Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Welcome to The Ponderosa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sandra Cartwright
Gwiazda szeryfa



Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:22, 05 Paź 2013    Temat postu:

Dobrze , dziękuję bardzo Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:55, 06 Paź 2013    Temat postu:

Sami w domu?! Może chociaż Hop Sing zostanie jako przyzwoitka? Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:21, 06 Paź 2013    Temat postu:

Jakos dadza sobie rade nawet z Hop Singiem Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:31, 06 Paź 2013    Temat postu:

Joe to zbyt wielki spryciarz,jeśli chodzi o dziewczyny Laughing ,żeby nie dał rady wyprowadzić w pole Hop Singa Laughing :wink:Bedzie tak manewrował...tak kombinował,aż osiągnie wytyczony cel Laughing

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Odwiedzająca dnia Nie 18:33, 06 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sandra Cartwright
Gwiazda szeryfa



Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:04, 06 Paź 2013    Temat postu:

Hahaha dokładnie, już się Joe o to postara by zostali całkiem sami w domu Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:21, 06 Paź 2013    Temat postu:

Moze nie w domu, a moze na lonie natury

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sandra Cartwright
Gwiazda szeryfa



Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:54, 06 Paź 2013    Temat postu:

Bardzo ciekawy pomysł Smile Może uda mi się go jakoś przedstawić w opowiadaniu Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:11, 07 Paź 2013    Temat postu:

To sie nie moge doczekac dalszego ciagu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sandra Cartwright
Gwiazda szeryfa



Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:15, 11 Paź 2013    Temat postu:

Rozdział 3 : Sisi , za co mnie tak nienawidzisz ???


Dzień 1
Ponderosa

Joe Cartwright stał na środku podwórka uśmiechnięty od ucha do ucha. Jeszcze kilka dni temu , nic nie było w stanie sprawić , by uśmiech pojawił się na jego twarzy . Nie miał ochoty na rozmowę z braćmi i ojcem , jedzenie , a nawet jego ulubione zajęcia - czyli szermierkę i strzelanie . Myślał że już nigdy nie będzie tak jak dawniej . Aż do tej chwili ... Joe wciąż nie mógł uwierzyć , że dziewczyna , która tak bardzo namieszała mu w głowie , śpi sobie teraz smacznie na górze ... . Z głębokiego zamyślenia wyrwał go nagle donośny głos Hop Singa, który właśnie biegł do Joe z patelnią w ręce .

Hop Sing : Panie Joseph , Panie Joseph ...
Joe : Hmmm ??
Hop Sing : Nie mogę znaleźć nigdzie Twojego ojca , ani braci .... Pan Cartwright miał mi dzisiaj dać pieniądze na zakupy w Virginia City ...
Joe : Tata wyjechał z Adamem i Hossem na spęd bydła ... To dziwne że nic ci nie mówił ...
Hop Sing : Jak to wyjechał ... A co z Panem O'Kellym i panienką Sandrą ??
Joe : O'Kelly jest teraz w San Francisco ... A Sandra śpi sobie na górze ...
Hop Sing : Panie Joseph ... nic nie rozumiem ...
Joe : Wszystko Ci wytłumaczę ... Tata z braćmi wraca za 3 dni . W domu są teraz 2 osoby ... Myślę że zakupy nie są konieczne ... Wystarczy to co jest w spiżarni ...
Hop Sing : Ale panienka Sandra ... Chyba jednak trzeba coś kupić ...
Joe : Panienka Sandra je tyle co nic ... Powinieneś wziąć też pod uwagę to , że Hoss jest na spędzie bydła ...
Hop Sing : Ale nie można tak gościa częstować zwykłym jedzeniem ...
Joe : Dobrze więc mam świetny pomysł ... Chodźmy do domu, dam Ci pieniądze , a ty pojedziesz do Virginia City i zrobisz zakupy ...
Hop Sing : Dobrze Panie Joseph .
Joe objął Hop Singa ramieniem i chwilę później rozmowa była kontynuowana w kuchni .
Hop Sing : Panie Joseph , wrócę najszybciej jak się da i zrobię pyszny obiad .
Joe : Właściwie to wrócisz za 3 dni ...
Hop Sing : Jak to za 3 dni ...
Joe : To jest twoja nagroda - powiedział dając Hop Singowi do ręki sporą sumkę pieniędzy
Hop Sing : Po co mi 300 dolarów ...
Joe : Należy Ci się trochę odpoczynku , idź do saloonu napij się piwa , zagraj w pokoera ... po prostu musisz się trochę zabawić ...
Hop Sing : Panie Joseph ... A co z panienką Sandrą ???
Joe : O to się już nie musisz martwić ... Panienka Sandra będzie w dobrych rękach ... - powiedział obejmując Hop Singa ramieniem
Hop Sing : Panie Joseph ... to nie jest dobry pomysł .. Pan Cartwright nie byłby zadowolony
Joe : Mój tata o niczym się nie dowie ... oczywiście jeśli się nie wygadasz ...
Hop Sing : Tak jest Panie Joseph , nie pisnę ani słówka ...
Joe : A i jeszcze jedno : nie mów do mnie Panie Joseph ... Samo Joe w zupełności wystarczy ...


Sandra O'Kelly przeciągnęła się po bardzo długim śnie ... Podróż z San Francisco do Ponderosy była bardzo męcząca , dlatego sen ten był konieczny do zregenerowania sił . Dziewczyna z uśmiechem na twarzy otworzyła swoje brązowe oczy , jednak dobry humor nie trwał zbyt długo ... Na jej łóżku siedział ten nieznośny chłopak z turnieju i wpatrywał się w nią z uśmiechem na twarzy . Sandra czuła się jak sparaliżowana ... patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami , a jej serce biło tak , jakby zaraz miało wyskoczyć .

Joe : Słodko wyglądasz , kiedy śpisz ...
Słowa , które wypowiedział podziałały na nią momentalnie . Sandra zaczęła piszczeć , kopać kołdrę aż w końcu w prędkości światła stanęła na równe nogi i nie mogła złapać tchu ...
Joe : Słodko wyglądasz w tej pidżamce ...
Sandra O'Kelly nie mogła uwierzyć , że to wszystko dzieje się na prawdę . Dziewczyna schyliła głowę i kiedy dokładnie zobaczyła swoją białą , długą , idealnie dopasowaną halkę na ramiączkach , jeszcze szybciej znalazła się w łóżku , niż z niego wyskoczyła
Sandra : Wynoś się stąd !! Rozumiesz wynoś się ...
Joe : A co mi zrobisz jeśli tego nie zrobię ... ?
Sandra : Nienawidzę Cię rozumiesz ... - po tych słowach znowu wyskoczyła z łóżka i trzęsąc się ubrała na siebie fioletowy szlafrok . Następnie zbiegła po schodach i znalazła się w pokoju gościnnym.
Sandra : Tatooooooooo !!! Tatooooo !! - Krzyczała najgłośniej jak tylko potrafiła ...
Joe : Twój tata jest teraz w San Francisco ... - powiedział schodząc ze schodów
Sandra : Panie Cartwright !!!!!!
Joe : Tata wyjechał z Adamem i Hossem na spęd bydła ... wracają za 3 dni ...
Sandra : Hop Sing !!! - krzyczała wbiegając do kuchni ...
Joe : Hop Sing jest teraz w Virgina City ...
Sandra : Co ????
Joe : Wygląda na to że jesteśmy tu sami ...
Sandra : O nie ... Nie zostanę tu ani chwili dłużej .... Nie z tobą ... - po tych słowach rzuciła się do ucieczki , a zanim Joe zorientował się o co chodzi , ona była już na zewnątrz .
Joe : Zaczekaj !!!! Dobrze Ci radzę .. Zatrzymaj się ...
Dziewczyna zdążyła uciec tylko kawałek , gdyż poczuła na sobie silny uścisk rąk chłopaka . Joe przyciągnął ją do siebie i ''objął '' swoimi silnymi ramionami tak że nie mogła się poruszyć .
Joe : Uspokój się ... proszę uspokój się - na te słowa Sandra usiłowała wydostać się z uścisku , ale nic to nie dało . Jedyne co jej pozostało to wpatrywanie się w twarz Joe , która była tak blisko jej twarzy .
Sandra : Puść mnie !!!!! Nienawidzę Cię !!!!
Joe : Albo się uspokoisz albo Cię zwiążę . Wybór należy do Ciebie ..
Sandra : Grozisz mi ???
Joe : Chcę tylko porozmawiać ... powiedział patrząc jej prosto w oczy ..
Sandra : Dobrze więc porozmawiajmy .... Ale najpierw mnie puść ... To boli ...
Joe : Puszczę cię dopiero wtedy kiedy mnie wysłuchasz .
Sandra : To boli ... puszczaj ...
Joe : Im dłużej będziesz się kłócić tym dłużej będę cię trzymał ...
Sandra : Jeszcze tego pożałujesz zobaczysz ...
Joe : Posłuchaj !!! Wtedy na turnieju nie miałem pojęcia że jesteś dziewczyną ...
Sandra : Na turnieju byłam chłopakiem ... więc przestań ...
Joe : Nigdy nie uderzyłbym dziewczyny ... Nigdy rozumiesz ...
Sandra : Dobra ... więc teraz mnie już puść ...
Joe : Sisi ... za co mnie tak nienawidzisz ???
Sandra : Nie mów tak do mnie !!! Co ty sobie wyobrażasz !!! Puszczaj mnie !!
Joe : Odpowiedz mi ...
Sandra : Za to , że kiedy odkryłeś że jestem dziewczyną nie pozwoliłeś mi odejść ...
Joe : Więc miałem Cię zostawić , tak jakby nigdy nic ???
Sandra : Puść mnie !!!!
Joe : Dobrze .. pójdziemy więc teraz do domu ... ubierzesz się , zjemy obiad i będziemy udawać że się lubimy ...
Sandra : I tak Cię nienawidzę ...
Joe : Czyżby ?? - ścisnął ją jeszcze mocniej ...
Sandra : Aaaałłł Dobrze , chodźmy więc na ten obiad ...
Joe : Od razu lepiej Sisi ... Ale uprzedzam , że jeśli jeszcze raz spróbujesz mi uciec to naprawdę cię zwiążę ...

Sandra O'Kelly wbiegła do swojego pokoju wściekła jak nigdy dotąd . Znowu została upokorzona ... i to przez tą samą osobę . Była jednak bardzo upartą i wrażliwą z natury. Jeśli raz coś sobie postanowiła - nic nie było w stanie jej w tym przeszkodzić . Ona nie zamierza się poddać - nigdy . Znajdzie jakiś sposób by się stąd wydostać . Nie pozwoli by ktoś kto tak ją upokorzył dalej będzie miał nad nią władzę . Jeszcze się na nim zemszczę - myślała z całej siły ściskając swój kremowy gorset czarną wstążką.



Joe Cartwright chwilami zastanawiał się czy wysłanie Hop -Singa na 3 dniowy urlop był dobrym pomysłem ... Już od godziny męczył się w kuchni z różnego rodzaju czynnościami wymaganymi do zrobienia obiadu . Miał już ochotę się poddać kiedy usłyszał znajomy głosik :
Sandra : Może ci pomóc ???
Joe : Eeee ... jeśli masz ochotę... Ale ja sobie poradzę ... - W tym momencie talerz , który Joe trzymał w ręce wylądował na podłodze i roztłukł się w drobny mak.
Sandra : Właśnie widzę ...
Joe : Drobny wypadek przy pracy .... Ślicznie wyglądasz ....
Sandra : Lepiej powiedz co masz zamiar ugotować ???
Joe : Omlet ??
Sandra : Dobrze ... więc gdzie są jajka ??
Joe : Nie ma ... Hop Sing przywiezie zakupy za 3 dni ...
Sandra : Chwileczkę więc chcesz przygotować omlet bez jajek ???
Joe : Eeeee a po co jajka do omletu ???
Sandra : Czy ty kiedykolwiek coś gotowałeś ???
Joe : Tylko herbatę ...
Sandra : To wiele wyjaśnia ...
Joe : Coś ty się nagle taka miła zrobiła ??
Sandra : Musimy razem przeżyć 3 dni ... więc ....
Joe : Całe 3 dni ... To co ugotujemy Sisi ??
Sandra : Jeszcze raz powiesz do mnie Sisi a przestanę być taka miła - jak stwierdziłeś .
Joe : Ale jestem głodny ....
Sandra : Więc zabieraj się do pracy ...
Joe : To co mam zrobić Sisi ??
Sandra : Pożegnaj się z obiadem ...
Joe : Przepraszam Sisi - powiedział robiąc przebłagalną minkę ...
Sandra : Nic nie szkodzi JOSEPHIE ....
Joe : Eeeeejjj ....
Sandra : Umiesz chociaż obrać ziemniaki ??
Joe : Oczywiście że tak ...
Sandra: W takim razie obiad będzie za godzinę .


Późny wieczór , spęd bydła

Ben : Chłopcy dzisiaj był naprawdę pracowity dzień ... Jeszcze kawy Hoss ??
Hoss : O tak poproszę tato ... ciekawy jestem co tam u Joe i Sandry ...
Ben : A co ma być .. pewno jedzą teraz kolację - powiedział nalewając Hossowi kawy .
Adam : Może pojadę tam jutro na chwilę i zobaczę jak się sprawy mają ...
Ben : To nie jest koniczne Adam , Joe jest już na tyle dorosły żeby poradzić sobie bez nas przez 3 dni ...
Hoss : Tato, nie zapominaj że na ranchu mieszkają teraz dwie osoby - które za sobą nie przepadają ...
Ben : Spokojnie Hoss ... Przecież Hop Sing jest w domu ... więc nawet jakby pojawiła się mała sprzeczka pomiędzy nimi, on ich rozdzieli .
Adam : Tato ... Czy ty dałeś Hop Singowi pieniądze na zakupy ?
Ben : Wiedziałem że o czymś zapomniałem , od rana mam takie przeczucie ... - powiedział ściągając kapelusz i kładąc rękę na głowie
Adam : Więc chyba jednak muszę tam jechać ...
Ben : Może masz rację ... Praca idzie nam dobrze , więc jutro zawieziesz Hop Singowi pieniądze i tak całkiem przy okazji sprawdzisz jak idzie Joe praca na ranchu ...
Adam : W takim razie pojadę z samego rana ...


Ponderosa .

Joe : W samą porę Sisi ... Kolacja czeka na stole - powiedział kiedy Sandra wchodziła do domu .
Sandra : Ty coś ugotowałeś ... niemożliwe ...
Joe : Jestem mistrzem w robieniu pysznych kanapek ...
Sandra : Tak samo jak omletów ??
Joe : Jeśli chodzi o kanapki to nikt mi nie dorówna ...
Sandra : Dzisiaj nie zjem kolacji ...
Joe : Jak to nie ... Wiesz ile czasu poświęciłem na jej przygotowanie...
Sandra : Jestem zmęczona ... muszę odpocząć ...
Joe : Jesteś zmęczona bo prawie nic nie jesz ....
Sandra : Nie jestem głodna , a teraz przepraszam ale idę już spać ...
Joe : Więc słodkich snów Sisi ... Jutro zrobię pyszne śniadanko ... Nawet nie myśl że wymigasz się od jego zjedzenia ...


Dzień 2
Ponderosa - dom Cartwrightów

Joe : Sisi !!!!! Sisi !!! Jest już 10 , może zejdziesz na śniadanie ?? - krzyczał nakrywając do stołu, jednak nie słysząc odpowiedzi postanowił krzyknąć głośniej : '' Sisi - śniadanie !!!!!! .''
Kiedy dalej nie uzyskał odpowiedzi , odłożył talerze i ścierkę i udał się schodami do pokoju Sandry . W czasie drogi miał dziwne przeczucie , w ogóle odkąd Sandra zaczęła z nim w miarę normalnie rozmawiać miał dziwne przeczucie ... '' Dlaczego ona nagle zrobiła się taka miła ? '' - powtarzał sobie ... Kiedy Joe otworzył drzwi pokoju , zastał w nim to co zwykle czyli komodę , biurko , okno , łóżko . Łóżko było pościelone , a okno otwarte. Jedyną rzeczą, a raczej osobą , której brakowało w pokoju - była oczywiście Sandra . '' A więc to tak sobie ze mną pogrywasz Sisi '' - krzyczał wściekły chłopak . Następnie zbiegł na dół , zapiął pas z rewolwerem , założył kapelusz i poszedł do stajni osiodłać swojego łaciatego konia .


Ponderosa - las

Sandra O'Kelly w pobrudzonej lawendowej sukni , rozczochranych włosach spacerowała sobie po lesie ... W obu rękach niosła dwie duże walizki , które lekkie raczej nie były . '' Cholera , gdzie tu jest północ .... Jak ja mogłam zabłądzić w tym lesie ... Virgina City jest na północ ... muszę się tam dostać ... '' . Zrobiła jeszcze parę kroków po czym wyczerpana upadła na ziemię . Zemdlała .

Joe Cartwright pędził na koniu jak szalony . Im dalej zagłębiał się w Ponderosę , tym większe czuł zmartwienie . Nie mógł sobie wybaczyć , że tak łatwo dał się jej nabrać . Zdawał sobie sprawę , że Sandra może być wszędzie . Ponderosa to przecież nie Virginia City ... Po godzinnym szukaniu czuł , że odnalezienie Sandry wcale nie będzie takie proste jak mu się wydaje .


Ponderosa - dom Cartwrightów

Adam Cartwright przyjechał do domu dokładnie w samo południe . Do Ponderosy jechał od samego świtu , więc był po prostu wykończony . Szybkim ruchem zsiadł z konia i wziął ze sobą kasetkę z pieniędzmi, po czym wszedł do środka :
Adam : ''Joe !! Sandra !!!'' . Kiedy nikogo nie zastał w pokoju , powędrował do kuchni . ''Hop Sing !!!!!! , Hop Sing !! '' . Adam odruchowo spojrzał na stół , który był w połowie nakryty . Następnie zaczął po kolej sprawdzać wszystkie zakamarki domu , oraz stodołę . Poczekał jeszcze 2 godziny , lecz gdy nikt się nie zjawił odjechał .


Ponderosa - las

Z każdą kolejną minutą szukania Sandry , Joe coraz bardziej się niecierpliwił . Jednak nie poddawał się , był gotowy szukać jej tyle , ile tylko będzie trzeba . Nagle jego wzrok zwiesił się na czymś lawendowym . Kiedy podjechał bliżej , zobaczył swoją zgubę leżącą bezwładnie na ziemi . Zsiadł z konia tak szybko jak tylko potrafił , następnie poszedł do leżącej dziewczyny , odgarnął jej długie włosy zasłaniające twarz i lekko podniósł za ramiona . ''Sandra , Sandra - ocknij się , Sisi proszę ''. Joe czuł w sobie gniew pomieszany z miłością i smutkiem . Kiedy wziął ją na ręce i zaniósł pod strumyk z wodą , czuł się tak jakby w jakiś sposób ją stracił ... Oparł ją wygodnie o drzewo , a kiedy napełniał naczynie wodą usłyszał za sobą zgrzyt strzelby .Kiedy się odwrócił zobaczył pełną energi Sandrę , która do niego celowała .

Sandra : Rzuć swój rewolwer !!!!
Joe : Sandra spokojnie , tylko spokojnie ...
Sandra : Powiedziałam rzuć to !!!! - krzyczała z całej siły
Joe : Dobrze , już dobrze - powiedział spokojnym głosem , po czym jego rewolwer wylądował na ziemi .
Sandra : A teraz wracaj do domu i zostaw mnie w spokoju !!!
Joe : Niestety nie mogę tego zrobić !!! - po tych słowach rzucił się na Sandrę , a raczej na strzelbę , którą trzymała .

Dziewczyna nie dawała za wygraną . W wyniku kilkusekundowej szarpaniny w lesie rozległ się potężny odgłos strzału . Hałas był tak duży że koń , którego Joe nie zdążył wcześniej przywiązać popędził jak szalony w głąb lasu . Joe jednak się tym nie przejął , bardziej zależało mu w tym momencie na uspokojeniu Sandry .

Joe : Najwyżej zostaniemy w tych warunkach dłużej niż planowaliśmy ....
Sandra :Nigdzie z tobą nie zostanę !!!! - po tych słowach Joe został dosyć silnie uderzony w twarz , jednak na tym się skończyło. Po kilkuminutowej walce Sandra siedziała związana przy drzewie .
Joe : Mówiłem ci Sisi , że jeśli jeszcze raz spróbujesz mi uciec , to cię zwiążę ...
Sandra : Nienawidzę Cię !!!
Joe : Więc to tak ??? Najpierw mnie nienawidzisz , potem ze mną rozmawiasz i znowu mnie nienawidzisz ??
Sandra : Czy ty naprawdę myślałeś że będę mogła sobie spokojnie jeść z tobą śniadanie ?? Po tym co mi zrobiłeś ???
Joe : Ile razy mam ci tłumaczyć że nie miałem pojęcia że jesteś dziewczyną !!! - mówił podnosząc głos
Sandra : Ja chcę tylko jechać do Virginia City ...
Joe : Sisi spójrz na mnie ... - powiedział trzymając ją za ręce i wpatrując się w jej oczy . Nie jestem taki jak myślisz. Nigdy bym cię nie skrzywdził , a jeśli ktoś by to zrobił - to nie darowałbym mu tego . Jesteś taka piękna ...
Sandra : Rozwiąż mnie i zostaw w spokoju - mówiła przez zaciśnięte zęby
Joe :Czy ty naprawdę chcesz zostać tutaj całkiem sama , bez konia , bez jedzenia i co najważniejsze bez przewodnika ...
Sandra: Myślisz że tylko ty jesteś taki silny i zaradny , myślisz że kobieta nie poradzi sobie w takich warunkach ???


Spęd bydła

Ben : Adam powinien wrócić lada moment - mówił popijając kawę
Hoss : Pewnie jedzie nam powiedzieć , że nie ma już domu ...
Ben : Hoss , idź lepiej przeliczyć bydło
Hoss : Tato zdaje się że Adam jedzie ...
Adam : Tato , Hoss ...
Ben : Proszę , napij się kawy i opowiedz jak radzi sobie Joe - powiedział podając mu kubek
Adam : Joe radzi sobie świetnie !!! Jest po prostu niezastąpiony w tym co robi !!
Ben : Adamie , co się stało ??
Adam : Sprawdziłem cały dom , stodołę i nie ma tam ani śladu Joe i Sandry ...
Ben : Że co ???
Adam : Odczekałem jeszcze 2 godziny , ale dalej nic ...
Ben : No a co powiedział Hop Sing ??
Adam : Hop Sing również należy do osób zaginionych
Ben : Co tam się do diabła stało !!! - powiedział zdenerwowany
Adam : Dziwna sytuacja ... Okno w pokoju Sandry było uchylone , stół w połowie nakryty a drzwi wejściowe otwarte na oścież ...
Hoss : Hęęęę
Ben : Czy ja jeszcze o czymś nie wiem ??
Adam : Tak , zniknęła też strzelba z twojej kolekcji broni ....


Ponderosa - las

Joe : Zaczyna się ściemniać ...
Sandra : Może mnie wreszcie wypuścisz !!!!
Joe : Radzę Ci przestać krzyczeć !!
Sandra : Bo co ???
Joe : Bo jeśli tego nie zrobisz to zawiążę ci te piękne usta ...
Sandra : Zrób to a pożałujesz !!!
Joe : O nieee , mam już tego dość !!! - po tych słowach złapał ją za ramiona , usiadł przy niej i mówił do niej patrząc jej prosto w oczy :

Joe : Nie jesteś już małą dziewczynką !! , jesteś piękną kobietą i dobrze by było jakbyś to wreszcie zrozumiała . Unikasz mnie jak ognia , masz ochotę mi przyłożyć , a ja wciąż nie wiem dlaczego !! Zrozum wreszcie , że nie chcę cię skrzywdzić , chcę tylko byś czuła się tutaj dobrze i od czasu do czasu uśmiechnęła się do mnie ... Wiem , że i tak tego nie zrozumiesz , ale chcę byś wiedziała jak bardzo Cię kocham . Od pierwszego wejrzenia , jesteś zupełnie inna niż reszta dziewczyn które znam . Jesteś od nich nie tylko piękniejsza ale masz coś - czego one nie mają . Mam tu na myśli twoją odwagę , radość życia no i przede wszystkim niesamowity urok osobisty . Jedyną twoją wadą jest to , że jeśli chodzi o miłość jesteś tak uparta jak nikt inny. !!

Ona słuchała tego wszystkiego , i nawet nie protestowała ... Joe miał już nadzieję , że udało mu się wreszcie przekonać ją , chodź trochę do siebie . Jednak ta nadzieja została wkrótce rozwiana .
Sandra : Skończyłeś !!! - krzyknęła
Joe : Nie , nie skończyłem !! - po tych słowach , zanim Sandra zdążyła zaprotestować , pocałował ją najdelikatniej jak tylko potrafił . Kiedy ich usta oderwały się od siebie serce Sandry waliło jak szalone . Cały czas patrzyła mu w oczy i nie mogła uwierzyć w to co się przed chwilą wydarzyło . Obiecywała sobie tysiąc razy , że nie pozwoli by on wpłynął na jej życie. Zawsze chciała być niezależna , dlatego broniła się jak tylko mogła przed jakąkolwiek miłością . Wszystko się nagle zmieniło , kiedy ich usta się spotkały ...

Joe : Powinienem był zrobić to już dawno temu , gdybyś tylko dała mi szansę ...
Sandra : Ale ja , ja nie .. Zostaw mnie proszę ... - mówiła załamującym się głosem . Po jej różanych policzkach ciekły łzy ..
Joe : Sisi ... ja cię kocham ... zrozum - mówił spokojnie ocierając jej łzy .
Sandra : Joe , przepraszam ...
Joe : Ciiiii - po czym znowu ją pocałował .
Sandra : Wracajmy do domu ...
Joe : Musimy przeczekać tutaj noc , i z samego rana wrócimy do domu .
Sandra : Możesz mnie już rozwiązać ??
Joe : A czy mogę Ci zaufać Sisi ??
Sandra : Teraz już tak ..
Joe : A czy ty mi ufasz ?
Sandra : Ufam ...
Joe pocałował Sandrę po raz kolejny . Potem rozwiązał ją i obejmując usiadł przy niej . Następnie oboje patrzyli jeszcze długo na gwiazdy ...


Dzień 3

Ponderosa - las

Joe Cartwright obudził się szczęśliwy jak nigdy . Powodem jego szczęścia była dziewczyna , która właśnie teraz spała sobie smacznie opierając głowę na jego ramieniu. Joe nie chciał jej budzić więc z uśmiechem na twarzy wpatrywał się w jej twarzyczkę i różowe usta .
Sandra : Gdzie ja jestem ... - powiedziała zdawałoby się w pół jawie i pół śnie
Joe : Jesteś w Ponderosie ... wracamy do domu ..
Sandra : Joe , nie mam siły ...
Joe : Nie martw się za jakieś 2 godzimy będziemy w domu i zjemy śniadanie ...
Sandra : Ale ja nie mam siły ...
Joe : Sisi : Zaraz będziemy w domu - powiedział , po czym wziął ją na ręce
Sandra : A moje rzeczy ??
Joe : Pojadę po nie później , na razie musimy wrócić
Sandra : Joe ...
Joe : Sisi ... nic nie mów jesteś bardzo słaba ...
Sandra : Joe ... nie wiedziałam że Ponderosa jest tak piękna ...
Joe : Bo nie dałaś mi jeszcze szansy żebym Ci ją pokazał ...


2 godziny później

Ponderosa , Dom Cartwrightów .

Joe : Sisi wytrzymaj jeszcze chwilkę ...
Sandra : Nie maaam siii ....
Joe : Ciii , jesteśmy na miejscu - po tych słowach otworzył drzwi i wszedł do środka . Ben Cartwright siedział przy swoim biurku , Adam i Hoss grali w warcaby . Kiedy zobaczyli Joe z Sandrą na rękach wszyscy podnieśli się na równe nogi .
Ben : Co się stało !!! - spytał , po czym podszedł do syna
Joe : Tato przygotujcie wodę i ścierkę , niech ktoś jedzie po lekarza ...
Ben : Hoss - jedź do Virginia City , Adam idź do kuchni . Zanieśmy ją na górę .

Pokój gościnny

Ben : Co się tu wydarzyło Joe ??
Joe : Sandra wybrała się na wycieczkę po Ponderosie ... nic nie jadła dlatego osłabła ...
Adam : No wycieczkę po Ponderosie ???
Joe : W pewnym sensie ...
Adam : Więc może wytłumaczysz nas dlaczego na wycieczkę po Ponderosie zabrała wszystkie swoje rzeczy ???
Joe nie odpowiedział , gdyż po schodach schodził doktor .
Ben : Co jej jest , jak ona się czuje ??
Doktor : To nic poważnego ... jest tylko bardzo osłabiona . Musi odpocząć i nabrać sił przez kilka dni .
Ben : Dziękujemy , doktorze
Doktor , Do widzenia Ben , chłopcy ...


W chwili kiedy doktor wyszedł wszyscy Cartwrightowie pobiegli na górę do pokoju Sandry . Ona leżała spokojnie i gdy ich zobaczyła , uśmiechnęła się lekko .
Sandra : Panie Cartwright , Adam , Hoss , Joe
Ben : Sandro , jak się czujesz ??
Sandra: Czuję się już dobrze, dziękuję Panie Cartwright ,
Ben : Musisz teraz dużo odpoczywać i przede wszystkim jeść .
Hoss : Wystraszyłaś nas nie na żarty ...
Adam : Dobrze , że teraz będziesz także pod naszą opieką ...
Joe : Co to miało znaczyć ???
Adam : To , że tak się nią zaopiekowałeś , że teraz musi leżeć w łóżku ...
Joe : Ty byś się lepiej zaopiekował ???
Ben : Chłopcy !! Cisza ... Sandra musi teraz odpoczywać ...
Sandra : Nic mi nie jest ...
Ben : Musisz nabrać sił ... Chłopcy chodźmy na dół , Sandra musi odpocząć .
Po tych słowach wszyscy opuścili pokój, oprócz jednej osoby
Ben : Joe ...!! .
Joe wpatrywał się w nią w ogóle nie słysząc słów Pa
Ben : Joseph !!!

Pokój gościnny
Ben : Joe ... może wyjaśnisz nam teraz co nieco
Adam : Tak ... wszyscy czekamy na dokładne wyjaśnienia .
Joe : Ona uciekła ... a kiedy ją znalazłem leżała na ziemi ...
Adam : Zaraz zaraz ... Sandra uciekła wczoraj ... Więc dlaczego dopiero teraz zjawiliście się w domu ... ?
Joe : Były małe komplikacje ...
Ben : Joseph !!
Hoss : Tato ... głodny jestem .... - w chwili gdy Hoss wypowiedział te słowa rozległo się pukanie do drzwi ...

Gościowi otworzył sam Ben Cartwright .
Ben : Roy ! Jak się masz co cię do nas sprowadza ..
Roy : Witaj Ben , chłopcy ...
Ben : Słuchamy Roy ...
Hoss : Joe znowu coś zrobił ??
Joe : Hoss ... przecież wiesz doskonale że nigdy nie miałem problemów z prawem ...
Ben : Chłopcy !!
Roy : Chodzi o waszego kucharza ... Hop Singa ..
Ben : Co się stało ??
Roy : Była mała awanturka w saloonie .... Musisz jechać po niego do miasta .
Ben : Hop Sing w mieście !!!!! Co on tam robił ???
Adam : Może Joe nam to wyjaśnij ...
Joe : Dałem mu 3 dni wolnego - powiedział przełykając ślinę ...
Ben : Co zrobiłeś ...!!
Joe : Zasłużył sobie na to ...
Ben : A dlaczego Hop Sing nie może przyjechać sam ???
Roy : Hop Singowi ukradli konia i jakieś zakupy ...
Ben : Konia ??? Konia z Ponderosy ??? - krzyknął
Roy : Ben ... ja muszę już wracać do miasta - powiedział widząc wściekłego Bena .
Ben : Tak ... ty wracaj do miasta ... a ja urządzę sobie małą pogawędkę z moim najmłodszym synem ...
Roy : Do widzenia Ben , chłopcy ...
Joe : Ja ja ja też muszę jechać po rzeczy Sandry , pojadę z szeryfem ... - powiedział strojąc niewinne minki ...
Adam : To przy okazji , przywieź też strzelbę tacie ...
Ben : JOSEPH !!!!!!! nawet szeryf cię teraz nie uratuje !!!!





_____________________________________________________________

Jeśli macie ochotę, to kolejny rozdział chciałabym napisać o czym tylko chcecie . Jeśli macie jakieś ciekawe pomysły i wątki to piszcie Smile Very Happy

Przepraszam za wszystkie , błędy , niejasności , niedociągnięcia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:20, 11 Paź 2013    Temat postu: Welcome Ponderosa

Troszkę się gubie.
Czemu Joe nazywa Sandrę Sisi ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sandra Cartwright
Gwiazda szeryfa



Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:32, 11 Paź 2013    Temat postu:

Znowu namieszałam , wiem Rolling Eyes . Joe nazywa Sandrę Sisi - bo wpadł na taki pomysł by sobie czasem zdrabniać jej imię. Sandra nie lubi , jak on się do niej tak zwraca . Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:26, 11 Paź 2013    Temat postu:

Mnie się podoba...czułam,że Sandra długo nie będzie opierać się urokowi Joe Laughing Laughing Domyśliłam się,że to zdrobnienie wymyślił Joe...urocze Smile
Czekam na dalszy ciąg Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sandra Cartwright
Gwiazda szeryfa



Dołączył: 19 Wrz 2013
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 22:05, 11 Paź 2013    Temat postu:

Bo Joe jest taki słodki , że się mu nie da oprzeć Smile Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Isabella3
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:18, 12 Paź 2013    Temat postu:

To prawda Very Happy Czekam na dalszy ciąg Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin