Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Szcześliwe miejsce
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:07, 24 Lis 2013    Temat postu:

Chyba weszli Adasiowi na ambicję ... teraz to on będzie się starał pokazać, że ona marzy o nim właśnie ... Niech lepiej nie niszczą zaproszeń ... pewnie się przydadzą Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:44, 24 Lis 2013    Temat postu:

spęd bydła rozwiązuje wiele spraw .... Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:26, 24 Lis 2013    Temat postu: Szcześliwe miejsce

Róża usiadła z książką w swoim pokoju ,gdy usłyszała ciche pukanie do drzwi.
-Proszę wejść -powiedziała.
Hoss Catrwight stanął w drzwiach.
-Czy moglibyśmy porozmawiać -spytał konspiracyjnym szeptem.
Zdziwiona Róża,skinęła potwierdzająco głową.
-Niech pani obieca ,że nie powie ani słowa Adamowi ani Joe -zaczął nerwowo. Dopiero by się śmiali .
-Nie mogę obiecać gdyż nie wiem o co chodzi -zastrzegła Róża .
-Chce się oświadczyć Bessie ,ale nie wiem jak to zrobić -wyznał Hoss. Pani jest taka mądra ,z pewnością wie ,czego chcą kobiety.
-Niech pan zabierze ją w jakieś ustronne miejsce ,padnie na kolana i wyzna miłość -doradziła Róża.
-A jeśli mnie nie zechce -spytał Hoss. Jestem taki duży i niezgrabny.
Róża popatrzyła na mężczyznę ,który mimo swej wielkiej postury budził sympatię i zaufanie. Miał twarz przypominającą księżyc w pełni ,okrągłą i dużą ale najpiękniejsze na świecie ,niebieskie oczy.
Była w nich czystość ,prostota i dobro ,ten 'tur ' nigdy by żadnej kobiety nie skrzywdził ,nie oszukał ,nie zdradził. Można było na nim polegać i wyczytać to w tych oczach.
-Jeśli pan nie spróbuje nigdy się pan tego nie dowie -rzekła Róża stanowczo. A jestem pewna ,że pana przyjmie.

Bessie była dużą olbrzymką ,o dość konkretnym podejściu do życia.
Hoss zaprowadził ją nad jezioro i tak jak Róża mu powiedziała ,klęknął na kolanach.
-Co to za wygłupy -spytała rzeczowa jak zwykle Bessie.
Hoss szukał w kieszeni spodni pierścionka i zaklął gdy go nie znalazł i uświadomił sobie ,że o nim zapomniał.
-Dziwnie się jakoś zachowujesz -stwierdziła Bessie. Może masz jesienny napad wiosennej gorączki ?
Hoss wstał z kolanach ,bo było mu bardzo niewygodnie.
-Bessie -rzekł ja -urwał ,szukając odpowiednich słów. Wyjdziesz za mnie ?
-Czemu nie -zgodziła się Bessie.

Z okazji zaręczyn Hossa i Bessie w Ponderosie ,odbyło się wielkie przyjęcie.
Ben zaprosił wszystkich sąsiadów ,nie zabrakło jak zwykle ponczu .
Joe jak zwykle otoczony wielbicielkami ,tańczył ,żartował i flitował.
Róża siedziała na fotelu ,przyglądała się zabawie ale była pogrążona w swoich myślach .
Adam podszedł do niej i wyrwało ją to z zamyślenia.
Musiała przyznać ,że wyglądał super w nowym garniturze.
-Może się przejdziemy ,chciałem z tobą porozmawiać -zaproponował.
-Dobrze -zgodziła się kobieta ,zastanawiając się w duchu o co chodzi.
Wyszli wiec przed dom a na niebie , święcił wielki srebrny księżyc.
-Jeśli chciałeś porozmawiałeś o tych plotkach ,które krożą po całym Wirginia City ,że odwołaliśmy ślub ,to ja się nimi nie przejmuje -zaczęła Róża.
-Nie o tym chciałem rozmawiać -rzekł Adam.
-A o czym -spytała Róża.
Milczał dłuższą chwilę aż nagle położył ręce na jej uszach i pocałował delikatnie jej usta.

-To właśnie chciałem ci powiedzieć -rzekł po chwili.
Róża nie wiedziała co powiedzieć. Ten pocałunek był tak niespodziewany ,słodki i wywołał falę uczuć o których już jak sądziła ,dawno już zapomniała.
-Adam -odezwała się w końcu Róża -albo jest pan moim przyjacielem albo mnie pan całuje ,nie można robić dwóch rzeczy jednocześnie.
-Aż tak źle całowałem -w oczach Adama pojawił się figlarny błysk ,a na policzkach pokazały się rozkoszne dołeczki.
-Wręcz przeciwnie -odparła Róża.
W tym momencie Adam zobaczył Laurę.
-Co ty tu robisz -spytał.
-Raczej co wy tutaj robicie. Przyjechałam by dać ci jeszcze jedną szansę a ty całujesz się z tą wywłoką -Laura nie panowała nad swoim głosem. Chyba wrócę do cioci i ona mi pomoże w wychowaniu dziecka.
-Na pewno ci pomoże ,w wychowaniu Peggy -odparł Adam.
-Nie chodzi o Peggy ,tylko o nasze dziecko ,które się urodzi za kilka miesięcy -dodała Laura.

Następnego dnia rano Ben wszedł do pokoju Adama. Miał taką minę ,jak wtedy gdy Adam był małym chłopcem i trzeba było mu sprawić lanie.
-Chcesz mi palnąć kazanie -odgadł Adam ,patrząc na minę ojca.
-Musisz się zachować odpowiedzialnie i z nią się ożenić -powiedział Ben ,patrząc surowo na najstarszego syna. Zawsze byłeś poważny i odpowiedzialny.


-A Róża-spytał Adam .
Ben przyjrzał się uważnie synowi.
-Mówiłeś ,że to tylko przyjaźń-przypomniał mu.
-Ale wczoraj zrozumiałem ,że jest inaczej -odparł syn patrząc mu w prosto w oczy. A co Laury ,to nieprawda tato. Nie wiem czemu to powiedziała ,ale to bzdura i kłamstwo.
Te słowa sprawiły Benowi pewną ulgę ,choć nie chciało mu się wierzyć ,że dama z towarzystwa ,może się posuwać ,do takich metod.
Co zamierzała na tym ugrać ?

-Jakiś mężczyzna szukał pani -powiedziała do Róży , recepcjonistka w hotelu Carson City ,siwa pani robiąca na drutach. Był natarczywy ,zachowywał się dziwnie.
-Jak wyglądał -spytała Róża.
-Wysoki ,przystojny ,brunet ubrany na czarno -rzekła pani Stevens. Albo wariat ,albo zakochany ,zresztą co to różnica ?
Róża weszła do swojego pokoju hotelowego i położyła się w ubraniu na łóżko.
Usłyszała nagle pukanie do drzwi ,otworzyła i zobaczyła Adama.
-Mogę wejść -spytał nieśmiało.
Wpuściła go do środka.
-Chciałem z tobą porozmawiać i wytłumaczyć całą tą historię -rzekł.
-Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć -odparła Róża spokojnie. Nie będę ci mieszać w życiu. Za godzinę mam dyliżans do San Francisco.
Chwycił ją za ramię tak mocno ,że aż syknęła z bólu.
-Nigdzie nie pojedziesz -powiedział niskim ,elektryzującym głosem. Nie pozwolę na to.
-Jestem dorosłą kobietą ,a nie twoją własnością -rzekła Róża. Nie wiem w ogóle czemu to przyszedłeś .
-Bo cię kocham -rzekł Adam .
-Musisz o mnie zapomnieć i zając się swoją rodziną rodziną -stwierdziła młoda kobieta .I puść to mnie boli.
Puścił i przez chwilę panowała niezręczna cisza.
-Laura skłamała -odezwał się w końcu Adam ,chcąc przerwać milczenie. Chciała ci sprawić przykrość ,dlatego to wymyśliła.
-Skąd mam mieć pewność ,że ty również nie kłamiesz -spytała Róża Spencer. Może chcesz mieć dwie kobiety równocześnie.
-Musisz mi uwierzyć ,do diabła -wrzasnął. Nie wyjdę stąd ,dopóki tak się nie stanie.
-Nie wiedziałam ,że potrafi być pan tak nerwowy ,panie Cartwight -zauważyła Róża z lekką ironią . Zawsze był pan taki spokojny .
Nagle zaczęli się całować ,namiętnie ,wariacko ,jakby zapomnieli o całym bożym świecie.
Wbrew samej sobie Róża,oderwała się się od magnetycznej siły jego ramion .
-Lepiej będzie jak już pójdziesz -rzekła starając się zachować spokój. Nie możemy tego zrobić ,nie jesteśmy małżeństwem .
-Masz rację -zgodził się Adam ,całując ją w czoło. Szkoda ,że kazałem Joe zniszczyć te zaproszenia . Ale teraz mi wierzysz najdroższa?
-Wierze -powiedziała kobieta ,obdarzając go swym najpiękniejszym uśmiechem .
-I wyjdziesz za mnie -spytał. Wyglądał jak mały wystraszony chłopczyk ,co rozbawiło Różę.
-A jak myślisz -odpowiedziała przekornie.
Po jego wyjściu Róża stanęła przed lustrem w hotelowym pokoju ,myśląc o tym ,że musi poprawić swoje uczesanie.
-Czy ja zwariowałam -powiedziała na głos do siebie.
Dotknęła swoich warg ,myśląc o tym co czuła ,gdy Adam je całował.

Było jej wtedy na przemian zimno i gorąco.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 21:38, 24 Lis 2013, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:35, 24 Lis 2013    Temat postu:

fajnie ze w koncu i za Hossa się bierzemy Smile
Mam nadzieję ze skoro Adaś zaprzecza to jest absolutnie, na 100% pewien a to oznacza ze Adas wie skąd się biorą dzieci i nawet raz nie był z Laurą sam na sam Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 21:36, 24 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:39, 24 Lis 2013    Temat postu:

Ale co z Laurą przecież tak łatwo nie odpuści?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zosia
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 543
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:49, 24 Lis 2013    Temat postu:

Cóż ,Laura jak zwykle sprawia kłopoty...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:09, 25 Lis 2013    Temat postu:

Laura stale miesza. Na szczęście chyba tym razem jej się nie uda skłócić zakochanych. Co dalej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:54, 25 Lis 2013    Temat postu:

Laura nie byłaby sobą,gdyby nie weszła między zakochanych i nie próbowała zamącić,a nawet zniszczyć wspaniałego związku...jest jak pies ogrodnika-sama nie chce,drugiemu nie da!Zorino,co dalej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:15, 26 Lis 2013    Temat postu: Szcześliwe miejsce

Kilka tygodni później Laura otworzyła drzwi ,słysząc pukanie.
Mowę jej odjęło ,gdy zobaczyła w progu Willa.
-Mogę wejść -spytał a ,ona skinęła głową.
Zamknęła za nim drzwi.
Chwycił ją w ramiona i obsypał pocałunkami.Najpierw je przyjęła ,a później wyrwała się z jego ramion i z całej siły uderzyła w twarz.
-Kochanie -zaczął Will.
-Ty podły łajdaku -powiedziała Laura. Pisałam ,a nie odpowiedziałeś na żaden mój list. A teraz wracasz jak gdyby nigdy nic.
-Nie miałem odwagi wrócić ,dopóki Adam był chory -wyznał Will. Cały czas miałem uczucie ,jakby ten wypadek to była moja wina. To ja powinien zostać ukarany za to ,że uwiodłem narzeczoną kuzyna.
Zapadła cisza. Laura wpatrywała się w jego piękną twarz ,twarz jak ze snu ,te piwne oczy , mały dobrze przystrzyżony wąsik i usta.
Gdy się uśmiechał mało kobiet zostawało na to obojętnych ,bo jego uśmiech mógł rozstąpić bryłę lodu ,a nie tylko jedno serce.
Wtedy gdy pocałował ją po raz pierwszy wróciły do niej dawne marzenia o miłości ,namiętności i romantycznych porywach.
Adam dawał jej poczucia bezpieczeństwa ,także finansowego ,był mądry i spokojny ,lubił Peggy ale nie nigdy by ją rozumiał tak dobrze jak Will.
Nie patrzył na nią tak jak Will ,że czuła się najpiękniejszą ,najwspanialszą ,najcudowniejszą ,kobietą na świecie.
Gdy odkryła ,że jest w ciąży ,wpadła w panikę ,że zostanie samotną matką z dwójką dzieci ,napiętnowaną społecznie ,rozwiązłą wdową.
Ciocia namówiła ją wiec do tego by w tej sytuacji ,zmusiła Adama do ślubu ,wmawiając mu ,że to jego dziecko.
Teraz gdy Will wrócił ,wszystko się skomplikowało.
-Wyjdź za mnie -powiedział nagle Will i ku zaskoczeniu Laury kleknął na kolanach.
-Will ja -Laura przełknęła ślinę. Ja nie mogę.
-Dlaczego nie możesz -spytał Will z uśmiechem. Nie kochasz mnie ?
-Wstań -powiedziała z nietypową dla niej stanowczością. Wyglądasz jak wariat. Peggy może wejść i zobaczyć cię tutaj. Nie rozumiesz ,ja.
-Adam mi wszystko powiedział -wytłumaczył Will. To moje dziecko prawda ?
Spojrzał na nią i jego twarz gwałtownie zmieniła wyraz.
-Rozumiem -rzekł po chwili. Nie jestem bogaty i nie zbuduje ci pięknego domu. Nie sądziłem ,że jesteś taka wyrachowana.
Wyszedł a Laura po chwili wybiegła za nim.
Tak jak stała w domowej ,jasnobłękitnej ,jedwabnej sukience ,mimo ,że na dworze lał ulewny ulew.
-Will poczekaj -zaczęła nerwowo. Co zamierzasz zrobić ?
-Wyjadę -odparł nawet nie patrząc na nią.
-Gdzie -spytała. Nie możesz wyjechać.
-Jest tyle miejsc na świecie ,które chciałabym zobaczyć -rzekł Will. Jestem czcicielem Boga Wędrowców i nigdzie nie zagrzewam miejsca na stałe.
-Zabierz mnie ze sobą -Laura wygięła śmiesznie usteczka ,jakby prosząc o pocałunek. Sprzedam farmę ,zrobię wszystko co zechcesz ,tylko nie zostawiaj mnie tu samej.
Objął ją mocno i całowali się długo ,a deszcz lał i lał ...

Adam i Róża byli w bryczce i tego słonecznego dnia pokazywał jej widok na całą Ponderosę.
Zewsząd otaczały ich wielkie dumne ,ponure sosny ,jezioro migotało diamentowym pyłem a z daleka było widać Wirginia City ,gdzie był bank ,kościół ,saloon ,szkoła i więzienie.

-Tutaj zbuduje nasz dom -powiedział Adam do Róży. Będziemy mieć dwójkę dzieci i dużego psa .
-Ja wolę koty -odparła Róża z uśmiechem.
-Przyzwyczaj się do tego ,że ze mną nie będziesz miała łatwo -rzekł Adam patrząc z zachwytem na jej twarz.
-To ty się przyzwyczajaj ,że nie będę ci potakiwać na każdym kroku -odparła Róża.
-Jak cię poznałem to pomyślałem ,że jesteś wariatką -przyznał szczerze. Wrzeszczysz na biednego kalekę i nazywasz mięczakiem.
-Bo zachowywałeś się jak palant -rzekła Róża Spencer.
-A potem myślałem o twoich ustach.
-Są okropne wiem -rzekła Róża. Takie wielkie.
-Nie -stwierdził Adam ,są piękne. Ty byś nie wywołała wojny trojańskiej i dotrzymała obietnicy ,nawet w tym obecnym ,zwariowanym świecie. Już tamtej nocy gdy siedzieliśmy i graliśmy w warcaby ,chciałem cię pocałować. A później,nie mogłem wyznać co czuje ,tak mnie mroziłaś tą przyjaźnią.
-Proszę jej nie lekceważyć panie Cartwright -odparła Róża.
Zajechali pod dom w Ponderosie i pomógł jej wysiąść z bryczki.
-To naprawdę szczęśliwe miejsce -powiedziała Róża.
-Spójrz na nich -Hoss poklepał Joe po plecach. A nie mówiłem ,że będą idealną parą ?
-To ja to mówiłem -sprostował Joe.
-Nie ,to był mój pomysł -upierał się Hoss.
-To był mój pomysł -zripostował Joe .
-Zaraz cię walnę ,skoro mówisz ,że mój pomysł to był twój pomysł -zdenerwował się Hoss.
Już złapał młodszego brata za koszulę, gdy Adam i Róża podeszli do nich.
Hoss puścił braciszka.
-Jest tata -spytał Adam. Chcieliśmy wam powiedzieć coś ważnego.
-Gratulację -Joe uścisnął dłoń starszego brata a Hoss mało nie zmiażdżył Róży ,swoim niedźwiedzim uściskiem.
-Zaraz -rzekł Adam ,ale nawet nie wiecie o co chodzi.
-O waszym ślubie -odparł Hoss ,od dawna ćwierkają wszystkie wróbelki.
-A ja wcale nie zniszczyłem tamtych zaproszeń -rzekł Joe ,tylko schowałem je do stodoły. Wystarczy ,tylko zmienić datę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 14:32, 26 Lis 2013, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:23, 26 Lis 2013    Temat postu:

Ale braciszkowie byli oszczędni Smile Tylko datę zmienić i już nie wydadzą na zaproszenia Smile Dobre ... i nareszcie spokój z Laurą ... Czy nic się juz im nie przydarzy? Czy będzie jeszcze ciąg dalszy?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 12:24, 26 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:28, 26 Lis 2013    Temat postu:

Will ma zdolności do pojawiania się w ostatniej minucie,gdy Laura była już na dobrej drodze do skłócenia Adama i Róży...teraz przynajmniej wyjedzie z wyśnionym ukochanym i przestanie bruździć...tak myślę Wink Co dalej,Zorino?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:29, 26 Lis 2013    Temat postu: Szcześliwe miejsce

Teraz napisze coś bardziej westernowego w tym wątku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:46, 26 Lis 2013    Temat postu:

czyli niby wszystko zmierza ku happy endowi Smile chyba ze nam cos zaserwujesz...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:00, 26 Lis 2013    Temat postu: Szcześliwe miejsce

Joe Cartwright pojechał ,załatwić jakieś sprawy urzędowe do miasteczka Libreville.
Miał przy sobie dużą sumę pieniędzy za sprzedaż bydła.
To był wyjątkowo gorący ,upalny dzień.
Joe wszedł do hotelu i uśmiechnął się do uroczej blondynki siedzącej w recepcji.
-Czy są wolne pokoje -spytał uwodzicielskim tonem.
-Został nam tylko jeden -powiedziała dziewczyna.
-Odpowiada mi to -zgodził się Joe.
-Musi pan zapłacić z góry -stwierdziła młoda kobieta.
Joe wyjął z kurtki plik ,grubych banknotów. Młoda kobieta ,patrzyła na to zafascynowana.
-Jak ma pani na imię -spytał Joe.
-Flora Milton -odpowiedziała dziewczyna.
-Piękne imię ,dla pięknej dziewczyny -Joe uśmiechnął się czarująco. Jak zawsze był przekonany ,że jego orzechowe ,kręcone włosy i oczy oraz słodki uśmiech robią piorunujące wrażenie na każdej pannie. I każda tylko na niego czeka i o nim marzy.
Udał się do pokoju i lęgnął na łóżko ,bo mimo wszystko był bardzo zmęczony.
Kilka godzin później,ktoś zaczął szarpać go za ramię .
Zobaczył przed sobą ,młodego ,wysokiego ,chudego chłopaka na którego piersi wisiała dumnie gwiazda szeryfa.
-To na pewno on -Flora wskazała palcem wskazującym w stronę Joe. Dokonał napadu na bank .
-Co-Joe nie był pewien czy jeszcze nie śni. Ja nazywam się Josef Cartwrwright z Ponderosy.
-A ja jestem świętym Mikołajem -odparł chłopak. O pardon ,nie przedstawiłem się. Gary Beck.
-Nie czas na uprzejmości -stwierdziła zimno Flora. Aresztuj go ty bęcwale.

-To jakaś pomyłka -Joe chodził po areszcie z kąta w kąt. Mówię ,że nie napadłem na żaden bank. Idź do pana Carsona ,on potwierdzi ,że przyjechałem tu by mu sprzedać bydło ,z Ponderosy należące do mojego ojca.
Gary Beck podrapał się w głowie i wyszedł poszukać pana Carsona.
Pół godziny później Gary wszedł do aresztu w towarzystwie ,grubego ,szpakowatego Mata Carsona.
Joe uśmiechnął się z ulgą ,pewien ,że za chwilę to wszystko się wyjaśni ,wyjdzie z aresztu i wróci do domu.
-Ten człowiek zaczął Gary zwracając do Mata Carsona ,twierdzi ,że dzisiaj rano kupił pan od niego 50 sztuk bydła. To prawda ?
-Nigdy nie widziałem ,tego człowieka -odparł Mat Carson.
-Przecież widzieliśmy się rano -zawołał Joe. Jak pan może tego tego nie pamiętać ?
-Wobec tego musisz zostać w areszcie -stwierdził Gary.
-On kłamie -Joe przestał panować nad sobą. Nie wiem dlaczego ale kłamię. Wypuść mnie stąd ty baranie.
-Niebezpieczny człowiek -stwierdził Matt Carson ,zamykając za sobą drzwi.
Joe zaczął walić w kraty aresztu.
-Nie wypuszczę cię stąd aż do procesu -powiedział spokojnie Gary. A za niszczenie mienia państwowego dostaniesz grzywnę w wysokości 100 dolarów.
Joe usiadł na więziennej pryczy.
-Ile razy mam powtarzać ,że nie napadłem na wasz bank -rzekł ze złością. Jak taki tuman jak ty ,mógł zostać szeryfem ?
-Jestem tylko zastępcą -wyjaśnił Gary. Szeryf Gibson wyjechał ,szukać Białego Jelenia ,który uciekł z rezerwatu i obciął swojej żonie nos .
-Ile ukradli z waszego banku -spytał Joe z mimowolną ciekawości.
-200 tysięcy ,tyle ile znalazłem przy tobie -odpowiedział Gary. Chcesz się napić kawy ?
W tej chwili ktoś zapukał do drzwi. W progu stanęła śliczna dziewczyna o kasztanowych włosach ,zielonych oczach i słodkim uśmiechu .
Była w różowej muślinowej sukience z bufiastymi rękawami , włosy miała zaplątane w warkocz.
-Nelly -nie powinnaś tu przychodzić -powiedział Gary. Twój ojciec nie będzie tym zachwycony .
Nelly spojrzała w stronę Joe i podeszła bliżej krat.
-Wiec ty napadłeś na bank mojego ojca -powiedziała z wyrzutem. Jak ci nie wstyd ,okradać biedne wdowy i sieroty ,które przechowały tam swoje ostatnie oszczędności. Skąd się bierze czelność do podobnej bezczelności?
--Nie jest mi wstyd -odparł Joe, bo ja tego nie zrobiłem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 16:41, 26 Lis 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:09, 26 Lis 2013    Temat postu:

Co zrobi teraz Joe? Czekam na dalszy ciąg.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin