Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zadanie na listopad
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AMG
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:26, 04 Lis 2013    Temat postu: Zadanie na listopad

Chyba jednak zostawimy prezesa w spokoju... Oberwał już od Eweliny w fanfiku Razz a my na pewno znajdziemy ciekawsze tematy Laughing

Hm... Ostatnio kupiłam sobie 4. część Piratów z Karaibów... i tak za mną "łazi"... a może by tak...


Cartwright/Cartwrightowie i (do wyboru): syreny / piraci / skarb

Można i wszystkie trzy. Okoliczności towarzyszące w pełni dowolne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:28, 04 Lis 2013    Temat postu:

Ale syreny? To slowo ma kilka znaczeń, mogłabyś konkretniej? Czy taka legendarna, "prawdziwa" z ogonem? Czy symboliczna wabiąca żeglarzy do tawerny? Czy taka bucząca we mgle? Czy ssak morski? Bo i coś takiego jest. Bo z piratami i skarbem nie mam wątpliwości Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AMG
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:40, 04 Lis 2013    Temat postu:

W zasadzie myślałam o tych człekokształtnych pływających w wodzie... Ale jeśli masz pomysł i na inne, czemu nie? Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AMG
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:08, 06 Lis 2013    Temat postu:

I tak pusto ma tu zostać? Confused



Piasek był ciepły od słońca i przyjemnie miękki. Uciekli piratom, ale nie sztormowi. Czy coś zostało ze statku? Mgliście pamiętał kobiecą twarz majaczącą przed nim w wodzie i podświadomy strach, który go przeniknął. Nie, nie wierzył w opowieści o syrenach... ale wszystkie przemknęły mu wtedy przez głowę błyskawicą...

Wziął głębszy oddech i otworzył oczy. Leżał na plaży. Woda delikatnie chlapała gdzieś dalej, za nim. Popatrzył w przód, w stronę... chyba jaskini...

Niepewnie podniósł się na czworaki i sięgnął ręką do dziwnego kształtu wystającego z piasku o metr czy dwa od miejsca, gdzie się obudził; starł piach... Skrzynia?




Udało się wstawić wszystkie trzy elementy... Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:21, 06 Lis 2013    Temat postu: Zadanie na listopad

Jak zwykle u AMG aż się prosi o rozwinięcie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AMG
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:57, 06 Lis 2013    Temat postu:

Rozwijaj Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:05, 06 Lis 2013    Temat postu:

Mniemam, że jeśli interweniowała jakaś syrena, to pływakiem był Adam Smile Niezłe, ale krótkie Sad

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 23:07, 06 Lis 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:56, 07 Lis 2013    Temat postu:

AMG napisał:
Rozwijaj Smile

To chyba było skierowane do Zoriny, ale ... króliczek pokicał i ... rozwinęłam.
Nie jestem orłem w terminach żeglarskich, skorzystałam z książki "Lot sokoła" Wilbura Smitha. Tam są te nazwy "amerykański kliper "Huron" itd, nazwę dział wzięłam z wikipedii.
Nie wiem, czy akurat o to chodziło AMG, ale króliczek zaszalał Wink

Cartwrightowie, Syreny, piraci i skarb.

Amerykański kliper handlowy „Huron” spokojnie sunął po falach. Na pokładzie, niedbale oparci o drewniany reling stali Cartwrightowie. Ojciec Ben i jego trzech synów Adam, Hoss i Joe. Płynęli na Jamajkę, gdzie musieli załatwić sprawy spadkowe i biznesowe. Była to ich pierwsza wspólna podróż rodzinna. Zwykle jeden z braci zostawał na rodzinnym ranczo, żeby je doglądać. Teraz pozostawili je na głowie Willa i Muley’a, krewnych, którzy mieli zajmować się sprawami Cartwrightów, rancza i godnie zastępować ich w działalności na rzecz wspólnoty Wirginia City. Adam jak zwykle żywił pewne obawy, co do jakości ich działania, ale Ben stwierdził, że całe życie pracują i należy im się taki prawdziwy, rodzinny wypoczynek od trosk, nawet jeśli mają w Kingston kilka spraw do załatwienia. Ben jako były marynarz niejedno morze i niejeden ocean oglądał. Synowie widzieli Morze Karaibskie pierwszy raz. Byli zachwyceni zmieniającą się stale barwą wody zachodami słońca, grą świateł. Nawet księżyc tutaj inaczej świecił, jego promienie odbijały się w wodzie i chłopcy długo wpatrywali się w srebrzyste refleksy odbijane przez załamujące się fale. Nie mieli pojęcia, że i oni również są pilnie obserwowani a nawet podsłuchiwani. Zwłaszcza wtedy, gdy jeden z nich brał do ręki gitarę i śpiewał. Bardzo pięknie śpiewał …
Pogoda była piękna, świeciło słońce, na błękitnym niebie nie było ani jednej chmurki zwiastującej deszcz. Rodzina wdychała z lubością świeże, morskie powietrze i nawet Adam przyznał, że taki wspólny wypoczynek od trosk dnia codziennego, to świetny pomysł. Idyllę przerwał okrzyk z bocianiego gniazda
-okręt na horyzoncie! Północny zachód!
Ben wytężył wzrok. Tak, na razie był dość daleko, ale jednak dość szybko zbliżał się. Statek. Był zbyt daleko, żeby można było rozpoznać, pod jaką banderą płynie. Trochę się zaniepokoił. Tyle słyszał opowieści o piratach grasujących w tych stronach … Nieznany okręt zbliżał się. Rozwijał sporą szybkość, co zaniepokoiło Bena. Tak, teraz widział, że to fregata … tylko jaka bandera? Może hiszpańska, lub francuska? Okręt był coraz bliżej. Można było nawet rozróżnić ludzi krzątających się na pokładzie … Ben wziął lunetę … spojrzał i przeszył go dreszcz trwogi … tam były działa! Sporo dział. Ale to nie wygląda na okręt wojenny, ludzie nie mają mundurów … O! Boże! Teraz rozwinęli banderę! To Wesoły Roger! Czaszka ze skrzyżowanymi piszczelami na czarnym tle. To piraci! Co się stanie z jego synami? Z nim? Z załogą statku? Przecież na „Huronie” są tylko 4 przestarzałe karonady! To zwykły statek handlowy! Ben podniósł oczy w górę i niemo prosił Niebiosa o ratunek. Adam, który stał najbliżej, zapytał
-co się dzieje, Pa? Nie jest dobrze? Ben tylko skinął głową. Kapitan też zauważył zagrożenie. Padały prędko wydawane rozkazy. Marynarze biegali po pokładzie spełniając polecenia kapitana. Rozwinięto wszystkie żagle. „Huron” zwiększył prędkość, miał jednak niewielkie szanse, aby uciec pirackiej fregacie. Była coraz bliżej. Ustawiła się bokiem. Padła pierwsza salwa wystrzelona przez jej działa. Pociski padały prawie tuż obok „Hurona”. Kapitan zdawał sobie sprawę, że wynik starcia, a raczej ich ucieczki jest przesądzony. Wpatrzony, tak jak i załoga w nieubłaganie zbliżający się okręt piracki, nie dostrzegł trzech okrętów zbliżających się z drugiej strony.
Padła kolejna salwa z dział statku pirackiego. Był już całkiem blisko! Cartwrightowie mogli dostrzec piratów szykujących się do walki, ich barwne stroje, broń, kapitana z przepaską na oku i wielkim kapeluszu z piórem. Hoss mruknął, że nie odda tak łatwo swojej skóry. Ben położył mu rękę na ramieniu.
-ja chcę, żebyś przeżył synu, żebyś przeżył – i głos mu się załamał. Kolejna z salw armatnich fregaty atakującej „Hurona” strzaskała jego burtę, Cartwrightowie stojący przy relingu zostali odrzuceni wraz z kawałkiem pokładu do morza. Zanurzali się w jego głębinie. Z góry dochodziły do nich odgłosy walki, krzyki, strzały i salwy armatnie … bardzo liczne. Niewiele im to mogło pomóc. Usiłowali wypłynąć, ale ubranie i ciężkie buty wciągały ich coraz bardziej w morską głębię. Kolejno tracili przytomność. Najdłużej trzymał się Adam. Parę razy udało mu się nawet wypłynąć na powierzchnię, ale nie zdołał się na niej długo utrzymać. Nieubłagana toń wciągała go coraz głębiej i głębiej. Tracił przytomność. W ostatnich chwilach świadomości widział duże, zielonkawo niebieskie oczy i słyszał szept, nie bój się, tu jest pięknie. To było jak sen, który niebawem go ogarnął, wraz z napływającą ciemnością.





Pod wodą, głęboko wręcz wrzało.
-jaki śliczny – zachwycała się Domielle – i loczek ma
-a kurteczka jaka cudna – Isabielle też wyraziła swój podziw – przymierzę ją
-a co będzie dla mnie? – zapytała Sandrielle – ja też coś chcę – dodała. Obok ich koleżanki krzątały się obok dużego, nieco podtopionego mężczyzny
-może nas więcej się zbierze, to jakoś go wyrzucimy na powierzchnię, bo sama nie dam rady – orzekła Rikielle, która miała miękkie serduszko
-większość z nas siedzi koło tego bruneta i bije się o to, która go będzie ratować – jęknęła zbulwersowana zachowaniem syrenek Zorielle. Istotnie z boku dochodził niesamowity chlupot i trzepotanie płetw, oraz okrzyki
-zostaw go!
-ja go wypchnę na brzeg!
-dlaczego ty?
- może on woli, żebym to ja zrobiła!
-spokój – krzyknęła babcia syrenek Nestorielle i walnęła mocno płetwą.
-Rikielle, Amgielle, Zorielle, Ewielle i Hanielle wypychają tego dużego, Domielle i Isabielle wynoszą tego małego, Sandrielle jego kurtkę i kapelusze, Agielle, Madielle i Zofielle wynoszą tego bruneta, Camielle jego rzeczy, gitarę i kapelusz, widziałam gdzieś pływały …
-a ty babciu?
-a ja tego siwego – Nestorielle uśmiechnęła się z zadowoleniem.
-no to żółwik na zgodę
-żółwik. Trochę pochlupotalo, przy przybijaniu żółwika płetwami i pracowite syrenki pilnie zajęły się potencjalnymi topielcami.




Piaszczysty brzeg. Nagrzana słońcem plaża. Szum morza. Tuż przy skałce wychodzącej w morze lezą czterej mężczyźni. Powoli dochodzą do przytomności. Otwierają oczy. Rozglądają się.
-Pa, gdzie my jesteśmy? – zapytał Joe
-ja raczej się zastanawiam, jak tutaj trafiliśmy? – zastanowił się Ben
-ja się nie zastanawiam, ja jestem głodny – poskarżył się Hoss
-a ja … - rozpoczął Adam i urwał, bo jak tu powiedzieć o tych niesamowitych, pięknych oczach zapamiętanych w tamtych, dramatycznych chwilach – jak jesteś głodny, to nazbieraj sobie małży, pełno ich tutaj – zręcznie zmienił temat.
-one są malutkie – Hoss nadal był niezadowolony – to nawet nie przekąska – stwierdził
-to złap sobie dużą rybę – złośliwie poradził mu Adam
-pić mi się chce – Joe też nie był zadowolony
-widzisz te palmy? – zapytał Adam – to są palmy kokosowe, zerwij kilka owoców, to zaspokoisz pragnienie
-ale one są wysoko – jęknął Joe
-to może się wdrapiesz, jak ci się tak chce pić – zaproponował Adam.
-ja bym się też napił soku – jęknął Hoss – O! małpki – wykrzyknął z zachwytem – jakie śliczne – dodał
-może one nam zrzucą kilka orzechów? – zaproponował Joe
-no, malutkie, zrzućcie nam trochę orzeszków – zagadał do zwierzątek Hoss – pa, one chyba nas ostrzegają przed deszczem! – przestraszył się – a my nie mamy szałasu
-jak to synu? Małpy? Nas? Przed deszczem? Z czego to wywnioskowałeś? Drapią się intensywniej? – zdziwił się Ben
-nie, Pa, one podnoszą w górę środkowy palec. Pokazują pewnie, że pojawią się chmury – zawyrokował Hoss
-hm! Nie jestem pewien, czy akurat to mają na myśli, synu – Ben chrząknął z zakłopotaniem, ach, ten Hoss. Kocha ludzi i zwierzęta. Adam raczej nie. Co on chce zrobić?! Najstarszy syn pozbierał na plaży kilka kamieni i teraz szykował się do rzucania w małpki siedzące na palmach.
-Adam! Dlaczego dokuczasz zwierzętom? – powtórnie chrząknął niezadowolony Ben. Jego niezadowolenie prędko minęło, kiedy małpy oburzone trafiającymi w nie kamykami, zaczęły obrzucać przybyszów orzechami. Cartwrightowie zręcznie uskakiwali, a zadowolony Hoss wzrokiem liczył orzechy, które będzie mógł rozłupać i zjeść pyszny środek. No tak, Adam zawsze miewa doskonałe pomysły.
-mamy małże, mamy orzechy, nie jest źle – orzekł Ben – trzeba będzie sprawdzić, czy wyspa jest zamieszkana i poszukać jakiegoś źródełka.
-przydałoby się jeszcze coś konkretniejszego do jedzenia – orzekł Adam




Syrenki ukryte za skałką pilnie podsłuchiwały, lekko chichocząc.
-może podrzucić im jakąś rybkę – zaproponowała Rikielle
-ja! Ja! Zgłosiła się Amgielle – zaraz im coś dostarczę, bo chłopaki padną z głodu na tych małżach – uśmiechnęła się, nieco przewrotnie.




Cartwrightowie łazili schyleni po plaży, szukając małży. Było ich sporo, ale były maleńkie. Dla czterech dorosłych mężczyzn wychowanych na wołowych stekach, to żadne jedzenie. Nagle Ben usłyszał zduszony krzyk. Odwrócił się i zobaczył Hossa przywalonego olbrzymim tuńczykiem. Niewiele było go widać spod tej ryby. Smacznej ryby pochwalił Ben i sam siebie zganił za łakomstwo. Hoss wydawał zduszone pojękiwania. Trudno było rozróżnić słowa
-mmm … źcie to, …- dochodziło spod tuńczyka
-Hoss, nie baw się w chowanego! Jak już złapałeś rybkę, to nie musisz się za nią chować – zganił go Ben – my jesteśmy głodni, a ty sobie tu zabawy urządzasz? – dodał z lekkim niesmakiem
-ale, pa, to nie ja ją złapałem, to ona mnie – Hoss wydobyty spod ryby przez braci odzyskał głos
-i pomyśleć, że jakbym się nie schylił po małża, to ten potwór leżałby na mnie – odetchnął Adam – no bierzemy się do roboty, trzeba go oprawić, wypatroszyć i upiec – zarządził
-ale czym? Ale na czym? – zatroszczył się Hoss
-jak to czym? Muszlami! Mają ostre brzegi! A ogień zaraz rozpalę. Ocalał mój zegarek. Posłużę się jego szkiełkiem jak soczewką i zaraz będziemy mieli ognisko – wyjaśnił oniemiałym z podziwu braciom. Na plaży niebawem rozszedł się smakowity zapach pieczonej ryby. Aromat ten wciągały z lubością cztery głodne nosy.

...


-może coś im podrzucić na deser – zastanowiła cię babcia Nestorielle
-ale co – zastanowiła się Rikielle
-może ośmiorniczkę – zaproponowała Zorielle
-raczej homara – stwierdziła Amgielle – o tej porze są przepyszne
-no dobrze, zgodziła się babcia Nestorielle – może być homar. Tylko duży, żeby dla wszystkich wystarczyło.
-właśnie o takim myślałam – poparła ją Amgielle.




Cartwrightowie z zapałem krzątali się wokół ogniska z utęsknieniem czekając na moment, kiedy tuńczyk będzie już gotowy do jedzenia. Obchodzili ogień wokoło, niczym starożytne kapłanki, dokładali patyki, poprawiali położenie ryby na kamieniach, liście, jakimi była przykryta. Ufff! Już chyba gotowa. Hoss parząc palce oderwał kawałek, spróbował i aprobująco skinął głową. Można rozpocząć jedzenie! Joe przepychał się z Adamem. Starszy brat wyraźnie odsuwał go na bok! O! Nie! Na to nie pozwoli. Popchnął energicznie Adama i … po chwili zaczął podskakiwać. Rytmicznie i wydawać dźwięki. Głośne.
-Joe, ja rozumiem, że chcesz tańczyć jak marynarze, ale nie musisz przy tym śpiewać – zagrzmiał Ben – chociaż giga nieźle ci wychodzi – pochwalił swego beniaminka – widać, że poprawiłeś pracę nóg. Tylko ten śpiew … skrzywił się najstarszy Cartwright
-a! Aj! A! Aj! – piszczał melodyjnie, choć nieco fałszywie Joe i odwrócił się tyłem do rodziny. Ojciec i bracia z trudem powstrzymali się od śmiechu widząc uwieszonego u ponderosy Joe homara. Zawzięte stworzenie wczepiło się w siedzenie biedaka i za nic nie chciało go puścić. Hamując śmiech Hoss uwolnił nieszczęśnika ze szczypców (zdaniem Joe) drapieżnika dybiącego na jego mięso.


-Amgielle – warknęła z groźbą w glosie Rikielle – ten homar był przeznaczony dla Adama!
-no … nie trafiłam – przyznała się skruszona Amgielle, ale chłopaki sobie i tak pojedzą, co za różnica, który dostał
-ale celowałaś w Adama – jęknęła z wyrzutem Ewielle – jak mogłaś? …
-jakoś tak, … samo mi się wycelowało – zawiesiła glos Amgielle
-babcia Nestorielle ma dla nich jeszcze jedną niespodziankę – pochwaliła babcię Zorielle
-ciekawe, czy się ucieszą – syrenki nie były pewne, czy akurat to ucieszy facetów na bezludnej wyspie.




Uczta na brzegu dobiegała końca.
-ten tuńczyk nie był taki wielki, jakby się zdawało – stwierdził Hoss gładząc się po brzuchu – dobrze, że jeszcze homar się trafił – przerwał widząc pełne wyrzutu spojrzenie Joe – orzechy się trafiły … - usiłował wybrnąć z niezręcznego sformułowania.
-skąd się wzięły orzechy to ja wiem – rzekł Adam – ale tuńczyk? Przecież tuńczyki nie latają! A ten jakby spadł z góry na Hossa! I ten homar?
-ani słowa o homarze! – wrzasnął Joe
-chłopcy, trzeba zakopać resztki tuńczyka, żeby nie zwabiły niepożądanych gości – zarządził Ben
-czym zakopać – zapytał Joe
-choćby muszlami. Pełno ich tu, różnych rozmiarów! – wyjaśnił mu Adam. O, tam koło skałki będzie najlepiej – ocenił. Bracia wzięli się do roboty. Przy okazji na skałce odnaleźli gitarę Adama. Jakimś cudem całą! I kuferek z rzeczami Bena.
-skąd to się wzięło? –zdziwił się Ben - pewnie morskie fale wyrzuciły na brzeg, tak jak i nas – stwierdził. Adam zamyślił się. Ciągle wracała do niego wizja pięknych, pełnych wyrazu oczu i szeptu … ale to przecież niemożliwe! Syreny nie istnieją! Tak jak krasnale!
-bierzmy się do roboty – zaproponował. W pewnym momencie muszla, którą się posługiwał Hoss zgrzytnęła o coś twardego.
-Pa! Coś tu jest! Chyba – krzyknął Hoss. Pochylili się nad znaleziskiem wyciągniętym z piasku. Kamieniem odłupali rygiel zamykający starą skrzynię. Zobaczyli, że jest wypełniona złotymi monetami, klejnotami, naczyniami wykonanymi ze szlachetnych metali.
-Pa! Ile to jest warte! Chyba fortunę – wykrzykiwał Joe
-synu, wiele ludzi zginęło, żeby to tutaj się znalazło, na tym złocie jest krew – orzekł Ben
-ale Pa, możemy je obrócić na dobry cel – Adam jak zwykle był praktyczny
-o! zobacz! Jaki piękny wisior – zachwycił się Joe. Adam, pewnie dasz go Laurze – zaproponował
-jakiej Laurze? – zdziwił się Adam
-no jak to jakiej? Nie pamiętasz? Przecież masz zamiar jej się oświadczyć – jeszcze bardziej zdziwił się Joe – myślałem, że oglądasz ten wisior z zielonkawo niebieskim kamieniem, bo chcesz go jej dać jako prezent zaręczynowy …
-ja … nie … ten kolor, taki morski, zielonkawo niebieski … kiedyś widziałem … nie, nie mam zamiaru dawać go Laurze – odpowiedział bratu i zamyślił się.
-złoto, perły … a ja marzę o krwistym, wielkim steku – jęknął Hoss



-widzisz, facet zawsze będzie niezadowolony. Ten wolałby stek – zachichotała Hanielle
-kiedy ich odnajdą, zmienią zdanie – zawyrokowała Rikielle
-ale wtedy stracimy ich z oczu – westchnęła Zorielle
-a Adam tak ślicznie śpiewa – zachwyciła się Ewielle



Kingston na Jamajce. Cartwrightowie na statku przybijającym do portu. Adam zapatrzony w morze, zamyślony. Kapitan poklepujący przyjaźnie Bena po ramieniu.
-Ben, ale mieliście szczęście, że przepływaliśmy koło tej wysepki. Byłem pewny, że utonęliście w morzu. Mieliśmy burtę i część pokładu strzaskane przez tych piratów, a po was ani śladu.
-tak, mieliśmy ogromne szczęście – potwierdził Ben
-ale nie mam pojęcia, jak wy dopłynęliście do tej wysepki?! Przecież to ponad 100 mil, od tego miejsca, gdzie nas napadli, licząc jak szczury lądowe – dodał kapitan
-no, wam też dopisało szczęście – zaśmiał się Ben
-o! Tak. Żeby nie te wojenne okręty angielskie, krucho by z nami było – ale już po wszystkim – dodał z ulgą – teraz tylko naprawią mi burtę, pokład i wracam do Nowego Orleanu – a piratów dzisiaj wieszają – przyjdziecie? – uprzejmie zapytał
-raczej nie, nie przepadamy za takimi widowiskami, no i mamy sprawy do załatwienia.
-a powrót?
-jeśli pozwolisz, to wracamy z tobą. Razem chyba mamy wiele szczęścia
-cieszę się Ben, przyjacielu. Nie będziecie się nudzić, bo zabieram też dodatkowych pasażerów – zaśmiał się kapitan
-kogo? - zapytał Joe
-ladies z Europejskiego Towarzystwa Miłośniczek Karaibów i Ameryki Północnej i Środkowej – wyjaśnił kapitan
-misjonarki – jęknął zawiedziony Joe i zrezygnowany zwiesił głowę.



Kinston. Port. Kliper handlowy „Huron” przed odpłynięciem do Nowego Orleanu. Na pokład, po trapie wchodzą ostatnie pasażerki. Zapowiadane przez kapitana ladies z Towarzystwa o bardzo skomplikowanej nazwie. Stanęły już na pokładzie. Rozglądają się z zainteresowaniem. Cartwrightowie też z zaciekawieniem zerkają na przyszłe towarzyszki podróży. Jedna z nich się odwraca i … Adam widzi piękne, zielonkawo błękitne oczy, koloru głębi morskiej toni. To nie był sen! To nie mógł być sen! To mu się nie przywidziało! Zapewne.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 18:56, 18 Sty 2014, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:59, 07 Lis 2013    Temat postu: Zadanie na lstopad

Te syreny kogoś mi przypominają.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:01, 07 Lis 2013    Temat postu:

Ja również odniosłam takie wrażenie Wink Była kiedyś bajka o syrence Arielle, stąd te wykwintne końcówki Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AMG
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:50, 07 Lis 2013    Temat postu:

Ewelina napisał:
-i pomyśleć, że jakbym się nie schylił po małża, to ten potwór leżałby na mnie – odetchnął Adam


Tu miałam napisać coś od siebie, ale potem zobaczyłam, że "Amgielle" (ciekawe słowotwórstwo... Laughing ) już to powiedziała...

Ewelina napisał:
-no … nie trafiłam – przyznała się skruszona Amgielle


O to, to, to, to...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:51, 07 Lis 2013    Temat postu:

Prawdę mówiąc, to nie wiem, czy homary łapią swoimi szczypcami, ale w fanfiku ... może jakiś i chwycił ... i przytrzymał Smile W każdym razie rozwinęłam ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AMG
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:52, 07 Lis 2013    Temat postu:

Na pewno lepiej, że złapał z tyłu... Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:54, 07 Lis 2013    Temat postu:

Oj! tak! Tak! Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:02, 08 Lis 2013    Temat postu: Zadanie na listopad

Ben Sinobrody i jego trzej synowie byli postrachem na morzach i ocenach.
Najstarszy syn ,ciemnowłosy Adam nazywany był słusznie Człowiekiem Rozwagi.
Średni syn Hoss Mocarz ze swą posturą ,budził mimowolny respekt u przeciwników gdy tylko go widzieli.
Z najmłodszym Pięknookim JOE ,Ben Sinobrody miał najwięcej problemów ,bo oprócz tego ,że chłopak wraz z braćmi wdawał się w bójki w każdej tawernie ,to tracił szybko głowę dla każdej ładnej buzi rodzaju żeńskiego.
Ojciec mógł tylko westchnąć z fałszywym ubolewaniem bo przecież był taki sam w jego wieku.
Piękny olbrzymi ,statek Ponderosa budził podziw i zazdrość o wszystkich ,którzy go widzieli.
Ben zasłonił synom uszy tego dnia watą by nie słyszeli fałszywego ,zwodzenia pięknych syren .
Syreny urzekały marynarzy pięknym swym śpiewem ,a tak naprawdę były to istoty podłe i fałszywe ,bo przez ten śpiew marynarze tracili głowę i rozbijali statki .


Ben i jego synowie płynęli na wyspę Monte Christo ,gdzie mieli się spotkać ze swym przyjacielem Edmundem Dantesem ,który niesłusznie został oskarżony i skazany na kilkanaście lat wiezienia ,z którego udało mu się uciec.
Człowiek Rozwagi ,twierdził ,że należy od nowa przeprowadzić jego proces ,bo tamten nie był uczciwy.
Na statku przebywał też tajemniczy bratanek Bena ,Samotny Willy.
Nikt nie przypuszczał ,że ten pozornie miękki i trzymający się na uboczu młody mężczyzna jest w rzeczywistości mistrzem szpady ,obrońcom uciskanych ,szarych ludzi ,zwany Zorro.
Ta nazwa po hiszpańsku oznacza lisa ,najbardziej sprytne i przebiegłe zwierzę pod słońcem.
Samotny Willy miał piękną twarz ,uśmiech którym mógł rozstąpić,górę lodową ,która zatopiła Titanica ,mały dobrze przystrzyżony wąsik i piwne oczy.
Te cudowne oczy często ukrywał za czarną maską ,która wraz z peleryną ,stanowiła nieodłączny element stroju Zorro.

Człowiek Rozwagi rywalizował z Samotnym Willym o względy pięknej Laurencji.
Była to kobieta wyglądająca jak anioł ,miała blond włosy i oczy niebieskie jak niezapominajki ,słodkie niewinną buzię ,drżące czerwone usteczka i długie rzęsy ,którymi lubiła trzepotać na widok przystojnych mężczyzn .
Była wdową ,a jej podły mąż upił się w tawernie ,zostawiając ją samą z córką Małgorzatą.
Laurencja cały czas roniła łzy nad swym ciężkim losem, ale rady Człowieka Rozwagi przyjmowała z niechęcią.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pią 9:34, 08 Lis 2013, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin