Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ćwiczenie na maj -majówka -wypoczynek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:49, 17 Maj 2015    Temat postu: ćwiczenie na maj -majówka -wypoczynek

Ten jej mąż ,bandyta co napadł na Ponderosę miał na imię Lee.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 12:56, 17 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:14, 17 Maj 2015    Temat postu:

Will długo myslał nim pocałował Emmę. Wink najważniejsze, że stopił lód w jej sercu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:14, 17 Maj 2015    Temat postu:

Komentarz do opowiadania Eweliny
Cytat:
W Ponderosie Ben i synowie również szykowali się na tradycyjną majówkę. Adam w swoim pokoju przeczesał włosy, poprawił aksamitkę kunsztownie zawiązaną w intrygujący węzeł i stwierdził, że … jest gotowy. Rzucił okiem na precyzyjnie zwinięty pled. Wziął go w rękę, przykrył marynarką i zszedł na dół.

Przepiękny widok. Adam perfekcyjny w każdym calu
Cytat:
-Hoss! A ty się nie szykujesz na majówkę? – spytał syna
-no … właściwie pa … mogę przecież tak jechać … jękliwie tłumaczył się Hoss
-marsz na górę i proszę się ubrać odświętnie – ryknął Ben i puścił oko do pozostałych synów. Hoss nie pojął żartu i popędził do swojego pokoju, skąd wrócił ubrany w garnitur i białą koszulę.

Biedny Hoss, znowu stał się obiektem żartów. Pa jest w wyśmienitym humorze … póki, co
Cytat:
-potem zdejmiesz tę idiotyczną wstążkę i rozepniesz koszulę – szepnął mu Adam. No tak. Na tego brata zawsze mógł liczyć.

To prawda. Adam jest niezawodny.
Cytat:
-no to teraz Ben posmakujesz moich słodkości – zachęciła go Klementyna – musimy rozłożyć kocyk w jakimś ustronnym miejscu, żeby nikt nam nie przeszkodził w konsumpcji … kaczorku.

Zabrzmiało to intrygująco. Zdaje się, że Klementyna nie odpuści … kaczorkowi
Cytat:
Adam z Jadzią dojechał na miejsce. Prawdę mówiąc, to on już kilka dni temu przeszukał teren i wybrał jego zdaniem najlepsze miejsce na majówkę. Zaciszne, ustronne, piękne krajobrazowo. W pobliżu płynął strumyk, niewielki lasek zapewniał niezbędny w słonecznym dniu cień a … liczne krzewy rosnące wokół polanki … zapewniały osłonę od wiatru .

Adam działał planowo i metodycznie. Wszystko przygotował. Jestem pod wrażeniem. Jadzia zapewne będzie usatysfakcjonowana spróbowałaby nie być
Cytat:
Przyciągnął dziewczynę i … zaczął całować. Odruchowo poprawił kosmyk opadający na czoło i mocniej objął dziewczynę. Lewą i prawą ręką. Amy miała przymknięte oczy – z zachwytu, ekstazy skromnie pomyślał Joe i przeszedł do pozycji horyzontalnej, pociągając za sobą Amy. Zdziwiona lekko otworzyła oczy i jęknęła – Adam powinien ode mnie się uczyć! – z dumą stwierdził Joe i przystąpił do rozpinania bluzki, nie przerywając pocałunków –żadna mi się nie oprze! Kilka buziaków, a ona już jęczy z rozkoszy – skromnie stwierdził najmłodszy z Cartwrightów.

Pewność siebie i samozachwyt Joe porażający i to stwierdzenie, że Adam mógłby się od niego uczyć to już szczyt, szczytów
Cytat:
– dlaczego ona tak wrzeszczy? spojrzał w bok i … zmartwiał … w bujnej trawie leżała głowa! Ludzka głowa! Jakiejś kobiety! Zerwał się na nogi, spojrzał w górę i … powtórnie zmartwiał. Na gałęziach drzewa wisiało czterech ludzi.

No, i proszę Amy miała niezwykle konkretny powód do tego wrzasku. Nie był to Joe. Biedactwo musiał czuć się zawiedziony
Cytat:
-Adam, to naprawdę przypadek … - tłumaczył się Joe
-braciszku, popraw ubranie Amy, bo ludzie na razie skupiają uwagę na tych wisielcach … ale potem mogą policzyć jej rozpięte guziki – mruknął starszy brat

Tłumacz się Joe, Perło Ponderosy i tak nikt ci nie uwierzy
Cytat:
-nie zabił, tylko zrobił z wosku – wyjaśnił Adam.- Bardzo dobrze zrobił. Dokładnie. Wyszły jak żywe – pochwalił artystę. Przestraszonego nawoływaniami do linczu.

Uff, czyli jednak nie zwłoki
Cytat:
- ja jestem lalkarzem – wyjaśniał przybysz – chciałem otworzyć w San Francisco taki gabinet figur woskowych jak madame Marie Tussaud w Londynie.

To teraz wszystko jasne. Ten mężczyzna okazał się niezwykle utalentowanym lalkarzem.
Cytat:
Joe podniósł oczy do góry – I po mojej majówce! Dlaczego to zawsze mnie zdarzają się takie niesamowite przygody? – zapytał w myślach słuchając szumu liści i patrząc na błękitne niebo po którym majestatycznie przesuwały się maleńkie, białe obłoczki – Bo jakoś cię nie lubię i coś mi ostatnio podpadłeś Joe wydało mu się, że usłyszał w szumie liści, w plusku wody w strumyku, w powiewie wiatru.

Byłoby mi żal Joe, gdyby nie to, że cała historia, która mu się przydarzyła jest przepysznie śmieszna. Bidulek już słyszy głosy. To źle rokuje na przyszłość
Opowiadanie prześmieszne, a autorka zadbała o odpowiednią dawkę humoru, szczyptę tajemniczości i horroru, czyli to wszystko, co składa się na świetne opowiadanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:02, 17 Maj 2015    Temat postu:

Ewelina napisał:
Adam w swoim pokoju przeczesał włosy, poprawił aksamitkę kunsztownie zawiązaną w intrygujący węzeł i stwierdził, że … jest gotowy. Rzucił okiem na precyzyjnie zwinięty pled. Wziął go w rękę, przykrył marynarką i zszedł na dół.

Adam jakby coś ukrywa. Cool
Ewelina napisał:

Joe w swoim pokoju kończył układanie fryzury pilnie bacząc, aby jeden kosmyk figlarnie opadał mu na czoło - tak. Teraz jest doskonale! Jeszcze kilkanaście kropelek z tej niebieskiej buteleczki i koniec przygotowań! – stwierdził. Poprawił wiązanie przy koszuli. Spojrzał z góry na idealnie dopasowane spodnie i stwierdził, że z pewnością to on jest główną atrakcją i ozdobą Ponderosy

Niby piszesz o przygotowaniach obu braci, a u Joe zawsze tyle ironii. Laughing
Ewelina napisał:

-hm … wylosowałem kosz piknikowy wdowy Klementyny Hawkins – przyznał się Ben i groźnie potoczył wzrokiem po synach, którzy wymienili między sobą rozbawione spojrzenia – trafiłem … a raczej wylosowano go z pięćdziesięciu innych koszyków. To przypadek! – gorliwie zapewnił Ben.

Z tego losowania Adam i mały Joe są wyjątkowo zadowoleni....czyżby maczali w nim palce. Cool
Ewelina napisał:
Ben został sam z Klementyną
-no to teraz Ben posmakujesz moich słodkości – zachęciła go Klementyna – musimy rozłożyć kocyk w jakimś ustronnym miejscu, żeby nikt nam nie przeszkodził w konsumpcji … kaczorku.

Dżises...aż mnie dreszcz przeszedł Shocked żegnaj Ben... Confused
Ewelina napisał:

Adam z Jadzią dojechał na miejsce. Prawdę mówiąc, to on już kilka dni temu przeszukał teren i wybrał jego zdaniem najlepsze miejsce na majówkę. Zaciszne, ustronne, piękne krajobrazowo. W pobliżu płynął strumyk, niewielki lasek zapewniał niezbędny w słonecznym dniu cień a … liczne krzewy rosnące wokół polanki … zapewniały osłonę od wiatru Rolling Eyes
Joe zajechał eleganckim powozikiem po pannę Amy Forrester. Śliczną, filigranową blondyneczkę obdarzoną pięknym głosem - najlepszy sopran w chórze kościelnym! Jej rodzina była bardzo z niej dumna.

W tym momencie pomyślałam, że obaj są blisko siebie i ta głowa co ją Amy zobaczyła w krzaczorach należała do partnerki Adama Wink
Ewelina napisał:
Przyciągnął dziewczynę i … zaczął całować. Odruchowo poprawił kosmyk opadający na czoło i mocniej objął dziewczynę. Lewą i prawą ręką. Amy miała przymknięte oczy – z zachwytu, ekstazy skromnie pomyślał Joe i przeszedł do pozycji horyzontalnej, pociągając za sobą Amy. Zdziwiona lekko otworzyła oczy i jęknęła – Adam powinien ode mnie się uczyć! – z dumą stwierdził Joe i przystąpił do rozpinania bluzki, nie przerywając pocałunków –żadna mi się nie oprze! Kilka buziaków, a ona już jęczy z rozkoszy – skromnie stwierdził najmłodszy z Cartwrightów. Istotnie, Amy wydała kilka jęknięć, które ucieszyły i napełniły męską dumą Joe … niestety pojękiwania przeszły w cichy okrzyk … przerażenia? ale czym? A może to oznaka zadowolenia? – pomyślał nieco zdezorientowany Joe – a potem w bardzo głośny, przeraźliwy krzyk. Amy udowodniła, że słusznie nazywana jest pierwszym sopranem chóru kościelnego … krzyk był przeraźliwy, donośny i nieprzerwany –

Ewelina cały ten fragment po prostu pękałam ze smiechu. Po prostu extra! Mr. Green
Ewelina napisał:

-nie wiem, skąd te zwłoki – zastrzegł Joe. Amy nadal krzyczała. Jego brat Adam puścił rękę Jadzi, nieco przerażonej znaleziskiem i pochylił się nad głową leżącą w trawie. Przykucnął.
-Adam, to naprawdę przypadek … - tłumaczył się Joe
-braciszku, popraw ubranie Amy, bo ludzie na razie skupiają uwagę na tych wisielcach … ale potem mogą policzyć jej rozpięte guziki – mruknął starszy brat

Nieskromnie powiem, że Adam bardzo spostrzegawczy jest. Głowę widzi i odpięte guziki też mu nie umknęły... Rolling Eyes
Ewelina napisał:
-to ta głowa tak przestraszyła Amy – stwierdził Adam – biedny Joe, któremu … to jest biedna Amy i jeszcze ci wiszący … urwał widząc mordercze błyski w oczach brata.

Laughing Laughing Laughing Laughing
Ewelina napisał:
jakbym nie pojechał, to nie poznałbym Connie. To dziewczyna … wymarzona … w sam raz dla mnie

Super! Very Happy
Ewelina napisał:
On ma pilniejsze .. i przyjemniejsze sprawy do załatwienia.

Taaa....Cool
Ewelina napisał:

Dzięki Mada za inspirację … jak to z jednego zdania może wyjść fanfik Wink

Mada ja również dziękuję Rolling Eyes

Ewelina świetna majówka. Lekkie, dowcipne, pełne humoru i ciekawie zawiązana akcja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 21:44, 24 Maj 2015    Temat postu:

komentarz do opowiadania Eweliny[b]
Cytat:
Był piękny majowy dzień. Pogoda idealna na piknik – słonecznie, ale nie upalnie - do tego lekki wietrzyk pojawiający się od czasu do czasu. Prawie połowa mieszkańców Wirginia City i okolic wybrała się na majówkę. Na szczęście terenu nadającego się na niedzielne piknikowanie było pod dostatkiem.

Pogoda- bajka Very Happy miejsca też dużo i można swobodnie oceniać piękno natury Very Happy
Cytat:
Adam w swoim pokoju przeczesał włosy, poprawił aksamitkę kunsztownie zawiązaną w intrygujący węzeł i stwierdził, że … jest gotowy. Rzucił okiem na precyzyjnie zwinięty pled. Wziął go w rękę, przykrył marynarką i zszedł na dół.

Myślę, ze znaczne wybrzuszenie pod marynarką psuło nieco efekt Wink
Cytat:
Teraz jest doskonale! Jeszcze kilkanaście kropelek z tej niebieskiej buteleczki i koniec przygotowań! – stwierdził. Poprawił wiązanie przy koszuli. Spojrzał z góry na idealnie dopasowane spodnie i stwierdził, że z pewnością to on jest główną atrakcją i ozdobą Ponderosy
– Amy Forrester będzie zachwycona i zaszczycona zaproszeniem na majówkę

Kilkanaście kropel? Amy dech zatchnie z wrażenia i zachwytu
Cytat:
Hoss! A ty się nie szykujesz na majówkę? – spytał syna
-no … właściwie pa … mogę przecież tak jechać … jękliwie tłumaczył się Hoss
-marsz na górę i proszę się ubrać odświętnie – ryknął Ben i puścił oko do pozostałych synów. Hoss nie pojął żartu i popędził do swojego pokoju, skąd wrócił ubrany w garnitur i białą koszulę. Nie był zadowolony. Zapięcie uwierało go, ocierało mu szyję. Czuł się jak skazaniec, którego mają niebawem powiesić i … jakoś z tym zwlekają.

Biedak Sad
Cytat:
hm … wylosowałem kosz piknikowy wdowy Klementyny Hawkins – przyznał się Ben i groźnie potoczył wzrokiem po synach, którzy wymienili między sobą rozbawione spojrzenia – trafiłem … a raczej wylosowano go z pięćdziesięciu innych koszyków. To przypadek! – gorliwie zapewnił Ben.

Przypadki chodzą po ludziach Very Happy
Cytat:
ale Hoss będzie asystował mojej bratanicy … a raczej bratanicy mojego nieboszczyka męża – szczebiotała Klementyna – Connie, chodź do nas, przedstawię ci Hossa – zawołała do nieśmiałej, trzymającej się na uboczu, skromnie ubranej dziewczyny. Podeszła. Connie była wysoką, dobrze zbudowaną blondynką. Lekko przygarbioną, jakby wstydzącą się swojego wzrostu. Spojrzała nieśmiało na uśmiechniętego, błękitnookiego olbrzyma i … uśmiechnęła się również.

I Hoss nagle poczuł, ze tasiemka już mu nie przeszkadza Very Happy
Cytat:
no to teraz Ben posmakujesz moich słodkości – zachęciła go Klementyna – musimy rozłożyć kocyk w jakimś ustronnym miejscu, żeby nikt nam nie przeszkodził w konsumpcji … kaczorku.

Już widzę rozpacz na twarzy Bena… nawet alergia na słodkości nie mógł się biedak wykręcić Very Happy
Cytat:
Prawdę mówiąc, to on już kilka dni temu przeszukał teren i wybrał jego zdaniem najlepsze miejsce na majówkę. Zaciszne, ustronne, piękne krajobrazowo. W pobliżu płynął strumyk, niewielki lasek zapewniał niezbędny w słonecznym dniu cień a … liczne krzewy rosnące wokół polanki … zapewniały osłonę od wiatru

Znając Adama to on jeszcze w odpowiednim czasie dosadził nieco krzewów
Cytat:
Amy trzymając w rękach koszyk ze specjałami (według jej mamy) własnoręcznie upieczonymi

To… kto je piekł?
Cytat:
Lewą i prawą ręką. Amy miała przymknięte oczy – z zachwytu, ekstazy skromnie pomyślał Joe i przeszedł do pozycji horyzontalnej, pociągając za sobą Amy. Zdziwiona lekko otworzyła oczy i jęknęła – Adam powinien ode mnie się uczyć! – z dumą stwierdził Joe i przystąpił do rozpinania bluzki, nie przerywając pocałunków –żadna mi się nie oprze! Kilka buziaków, a ona już jęczy z rozkoszy – skromnie stwierdził najmłodszy z Cartwrightów. Istotnie, Amy wydała kilka jęknięć, które ucieszyły i napełniły męską dumą Joe … niestety pojękiwania przeszły w cichy okrzyk … przerażenia? ale czym? A może to oznaka zadowolenia?

Na pewno… skromność nie pozwala Joe przepuszczać inaczej
Cytat:
Jakiejś kobiety! Zerwał się na nogi, spojrzał w górę i … powtórnie zmartwiał. Na gałęziach drzewa wisiało czterech ludzi. Wysoko, między gałęziami - na pierwszy rzut oka byli prawie niewidoczni. Jeden z wisielców nie miał głowy! Amy nadal wrzeszczała … Joe stał jak skamieniały … słyszał tupot nadbiegających ludzi. Po jakimś czasie wokół zrobiło się dość tłoczno. Joe z goryczą stwierdził, że wśród tłumu znaleźli się i jego bracia … potem ujrzał nadciągającego pa i szeryfa – no to już po mnie – pomyślał.

W sumie nie wiadomo co gorsze – cztery ciała na drzewie czy wystawiona na szwank niewinność sopranu kościelnego
Cytat:
braciszku, popraw ubranie Amy, bo ludzie na razie skupiają uwagę na tych wisielcach … ale potem mogą policzyć jej rozpięte guziki – mruknął starszy brat

Adam, jaki spostrzegawczy…
Cytat:
ja jestem lalkarzem – wyjaśniał przybysz – chciałem otworzyć w San Francisco taki gabinet figur woskowych jak madame Marie Tussaud w Londynie. Tamten ma duże powodzenie. Bilety się dobrze sprzedają, to chciałem coś takiego i tutaj zrobić. Zaskoczeni ludzie popatrywali to na figury, to na niedoszłego wisielca.

Pomysł dobry, reklama jak na zawołanie Very Happy
Cytat:
Niestety zabrakło nam tego dreszczu emocji, jakim delektował się Joe … - Adam urwał, nie chcąc żeby doszło do bójki. Joe był rozwścieczony.

To po co wracać? Laughing po sam koszyk? Który czuje się samotny nad strumieniem?
Cytat:
Dlaczego to zawsze mnie zdarzają się takie niesamowite przygody? – zapytał w myślach słuchając szumu liści i patrząc na błękitne niebo po którym majestatycznie przesuwały się maleńkie, białe obłoczki – Bo jakoś cię nie lubię i coś mi ostatnio podpadłeś Joe wydało mu się, że usłyszał w szumie liści, w plusku wody w strumyku, w powiewie wiatru.

Joe… słyszy głosy? To zły objaw… To ZAWSZE zły objaw…
Ewelina, świetne opowiadanie Very Happy Lekko ironiczne, zabawne, oryginalne Very Happy Więcej proszę Very Happy

[b]komentarz do opowiadania Zoriny


romantyczne opowiadanko, nastrojowe... Will i Emma przyciągają się jak dwa magnesy, do tego słońce majowe, ciepło, lekki wietrzyk, piękne widoki Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:59, 26 Maj 2015    Temat postu:

Dziękuję za wnikliwy i obszerny komentarz. Lubię "dokładać" Joe w fanfikach ... kiedy tylko znajdę trochę czasu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 0:03, 27 Maj 2015    Temat postu:

na swoje usprawiedliwienie... w opowiadaniu jest maj, na wycieczkę się wybierają... Związek z tematem jest Very Happy Luźny Wink

- MOJA KSIĄŻKA? – krzyknął Adam i spiorunował wzrokiem najmłodszego brata. – Moja ulubiona książka… porwana… - wykrztusił z siebie z trudem. Spojrzał z boleścią na zniszczoną, obwolutę książki rzuconej niedbale na łózko. Wyrwane, pogięte kartki leżały w nieładzie na narzucie, spływając malowniczymi kaskadami na podłogę. Niemal jak gotowy architektoniczny projekt budynku… zaprojektowany przez szaleńca.
- Była zniszczona… - mruknął Joe i odgarnął nieśmiało włosy z czoła. – Myślałem, że już jest niepotrzebna…
- TO KSIĄŻKA! – zdenerwował się Adam. – Jak może być niepotrzebna? Ja ją czytałem!
- Ale już raz ją przeczytałeś… - zapytał nieśmiało Joe.
- I co z tego? – załamał się Adam. – Nie możesz dotykać moich rzeczy, rozumiesz?!
Joe spojrzał na niego nieśmiało, dolna warga zaczęła mu drgać, oczy się zaszkliły.
Adam wziął głęboki oddech, by jeszcze mocniej obsztorcować brata, kiedy do pokoju wpadł ojciec. Mały Joe wybuchł płaczem i podbiegł do ojca.
- Adamie, coś ty mu zrobił? – Pa spojrzał z wyrzutem na najstarszego syna.
- Lepsze jest pytanie, co on zrobił z moją książką – cicho, z wyraźnym przekąsem stwierdził Adam, demonstrując papierowy chaos. Ben spojrzał przelotnie na porwane kartki, przytulił łkającego Joe i pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Tyle hałasu… o książkę?
Adam hardo wysunął szczękę do przodu, założył ręce na piersi i rzucił twarde spojrzenie.
- To była moja książka – dobitnie podkreślił.
- I to jest twój brat – podkreślił głośno Ben.
Joe zaczął ocierać zapłakaną czerwoną twarz rękawem koszuli.
- Joe, synku, zostaniesz w domu… - Ben pochylił się i delikatnie pogłaskał go po policzku. Pobawisz się z Hossem… a ja z Adamem pojadę załatwić jedną rzecz… w porządku?
Adam spojrzał z zazdrością i złością na brata i ojca. Do niego Pa zawsze miał mniej cierpliwości… mniej zrozumienia. Dla niego miał jedynie obowiązki.
Joe kiwnął głową i przytulił się ufnie do ojca. Ben pogłaskał go po sprężystych lokach i pocałował w czubek głowy.
- Niedługo wrócimy, obiecuję. A jutro pojedziemy na wycieczkę.

***

Ojciec milczał. Patrzył w napięciu na drogę, delikatnie powściągając wodze i wymijał wyboje na piaszczystej drodze. Adam czuł, że jest wściekły. Starał się uspokoić, dopracowując sobie w myślach szalony projekt „papierowego” budynku. Pomysł był niedorzeczny… ale rozwiązanie mogło być ciekawe. Teoretycznie.
- Adamie – odezwał się w końcu Ben.
- Tak, Pa? – Adam oderwał się od swoich myśli i uprzejmie zwrócił się w stronę ojca.
- Jedziemy w odwiedziny do Abrahama Loce’a… to bogaty i wpływowy człowiek, ma kontakty polityczne. Jest tu krótko, przejazdem. Pan Loce chce zawrzeć większy kontrakt na zakup drewna… rozmawia ze wszystkimi potencjalnymi współpracownikami. O ile podpiszemy ten kontrakt…
- To nasza wielka szansa? – Adam podniósł brew i uśmiechnął się kątem ust. – Mam tego nie zniszczyć?
- Gdybym uważał, ze możesz to zniszczyć, to bym cię ze sobą nie zabrał. – Ben spojrzał na niego uważnie. – Chcę, żebyś się przypatrywał… i uczył.
Adam podniósł brwi nieco wyżej… i kiwnął głową.
Bryczka wjechała na twardą, równą drogę, prowadzącą do małego dworku. Adam jednym spojrzeniem ocenił bryłę budynku, jego wykończenie i ozdoby – oraz otoczenie. Niezwykle czyste, uporządkowane. Białe ściany budynku lśniły wśród zieleni egzotycznych roślin. Girlandy białych kwiatów spływały po przemyślnie skonstruowanych pergolach. Majowe słońce połyskiwało wesoło, rzucając rozdygotane, roztańczone cienie. Widok był niby przyjemny, ale było w nim coś nieprzyjemnego.
Wnętrze budynku urządzone było ze smakiem, w stylu kolonialnym. Hebanowe meble zadziwiały giętką linią, oparcia wyplecione z ratanu zadziwiały wygodą i sprężystością… Z boku wisiała piękna kolekcja broni. Wszystko ustawione było z niezwykła dokładnością.
Adam spojrzał ukradkiem w stronę ojca. Zajęty był on rozmową, co więcej… rozmową zadziwiająco sztywną i nieciekawą.
Westchnął lekko i kocim ruchem wstał z krzesła. Cicho podszedł do ściany, na której wyeksponowano nie tylko broń palną, ale i kilka dużych, dziwnie zdobionych łuków, oszczepów i tarczy rzeźbionych w egzotyczne wzory.
Rozejrzał się i zobaczył coś jeszcze. Na schodkach, prowadzących na górę, siedziała mała dziewczynka. Obejmowała rączkami kolana i obserwowała rozmowę toczącą się w salonie. Jasne, popielatoblond włosy, przewiązane czerwoną wstążką spływały jej równą falą na plecy. Wyglądała na zmęczoną, znużoną… i znudzoną. Całkowicie podzielał jej odczucia. Obejrzał się – ojciec i pan Loce dalej rozmawiali. Podszedł więc do dziewczynki i uśmiechnął się przyjaźnie.
- Jak masz na imię? – zapytał cicho.
Dziewczynka odpowiedziała mu promiennym uśmiechem.
- Gwiazdka.
- Młoda damo, dzieci nie powinny się odzywać niepytane – usłyszeli surowy głos Abrahama Loce’a. – A tym bardziej, nie powinny kłamać i opowiadać bredni.
- Przecież odpowiedziała na moje pytanie – zaoponował Adam.
- Młodzi ludzie nie powinni się odzywać w obecności starszych – surowo zwrócił mu uwagę Loce. – Okazują w ten sposób jedynie brak szacunku. Młoda damo, idź na górę. Musisz się nauczyć posłuszeństwa i pokory, która ci przystoi.
Adam chciał coś odpowiedzieć, ale ugryzł się w język. To był ważny kontrakt… miał tego nie zniszczyć.
Dziewczynka wstała nieśmiało i bez słowa, dygnęła. Wygładziła biały fartuszek na czarnej sukience i wyprostowała się dumnie.
- Młoda damo, na co czekasz? – Pan Loce spojrzał zdziwiony na nieruchomą, małą postać.
- Aż będę mogła coś powiedzieć – rezolutnie odpowiedziała dziewczynka. - Więc czekam, aż ktoś mnie o coś zapyta.
Abraham Loce zaczerpnął powietrza, wzburzony.
- Było mi bardzo miło pannę poznać, panno…? – wtrącił się nieco zmieszany Ben.
- Panna Paseczek. Do widzenia panom. – dziewczynka dygnęła uprzejmie i pobiegła na górę.
Adam spojrzał rozbawiony na czerwonego z oburzenia pana Loce’a, potem na ojca… który wyglądał na rozbawionego.
- Jeśli mogę zapytać… Gwiazdy i Paski *? – Ben uprzejmie zwrócił się do Loce’a.
- Moja córka nie lubi swojego imienia… codziennie wymyśla sobie nowe przezwisko, w nadziei chyba, że zaakceptuję jej wybryki. To się robi już absurdalne. – burknął Loce. – Dziewczyna jest krnąbrna i rogata…jej świętej pamięci matka ja psuła. Ale teraz ja zajmuję się jej wychowaniem.
- Rozumiem – odchrząknął Ben z zakłopotaniem. – Panie Loce… wracając do kontraktu…
Adam przegryzł sobie mocno policzek. To ważny kontrakt… może człowiek nie jest wcale taki straszny, jak mu się wydaje… Może…
- Jestem gotów zaproponować… podpisać kontrakt. Niestety, stawki dla pracowników fizycznych są zbyt wysokie…
- Nie mam zamiaru ich zmieniać. – spokojnie wtrącił Ben. – Panie Loce, po rozmowie jestem już pewien, że nie jestem zainteresowany współpracą.


***


Ben zatrzymał bryczkę. Westchnął lekko i spojrzał na milczącego syna.
- Czego się nauczyłeś?
Adam uśmiechnął się, dołeczki pokazały się w jego policzkach.
- Żeby nie podpisywać kontraktu za wszelką cenę?
- Dobrze. A wiesz, dlaczego nie podpisałem?
Adam zastanowił się przez moment.
- Stawki dla pracowników… chciał je uciąć…
- Dobrze – przytaknął Ben. – Pamiętaj, zawsze traktuj porządnie i uczciwie ludzi, którzy dla ciebie pracują. I zawsze bierz pod uwagę, że są rzeczy ważniejsze od pieniędzy.
Adam kiwnął głową. Ben ruszył. Zastukotały kopyta, zatrzeszczały koła. Po ich twarzach przemknęły cienie rzucane przez rozłożyste korony drzew rosnących wzdłuż drogi. Dookoła pachniał piasek, spalony słońce, żywica skraplająca się na pniach sosen. W oddali migotała gładka, lustrzana tafla jeziora, intensywnie niebieska. Przesuwały się po niej odbicia białych obłoków…
- Nauczyłem się jeszcze jednego, Pa – odezwał się Adam.
- Mhm?
- Warto czasem pozwolić dzieciom na coś więcej… zabrać je na wycieczkę…
Ben uśmiechnął się pod nosem.
- Coś więcej chciałeś mi powiedzieć?
- Zdobyć się na cierpliwość wobec nich. – z bólem dokończył Adam. – To się wykształca, czy… jest wrodzone?
- Uczymy się cierpliwości. Czasem przychodzi nam to łatwiej… czasem trudniej… ale czasem warto.
- Tylko czasem? – zaśmiał się Adam.
- Czasem, Adamie, czasem… - Ben pokiwał głową, z poważną miną. Poklepał Adama po plecach i mrugnął do niego łobuzersko. – Nauczysz się…


***


Mały Joe siedział przy korytku i bawił się papierowym statkiem. Nucił pod nosem niemrawą piosenkę i chlapał obficie wodą.
- Joe, jesteś już cały mokry. – usłyszał nad sobą łagodny głos. Joe spojrzał spod grzywki na starszego brata. Sylwetka, stojąca pod słońce byłą wyjątkowo duża, ciemna… i trochę przerażająca.
Adam przyklęknął przy nim… i stał się mniej straszny.
- To po to potrzebowałeś papieru? – Adam wziął do ręki przemoczony papierowy stateczek. – Chyba nie posłużył ci długo, prawda?
Joe kiwnął głową. Adam już nie wyglądał na złego. Kapelusz z szerokim rondem co prawda zasłaniał jego oczy, ale widać było, że brat się uśmiecha.
- Powiem tak… - Adam w końcu odchylił kapelusz. Obejrzał dokładnie łódkę, rozprostował pomięty papier i zmiął go w kulkę.
- Statek! – Joe wyciągnął ręce, żeby złapać mokre pozostałości po zabawce.
- Spokojnie – Adam pogłaskał go po włosach. – Papierowe statki nie są zbyt trwałe. Pokażę ci, jak zrobić sobie łódkę z kory… Pobawimy się jutro, na pikniku. W porządku?
Joe zawahał się przez chwilę – i przytulił się do brata.
- Przepraszam, myślałem, ze już jej nie potrzebujesz…
- Przeżyję… - jęknął Adam. – Joe, ty jesteś cały w wodzie, musisz się przebrać.




*Stars and Stripes - potoczna nazwa flagi amerykańskiej Smile


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 0:20, 27 Maj 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:28, 27 Maj 2015    Temat postu: Ćwiczenie na maj -majówka wypoczynek

Fajna ta dziewczynka ,przypominała mi Anie z Zielonego Wzgórza ,która też nie lubiła swojego imienia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:50, 27 Maj 2015    Temat postu:

Czyżby to była młodziutka India? Ta od Candy'ego?
Później obszerniej skomentuję ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 15:00, 27 Maj 2015    Temat postu:

a byłam ciekawa, która pierwsza zgadnie Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:55, 27 Maj 2015    Temat postu:

senszen napisał:
- MOJA KSIĄŻKA? – krzyknął Adam i spiorunował wzrokiem najmłodszego brata. – Moja ulubiona książka… porwana… - wykrztusił z siebie z trudem.

Doskonale go rozumiem, też miałabym mord w oczach. Neutral

senszen napisał:
Spojrzał z boleścią na zniszczoną, obwolutę książki rzuconej niedbale na łózko. Wyrwane, pogięte kartki leżały w nieładzie na narzucie

Dzieło zniszczenia … Domyślam się, kto jest sprawcą. Rolling Eyes

senszen napisał:
- TO KSIĄŻKA! – zdenerwował się Adam. – Jak może być niepotrzebna? Ja ją czytałem!
- Ale już raz ją przeczytałeś… - zapytał nieśmiało Joe.

No tak, to jest argument nie do odparcia. Przeczytał, to można zniszczyć, bo już nie jest potrzebna. Osłabłam. Tlenu Exclamation

senszen napisał:
Adam wziął głęboki oddech, by jeszcze mocniej obsztorcować brata, kiedy do pokoju wpadł ojciec. Mały Joe wybuchł płaczem i podbiegł do ojca.
- Adamie, coś ty mu zrobił? – Pa spojrzał z wyrzutem na najstarszego syna.
- Lepsze jest pytanie, co on zrobił z moją książką – cicho, z wyraźnym przekąsem stwierdził Adam, demonstrując papierowy chaos. Ben spojrzał przelotnie na porwane kartki, przytulił łkającego Joe i pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Tyle hałasu… o książkę?

Ben mnie załamał. Przynajmniej wiadomo, dlaczego z Joe wyrósł taki lekkoduch. Tatuś, jak tylko mógł, chronił beniaminka przed wychowawczymi zakusami Adama. Confused

senszen napisał:
Adam spojrzał z zazdrością i złością na brata i ojca. Do niego Pa zawsze miał mniej cierpliwości… mniej zrozumienia. Dla niego miał jedynie obowiązki.

Twardy obrachunek z rzeczywistością. Od razu przypomniała mi się przypowieść o synu marnotrawnym, w której starszy syn miał pretensje do ojca o faworyzowanie młodszego.

senszen napisał:
- To nasza wielka szansa? – Adam podniósł brew i uśmiechnął się kątem ust. – Mam tego nie zniszczyć?
- Gdybym uważał, ze możesz to zniszczyć, to bym cię ze sobą nie zabrał. – Ben spojrzał na niego uważnie. – Chcę, żebyś się przypatrywał… i uczył.
Adam podniósł brwi nieco wyżej… i kiwnął głową.

Ben docenia inteligencję Adama. Dobre i to.

senszen napisał:
Adam spojrzał ukradkiem w stronę ojca. Zajęty był on rozmową, co więcej… rozmową zadziwiająco sztywną i nieciekawą.
Westchnął lekko i kocim ruchem wstał z krzesła. Cicho podszedł do ściany, na której wyeksponowano nie tylko broń palną, ale i kilka dużych, dziwnie zdobionych łuków, oszczepów i tarczy rzeźbionych w egzotyczne wzory.

Adam chce się uczyć, ale zainteresował się czymś innym, niż przewidywał ojciec. Smile

senszen napisał:
- Młoda damo, dzieci nie powinny się odzywać niepytane – usłyszeli surowy głos Abrahama Loce’a. – A tym bardziej, nie powinny kłamać i opowiadać bredni.

Niby zajęty rozmową, ale widzi i słyszy wszystko, co się wokół dzieje. Pozazdrościć takiej podzielności uwagi. Rolling Eyes

senszen napisał:
- Moja córka nie lubi swojego imienia… codziennie wymyśla sobie nowe przezwisko, w nadziei chyba, że zaakceptuję jej wybryki. To się robi już absurdalne. – burknął Loce. – Dziewczyna jest krnąbrna i rogata…jej świętej pamięci matka ja psuła. Ale teraz ja zajmuję się jej wychowaniem.

Raczej kiepsko mu to wychodzi …

senszen napisał:
- Joe, jesteś już cały mokry. – usłyszał nad sobą łagodny głos. Joe spojrzał spod grzywki na starszego brata. Sylwetka, stojąca pod słońce byłą wyjątkowo duża, ciemna… i trochę przerażająca.

Przerażający starszy brat.

senszen napisał:
Spokojnie – Adam pogłaskał go po włosach. – Papierowe statki nie są zbyt trwałe. Pokażę ci, jak zrobić sobie łódkę z kory… Pobawimy się jutro, na pikniku. W porządku?
Joe zawahał się przez chwilę – i przytulił się do brata.
- Przepraszam, myślałem, ze już jej nie potrzebujesz…
- Przeżyję… - jęknął Adam. – Joe, ty jesteś cały w wodzie, musisz się przebrać.

Urocza, sympatyczna scena. Adam dużo się nauczył. Smile

Senszen, bardzo podobała mi się rozmowa Bena i Adama wracających od pana Loce’a. Wyszła Ci znakomicie, życiowo i dydaktycznie.
Przyznam, że nie rozpoznałam w dziewczynce Indii. Confused
Ciekawa opowiastka, przeczytałam z dużym zainteresowaniem i prawdziwą przyjemnością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 20:03, 27 Maj 2015    Temat postu:

Mada, bardzo dziękuję za sympatyczny i obszerny komentarz Smile Cieszę się, ze spodobało Ci się opowiadanie Smile
Cytat:
Przyznam, że nie rozpoznałam w dziewczynce Indii.

nie ma o niej dużo, wiec nie jest to dziwne Smile Nie wiem tylko, jak Ewelina do tego doszła Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:49, 27 Maj 2015    Temat postu:

Opowiadanie fajne i pomysłowe, ale o tym później...powiem tylko, że ja tez nie miałam bladego pojęcia, że TA dziewczynka to India. Shocked
Mada Adam-wampirek rozbroił mnie Laughing Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Śro 20:49, 27 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:12, 27 Maj 2015    Temat postu:

senszen napisał:
na swoje usprawiedliwienie... w opowiadaniu jest maj, na wycieczkę się wybierają... Związek z tematem jest Very Happy Luźny Wink

Związek zatem jest. Wink
senszen napisał:
– Myślałem, że już jest niepotrzebna…
- TO KSIĄŻKA! – zdenerwował się Adam. – Jak może być niepotrzebna? Ja ją czytałem!
- Ale już raz ją przeczytałeś… - zapytał nieśmiało Joe.

Interesująca dedukcja. Laughing
senszen napisał:

- Tyle hałasu… o książkę?

Następny...Mad
senszen napisał:

- To nasza wielka szansa? – Adam podniósł brew i uśmiechnął się kątem ust. – Mam tego nie zniszczyć?
- Gdybym uważał, ze możesz to zniszczyć, to bym cię ze sobą nie zabrał. – Ben spojrzał na niego uważnie. – Chcę, żebyś się przypatrywał… i uczył.

Adam powinien to docenić, Pa od małego pokłada w nim nadzieje. Very Happy
senszen napisał:
Hebanowe meble zadziwiały giętką linią, oparcia wyplecione z ratanu zadziwiały wygodą i sprężystością… Z boku wisiała piękna kolekcja broni.

Opis lekki i gibki. Wink
senszen napisał:

- Młoda damo, dzieci nie powinny się odzywać niepytane – usłyszeli surowy głos Abrahama Loce’a. – A tym bardziej, nie powinny kłamać i opowiadać bredni.

Ojciec "Gwiazdki" zdeka przesadza. Evil or Very Mad
senszen napisał:

- Było mi bardzo miło pannę poznać, panno…? – wtrącił się nieco zmieszany Ben.
- Panna Paseczek. Do widzenia panom. – dziewczynka dygnęła uprzejmie i pobiegła na górę.
Adam spojrzał rozbawiony na czerwonego z oburzenia pana Loce’a, potem na ojca… który wyglądał na rozbawionego.

Ależ różnica w postrzeganiu obu ojców. Surprised
senszen napisał:
- Nie mam zamiaru ich zmieniać. – spokojnie wtrącił Ben. – Panie Loce, po rozmowie jestem już pewien, że nie jestem zainteresowany współpracą.

Brawo Ben! Very Happy
senszen napisał:
- Zdobyć się na cierpliwość wobec nich. – z bólem dokończył Adam. – To się wykształca, czy… jest wrodzone?

Adam to chyba pytanie retoryczne? Znasz odpowiedź Mr. Green
senszen napisał:

- Spokojnie – Adam pogłaskał go po włosach. – Papierowe statki nie są zbyt trwałe. Pokażę ci, jak zrobić sobie łódkę z kory… Pobawimy się jutro, na pikniku. W porządku?

Ależ Adaś się szybko uczy. Laughing
Senszen fajny pomysł, przyjemnie się czytało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:20, 27 Maj 2015    Temat postu:

Aga napisał:
Mada Adam-wampirek rozbroił mnie Laughing Laughing

Mały Joe tak chyba postrzegał starszego brata. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin