Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Boże Narodzenie u Cartwrightów - dodatkowe zadanie grudniowe
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:49, 15 Gru 2013    Temat postu:

Myślę, że Nat jest nieodrodnym synem tatusia Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:55, 15 Gru 2013    Temat postu:

Aga napisał:
Myślę, że Nat jest nieodrodnym synem tatusia Wink

Pewnie tak, ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że Adam niegrzecznie zwracał się np. do Marie, mówiąc, że nie jest jego matką itp.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Nie 19:56, 15 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:01, 15 Gru 2013    Temat postu:

bo nie miał tego problemu Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:08, 15 Gru 2013    Temat postu:

Adam na pewno był uparty ale też nie sądzę, żeby mu brakowało dobrych manier. Sądząc po ich zachowaniu przy stole, to Ben tego raczej pilnował.
Ale u Zoriny Adam też tego pilnuje - widocznie ma to dobrze wpojone Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:12, 15 Gru 2013    Temat postu:

Podejrzewam, że Marie nie miala łatwo z Adamem. Z Hossem pewnie się prędko dogadała, z Adamem raczej nie ... on pamiętał Inger, był już dość duży i bystry, podsłuchał pewnie to i owo i orientował się, że z tą żoną taty jest coś nie tak ... jeszcze po latach wspominał, że nie we wszystkich domach przyjmowano Marie ... to chyba nie tylko przez plotki rozsiewane przez tesciową jednak ... Myślę, że rozmowy Adama z Marie musiały być ciekawe ... i inspirujące do fanfików Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:25, 15 Gru 2013    Temat postu:

Ben smętnie patrzył przez okno swojej sypialni. Był odświętnie ubrany. Wiedział, że na dole czeka stół zastawiony smakołykami przygotowanymi przez Hop Singa, pachnąca choinka, pod którą zgromadzono górę prezentów, a mimo to nie potrafił wykrzesać z siebie ani odrobiny świątecznego zapału. Wszystko poszło nie tak, jak zaplanował. Mariette i Jason nie odpowiedzieli na bożonarodzeniowe zaproszenie, ich sąsiadka Nedda i jej mąż Paul postanowili spędzić święta tylko we dwoje. Roy się rozchorował i przesłał wczoraj wiadomość, że nie przyjdzie na świąteczną kolację. Hoss i Joe pokłócili się o jakieś głupstwo i nie rozmawiają ze sobą. Adam jest zafascynowany swoją piękną żoną i nie zwraca uwagi na starego ojca.
Ben ciężko westchnął. „To będą najsmutniejsze święta, jakie pamiętam” – pomyślał. Nie spieszyło mu się z zejściem na dół. Wiedział jednak, że musi to zrobić. Jest wszakże głową rodziny…
Na dole nie zastał nikogo. Właśnie miał usiąść w swoim ulubionym fotelu, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Zdziwiony poszedł otworzyć.
- Niespodzianka! – krzyknęła Mariette z perlistym śmiechem, rzucając mu się na szyję.
Za nią stał jej mąż Jason i szeroko się uśmiechał. Trzymał kilka pakunków. Ben już miał zamknąć drzwi, gdy zobaczył Neddę i Paula Tylerów, którzy podjechali pod ganek bryczką.
- Mam nadzieję, że się nie spóźniliśmy – powiedział Paul, pomagając wysiąść Neddzie i sięgając po prezenty leżące z tyłu.
- Zmieniliśmy zdanie – wyjaśniła Nedda. – Mam nadzieję, że to nie problem?
- Żaden – powiedział rozpromieniony Ben. – Zapraszam do środka.
Ben zamknął drzwi i z uśmiechem spojrzał na trzy małżeństwa, które właśnie głośno się witały, poznawały i wymieniały uwagi na temat choinki. Po schodach szli jego dwaj młodsi synowie. Joe poprawiał Hossowi krawatkę. Sprawiali wrażenie zaprzyjaźnionych. Na tym jednak nie koniec. Z głośnym okrzykiem: „Ho, ho, ho!” do domu wszedł Roy przebrany za Mikołaja.
„To będą wspaniałe święta” – pomyślał z rozrzewnieniem Ben, gdy nagle poczuł na swoim ramieniu rękę Adama.
- Tato, chciałbym ci coś powiedzieć – jego najstarszy syn mówił cicho, z tajemniczym uśmiechem. – Musisz się przygotować, za kilka miesięcy zostaniesz dziadkiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:28, 15 Gru 2013    Temat postu:

Ładne ,pełne ciepła.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:29, 15 Gru 2013    Temat postu:

Też bardzo świąteczne i rodzinne Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:30, 15 Gru 2013    Temat postu:

Mada...Miodzio Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ola
Gwiazda szeryfa



Dołączył: 14 Gru 2013
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:46, 15 Gru 2013    Temat postu:

Cudowne, aż rozgrzewa serduszko. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:43, 16 Gru 2013    Temat postu:

Optymistyczna,pełna rodzinnego ciepła scena,Mado Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:18, 16 Gru 2013    Temat postu:

Goście! Very Happy Zawsze ich tam było pełno Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:21, 16 Gru 2013    Temat postu:

Ben siedział zamyślony w fotelu. Salon tonął w półmroku. Patrzył w płomienie ognia płonącego w kominku. Wspominał dawne lata, czasy, kiedy rozpoczynał swoje życie w Ponderosie. Z żoną którą tak prędko stracił i z trzema synami, których musiał wychowywać. Ranczo … tyle obowiązków, kłopotów … chociaż to były piękne lata. Tyle razem spędzonych wigilii.. I codzienne zmartwienia, troski, radości. To już tyle lat! Tak się martwił, że synowie nie mogli znaleźć odpowiednich kobiet, że nie doczeka się wnuków, a tu proszę … takie szczęście. Wszyscy żonaci! Dziećmi też ich Bóg hojnie obdarował. Co prawda kumoszki w Wirginia City fałszywie mu współczuły, że ma aż dwie polskie synowe, a jako trzecia trafiła mu się Bessy Sue Hightower – postrach tutejszych kawalerów. Ben uśmiechnął się do siebie. Polskie synowe okazały się miłymi, bystrymi kobietami, a Bessy Sue bardzo zyskiwała przy bliższym poznaniu. Sympatyczna, uczynna … no, może trochę nieśmiała, ale jemu to nie przeszkadzało, Hossowi również. No i najważniejsze. Tak marzył o wnukach, o czasie, kiedy w domu w Ponderosie będzie rozbrzmiewał tupot maleńkich nóżek, a on dziadek będzie rozpieszczał wnuczęta, dawał im prezenty i opowiadał ciekawe historie. Nawet nie przypuszczał, że chłopcy w krótkim czasie tak się postarają! Adam po trojaczkach, których narodziny wszystkich zaskoczyły, został szczęśliwym tatusiem kolejnej trójki maluchów, na szczęście nie bliźniaków. Hoss ma już czwóreczkę – dwóch chłopców i dwie dziewczynki. Nawet Joe dał się poskromić Shemusi, siostrze Aneshki, żony Adama. Dorobili się już dwójki dzieci, chłopca i dziewczynki. Tak, Niebiosa były dla mnie bardzo hojne, jest za co dziękować Bogu, westchnął Ben i wzniósł oczy do góry. Potem przypomniał sobie o bardziej przyziemnych sprawach. Trzeba napełnić słodyczami skarpety przezornie wczoraj rozwieszone nad kominkiem, niedaleko choinki. Dwanaścioro wnucząt – powtórnie uśmiechnął się Ben – wczoraj sklepikarz śmiał się, że ogołociłem cały sklep ze słodyczami, no, ale jeśli się jest odpowiedzialnym dziadkiem, to trzeba te skarpeteczki czymś napełnić. Ben wziął sporą torbę i podszedł do kominka. W pierwszej chwili zamurowało go, potem zaczął się śmiać – prawdziwi Cartwrightowie, zamruczał z podziwem, moja krew, prawdziwi … zachwyty nad wnusiami przerwało mu wejście zdenerwowanego Hossa
-pa, nie mogę znaleźć moich skarpet, wszystkie gdzieś mi zginęły, ani jedna nie została … skarżył się jego średni syn
-Hoss, chyba znalazłem twoje skarpety – Ben wskazał na równiutki szereg skarpet wiszący nad kominkiem – wszystkie, co do jednej tutaj wiszą – śmiał się
-ale … pa, dlaczego oni wzięli moje skarpetki – zdziwił się Hoss
-jak to dlaczego? Pomyśl, ile słodyczy się zmieści w dziecięcej skarpecie, a ile w twojej? Synu, masz największe stopy w naszej rodzinie – śmiał się Ben
-a to spryciarze – zdziwił się Hoss. Ciekawe, które wpadło na taki pomysł? Faktycznie, do moich więcej wejdzie … ale czy ci starczy cukierków, pa? – zmartwił się Hoss
-starczy, kupiłem na szczęście więcej, myślałem, ze wystarczy do nowego roku, ale i tak będę musiał dokupić … no, no, prawdziwi Cartwrightowie – Ben był zachwycony –
-Hoss, a Mikołaj? – który z was się przebiera?
-ustaliliśmy, że Joe, Bessy i Aneshka stwierdziły, że żadne dziecko nie uwierzy, że taki duży Mikołaj jak ja przejdzie przez komin, tak jak głosi tradycja … to padło na Joe …
-przecież w tamtym roku ty byłeś bardzo dobrym Mikołajem? – zdziwił się Ben
-tak, pa, ale dzieci już w tamtym roku miały wątpliwości. W tym są starsze … Joe będzie bardziej wiarygodny jako Mikołaj. Shemusha też się z tym zgadza – podparł się autorytetem bratowej Hoss
-hmmm – mruknął Ben – mam nadzieję, że sobie poradzi
-pa, Joe jest już mężczyzną, ma rodzinę, jest mężem, ojcem … to już nie ten beztroski chłopiec – wysoko ocenił brata Hoss
-hmmm – powtórnie mruknął z powątpiewaniem Ben. Wraz Hossem pilnie zabrali się za napełnianie skarpet. No, jutro dzieci się bardzo ucieszą … tyle słodyczy – pomyślał Hoss i przełknął ślinkę.
-a to spryciarze, a niech mają – szepnął rozczulony Ben.
Następny dzień.
Poranek w domu w Ponderosie. Tupot dziecięcych stópek zbiegających po schodach. Dorośli siedzą przy stole i czekaja na spotkanie dzieciaczków z Mikołajem
-moje aniołeczki – szepnął wzruszony Ben – żeby się tylko nie przestraszyły brody Mikołaja – zatroszczył się o psychikę wnusiów. Shemusha zniosła po schodach jeszcze niepewnie trzymającą się na nóżkach najmłodszą dwójkę
– synka Hossa i córeczkę Joe. Maluchy dołączyły do grupki niecierpliwie wypatrującej Mikołaja i zerkającej na kominek, czy skarpety są wypchane, czy raczej mniej pękate. Hoss pokulił bose stopy. A, niech dzieci mają radość – pomyślał – Bessy też się śmiała, kiedy jej opowiedział o podstępie maluchów. Kiedy one zdążyły to zrobić? Sprytne!
-ho!Ho!Ho! Czy są tu grzeczne dzieci – zahuczało od strony kuchni i ukazał się Mikołaj, z workiem i nieodzowną rózgą.
-są! Są! –rozległa się donośna odpowiedź – Mikołaj! Święty Mikołaj! Ciekawe, co ma tym worku – i wataha ruszyła wciskając nieszczęsnego Mikołaja w ścianę salonu. Po chwili Mikołaj półsiedział, półleżał na podłodze, pozbawiony worka z prezentami, jakie miał wręczyć. Zdenerwowany uniósł rękę z rózgą i … zauważył, że został mu się jedynie maleńki kawałek karcącego narzędzia. Grupka podekscytowanych pociech gorączkowo grzebała w worku.
-o! To dla mnie – pisnęła Lizzie, córka Adama, chwytając jedną z paczek
-a może moje? – krzyknęła Inger, córka Hossa uważnie obserwując spory pakunek
-nie, tu jest napisane Lizzie – popisała się umiejętnością czytania dziewczynka.
Joe, a właściwie Św. Mikołaj powoli podnosił się z podłogi. W ręce trzymał cały czas resztki rózgi. Był w lekkim szoku. Z jego ust dobyło się powtórne
-ho!Ho! Ho! Nie brzmiało jednak tak dziarsko jak uprzednio, raczej żałośnie – czy są tu … i urwał
-ciekawe, co Mikołaj ma w kieszeniach – mruknął Hoss
-ciekawe, są takie duże – zastanowił się Adam
Zabiję moich braci – pomyślał wściekły Joe. Zabiję!!!
Dzieciny miały bardzo dobry słuch. Powtórnie grupka rzuciła się w stronę Mikołaja. Po chwili nieszczęsny święty nie miał już obu kieszeni. Rozczarowane dzieci obrzuciły go mniej życzliwym spojrzeniem.
-nie mogłeś czegoś tam mieć? - zapytało z wyrzutem jego własne dziecko?!
Ben dusił się ze śmiechu – prawdziwi Cartwrightowie - szeptał z zachwytem. Moje wnuki! Moja krew!
-może coś chowa pod brodą?- zastanowił się Adam junior
-no! Dużą ma tę brodę, sporo tam wejdzie – poparł go synek Hossa. Cztery pary zdecydowanych, silnych łapek chwyciło brodę nieszczęsnego Św. Mikołaja. Joe pogratulował sobie pomysłu umocowania jej na gumce, a nie przyklejenia, jak sugerował mu Hoss. Po chwili, kiedy rozczarowane dzieciny puściły naciągnięta do granic możliwości brodę zmienił zdanie. Broda nie tylko zdemaskowała jego prawdziwe oblicze, ale nagle puszczona uderzyła go boleśnie w sam czubek nosa. W dzień ujrzał gwiazdy! Obok rozległ się donośny płacz jego synka
-uuu! Nie ma Mikołaja! Jest tatuś! Uuuuuu! - ryczało rozczarowane dziecko. Do jego płaczu dołączyło się dwoje najmłodszych słusznie mniemając, że pewnie krewniak jest skrzywdzony i należy go poprzeć, gdyż rodzina powinna się trzymać razem. Dołączyli i inni.
-co Joe im zrobił – wykrzyknął Ben do Adama
-co? Nie słyszę – odkrzyknął mu równie gromko Adam – nic nie słyszę – dodał. Nikt nic nie słyszał. Dzieci odziedziczyły nie tylko niezłomny cartwrightowski charakter, spryt, ale i donośne głosy. Mamy zbulwersowanych dzieciątek rzuciły się, żeby nieco uciszyć hałaśliwe towarzystwo. Przez jakiś czas panował jeszcze większy hałas, bo zdenerwowane niewiasty dość głośno tłumaczyły pociechom, że powinny być cicho. Po jakimś czasie sytuacja na tyle się uspokoiła, że można było usłyszeć zarówno Bena, jak i Adama, dopytujących się, jakąż to krzywdę wyrządził dzieciom Joe?
-ja? Ja je skrzywdziłem? - retorycznie zapytał Joe, pocierając obolały, spuchnięty nos – to one mnie skrzywdziły – poskarżył się pa
-Joe, to tylko dzieci – łagodził Ben – maleńkie, bezbronne istotki! Joe aż zatkało na te słowa. Małe bezbronne! A kto go przewrócił? Złamał rózgę, odebrał worek? Oderwał kieszenie? O nie! Na drugi rok niech Adam udaje Świętego Mikołaja! On się nia da namówić … O! Nie!
-Lizzy! Dlaczego skrzywdziliście wujka Joe – łagodnie spytał Ben swoją ulubioną wnuczkę
-dziadziu, a czy to ładnie, żeby wujek Joe nas oszukiwał? My cały czas wierzyliśmy, że Mikołaj istnieje, że przynosi prezenty … a to wujek Joe – usteczka Lizzy wygięły się w podkówkę. Adam rzucił bratu wściekłe spojrzenie i przytulił córkę. Ben pochylił się nad dziewczynką
-widzisz Lizzy, w tym roku mieliśmy kryzysową sytuację – tłumaczył – dostaliśmy wiadomość, że renifery Mikołajowi zachorowały i nie zdąży na czas, i wujek Joe postanowił go zastąpić, żeby wam nie było przykro – dodał – teraz rozumiesz? – zapytał
-tak dziadziu, wszystko jasne. Przecież ty nigdy nie kłamiesz – pisnęła Lizzy i pomknęła do rodzeństwa i kuzynów pozostawiając zakłopotanego Bena i krztuszących się ze śmiechu ojca i wujków.
-hmmm, hmmm – mruknął Ben – szykujemy się do kościoła – tylko żebyście byli grzeczni – z rezygnacją w głosie zaproponował.
W kościele gromadka dzieci zachowywała się wzorowo, zbierając należne pochwały od pastora i kumoszek z Wirginia City. Nikt by nie powiedział, że to te same dzieci, które mnie znokautowały i załatwiły mój piękny profil – pomyślał Joe ostrożnie dotykając opuchniętego i obolałego nosa.
Powrót do domu. Drzwi pięknie ozdobione okazałym wieńcem z jedliny z dorodnymi szyszkami i wstążkami.
Uroczyście nakryty stół. Pierwsza gwiazdka już świeci na niebie. Migoczą płomyki świec na choince. Ben otworzył Pismo Święte i rozpoczął czytanie „W owym czasie wyszło rozporządzenie cesarza Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności …”
Te same słowa co roku, słuchane z tym samym wzruszeniem. Cud narodzin Dzieciątka. Rodzina zgromadzona wokół stołu. Ben skończył czytać. Aneshka wstała i zaproponowała, że może teraz Lizzie, Ben junior i Adam junior zaśpiewają nową kolędę. Dostała słowa i nuty od koleżanki. Bardzo nastrojową kolędę. Urocza (zdaniem dziadka i rodziców, piekielna – zdaniem Joe) trójka wystąpiła na środek salonu i trzy piękne, czyste, dziecięce głosy zaśpiewały:
Cicha noc, święta noc
Pokój niesie ludziom wszem
A u żłóbka Matka Święta
Czuwa sama uśmiechnięta
Nad Dzieciątka snem …
Magia Świąt zadziałała na wszystkich. Nawet Joe przestal narzekac na obolały nos. Ben popatrzył na śpiewające dzieci, na synów, ich żony, dzieci i poczuł się bardzo szczęśliwym człowiekiem. Tak, został bardzo hojnie obdarowany przez Boga, westchnął
-co jest pa? - zapytał Adam
-wzruszyłem się – odpowiedział Ben – taka liczna rodzina, udane wnuczęta, prawdziwi Cartwrightowie, czy mogę marzyć o większym szczęściu? – retorycznie zapytał
-jeśli chodzi o większe szczęście pa, to … będzie większe – obiecał Hoss i w odpowiedzi na pytające spojrzenie Bena dodał – w czerwcu będziesz miał kolejnego wnuka
-tak? Gratulacje braciszku, u nas kolejny Cartwright pojawi się w maju – uśmiechnął się Joe – braciszku, jak tak dalej pójdzie, to dogonisz Adama
-no, nie wiem, numer siedem zapowiada się na początek lipca – obiecał Adam.
Ben lekko zbladł. Piętnaście par tupocących stópek … to sporo, nawet jak na Cartwrighta, ale co tam … niech tupią, niech rozrabiają … prawdziwi Cartwrightowie – uśmiechnął się – moja krew
-dziadziu, a na drugi rok, kiedy Mikołaj wyleczy renifery, jest szansa, że przyniesie mi kucyka? - zapytała Lizzy
I mnie! I mnie - rozległy się głosy kolejnych wnusiów.
-OK. Porozmawiam z nim … jeśli będziecie cały rok grzeczne … zawiesił głos
-będziemy! Będziemy! – zapewnienia były bardzo głośne i żarliwe. Potem dzieci zajęły się dokładniejszym oglądaniem prezentów i pojadaniem słodyczy.
Odrobina spokoju i ciszy – pomyślał Ben – chociaż, kiedy wyjeżdżają tak mi ich brakuje.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 12:44, 17 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:27, 16 Gru 2013    Temat postu: B

Ile się tych dzieci namnożyło.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:43, 16 Gru 2013    Temat postu:

Miał być tupot małych stópek, to i był Smile Szyszki też ... na drzwiach oczywiście Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 4 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin