zastanawiał się czy wybuchnie płaczem ,zacznie krzyczeć lub zemdleje -co było by zupełnie naturalną kobiecą reakcją ,ale w niczym by Adamowi nie pomogło.
-Posadź go na łóżko zarządziła Susan po chwili.
Stracił dużo krwi i nie miała wątpliwości ,że operacja jest niezbędna.
Musiała się szybko zdecydować ,każda minuta miała znaczenie.
Spojrzała na twarz męża i wszystkie wspólne chwile stanęły jej jak żywo przed oczami.
Nie mogła go stracić. W chwili gdy podjęła decyzję o operacji przestał być jednak jej ukochanym ,stał się pacjentem.

-Wyjdzie z tego ?spytał ostrożnie Ben.
-Ta noc będzie decydująca odparła lekarka . Była spokojna ale w kącikach jej oczu pojawiły się łzy. Nadal nie wiecie kto to zrobił ?
-Nie miał ,żadnych wrogów rzekł Hoss.
-Obcięte Uszy , mówił ,że widział jakiegoś rudego mężczyznę przypomniała sobie Susan.
Zobaczyła ,że oczy Joe płoną.
-Ktokolwiek kto był to go dorwę powiedział Joe. Bedę szukał aż do skutku ,aż zabije drania.
-Joe Ben spojrzał na najmłodszego syna z naganą to jest zadanie dla szeryfa. Nie możesz sam wymierzać sprawiedliwośći.
-Twój ojciec ma rację rzekła żona Adama .
Nie myl sprawiedliwości z zemstą ,proszę cię.

Joe przypatrywał się jej przez chwilę ,bo słowa te brzmiały dziwnie znajomo.
Wiele lat temu wtedy gdy chciał zabić człowieka który strzelał do Hossa ,starszy brat powstrzymał go przed popełnieniem poważnego błedu.
Susan chyba nawet ,nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo jest podobna do Adama pod względem wyznawanych zasad i wartości.
-Dobrze odparł po chwili. Nie zrobię nic głupiego.
-Wiedziałam zawsze ,że jesteś rozsądny mały Joe.
-Faceta z siwymi włosami nazywać małym Joe , Josef Cartwrigt westchnął z fałszywym ubolewaniem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pią 13:32, 07 Cze 2013, w całości zmieniany 18 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:45, 07 Cze 2013    Temat postu:

Adam znów oberwał. Joe chyba nigdy nie pozbędzie się przydomka "Mały" Cóż, jest najmłodszy i najmniejszy ... nie jego wina, że bracia są starsi i więksi ... Co dalej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AMG
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:32, 10 Cze 2013    Temat postu:

Właśnie - co dalej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:50, 23 Cze 2013    Temat postu: Dziękuje za miłość

Susan obudziło pianie koguta. Nie wiedziała, dlaczego się wzdrygnęła.
Ubrała się i zeszła na dół.
Jakiś czas temu zrezygnowała z noszenia gorsetu i fiszbin ,dzięki temu jej płuca i przepona mogły normalnie oddychać.
Co prawda przybyło jej w tali kilka centrymentów ,ale i tak wyglądała szczupłej od mijanych na ulicy kobiet które dusiły się w żelaznych klatkach.
-Czy tata wyzdrowieje ?
-Oczywiście powiedziała dziarskim ,optymistycznym tonem.
Alice i Bennie grzebali w talerzu ,ale kobieta nie zwróciła na to uwagi.
Nataniel też,nie powiedział ani słowa ,że znowu spaliła jajecznicę.
Zaprowadziła dzieci do szkoły i udała się do szpitala.
Musiała zebrać myśli.
-Szukam lekarza usłyszała nagle jakiś męski głos.
-Proszę. W czym mogę panu pomóc ?
-Mówiłem ,że szukam lekarza.
-Ja jestem lekarzem.Nazywam się Susan Cartwrigt.
Doug nie uznawał kobiety za ładną ,jeśli miała brzydki nos.
Orli lekko spłaszczony na końcu nos Susan wzbudził jego aprobatę ,podobnie jak to ,że pani doktor miała bardzo kobiecą figurę.

Była ubrana w brozową suknię z mankietami ,a na głowie miała śliczny kapelusik obszty niebieską wstążką. Nie zdążyła się przebrać w lekarski fartuch.
W czarnej ,skórzanej małej walizeczce trzymała słuchawki i lekarstwa.
Rudy , mężczyzna uśmiechnął się do niej nieprzyjemnie.
Jęgo zeby były prawie czarne ,nie znał widocznie proszku do mycia zebów. Koszula którą założył ,lata świetności miała dawno za sobą.

Nie przejmował się jednak swoim wyglądem.

Miał niewielką ranę na prawej dłoni ,opatrzyła ją i umyła.
Nie podobał jej ten człowiek ,jego uśmiech i spojrzenie w którym wyczuwała coś obrażliwego.
-Przykro mi z powodu pani męża. Taka piękna kobieta, nie powinna zostawać wdową.
-Kto panu powiedział ,że mój mąż umarł ?
-Żyje ? Doug nie umiał ukryć zaskoczenia.
-To pan do niego strzelał ?odgadła Susan. Idę do szeryfa.
Zagrodził jej drogę i popchnął tak mocno ,że przewróciła się na podłogę.
-Mnie także chcesz zabić ? Bedę krzyczeć ,jeśli spróbujesz mnie dotknąć.
Zaśmiał się ochrypłym ,nieprzyjemnym śmiechem.
-Będziesz krzyczeć ? To krzycz ,czasami tak działam na kobiety.
Strach sparaliżował jej gardło. Nie była w stanie wydobyć głosu.
W wyłupiastych oczach Dicka pojawił się jakiś dziwny ,nowy wyraz.
-Zastanawiasz się pewnie dlaczego to robię powiedział matowym,bezbarwnym głosem. Wy Cartwrigtowie zniszczyliście mi życie.
Uważacie się za bogów ,władców tej ziemi. Twój teść odebrał mi moją ziemię a ,twój mąż zabił mojego brata.
Gary Hamond miał przed sobą całe życie.
-To nieprawda odparła kobieta odzyskując panowanie nad swym głosem.
Ta ziemia leżała odłogiem ,a twój brat był łobuzem i mordercą.
Pierwszy wyciągnął broń w stronę Adama.
-Stul gębę warknął Doug. Mój brat był wspaniałym ,uczciwym człowiekiem .
-Dobrze wiesz ,że mam rację rzekła Susan bardzo powoli i wyraźnie akcentując każde słowo. Tylko nie chcesz tego przyjąć do wiadomości.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 15:11, 23 Cze 2013, w całości zmieniany 20 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:44, 23 Cze 2013    Temat postu:

Ciekawe, jak Susan z tego wybrnie. Zrobiło się niebezpiecznie. Co dalej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:08, 23 Cze 2013    Temat postu: Dziękuje za miłość

To był gorący ,czerwowy dzień.
Nataniel Cartwrigt po skończeniu lekcji postanowił odwiedzić Susan w szpitalu.
Szedł z Alicje i Bennim.
Drzwi od szpitala były lekko uchylone ,usłyszał jakiś męski głos.
Przez chwilę się zastanawiał.
Nie wiedział czy mężczyzna miał broń ,ale nie mógł tego wykluczyć. Jeśli miał to mógł zrobić krzywdę jego macoszce jak ją czasem nazywał.
Co by tata zrobił na jego miejscu ?
-Alice i Bennie posłuchajcie. Musicie iść do szeryfa i powiedzieć ,żeby przyszedł natychmiast do szpitala. Waszej mamie grozi niebezpieczeństwo.
-A ty ?spytała Alice wpatrując się w niego wielkimi ,ciemnymi oczami.
-Dam sobie radę ,nie martw się powiedział przytulając ją mocno.

-Wirginia City to miłe miasteczko ,gdy nosi się nazwisko Cartwrigt Duck powiedział to tonem w którym pogarda mieszała się z zawiścią. A ty byłabyś piękniejsza ,gdybyś się uśmiechała.
-Nie uśmiecham się do morderców odparła Susan.
Nataniel cichym ,pożyczonym od Indian krokiem wszedł do szpitala.
Serce biło mu tak mocno ,jakby miało zaraz eksplotować niczym dynamit.
Wyjął swój tomawak z kieszeni.
Przemoc jest zła ,wiedział o tym ale ojciec mówił mu też ,że gdy ktoś napastuję kobiety ,zagraża twojemu domowi lub ziemi trzeba walczyć.
Był przystojnym ,wysokim chłopcem o ciemnych oczach i oliwkowej cerze. Jego oczy zwęziły się w tej chwili jak dwa supły.
Rzucił i trafił w ścianę ,prawie nad głową Douga.
-Co to ,atak Indian ?
-Nie ,to mój syn Nataniel odparła Susan z uśmiechem i auntentyczną dumą.
Doug w tej chwili zobaczył chłopca ,ubranego w indiańską kurtkę ze skóry ,z długimi ,czarnymi włosami i przeszywającym ,zimnym spojrzeniem.
-Ten obszarpaniec to twój syn ?
-Tak.
-Nieźle rzucasz chłopcze ale wiesz ,że mogę zabić twoją matkę.
-Wiem odparł Nataniel ale zaraz zjawi się tu szeryf z zastępcą i pójdziesz gnojku do więzienia.
-Brzydko się wyrażasz rzekł Doug a w dodatku blefujesz.
-Nie blefuje w drzwiach stanął Artur ,szeryf Wirginia City. Jesteś aresztowany.
-Za co ? Nc jej nie zrobiłem.
-Za próbę zabójstwa Adama Cartwrigta ,Obcięte Uszy podał twój rysopis. Idziemy powiedział zakładając Dougowi kajdanki.
Susan i Nataniel przez chwilę milczeli.
-Bałam się ,że naprawdę blefujesz rzekła po chwili. Skąd wiedziałeś ,że potrzebuje pomocy ?
-Nie zamknął drzwi i usłyszałem waszą rozmowę.
-Dziękuje powiedziała ,całując go w policzek. Jesteś skandalicznie podobny do swojego ojca ,zawsze wiesz kiedy się zjawić.
Wpatrywał się w nią i wydawało jej się ,że o czymś intensywnie myśli.
-Chciałaś jechać do San Francisko. Czy gdy tata wyzdrowieję ,będziesz go dalej do tego namawiać ?
-Nie rzekła Susan po uczciwym namyślę. Czasem myślę,że wolałabym rywalizować z inną kobietą niż z Ponderosą ,bo jestem z góry na przegranej pozycji. Ale twój dziadek miał rację ,to nasza przyszłość.

Adam otworzył oczy.
Susan siedziała przy jego łóżku.
Chciał wstać ,ale złapał go jakiś silny ból.
-Musisz leżeć powiedziała z udawaną surowością. Dopiero miałeś operację .
-Jaką operację ? I kto mi ją zrobił ,chyba nie ty.
-Przejrzałeś mnie wybuchnęła perlistym śmiechem. Od kiedy cię poznałam ,chciałam cię pokroić.
-Susan ja.
-Wiem. Ja ciebie też. Forever.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 6:46, 24 Cze 2013, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:26, 23 Cze 2013    Temat postu:

Na szczęście dobrze się sjkończyło. Nataniel bardzo podobny jest do ojca. Susan i Adam ustalili wspólne stanowisko w kwestii zamieszkania. Co nie było takie proste ... Jednak duże miasto, to duże miasto ... i możliwości też większe. Jak widać, Ponderosę oboje bardziej cenią.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:17, 14 Wrz 2013    Temat postu:

Jak zwykle fascynujące opowiadanie!Mogłabym je czytać bez końca Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin