Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uśmiech losu część III "Droga do nieba"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 171, 172, 173  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:26, 16 Paź 2014    Temat postu:

Laughing Laughing Laughing
Oszczerstwo? A w którym dokładnie miejscu? Rolling Eyes Rolling Eyes Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:30, 16 Paź 2014    Temat postu:

Senszen
Cytat:
Rozdzierająca scena… Ciekawa jestem, na ile szczera.

Tę tajemnicę mogę zdradzić - Lizzy jest tu jak najbardziej szczera Very Happy
Cytat:
W tym momencie Shaner powinien zauważyć, że Lizzy nie jest uległa i potulna. Nie spełnia warunków na wybrankę!

Obawiam się, że Shaner jest tak zaślepiony chęcią zemsty na Benie, że nic nie widzi Confused

Mada
Cytat:
Chyba czeka go długa, bezsenna noc. Mam nadzieję, że wymyśli coś mądrego.

To prawda. Adam tej nocy nie trafi do małżeńskiej sypialni Confused

Zorino cieszę się, że podoba Ci się Benny. Smile

Aga
Cieszę się, że wytrzymałaś Very Happy
Cytat:
p.s. czy Cooper zasłuży się w jakiś szczególny sposób?
czy ktoś pójdzie do nieba?

I tak i nie Laughing

Koleżanki dziękuję za miłe komentarze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:35, 16 Paź 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Laughing Laughing Laughing
Oszczerstwo? A w którym dokładnie miejscu? Rolling Eyes Rolling Eyes Rolling Eyes


Jestem taka....zabiegana.. .i...zaraz, niedawno coś napisałam...i muszę chodzić na różaniec.. .i muszę zrobić różaniec ...i...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Czw 20:39, 16 Paź 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:37, 16 Paź 2014    Temat postu:

ADA napisał:

Aga napisał:
p.s. czy Cooper zasłuży się w jakiś szczególny sposób?
czy ktoś pójdzie do nieba?

I tak i nie Laughing

I co ja mam z tego zrozumieć?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:45, 16 Paź 2014    Temat postu:

Aga, nie mogę Ci nic więcej powiedzieć oprócz "tak" i "nie" lub "nie" i "tak". Sama nie wiem, jak akcja się potoczy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:50, 16 Paź 2014    Temat postu:

Ale tarmoś ile wlezie ....podbite oko i rozcięta brew to za mało...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:00, 16 Paź 2014    Temat postu:

Aga nie prowokuj mnie, bo jak zaszaleję, to będziecie niezadowolone

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:02, 16 Paź 2014    Temat postu:

Tarmoszenie może być, ale z umiarem, bez szaleństw.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:07, 16 Paź 2014    Temat postu:

Mada, obawiam się, że tarmoszenie z umiarem rozczaruje Agę , ale postaram się, żeby ci dobrzy za bardzo nie ucierpieli

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:08, 16 Paź 2014    Temat postu:

E tam niezadowolenie nie wchodzi w grę Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:14, 20 Paź 2014    Temat postu:

Zapraszam i życzę miłej lektury Very Happy

***
Wściekłość Shanera nie miała granic. Wyładowywał ją na wszystkich i wszystkim, co weszło mu w drogę. Zaraz po powrocie na ranczo mocnym ciosem powalił na ziemię Malloy’a, który miał tego pecha, że zbyt głośno opowiadał jakiś sprośny dowcip. Jego kompan też oberwał, ale za to, że nie zajął się odpowiednio szybko koniem Shanera. Kolejny natomiast dostał, ot tak dla zasady.
Rozładowawszy złość Shaner z impetem wpadł do domu i rzuciwszy kapelusz w kąt usiadł przy stole. Tony Dark, który towarzyszył mu przez cały czas obserwował go w milczeniu. Gdy Shaner syknął z bólu dotykając opuchniętego i fioletowego oczodołu Dark najpierw nalał mu whiskey, a potem zawołał Kimamę prowadzącą szefowi dom. Indianka pochodziła z plemienia Szoszonów, a imię jej oznaczało tyle, co motyl. Jak większość jej pobratymców była niska, jednak w młodości musiała być ładną kobietą, o czym świadczyły wciąż delikatne rysy twarzy oraz piękne, czarne, gdzieniegdzie przetykane siwizną włosy. Nikt nie wiedział skąd wzięła się Kimama. Ludzie mówili, że Shaner znalazł ją na wpółżywą dawno temu w Wyoming niedaleko South Pass City, gdzie odkryto złoża złota. Snuto różne domysły i plotki. Faktem było jedynie to, że Kimama zawdzięczała mu życie i wiernie służyła, zawsze gotowa wypełniać jego polecenia.
Teraz też pojawiła się bezszelestnie i stanęła oczekując w progu pomieszczenia, które kiedyś było salonem, na polecenia swego pana. Shaner kazał jej przynieść krwisty, wołowy stek, który miał przynieść ulgę jego opuchniętej twarzy. Może nie było to tak dobre jak przystawienie pijawek, które wysysały wynaczynioną krew, ale zawsze łagodziło ból. Kimama w ułamku sekundy pojawiła się z mięsnym okładem i nim wykonała polecenie, uważnie obejrzała twarz swojego pana. Na koniec spojrzała pytająco na Shanera, a gdy ten, nic nie mówiąc ruchem dłoni odprawił ją wyszła równie cicho, jak cicho się pojawiła.
- Kimama jest panu bardzo oddana – powiedział od niechcenia Dark napełniając po raz kolejny szklaneczki.
- Ona? Nie daj się zwieść pozorom, jest taka sama, jak inni. To pieniądz czyni ją uległą. Wszystko jest kwestią ceny. Prawda Tony? – mówiąc to Shaner łypnął zdrowym okiem na Darka.
- Jeśli pan tak mówi, szefie. – odparł Dark jednym haustem opróżniając szklaneczkę. Whiskey przyjemnym ciepłem rozeszła się po jego ciele.
- Dark, ty jesteś inny. Myślisz inaczej niż ta cała zbieranina. Rozumiesz mnie, nie to, co ci wszyscy wyjęci spod prawa. Ty jeden wiesz, czego chcę, co jest moim celem i za to cię cenię Tony. Tylko bądź mi wierny, a nie pożałujesz.
- Szefie mojej lojalności może być pan pewien – odparł Dark patrząc Shanerowi prosto w oczy - ale za innych ręczyć nie mogę. Są zbyt zapalczywi. Jeśli nie podejmie pan decyzji, co dalej z Cartwrightami, chłopcy mogą zacząć działać na własną rękę.
- Wiem o tym, ale zbyt długo czekam, aby dopaść Cartwrightów i nie mogę teraz pozwolić sobie na żaden błąd. Stary Cartwright zmienił moje życie w piekło i za to musi zapłacić – twarz Shanera wykrzywił złowrogi grymas.
- Szefie, jeśli to nie tajemnica, to, co takiego panu zrobił Cartwright? – spytał Dark nalewając whiskey.
- Zabił mi brata. Czy to wystarczający powód, aby go nienawidzić?
- Trudno mi powiedzieć, bo nie mam brata, ale mogę sobie wyobrazić, co pan czuje.
- Nie możesz. Ból czasami bywa nie do zniesienia i tylko myśl o zemście pozwala mi normalnie funkcjonować – odparł Shaner z zaciętym wyrazem twarzy.
- Chce pan go zabić? – spytał wprost Dark.
- Cartwrighta? To byłoby zbyt proste. Zwykłe morderstwo to zbyt mało. On musi cierpieć. Patrzeć, jak odchodzą jego bliscy, jeden po drugim. Chyba, że przystanie na moje warunki.
- Przejęcie ziemi – powiedział Dark z domysłem.
- To też. Teraz cena za życie mojego brata poszła w górę. Cartwright odda mi cały swój majątek i piękną wnuczkę. Jeżeli na to przystanie będzie mógł żyć dalej, jeżeli nie … - Shaner zawiesił głos, po czym powiedział z ironią – no, cóż i tak całe imperium Cartwrightów przejdzie w moje ręce, a ona, piękna Elizabeth zostanie moją żoną.
- Dziewczyna ma rodziców, braci. Odmówią panu, szefie – zauważył Dark.
- Nie będę ich pytał o zgodę, a poza tym słusznie zauważyłeś Tony, że jeszcze ich ma. Wkrótce to się zmieni. – odparł Shaner uśmiechając się diabolicznie. Dark spojrzał na szefa spod przymrużonych lekko powiek, jego ręka z butelką whiskey na moment zawisła w bezruchu. Gdy dotarło do niego, co powiedział Shaner, spytał ze śmiechem:
- Czyżby atak na Ponderosę miał być wkrótce?
- Tak, Tony. Za dwa dni nastąpi preludium do wielkiego upadku Bena Cartwrighta.
- Co pan chce zrobić? – spytał Dark zaciekawiony.
- Skorzystać z okazji, a trafia nam się wręcz idealna. Synowa Cartwrighta i jego wnuczek jadą do San Francisco. Byłbym niezmiernie zadowolony, gdyby dyliżans nie dojechał do celu. Nie ukrywam, że liczę na ciebie. – Powiedział Shaner uważnie patrząc na Darka, a gdy ten skinął głową, dodał: – do pomocy możesz wziąć Malloy’a. To on zdobył informację o wyjeździe synowej starego i aż się pali do działania.
- Gdzie mamy uderzyć? – spytał rzeczowo Tony.
- Jest takie miejsce niedaleko Reno, gdzie dyliżans musi zwolnić, bo inaczej spadnie w przepaść. Tym razem nie zwolni – zaczął Shaner i pochylił się w kierunku Tony’go, żeby omówić z nim plan działania. Dark słuchał uważnie, potakując głową. Na koniec zadał kilka pytań, na które Shaner udzielił mu precyzyjnych odpowiedzi. Wreszcie wszystko zostało ustalone. Shaner widząc pustą butelkę zawołał Kimamę i kazał jej podać następną. Indianka bez słowa przyniosła whiskey i postawiła na stole.
- Nalej Tony i wypijmy za pomyślność akcji. – Rzekł Shaner, któremu zaczynał się już plątać język. – Jeśli wszystko pójdzie dobrze ozłocę cię. Nikomu nie wierzę tak jak tobie.
- Dziękuję szefie. – powiedział Dark z uśmiechem. – Czy mogę mieć prośbę.
- Mów.
- Chciałbym zrobić to sam.
- Dlaczego?
- Nie ufam Malloy’owi – odparł Dark. – zbyt często bywa w biurze szeryfa.
- To w związku ze sprawą pobicia młodego Cartwrighta. Czyżbyś miał mu coś do zarzucenia? – spytał Shaner zaintrygowany.
- Sam nie wiem, ale lepiej mieć się na baczności.
- Dobrze. Jeśli uważasz, że tak będzie lepiej masz moja zgodę, a Malloya zatrzymam przy sobie. Teraz idź spać Tony. Musisz być wypoczęty.
- A pan szefie? – spytał Dark wstając z krzesła.
- Zaraz się położę – odparł Shaner – muszę się jeszcze zastanowić nad paroma sprawami.

***
Zmęczona Doreen usiadła na brzegu łóżka i rozejrzała się po sypialni. Wszystko już było spakowane i gotowe do podróży. Tuż przy drzwiach stały dwa kufry i sporych rozmiarów torba mieszczące niezbędne rzeczy i ubrania na miesięczny pobyt w San Francisco. Uśmiechnęła się na myśl o czekającej ją podróży i poczuła zadowolenie. Potrzebowała ciepła rodzinnego domu, kojących dłoni matki i ojca pachnącego tytoniem. Doreen przymknęła powieki i przez krótką, ulotną chwilę poczuła zapach dzieciństwa. Znów była małą, radosną Reeną, którą ojciec zabierał na długie spacery wzdłuż brzegu oceanu. Pomyślała, że wkrótce na taką wycieczkę zabierze swojego syna Joe. Nagle zapragnęła być w dyliżansie, jak najdalej od Ponderosy, od beznadziejnych dni i jeszcze bardziej beznadziejnych nocy. Zostawić za sobą wszystkie smutki i cierpienia i wreszcie odpocząć. Doreen głęboko wciągnęła powietrze i nieznacznie przeciągnęła się. Miała iść już spać, gdy usłyszała delikatne pukanie do drzwi. Powiedziała proszę i w progu sypialni stanął jej mąż. Spojrzał na Doreen i uśmiechając się nieśmiało powiedział:
- Przepraszam, że ci przeszkadzam. Zapewne chcesz się już położyć. Ciebie i Joe czeka daleka droga. Chciałem tylko zapytać, czy może czegoś potrzebujesz, może mógłbym w czymś ci pomóc?
- To miłe, że pytasz, ale niczego nie potrzebuję – odparła Doreen.
- Rozumiem. W takim razie życzę ci spokojnej nocy.
- Dziękuję. Ty też śpij dobrze.
Joseph kiwnął głową w podzięce. Dłoń zacisnął na klamce i już miał wyjść z sypialni, gdy nagle zdał sobie sprawę, że musi zapytać żonę o coś bardzo ważnego, co być może będzie miało wpływ na całe ich życie. Poczuł się jak uczniak. Gwałtownie przełykając ślinę, z niepokojem malującym się ma twarzy spytał:
- Doreen, czy ty i Joe wrócicie?
- Wyjeżdżamy na miesiąc. Przecież wiesz o tym, więc skąd to pytanie?
- Wybacz, ale nie chcę żebyście wyjeżdżali. Proszę Doreen zostańcie.
- Joseph ‘e przecież już rozmawialiśmy. To tylko cztery tygodnie. Czas szybko mija i nim obejrzysz się będziemy z powrotem – odparła Doreen z łagodnym wyrazem twarzy.
- Wiem, że ostatnie tygodnie były dla ciebie bardzo ciężkie i to z mojej winy – powiedział Joseph cicho.
- To nie były tylko tygodnie – zauważyła Doreen.
- Co chcesz przez to powiedzieć? – spytał Joseph – Chyba nie było nam ze sobą tak źle?
- Jak ty nic nie rozumiesz – zaśmiała się Doreen. – To nie były tygodnie. To były całe lata, podczas których żyłeś nie ze mną, ale obok mnie. I uwierz mi, gdyby chodziło tylko o mnie, pewnie w końcu przyzwyczaiłabym się, ale tu chodzi o naszego syna.
- Przecież kocham go, tak samo jak ciebie.
- Jeśli faktycznie nas kochasz, to, dlaczego nam tego nie okazujesz? Miłość nie jest tak skomplikowana, jakby ci się wydawało. Albo kochasz, albo nie. Nie ma nic pomiędzy. Wszystko inne to albo współczucie albo litość. Nie chcę ani jednego, ani drugiego. – Odparła Doreen drżącym głosem.
- Kochanie, nie wiem, co mam powiedzieć – Joseph po raz pierwszy w życie naprawdę tego nie wiedział – ale zrobię wszystko, żeby ci udowodnić, że moje uczucie jest prawdziwe. Chcę się wami opiekować, chcę być obecny w waszym życiu.
- Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co mówisz?
- Jak nigdy dotąd – odparł Joseph żarliwie i w ułamku sekundy znalazł się u stóp siedzącej na łóżku Doreen. Wziął jej delikatne dłonie w swe mocne ręce i przycisnął do ust. W sypialni zaległa dziwna cisza. Gdzieś za oknem w oddali słychać było pohukiwanie sowy. I wtedy ramionami Joseph’a wstrząsnął cichy szloch. Doreen zdziwiona, wyswobodziła dłonie z jego rąk i uniosła do góry głowę męża. Spojrzała w jego piękne, zielone pełne łez oczy i już nie była pewna swej decyzji. Joseph wciąż klęcząc powiedział głęboko wzruszony:
- Powiedziałaś, że mnie nie kochasz. Zasłużyłem sobie na to, ale uwierz mi zrobię wszystko, żeby ciebie i Joe odzyskać, bo bez was moje życie nie ma sensu.
- Joseph proszę przestań. Proszę cię wstań … - słowa uwięzły Doreen w gardle, lecz po chwili nieco ochłonąwszy powiedziała: - dlaczego to robisz? Chcesz we mnie wzbudzić poczucie winy?
- Nie kochanie, nic takiego nie przyszło mi do głowy. Wybacz mi, może niezbyt fortunnie się wyraziłem. Po prostu daj mi szansę … jedną, jedyną szansę. Obiecuję ci, że jej nie zmarnuję – odparł Joe, po czym objął żonę w talii i położył głowę na jej kolanach. Ona zanurzyła dłonie w jego piękne brązowe i kręcone włosy. Zawsze lubiła się nimi bawić i teraz poczuła jak bardzo jej tego brakowało. Nagle zapragnęła dotyku jego dłoni. Dreszcz pożądania przeszedł przez jej ciało. Joseph czując to z nadzieją spojrzał w twarz żony. Przychodząc tu nie marzył o bliskość, chciał tylko, żeby dała mu szansę. I oto nie wiedząc kiedy miał ją w swych ramionach i nie zamierzał wypuścić. Złożył na jej ustach delikatny pocałunek, jakby obawiał się, że to tylko sen, z którego zaraz się obudzi. Doreen przymknęła powieki i całą sobą przywarła do męża. On powoli, nieśpiesznie całował jej usta. Nie chciał niczego zepsuć, niczego spłoszyć. Delikatnie i wolno błądził wargami po jej szyi, przypominając sobie jej smak i czar. Bez tchu wyszeptała jego imię. Oczy Josepha pociemniały. Zatonęli w kolejnym pocałunku, tym razem bardziej namiętnym, głębszym i pełnym pasji. Kiedy poczuła, jak jego dłonie zaczęły wędrówkę po jej ciele wiedziała jedno, że tylko jego pragnie i że tylko on jest miłością jej życia.
Gdy nad ranem Doreen ocknęła się w ramionach męża nieznacznie uśmiechnęła się na wspomnienie upojnej nocy. Nigdy nie przypuszczałaby, że ich pożegnanie przybierze taką formę i musiała przyznać, że sprawiło jej to niewysłowioną przyjemność. Wpatrywała się w wciąż jeszcze śpiącego Josepha i przypomniała sobie początki ich małżeństwa. Delikatnie pogładziła go po gołym torsie. Pod wpływem tej pieszczoty obudził się, a jego przystojną twarz rozświetlił uśmiech. Popatrzył na nią z zachwytem i zakładając pukiel włosów za jej ucho powiedział:
- Kocham cię Doreen.
- Ja ciebie też kocham.
- Zostań – poprosił.
- Nie mogę.
- Wrócisz?
- Wrócę Joe.
***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pon 19:18, 20 Paź 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:02, 20 Paź 2014    Temat postu:

o mały włos przegapilabym Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:35, 20 Paź 2014    Temat postu: Droga do nieba

Piękne.
Joe kocha dalej żonę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:24, 20 Paź 2014    Temat postu:

Zastanawia mnie ten Tony. On coś kombinuje na własną rękę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:22, 20 Paź 2014    Temat postu:

ADA napisał:
Wściekłość Shanera nie miała granic. (...) Kolejny natomiast dostał, ot tak dla zasady.

ADA włos mi się zjeżył. Aż strach pomyśleć co by zrobił takiej Lizzy albo komuś z jej rodziny gdyby stanął mu na drodze.
ADA napisał:
Faktem było jedynie to, że Kimama zawdzięczała mu życie i wiernie służyła, zawsze gotowa wypełniać jego polecenia.

Kimama jak znalazł dla Shanera...uległa, potulna, na każde skinienie. i do tego chodzi cichutko...Podoba mi się jak fajnie wplotłaś jej postać niemal... bezszelestnie...Rolling Eyes
ADA napisał:

- Jest takie miejsce niedaleko Reno, gdzie dyliżans musi zwolnić, bo inaczej spadnie w przepaść. Tym razem nie zwolni – zaczął Shaner

A to kanalia Shocked Myślałam, że będzie ich porywał najpierw, a nie od razu w przepaść. Przy okazji wykluła mi się myśl co może się wydarzyć, to w związku z kretem u Shanera bo obstawiam, że TEN przy Shanerze, który chce sam wziąć udział w mission "zepchnąć dyliżans" coś wykombinuje w kwestii Doreen i synka Rolling Eyes ale poczekam...
ADA napisał:
Ona zanurzyła dłonie w jego piękne brązowe i kręcone włosy. Zawsze lubiła się nimi bawić i teraz poczuła jak bardzo jej tego brakowało. Nagle zapragnęła dotyku jego dłoni (...) Wpatrywała się w wciąż jeszcze śpiącego Josepha i przypomniała sobie początki ich małżeństwa.

Cały ten fragment pokazał, że jest między małżonkami ciepłe uczucie, a nawet wręcz gorące Very Happy coraz bardziej widzę szansę na naprawę ich małżeństwa. Very Happy Co prawda (i tu powinnam odciąć sobie język ) jednak wolę czytać o Adamie w kontekście tegoż gorącego uczucia, Joe wzbudza we mnie wyłącznie braterskie uczucia w okolicy mego serca... ale fragment piękny
ADA napisał:

- Kocham cię Doreen.
- Ja ciebie też kocham.
- Zostań – poprosił.
- Nie mogę.
- Wrócisz?
- Wrócę Joe.


I o to chodziło! Wszystko pięknie ....tylko ten wściekły Shaner jeszcze bruździ.... Very Happy Very Happy Very Happy
*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 18:36, 20 Paź 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 171, 172, 173  Następny
Strona 19 z 173

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin