Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Znak Zorro -Nowe życie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:57, 11 Sie 2018    Temat postu: Znak Zorro -Nowe życie

-Zorro tak się nas przestraszył ,że uciekał gdzie pieprz rośnie -rzekł sierżant Garcia ,relacjonując kapitanowi nocne wydarzenia.
-Niebywałe -odparł Luis Ramon z pozornym spokojem. Dokonał pan wyczynu. Może pan usiądzie ?
-Dziękuję ,postoje -rzekł sierżant.
-Siadaj -rzekł komendant ,niemal popychając Garcię na krzesło.
Sierżant jęknął z bólu.
-Ja ci powiem ,co się tam naprawdę wydarzyło -rzekł kapitan Ramon.
Zorro się wcale was nie przestraszył ,tylko zostawił swój znak na twoim tłustym tyłku.
To największa kompromitacja naszej armii ,odkąd weszliśmy do tego kraju.
Tyłek hiszpańskiego oficera ,powinien być nietykalny ,zrozumiano.
-Tak jest panie kapitanie -odparł zgnębiony Garcia.
-Masz mi jeszcze coś do powiedzenia ?
-Powinien był dalej służyć w marynarce -rzekł prostolinijny sierżant.

Diego Vega miał twarz słodką i miękką niczym świeża brzoskwinia.
Ciemne włosy ,cienki prosty nos ,arystokratyczne rysy ,mały czarny wąsik nad subtelnie wykrojonymi ,zmysłowymi wargami.
Najpiękniejsze na świecie piwne oczy i uśmiech ,oraz otaczająca go aura ciepła ,życzliwości i czegoś bardzo miłego.
Nosił zawsze świetnie skrojone ubrania z niedbałą swobodną elegancją ,zupełnie jakby nie zdawał sobie sprawy z ich wspaniałości.
Pod maską dandysa i znudzonego fircyka z wiedeńskiej kawiarni ,krył się młody ,człowiek ,uparty ,porywczy i energiczny.
Był niczym czujna pantera ,zawsze gotowa do skoku.
W jednej osobie było dwóch różnych ludzi ,tajemniczy Zorro ,postać jak z bajki i Dela Vega ,szanowany obywatel miasta.
Były to dwie strony tej samej monety.

-Myślisz ,że Zorro zdąży zanim kapitan powiesi tego biedaka -spytał szeptem kapral sierżanta.
-Na pewno zdąży na czas -odparł sierżant z przekonaniem.

-I gdzie jest ten wasz Zorro -spytał złośliwie kapitan Ramon. Boi się pojawić w mojej obecności.
Kapitan Ramon był bardzo umięśniony i silny. Wzrost i postawa czyniły z niego dość przystojnego mężczyznę.
-On tam jest ,na dachu -krzyknął sierżant.
-Łapcie go ,zabijcie -rzekł kapitan.
-Nie odmówię wam panowie ,przyjemności sprawdzenia waszych ostrzy -odparł Zorro z typową dla siebie radosną nonszalancją.
Zorro był najlepszym szermierzem na świecie i nawet dobrze wyszkolone wojsko nie miało z nim szans.
Garnizon w Los Angeles składał się większości z oferm i wyrzutków.
Zorro wziął linę ,zeskoczył z dachu i uwolnił więźnia.
-Niezły ze mnie Tarzan -rzekł jakby do siebie. Powinien występować w cyrku.
Po pokonaniu 15 wojaków ,przyszedł czas na pojedynek z kapitanem.
-Nareszcie sami -rzekł kapitan ,zwracając się do Zorro.
-Przykro mi kapitanie ,ale nie jest pan w moim typie -odparł Zorro.
Dwa nagie miecze zderzyły się ze sobą ,a po chwili upokorzony komendant leżał na ziemi ,a na jego mundurze pojawił się znak Z.
-Garcia czemu mi nie pomagasz ?
-Przecież pomagam -odparł sierżant.
Ramon wstał ,otrzepał się i spojrzał z pogardą na sierżanta.
-Gdzie on jest ?
-Pojechał tam.
-Tam ,to znaczy gdzie ?
-Tam -odparł bezradnie sierżant.
-Ty pacanie -rzekł kapitan wpadając w szał. Degraduję cię ,powyrywam ci wszystkie guziki.
-A nie mógłby mnie pan rozstrzelać lub powiesić ,tak jak mi pan to zawsze obiecuje ?
-Jedziemy do kościoła ,pewnie tam się znowu ukrył -rzekł kapitan.

-Kto tu dowodzi -spytał kapitan wchodząc do świątyni.
-Moja skromna osoba -odparł ksiądz Felipe.
-Szukamy parszywego psa -odparł komendant.
-Nie widziałem żadnych zwierząt -rzekł ksiądz.
-Bo to nie zwierzę ,tylko człowiek ,bandyta -odparł kapitan Ramon.
-Możecie przeszukać kościół -rzekł dobrotliwie ksiądz.
Żołnierze przeszukali kościół ,ale nic nie znaleźli.
-Gdyby się okazało księżulku ,że coś przed nami ukryłeś to obetnę ci uszy -rzekł Ramon zwracając się do księdza Felipe.
-Jak obetniesz mi uszy, to poskarżę się Zorro -odparł rezolutnie ksiądz Felipe.
-Chrystus chyba uczył ,że trzeba nastawiać policzek.
-Policzek ,ale nie całe ciało -rzekł Felipe z trudem hamując złość.
Mam nadzieję kapitanie ,że po śmierci trafisz w pewne bardzo gorące miejsce.
Kapitan roześmiał się szyderczo ,słysząc te słowa.
-Myślę ,że Zorro może schronił się w gospodzie -rzekł sierżant Garcia.

-Witam sierżanta -rzekł Diego. I pana ,panie kapitanie. Gorący dzisiaj dzień prawda. Na pewno się panowie chętnie napiją wina.
-Konstancjo -rzekł Diego zwracając się do barmanki ,przynieść jeszcze dwie butelki. Na mój rachunek.
-Oczywiście -odparła gruba barmanka.
-Słyszałem ,że Zorro ,znowu wam uciekł -rzekł Diego ,zwracając się do kapitana.
-Co ty tam wiesz Dela Vega -prychnął kapitan.
-Że też pan się nie boi -odparł Diego. Pański spokój wobec tego szaleńca jest godny podziwu.
-Jestem żołnierzem ,niczego ,ani nikogo się nie boję. Tym bardziej tchórza ,który robi znaki na ścianach-odparł Ramon.
-Tak -zgodził się się Diego. Gdy studiowałem w Madrycie ,też tam był podobny przypadek. Nikt nie traktował na początku poważnie tego wariata ,który robił znaki krzyża na ścianie. A potem zabił 40 lub 50 osób.
-50 osób -powtórzył Ramon ,który nagle zbladł.
-Na pana miejscu ,poprosił bym przełożonych ,by mnie przenieśli w jakieś spokojniejsze miejsce -rzekł Diego. Do San Escobar ,tam żaden Zorro pana nie dopadnie.
-Muszę wracać do swojego biura -rzekł kapitan.
Po wyjściu komendanta ,młody Dela Vega uśmiechnął się leciutko pod wąsem.
Był mistrzem psychologicznych gierek i subtelnej drwiny.
Wiedział ,że jeśli kapitan połknął haczyk z nieistniejącą republiką San Escobar ,to ma go już w swoim szachu.





Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 16:01, 11 Sie 2018, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:06, 11 Sie 2018    Temat postu:

Kapitan niepotrzebnie złości się na sierżanta Garcię. Sam też nie mógł pokonać Zorro. Złapać również. Zorro wymknął się kapitanowi i go ośmieszył.
Diego de la Vega jakby nic się nie wydarzyło siedział sobie w gospodzie i pił wino. Nawet zażartował z kapitana Ramona Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:17, 15 Sie 2018    Temat postu: znak zorro -nowe życie

-Przyznaję ,że wiadomość o waszych zaręczynach mnie zaskoczyła -rzekł Ricardo ,zwracając się do Anny Marii.
Jak to możliwe ,że twoja miłość do Zorro ,tak nagle wyparowała ?
-To nie była miłość,tylko fantazja młodej dziewczyny -odparła Anna Maria spokojnym i pogodnym tonem. To Diego pokochałam naprawdę.
-Ciężko mi w to uwierzyć ,że jakaś kobieta może chcieć poślubić takiego ślamazarnego Diego ,fajtłapę i mola książkowa -wyznał Ricardo.
-Niezdarny Diego ma tyle uroku ,że każdą mógłby oczarować -odparła Anna Maria ,nie tracąc rezonu.
Diego był w bibliotece ,gdy przyjaciel podszedł do niego.
-Gratulacje -rzekł Ricardo. Może mi zdradzisz sekret ,jak uwiodłeś Annę Marie ?
-Jakby to powiedzieć -odparł Don Diego ,uśmiechając się pod wąsem ,może po prostu miałem szczęście.
I Diego zostawił z tą odpowiedzią ,zbaraniałego ze zdumienia Ricardo.
Anna Maria i Diego spacerowali później w wiele księżyca i rozmawiali o wszystkim.
-Ludzie w mieście ,nie tylko Ricardo się dziwią ,że wychodzisz za mnie -rzekł Diego.
-Nie obchodzi mnie to co myślą ,kocham cię i tylko to się liczy -odparła młoda kobieta.
-Wiedziałem ,że jesteśmy dla siebie stworzeni ,od momentu gdy próbowałaś oblać mnie winem -rzekł mężczyzna ,patrząc z zachwytem na prześliczną twarz młodej kobiety.
-Zawsze będziesz mi to wypominał -spytała z lekką pretensją w głosie Anna Maria. Nie możesz o tym zapomnieć ,że na początku byłam dla siebie taka nieprzyjemna.
-Nie chce o tym zapomnieć -rzekł Diego ,bo to jedno z moich najpiękniejszych wspomnień. Doskonałe wychowana młoda dama ,która traci panowanie nad sobą.
Pomyślałem ,dziewczyna ,jedna na milion ma odwagę mówić co czuję ,bez owijania w bawełnę.
Przed oczami Anny Marii stanęły dawne dni.

Służąca otworzyła drzwi i wpuściła do środka młodego mężczyznę ,który przedstawił się jako Don Diego de la Vega.
Koniecznie chciał się widzieć z ojcem Anny Marii.
Anna Maria przedstawiła się i zaprowadziła gościa do salonu ,gdzie za chwilę miał się pojawić jej ojciec.
Jak każda kobieta zwróciła od razu uwagę na fakt ,że Diego jest przystojny ,wręcz nieziemsko piękny.
Wysoki brunet ,cienki w pasie ale miał szerokie ramiona.
Charakterystyczny mały czarny wąsik nad subtelnie wykrojonymi ,czerwonymi niczym świeże truskaweczki wargami.
Rysy jakby wyrzeźbione ,delikatną ręką mistrza.
Przepastne oczy ,w których czaił się wesoły ,łobuzerski błysk.
Był doskonałe ubrany ,a głos zdradzał obycie i wykształcenie zdobyte w najlepszych szkołach.
Diego usiadł na fotelu ,a po chwili wstał bo do pokoju wszedł Verdugo.
Człowiek w średnim wieku o siwych włosach i wąsach.
-Witam -rzekł zwracając się do młodego mężczyzny. Czyli to pan jest przyjacielem mojego dawnego przyjaciela Alejandro de la Vegi ?
-Tak -odparł Diego.
-Czyli przyjechał pan do Montery z Los Angeles i przywiózł mi pieniądze ?
-Dzisiaj rano ,gdy byłem w hotelu zostałem napadnięty -rzekł Diego.
-Nie jest pan zaskoczony -stwierdził
arystokrata po chwili ,bo będąc przebiegłym szachistą obserwował ludzi bardzo uważnie.
-No cóż ,takie sytuacje zdarzały się już wcześniej -odparł Verdugo.
-Zastanawia mnie skąd bandyci wiedzieli ,ile dokładnie mam panu przywieść -rzekł mężczyzna.
-Sugeruje pan ,że miałem coś wspólnego z tym napadem -spytał Verdugo ,wyraźnie zirytowany.
-To pan to powiedział -odparł spokojnie młody de la Vega.
Do pokoju weszła Anna Maria ,niosąca w ręku szklanki z winem.
Diego uśmiechnął się do niej ,bo wyróżniała się wyjątkową urodą.
Miała ciemne włosy ,cienką talię ,błyszczące oczy ,patrzące na świat pewnie i z przekonaniem ,że widzi najlepszy ze światów.
Cera biała jak śnieg ,a usta czerwone jak krew.
Różowa sukienka ,doskonale dobrana i podkreślająca jej figurę ,bo była zgrabniutka jak mało która dziewczyna.
-Dzisiaj taki gorący dzień -rzekła uśmiechając się do Diego ,że pomyślałam ,że chętnie się pan napije. Mam nadzieję ,że zostanie pan tutaj dłużej i będzie do nas często wpadał.
-Z pewnością tak będzie -odparł Verdugo. Pan Dela Vega szuka odpowiedzi na wiele pytań.
-Jakich pytań -spytała zdumiona Anna Maria.
-Na przykład takich czy twój ojciec nie jest złodziejem i zdrajcą -rzekł Verdugo.
-Nie ujął by tego w ten sposób -odparł Diego.
-Jak pan śmie -rzekła Anna Maria zwracając się do Diego.
Wpadła w złość i wyglądała niczym aksamitny młotek.
-Hiszpania toczy wojnę ,mój ojciec się naraża sprowadzając dostawy z stamtąd i co otrzymuję w zamian ?
Pan nie jest wart mu butów czyścić.
Anna Maria zamachnęła się na młodego mężczyznę ,chcąc wylać na niego wino ,Diego wykazał się jednak błyskawicznym refleksem.
-Wino wygląda na doskonałe ,szkoda by się zmarnowało -rzekł z uśmiechem.

Ich drugie spotkanie przebiegło niewiele lepiej.
-Czemu pan tu przyszedł -spytała Anna Maria.
-Muszę się spotkać z pani ojcem -odparł Diego.
-Ojciec nie może z panem rozmawiać. Odnowiła się stara rana i leży w łóżku.
-Doprawdy ?
-Tak ,proszę stąd wyjść.
-Muszę z pani ojcem porozmawiać na temat pewnej ważnej sprawy -odparł Diego.
-Znam ja te pańskie sprawy -rzekła Anna Maria znowu wpadając w gniew.
Znowu będzie pan obrażał mojego ojca swoimi insynuacjami.
Niech pan stąd wyjdzie.
-To naprawdę bardzo ważne ,poczekam na pani ojca -odparł Diego.
Usiadł sobie na fotelu.
-Gdyby kapitan Ramon tu był ,to kazałabym pana wyrzucić.
-Ale go nie ma ,wiec skorzystam z okazji -Diego uśmiechnął się z uroczą złośliwością.
-Dobrze wobec ,tego będę tak samo uparta jak pan -rzekła Anna Maria i z zagniewaną miną usiadła na drugim fotelu.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Śro 11:32, 15 Sie 2018, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:25, 15 Sie 2018    Temat postu:

Stare przysłowie mówi: Kto się czubi, ten się lubi Very Happy Jak widać to się sprawdza Very Happy Diego i Anna Maria zaczęli swoją znajomość od kłótni, ale ... po jakimś czasie przekształciło się to w uczucie. Niewiele osób zna prawdziwy obraz Diego, dlatego pewnie wszyscy dziwią się, dlaczego dziewczyna wybrała takiego gogusia Very Happy Ciekawe, czy Diego kiedyś odkryje swoją prawdziwą tożsamość.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:15, 25 Sie 2018    Temat postu: znak zorro -nowe życie

Rosi-ta Mendes,była niewysoką dziewczyną o delikatnych dłoniach ,czarnych włosach i oczach oraz pełnych ustach i pięknym uśmiechu.
Tym uśmiechem czarowała prawie wszystkich mężczyzn ,lecz do tej pory nie wyszła za mąż.
W dzieciństwie ona i Diego ,przysięgali sobie ,że się pobiorą gdy dorosną i przez wiele lat ,które spędziła w Hiszpanii ,myślała tylko o nim.
Jego przemiana z odważnego chłopca w tchórzliwego wielbiciela poezji i dandysa ,rozmawiającego tylko o poezji ,odkrywającej nowe rozkosze i piękności ,bardzo ją rozczarowała.
Teraz gdy zaręczył się z Anną Marią ,nie zamierzała zawracać sobie nim głowy.
-Dzień dobry panie doktorze -rzekła dziewczyna ,uśmiechając się promienie do doktora Gonzalesa.
Doktor Gonzales odwzajemnił uśmiech.
Był przystojnym ,wysokim brunetem z ciemną brodą ,którego sympatyczny ,ciepły uśmiech budził zaufanie.
-Dzień dobry panienko -odparł młody lekarz.
-Słyszał pan o tym ,że Zorro uratował hrabiego Lamberta i sam pokonał czterech żołnierzy ?
-Tak słyszałem -rzekł doktor. Widzę ,że panienka go podziwia jak wszystkie damy w okolicy.
-Uważam ,że jest cudowny -odparła Rosi-ta z rozmarzeniem.
-Z pewnością -zgodził się doktor Gonzales. Ale nie tylko walcząc ze szpadą ,można naprawić świat.
-Mówi pan jak mój przyjaciel Diego -rzekła Rosi-ta z pewnym rozdrażnieniem. Który interesuję się tylko książkami.
-Książki są bardzo ważne -odparł młody lekarz. Dzięki nim mogłem zdobyć wiedzę by pomóc ludziom chorym i biednym.
-Nie umie pan walczyć szpadą ?
-Umiem ,ale nie chce -rzekł Gonzales.
-Dlaczego ?
Lekarz milczał i dziewczyna zrozumiała ,że poruszyła drażliwy temat.
-Przepraszam ,nie chciałam być wścibska ani pana urazić -rzekła Rosi-ta.
-Nie gniewam się -odparł lekarz. Mogłaby mi pani mówić po imieniu?
To było mniej formalne. Jestem Filip.
-Dobrze panie doktorze ,to znaczy Filipie.
Przez chwile patrzyli na siebie w milczeniu i coś jak iskierka sympatii ,przebiegło między nimi.
Młody doktor wrócił do swojego gabinetu i pogrążył się w myślach.
Nikt w Los Angeles nie wiedział ,że kiedyś mieszkał w Barcelonie i był mistrzem w szermierce.
Kiedy jednak poważnie zranił w pojedynku swojego dawnego przyjaciela ,który wkrótce potem zmarł ,Filip dręczony wyrzutami sumienia postanowił zostać lekarzem ,by odpokutować swoje winy.

-Witaj Rosita -rzekł Filip z uśmiechem.
-Witam -odparła młoda kobieta.
-Czy to prawda co mówią ,że wybierasz się do klasztoru ?
-Żona mojego ojca Inez ,uważa ,że to było by dobre miejsce dla mnie -odparła młoda kobieta. Amelia twierdzi ,że Inez jest zazdrosna o moją urodę i dlatego chce mnie tam wysłać.
-Amelia ma rację -odparł młody doktor.
-Uważasz ,że jestem ładna ?
Młody lekarz przez chwile milczał ,przypatrując się młodej dziewczynie.
Wszystko zauważył i ocenił ciemne włosy ,delikatną cerę ,świeże usta złożone jakby do pocałunku.
Zbudził się w nim czciciel piękności ,który chciałaby postawić dziewczynie pomnik i pod nim napisać jedno słowo ,wiosna.
Młoda młodością maju i świeżo rozmiękłych fiołków.
-Nie ,nie jesteś ładna -rzekł patrząc prosto w jej ciemne oczy. Jesteś piękniejsza niż czerwcowy poranek.
-Naprawdę tak uważasz ? Nikt mi ,tego nigdy nie powiedział.
-A powinnaś tego słuchać każdego dnia -odparł mężczyzna.
Delikatnie przyciągnął ją do siebie i dotknął ręką jej policzka.
W tym momencie służąca i przyzwoitka Rosi ty ,Maria chrząknęła znacząco i magiczna chwila uleciała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 7:18, 25 Sie 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:03, 25 Sie 2018    Temat postu:

Cóż, nie każdy jest wyrozumiały i Rosita nie może znieść tego lalusiowatego Diego. Na szczęście chyba doktor Gonzales potrafi z nią rozmawiać. Chyba go lubi. On ją z pewnością uwielbia. To interesująca dwójka ludzi. Może się kiedyś bardziej polubią? Rosita do tego chyba ma problemy z macochą. Coś czuję, że Inez pragnie się pozbyć ładnej pasierbicy ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 7:58, 26 Sie 2018    Temat postu: znak zorro -nowe życie

-Zorro znowu upokorzył kapitana -rzekła Rosita zwracając się do młodego lekarza.
-Tak ,słyszałem o tym -odparł Filip. Co myślisz o kapitanie ? To dość przystojny mężczyzna.
-Myślę ,że Ramon jest napuszonym głupcem -rzekła dziewczyna ,uśmiechając się słodko.
-Wyraźnie wpadłaś mu w oko -zauważył Filip Gonzales.
-Niestety tak -odparła młoda kobieta. Na szczęście jedziemy wkrótce znowu do Madrytu.
-A więc wracasz do domu ?
-Tak. Czy chciałeś mi coś powiedzieć ?
-Chyba nie.
Na twarzy Rosi-ty odmalowało się wyraźne rozczarowanie ,ale nic nie powiedziała.
Spojrzała na doktora ,na tą jego twarz ,która nie była młoda ani stara ,na te ciepłe ,niebieskie życzliwe oczy ,które z każdym dniem były jej coraz bliższe.
Ale słowa na które czekała nie padły ,zawisły w próżni ,niewypowiedziane.
Filip wrócił do swojego gabinetu ,zły na samego siebie ,że nie odważył się spróbować.
Cóż jednak on nie mający majątku ,ani nazwiska mógł dać dziewczynie z takiej zamożnej rodziny ,pięknej ,zachwycającej urodą jak z obrazu ?

-Widzę ,że lubisz doktora -zauważyła Amelia ,czesząc włosy Rosi ty.
-Jego wszyscy lubią -odparła Rosita nieco wymijająco.
-Zauważyłam jak ci oczy błyszczą ,gdy go spotykasz na mieście -stwierdziła stara piastunka.
-Nie powiedział ,że będzie za mną tęsknił ,gdy wyjadę -w głosie Rosi-ty pojawiła się nutka żalu.
-Powiedział ,dostrzegłam
to w jego oczach -rzekła Amelia z łagodnym ,wyrozumiałym uśmiechem.

Rosita miała ciemne ,gładko ułożone włosy i oczy niebieskie jak niezapominajki.
Pod pozorami łagodności i słodyczy ,skrywała mocny charakter.
Tego dnia siedziała w salonie ,ubrana w swoją najlepszą ,różową ,muślinową sukienkę z koronkowym kołnierzem.
Amelia weszła i powiedziała ,że przyszedł pan doktor i czy panienka chce go przyjąć ?
Rosita się zgodziła i służąca wprowadziła Filipa.
Młody mężczyzna ,ubrany w swój najlepszy ,szary garnitur ,przez chwile patrzył w milczeniu na młodą kobietę.
Usiadł na fotelu.
-Czemu zawdzięczam pańską wizytę panie doktorze -spytała Rosita oficjalnym tonem.
-Byliśmy już na ty ,czemu mi znowu mówisz na pan ?
-To wynika z szacunku ,by podkreślić dystans ,który nas dzieli -odparła lodowatym głosem.
-Jesteś tak samo piękna jak w moim śnie ,a nawet jeszcze piękniejsza -rzekł mężczyzna . Dostałaś mój wiersz ?
-Nie. O jakim wierszu mówisz ?
-Chciałem ci powiedzieć coś bardzo ważnego -odparł Filip ,patrząc prosto w oczy Rosi ty. Że zakochałem się w tobie jak wariat.
-Mógłbyś to powtórzyć ?
-Kocham cię -rzekł mężczyzna. Porozmawiam z twoim ojcem i poproszę o twoją rękę ,tak jak należy.
-Myślałam ,że nigdy już tego nie powiesz -odparła Rosita ,której twarz rozjaśniła się niczym słońce. Że ciągłe będziesz nieśmiałym gamoniem.
Przepraszam. Nie, to chciałam powiedzieć.
Ja też cię kocham ,chyba od pierwszej chwili ,gdy cię tylko poznałam.
-Nie mam pieniędzy ani nazwiska ,nie mogę ci wiele dać.
-To nie ma dla mnie żadnego znaczenia -rzekła dziewczyna z przekonaniem.
-I nie dokonuję niesamowitych wyczynów jak Zorro.
-Zorro jest wspaniały -odparła dziewczyna. Bardzo go podziwiam ,ale to ciebie kocham.
-Mógłbym cię pocałować ?
-Pewnie ,już dawno mogłeś.
-Naprawdę -zdziwił się mężczyzna.
Wziął jej twarz w swoją ,pochylił się ,by pocałować jej wargi ,gdy usłyszeli chrząkanie Amelii ,która postanowiła znowu wejść.
Oboje się roześmieli.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 8:11, 26 Sie 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:28, 26 Sie 2018    Temat postu:

No tak. Rosita i chciałaby i boi się. Na szczęście jakoś się dogadali. Doktor jest nieśmiałym człowiekiem, taktownym i pełnym szacunku dla dam. Niełatwo było mu wyznać swoje uczucie. Rosicie również. Pomogła Amelia, która jest bardziej spostrzegawcza niż zakochana dziewczyna. I dobrze. Rosita i Filip to piękna i doskonale dobrana para.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:04, 01 Wrz 2018    Temat postu: znak zorro -nowe życie

Na palcu przed tawerną ,zgromadzili się ludzie oglądać pojedynek szermierzy.
Diego de la Vega stanął koło wozu ,obok sierżanta Garcii i kaprala.
-Senior Villa jest dobry -rzekł po chwili.
-Skąd pan wie -zdumiał się Garcia. Przecież nie ma pan pojęcia o florecie.
Może się pan o tym dowiedzieć ,tylko od kogoś ,kto jest w tej dziedzinie mistrzem.
-Jest dobry -rzekł żołnierz Reye w tej samej chwili.
-Tylko jedna osoba ,mogłaby go pokonać -stwierdził sierżant.
-Oczywiście -odparł Diego ,uśmiechając się z łagodną chytrością. Jest nim sierżant Garcia. Proszę spróbować.
-Nie mam nawet, pięciu peso by spróbować -rzekł sierżant obronnym tonem.
-Ale ja mam -przypomniał sobie szeregowiec ,którego twarz ,zdradzała od razu inteligencję ,a raczej jej brak.
-Głupcze -zdenerwował się sierżant. Zawsze gdy potrzebuję twoich pieniędzy ,to ich nie masz ,a masz wtedy gdy ich nie potrzebuje.
Nie mówiłem o sobie ,nie jestem aż tak dobry by walczyć z senior Villą.
Tylko Zorro mógłby go pokonać. Wiem co mówię ,bo walczyłem z Zorro wiele razy.
-I zawsze pan przegrywał -wypomniał mu Reye.
-To oczywiste -odparł Garcia. Nikt kto zadrze z Zorro ,długo nie pożyje.
Dlatego ja wciąż żyje.
Senior Villa zakończył pojedynek i zaczął się rozglądać za chętnym ,który chciałaby się z nim zmierzyć.
Był to przystojny ,młody człowiek ,wysoki ,smukły ,ciemnowłosy ze staranie wypielęgnowaną elegancką bródką.
Nagle jego spojrzenie spoczęło na Diego i podszedł do niego.
-A może pan spróbuje ? Nie ma pan blizn ,musi być pan doskonałym szermierzem.
-A nie pomyślał pan o tym ,że nie mam blizn ,dlatego ,że nie walczę -odparł Diego.
-Don Diego istotnie nie zna się na szermierce -rzekł sierżant. Jest za to ekspertem w wielu innych dziedzinach ,takich jak literatura czy wina.
-Ach tak -senior Villa uśmiechnął się ironicznie. Rzeczywiście słyszałem o panu ,że pan dość nietypowe zainteresowania.
W tym momencie do Diego podeszła młoda kobieta ,śliczna niczym fenicka księżniczka Europa .W błękitnej niczym chmurka na niebie sukience.
-Niech pan pozwoli ,że przedstawię panu moją narzeczoną Anne Marię Verdugo -rzekł Diego. To senior Villa.
-Ma pan dobry gust -odparł senior zwracając się do Diego.
A pani jest dużo piękniejsza, niż mi mówiono.
-Dziękuję -odparła Anna Maria z uśmiechem.
Młody mężczyzna skłonił się i pocałował kobietę w rękę ,zauważając kątem oka ,że Diego jest wyraźnie zazdrosny.
Villa pożegnał się i podszedł do swojego wspólnika ,małego bruneta ze śmiesznym wąsikiem.
-Nie zarobimy tu zbyt wiele ,jeśli czegoś nie wymyślimy -rzekł brunecik, zwracając się do Villi.
-To prawda -zgodził się mężczyzna.
-Może sprowokujesz tego Dela Vega do pojedynku ?
-Ten mięczak nie będzie chciał walczyć -odparł młody mężczyzna.
-Ale jego ojciec jest bogaty i zapłaci za to, by uniknąć plamy na honorze.

Diego zajęty był rozmową z sierżantem Garcią ,gdy nagle usłyszał krzyk.
Zobaczył ,że Anna Maria ma podartą sukienkę ,przez który było widać gorset i gołe piersi.
Odsunął dziewczynę ,podszedł do Villi i uderzył go w twarz tak mocno ,że aż zadudniło i szermierz upadł na ziemię.
-Zapłacisz mi za to De la Vega -rzekł Villa podnosząc się z ziemi. Żądam satysfakcji.
-Dobrze -zgodził się Diego.
-Ależ Don Diego nie możesz z nim walczyć -zaprotestował sierżant.
On żyje z pojedynków na pieniądze ,a ty nie odróżniasz końca szpady od jej początku. On cię zabiję.
-Niezbyt wesoła perspektywa -rzekł Dela Vega. Nie chce umierać ,ale nie mogę się wycofać sierżancie ,rozumie pan. To kwestia honoru.
-Ten człowiek szkolił się w zabijaniu -odparł Garcia.
-To prawda. Szkolił się w zabijaniu ,a pan szkolił się w piciu sierżancie.

Następnego dnia Alejandro ,Diego i Anna Maria omawiali zaistniałą sytuację.
-To wszystko moja wina -przyznał Diego. Jestem zbyt porywczy ,już mama mi to mówiła ,gdy jeszcze żyła.
Nie wiem kiedy mam myśleć jak Zorro ,a kiedy działać jak Diego.
-Nie obwiniaj się -rzekła Anna Maria. To naturalne ,że stanąłeś w mojej obronie. Myślę ,że Zorro powinien się tym Vilą zająć.
-Nie -sprzeciwił się młody mężczyzna. Ta sprawa nie dotyczy Zorro.
-Jak zamierasz wobec tego ,pokonać tak dobrego szermierza -spytał Alejandro.
-Mogę udawać niezdarę ,tak jak zawsze -odparł Dela Vega.
-By pokonać tak dobrego szermierza ,to nie wystarczy -rzekł ojciec ,zwracając się do Diego. Musisz wykorzystać całą zręczność Zorro.
-I wtedy się zdemaskuję.
-To chyba lepsze niż utrata życia -rzekł Alejandro de la Vega.

Ktoś zapukał do drzwi ,Bernardo otworzył.

-Jestem sekundantem senior Villi -przedstawił się mężczyzna.
On chce się z panem spotkać jutro po południu.
-Dobrze -oparł Diego. Niech pan ,przekażę ,że się stawie. Ojciec będzie moim sekundantem.
-Nie chciałabym pana martwić ,ale senior Villa zabił już wielu ludzi. Ale nie chce pana zabić.
-Też bym wolał uniknąć śmierci.
-Jest na to pewien sposób -mężczyzna uśmiechnął się przebiegle. Jesteście bogaci ,a senior biedny.
Nawet nie zauważycie ,braku kilku tysięcy peso.
Diego spojrzał na ojca.
-Odprowadzimy pana -rzekł Diego.
Wziął gościa z jednej strony ,a Alejandro z drugiej i wyrzucili mężczyznę na zbity pysk.

-Tak teraz to jest sprawa dla Zorro -rzekł Diego. Bernardo osiodłaj Tornado.
-Powodzenia synu -rzekł Alejandro.
-Dziękuję ojcze -odparł Diego.
Zdziwiony Diego zobaczył ,że przyjechał sierżant Garcia i koniecznie chce z nim rozmawiać na osobności.
-Mój koń okulał Don Diego ,możesz rzucić na to okiem ?
-No dobrze -zgodził się niechętnie Diego.
Diego pochylił się nad koniem ,a sierżant dał znak szeregowemu by uderzyć go kamieniem w głowę.
Mężczyzna padł nieprzytomny na ziemię.
-Wybacz mi Don Diego -rzekł sierżant ze smutkiem -ale to dla twojego dobra.
Byś nie zginął w tym pojedynku.
Zwiąż go i ukryj w szopie -sierżant zwrócił się do żołnierza.





-Czy widział pan dzisiaj mojego syna -spytał sierżanta ,zdenerwowany Don Alejandro ,wchodząc do biura kapitana.
-Martwi się pan ,bo nie wrócił na noc do domu -rzekł Reye.
-A skąd pan o tym wie -zdziwił się Alejandro.
-To zwykle powód zmartwienia każdego ojca -odparł szybko sierżant. Proszę się nie martwić. Don Diego się pewnie zabawił i zapomniał o poczuciu czasu ,jak to się zdarza młodym w jego wieku.
-A może ktoś go napadł i leży gdzieś związany -rzekł zdradziecko żołnierz Reye,a sierżant kopnął go ostrzegawczo w nogę ,by zamilkł.
-Przekażę senior Villi ,że z powodu nieobecności Diego ,pojedynek się nie obędzie -rzekł Garcia ,odprowadzając Alejandro do drzwi.
-Pan nie rozumie -odparł Alejandro. Jeśli mój syn się nie stawi ,ja będę musiał go zastąpić. Nie ma nic ważniejszego niż honor.
Alejandro wyszedł ,a sierżant spojrzał z wyrzutem na szeregowca.
-Widzisz co narobiłeś -rzekł Garcia z pretensją.
-Ja -zdziwił się Reye.
-Tak ,ty ,to był twój pomysł by napaść na Don Diego.
-Ale panu ,też się ten pomysł podobał -rzekł żołnierz obronnym tonem. By uratować Don Diego przed śmiercią.
-A teraz trzeba tam jechać do szopy i go uwolnić -odparł sierżant.
Nikt nie zwrócił uwagi na Bernardo ,który usłyszawszy te informację ,postanowił sam uwolnić Diego.
Udało mu się tam dotrzeć przed sierżantem i przynieść Diego strój Zorro.

-Pański synek zwiał prawda -rzekł Villa podchodząc w tawernie do Alejandra.
Wiedziałam ,od początku ,że to mięczak. Pewnie teraz siedzi w górach i trzęsie się portkami ze strachu.
-Mój syn nie jest tchórzem -odparł Don Alejandro.
-Wystarczy ,że pójdziesz ze mną do mojego pokoju ,dasz pieniądze ,dyskretnie załatwimy sprawę i będzie po krzyku -odparł senior Villa.
-Nie mam zamiaru panu płacić.
-W żyłach Dela Vegów ,płynie woda ,nie krew -rzekł arogancki szermierz.
Don Alejandro na tę zniewagę ,chlusnął mu prosto w twarz wodę ze szklanki.
-Zapłacisz mi za to dziadku.

Mężczyźni wyszli przed tawernę ,by się pojedynkować.
-A może spróbuję się pan zmierzyć ze mną ?
Senior Villa odwrócił się.
Przed nim stał młody mężczyzna ,ubrany w charakterystyczny czarny płaszcz ,mający na twarzy wielką maskę ,w której wyglądał jak złodziej.
-Zorro ,z przyjemnością ,odbiorę nagrodę za twoją głowę -odparł zarozumiałe ,senior Villa.
W powietrzu rozległ się świst floretów ,a ludzie oglądali z zapartym tchem pasjonującą walkę.
Na początku pojedynek był wyrównany ,ale po upływie pół godziny senior Villa stracił opanowanie ,a technika i zręczność lisa wzięły górę.
W końcu ten ,arogancki człowiek stracił swoją szpadę i upadł na ziemię.
-Zabij go ,on nie zasługuję na litość -rzekł Don Alejandro zwracając się do syna.
-Kończ waść, wstydu oszczędź! rzekł senior Villa ,zwracając się błagalnym tonem do Zorro.
-Padnij przed damą na kolana i proś o wybaczenie -odparł Zorro.
-Proszę panią o wybaczenie -rzekł słabym głosem ,senior zwracając się do Anny Marii.
-Wybaczam panu -odparła Anna Maria ,nie patrząc nawet na upokorzonego Ville ,tylko na Diego ,z zachwytem i miłością.
-Zostawiam go w waszych rękach panowie -rzekł zamaskowany banita.
A jeśli pan kiedykolwiek spróbuję tu wrócić ,to zabiję ,rozumiemy się ?
Młody senior skinął twierdząco głową.
-Senior Zorro musisz się podać -rzekł sierżant Garcia. Proszę -dodał błagalnym tonem.
-Oczywiście sierżancie -odparł Zorro.
Po czym wskoczył na swojego czarnego rumaka i odjechał w stronę zachodzącego słońca ..



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 9:31, 01 Wrz 2018, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:07, 01 Wrz 2018    Temat postu:

Sporo się działo. Przybysz, senior Villa, znakomity szermierz okazał się sprzedajnym cwaniakiem. Na szczęście de la Vega'wie nie ulegli jego szantażowi. Bardzo nieładnie senior Villa sprowokował pojedynek. Znieważył Annę Marię, poszarpał na niej ubranie. Tak się nie postępuje z damą! Dobrze, że de la Vega'wie wyrzucili jego sekundanta za drzwi po usłyszeniu propozycji zapłaty, za odstąpienie od pojedynku. Sierżant Garcia jest bardzo dobrym przyjacielem i chciał uchronić Diego'a przed śmiercią z rąk seniora Villi. Cóż wiadomo, co jest brukowane dobrymi chęciami Very Happy Na szczęście Bernardo pojawił się w porę i uwolnił Diego. Wszystko skończyło się dobrze. Mam nadzieję, że senior Villa na zawsze zniknie z ich oczu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:39, 08 Wrz 2018    Temat postu: znak zorro -nowe życie

Diego ogarnęła fala wspomnień..

-Córko Don Diego zdecydował się powierzyć pieniądze dla naszej sprawy -rzekł Verdugo zwracając się do córki.
-To już cię o nic nie podejrzewa -spytała Anna Maria.
-Ależ seniora-rzekł Diego.
-Niedługo będziemy mogli wyruszyć -rzekł Verdugo.
-Zaraz ,chce pan zabrać córkę do Hiszpanii ? To bardzo niebezpieczne.
-Od dzieciństwa marzyłam o wyjeździe do Hiszpanii -odparła Anna Maria patrząc z miłością na swojego ojca. Ojciec mi to obiecywał wiele razy.
W życiu nie należy się wszystkiego bać ,tylko stawiać czoła naszym lękom.
-Oczywiście -odparł Diego ,uśmiechnął się ,ukłonił uprzejmie i skierował swoje kroki ,do wyjścia.
Po chwili zobaczył ,że Anna Maria idzie w jego stronę.
-Wiem ,że byłam dla pana bardzo nieprzyjemna na początku -rzekła ze skruchą w głosie. Pewnie mnie pan nienawidzi ,obrażałam pana i wyzywałam.
-Nie umiałabym pani nienawidzić -rzekł mężczyzna i uśmiechnął się do młodej kobiety ,swoim ciepłym uśmiechem.
-Teraz możemy zostać przyjaciółmi -odparła dziewczyna wyciągając rękę w jego stronę.
Wziął jej dłoń w swoją ,uniósł do góry i złożył tam pełen uszanowania pocałunek.
-Będzie pan ze mną tęsknił prawda ? W końcu z kim się pan będzie teraz spierał ?

Diego patrzył w zamyśleniu na odjeżdżająca Annę Marię.
A potem zobaczył ,że Bernardo daję mu jakieś znaki.
-Tak Zorro zawsze zajmuję się całym światem ,a nie ma kiedy rozwiązać własnych problemów -rzekł Diego z pewną goryczą.
Wiem ,że chcesz odpocząć. Ale musimy sprawdzić czy dziewczynie i jej ojcu nic nie grozi.

-Córko to człowiek o którym ci opowiadałem ,senior Zorro -rzekł Verdugo zwracając się do córki. Już raz uratował mi życie.
Młoda kobieta patrzyła z podziwem na zamaskowanego mężczyznę ,który pojawił się nie wiadomo skąd i uratował ich przed bandytami.

-Nie wiem jak mam panu dziękować -rzekła Anna Maria zwracając się do Zorro .
-Racze wracać do Montery i odłożyć na później podróż do Hiszpanii -rzekł zamaskowany banita.

-To nie wraca pan z nami ?
-Nie. Ale zawszę będę w pobliżu ,gdyby działo się coś złego.
-Ale dalej nie wiem jak mam panu podziękować.
Diego uśmiechnął się ,po czym podszedł do dziewczyny i zrobił coś o czym myślał ,od chwili gdy ją zobaczył po raz pierwszy.
Przyciągnął do siebie i pocałował w usta ,a zaskoczona Anna Maria oddała pocałunek.
Po czym wskoczył na swojego konia i odjechał.
-Wspaniały mężczyzna -westchnęła młoda kobieta. Taki odważny i nieustraszony. Tylko dlaczego kryję twarz za maską ?





Zorro, uciekając przed żołnierzami ,trafił do kościoła ,założył strój zakonnika i ukrył się za konfesjonałem ,gdy do kościoła weszła młoda kobieta.
-Przyszłam się wyspowiadać -rzekła Anna Maria.
Złamałam czwarte przykazanie.
-Zabiłaś kogoś -spytał Diego.
-To nie jest czwarte przykazanie -odparła młoda kobieta z oburzeniem.
-W jakim sposób złamałaś najświętsze z przykazań?

-Miałam nieczyste myśli o mężczyźnie.
-Był przystojny?
-Nie wiem -rzekła dziewczyna. Miał na twarzy maskę. Widziałam tylko jego oczy ,a one mnie zahipnotyzowały.
Diego uśmiechnął się pod wąsem ,słysząc te słowa.
-Moje drogie dziecko -rzekł fałszywy zakonnik -nie zrobiłaś nic złego.
W życiu trzeba się kierować głosem swojego serca.

-Garcia musimy wejść i przeszukać kościół -rzekł kapitan Ramon.
Był to młody dość ,przystojny mężczyzna ,blondyn o okrutnym wyrazie twarzy ,zimnych rybich oczach i ustach.
Sierżant Dymitr Lopez Garcia był zaś z kolei operetkową figurą ,której nikt nie traktował poważnie.
Był puszysty i poruszał się jak słoń w składzie porcelany i miewał problemy ze zrozumieniem bardziej skomplikowanych zdań.
-Nie możemy szukać tutaj Zorro ,przecież to dom Boży -zaprotestował sierżant.
-Garcia czemu, ty właściwie służysz w armii ?
-By spełniać wszystkie pańskie rozkazy -odparł sierżant ze smutną rezygnacją.
-Garcia jesteś geniuszem -rzekł z zadowoleniem kapitan.
Żołnierze weszli do kościoła ,a zdziwiony kapitan zobaczył Annę Marię.
-Co panienka tu robi -spytał kapitan.
-Spowiadałam się -odparła Anna Maria.
-A co panowie tutaj robią -spytał chudy ksiądz Simon ,który wszedł do świątyni.
-Musimy sprawdzić kościół ,bo szukamy Zorro. Zaraz ,komu się panienka spowiadała ,skoro ksiądz jest tutaj ?
Kapitan wszedł do zakrystii ,ale nie było tam nikogo ,tylko litera Z …

-Dzień dobry kapitanie. Pan dalej ściga tego jak mu tam Zorro -spytał Don Diego z pozorną obojętnością.
-Tak -odparł Ramon ,marszcząc surowo brwi.
-Co za podłe czasy -westchnął paniczyk. Człowiek nie może ,nawet spokojnie iść do spowiedzi.
Uwaga Diego nieco rozdrażniła kapitana ,wiec pożegnał się ,wsiadł na konia i odjechał.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 9:17, 08 Wrz 2018, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:05, 09 Wrz 2018    Temat postu:

Trochę się pogubiłam ... jak Zorro mógł się ukryć za konfesjonałem? Dlaczego w zakrystii była litera "Z", skoro Zorro kręcił się koło konfesjonału ... to drobiazgi, ale nieco przeszkadzają w zrozumieniu akcji. Diego/Zorro trochę się gubi. Jedno wcielenie przeszkadza drugiemu. Czasem. Jako Zorro pomaga wielu ludziom, jako Diego ma problemy z ułożeniem sobie życia osobistego. Na szczęście Anna Maria doskonale wie czego pragnie Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:37, 20 Sie 2019    Temat postu: Znak zorro -nowe życie

Tego dnia Diego ze zdziwieniem dowiedział się ,że Rosarita chce z nim porozmawiać na osobności.
-Czy coś się stało -spytał podchodząc do młodej kobiety.
-Całe życie mi się zawaliło -odparła ,a w jej oczach ukazały się łzy. Ślubu nie będzie ,Filip , zakochał się w innej.
-Bardzo mi przykro -rzekł mężczyzna ze szczerym współczuciem.
-Nawet nie miał odwagi mi tego powiedzieć osobiście ,tylko wysłał list.
Czuję się jak idiotka ,że tak mu wierzyłam gdy mówił ,że mnie kocha.
-Czasem nie wiadomo ,kto jest wart zaufania -odparł Don Diego.

Młody lekarz zdziwił się mocno gdy zobaczył Zorro w swoim pokoju w oknie.
-Co pan tu robi ?
-Chce się dowiedzieć czemu pan tak podłe potraktował zakochaną w nim dziewczynę -odparł Zorro.
-To nie pańska sprawa senior -rzekł Filip.
-Gdy piękna kobieta jest krzywdzona jest to moja sprawa -odparł zamaskowany obrońca uciśnionych.
-Nie mam broni by z panem walczyć senior -rzekł młody lekarz.
-Narzeczona mówiła ,że nie cierpi pan broni ,bo jest pacyfistą.
Filip usiadł na łóżku i ukrył swoją twarz w dłoniach.
Po chwili jednak spojrzał na Zorro.
-Tylko dwóch mężczyzn w Los Angeles nie używa białej broni -rzekł po chwili innym głosem. Diego ,którego wszyscy uważają za fajtłapę i ja wierzący w naukę i postęp a nie szabelkę.
Tylko to nie jest prawda.
-Co pan na myśli -spytał banita.
-Nie powiedziałem Rosicie o tym ,że byłem zawodowym szermierzem,wtedy gdy mieszkałem w Barcelonie.
Przez przypadek zabiłem niewinnego człowieka. Chciałem to jakoś odpokutować i najpierw pomyślałem ,że zostanę księdzem ,ale za bardzo lubię kobiety ,wiec poszedłem na studia medyczne.
Myślałem ,że przeszłość już do mnie wróci ,ale pojawił się tu Carlos ,mój znajomy z dawnych lat.
Zaczął mnie szantażować ,że ujawni wszystkim moją przeszłość.
Dlatego zrezygnowałem ze ślubu.
-Źle pan postąpił -rzekł zamaskowany lis.
-Wiem ,ale chciałem ją chronić. Ten człowiek jest okrutny ,nieobliczalny i zdolny do wszystkiego.
-Ja się nim zajmę -odparł Zorro. A pan powinien wyznać ukochanej prawdę.
-Nigdy mi nie wybaczy -rzekł zrezygnowany Filip. Za bardzo ją zraniłem.
-Jeśli ją naprawdę kochasz to powinieneś o nią walczyć. Jeśli nie spróbujesz to jest pewne ,że nigdy ci nie wybaczy.

-Chciałem z tobą porozmawiać -rzekł Filip odwiedzając Rosi tę następnego dnia.
-Nie mamy o czym rozmawiać -odparła młoda kobieta zimnym tonem. Wyjdź.
-To naprawdę bardzo ważne -odparł młody doktor -musisz mnie wysłuchać.
-Myślisz ,że jak powiesz przepraszam ,to zapomnę o tym jak bardzo mnie upokorzyłeś ?
-Wiem że nie. Narobiłem w życiu wielu głupot ,ale wiem jedno. Że cię kocham.
-Doprawdy ? A w liście napisałeś coś innego. Już ci się ta druga znudziła ?
-Nie było żadnej innej. Liczysz się dla mnie tylko ty.
-To dlaczego napisałeś tamten list ?
-Inaczej by Carlos ci powiedział ,co wyprawiałem w Barcelonie.
-Co takiego wyprawiałeś ?
-Przeze mnie zginął niewinny człowiek -rzekł Filip. To był wypadek ,ale ciągłe mam go na na sumieniu.
-Dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej ?
-Najpierw się bałem ,że nie będziesz w stanie mnie akceptować takiego jakim jestem naprawdę ,a potem się bałem ,że cię stracę.
Nie chciałem brać szpady do ręki po tym co się wydarzyło.
-Byłeś dobrym szermierzem ?
-W Barcelonie słyszałem ,że najlepszym -rzekł Filip z cieniem uśmiechu na ustach. Chociaż mój nauczyciel fechtunku mówił ,że w Madrycie jest taki jeden ,który mógłby mnie pokonać. Nazywa się Diego de la Vega.
-Diego -Rosista spojrzała na doktora ze zdziwieniem. Jeśli Diego był w Hiszpanii dobrym szermierzem ,to dlaczego teraz udaję fajtłapę ?
-Nie mam pewności ,ale myślę ,że Diego to Zorro -rzekł Filip.
-Mogłeś sprzedać te swoje podejrzenia komendantowi -zauważyła młoda dama.
-Nie mógłbym bym -rzekł doktor. Nikt by w to nie uwierzył ,a poza tym Diego to twój przyjaciel.
-To prawda -zgodziła się Rosista.
-Czy będziesz mogła mi wybaczyć ?
-Nie wiem -rzekła dziewczyna. Muszę mieć czas ,by to wszystko sobie przemyśleć.

- Co ty tu robisz Rosarita -zdziwił się Filip.
-Pomagam Diego ,zawozić do chorych na odrę kosze z jedzeniem -odparła młoda kobieta. To straszne ,że taka piękna pogoda ,a prawie wszyscy są chorzy.
Ksiądz Simon powiedział ,że powinnam zawieść jedzenie i tobie.
Nie może się nam rozchorować jedyny lekarz ,bo co byśmy zrobili ?
Filip uśmiechnął się do niej.
Miała ona miała boskie oczy w kolorze miodu ,greckie rysy twarzy i cerę koloru kości słoniowej.
Spod welonu ,jakie nosiły porządne seniority ,wystawały ogromne czarne włosy.
Niebieska sukienka podkreślała jej zgrabną figurkę ,a twarz była delikatna i pełna naturalnej słodyczy.
Spojrzała na Filipa w jego łagodne ,ciepłe ,niebieskie oczy ,lekarskie oczy ,które sprawiały ,że niemal wszyscy od razu nabierali do niego zaufania.
-Filip ja chciałam ci coś powiedzieć -rzekła dziewczyna po chwili. Ksiądz Simon powiedział mi dzisiaj ,że jak się kogoś kocha ,to trzeba wybaczyć i zapomnieć o przeszłości . To nie ma znaczenia, co robiłeś kiedyś. Ważne jest to ,jaki jesteś teraz.
Ledwo skończyła mówić a mężczyzna wziął ją w ramiona i obsypał pocałunkami.
-Obiecaj mi tylko jedno -rzekła dziewczyna po dłużej chwili ,patrząc mu prosto w oczy.
-Wszystko co zechcesz najdroższa.
-Że już nigdy nie będzie między nami żadnych kłamstw ani tajemnic. Przyrzekniesz mi to ?
-Tak -zgodził się mężczyzna. Już nigdy więcej nic przed tobą nie zataję ,obiecuje.

Przecie dobrze wiem jak smakują łzy
Od dzisiaj będę tam gdzie jesteś ty
Dzisiaj tu, Jutro tam
Już od teraz swoje szczęście znam

Wiem już to na pewne
Za tobą będę stał
Całym sobą cie ochronie
Kiedy świat coś będzie chciał
Narysuję nasze jutro
Zmienię pościel tak jak chcesz
Powycieram kurze z wczoraj
Tylko dzisiaj liczy się

Przecie dobrze wiem jak smakują łzy
Od dzisiaj będę tam gdzie jesteś ty
Dzisiaj tu, Jutro tam
Już od teraz swoje szczęście znam

Na pocztówce jeden adres
Bo w sercu jesteś ty
Na linii prostej życia
Zakręt już nie straszny mi

Odkurzyłem swoja szafę
Wyrzuciłem zbędny pył
I patrzę na zegarek
Jakby szedł w tył
Jakby szedł w tył

Przecie dobrze wiem jak smakują łzy
Od dzisiaj będę tam gdzie jesteś ty
Dzisiaj tu, Jutro tam
Już od teraz swoje szczęście znam

Bo świat jest nasz
Więc ty znajdź siebie pośród nas
Pośród Nas

Przecie dobrze wiem jak smakują łzy
Od dzisiaj będę tam gdzie jesteś ty
Dzisiaj tu, Jutro tam
Już od teraz swoje szczęście znam





Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 9:24, 20 Sie 2019, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:57, 20 Sie 2019    Temat postu:

Znów Zorro pomógł zakochanym ludziom. Filip jest pracowitym, kompetentnym lekarzem, którego dręczy mroczna przeszłość. Rosarita jest w nim zakochana. Z wzajemnością. Niestety, przeszłość nie daje Filipowi spokoju. Nawet pojawił się szantażysta. Na szczęście Zorro to wszystko uporządkował.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:40, 20 Sie 2019    Temat postu: Znak zorro -nowe życie

-Garcia -kapitan Ramon wydobył z siebie ryk ,zranionego lwa. Choć tu natychmiast.
-Tak panie komendancie -rzekł sierżant ze zbolałą minką.
-Kto tutaj był ,w moim gabinecie ?
-Ależ nikogo nie było ,coś się pewnie ,panu śniło ,byliśmy pod pańskimi drzwiami cały czas.
-To też mi się śniło -komendant wskazał ręką na ścianę ,gdzie był znak Z.
-Jak mi to wytłumaczysz ? Jakim sposobem się on tutaj dostał ?
-Nie wiem panie kapitanie -odparł bezradnie sierżant.
-Nie wiesz -rzekł Luis Ramon ze złością.
Idioto ,ty nawet nie wiesz jak połączyć dwie kropki chleba w kanapkę. Otaczają mnie sami nieudacznicy.
Ja wiem ,że on chce mnie zabić.
-Kto ?
-Wszyscy chcą mnie zabić. Mordy zdradzieckie ,kanalie. Muszę uciec.
Pojadę na Maderę ,albo do tego jak ten pięknoduch Diego mówił San Escobar.
Tak pojadę do San Escobar.

-Kapitan zwariował i porzucił urząd -rzekł Garcia opowiadając wszystko w gospodzie Diego.
Gubernator zdecydował ,że do czasu przyjazdu nowego kapitana ,to ja mam pełnić obowiązki komendanta garnizonu Los Angeles.
-Gratulację -odparł Diego z uśmiechem. Jaki będzie pierwszy rozkaz nowego komendanta ?
-Pierwszy mój rozkaz -Garcia zamyślił się. Pierwszym moim rozkazem ,będzie uczczenie mojego awansu z przyjaciółmi.
Diego roześmiał się perlistym śmiechem ,słysząc te słowa.
-Wspaniałe ,sierżancie pijmy więc za dalszy rozwój pańskiej kariery -rzekł uśmiechając się szerokim uśmiechem.
Anna Maria wyglądała jak anioł w pięknej ,białej sukni i długim welonie.
Ojciec prowadził ją do ołtarza.
Diego czekał na nią ,ubrany w swój najlepszy garnitur.
-Czy ty Diego Sebastian de la Vega chcesz poślubić tą kobietę i ślubujesz jej miłość ,wierność i uczciwość małżeńską ,dopóki śmierć was nie rozłączy ?
-Tak -rzekł Diego z uśmiechem.
-A czy ty Anna Maria Victoria ,Elena Verdugo chcesz poślubić tego o to człowieka ?
-Tak -odparła Anna Maria ,patrząc na Diego z czułym zachwytem.
-Ogłaszam was zatem mężem i żoną. Co Bóg złączył ,człowiek niech nie rozdziela. Możesz pocałować pannę młodą.
Diego delikatnie pocałował usta Marii.
Po skończonej uczcie weselnej ,młoda para została sama.
Wziął ją ramiona i przeniósł przez próg.
Rozebrali się powoli i zaniósł ją na górę do sypialni ,gdzie było miękkie łoże z baldachimem.
Kochali się delikatnie i spokojnie ,jakby delektując się tym jak deserem.
-O czym teraz myślisz -spytała Anna Maria ,gdy później leżała obok Diego.
-Że nie mogę uwierzyć we własne szczęście -odparł młody mężczyzna ,przytulając ją mocno. Jesteś moją żoną i leżysz obok mnie.
-A jednak wydajesz mi się jakiś mimo wszystko zmartwiony.
-Jutro ma przyjechać z Hiszpanii nowy komendant -rzekł mężczyzna w zamyśleniu.
-Chyba nikt nie może być gorszy od Ramona -odparła z przekonaniem młoda kobieta.
-Chciałabym ,że to był porządny człowiek ,wtedy moglibyśmy żyć w krainie wiecznej nudy ,wychowywać tłuste dzieci i doglądać winnic.
Wtedy Zorro nie był by potrzebny.
Kapitan przyjeżdża z Madrytu.
-To ma jakieś znaczenie ,skąd-zdziwiła się Anna Maria.
-Wiele ludzi w Madrycie pamięta ,że byłem mistrzem olimpijskim w szermierce -rzekł Diego.
W tym samym momencie ,w którym Diego wypowiedział te słowa ,Bernardo wpadł do pokoju i zaczął wymachiwać rekami.
-Bernardo -rzekł zdenerwowany De la Vega. Teraz gdy mam żonę ,mógłbyś nauczyć się pukać. Co się stało ?
Mój ojciec chce nas widzieć ?
Dobrze ,zaraz się ubierzemy i zejdziemy na dół.
-Nie chciałem wam przeszkadzać -rzekł Alejandro. Ale to ważne i musisz to wiedzieć Diego. Przyjechał nowy komendant.
-Jak to ? Miał przyjechać ,dopiero jutro.
-My znamy tego człowieka. To Monastario.
-Znałeś go w Hiszpanii Diego -spytała Anna Maria.
-Nie ,poznałem go dopiero tutaj w Los Angeles. To Monastario był powodem ,dla którego stałem się Zorro.
On domyślił się prawdy i kazał mnie aresztować.
Udało mi się go upokorzyć przed wicekrólem ,został aresztowany i wydalony.
A teraz wraca po dwóch latach.

Kapitan Monastario z zadowoleniem oglądał swój gabinet.
Był przystojnym mężczyzną ,o niesamowicie błękitnych oczach.
-Nic się tu nie zmieniło -rzekł zwracając się do swojego wspólnika ,adwokaty Piny.
-Co zamierzasz ?
-Zostać najbogatszym człowiekiem w Kalifornii -odparł Monastario. Nikt mi w tym nie przeszkodzi. Udowodnię ,że Diego jest Zorro i zajmę hacjendę De la Vegów.
-Ty znowu swoje -westchnął Pina. Przecież Zorro się wtedy pojawił ,wiec Diego być nim nie może.
-To był jakiś oszust ,przebieraniec ,lub jego wspólnik -odparł kapitan. Prawdziwy Zorro jest tylko jeden.
O tak Diego udaję niezdarę i wielbiciela poezji ,ale widziałem jak walczył z Martinezem. Jakim cudem najgorszy szermierz w Kalifornii ,pokonał jednego z najlepszych ?
Niby jest uprzejmy ,a tak naprawdę kpi sobie ze wszystkiego. Wszyscy bogacze są tacy sami.
,Każdego nabrał ,ale nie ze mną te numery.
Rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę wejść .
Do gabinetu kapitana wszedł gruby sierżant.
-Melduję się Dymitr Lopez Garcia.
-Spocznij sierżancie ,usiądź sobie. Może zapalisz cygaro ?
-O tak ,bardzo chętnie -rzekł sierżant ,siadając na krześle.
-Garcia powiesz mi ,co się stało z poprzednim kapitanem ?
- Doktor powiedział ,że ma drobne załamanie nerwowe-odparł prostoduszny sierżant. To pewnie z przemęczenia.
Wszędzie widział znak Zorro ,tam gdzie inni widzą białe myszki.
-Niedługo się uporamy z Zorro -rzekł kapitan Monastario ,uśmiechając się złowrogim uśmiechem.











Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 16:56, 20 Sie 2019, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin