 |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:22, 10 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Brawo Lucy! Nie dalej, jak w czwartek po raz nie wiem który oglądałam ten właśnie odcinek i gdy pisałam o Danny'm pomysł z wiadrem przyszedł niejako sam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 9:07, 11 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
komentarza część pierwsza
Cytat: | Gdy wyjeżdżałem z Virginia City czułem tylko wściekłość, żal i ból. Wiedziałem jedno - ta, dla której gotów byłem oddać życie znowu mnie odtrąciła i podeptała moje serce. Nie powiedziała mi nawet, dlaczego, tylko po prostu przegoniła jak bezpańskiego psa. |
Jakakolwiek by to przyczyna nie była – to zawsze będzie bolało
Cytat: | Być przy niej, wspierać, pocieszać, gdy wszystko wydawało się jej jedną wielką rozpaczą. Nie dała mi szansy, po prostu nie dała. Tamtego dnia byłem dla niej kimś obcym. W Nowym Jorku zrozumiałem, że nie jestem jej potrzebny. Miała swojego ojca, rodzinę… ja byłem tylko narzeczonym… kimś spoza klanu Cartwrightów. Mimo to gotów byłem żebrać o jedno jej spojrzenie. Jak wiesz dostałem cios między oczy. Jej ojciec jeszcze poprawił, pytając, po co właściwie przyjechałem. |
Daniel na pewno czuł się zraniony, ale widać, że w gorącej wodzie jest chłopak kąpany
Cytat: | A ja i owszem. Cartwright jest ojcem, tak jak ty i ja. Każdy z nas dla własnego dziecka zrobiłby wszystko. |
W imię tej solidarności powinni sobie trochę rzeczy wybaczyć
Cytat: | Była daleko to po pierwsze. Po drugie oni tam potrzebują ludzi do pracy. Poza tym Kanada to prawdziwe wyzwanie, a wtedy właśnie tego najbardziej mi było trzeba |
Ambitnie i bardzo… zdecydowanie zerwał z przeszłością
Cytat: | Jasne. Po zawrotnej karierze szeryfa stanowego, zostałeś szkarłatną kurtką – odparł Paul. – Nasz ojciec przewraca się w grobie.
- Nie zapominaj, że w połowie był Kanadyjczykiem. |
Grunt, żeby był zadowolony… a jak widać, nie był…
Cytat: | Banff to wyjątkowa podła dziura. Kilka chałup i jednopiętrowy rozpadający się budynek, szumnie nazwany hotelem. Nie ma tam ani kościoła, ani porządnego sklepu. Lekarza też nie ma. Za to jest zakład pogrzebowy. Wraz z ludźmi zakwaterowałem się w hotelu. Jako dowódca miałem osobny pokój. Na dole było coś w rodzaju saloonu, bo trudno było nazwać to restauracją. Jedzenie było znośne, zwłaszcza, gdy popijałeś je whiskey. |
Zachęcające, zwłaszcza ten zakład pogrzebowy.
Cytat: | Właścicielem hotelu był niejaki Liam Tremblay. Krępy, żylasty, z małymi świdrującymi oczkami, w których mogłeś zobaczyć niczym nieskrywaną chciwość. Miał żonę równie atrakcyjną, co on i dwoje dzieci. Dwudziestoletniego syna i młodszą córkę, która usługiwała zapijaczonym klientom tatusia. |
Urocza rodzinka
Cytat: | Prawda. Którejś nocy obudziło mnie pukanie do drzwi. To była Chloe. Tym razem pobił ją brat. Miała rozcięty łuk brwiowy, sińce na całym ciele, zwichnięty nadgarstek. Wtedy mnie poniosło. Zszedłem na dół. Ten bydlak spity, spał na ławie pod ścianą. Pierwszy raz w życiu straciłem nad sobą panowanie. Gdyby nie moi podwładni zatłukłbym go na śmierć – Danny przymknął powieki ciężko oddychając.
- Co było dalej? Zostawili ją w spokoju?
- Niezupełnie, ale przynajmniej jej nie bili. |
W sumie to aż trudno jakiś komentarz tu umieścić…
Cytat: | Wiedziałem, że ten stary cap zatłucze ją, gdy prawda wyjdzie na jaw. A poza tym i to było najważniejsze, miała zostać matką mojego dziecka. – Danny musnął z czułością policzek Karen, śpiącej już od jakiegoś czasu w jego ramionach. Uśmiechnął się smutnie i wrócił do przerwanego wątku. - Na następny dzień poszedłem do starego i poprosiłem o rękę jego córki Chloe. Nawet się nie sprzeciwił. Chyba już wtedy liczył na niezły zarobek. Zaraz po ślubie wyprowadziliśmy się z hotelu. Na obrzeżach Banff znalazłem rozpadającą się chatę, której nikt nie chciał. Trochę ją wyremontowałem i mogliśmy tam zamieszkać. |
Jak do tej pory brzmi całkiem nieźle
Cytat: | Przezornie nic nie powiedzieliśmy jej rodzinie. W przeddzień wyjazdu Chloe poczuła się źle. Jakiś czas wcześniej przeziębiła się, ale podekscytowana wyjazdem nie zwracała na to uwagi. W nocy dostała wysokiej gorączki. Ściągnięty z Fortu Calgary lekarz powiedział, że to zapalenie płuc i że nie jest w stanie jej pomóc. Umarła w moich ramionach. Cicho, bez skargi. – W oczach Danny’ego pojawiły się łzy. Paul równie wzruszony opuścił głowę. |
A już mogło być tak pięknie
Cytat: | Sam nie wiem. W porcie, w Vancouver wydawało mi się, że widziałem starego Tremblay’a. Jeżeli to faktycznie był on, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że dowiedział się, dokąd uciekłem. |
Ja tam optymistycznie zakładam, ze to gorączka i niepokój a nie jakiś stary cap
Cytat: | Pewnie będziesz się ze mnie śmiał, ale powiem ci, że przez cały czas miałem dziwne wrażenie, jakby ktoś nam pomagał. Wręcz czułem czyjąś obecność. Może to była Chloe. |
Albo po prostu opłaca się związać z klanem Cartwrightów.
Cytat: | Mam nadzieję, że tak. Jednego tylko żałuję, że nie potrafiłem pokochać jej tak mocno, jak na to zasługiwała…, bo widzisz Paul, ja ją na swój sposób kochałem. Nie tak szaleńczo, nie tak namiętnie jak Lizz, ale kochałem. To była dobra, spokojna miłość. Taka dobra jak Chloe. |
Piękne podsumowanie
Cytat: | Madison stała oparta plecami o ścianę tuż przy drzwiach pokoju, w którym leżał ranny Daniel. Po jej twarzy spływały łzy. |
Nie dziwię się jej
Cytat: | Nie jestem pewna, czy Daniel byłby z tego zadowolony.
- Jesteś moją żoną, a on moim bratem. Stanowimy rodzinę, a rodzina powinna wiedzieć o sobie wszystko, no prawie wszystko – uśmiechnął się ponownie, mrugając okiem do żony. |
Znajomośc charakterystycznych znamion na pewno jest bardzo przydatna
Cytat: | Masz rację – przyznała Madison i zmrużywszy oczy spytała: - Paul, czy Danny pytał o Elizabeth?
- Właściwie nie. Wspomniał jej imię, ale tylko, dlatego, że jego wyznanie tego wymagało.
- A list?
- List? – Paul zrobił zdziwioną minę.
- No nie udawaj, że zapomniałeś. Chodzi o list Elizabeth do twojego brata. Nie dałeś mu go?
- Zapomniałem, naprawdę zapomniałem. |
W sumie wszystko tak się pokomplikowało, że ten list chyba wszystko jeszcze bardziej zagmatwa
Cytat: | Wiem i Madison błagam cię nad wszystko nie wtrącaj się w ich sprawy. Jeżeli mają być ze sobą to będą. Nie chcę, żeby Danny znowu cierpiał, bo tym razem może tego nie wytrzymać. |
Paul, żeby chronić Daniela to byłby gotów chyba każdą teorię wymyślić
Cytat: | Otóż, odkąd wszedłeś w spółkę z Adamem masz dla mnie i dla Eve nieco mniej czasu…
- Ależ kochanie…
- Proszę nie przerywaj mi. Teraz wolałabym nie być sama w domu. – Madison spojrzał na męża z tajemniczym uśmiechem i zaczerpnąwszy powietrza powiedziała jednym tchem: - Bo widzisz Paul, ja jestem przy nadziei. Będziemy mieć dziecko.
- Dziecko? – twarz mężczyzny w ułamku sekundy pojaśniała. Zerwał się gwałtownie z krzesła i uklęknął przy żonie obejmując ją i tuląc do siebie. – Kochana moja – szeptał – jestem taki szczęśliwy. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo cię kocham. Dziecko! Nasze drugie dziecko! Eve będzie miała brata lub siostrę! Och, uwielbiam cię! |
Przynajmniej Paul i Madison są niezaprzeczalnie i prawdziwie szczęśliwi
Cytat: | Nie zapomniałem, kochanie – odparł Adam, siadając w fotelu naprzeciwko córki. – To prawda, że upały dają mi się nieźle we znaki, ale jeszcze kilka tygodni i zrobi się chłodniej.
- Tatusiu, ale ja mówię o tym, że za dużo pracujesz.
- Wydaje ci się. Przecież ranczem zarządza twój brat i naprawdę świetnie sobie z tym radzi.
- Nie chodzi mi o ranczo, tylko o tartaki i kopalnię. Mamusia powiedziała, że za dużo poświęcasz im uwagi, a przedwczoraj wróciłeś do domu bardzo zdenerwowany i na efekty nie trzeba było długo czekać. Musieliśmy wzywać doktora Stone. |
Wygląda na to, że Adam nie potrafi odpoczywać
Cytat: | Zupełnie niepotrzebnie – mruknął Adam. – A w ogóle czy ty, aby nie przesadzasz z tą troskliwością moja panno? To zdaje się nie twoja rola. |
A czyja?
Cytat: | Ale mnie nie trzeba pilnować, tak jak twojego bratanka – odparł przekornie Adam.
- Czasem odnoszę wrażenie, że z nim jest o wiele mniej kłopotów.
- Czyżbym słyszał sarkazm w głosie mojej córeczki? |
Na pewno z dzieckiem jest mniej problemu. Jestem o tym głęboko przekonana.
Cytat: | Tak kochanie, ale stryj Joe miał świetną opiekę i dużo szczęścia. Żona Daniela tego nie miała – odparł ze smutkiem.
- Tatusiu, ja naprawdę nic nie wiedziałam.
- Wierzę ci skarbie.
- Jak sądzisz powinnam Danielowi złożyć kondolencje? – spytała niepewnie.
- Wybacz Lizzy, ale nie mogę ci nic doradzić. Sama musisz podjąć decyzję. |
Lizzy dowiedziała się czegoś nowego… pytanie tylko, co z tą wiedzą zrobi
ADA, w żadnym wypadku na to nie narzekam, ale Twoja wena się rozhulała na całego Nie mam pojęcia kiedy ty znajdujesz czas na pisanie...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 9:24, 11 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Za późno. Na wszystko już za późno. – Wyszeptał cicho patrząc na list, który leżał przed nim na stole. Westchnął ciężko, przetarł dłonią nieogoloną twarz, wstał z krzesła i podszedł do kołyski, w której spała jego córeczka. Pochylił się nad nią i poprawił kocyk, którym było okryta. Karen uśmiechnęła się przez sen. Miała ciemne lekko kręcone włoski, które niesfornie wysunęły się spod czapeczki. Wyglądała jak mały cherubinek z obrazu Santiego. |
Przydało by się, by Karen się wypowiedziała w tej sytuacji. Nie wiem co prawda jak ma to zwerbalizować, ale na pewno coś wymyśli.
Cytat: | Tak. Jestem umówiony z Adamem w tartaku. Wciąż jeszcze wiele muszę się nauczyć.
- Naprawdę porzucasz służbę?
- Tak, ale zostawiam miasto w dobrych rękach. Swift, jak nikt inny zasłużył sobie na stanowisko szeryfa.
- Masz rację. John sprawdził się, jako twój zastępca i na pewno będzie świetnym stróżem prawa, zwłaszcza, że od jakiegoś czasu ma wręcz wzorowy porządek w papierach – zauważył żartobliwie Danny. |
Porządek w papierach to ważna rzecz. I bardzo trudna w utrzymaniu.
Cytat: | Powiedziałeś prawdę. Chciałem być ranczerem, ale widocznie nie to jest moim przeznaczeniem.
- Przeczytałeś wreszcie – powiedział wskazując list. - Może jest jeszcze szansa?
- Nie, Paul. To sprawa zamknięta. Co niby miałbym jej powiedzieć? |
Chyba mają jednak sobie wiele rzeczy do powiedzenia…
Cytat: | A twoje potrzeby?
- Są nieważne. Liczy się tylko Karen.
- Dziecko powinno mieć matkę – stwierdził stanowczo Paul.
- Moja córka miała kochająca matkę. Wychowam ją sam. Tak jak ty mnie. |
Córka powinna mieć tez szczęśliwego ojca, tak na marginesie.
Cytat: | Chcę dla ciebie, jak najlepiej, dlatego skoro nadal kochasz Elizabeth daj sobie i jej szansę.
- Paul, o czym ty mówisz? Niedawno owdowiałem. Jeszcze wciąż widzę i słyszę Chloe. Nie potrafię i nie chcę ot tak zamknąć tego rozdziału mojego życia. Nie mam siły na nowy związek.
- Nie byłby nowy – zauważył Paul. – A poza tym Lizzy bardzo się zmieniła i to na korzyść. |
Od razu związek… jak na razie stanęło na tym, że maja porozmawiać…
Cytat: | Wielkimi krokami zbliżała się jesień. Letnie upały wreszcie odpuściły, choć nadal było bardzo ciepło. Mężczyźni wracali ze spędów, które, jak co roku prowadziły szlakiem do Fort Worth w Teksasie, będącego centrum handlu bydła, jak również jednym z głównych punktów tranzytowych, skąd gnano stada dalej do Abilene w stanie Kansas. Z końcem września rozpoczęto przygotowania do zimy. Bydło, które miało zimować przepędzano z górnych pastwisk na niżej położone. Liczono je, sprawdzano stan i znakowano cielęta. |
ADA, piękny ten opis, jestem zachwycona
Cytat: | Nowe obowiązki pochłonęły go bez reszty, a gdy wracał po całym dniu ciężkiej pracy do swojego pięknego domu, gdzie czekała na niego ciężarna żona i śliczna mała córeczka mógł się czuć w pełni spełnionym człowiekiem. |
W tym układzie to satysfakcjonująca praca jest jakaś drugorzędna
Cytat: | Paul z trudem rozpoznawał w tym smutnym, zamkniętym w sobie mężczyźnie energicznego niegdyś i tryskającego optymizmem młodszego brata. |
Dalej twierdzę, że dziecku jest potrzebny szczęśliwy ojciec…
Cytat: | O jakże pragnął przytulić ją do siebie i obsypać tysiącem pocałunków. Jak bardzo chciał wyszeptać jej całą swoją tęsknotę i … nie miał siły, aby stanąć z nią twarzą w twarz. |
Może by tak nasłać na niego Kimamę? Może mu jakoś przemówi do rozsądku?
Cytat: | Wprawne oko Danny’ego dostrzegło, że udo mężczyzny dotykało lawendowej sukni Elizabeth i doprowadziło go to prawie do szału. |
O nie… toż to gorsze niż uścisk dłoni…
Cytat: | O nic. Zastanawiam się, tylko, co ci zawiniło to wiadro? |
Stało sobie w bezczelnej pozie.
Cytat: | Spotkać się z Lizzy i wszystko sobie wytłumaczyć. Jak trzeba przeprosić – powiedział stanowczo Paul.
- Nie będzie chciała ze mną rozmawiać i do tego ten jej list. Jak niby mam przed nią się wytłumaczyć?
- Kochasz ją? – spytał Paul, a gdy Danny kiwnął głową powiedział: - w najbliższą niedzielę, w Virginia City odbędzie wielki festyn na zakończenie lata. Wszyscy tam będą. Cartwrightowie również.
- Oprócz mnie – mruknął Daniel.
- Nie wygłupiaj się! Pojedziesz tam z nami. Umyty, ogolony, elegancko ubrany z dzieckiem na ręku. Przywitasz się ze wszystkimi i będziesz bardzo, ale to bardzo miły. Rozumiesz? |
I miejmy nadzieję, że to festyn na zakończenie lata będzie początkiem czegoś dobrego
ADA z przyjemnością przeczytałam wszystkie fragmenty Piszesz naprawdę dobrze, z wielką cierpliwością rozwijasz kolejne wątki, do tego interesujące ciekawostki, zręcznie wplecione w tekst
Czekam na kolejne odcinki
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:53, 11 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Senszen bardzo dziękuje za obszerny i niezwykle miły komentarz. Przyznam się, że zaskoczyłaś mnie poranną godziną jego wklejenia i sprawiłaś mi przy tym ogromną przyjemność.
senszen napisał: | Córka powinna mieć tez szczęśliwego ojca, tak na marginesie. |
Masz rację. Karen nie ma matki, a Danny, choć bardzo się stara i tak jej nie zastąpi. Poza tym szarpią nim skrajne emocje. On zdaje się, że sam nie wie, co ma zrobić. Po prostu sytuacja, go przerosła. Czy festyn pomoże mu w jej rozwiązaniu? Zobaczymy.
Jeśli chodzi o opis dotyczący spędu bydła, to pisałam trochę w ciemno. Nie miałam zbyt wielu informacji. W internecie i owszem coś tam jest, ale to raczej informacje szczątkowe. Doszukałam się jedynie nazw miast, które były takimi miejscami docelowymi w handlu bydłem. Tam też doczytałam, że w ciągu roku jest kilka spędów w tym właśnie wiosenny.
senszen napisał: | Może by tak nasłać na niego Kimamę? Może mu jakoś przemówi do rozsądku? |
To całkiem niezła myśl. Podsunę ją wenie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 18:57, 11 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Dobrze w takim razie, że udało mi się napisać ten komentarz rano
Opis spędu bydła wyszedł CI świetnie, jest treściwy ale i bardzo plastyczny
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:03, 11 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Jeszcze raz dzięki i obiecuję, że Kimama weźmie Daniela w obroty. Tchórzliwy kojot poczuje, co znaczy wnerwiona Kimama
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 19:06, 11 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
zabrzmiało cudownie  Niech kojot w końcu podkuli ogon i kogoś wysłucha
a tak nieśmiało zapytam... czy Candy w końcu doczeka się jakiegoś miłego, wolnego dnia? Niech się chociaż jakiegoś smacznego, zimnego napoju napije
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 19:07, 11 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:12, 11 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Ok. Senszen. Candy napije się zimnego piwka na festynie Co prawda nie wiem, jak go tam wcisnę, ale wena mnie podpuszcza i mówi "spróbuj"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 19:13, 11 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Pozdrowienia dla weny od weny i od właścicielki weny
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:50, 11 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Wena prosiła przekazać, że myśli... intensywnie myśli i dziękuje. A tak przy okazji, jak tam Twoje weny się czują?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 19:53, 11 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Jedna myśli, druga myśli... trzecia się ugina pod ciężarem.. czegoś. W każdym razie tak mi się wydaje
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 19:58, 11 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:57, 11 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Senszen, nie zrozum mnie źle, ale Twoje weny najzwyczajniej w świecie lenią się. Kimama by im się przydała
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 19:59, 11 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
też mi się tak wydaje
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:13, 13 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ale ja nie chciałam być ci kulą u nogi. Bałam się obłędu i tego, że będziesz przeze mnie cierpiał. |
Serce pęka, kiedy dzyta się takie słowa
Cytat: | Danielu, za dwa dni mój doktor powie mi, jak ze mną jest naprawdę. Ja jednak wiem, czuję to, że wszystko będzie dobrze i gdybym mogła już byłabym w drodze do Ponderosy, do Ciebie kochany.
Proszę wybacz mi najmilszy i napisz do mnie, albo wyślij telegram nawet gdyby miało to być jedno słowo „nie”. Napisz kochany.
Twoja po kres życia Lizz.
Danny wierzchem dłoni otarł łzę spływającą po policzku. Przez chwilę siedział nieruchomo wpatrzony w kartkę papieru, która przed rokiem mogła zmienić wszystko, a dziś przyniosła tylko ogromny żal. |
Danny też się wzruszył … nieco po czasie. Cóż, lepiej późno niż wcale
Cytat: | Może jest jeszcze szansa?
- Nie, Paul. To sprawa zamknięta. Co niby miałbym jej powiedzieć?
- Kochasz ją – bardziej stwierdził niż spytał Paul.
- Kocham i co z tego? Nie cofnę czasu, a poza tym mam córkę i ona jest teraz najważniejsza.
- A twoje potrzeby?
- Są nieważne. Liczy się tylko Karen.
- Dziecko powinno mieć matkę – stwierdził stanowczo Paul. |
Pewnie, że powinno mieć matkę! Dlaczego nie Lizzy?
Cytat: | Nie mam siły na nowy związek.
- Nie byłby nowy – zauważył Paul. – A poza tym Lizzy bardzo się zmieniła i to na korzyść.
- To dobrze – odparł Danny – tylko, że ja nie chcę znowu przechodzić przez huśtawkę jej nastrojów. Dwa razy wzgardziła moją miłością. Trzeciego razu bym nie zniósł.
- Dziecko musi mieć matkę – powtórzył z uporem Paul. – Pomyśl o tym. |
Istotnie. Dla dobra dziecka mógłby się poświęcić i jeszcze raz spróbować szczęścia z Lizzy
Cytat: | Mężczyźni wracali ze spędów, które, jak co roku prowadziły szlakiem do Fort Worth w Teksasie, będącego centrum handlu bydła, jak również jednym z głównych punktów tranzytowych, skąd gnano stada dalej do Abilene w stanie Kansas. |
Kolejna interesująca ciekawostka „z epoki”
Cytat: | Od powrotu z Kanady Daniel zmienił się i to bardzo. Paul z trudem rozpoznawał w tym smutnym, zamkniętym w sobie mężczyźnie energicznego niegdyś i tryskającego optymizmem młodszego brata. |
Dlaczego tak się dziwi? Przecież Danny opowiedział mu o swoich przejściach
Cytat: | Wciąż widział czarną bryczkę, a w niej Lizz siedzącą obok nieznanego mu mężczyzny, który wyglądał jak nabity na pal. Wprawne oko Danny’ego dostrzegło, że udo mężczyzny dotykało lawendowej sukni Elizabeth i doprowadziło go to prawie do szału. Na samą myśl, że ten sztywny goguś mógłby mieć w ramionach jego Lizz dłonie same zacisnęły mu się w pięści. Nagle czując, że zaraz eksploduje poderwał się z ławki, podbiegł do drzwi stajni i z furią kopnął stojące tam wiadro z wodą. |
Widzę pewne podobieństwo Petera do Azji Tuhajbejowicza. Mam nadzieję, że jednak Peter okaże się dżentelmenem, choć doprowadza Danny’ego do szału
Cytat: | - I myślisz, że mnie to obchodzi? – Danny zacisnął dłonie tak mWcno, że aż zbielały mu knykcie.
-właśnie widzę, jak niewiele cię to obchodzi – odparł ironicznie Paul. – Kogo chcesz oszukać? |
Pewnie, że go nie obchodzi To dlaczego tak nim szarpnęło i kopnął biedne wiadro
Cytat: | - Nie będzie chciała ze mną rozmawiać i do tego ten jej list. Jak niby mam przed nią się wytłumaczyć? |
Tak od razu się poddał? Odda ją Azji … to jest Peterowi Ruckowi bez walki?
Cytat: | Pojedziesz tam z nami. Umyty, ogolony, elegancko ubrany z dzieckiem na ręku. Przywitasz się ze wszystkimi i będziesz bardzo, ale to bardzo miły. Rozumiesz?
- Nie bardzo, ale mów dalej. |
Paul ma genialny plan – umyty, uczesany i elegancko urany Danny, z dziecięciem na ręku z pewnością skruszy każde kobiece serce
Jak zwykle bardzo starannie napisane, doskonale oddane postacie, wzruszające momenty, zabawne dialogi i … zaproszenie do dalszego ciągu
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 21:59, 13 Kwi 2016, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:56, 13 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Ewelino dziękuję bardzo za komentarz. Danny'm miotają uczucia wszelkie, ale zapewniam, że chłopak powalczy o Lizzy. Jaki będzie wynik tych zmagań trudno przewidzieć Na razie Daniel zachowywać się będzie jak miś w potrzasku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|