Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uśmiech losu część II "W przedsionku czyśćca"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 43, 44, 45  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 14:41, 25 Maj 2014    Temat postu:

Ada, co ty planujesz? Adam bez śledziony... dużo krwi chyba będzie...Ostatnio już wspominałaś o uszkodzeniu śledziony. Co Ci po głowie chodzi?

Pozostaje tylko czekać na dalszy ciąg Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:53, 25 Maj 2014    Temat postu:

Kto chce zabrać Adasiowi śledzionę Question Exclamation Adaś bez tego narządu jest niekompletny jednak ... po coś jest potrzebna, choć podobnież można bez niej żyć ... zdaje się spada odporność i Adaś będzie miewał katary i inne dolegliwości ... wyobrażasz sobie Adama często wycierającego nos w chusteczkę ... Shocked albo w inny sposób oczyszczającego zakatarzony nos Shocked

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:54, 25 Maj 2014    Temat postu:

ja sobie nie w-y-o-b-r-a-ż-a-m Shocked jednakowoż wolę zasmarkanego Adama niż Adama bez ręki, nogi lub innej ważnej kończyny....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:59, 25 Maj 2014    Temat postu: W przedsionku czyśćca

A to jeszcze Bonanza jest czy układacię scenariusz horroru ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:19, 25 Maj 2014    Temat postu:

Dobre pytanie Zorina....staramy się na głos powiedzieć to czego mamy nadzieję nie przeczytać...Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:32, 25 Maj 2014    Temat postu:

Żeby Laurę piekło pochłonęło za to co chce zrobić rodzinie Adama.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:07, 25 Maj 2014    Temat postu: Re: W przedsionku czyśćca

zorina13 napisał:
A to jeszcze Bonanza jest czy układacię scenariusz horroru ?

Ja nic na ten temat nie wiem Very Happy Aga najpierw mnie podpuszcza i już mam Adasia przenieść na chmurki ... jednak koleżanki mają inne życzenia ... obiecuję, że w pewnym zakresie stanie się im zadość Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:04, 25 Maj 2014    Temat postu:

W pewnym zakresie? Czy wiesz jak to brzmi ADA? W pewnym zakresie to człowiek w śpiączce też żyje i na chmurce nie jest...nie dopuszczam połowiczności Adama...chyba skonam czekając na to co szykujesz naszemu Adasiowi....Evil or Very Mad i czytałam o tej śledzionie....jeszcze trochę i zacznę medycynę studiować jak zaczniesz go tak obrąbywać po kawałku Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:16, 25 Maj 2014    Temat postu:

Aga rozbawiłaś mnie do łez tą połowicznością i obiecuję, że nie będę obciosywać Adasia po kawałku Laughing - no może tak symbolicznie Wink Cieszę się, że zainteresowałaś się śledzioną Very Happy to fajny narząd Very Happy
Na pocieszenie zajrzyj do Adama C w postaciach. Zapewniam - od razu polepszy Ci się humor - mam nadzieję Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Nie 19:34, 25 Maj 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 19:19, 25 Maj 2014    Temat postu:

Cytat:
Cieszę się, że zainteresowałaś się śledzioną Very Happy to fajny narząd Very Happy


ADA... rozbroiłaś mnie tą uwagą Laughing
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:24, 25 Maj 2014    Temat postu:

Dzięki Senszen Very Happy Aga, tak bardzo przejmuje się stanem Adasia, że musiałam ją jakoś pocieszyć Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:50, 26 Maj 2014    Temat postu:

***
Sam Ash z trudem powstrzymywał się od działania. Wiedział, że nie wolno mu ingerować w życie powierzonych mu ludzi. To miała być dla niego kolejna próba. Wciąż bowiem nie wyzbył się do końca nawyków życia cielesnego, a powinien, bo było to niezbędne do panowania ducha nad materią. Za każdym razem, gdy udało mu się zapobiec złu czuł się jak odrodzony. Czynienie dobra miało dla niego z niczym nieporównywalny smak. Sam przekonał się o tym, gdy trafił do miasteczka Przystań. Od tamtej pory przepełniony był jedynie pragnieniem czynienia dobra. Po raz pierwszy dane było mu troszczyć się o innych. Bardzo lubił przypatrywać się szczęściu Adama i jego rodziny. Myślał, że tak już zawsze będzie. Niestety stało się inaczej. Znowu zły los dopadł rodzinę Cartwrightów, a on, Sam Ash, nie mógł temu zapobiec. Nie ochronił Adama, ale przecież mógł uratować małego Miltona. Próbował z nim porozmawiać, ale nic to nie dało. Chłopiec przestał na niego zwracać uwagę, przestał go widzieć. Bardzo Sama to zabolało. Zdziwił się, że aż tak. Przecież znał reguły gry i wiedział, że prędzej czy później przyjdzie ta chwila, w której będzie musiał rozstać się z Miltonem, tak jak wcześniej z Małym Adamem i Tommym. Zajrzał więc do snu malca, ale tylko go przeraził. Nie powinien na niego krzyczeć. Tak nie robi prawdziwy przyjaciel. Samem targały mieszane uczucia. „Co mam robić?” wciąż powtarzał z nadzieją, że otrzyma odpowiedź, ale odpowiedzią była jedynie cisza.
Ash, tak jakby wciąż jeszcze był człowiekiem ukrył twarz w dłoniach. Chciał uspokoić kłębiące się w głowie myśli. Był zrozpaczony wizją tego co miało się stać. I wtedy zrozumiał jak ma postąpić, żeby ocalić Miltona.

***
Cisza jaka panowała wokół zdziwiła go niepomiernie. Nie wiedział gdzie jest i co się z nim dzieje. Chciał się poruszyć i nie mógł. Koszmarny ból przeszył mu klatkę piersiową. Zemdlał. Gdy ocknął się zobaczył utkwione w siebie oczy niezwykle pięknej kobiety. Pomyślał, że aniołowie nie mogą być piękniejsi. Cicho jęknął z bólu i wtedy usłyszał:
- Panie doktorze on odzyskuje przytomność.
- Nie możliwe, co też pani mówi. Po takim wypadku, to byłby cud, ale zobaczmy – powiedział doktor pochylając się nad rannym. Długo go badał, a potem z uśmiechem na twarzy stwierdził:
- Nie wierzyłem, że z tego wyjdzie. Myślałem, że operacja jedynie przedłuży mu życie, a nie je ocali. Walczy … to dobrze. Gdyby chciał pić, proszę mu tylko zwilżyć usta. Jeśli do wieczora mu się nie pogorszy to ma szansę.
Doktor Jet Madigan jeszcze przez chwilę przyglądał się rannemu, sprawdził opatrunek na jego piersi i kręcąc z niedowierzaniem głową wyszedł z sali. Szedł korytarzem zastanawiając się nad tym szczególnym przypadkiem, gdy nagle naprzeciw siebie ujrzał Willa Cartwrighta krewnego rannego, którego przed chwilą badał.
- Dobrze, że pana widzę – zaczął doktor Madigan – mam dla pana dobre wieści. Pana kuzyn pomału wraca do świata żywych. Nie powinienem panu tego mówić, ale nie wierzyłem, że uda nam się go ocalić. To prawdziwy cud. Niebezpieczeństwo wprawdzie jeszcze nie minęło, ale zaczynam mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
- Dziękuję doktorze Madigan – z uśmiechem na twarzy odpowiedział Will – to naprawdę wspaniała wiadomość. Jego żona i ojciec będą tu jutro. Bałem się, że będę musiał przekazać im złe wieści. Jeszcze raz dziękuję.
- Nie ma za co i przestrzegam przed nadmiernym optymizmem. To równie dobrze może być chwilowe polepszenie stanu.
Will pożegnał doktora Madigana i wszedł do sali chorych, gdzie leżał jego kuzyn Adam. Sala była dość jasna, a łóżka chorych ustawione wzdłuż ścian oddzielone były od siebie białymi kotarami. W powietrzu unosił się zapach karbolu używanego do dezynfekcji. Stan pacjentów był bardzo różny. Niektórzy z nich poruszali się o własnych siłach, inni siedzieli na łóżkach, jeszcze inni leżeli wpatrzeni w sufit bez kontaktu z otoczeniem. W sali pracowały trzy pielęgniarki. Jedna z nich właśnie zmieniała opatrunek mężczyźnie, któremu amputowano nogę. Druga podawała lekarstwo starcowi z opatrunkiem na głowie. Will starał się nie patrzeć na chorych ludzi, nie chciał bowiem sprawiać wrażenia ciekawskiego. Szpital budził w nim na równi strach, co i ciekawość. Od dnia wypadku Adama bywał tu codziennie i codziennie patrzył na ludzkie cierpienie. Gdy powiadomiono, go o tym nieszczęściu nie mógł uwierzyć w to co się stało. Przecież dopiero co rozmawiali. Umówili się na spotkanie następnego dnia przed południem, bo Adam chciał odwiedzić grób jego syna Arthura. Całe szczęście, że Elena przypomniała sobie o mleku dla Alice i wyszła z domu prawie równocześnie z Adamem. Gdyby nie ona Adam zginął by na miejscu stratowany przez konie. Zabrakło jej kilku sekund, żeby powstrzymać go przed zejściem z chodnika. Zdążyła tylko pchnąć go, na tyle, że nie został wciągnięty pod końskie kopyta, ale i tak, gdy Will zaalarmowany krzykiem przechodni wybiegł na ulicę, widok był koszmarny. Adam leżał bez ruchu z twarzą zwróconą do ziemi, z nienaturalnie wykrzywionym lewym ramieniem. Z nosa i ust płynęła mu krew. Lekarz, którego niezwykle szybko sprowadzono z pobliskiego szpitala nie dawał Adamowi żadnych szans. Doktor Jet Madigan zgodził się go operować, jednak było widać, że robi to bardziej dla spokoju sumienia niż z przekonania. Wkrótce okazało się, że oprócz złamania lewej ręki miał obrażenia wewnętrzne spowodowane połamanymi żebrami, które przebiły lewe płuco. Zachodziło też podejrzenie uszkodzenia śledziony, bowiem oprócz górnych żeber miał złamane dwa dolne siódme i ósme, jednak doktor Madigan to wykluczył. Operacja była ciężka i długa. Gdy wreszcie dobiegła końca i zmęczony lekarz wyszedł do Willa, powiedział tylko jedno zdanie: „Wszystko w rękach Boga”.
Ta wiadomość była jak uderzenie obuchem w głowę. Will wbrew faktom chciał wierzyć, że jego kuzyn wyjdzie z tego nieszczęścia obronną ręką. Jednak prawda była okrutna. Nie pozostało mu nic innego, jak powiadomić wuja Bena o tym, co się stało. Will nie chciał nawet myśleć, co się działo w Ponderosie, gdy dotarł tam jego telegram.

***
- Pić – usłyszał Will podchodząc do łóżka kuzyna. Pielęgniarka szpatułką zwilżyła usta Adama, a gdy ten jeszcze raz poprosił o picie, powiedziała:
- Więcej nie wolno. Może później, jak doktor pozwoli.
- Jak się czuje? – spytał Will pielęgniarkę, o pięknych regularnych rysach twarzy.
- Momentami odzyskuje przytomność. Trzeba mieć nadzieję.
- Wszyscy mi to powtarzają, a ja wciąż nie wiem co mam powiedzieć jego żonie i ojcu, jak tu jutro przyjadą.
- To on ma żonę? – spytała pielęgniarka wyraźnie zaskoczona.
- Tak i czworo dzieci – odparł zdziwiony Will.
- Przepraszam, że tak wypytuję, ale to taki przystojny mężczyzna i tak bardzo mi go szkoda, a poza tym tylko pan go odwiedza – zdobyła się na szczerość dziewczyna, po czym dodała – pewnie pan sobie o mnie pomyślał, że jestem wścibska, ale nie miałam nic złego na myśli. Ja po prostu lubię ludzi i chciałabym, żeby nie cierpieli.
Will przyjrzał się z uwagą pielęgniarce. Była to młoda, może dwudziestotrzyletnia dziewczyna o niezwykle zgrabnej figurze, czarnych włosach i ogromnych zielonych oczach, w których widać było jedynie szczerość i współczucie. Była piękna, jak wiosenny poranek i tak inna od jego żony. Will uśmiechnął się do pielęgniarki i powiedział:
- Nie musi pani przepraszać, bo nic złego pani nie zrobiła. Ma pani dobre serce, a to rzadko się dzisiaj spotyka panno …
- Hope, Hope Johnson – odpowiedziała dziewczyna i podała Willowi dłoń.
- Bardzo mi miło panno Johnson. Nazywam się Will Cartwright.
- Mnie również. Proszę wybaczyć, ale obserwuję pana odkąd przywieziono tu pana krewnego. Spędza pan przy jego łóżku tyle godzin. Widać, że bardzo przejmuje się pan losem krewnego, że jest pomiędzy wami szczególna więź – powiedziała Hope.
- Nawet nie wie pani, panno Johnson, jak szczególna – odparł posmutniałym głosem Will.
Oboje nagle ucichli. Hope poprawiła Adamowi poduszkę, a potem wilgotnym, małym ręcznikiem przetarła mu twarz i szyję. Gdy myła mu dłoń złamanej ręki, Adam cicho jęknął i otworzył oczy ze zdziwieniem spoglądając najpierw na pielęgniarkę, a potem na siedzącego na krześle Willa. Z wysiłkiem przełknął ślinę i niewyraźnie, zachrypniętym głosem spytał:
- Gdzie ja jestem?
- W szpitalu. Miał pan wypadek – odpowiedziała łagodnym głosem Hope.
- Wypadek … jaki wypadek? – dopytywał się Adam, a w jego oczach pojawił się strach.
- Wpadł pan pod zaprzęg. Niewiele brakowało, a został by pan stratowany przez konie. Gdyby nie ta młoda kobieta, która pana odepchnęła, to …
- Co, za kobieta? – przerwał pielęgniarce Adam.
- Elena, niania mojej córki, pamiętasz? – milczący do tej pory Will włączył się do rozmowy.
- Tak, pamiętam – odpowiedział Adam i spróbował głęboko zaczerpnąć powietrza, ale poczuł przejmujący ból w klatce piersiowej, który nasilał się z każdym jego oddechem.
- Spokojnie panie Cartwright. Proszę oddychać powoli. Ma pan złamane żebra stąd ten ból. Spokojnie, wszystko będzie dobrze – uspokajała go Hope, ocierając mu czoło zroszone potem. Niestety Adam nadal miał problemy ze złapaniem tchu i pielęgniarka poprosiła przechodzącą obok koleżankę o wezwanie doktora Madigana.
Po upływie niespełna pięciu minut pojawił się doktor. Dokładnie zbadał Adama, a uznawszy, że nie ma powodów do niepokoju, kazał podać mu lek przeciwbólowy i ułatwiający oddychanie. Polecił również pielęgniarce, aby uważnie obserwowała rannego, a w przypadku jakichkolwiek niepokojących objawów, natychmiast go wezwała.
Leki zaordynowanie przez lekarza zaczęły wreszcie działać i Adam pomału uspokoił się, a potem zapadł w sen. Will postanowił czuwać przy kuzynie przez całą noc. Jego córeczka Alice miała zapewnioną opiekę. Ufał Elenie i nie mógł wyobrazić sobie lepszej opiekunki dla małej.
Było już po północy, gdy przy drzemiącym na krześle Willu przystanęła Hope. Delikatnie dotknęła jego ramienia, a gdy otworzył oczy podała mu kubek z gorącą, aromatyczną kawą. Will podziękował jej skinieniem głowy. Dziewczyna uważnie przyjrzała się śpiącemu Adamowi, a stwierdziwszy, że równo oddycha, przysunęła szpitalny stołek do jego łóżka i usiadła. Will pijąc kawę z ciekawością przyglądał się dziewczynie. Mimo zmęczenia malującego się na jej twarzy, była niezwykle piękna, delikatna i subtelna. „Dziewczyna marzenie” – pomyślał i po raz pierwszy od dłuższego czasu uśmiechnął się. Również i Hope przyglądała się Willowi. Podobał się jej ten piękny, trochę melancholijny mężczyzna. Intrygował ją smutek wypisany na jego twarzy i wiedziała, że uczucie to niewiele ma wspólnego z wypadkiem jego kuzyna. Gdy tak się nad tym zastanawiała usłyszała cichy, melodyjny głos Willa:
- Na pewno jest pani zmęczona, tyle godzin na nogach.
- Nie. Jestem przyzwyczajona – odparła.
- Do ciężkiej pracy, po kilkanaście godzin dziennie? – spytał Will.
- Ja to lubię. Pomagać ludziom, opiekować się nimi – odparła.
- Skąd taki pomysł przyszedł pani do głowy? Trzeba mieć niezwykle dużo siły i odporności, żeby na co dzień stykać się z cierpieniem i śmiercią.
- Sama nie wiem. Ta taka potrzeba duszy. Odkąd pamiętam zawsze chciałam nieść pomoc. Gdy życie zmusiło mnie do podjęcia pracy, mój wybór padł na szpital. To było dwa lata temu. Spotkałam wówczas doktora Madigana. To wspaniały lekarz. Pana kuzyn miał niezwykle dużo szczęścia, że właśnie on się nim zajął. Tylko doktor Madigan był w stanie przeprowadzić tak ciężką operację. Czy pan wie panie Cartwright, że doktor Madigan szkolił się w Londynie pod kierunkiem samego doktora Josepha Listera, wspaniałego chirurga. Doktor Madigan mówił, że doktor Lister w swoim londyńskim szpitalu wprowadził zasadę odkażania karbolem narzędzi chirurgicznych i rąk, jak również ran. Dzięki temu osiągnął niesamowite rezultaty. Umieralności pacjentów spadła o połowę – mówiła podekscytowana Hope, w której nie było już widać zmęczenia, a jedynie niesamowitą pasję. Oczy świeciły jej niezwykłym blaskiem, gdy opowiadała o pracy lekarzy. Will z niemym zachwytem patrzył na dziewczynę, po czym powiedział:
- Widać, że kocha pani medycynę. Pewnie, gdyby było to możliwe zostałaby pani lekarzem.
- Nie, to zbyt odpowiedzialne zajęcie, ale chciałabym ukończyć szkołę pielęgniarstwa. Najlepsza jest w Londynie przy szpitalu św. Tomasza, którą założyła Florence Nightingale. Ona pierwsza potraktowała pielęgniarstwo jako zawód, do którego potrzebna jest w równej mierze edukacja jak i praktyka. Pielęgnacja chorego, to nie tylko podawanie leków i niesienie ulgi w cierpieniu, ale także okazywanie życzliwości i zainteresowania pacjentem.
- To naprawdę interesujące, co pani mówi. Chce się pani kształcić w tym kierunku? – spytał Will.
- Tak, ale to tylko marzenie – odpowiedziała Hope i dodała - proszę pić kawę, póki gorąca.
Świt zastał ich zatopionych w rozmowie. Will nie mógł oderwać oczu od dziewczyny. Nigdy dotąd z żadną kobietą nie rozmawiało mu się tak dobrze, jak z Hope. Miał wrażenie, że zna ją od dawna. Wszystko w niej było idealne, a uroda szła w parze z intelektem. Mężczyzna, który weźmie ją za żonę będzie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Gdy o tym pomyślał słońce właśnie wschodziło nad San Francisco.

**************************************************************************************************************

Joseph Lister (ur. 5 kwietnia 1827 w Upton, zm. 10 lutego 1912 w Walmer) – brytyjski chirurg, inicjator antyseptyki.
W XIX-wiecznych szpitalach, przed odkryciami Ludwika Pasteura – gdy nie wiedziano jeszcze, że drobnoustroje mogą być przyczyną chorób – warunki higieniczne były fatalne. Ponad 50% pacjentów umierała na tężec oraz inne infekcje spowodowane złymi warunkami (szpitale były przeważnie przeludnione, zupełnie nie dbano w nich o czystość i higienę). W swoich szpitalach wprowadził zasadę dezynfekcji kwasem karbolowym narzędzi chirurgicznych i rąk, wzbudzając niechęć ówczesnego Angielskiego Towarzystwa Medycznego. Dzięki niemu i wykorzystaniu przez niego antyseptycznej teorii Pasteura, liczba zgonów zmalała do 10%. Był profesorem w Glasgow i Edynburgu. W 1897 został uhonorowany tytułem barona. (Wikipedia)
Nowoczesne pielęgniarstwo i szkolnictwo w tym zakresie zapoczątkowała Florence Nightingale. W 1860 r. założyła pierwszą szkołę pielęgniarska, która powstała przy Szpitalu św. Tomasza w Londynie. W 1877 r. F. Lees, uczennica Nightingale napisała pierwszy podręcznik pt. "Pielęgnowanie chorych".


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Czw 10:21, 29 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:01, 26 Maj 2014    Temat postu: W przedsionku czyśćca

Chyba Will wreszcię poznał kogoś odpowiedniego -piękna ,inteligetna ,czuła ,troskliwa ,jakie przeciwieństwo zimnej Laury.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 20:06, 26 Maj 2014    Temat postu:

Bardzo ciekawy fragment. Niestety, mam wrażenie, że troskliwa i piękna Elena może zostać usunięta w cień...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:58, 26 Maj 2014    Temat postu:

No i człowiek może sobie poczytać przyjemne opowiadanie i douczyć się z historii medycyny. Zdaje się, że pielęgniarki pojawiły się w szpitalach dopiero w czasie tzw wojen krymskich, czyli nieco przed Bonanzą. ..Szkoda tylko, że Adam jest tak poturbowany ... śledziona, żebro, płuco i ... już sama nie pamiętam, ale sporo tego było. Fajnie, że dziewczyna i śliczna i bystra. no i ma pasję, lubi to, czym się zajmuje. Do tego ma dobry gust Rolling Eyes Chyba szkoda jej dla Willa ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 43, 44, 45  Następny
Strona 17 z 45

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin