Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uśmiech losu część III "Droga do nieba"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 169, 170, 171, 172, 173  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 15:25, 01 Lut 2017    Temat postu:

Na pewno proces pojednania Thomasa z rodziną będzie długi i bolesny a blizny... no cóż, blizny zostaną. Zarówno te metaforyczne jak i te na sercu Adasia.
Dobrze jednak, że Thomas stara się jakoś dojść do ładu z samym sobą. Bo to jest w tym wszystkim najtrudniejsze. Powoli, coraz bardziej uświadamia sobie, że nie jest tak samotny, jak mu się wydawało a to, na pewno, dobra droga Smile

Adam i Adeline na pewno przyda się chwila oddechu i odpoczynku, ostatnie kilka lat były dla nich bardzo cieżkie. Choroba Lizzy, choroba Adama, Benny, Thomas... oby ten wypad nad jezioro Tahoe przyniósł im przyjemne wytchnienie Smile Dzieci w końcu są już duże Very Happy Zarządca rancza wie najczęściej co robić... Więc Adeline i Adam mogą spokojnie zająć się sobą Very Happy

ADA, całe opowiadanie/powieść wspaniałe Very Happy Delikatnie, powoli rozwijasz poszczególne wątki, Twoje postacie dojrzewają, zmieniają się, myślą, czują, każda ma swoją indywidualność. Podziwiam nie tylko umiejętności pisarskie, jakość prozy czy akuratność informacyjną (wybacz sformułowanie, ale chyba się domyślisz o co mi chodzi Smile ), ale nade wszystko, cierpliwość i umiejętność w prowadzeniu tak długiego utworu. Wszystko jest przemyślane, łączy się w logiczną całość bez karkołomnych, dziwacznych łatek. Gratuluje i czekam na ciąg dalszy Very Happy

Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:56, 01 Lut 2017    Temat postu:

Thomas owszem jest na dobrej drodze do osiągnięcia wewnętrznego ładu, ale to jeszcze daleka droga. Rolling Eyes

Senszen serdecznie dziękuję, za tak niezwykle pochlebne słowa. Very Happy Aderato teraz zupełnie w głowie się przekręci Laughing i nie będzie chciała współpracować Wink a poważnie mówiąc dziś właśnie uświadomiłam sobie, jak już długo piszę "Uśmiech..." może w najbliższym czasie uda mi się zakończyć tę opowieść. W każdym razie bliżej już niż dalej Wink Very Happy

p.s. Dziękuję za piękny i dynamiczny kwiatuszek Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 21:09, 01 Lut 2017    Temat postu:

Ależ pochwały zawsze są dobrym pomysłem Very Happy jestem pewna, że Aderato przyjmie komplement z godnością i zabierze się do pracy Very Happy Czekam na jej kolejne pomysły Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:11, 05 Lut 2017    Temat postu:

Senszen, zgodnie z Twoją sugestią Aderato wzięła się do roboty i oto, co jej wyszło Wink

***
Dochodziła ósma rano, gdy ciche pukanie do drzwi obudziło Adama. Adeline, zmęczona nocną rozmową, spała, posapując cichutko przez sen. Musiało coś jej się śnić, bo co i raz poruszała ustami i marszczyła groźnie czoło, tak jakby z kimś prowadziła nadzwyczaj poważną rozmowę. Gdy pukanie powtórzyło się Adam nieznacznie uniósł się na łokciu i rzekł:
- Proszę.
- Witaj tatusiu – powiedział Benny wchodząc do sypialni rodziców z tacą w dłoniach. – Miałem nadzieję, że już nie śpicie i pozwoliłem sobie przynieść gorące kakao.
- Dziękuję synu. Postaw na stoliku.
- Mama jeszcze śpi? – Benny odruchowo ściszył głos.
- Jak widzisz.
- Znowu nie mogła spać? – a gdy Adam skinął głową, Benny zrobił zmartwioną minę. – Tato, tak dłużej być nie może. Mama koniecznie musi iść do lekarza.
- Już jej to mówiłem, ale sam wiesz, jaka jest twoja mama.
- Sami sobie idźcie do doktora – mruknęła Adeline, która właśnie się obudziła i usłyszała końcówkę rozmowy prowadzonej przez jej męża i syna.
- Mamuś my tylko chcemy twojego dobra – Benny zaczął się sumitować.
- Dobrze, dobrze – machnęła dłonią. – Lepiej powiedz mi, co tak cicho jest w domu. Zwykle o tej porze twoje pociechy hałasują niczym pułk wojska.
- Adam i Jimmy są w stajni przy nowym lokatorze. Caro oźrebiła się w nocy. Ma prześlicznego ogierka. Nie uwierzycie jaki jest ciekawski. Ma już nawet imię… - Benny przerwał czując, że się zagalopował.
- Tak, a jakie? – spytał Adam.
- Brave.
- I, co naprawdę jest taki odważny?
- Owszem. Zresztą sam się przekonasz, tato.
- Caro to klacz Tommy’ego – zauważyła Adeline. – To on powinien nadać źrebakowi imię. Myślę, że za bardzo się pośpieszyłeś.
- Ależ mamusiu, ja…
- Adeline, przecież nic się nie stało – powiedział próbując załagodzić sytuację Adam. – Thomas, gdy wróci może nazwać konika, jak zechce. Nie ma, o co kruszyć kopii. Lepiej wypijmy kakao, bo zupełnie nam wystygnie.
- To ja już pójdę – powiedział nieco zmieszany Benny i ruszył w kierunku drzwi.
- Benny, przepraszam – Adeline z zakłopotaniem popatrzyła na syna.
- Nic się nie stało, mamusiu. – Odparł spokojnie i dodał: – śniadanie będzie o dziewiątej, więc musicie się pośpieszyć.
- O mój Boże, miałam pomóc Sarze. Zupełnie o tym zapomniałam. Benny powiedz jej, że zaraz schodzę.
- Nie ma takiej potrzeby. Sara świetnie daje sobie radę, a poza tym szykujemy dla was niespodziankę. Tak, więc proszę nie spóźnijcie się – powiedział z tajemniczym uśmiechem Benny i szybko zamknął za sobą drzwi zostawiając swych rodziców zupełnie zaskoczonych.
- Jak myślisz, co oni knują? – spytała Adeline.
- Nie mam pojęcia, ale pośpieszmy się. Skoro to ma być niespodzianka, to nie możemy kazać na siebie czekać – odparł Adam dopijając kakao.

***

Sara z zadowoleniem spojrzała na przygotowane przez siebie śniadanie. Wszystko wyglądało idealne, tak jak chciała. Na śnieżnobiałym obrusie pyszniła się, rodowa porcelana Cartwrightów, jak nazywała ją pół żartem Adeline, wyjmowana jedynie na święta i szczególne okazje. Sara miała nadzieję, że teściowa nie będzie o to żywiła do niej pretensji, bowiem była to właśnie specjalna okazja. Tak bardzo cieszyła się, że do domu wreszcie zawita spokój, a gdy jeszcze pomyślała o swoich teściach, których kochała całym sercem, uśmiech nie schodził jej z ust. Z emocji aż klasnęła w dłonie, a potem cicho nucąc wyszła do kuchni.
Tymczasem wraz z wybiciem godziny dziewiątej Adam i Adeline zeszli do salonu. Przywitała ich zupełna cisza i pięknie nakryty stół. Małżonkowie wymienili pełne zdumienia spojrzenia.
- Nie podoba mi się ta cisza – orzekła Adeline. – Coś tu jest nie tak.
- To więcej niż pewne. Dzieci o tej porze szaleją. Ciekawe, co z nimi zrobili? Wywieźli, czy co? – zastanawiał się Adam.
- Tak, sprzedali cygańskiemu taborowi – zakpiła Adeline.
- Nie przyłożyłabym do tego ręki, mamo. Moi synowie są bezcenni – powiedziała z uśmiechem Sara, która właśnie pojawiła się w salonie trzymając w ręku dzbanek z kawą.
- To gdzie się podziewają?
- Od bladego świtu byli w stajni przy źrebaku. Teraz się pucują, a Benny ich pilnuje. Zaraz tu zejdą.
- Jeśli to nie tajemnica, to może zdradziłabyś nam, z jakiej okazji to przyjęcie – Adam wskazał na suto zastawiony stół.
- To… to… - zaczęła się jąkać Sara - z takiej specjalnej okazji, ale…
- Nie mów, że to z powodu źrebaka – powiedział Adam i widząc zakłopotanie synowej uśmiechnął się serdecznie.
- Już jesteśmy – donośny głos Benny’ego wybawił Sarę z kłopotu.
- Czyści? – spytała kobieta i z uczuciem ulgi popatrzyła na męża.
- Tak, choć zajęło nam to więcej czasu niż myślałem. Jimmy stwarzał pewne problemy, ale wreszcie dał się przekonać, że oprócz rączek należy myć i inne części ciała.
- Doprawdy synku? – Sara z ledwością powstrzymała się od parsknięcia śmiechem.
- Oj, tato musiałeś o tym powiedzieć? – zwrócił się do ojca z pretensją w dziecięcym głosiku Jimmy.
- Mycie nikomu jeszcze nie zaszkodziło – zauważył Benny mierzwiąc włosy chłopca.
- Taaak… - odparł przeciągle niepocieszony Jimmy.
- Twój tata ma rację. Myć się trzeba i już – powiedziała Sara. – A teraz chłopcy, proszę pokazać mi ręce.
- Ja również? – doszedł wszystkich znajomy głos. Adam i Adeline odwrócili się jak na komendę. Przed nimi stał Thomas. Jego nagłe pojawienie się i wygląd zupełnie ich zaskoczył. Adeline przycisnęła do piersi złożone dłonie i z trudem wyszeptała:
- Synku, nareszcie jesteś…
- Mamo, mamusiu… - tyle tylko zdołał z siebie wydusić Thomas i pochylając głowę runął przed Adeline na kolana. Ona obejmując jego głowę przytuliła go do siebie. Wszystkich ogarnęło wzruszenie. Po chwili ciszę, jaka zapanowała w salonie przerwał poważny głos Adama:
- Synu, musimy natychmiast porozmawiać. Chodź ze mną do mojego gabinetu.

***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pon 12:37, 06 Lut 2017, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 15:28, 05 Lut 2017    Temat postu:

Po przeczytaniu tego fragmentu od razu w mojej głowie zrodziły sie dwa pytania:
1. Jakie części ciała Jimmy'ego wymagały jeszcze umycia?
2. Thomas też się umył? Bo rozumiem, że włosów nie obciął Smile
plus dodtakowe:
1. A zostały im jeszcze jakieś różowe filiżanki?

A tak na poważnie; fragment uroczy, pełen ciepła i bardzo jestem wdzięczna Aderato, ze jest taka chętna do pracy Very Happy Czekam cierpliwie na ciąg dalszy i rozmowę Adama z Thomasem Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:55, 05 Lut 2017    Temat postu:

Odpowiadam:
1) Jimmy wymagał całościowego pucowania. Very Happy Chłopak ma awersję do wody i mydła. Zupełnie jak nie Cartwright Laughing
2) Thomas umyty i ogarnięty całościowo. Włosy i broda pozostały Very Happy
3) Tak, różowe filiżanki nadal są na wyposażeniu kuchni Adeline... teraz, z przyczyn wiadomych, już tak się nie tłuką Wink Very Happy

Aderato dziękuje i już obmyśla, jak potoczy się rozmowa pomiędzy ojcem a synem Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:27, 12 Lut 2017    Temat postu:

Aderato wymyśliła Rolling Eyes i tak oto wyszła jej rozmowa pomiędzy ojcem a synem Rolling Eyes

***
- Usiądź – powiedział Adam sadowiąc się w fotelu za dużym dębowym biurkiem. Thomas stał bez ruchu nie śmiąc spojrzeć na ojca. – Usiądź, tak będzie nam lepiej rozmawiać. Jak się czujesz?
- Dobrze – odparł cichym, drżącym głosem Thomas i wreszcie przysiadł na brzegu krzesła. – A ty ojcze? Jak twoje serce?
- Całkiem nieźle. Doktor Stone jest dobrej myśli.
- Cieszę się. Bardzo się bałem, że… - Thomas zamilkł. Usta mu drżały tak jakby miał za chwilę się rozpłakać.
- Jak widzisz wciąż żyję – odparł nieco sarkastycznie Adam. Nie chciał tego robić, ale samo jakoś tak wyszło. Thomas wydawał się wyraźnie zbity z tropu. Lewą dłoń mocno zacisnął na kolanie.
- Ojcze… - zaczął i zamilkł.
- Chcesz mi coś powiedzieć?
- Tak, chcę – wyszeptał mężczyzna.
- Słucham.
- Jest mi bardzo przykro ojcze, że stałem się przyczyną twojej choroby i zmartwień. Gdy tu jechałem, układałem sobie w myślach, co powiem tobie i mamie. Jakich słów użyję, żeby was przeprosić. Niestety, wszystko wyleciało mi z głowy. Zresztą żadne słowa tu nie pomogą. To, co wam zrobiłem jest niewybaczalne i jeżeli każesz mi ojcze opuścić dom to natychmiast to uczynię. Wiem, że nie zasługuję na twoje wybaczenie. Pragnę tylko żebyś wiedział, ojcze, że nie jestem już tym samym Thomasem, którego znałeś. Zmieniłem się i dużo zrozumiałem.
- Co, na przykład?
- Jaką wartość ma rodzina – w głosie Tommy’ego wyraźnie słychać było wzruszenie.
- Coś jeszcze?
- Że życie jest jedno i trzeba je przeżyć tak, żeby nikomu nie wyrządzić krzywdy.
- To prawda – odparł Adam przypatrując się spod oka Thomasowi. Znowu zapadło ciężkie milczenie i widać było, że Cartwright nie zamierzał niczego ułatwiać synowi.
- Nanuk powiedział, że to będzie ciężka rozmowa, ale nie myślałem, że aż tak – powiedział Thomas utkwiwszy spojrzenie w czubkach swoich butów.
- Nanuk?
- To imię szamana Szoszonów i oznacza „ten, który daje siłę”. Nanuk dał mi siłę i wróciłem do życia.
- Bardzo ci pomógł?
- Tak, ale także Kimama i wódz Washakie. Wiesz ojcze, wódz wciąż pamięta dziadka Bena. „Szlachetny biały człowiek”, tak o nim mówił.
- Taki właśnie był twój dziadek. – Powiedział Adam i cicho dodał: - brakuje mi go.
- Ojcze… gdybym mógł cofnąć czas…
- Wiem synu – przerwał mu Adam. – Ja też chciałbym go cofnąć…
- Dlaczego?
- Może wtedy nie uciekłbyś w świat, a ja miałbym szansę lepiej cię poznać.
- Nie rozumiem, tato – odparł zdziwiony Thomas.
- Nareszcie… myślałem, że już nigdy nie powiesz do mnie „tato” – w głosie Adama słychać było prawdziwą ulgę.
- Tato… - po twarzy Thomasa płynęły łzy. Cartwright wstał z fotela i podszedł do siedzącego bez ruchu syna.
- Już dobrze synku, już dobrze - powiedział kładąc mu dłonie na ramionach. Thomas poderwał się i szepcząc: „przepraszam, przepraszam” przywarł do ojca. Adam przymknął powieki i poczuł, że właśnie w tej chwili odzyskał syna. Gdy wreszcie obaj uspokoili się, Adam wskazał kanapę stojącą w rogu gabinetu tuż przy niewielkim kominku. Usiedli. Thomas wciąż był wyraźnie wzruszony, a Adam przyglądał mu się tak, jakby widział go pierwszy raz.
- Zmieniłeś się – rzekł.
- I to nie tylko fizycznie – zapewnił uśmiechając się przez łzy Thomas. – Tam w rezerwacie naprawdę przeszedłem prawdziwą przemianę. Niczego tak nie pragnę, jak tego żebyście mi uwierzyli. Uwierzyli i zaufali. Tato, czy mogę na to liczyć?
- Musisz pytać?
- Nie – odparł Tommy, a oczy pojaśniały mu niczym małemu dziecku. – I obiecuję, że już nigdy nie zawiodę ani ciebie, ani mamy, ani rodziny.
- Jestem tego pewien – odparł Adam.
- Tato, nie wiem jak wam udało się uzyskać zgodę na mój pobyt w rezerwacie, ale to było najlepsze, co mogło mi się przytrafić.
- To był pomysł Kimamy. Resztę załatwili Benny i Daniel. Nazwisko Cartwright wciąż jeszcze sporo znaczy, a pułkownika Chambersa, nadzorującego rezerwat z ramienia rządu znam od wielu lat.
- Wiesz tato, początkowo byłem na was wściekły. Nie mogłem pojąć, dlaczego mi to zrobiliście. Myślałem, że chcecie się mnie pozbyć. Po tym, jak zachowałem się na weselu Miltona i Ann byłoby to zupełnie zrozumiałe. Do tego jeszcze przeze mnie dostałeś ataku serca.
- Nie opowiadaj głupstw. Milton i Ann nie mają pretensji, ale bardzo martwią się o ciebie. A moje serce? Cóż, liczyłem się z tym, że prędzej czy później mogę mieć kłopoty.
- Tylko, że ja je przyśpieszyłem.
- Być może. Tego nikt nie wie.
- W każdym razie, gdy ocknąłem się w tipi Nanuka poczułem się zupełnie sam. Nie wiem, dlaczego, ale uwierzyłem, że nie mam już rodziny.
- Trzeba byłoby czegoś więcej, żeby rodzina się od ciebie odwróciła – wtrącił Adam – a nawet i wtedy ani ja, ani twoja mama nie wyrzeklibyśmy się ciebie, naszego syna.
- Dziękuję tato. To dla mnie bardzo ważne.
- Opowiesz mi jak było u Szoszonów – Adam uśmiechnął się zachęcająco.
- Było… było ciężko – rozpoczął swą opowieść Thomas i po raz pierwszy w życiu otworzył się przed ojcem. Opowiedział, jakiej kuracji poddał go Nanuk, co przeżył w ruinach katedry, gdy był pewien, że nie ma dla niego ratunku i potem po amputacji dłoni. Wreszcie, z ogromnym zakłopotaniem, wyznał ojcu, jak w dzieciństwie zazdrościł swemu rodzeństwu uwagi, jaką poświęcali im rodzice, jak bardzo czuł się odsunięty na drugi plan i jak ze wszystkich sił starał się zwrócić na siebie uwagę. A gdy wygrał swój pierwszy konkurs i zdobył tytuł najbardziej uzdolnionego i obiecującego architekta młodego pokolenia nie mógł doczekać się przyjazdu rodziców i ich reakcji, gdy nazwisko Cartwright będzie wyczytane na uroczystości wręczenia nagród. Niestety rodzice nie przyjechali. Nawet Vicky nie było na uroczystości.
- Tommy, nie mogliśmy przyjechać – powiedział Adam. – To właśnie wtedy umarł synek Lizzy i Daniela.
- Wiem tato. Nikt przecież nie mógł przewidzieć takiej tragedii. Tyle tylko, że ja o tym dowiedziałem się na samym końcu. Nim dotarła do mnie ta okropna wiadomość czułem się rozżalony. Tak wiele obiecywałem sobie po twoim i mamy przyjeździe do Bostonu. Może to dziecinne i egoistyczne, ale miałem wówczas nadzieję, że będę miał was wyłącznie dla siebie. Śmieszne, prawda? Dorosły mężczyzna zachowujący się jak rozkapryszony dzieciak – uśmiechnął się smutno Thomas.
- Nie, to nie jest śmieszne – powiedział Adam. - Dlaczego mi wtedy nie powiedziałeś, co czułeś?
- To nie był dobry czas. Wszyscy byliśmy wstrząśnięci śmiercią małego Matthew.
- Wysłuchałbym ciebie…
- Wierzę tato, ale czym niby miały być moje pretensje w obliczu tego, co spotkało Lizzy. To ona potrzebowała waszego wsparcia i miłości. Ja dałem sobie radę, a poza tym właśnie wtedy przyszła wiadomość z Londynu. Wygrałem kolejny konkurs i postanowiłem popłynąć do Anglii.
- Nie wiedziałem – Adam zaskoczony spojrzał na syna. – Myślałem, że to profesor Richardson załatwił ci wyjazd do Europy.
- Profesor dał mi tylko listy polecające. W Londynie trafiłem do najlepszej firmy architektonicznej. Wygrany konkurs i listy pomogły tylko na początku. Musiałem ciężko pracować, żeby potwierdzić swoją wartość. I pracowałem. Szybko mnie doceniono. Byłem przedstawicielem firmy w różnych miastach Europy. Poznałem Italię, Hiszpanię, a potem i Francję. W Paryżu pracowałem przy budowie wieży zaprojektowanej przez panów Koechlina, Nouguiera i Eiffela.*)
- Mówisz o tej wieży wybudowanej z okazji paryskiej wystawy światowej.
- Tak, tato. To było wielkie wydarzenie. Miało upamiętnić setną rocznicę rewolucji francuskiej, a przede wszystkim zademonstrować potęgę gospodarczą, naukową i techniczną Francji. Udział w tym przedsięwzięciu był ogromnym wyzwaniem i zaszczytem. Nie było czasu na sen. Była tylko praca. I to mi odpowiadało.
- To wtedy przestałeś przyjeżdżać do domu, a listy przysyłałeś tylko na święta.
- Myślałem, że wszystkim jest z tym dobrze.
- Źle myślałeś – odparł poważnie Adam.
- Teraz to wiem. Wówczas wydawało mi się, że to najlepsze z możliwych wyjść. Swoją przyszłość związałem z Paryżem. Poznałem tam dziewczynę. W jakiś czas potem oświadczyłem się i zostałem przyjęty.
- No, proszę o tym też nic nie wiedziałem.
- To miała być niespodzianka. Gdy Benny napisał do mnie i zażądał mojego powrotu do domu, pomyślałem, że będzie to dobra okazja do przedstawienia wam Claire, mojej żony.
- Ożeniłeś się?! – Adam zupełnie zaskoczony spojrzał na syna.
- Tak. Ożeniłem się – odparł cicho drżącym głosem Thomas.
- Gdzie jest twoja żona?
- Nie ma jej, tato. Razem weszliśmy do tej katedry… została pochowana na Père-Lachaise.
- Benny o tym wiedział?
- Nie. Ani on, ani Peter. Udało mi się zachować tajemnicę. Tylko Nanuk wiedział, a teraz i ty tato.
- Dlaczego nam nie powiedziałeś?
- A, co by to dało? Życia Claire by to nie wróciło, a ja i tak czułem się podle.
- Mogliśmy ci pomóc.
- Nie tato. Wtedy nikt nie mógł mi pomóc. Poczucie winy zabijało mnie. Nie chciałem żyć. Rodzice Claire obwiniali mnie za jej śmierć, a ja… przyznałem im rację. Gdybym jej wtedy nie zabrał ze sobą, to pewnie by żyła…
- Tommy, nie wolno ci tak myśleć. To była katastrofa. Synu, nie było w tym twojej winy.
- Masz rację tato. Nanuk mi to wyjaśnił. Tylko, dlaczego to wciąż tak bardzo boli? – spytał ze smutnym półuśmiechem Thomas. Adam, wstrząśnięty wyznaniem syna, milczał. Zrozumiał wreszcie motywy postępowania Tommy’ego. Gdyby znał prawdę, może mógłby pomóc własnemu dziecku, ale nie znał. Teraz mógł tylko ze współczuciem patrzeć w jego poważne oczy. Krótko przycięta czarna broda skrywająca szramę i półdługie równie czarne włosy czyniły z Thomasa tajemniczego młodego mężczyznę. Tak mógłby pomyśleć postronny obserwator, lecz ojciec wiedział, że ta zmiana wizerunku pomogła synowi wrócić do życia.

***
_____________________________________________________________
*) Faktycznymi pomysłodawcami konstrukcji wieży byli dwaj pracownicy w biurze Gustave'a Eiffela: Maurice Koechlin i Émile Nouguier. W dniu 18 września 1884 roku Eiffel, Koechlin i Nouguier zgłosili patent zarejestrowany pod numerem 164364. Projekt został zaprezentowany publicznie. 12 grudnia Eiffel odkupił prawa autorskie od Koechlina i Nouguiera, wraz z prawami do własności intelektualnej projektu. Budową od roku 1887 kierował Koechlin. - za Wikipedią


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 23:37, 12 Lut 2017    Temat postu:

Piękny fragment Smile
Wspaniale napisana rozmowa; szczera, trudna i smutna. Dużym zaskoczeniem jest to, co mówi Thomas. Doskonale oddałaś to, o czym wolimy często nie pamiętać: Często niewiele wiemy o tych, których kochamy najbardziej. Tomas wiele przeżył, ból ręki sprawia wrażenie jakby był tylko błahą wymówką Sad
fragment wiele wyjaśnia.. czekam niecierpliwie na dalsze pomysły Aderato Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:16, 13 Lut 2017    Temat postu:

Cieszę się, Senszen, że ten fragment Ci się spodobał. Przyznam się, że rozmowę Adama z Thomasem pisało mi się wyjątkowo ciężko. Tommy miał w zanadrzu wielką tajemnicę. Do końca nie wiedziałam, jak przekazać to co tak naprawdę go spotkało i jaką poniósł stratę. Rolling Eyes

Ps Kwiatuszek, jak zawsze prześliczny Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pon 0:18, 13 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 0:34, 13 Lut 2017    Temat postu:

Dialogi - jakiekolwiek - to chyba najtrudniejszy element opowiadania. Najłatwiej jest tutaj o sztuczność, papierowe gesty. Tobie doskonale sie udało uchwycić charakter Adama i Thomasa, pokazać ich relacje... no i ujawnić tajemnicę Thomasa. Całość jest naturalna i po prostu dobrze napisana Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:21, 13 Lut 2017    Temat postu:

Dziękuję Embarassed Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:04, 13 Lut 2017    Temat postu:

ADA napisał:
Początek marca sprawił, że wszyscy z niecierpliwością oczekiwali nadejścia wiosny.

Nie oni jedni… Wink
ADA napisał:
Wśród zwierząt domowych również następowało ożywienie. Na większości rancz klacze zaczynały się źrebić. Sporo pracy w związku z tym miał Hoss i jego synowie. Hugh i Henry, dorośli już mężczyźni,…

Jak ten czas leci… Surprised
ADA napisał:
- Thomas to naprawdę ty. Mój Boże, nie poznałem ciebie.

Ja też… Laughing
ADA napisał:
- Jakoś się trzyma, choć te ostatnie wydarzenia dużo ją kosztowały. Przez pierwszy miesiąc niemal w ogóle nie odchodziła od łóżka ojca. Nikomu nie pozwalała się wyręczać. Baliśmy się, że jeszcze i ona nam się rozchoruje.
- Tak mi przykro – powiedział drżącym głosem Thomas. – To wszystko moja wina i nigdy sobie tego nie wybaczę. Nie wiem, jak spojrzę rodzicom w oczy.
- Daj spokój. Było, minęło…
- Minęło powiadasz? Nie Benny, dla mnie już zawsze będzie to otwarta rana. Przecież o mało nie zabiłem naszego ojca, a ciebie nieomal doprowadziłem do ostateczności…

Właśnie niby nie ma co gdybać, ale świadomość, że Adam mógłby kopyrtnąć …. Ta rozmowa tak by nie wyglądała, albo wcale nie odbyłaby się.
ADA napisał:
- Rozumiem, że udało im się to, czego nie mógł dla ciebie zrobić doktor Stone.
- Owszem. Udało się i jestem wolny od nałogu.
- Nie zrozum mnie źle Tommy, ale upłynęły zaledwie trzy miesiące. Obaj wiemy, że łatwo się uzależnić, ale dużo trudniej wyjść na prostą.
- Masz rację. Jednak Szoszoni mają swoje sposoby i uwierz mi nie chciałbyś doświadczyć tego, co ja.
- Było aż tak strasznie? – spytał z ciekawością Benny.
- Jeszcze gorzej – odparł uśmiechając się smutno Thomas.

O mateńko! Brzmi jak trauma! Surprised
ADA napisał:
Poił mnie jakimiś ziołami, po których miałem okropne wizje. Byłem na pograniczu życia i śmierci. Zupełnie nie panowałem nad swoim ciałem i umysłem. Zapadłem w jakiś dziwny letarg.(…) Wyłem jak zwierzę. Miałem wrażenie jakby odarto mnie z człowieczeństwa. To już nie był tylko ból fizyczny… - Thomas przerwał na chwilę ciężko oddychając.

Brzmi jak horror…. Thomas przeżył naprawdę ciężkie chwile, ale i nałóg do lekkich nie należał. Mam nadzieję, że przynajmniej to zakończony etap w jego życiu.
ADA napisał:
Adeline stała przy oknie zapatrzona w dal. Światło księżyca rozświetlało wierzchołki sosen otaczających „Uśmiech losu”, a wciąż padający śnieg czynił noc zupełnie jasną. Adeline od trzech miesięcy nie przespała ani jednej całej nocy. Bała się, że jak tylko zamknie oczy coś się stanie Adamowi. Bała się, że nie będzie w stanie mu pomóc, bo akurat będzie spać. Bała się o jego życie i nie wyobrażała sobie tego życia bez niego.

Mam wrażenie, że Adeline wykończy się, jest na granicy wyczerpania…. Za chwilę to ona będzie potrzebowała pomocy.
ADA napisał:
. Zbyt mocno się kochali. Stanowili jedność. Gdy los Adama zawisł na cienkiej nitce Adeline zwierzyła się Hope, żonie Hossa, że życie ma dla niej sens tak długo, jak długo żyje Adam. Wstrząśnięta Hope odparła, że nie wolno jej tak myśleć, bo przecież ma dzieci i wnuki. Wtedy Adeline uśmiechnęła się smutno i powiedziała: tak, ale one mają własne życie i własne sprawy, a Adam jest mój, tylko mój i jeśli jego zabraknie, to zostanę zupełnie sama.

W sumie racja….
ADA napisał:
- Zmarzłaś, co? – mruknął przygarniając ją do siebie.
- Troszeczkę. – Odparła i natychmiast spytała: - a ty, dlaczego nie śpisz?
- Obudziłem się, a ciebie przy mnie nie było. – Cmoknął ją w policzek.
- Nie mogłam spać. Śnieg zaczął padać i zrobiło się tak jasno. Poza tym rozbolały mnie plecy i chciałam się trochę rozprostować.

Zdecydowanie przydałby się masaż. Wink
ADA napisał:
- Nie rozumiesz mnie Adamie. Chcę przynajmniej tydzień spędzić tylko z tobą. Najlepiej w naszym ulubionym miejscu nad brzegiem Tahoe.
- Kusząca perspektywa, ale czy nie uważasz, że byłoby to trochę samolubne z naszej strony? I co na to powiedzą dzieci?

A cóż to za durne pytanie? Laughing
ADA napisał:
- To przestań opowiadać takie bzdury. To, co się stało z Thomasem było następstwem tragicznego wypadku, jakiemu uległ nasz syn. I… tyle.

Adeline w żadnym wypadku nie powinna się obwiniać, była i jest wzorową matką. I choćby nie wiem ile zrobiła nigdy nie przygotuje dzieci na to co szykuje los. Może w to włożyć maksimum wysiłki, a życie pokaże…. Jak w przypadku Thomasa.
ADA napisał:
- To dobrze i skończmy już tę jałową rozmowę – powiedział całując ją w głowę. – Lepiej mocniej przytul się do mnie… o tak. Może złapiemy jeszcze trochę snu.

To dobry pomysł…. Very Happy
ADA napisał:
- Twój tata ma rację. Myć się trzeba i już – powiedziała Sara. – A teraz chłopcy, proszę pokazać mi ręce.
- Ja również? – doszedł wszystkich znajomy głos. Adam i Adeline odwrócili się jak na komendę. Przed nimi stał Thomas. Jego nagłe pojawienie się i wygląd zupełnie ich zaskoczył. Adeline przycisnęła do piersi złożone dłonie i z trudem wyszeptała:
- Synku, nareszcie jesteś…

Na to czekałam Very Happy
ADA napisał:
- Jak widzisz wciąż żyję – odparł nieco sarkastycznie Adam. Nie chciał tego robić, ale samo jakoś tak wyszło. Thomas wydawał się wyraźnie zbity z tropu. Lewą dłoń mocno zacisnął na kolanie.
- Ojcze… - zaczął i zamilkł.
- Chcesz mi coś powiedzieć?
- Tak, chcę – wyszeptał mężczyzna.
- Słucham.

O rany…. Adam nie ułatwia synowi wynurzeń…
ADA napisał:
- Co, na przykład?
- Jaką wartość ma rodzina – w głosie Tommy’ego wyraźnie słychać było wzruszenie.
- Coś jeszcze?

Oj…..
ADA napisał:
- Nanuk powiedział, że to będzie ciężka rozmowa, ale nie myślałem, że aż tak – powiedział Thomas utkwiwszy spojrzenie w czubkach swoich butów.

Prawda? Rolling Eyes Adam nie ułatwia sprawy, ale i Thomas nieco nabroił…. Rolling Eyes jestem jednak dobrej myśli. Very Happy
ADA napisał:
- Może wtedy nie uciekłbyś w świat, a ja miałbym szansę lepiej cię poznać.
- Nie rozumiem, tato – odparł zdziwiony Thomas.
- Nareszcie… myślałem, że już nigdy nie powiesz do mnie „tato” – w głosie Adama słychać było prawdziwą ulgę.
- Tato… - po twarzy Thomasa płynęły łzy. Cartwright wstał z fotela i podszedł do siedzącego bez ruchu syna.

Miło czytać o pojednaniu…. Very Happy Wiemy jaie to trudne dla obu.
ADA napisał:
- Tato, nie wiem jak wam udało się uzyskać zgodę na mój pobyt w rezerwacie, ale to było najlepsze, co mogło mi się przytrafić.
- To był pomysł Kimamy. Resztę załatwili Benny i Daniel. Nazwisko Cartwright wciąż jeszcze sporo znaczy, a pułkownika Chambersa, nadzorującego rezerwat z ramienia rządu znam od wielu lat.

Dobrze wiedzieć, że nazwisko jeszcze nie przyblakło. Wink
ADA napisał:
- Było… było ciężko – rozpoczął swą opowieść Thomas i po raz pierwszy w życiu otworzył się przed ojcem.

My już wiemy…teraz dowie się i tatko. Rolling Eyes
ADA napisał:
- Dlaczego nam nie powiedziałeś?
- A, co by to dało? Życia Claire by to nie wróciło, a ja i tak czułem się podle.

To dość dobry podkład do pójścia równią pochyłą w dół. 
ADA napisał:
Adam, wstrząśnięty wyznaniem syna, milczał. Zrozumiał wreszcie motywy postępowania Tommy’ego. Gdyby znał prawdę, może mógłby pomóc własnemu dziecku, ale nie znał. Teraz mógł tylko ze współczuciem patrzeć w jego poważne oczy.

Kolejny raz włącza się „gdybanie” Cóż tak dobrze nie jest. Confused Mimo iż końcówka ostatniego fragmentu smutna, jednak rozmowa była mocno oczyszczająca i potrzebna wszystkim. Thomas przeżył naprawdę sporo w krótkim czasie. Po serii zachłyśnięć stracił kontrolę nad życiem, a nieszczęścia niczym domino spadały jedno po drugim.

ADA piękne fragmenty a końca nie widać Wink (mam nadzieję Very Happy )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:05, 13 Lut 2017    Temat postu:

Aga, widać, widać Laughing

Dziękuję za bardzo miły komentarz. Thomas pomału wraca do siebie. Przed nim jeszcze jedno poważne wyzwanie. Zobaczymy, jak sobie z tym poradzi. Very Happy
Teraz to tylko pozostaje dać trochę wytchnienia Adamowi i Adeline Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:04, 26 Lut 2017    Temat postu:

ADA napisał:
- Znowu nie mogła spać? – a gdy Adam skinął głową, Benny zrobił zmartwioną minę. – Tato, tak dłużej być nie może. Mama koniecznie musi iść do lekarza.
- Już jej to mówiłem, ale sam wiesz, jaka jest twoja mama.
- Sami sobie idźcie do doktora – mruknęła Adeline, która właśnie się obudziła i usłyszała końcówkę rozmowy prowadzonej przez jej męża i syna.

W Ponderosie na samo wspomnienie o doktorze każdy strasznie się jeży. Myślałby kto, że w lekarskim gabinecie dochodzi do jakichś strasznych praktyk. Nic tylko zakrzyknąć za bohaterką z „Nocy i dni”: „Ludzie uciekajta, doktory jadą!”. Wink

ADA napisał:
- Czyści? – spytała kobieta i z uczuciem ulgi popatrzyła na męża.
- Tak, choć zajęło nam to więcej czasu niż myślałem. Jimmy stwarzał pewne problemy, ale wreszcie dał się przekonać, że oprócz rączek należy myć i inne części ciała.
- Doprawdy synku? – Sara z ledwością powstrzymała się od parsknięcia śmiechem.
- Oj, tato musiałeś o tym powiedzieć? – zwrócił się do ojca z pretensją w dziecięcym głosiku Jimmy.

Urocza scenka. Czystość budzi w dzieciach jakąś dziwną … odrazę. Na szczęście, z wiekiem to przechodzi. Laughing

ADA napisał:
Przed nimi stał Thomas. Jego nagłe pojawienie się i wygląd zupełnie ich zaskoczył. Adeline przycisnęła do piersi złożone dłonie i z trudem wyszeptała:
- Synku, nareszcie jesteś…
- Mamo, mamusiu… - tyle tylko zdołał z siebie wydusić Thomas i pochylając głowę runął przed Adeline na kolana.

To się nazywa prośba o wybaczenie. Mogę tylko pokiwać głową z uznaniem. Very Happy

ADA napisał:
ciszę, jaka zapanowała w salonie przerwał poważny głos Adama:
- Synu, musimy natychmiast porozmawiać. Chodź ze mną do mojego gabinetu.

Oj, nie wiem, czy Adam zbytnio się nie pospieszył … Natychmiast! Co nagle, to po diable. Rolling Eyes

ADA napisał:
- Jest mi bardzo przykro ojcze, że stałem się przyczyną twojej choroby i zmartwień. Gdy tu jechałem, układałem sobie w myślach, co powiem tobie i mamie. Jakich słów użyję, żeby was przeprosić. Niestety, wszystko wyleciało mi z głowy. Zresztą żadne słowa tu nie pomogą. To, co wam zrobiłem jest niewybaczalne i jeżeli każesz mi ojcze opuścić dom to natychmiast to uczynię. Wiem, że nie zasługuję na twoje wybaczenie. Pragnę tylko żebyś wiedział, ojcze, że nie jestem już tym samym Thomasem, którego znałeś. Zmieniłem się i dużo zrozumiałem.

Od razu przypomniała mi się biblijna przypowieść o synu marnotrawnym.

ADA napisał:
nie mógł doczekać się przyjazdu rodziców i ich reakcji, gdy nazwisko Cartwright będzie wyczytane na uroczystości wręczenia nagród. Niestety rodzice nie przyjechali. Nawet Vicky nie było na uroczystości.
- Tommy, nie mogliśmy przyjechać – powiedział Adam. – To właśnie wtedy umarł synek Lizzy i Daniela.
- Wiem tato. Nikt przecież nie mógł przewidzieć takiej tragedii. Tyle tylko, że ja o tym dowiedziałem się na samym końcu. Nim dotarła do mnie ta okropna wiadomość czułem się rozżalony.

Czasem takie zadawnione żale tak się zagnieżdżą w duszy, że człowiek wciąż pielęgnuje urazę i nie potrafi dostrzec nic poza nią. Tak chyba było w przypadku Thomasa. Sad

ADA napisał:
- To miała być niespodzianka. Gdy Benny napisał do mnie i zażądał mojego powrotu do domu, pomyślałem, że będzie to dobra okazja do przedstawienia wam Claire, mojej żony.
- Ożeniłeś się?! – Adam zupełnie zaskoczony spojrzał na syna.
- Tak. Ożeniłem się – odparł cicho drżącym głosem Thomas.
- Gdzie jest twoja żona?
- Nie ma jej, tato. Razem weszliśmy do tej katedry… została pochowana na Père-Lachaise.

Zaskakujące wiadomości. Shocked Shocked Shocked

ADA, nie spodziewałam się takiego rozwoju akcji, a właściwie Thomasowych rewelacji o życiu osobistym. Surprised Ciekawy pomysł.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:34, 26 Lut 2017    Temat postu:

Mada dziękuję za komentarz i cieszę się, że choć trochę udało mi się Ciebie zaskoczyć. Smile
Thomas to już zupełnie inny człowiek - z korzyścią dla wszystkich
Awersja Cartwrightów do lekarzy stała się rodzinną tradycją. Nic więc dziwnego, że Adeline ją podtrzymuje. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 169, 170, 171, 172, 173  Następny
Strona 170 z 173

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin