Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moonlight Shadow
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Coli
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:54, 03 Lis 2013    Temat postu:

Joe postanowił, że zabierze dziewczynę na piknik. Wziął bryczkę, koszyk z jedzeniem i pojechali nad jezioro. Miło spędzali z sobą czas, śmiali się, wygłupiali. Było jak za dawnych dobrych czasów.
-Nawet nie wiesz jak mi tego brakowało. Dziękuję. – powiedziała w końcu Nathalie i znowu tego dnia pocałowała go w policzek, a potem wtuliła się w jego ramię, opierając się równocześnie o drzewo.
Joe Cartwright był teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Dopiero teraz do niego dotarło, że nie jest dla niego tylko przyjaciółką tylko kimś więcej, a to co wcześniej do niej czuł, kiedy wyjechała na studia, nie było zwykłą tęsknotą, lecz miłością.
-Robi się ciemno. Wracamy. – powiedział.
Kiedy przyjechali, Joe objął pannę McGregor w talii i postawił na ziemi, a sam zajął się bryczką i koniem. Dziewczyna weszła do domu i pobiegła po schodach na górę do swojego pokoju. Otworzyła drzwi. Było ciemno. Podeszła do łóżka. Światło księżyca, które wpadało przez okno oświetlało poduszkę. Leżała na niej krwistoczerwona róża. Jeszcze nigdy w życiu nie widziała tak pięknego kwiatu i jeszcze ten nieziemski zapach. Nagle ktoś objął ją w talii i powoli odwrócił w swoim kierunku. Opuszkiem palca przejechał po policzku kreśląc niewidzialne znaki, a potem najdelikatniej i najczulej jak tylko potrafił pocałował ją. Dziewczyna tylko na chwilę przymknęła oczy, ale kiedy z powrotem je otworzyła tajemniczego nieznajomego już nie było. Poczuła delikatny powiew na swojej twarzy. Okno było otwarte, podeszła do niego i je zamknęła. Kiedy kładła się spać pomyślała o tym co się stało. Najpierw książki, teraz róża i jeszcze ten pocałunek. Kim był ten mężczyzna? Ktokolwiek by to nie był, skradł jej pierwszy w życiu pocałunek.
Nazajutrz rano przyjechali do niej Rob i Luk. Rodzeństwo wyszło na dwór. Zaczęli ją przepraszać za to co się stało. Czuli się winni. Bardzo kochali swoją „małą” siostrzyczkę i byli gotowi bronić ją przez każdym, byle by tylko nikt jej nie skrzywdził. Nathalie powiedziała im, że nie zrobili przecież tego z rozmysłem, to był wypadek i wcale się nie gniewa. Kiedy jej starsi bracia odjechali, dziewczyna chciała pobiec z powrotem do swojego pokoju, ale na schodach z kimś się zderzyła. Gdyby nie szybki refleks Adama najprawdopodobniej by się przewróciła.
-Ostrożnie. – powiedział, kiedy trzymał ją w swoich ramionach. Była taka krucha i delikatna. Poczuł, że drży z zimna. Jej policzki były czerwone od wiatru. Miała na sobie tylko koszulę nocną i stała na bosaka. Z jej stopy ciekła krew. Wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju. Posadził na łóżku, a następnie zaczął opatrywać jej ranę. Robił to tak delikatnie, że zupełnie nie czuła bólu. Potem ostrożnie, żeby jej nie urazić, położył ją na poduszce i przykrył szczelnie kołdrą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:00, 03 Lis 2013    Temat postu: Moonlight Shadow

Piękne i takie romantyczne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:53, 03 Lis 2013    Temat postu:

Pięknie i trochę tajemniczo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:41, 03 Lis 2013    Temat postu:

Kim jest tajemniczy wielbiciel?...nadal stawiam na Adama,ale zaczynam wątpić...pojawił się,by tak prędko zniknąć...intrygujące.Dalej,proszę!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:39, 03 Lis 2013    Temat postu:

Pojawił się, wywarł wrażenie i zniknął, aby jeszcze bardziej zaintrygować. Stawiam na Adama jednak ... chociaż, może ktoś jeszcze tam grasuje ... Czekam na ciąg dalszy ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:03, 06 Lis 2013    Temat postu:

W Virginia City była loteria. Kawalerowie losowali z koszyka, w którym były ponumerowane kartki od 1 do 50. Numer, który został wylosowany oznaczał, że ów kawaler spędzi z właścicielką wylosowanej kartki cały dzień. Burmistrz czuwał nad losowaniem, żeby wszystko poszło tak jak należy. Obok niego stali doktor Cooper, Matt McGregor i Ben Cartwright oraz ich synowie. Oczywiście wśród owych panien był również siostra doktora i córka pana McGregora. Specjalnie sprowadzono do niej lekarza, żeby stwierdził czy może brać udział w loterii. Ów dzień był tylko raz w roku i dziewczyna nie zamierzała za nic w świecie tego przegapić. Oczywiście doktor Cooper nie miał nic przeciwko temu. Sam również brał w tym udział i po cichu miał nadzieję, że może jednak jakimś cudem trafi na panienkę McGregor. Losowanie powoli dobiegało końca. Już nie wiele panien zostało bez pary wśród nich były m. in. Betsy Sue czy Nathalie McGregor. Burmistrz właśnie podszedł do owej grupki.
-No chłopcy, zostaliście tylko wy. To, który pierwszy ciągnie. – powiedział podstawiając swój kapelusz. Siódemka mężczyzn popatrzyła w owy przedmiot ze strachem. Każdy z nich, oprócz Hossa, myślał: Tylko nie Betsy Sue.
-Hoss, ty ciągnij. – powiedział w końcu Rob. Hoss włożył rękę do kapelusza i wyciągnął kartkę z numerem 16.
-Elza Miller. – powiedział burmistrz.
Hoss ze zrezygnowaną miną pomaszerował w stronę panienki Miller.
-Cholera jasna!! – zaklął Luk.
-Który następny? – burmistrz pomachał im kapeluszem przed nosami.
Colin włożył rękę i wyciągnął 7.
-Alice Cooper. – odpowiedział burmistrz.
Chłopak aż podskoczył do góry i krzyknął:
-Dzięki ci boże.
Sytuacja robiła się coraz bardziej dramatyczna. W kapeluszu zostało tylko pięć kartek, a wśród nich nadal była ta z Betsy i każdy z duchu się modlił, żeby nie padło na niego.
Rob wyciągnął kartkę z numerem 25.
-Sara Wilson. – padła odpowiedź z ust burmistrza.
Przyszła kolej na Luka, ten wyciągnął 42.
-Lily Swan.– powiedział burmistrz.
Został doktor Cooper oraz bracia Cartwrightowie i każdy z nich chciał wyciągnąć kartkę z numerem Nathalie.
Doktor włożył rękę i wyciągnął numer 2.
-Isabella Evans.
-No to już wszystko wiadomo. – powiedział Ben Cartwright. – No chłopcy. – ponaglił ich.
-Jeden ma iść do Nathalie, a drugi do Besty. – powiedział burmistrz.
-Eee… – Joe się ociągał. Adam podrapał się za uchem.
-Na miłość boską!! – odezwał się ponownie Ben, podszedł energicznie do kapelusza i wyciągnął obie kartki jedną wcisnął do ręki Adama, a drugą - Joe.
Chłopcy ostrożnie rozwinęli swoje kartki, jak odbezpieczone granaty. Joe walnął głową o stojące obok drzewo i powiedział:
-Za jaką karę.– potem spojrzał błagalnie na starszego brata –O nic nigdy cię nie poproszę, tylko zamień się na kartki.
-Joe to tylko dziewczyna, żadna nigdy dla ciebie nie stanowiła problemu. – powiedział zadowolony z siebie Adam.
-Jesteś po prostu zwykły tchórz i mięczak, pieprzony hipokryta. – odparował atak Joe.
-Tchórz…!! Mięczak…!! - z impetem podszedł do młodszego brata i wziął od niego kartkę – Dawaj to…!!
Joe uśmiechnął się pod nosem, doskonale wiedział, że jak wiedzie starszemu bratu na ambicję to ten nie odpuści. Ze spokojem pomaszerował w kierunku Nathalie. Ben pokręcił tylko głową.
Koc z koszykiem piknikowym Nathalie, był rozłożony o dwa koce na północny-zachód dalej od Elzy Miller i o trzy na północny-wschód od Besty Sue. Więc był to doskonały punkt obserwacyjny. Niedaleko stały dwa drzewa.
-Ale Besty ma pecha. Zanudzi się z tym kretynem na śmierć. – powiedział Hoss do Elzy.
-Wcale nie wygląda na znudzoną na śmierć. – odpowiedziała mu towarzyszka pikniku. – Po resztą sam zobacz. – dodała.
Hoss odwrócił się i zobaczył jak jego ukochana śmieje się tak, jak zwykle śmiała się w jego obecności. Podniósł się z koca i powiedział:
-Zaraz wracam.
Podszedł do koca, na którym siedziała Besty Su z jego starszym bratem.
-Mogę cię prosić na słówko? – zapytał się go.
Adam pomaszerował za Hossem w kierunku drzew. Jeszcze dobrze nie zdążył otworzyć ust i zapytać o co chodzi, kiedy pięść Hossa wylądowała na jego szczęce. Młodszy brat walnął go tak mocno, że z nosa i wargi płynęła mu krew.
- Zabieraj łapy od mojej dziewczyny. – powiedział zły Hoss, po czym odwrócił się na pięcie i wrócił do Elzy.
Najstarszy syn Bena ruszył przed siebie. Jak mógł się dać tak podejść. Przecież mógł spędzić taki cudowny dzień z Nathalie. Ludzie wokół się na niego gapili.
-Joe, jesteś trupem!!! – dało się słyszeć po całym polu piknikowym.
Kiedy najmłodszy Cartwright zauważył maszerującego w jego kierunku wściekłego brata, przełknął głośno ślinę, a potem najszybciej jak tylko się dało zniknął z pola widzenia Adama.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:07, 06 Lis 2013    Temat postu: Moonlight Shadow

Bardzo ,bardzo bonanzowe.
Co dalej ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:21, 06 Lis 2013    Temat postu:

Bracia poszliby za sobą w ogień,ale gdy w grę wchodzą dziewczyny,którymi są zainteresowani,a coś idzie nie po ich myśli...budzi się w każdym bestia Laughing Wink ...dobry kawałek Smile ...dalej,proszę!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:52, 06 Lis 2013    Temat postu:

Jako fanka Adama, mam nadzieję, że dorwał swawolnego młodzieńca Smile Co będzie potem?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:11, 09 Lis 2013    Temat postu:

Ben Cartwright postanowił wyprawić przyjęcie. Hop Sing stanął na wysokości zadania i jak zwykle przygotował wspaniałe potrawy. Na honorowym miejscu na stole stał słynny już poncz, z którego wszyscy znali gospodarza domu. Miały być też tańce. Zostali zaproszeni wszyscy przyjaciele i sąsiedzi.
-Nathalie tańczy z doktorem Cooperem, jak myślisz będzie coś z tego? - zapytał się Luk Colina.
Podszedł do niech ojciec i pan Cartwright.
-O czym rozmawiacie chłopcy? – zagadnął Ben.
-Że fajnie byłoby mieć lekarza w rodzinie.
-Uważacie, że Nathalie i Andrew są razem. – powiedział Matt McGregor.
-A czemu by nie. Tworzą ładną parę.
Joe, który stał niedaleko wszystko słyszał. Przez cały czas spoglądał na tańczącą parę, był załamany, jak ma wyznać Nathalie co do niej czuje, kiedy wokół niej będzie się kręcił doktor Cooper. Upił łyk ponczu. Musi się pozbyć rywala, tylko jak?
Andrew Cooper właśnie zamierzał pocałować Nathalie i tych samym oznajmić, że są parą, kiedy poczuł, że ktoś szturcha go w ramię, więc zrezygnowany odwrócił głowę chcąc sprawdzić kto to.
-Odbijany. – powiedział najmłodszy syn Bena.
Doktor poszedł napić się ponczu, a Joe w tym czasie wirował ze swoją przyjaciółką po parkiecie. Tańczyli jeden taniec, drugi, trzeci…, ale jakoś nie widział na jej twarzy uśmiechu, raczej grymas jakby coś ja bolało. W pewnym momencie Nathalie poprosiła, żeby zaprowadził ją do krzesła. Usiadła na nim. Podszedł do niej ojciec z braćmi oraz pan Cartwright i jego dwaj starsi synowie.
-Masz już dość, przecież zawsze lubiłaś tańczyć? – zapytał jej się Rob.
-Jakby ci przez cały czas ktoś deptał po nogach też miałbyś dość. – odpowiedziała mu siostra, spoglądając znacząco na Joe.
-Doktor Cooper po nogach mi nie deptał. – zwróciła się do przyjaciela.
„Ale wpadka”, pomyślał Joe.
-I jeszcze te niewydarzone buty. Mniejszych już nie było?– spytała się Nathalie starszego brata.
Muzykanci grali teraz powolną melodię. Adam wyciągnął w jej kierunku rękę.
-Zatańczymy. – zaproponował. Dziewczyna się tylko do niego uśmiechnęła. Adam klęknął przed nią i zdjął jej buty, a potem wstał i do siebie przytulił. Była to jedyna okazja, kiedy mógł tak otwarcie okazać jej swoje uczucia i nie oberwać od nikogo z jej rodziny po głowie, ani tym bardziej od ojca. W jego nozdrza wdarł się zapach jaśminowych perfum, włosy łaskotały go po policzkach. Jego wargi delikatne musnęły płatek ucha dziewczyny. Po jej ciele przebiegł dreszcz, czuła się zakłopotana. Chyba zrozumiał, że jest tym onieśmielona, bo więcej tego nie zrobił. Tańczyli już razem aż do końca balu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:41, 09 Lis 2013    Temat postu:

Adam chyba ma większe szanse, po stopach też nie deptał w tańcu ... co dalej? Jak się to rozwinie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:59, 09 Lis 2013    Temat postu:

Nie ulega wątpliwości,Adam ma większe szanse...chyba,że do gry na poważnie wejdzie doktor Cooper.Kola,co dalej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:51, 10 Lis 2013    Temat postu:

obstawiam Adama Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:44, 12 Lis 2013    Temat postu:

Nazajutrz w domu pana McGregora zrobiło się małe zgromadzenie w celu omówienia zbliżających się urodzin Nathalie. Całe szczęście nie było jej w domu i mogli spokojnie porozmawiać.
-Skoro już wiadomo, że robimy przyjęcie niespodziankę, to wypadałoby kupić też jakieś prezenty. – powiedział gospodarz domu.
-Joe najlepiej wie, co chciałaby dostać, w końcu jest jej przyjacielem? – powiedział Hoss.
Dopiero teraz Ben Cartwright zauważył, że wśród zgromadzonych nie ma jego najmłodszego syna.
-Gdzie jest Joe? – zapytał się Adama. Ten tylko wzruszył ramionami, a miał już nadzieję, że czasy kiedy szukał go w Hossem już na zawsze minęły.
-Pójdę go poszukać. – odpowiedział i wyszedł.
-Hoss, o co ci chodzi, dlaczego cały czas mnie szturchasz? – zapytał się w końcu Ben syna.
-Urodziny Nathalie wypadają tego samego dnia, co urodziny Adama. – poinformował go Hoss.
-Pewnie nawet nie zauważy, że o tym zapomnieliśmy. – odpowiedział mu ojciec.
-Nie zauważy… Adam. Mówisz tak jakbyś go nie znał. – odpowiedział mu średni syn, który właśnie wziął sobie ze stolika ciasteczko i włożył do ust.
Od jakiś piętnastu minut było słychać dochodzące z ulicy hałasy. Wszyscy wyszli na zewnątrz sprawdzić co się dzieje. Zrobił się już dość spory tłum gapiów, tworząc okrąg wokół bijących się w środku osób.
-Kto się tym razem pobił? – zapytał Rob Adama, kiedy go znaleźli.
-A zgadnij?! – odpowiedział mu tamten.
-Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że tam jest Joe? – spytał się Ben Adama. Ten tylko przewrócił oczami.
-A można przynajmniej wiedzieć z kim i o co? – to pytanie padło z ust Luka.
-Z doktorem Cooperem. – odpowiedział.
-Co??? – wszyscy byli zaskoczeni.
-A o co? – tym razem był to Colin.
-O waszą siostrę. – padła odpowiedź.
-Że jak?! – Matt McGregor był niemniej zaskoczony, jak cała reszta.
Z naprzeciwległej strony przez tłum przedzierała się Nathalie i powiedziała do przyjaciela:
-Podaj mi choć jeden sensowny powód, dlaczego pobiłeś doktora Coopera? – zapytała się.
-Ja… - zaczął Joe, ale słowa utknęły mu w gardle. Jak ma jej powiedzieć, jak bardzo ją kocha. Skoro nie umiał tego ubrać w odpowiednie słowa. – Ja… - Adam nie miałby takich problemów, aż zaschło mu w ustach. – Ja… - lepiej będzie, jak nie będzie się kompromitował na oczach całego miasteczka, powie jej to jak będą sami, jedyne co był w stanie teraz z siebie wydusić to: – Przepraszam.
Potem podniósł się z ziemi i zwrócił do doktora Coopera:
-Zapamiętaj to co ci powiedziałem, bo drugi raz nie będę tego powtarzał. – i ruszył za swoją przyjaciółką. Tego kretyna ma już z głowy, teraz wystarczy poczekać na odpowiednią chwilę i wyznać jej miłość, a potem pierścionek, ślub i szczęśliwe życie do końca dni. Joe był przekonany, że już nic nie stanie mu na przeszkodzie, ale się mylił i to bardzo. Najgorsze miało dopiero nadejść.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:53, 12 Lis 2013    Temat postu:

Czyżby to najgorsze,to Adam?...Dalej,proszę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Coli Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin