Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Inne, nieserialowe opowiadania
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila7997
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:52, 06 Lip 2012    Temat postu:

Jaki śliczny "kłólicek"! Laughing

Też taką słodką mordkę chce!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:45, 06 Lip 2012    Temat postu:

Ta słodka mordka cały dzień kombinuje, co by tu pogryżć. Lubi wszelkiego rodzaju kable... Czytałam, że jesteś w Krakowie. Córka tam kiedyś była na krótkich praktykach, czy jak to nazwać... Wink Very Happy W związku z moim opowiadankiem, czy Lajkonik ma już koński ogon?, bo tu się nabijają, że do tej pory harcuje bez niego...Smile) Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pią 13:28, 06 Lip 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kasiax
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 07 Cze 2012
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:34, 07 Lip 2012    Temat postu:

kamila7997 napisał:
rika napisał:
A pochwalisz się jaką ocenę dostałaś? Wink


jasne Very Happy !
Chyba bym nie wytrzymała Surprised

Polonistka powiedziała,że praca jest świetna.Nawet- skromnie powiem-zaczepila mnie na korytarzu i mówiła,że jest ciekawe.Powiedziała,że miała mi już dawać szóstkę,ale uczepiła się jednego;moje myśli umieszczałam w innej linijce.
Całkowicie zapomniałam o konstrukcji tekstu i jedynie to przeszkodziło w tym, żeby nie dostać tej wspaniałej ocenki Sad .


Kamila, jeżeli polonistka za to opowiadanie nie dała Ci szóstki, to ja /ci powiem jedno: Ty się jej trzymaj, bo z tak ambitną polonistką i wsparciem korektorskim syriuszowej to Ty możesz zajść daleko Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila7997
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:30, 12 Lip 2012    Temat postu: Dom nad wybrzeżem

Droga Elen!

Piszę do Ciebie z przyzwyczajenia – jak już wiesz – ale i z niepohamowanej tęsknoty. Brakuje mi Ciebie, twojego śmiechu i luźnych spodni przewieszonych na maszcie. Domek nad urwiskiem zamknął się w sobie i płakał tyle, że osunął się wyraźnie. Łzy miał ciężkie, bardzo ciężkie.. Ah, zarósł. Niesamowicie zarósł. Zapuścił się po same tynki, oplótł drewniane okiennice, zasłonił każdy zakamarek ogrodów (kwiaty usilnie wychylają małe główki, niepotrzebnie zresztą..). Tak, zapytasz pewnie, dlaczego nie pielęgnuje Twojego ogrodu. Jestem durniem, dobrze wiesz. Ale ogród nie pozwoli się tknąć obcą ręką. Nie mogę więc wykosić trawy, przyciąć krzewów, przesadzić kwiatów, ani podlać rabat.
Przerdzewiały miejski rower, kiedyś cukierkowego odcieniu różu, jest ceglasty i zakurzony. Pewnie skrzypi niemiłosiernie (i wtedy łańcuch szlocha głośno..). Nie uważasz, że każdy mieszkaniec tego domu naprasza się Twojej wizyty? Elen, musisz przyjechać. Jak najprędzej, jak najszybciej. Najlepiej już jutro.
Rzuć wszystko, co robisz i przyjeżdżaj.

Tim.

* * *
Nie wiem, co tak naprawdę czułam czytając ten list. Ciepłe wspomnienia, tęsknotę, czy niepewność i strach? Pewnie jedno i drugie. To miejsce wywoływało przyjemny dreszcz, ale i sprawiało, że moje włosy stawały dęba.
A Tim? Tim co wywoływał? Byłabym niegrzeczna, gdybym mówiła o nim źle. Tim był moim serdecznym przyjacielem, który pomagał mi zaaklimatyzować się na wybrzeżu. Byłam wtedy młodą dziewczyną, osiemnastolatką, skorą do głupich pomysłów. Wiedziałam, że on czuwa. Nie pozwala mi brykać radośnie i wpadać na głupie, tkwiące w nastoletnich głowach pomysły.
Rok spędzony na wybrzeżu, miał być balsamem kojącym świeże rany. Opuściłam dom tuż po tym, kiedy zginęła moja matka. To ciotka stwierdziła, że tam będę mogła odpocząć od przykrych wydarzeń. Miała racje. Wreszcie odnalazłam harmonie i spokój ducha, o których napomykają przemądrzali pisarze.
Teraz miałam tam…wrócić? Na jak długo? Czy to miało być kilka dni; parę wieczorów, pełnych sentymentalnych wspomnień, patrzenia na morze, opowiadania starych historii? A może ja po prostu chciałam tam wrócić. Przeżyć wszystko od nowa. Innymi słowy; zamieszkać po raz drugi w Domku na wybrzeżu.

Wieczorem zdążyłam oglądnąć program Marthy Stewart i nakarmić moją rozbrykaną golden retriverkę. Musiałam zawieźć ją do mojej mamy, wraz z górą psiego jedzenia. W między czasie musiałam ją zapewnić, że Nelly będzie sprawować się jak najlepiej. Wyjeżdżając modliłam się w duchu, aby mój pies nie pokazał się od tej gorszej strony. Odjechałam prędko w razie czego, gdyby rodzice się rozmyślili.
Dojechawszy do domu szybko spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, zamykając upchaną walizkę.
Spokojnie mogłam wsiąść do fiata i odjechać.

Najlepsze było przede mną.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kamila7997 dnia Czw 13:32, 12 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:05, 12 Lip 2012    Temat postu:

Dobre psychologiczne opowiadanie. To chyba kontynuacja pprzedniego odcinka. Rozumiem, ze ten domek jest azylem Elen, ucieczką od przemocy, miejscem , z którym wiążą się piękne wspomnienia, odszukanie mlodzieńczej miłości. Każdy marzy o takim miejscu... Mam nadzieję, ze właściwie zinterpretowałam myśl...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila7997
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:31, 12 Lip 2012    Temat postu:

Tak, dobrze to interpretujesz, Ewelino Smile. Zamierzam napisać kontynuację tego opowiadania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila7997
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:05, 14 Lip 2012    Temat postu:

c.d.

W domu

Jestem naiwna. Po co wsiadłam w to auto, wywiozłam psa do rodziców i jak szalona postanowiłam wyjechać? Nie wiem. To impuls. Niewątpliwie to był impuls. Coś mnie w to miejsce rwało.
Pomyślałam o mojej rozwydrzonej retriverce – Co w tym momencie psoci? Czy zdążyła rozpruć kolorową poduszkę ojca, albo wełniane papcie matki? A może leży jak niewiotko tuż obok stołu, zbierając siły na nocne podboje?
Zaciskałam ręce na kierownicy spoglądając za zamgloną szybę. Tylko przednia nie była zaparowana. Boczne szkliły się ukazując rozmazane polany.

* * *
Po drodze w moim żołądku zaczęło dziać się coś złego. Skurcze były na tyle silne, że musiałam zatrzymać się na poboczu i ostentacyjnie zwymiotować w krzaki. Pomyślałam z obrzydzeniem, że niszczę florę, ale od razu porzuciłam tą bezsensowną w myśl. Dochodziłam do siebie i kiedy nie czułam niepokojących objawów wsiadłam do auta. Odjechałam z piskiem opon nie oglądając się za siebie.
Kilka minut później na telefon zadzwoniła rozwścieczona ciotka, skarżąc się na Nelly.
- Nie powinnaś podrzucać mi tego okropnego psiska! Bezceremonialne potrafiła rozerwać dywan i wyżreć wszystko z lodówki.
Z niekrytym niedowierzaniem słuchałam mojej matki. Jak ta krągła psina mogła otworzyć lodówkę..?
- Ciociu.. musisz z nią wytrzymać. Ona..
- Elen! Ten pies jest niewychowany i okropny. Obawiam się, że nie wytrzymam z nim ani minuty dłużej.
Jęknęłam cicho. Byłam w połowie drogi do Domku, a moja ciotka już zdążyła poznać mojego psa. W czterdzieści pięć minut Nelly potrafiła zrazić do siebie nową opiekunkę. Szybko, co?
- Przepraszam, nie mogę rozmawiać – skłamałam, rozłączając się.
Trzasnęłam telefonem o siedzenie i zaklęłam pod nosem.

* * *
Domek na wybrzeżu stał osamotniały, niemal zjeżdżając z ostrego klifu. Wiał ostry wiatr, który ciął niemiłosiernie po twarzy. Mewy skrzeczały głośno, rozkładając w locie majestatyczne skrzydła. Kula słońca chyliła się ku zachodowi, oblewając czerwienią całe wybrzeże. Czekały na mnie długie, słodkie wieczory, spędzone na werandzie. Obrazek jak z dziecięcej książeczki, tylko brakuje jakiegoś elementu. Oczywiście, tym zagubionym puzzlem jest Tomas. To jego brakowało mi do szczęścia, ale tak naprawdę nie mogłam się z tym pogodzić. Byłam przecież zrównoważoną trzydziestolatką, z pracą i wielkimi perspektywami. Ale niesamowicie samotną. Na tyle samotną, by poczuć się odtrąconą.
Przyjechałam tutaj ukoić moje zszargane nerwami serce. Postanowiłam odpocząć.
Po rozpakowaniu udałam się na długi, wieczorny spacer. Moja twarz rozpromieniła się na widok nadbiegającego mężczyzny. Opalona skóra połyskiwała w blasku zachodzącego słońca. Słyszałam tylko fale, uderzające o kostki tego człowieka. Człowieka, którego przecież znałam. Tomasa.
- Witaj – rzucił zdyszany, opierając dłonie na zmęczonych nogach. Uśmiechał się niezgrabnie, oddychając głęboko i zachłystując się powietrzem.
- Cześć – odparłam kreśląc na piasku przeróżne znaki.
- I jak się czujesz? – spytał, przysiadając się obok. Poczułam bijący od niego zapach soli morskiej.
- W porządku. Przez drogę nie było najlepiej, ale teraz jest dobrze.
Spojrzał na mnie czule, a później przytulił do siebie. Poczułam się skrępowana i dziwnie spokojna.
- Czekałem na ciebie niecierpliwie.

[/b]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kamila7997 dnia Sob 15:54, 14 Lip 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila7997
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:01, 14 Lip 2012    Temat postu:

część trzecia Domu na wybrzeżu


Tomas zaprowadził mnie do swojego mieszkania (które tak dobrze znałam). Mój wzrok przybił nowy volvo pysznie lśniący w zachodzącym słońcu.
- A on – zmieszał się mężczyzna – Kupiłem na raty. Dosyć nieudana inwestycja – mruknął, popychając mnie lekko w stronę drzwi.
Jasne – pomyślałam – nieudana inwestycja. On nie żałuje na to auto ani jednego pensa.
Stanęłam w hallu wypucowanym na błysk, z czerwonymi tiulowymi zasłonami i nową, popielatą wykładziną. Tuż obok stała mała szafeczka na buty gości, jak dla mnie w stylu vintage.
- Pozmieniało się – rzuciłam, niemal bezgłośnie czując się obco w tym niegdyś starym, poczciwym, ale kompletnie nie gustownym mieszkaniu.
- O tak – odrzekł – Postanowiłem wreszcie urządzić sobie przytulne gniazdko.
Jeżeli do tego naprawdę dążył, to przyznam, że udało mu się to w stu procentach. Kiedyś, to mieszkanie odstraszało każdego przybysza, rażąc swoim kiczowatym i przestarzałym stylem. Pomimo tego, był to ciepły azyl, w którym można było się napłakać, najeść i posłuchać starych opowieści. Teraz ten dom całkowicie wypluł swoją duszę. Nie był ani w centymetrze tym, którego go zapamiętałam. No cóż, trzeba będzie się jakoś z tym oswoić – pomyślałam, wzdychając ciężko.
- A co powiesz o kuchni? – spytał niepewnie, prowadząc mnie w stronę ciasnej klitki.
I to miała być ta stara, napchana garami i meblościankami dziura? Mój przyjaciel chyba sobie ze mnie żartował.
- Nie wierzę.. – szepnęłam, przesuwając się po przestronnym pomieszczeniu, ciekawie urządzonym – Teraz wydaje się być większe.
- Bo jest. Powiększyłem je nieco, odejmując trochę z łazienki.
Z zazdrością spoglądałam na błyszczące talerze i równo położone kubki. Ostre szubki noży piętrzyły się w drewnianym stojaku postawionym na blacie kuchennym. Co do samych mebli – były one mahoniowe i przepięknie wykonane. Na długo pozostaną w modzie.
- Salon również udekorowałem na nowo.
Podeszliśmy do szerokich przeszklonych drzwi, z wielką mosiądzową klamką. Za szybą widniał obraz prawdziwie modnie urządzonego salonu, godnego samej Angeliny Jolie.
- Ściany przemalowałem na liliowy, wymieniłem stare meble na hebanowe Vallory&Essence i dokupiłem etażerkę na kawę. W komplecie była komoda pod telewizor.
Pokiwałam głową z uznaniem, przenosząc wzrok na duży trzyczęściowy tryptyk. Przedstawiał morze w różnych stanach – od delikatnie unoszących się fal, po niesamowity sztorm.
- Piękny jest – powiedziałam, nie odrywając wzroku od dzieła sztuki.
- Dostałem od mamy, na trzydzieste trzecie urodziny.
Też bym chciała dostawać takie prezenty.
Rzuciłam okiem na cały salon i miałam ochotę uściskać serdecznie Tomasa – odwalił kupę porządnej roboty. Sam, bez niczyjej pomocy. Samotnik, pełen determinacji i gustu. Idealny Tomas.
- Usiądź – powiedział kojąco – Przyniosę kolację.
Rozsiadłam się na mięciutkiej kanapie, której mój przyjaciel nie zdążył zrecenzować. Była to miękka skóra, w kolorze ecru pasująca do liliowych ścian salonu. Oparłszy plecy czułam, jak zatapiam się w delikatności materiału. Nieprzyzwoicie ułożona, z przymkniętymi oczami, siedziałam, a właściwie leżałam dotąd, aż w salonie pojawił się Tomas. Niósł on apetycznie pachnącą pieczeń indyczą nadziewaną jabłkami. Taką jaką robiły wszystkie moje ciotki i niedawno zmarła matka.
- Starałem się, ale naprawdę nie wiem, czy wyszło – powiedział jękliwie, kładąc gorącą brytfankę na specjalnie wyłożonej desce.
- Na pewno jest wyśmienita – rzuciłam, patrząc jak gęsty tłuszcz spływa po złocistej skórce indyka.
Mój przyjaciel doniósł jeszcze słodki pudding i dwie kawy – latte, z prawdziwego ekspresu, o jakim tylko mogłam marzyć.
- Na co się skusisz?
Nie chciałam robić mu przykrości więc poprosiłam o pudding, słodko rozlewający się z pucharka. Nie mogłabym przełknąć tej pieczeni, pomimo tego, że jest niesamowicie apetyczna (i kaloryczna.. – podpowiedział jakiś wewnętrzny głos). Kawa w ten upalny dzień wydawała się katorgą, a więc postanowiłam rozkoszować się deserem.
Zanurzyłam łyżeczkę w gęstej masie i zanurzonych w niej owocach. Pięć zdrowych i soczystych truskawek. Pychota.
Zajadałam się w najlepsze, całkowicie zapominając o Tomasie, niezręcznie chrupiącym swoją porcję indyka. Postanowiłam zabić tą niezręczną ciszę, zachwalając zdolności kulinarne mojego przyjaciela.
- Gdzie nauczyłeś się robić takie pyszności? Tracę głowę dla twojego puddingu! – pisnęłam.
Tomas oblał się soczystym rumieńcem, a jego oczy zabłyszczały powagą. Wpatrywał się we mnie natarczywie i uparcie. Czułam, jak fala gorąca dopływa do mojego gardła. Resztki puddingu z łyżki zdążyły spłynąć na moje kolana. Ta sytuacja robiła się krępująca.
- Masz piękne oczy – powiedział.
Uśmiechnęłam się niepewnie. Strużki potu wystąpiły na moje opalone czoło. Kosmyki włosów opadły bezładnie.
- Kocham Cię, Elen – rzucił, ujmując moją dłoń.
Coś we mnie wzburzyło się, zakipiało i wylało, jak gorąca wulkaniczna lawa. Na pewno nie była to eksplozja tłumionej miłości, ale czysta, niepohamowana złość. Od zawsze byliście dla siebie dobrymi przyjaciółmi, ale nic poza tym. Nie przyjechałam tutaj szukać chłopaka, ani męża. Poszukiwałam odpoczynku, a nie ekscytujących wrażeń.
- Nie powinieneś tego mówić – szepnęłam, opuściwszy deserową łyżeczkę do pucharka. Już miałam wstać, aby go odłożyć, ale Tomas mnie wyręczył.
Jego oczy nadal błyszczały jak dwa chytre chochliki, wpatrując się we mnie jeszcze natarczywiej i zuchwale. Wysunęłam swoją dłoń, z jego ciepłej i stanowczej.
- Muszę wracać do domu – powiedziałam cierpko, opuszczając pośpiesznie salon.

Nie tylko w domu zaszły zmiany. W Tomasie również.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kamila7997 dnia Sob 15:07, 14 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila7997
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:19, 14 Lip 2012    Temat postu:

rozkręciłam się i wstawiam kolejne części mojego opowiadania (mam nadzieję, że ktokolwiek je czyta Wink)

część czwarta Domu na wybrzeżu

Wróciłam do domu wściekła i zmęczona. Zachowanie Tomasa okazało się na tyle nienaturalne, by móc zastanawiać się o co w tym wszystkim chodzi. Nagły remont w domu i jego przybijająca bezpośredniość były zagadkowe. Postanowiłam już więcej nie zaprzątać tym sobie głowy – po prostu mój przyjaciel oszalał z tęsknoty. Taka długa rozłąka źle mu zrobiła i znalazł sobie zajęcie. Pod moją nieobecność zdążył zremontować połowę domu i kupić sobie piekielnie drogą brykę (tak na pocieszenie). Widząc mnie pierwszy raz od ostatniego spotkania, jego uczucia osiągnęły apogeum i postanowił je wylać. Dobrze, że w taki sposób, a nie inny.
Wgramoliłam się na sofę włączając program wiadomości. Zaparzyłam wcześniej orzeźwiającą miętę, która miała przywrócić mi trzeźwość. Na języku nadal czułam słodki smak puddingu Tomasa i jak najszybciej chciałam się go pozbyć. Był zbyt narkotyzujący, by nadal rozczulać moje kubki smakowe. Kolacje sobie odpuściłam; w lodówce miałam tylko paczkę tostów i trzy pomidory.
Kiedy miałam zażyć relaksacyjnej kąpieli, z mojego pokoju dał się słyszeć rozdzierający dźwięk dzwonka. Mój telefon przypomniał mi, żebym zeszła na ziemię, a nie jakąś niepewną powłoczkę – dzwoniła moja ciotka.
Zniecierpliwiona i zniesmaczona, ze spuszczoną głową udałam się do pokoju,
gdzie miałam zapewne usłyszeć o kolejnych podbojach rozbrykanej Nelly. Dopiero później przekonałam się, jak bardzo się myliłam.
- Witaj – powiedziała smutnie ciotka. Jej ton głosu był na tyle niepokojący, by interweniować.
- Co się dzieje? – spytałam.
- Chodzi o Nelly..
Miałam już wygłosić pełną złośliwości reprymendę, przeświadczającą o niewyrozumiałości mojej ciotki. Miałam, ale zabrała ona głos drugi raz z kolei.
- Twoja biedna psina zdechła, pożerając trutkę na szczury. Wiedzieliśmy, że nie dopilnujemy jej. Wałęsała się wszędzie, gdzie tylko mogła – zakończyła smutnie. Usłyszałam kilka pociągnięć nosem i szelestu opakowania na chusteczki.
Chciałam wybuchnąć gorzkim płaczem i zbesztać ciotkę i ojca. Wiedziałam, że byłoby to niegodne i bezczelne – to oni przyjęli Nelly i postanowili się nią zająć. Nie mogłam potraktować ich w taki sposób. Nie ich.
- Cio..ciu – zaczęłam łamiącym głosem – Kkiedy tto się stało?
Ciotka zaczęła wyjaśniać wszystko z troską o najdrobniejsze szczegóły. Mówiła tyle, ile wiedziała i widziała. Gdyby tylko miała taką możliwość, zrelacjonowałaby każdy krok mojej psinki. Ale nie potrafiła. Ja sama wiedziałam, że jest to skrajnie niemożliwe.
- Twój ojciec zakopie ją w ogródku, obok moich hortensji. Tam jej będzie dobrze – dorzuciła ciotka.
Jej słowa okazały się pokrzepiające; biedna Nelly spocznie obok pięknych kwiatów, a nie skalistych, ostrych kamieni. Ciocia z ojcem robili wszystko, by uspokoić moje skołatane serce.
Nie byłam w stanie się odezwać. Wszystkie siły skumulowałam tylko na to, by nie wybuchnąć.
- Kochanie.. – zaczął słabym głosem mój ojciec, któremu słuchawkę przekazała ciotka – Nie chcieliśmy.. żeby twój pies tak skończył – zakończył sucho.
- Przecież wiem tato – wydusiłam z siebie, jakimś nienaturalnym głosem – Przepraszam, muszę kończyć.
Nie wiem co zrobiłam z moją poczciwą motorolą, zapewne wylądowała gdzieś w stercie nie poukładanych ubrań. Jedyne co pamiętam to, że rzuciłam się na łóżko i gorzko zapłakałam w poduszkę. Moje łzy dawno wtopiły się w aksamitny materiał poszewki, nie pozostawiając ani śladu. A tak bardzo chciałabym, żeby wyżłobiły bolesne „płakałam za kochaną Nelly”.
Totalnie zrujnowana i szalenie smutna udałam się do łazienki. Kąpiel miała być krótka. Nie miałam ochoty wdychać kojącej woni migdałowych soli do kąpieli.
Na razie wystarczyła mi przenikająca do szpiku kości woń pustki.

* * *
Rano obudziłam się rozwalona na fotelu, tuż obok małego stolika na różności. Moimi różnościami miały być papierosy, butelka wina i lampka, oraz portfel (niezupełnie pusty). W nocy po kąpieli musiałam dużo pić. W mojej głowie szalało co najmniej tysiąc rozbrykanych retriverów, szarpiących każdy ośrodek mojego biednego mózgu.
Zmusiłam się jedynie na wyprawę do sklepu (półgodzinną). Wystarczyło mi tylko na pieczywo tostowe, kostkę masła i trochę sera żółtego. Wróciłam w jeszcze gorszym na stroju, niż wyszłam.
Śniadanie sobie odpuściłam, tłumacząc mojemu surowemu rozsądkowi, że produkty wykorzystam na obiad, a jeżeli nie to na kolacje (albo znowu śniadanie, obiad lub jutrzejszą kolację..). Nie miałam ochoty zupełnie na nic.
Z sentymentalnych, słodkich poranków, czy też wieczorów, wyszło fiasko. Prawda była jasna; od mojego powrotu coś się zmieniło. Zachody słońca były równie słodkie i przyciągające, ale nie tak spędzane, jak kiedyś. Teraz każde śniadanie, czy kolacja (jeżeli w ogóle jadłam) pochłaniane były w przyciemnionej, nieuporządkowanej kuchni, a nie na werandzie. Nie było żadnych opowieści, wylewania łez i długich, towarzyskich spotkań. Noce i dnie spędzałam sama. Tomas się ze mnie wyleczył. Ale czy z wzajemnością?
Nie myślałam o tym. Odczuwałam pustkę i samotność, przepełnioną czarą goryczy. Jednakże nie brakowało mi koniecznie Tomasa. Mógł być, ale wcale nie musiał. Obojętność brała górę w najprostszych sprawach.
Tata i ciotka dzwonili, a ja wciskałam im tani kit, który bez drgnienia powieki kupowali. Stałam się zakłamaną trzydziestolatką, której nawet nie było stać na gest szczerości. Dni, tygodnie, a wreszcie miesiące upływały. Nadeszła piękna, słoneczna wiosna.
W miasteczku na festiwalu poznałam Florę, moją przyszłą przyjaciółkę od serca. Była przeciwieństwem mnie – nosiła lamparcie sukienki i wysokie koturny. Jej torebki były cekinami złota i srebra. Wesoło usposobiona i serdeczna Flora, wniosła w moją trywialną egzystencję dużo zmian. Przede wszystkim – zaczęłam wychodzić z domu i znajdować znajomych. Oprócz tego chodziłam na bankiety, imprezy i parapetówki znajomych Flory (które wypadały średnio co dwa tygodnie). Zaczęłam przykładać większą wagę do mojego wyglądu. Posępny mahoń z czarnymi, jak brud pasemkami, zamieniłam na rozjaśniający miód. Moja serdeczna przyjaciółka przypomniała mi o istnieniu korektora pod oczy, który kryłby moje oznaki zmęczenia. Zagwarantowała, że od kilku cieni do oczu i porządnej pomadki, nie straciłabym na urodzie. Co miesiąc wyrywała mnie do galerii, wciskając odważne ubrania, które godnie wyglądają tylko na nastolatkach.
- Kochanie, to jest krzyk mody!
- Nie uważasz, że jestem na to po prostu..za stara? – spytałam, oglądając się lękliwie za siebie. Już widziałam rechoczące szesnastolatki, patrzące na mnie z pogardą i współczuciem.
- Co Ty gadasz, honey! Wyglądasz rewelacyjnie!
Po tych słowach Flora biegła ze mną do kasy, gdzie dokonywałyśmy transakcji.
Pewnego dnia, siedząc przy kawie i papierosku, moja przyjaciółka poruszyła temat zwierząt. Flora uderzyła w czuły punkt, który wzbierał moje skrajne emocje, w jedną wielką kulę.
- Nie chciałabyś jakiegoś psiaka? – spytała, wlepiając we mnie swoje wielkie, umalowane oczy.
- Mój pies zdechł pół roku temu. Zjadł trutkę. Nie chcę już psa – zakończyłam sucho.
Flora jęknęła, robiąc płaczliwą minę i przytulając mnie do siebie.
- Kochanie, nie martw się! Twój psssiaczek na pewno nie chciał odejść – dodała pośpiesznie.
Uśmiechnęłam się blado. Nie chciałam żadnego kolejnego zwierzaka; ani pieska, ani kotka, żółwia, myszki, czy też kanarka. Miałam dość kolejnego ciosu. Biorąc nowe zwierze, musiałam być przygotowana na jego krótki żywot. Do domu trafia mała, puszysta kuleczka, a za niecałe pięć lat, w okresie względnej dorosłości, dowiadujesz się, że nigdy już jej nie zobaczysz. Miałam dość czarnych dni.
- Jesteś pewna, że nie chcesz pieska? – spytała, ściągając brwi i formując usta w dziwny, dziecinny grymas.
- Jestem pewna – odparłam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kamila7997 dnia Sob 17:05, 14 Lip 2012, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:09, 14 Lip 2012    Temat postu:

Kamilko, czyta, na pewno i na tyle uważnie, żeby zauważyć, że w części W domu Ellen odebrala telefon ciotki a słuchała glosu matki. ( literowka, przy szybkim pisaniu), no i tu pojawia się nowa przyjaciółka, a co z Tomasem i co z facetem, który ją tłukł. Ponadto podejrzewam spisek ciotki i może ojca skierowany przeciw jej psinie. Oni jej nie lubili! Ciotka, jak na mój gust za bardzo skarżyła się na sunię, a potem taki żal. Wyrzuty sumienia? Ciekawa jestem, czy i ten wątek rozwiniesz...Czekam na ciąg dalszy...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 17:12, 14 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 17:56, 14 Lip 2012    Temat postu:

Tą literówkę usiłowałam, jak najszybciej poprawić, ale niestety błyskawicznie się nie dało - średnio co pół godziny odcinają mi internet.
Oczywiście, matka Elen nie żyje, a przy telefonie stała ciotka i jej ojciec.
Ta nowa przyjaciółka Elen - Flora. Według mnie to całkiem sympatyczna babka, która pokaże jej te przyjemniejsze strony życia, niż użalanie się nad sobą. Co będzie z Tomasem - muszę to jeszcze rozplanować.

Wiesz, Ewelinko, chyba źle zrozumiałaś. Bo to opowiadanie "Dla jednego słowa", o kobiecie, którą prał jakiś facet wcale się z tymi opowiadaniami nie wiąże. Ten całkiem nowy cykl, który obecnie piszę rozpoczął się z opowiadaniem zaczętym od listu. Rozumiesz, czy nie bardzo? Wink. Bo chyba pogmatwałam Ci.

PS: Sorcia Iwonko, że anonimowo, ale teraz się zorientowałam, a się rozpisałam. Proszę nie usuwaj tej wiadomości.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:05, 14 Lip 2012    Temat postu:

Rozumiem, oczywiscie. To są dwa różne opowiadania, ale miałam wrażenie, może mylne, że Elen przed czymś ucieka. I skojarzyła mi sie ta przemoc domowa. Bardzo sugestywnie ja opisalaś, stąd to wrażenie pewnego rodzaju kontynuacji. Bo ja rozumiem, że ten domek, powrót do dzieciństwa to ucieczka, lub forma ucieczki... To wynika z tekstu, tak jak i samotnośc Elen, jej walka z problemami, szukanie pomocy, niestety, nie znajdowala jej u rodziny, brak gotowości na nowy związek, to własnie też kojarzy mi się z toksycznymi wspomnieniami poprzedniego związku i z przemocą, głównie. tak sądzę
Ach, Kamilko, chyba się nie zalogowałaś!

Moze jednak warto połączyć te dwa wątki, tamten był bardzo udany.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 18:06, 14 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila7997
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:07, 14 Lip 2012    Temat postu:

myślę, że Iwonka mnie nie prześwięci za to Very Happy.

Bardzo polubiłam te relacje Elen-Flora. W ogóle w momencie wprowadzenia jej serdecznej przyjaciółki zaczęło mi się lepiej pisać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:15, 14 Lip 2012    Temat postu:

No i jeszcze to przywiazanie do nieznosnego zwierzęcia, rozpacz po jego smierci, to też czasem oznaka samotnosci, bolesnych wspomnień, stąd te skojarzenia z przemocą...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila7997
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:22, 14 Lip 2012    Temat postu:

Rozumiem. Każdy ma swoją interpretacje tekstu. Możemy patrzeć na niego z różnych stron. Ile ludzi na świecie, tyle opinii.

Może być, wiesz? Ona, kobieta po przejściach. Mąż ją bił. Odeszła od niego. Samotna, dlatego kupiła sobie psa, nieznośnego retrivera. Napisał do niej przyjaciel z dzieciństwa - Tom - który dobrze wspominał wakacje spędzone z Elen. Tak się za nią stęsknił, że nie wiadomo jaką siłą ściągnął ją w to miejsce. Stęskniony i przepełniony miłością wyznał jej zauroczenie. Dla Elen było za wcześnie, a jeszcze rany po nieudanym małżeństwie się nie zagoiły. Śmierć Nelly, jej rozbrykanej retriverki okazała się dla niej ostatecznym ciosem. Nie miała na nic ochoty. Powoli staczała się, a nawet zapominała o samotności. Można powiedzieć, że wpadła w depresje. I wtedy pojawia się przeciwieństwo Elen - Flora. A przeciwieństwa się przyciągają. Ekstrawagancka Flora zostaje najlepszą przyjaciółką Elen. Kobieta przekonuje się niebawem, że Flora jest po to, by podnieść ją z dołku. Pokazuje je lepsze strony życia - zabiera do galerii, uczy mody, poprawia jej wygląd. Jest dla niej przyjaciółką od serca.
I potem akcja może się rozwinąć ciekawie. Trzeba tylko to jakoś ciekawie rozplanować Wink.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin