Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Tajemnice miłości
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Coli
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:38, 26 Mar 2014    Temat postu:

Laura jest tu wyjątkowo mściwa. Nie dość, że pchnęła Kleo sztyletem, to jeszcze udusiła. Właściwie niepotrzebnie, bo Kleo była żoną Joe, nie Adama ... nie mogła więc być przeszkodą w jej ewentualnym związku z Adamem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
yenefer
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 23 Mar 2014
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:51, 26 Mar 2014    Temat postu:

Ewelina napisał:
Laura jest tu wyjątkowo mściwa. Nie dość, że pchnęła Kleo sztyletem, to jeszcze udusiła. Właściwie niepotrzebnie, bo Kleo była żoną Joe, nie Adama ... nie mogła więc być przeszkodą w jej ewentualnym związku z Adamem.

Adam nieopatrznie powiedział jej, że zawsze będzie kochał Kleo... no to się Laura psychopatka konkurencji pozbyła.

Jakoś nigdy nie przepadałam za Laurą, ale tez nie uważałam jej za postać dogłębnie złą, a już na pewno nie za psychopatkę .. aż do teraz. Jak to się człowiek może pomylić Wink

I jeszcze chciałam powiedzieć, że mi się bardzo podoba i czekam na więcej, a do cierpliwych nie należę, więc się bardzo stresuję, zwłaszcza że teraz ta interesująca część - szukanie zabójcy i zemsta i to w wykonaniu dwóch Cartwrightów zapewne. Już się nie mogę doczekać...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:10, 28 Mar 2014    Temat postu:

-Mamy chyba gości. – powiedział Mały Joe, który wraz z ojcem, najstarszym baratem oraz małym Adasiem wrócił do domu już dobrze po zmierzchu.
Przed ich domem stał powóz oraz przywiązany koń. Kiedy weszli do domu zobaczyli siedzącego na fotelu Hossa, o drugi fotel opierał się Will, Clay podpierał ścianę, a na środku pomieszczenia stał Roy.
-To miło, że wpadłeś. – rzekł Ben Cartwright do przyjaciela.
-Powód dla którego tutaj jestem wcale nie jest miły. – stwierdził ze smutkiem szeryf.
Ben chciał zapytać co się stało, gdy po schodach zszedł właśnie dr Martin wszyscy podnieśli w jego kierunku głowy.
-Oprócz wbitego sztyletu, miała także otarcia, zadrapania i rany na szyi, więc chyba ktoś ją próbował udusić. – oznajmił doktor.
-O Boże, Kleo. – Mały Joe ruszył w kierunku schodów.
-Spokojnie. – zwrócił się do niego Martin – …twojej żonie i dziecku nic się nie stało. – dodał.
-Jakiemu dziecku? – zapytał zaskoczony szeryf.
-Żona Joe jest w ciąży, całe szczęście, że sztylet był wbity w klatkę piersiową, a nie w brzuch, bo mogło się to inaczej skończyć. – poinformował doktor.
-Gdzie was wszystkich nosi?! – krzyknął Mały Joe na dwóch starszych braci oraz kuzyna – Gdyby w domu był choć jeden to nic złego by się jej nie stało.
-Twoja żona miała jakiś wrogów? – zapytał szeryf Joe.
-Nie, na pewno nie. – odpowiedział mu.
-To komu mogłoby zależeć na tym żeby zginęła? – zadał kolejne pytanie Roy.
-Nie wiem. – odparł Mały Joe.
-Po tym co dzisiaj przez przypadek usłyszałem jestem prawie pewny kto za tym stoi. – wyznał bratanek Bena Cartwrighta.
-To powiedz. – zwrócił się do niego szeryf. – Za próbę morderstwa grozi więzienie. – stwierdził.
-Ona jest chora – ma obsesję na punkcie Adama, jej potrzebny jest lekarz nie więzienie. – powiedziała Kleo opierając się o barierkę schodów. Mały Joe natychmiast do niej podbiegł i błyskawicznie wziął ją na ręce.
-Powinnaś leżeć w łóżku. – rzekł do niej mąż z troską.
-Niestety Kleo ma rację, na własne uszy słyszałem, jak mówiła, że „zrobi wszystko byleby odzyskać Adama”. – powiedział Will.
Jednocześnie z ust Adama, jak i Joe padło:
-Laura Deyton.
-Przecież mówiła, że ma zamiar dzisiaj przyjść i dać prezent Kleo. – poinformował wszystkich Adam.
-Wcale nie było żadnego prezentu, powiedziała „A oto i mój prezent na twoje urodziny, kuzynko.” i wepchnęła we mnie sztylet. – opowiedziała dziewczyna.
-Niech ją szeryf aresztuje. – oświadczył Mały Joe.
-Ale to moja rodzina. – odpowiedziała mu żona.
-Nadal uważasz ją za rodzinę mimo tego, że chciała cię zabić. – rzekł przytulając czule jej głowę do swojego ramienia.
-Uroiła sobie, że jeśli mnie nie będzie to Adam się we mnie odkocha, a ona będzie wtedy go mieć z powrotem dla siebie, po za tym nie może ścierpieć, ze mnie i Adama łączy dziecko. – stwierdziła Kleo.
-To jest chore. – powiedział Clay – Przecież nie jesteście razem. – dodał.
-Jej to powiedz nie mi. – odpowiedziała mu bratowa. – Jeszcze… – kilka kropel łez spadło jej po policzku.
-Powiedziała ci coś niemiłego. – stwierdził Mały Joe sadowiąc ją sobie na kolanach i jedną ręką ocierając jej łzy, a drugą trzymając jej dłoń.
-To mało powiedziane, żadna kobieta nie chciałaby być nazwana… – dziewczyna starała się uspokoić nerwy.
-…dziwką. – powiedział Adam, nieustannie zatykając szczelnie uszy synowi.
-Zmiażdżysz mi rękę. – zwróciła się Kleo do męża.
-Przepraszam. – rzekł Mały Joe – Ludzie, na których na bardzo zależy i których bezgranicznie kochamy potrafią zadawać tylko ból. Twoja kuzynka nie jest w tym odosobniona, znam kogoś kto dokładnie tak samo nazywa moją mamę, ale nie będę wytykać tego kogoś palcami. – wyznał patrząc się jej głęboko w oczy – Chodź do łóżka musisz wyzdrowieć i dużo odpoczywać. – zwrócił się do niej.
-Chcesz wnieść przeciwko niej oskarżenie? – zapytał szeryf panią Cartwright.
-Nie. – odpowiedziała mu zanim za zakrętem zniknęła ona i Mały Joe.
-Ale ja chcę. – zwrócił się do Roya Adam, po chwili z powrotem pojawił się Mały Joe i słysząc co jego najstarszy brat mówi dodał:
-I ja również.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 0:42, 28 Mar 2014    Temat postu:

Twoi bohaterowie są niezniszczalni...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:21, 28 Mar 2014    Temat postu:

Dobrze, że Kleo jednak żyje.
Dziwne, że Adam i Joe zachowują się tak spokojnie i nie biorą tej sprawy w swoje ręce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:11, 28 Mar 2014    Temat postu: Tajemnice miłości

Wniosą przeciwko niej oskarżenie i co dalej ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
yenefer
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 23 Mar 2014
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:40, 28 Mar 2014    Temat postu:

Kola napisał:
-Powód dla którego tutaj jestem wcale nie jest miły. – stwierdził ze smutkiem szeryf. .

No raczej... Rolling Eyes
Kola napisał:
całe szczęście, że sztylet był wbity w klatkę piersiową, a nie w brzuch, bo mogło się to inaczej skończyć.

Shocked Shocked Shocked
Czyli lepiej dostać nożem w serce niż w brzuch? Wink
Kola napisał:
-Gdzie was wszystkich nosi?!

Pewnie tam gdzie ciebie Joe, pewnie tam, gdzie i ciebie ... Laughing
Kola napisał:
-Po tym co dzisiaj przez przypadek usłyszałem jestem prawie pewny kto za tym stoi. – wyznał bratanek Bena Cartwrighta.
Świat bez Willa Detektywa byłby znacznie gorszy. Wink
Kola napisał:
-Ona jest chora – ma obsesję na punkcie Adama, jej potrzebny jest lekarz nie więzienie. – powiedziała Kleo opierając się o barierkę schodów.

Ta kobieta jest niezniszczalna, to po pierwsze. Po drugie jest uosobieniem dobroci, chyba stanę się jej fanką Rolling Eyes Very Happy
Kola napisał:
-Wcale nie było żadnego prezentu, powiedziała „A oto i mój prezent na twoje urodziny, kuzynko.” i wepchnęła we mnie sztylet. – opowiedziała dziewczyna.

Orginalny ten prezent, nie ma co... serdecznie dziękuję za takie podarki.
Kola napisał:
-Niech ją szeryf aresztuje. – oświadczył Mały Joe.

Słuszna uwaga. Najlepiej zamknąć ją w jakimś odosobnionym miejscu, a klucz do tego przybytku, proszę szeryfa, proszę zgubić, stopić, przerobić na kolczyki, zapomnieć, byleby się nigdy nie znalazł.
Kola napisał:
-Ale to moja rodzina. – odpowiedziała mu żona.

Mówiłam, sama dobroć... i odrobina naiwności.
Kola napisał:
-To jest chore. – powiedział Clay

Odkrywca Ameryki się znalazł... Rolling Eyes
Kola napisał:
-…dziwką. – powiedział Adam, nieustannie zatykając szczelnie uszy synowi.

Laughing Laughing
Ja wiem, że to nie jest śmieszny moment, ale jak sobie wyobraziłam Adama wypowiadającego to słowo i kombinującego jak tu dopilnować, żeby Adaś nie usłyszał, to padłam radośnie pod krzesło Laughing Nie prościej by było wysłać małego na górę?
Kola napisał:
Ludzie, na których na bardzo zależy i których bezgranicznie kochamy potrafią zadawać tylko ból. Twoja kuzynka nie jest w tym odosobniona, znam kogoś kto dokładnie tak samo nazywa moją mamę, ale nie będę wytykać tego kogoś palcami.

Przyganiał kocioł garnkowi Rolling Eyes
Kola napisał:
-Chcesz wnieść przeciwko niej oskarżenie? – zapytał szeryf panią Cartwright.
-Nie. – odpowiedziała mu zanim za zakrętem zniknęła ona i Mały Joe.
-Ale ja chcę. – zwrócił się do Roya Adam, po chwili z powrotem pojawił się Mały Joe i słysząc co jego najstarszy brat mówi dodał:
-I ja również.

Bo sprawiedliwość być musi.

Cieszę się, że Kleo nie zginęła, może to i lepiej, bo o ile mogę sobie wyobrazić Adama i Joe szukających zemsty, o tyle zabijających z zimną krwią kobietę, winną bądź co bądź, ale jednak kobietą, to już niekoniecznie. Dobrze, że Kleo przeżyła i wraca do siebie i mam nadzieję, że Laurę spotka zasłużona kara. Acha, sprawiedliwość mogłaby także nie ominąć drzwi cioci Lil, tak dla zasady chociażby.

Oczywiście czekam na jeszcze. SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:19, 28 Mar 2014    Temat postu:

No właśnie. Trzeba przykładnie ukarać i Laurę i ciotkę Lil ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niki
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 14 Lut 2014
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:58, 30 Mar 2014    Temat postu:

Dobrze, że Cle jednak żyje, tylko nie mogę zrozumieć dlaczego ona dalej broni tej durnej Laury?!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:51, 31 Mar 2014    Temat postu:

-Już się obudziłaś. – powiedział Clay wchodząc do sypialni i trzymając w dłoniach tacę ze śniadaniem, gdy Kleo właśnie się przeciągała.
-A gdzie jest Joe? – zapytała zaskoczona tym, że szwagier przynosi jej do łóżka śniadanie.
-Musiał razem z Adamem załatwić coś ważnego w San Francico i prosił mnie, żebym się tobą zaopiekował, bo niewiadomo kiedy wrócą. – poinformował ja Clay.
-Aha. – odparła dziewczyna – A co takiego mieli załatwić? – zapytała.
-Coś odnośnie rancza, nie wiem za bardzo co. – odpowiedział jej Safford. Było to dalekie od prawdy. Chodziło o Laurę i ciotkę Lil, ale Joe prosił, żeby jej nic nie mówić, żeby się niepotrzebnie nie denerwowała. Kleo miała zbyt wielkie serce i była zdecydowanie dla niej za dobra, a po tym wszystkim ewidentnie zarówno Laurze, jak i Lil należała się kara. Dziś rano skoro świt szeryf aresztował Laurę Deyton i wraz z braćmi Cartwright udał się do San Francisco, zostały również przez nich zabrane owe listy Roy powiedział, że jest to ważny dowód w sprawie. Po tym jak Adam i Mały Joe opowiedzieli mu całą historię Kleo, szeryfowi już wszystko układało się w logiczną całość, i to co zmusiło Laurę do popełnienia tak godnego pożałowania czynu. Z całą pewnością był przekonany, że gdy powiedzą wszystko prokuratorowi – Braunowi, w ciągu paru dni nastąpi proces w sądzie i zapadnie wyrok skazujący.
-Mogę cię o coś zapytać? – spytał się Clay patrząc się swoją bratową, która właśnie ugryzła kromkę chleba posmarowaną powidłami. – Jeśli uznasz, że to za zbyt osobiste możesz w ogóle nie odpowiadać. – dodał.
-Dobra. Pytaj.– odpowiedziała śmiało popijając kęs mlekiem.
-Dlaczego tak bronisz Laury przecież przez nią mogłaś stracić życie? – zapytał ciemnowłosy mężczyzna.
-Laura jest moją jedyną rodziną. Zawsze trzymałyśmy się razem. Była dla mnie jak siostra i przyjaciółka w jednym, ale po tym jak poznała swojego męża bardzo się zmieniła, a jak w jej życiu pojawiła się ta cała Lil to zmieniła się jeszcze bardziej na gorsze. To nie jest już ta sama Laura, którą ja znałam. – oświadczyła Kleo patrząc się na niego, po tym jak odłożyła już tacę na stolik obok łóżka po skończonym posiłku.
Nagle dało się słyszeć odgłos biegania dziecięcym nóżek i równie nagłego wparowania do pokoju – małego Adasia, po chwili już wdrapywał się na łóżko do mamy. W tym samym momencie w drzwiach pojawił się Will, kiedy zobaczył na sobie wzrok młodszego mężczyzny, który mówił „nie umiesz zająć się dzieckiem, przecież ona musi odpoczywać, a Mały Joe wyraźnie prosił, żeby mały jej za bardzo nie męczył”
„To może się zamień, mądralo, dostałeś łatwiejszą i przyjemniejszą część zadania”, brunet spojrzał na niego tym samym wzrokiem, a potem obaj zeszli na dół.
-Lepiej się czujesz mamusiu? – zapytał chłopczyk.
-Kiedy tutaj jesteś to zdecydowanie lepiej. – odpowiedziała Kleo uśmiechając się do niego i go do siebie tuląc.
Po chwili mały przyłożył do jej brzucha swoją główkę i powiedział:
-Chciałbym żeby to była siostrzyczka. Będzie się nazywała Elisabeth, po babciach, ale ja będę mówił do niej Beth. Będę się nią zajmował, opowiadał jej bajki, bawił się z nią, a kiedy będzie starsza będę ją bronił przed łobuzami. – zamachał się raczkami jakby chciał kogoś niewidzialnego uderzyć.
-Chyba nie może być Elisabeth, bo mama Joe ma na imię Marie. – poinformowała małego Kleo.
-Może… – odparł chłopczyk – …moje babcie mają na imię Elisabeth, więc chcę żeby moja siostrzyczka je nosiła, a następna siostrzyczka może nosić imię Marie. – wyznał mały.
-A jeśli będzie braciszek. – zwróciła się do niego.
-To będę go traktować tak jak w wojsku. – rzekł chłopiec automatycznie jej salutując.
-Będziesz nim rządził? – zapytała zaskoczona Kleo.
-Nie. – odpowiedział jej szybko malec – Wujek Clay mówił, że to jest dys… dyscy… dyscyp… ojej… strasznie długie słowo. – dodał.
-Dyscyplina. – poprawiła go Kleo.
-Właśnie. – rzekł malec, a potem wtulił się w nią i wyznał: – Kocham cię, mamusiu.
-Ja ciebie też, skarbie. – i chwyciła go za nos tak, że aż wydał śmieszny dźwięk – Chcesz żebym ci poczytała. – dodała.
Mały z wielkim entuzjazmem pokiwał głową i przyniósł swoją ulubioną książkę, by po chwili z wypiekami na twarzy słuchać jak mama mu czyta:
-„Szedł sobie drogą żołnierz: raz, dwa! Raz, dwa! Na plecach miał tornister, a u boku szablę, bo wracał właśnie z wojny do domu.
Na środku drogi spotkał starą czarownicę; była obrzydliwa, dolna warga zwisała jej aż na piersi. - Dobry wieczór, żołnierzu! - powiedziała. - Jaką piękną masz szablę, jaki duży tornister! Prawdziwy żołnierz z ciebie! Dam ci tyle pieniędzy, ile tylko zechcesz.
- Dziękuję ci, stara czarownico! - odpowiedział żołnierz.
- Widzisz tamto duże drzewo? - spytała czarownica wskazując mu drzewo stojące na uboczu. - Jest ono zupełnie puste w środku. Wdrapiesz się na jego wierzchołek, a wówczas zobaczysz otwór, przez który się wśliźniesz głęboko do środka. Obwiążę cię w pasie sznurem, a kiedy zawołasz, będę cię mogła wciągnąć z powrotem na górę. - A po cóż mam wleźć do tego drzewa? - spytał żołnierz…”


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:01, 31 Mar 2014    Temat postu:

Ciekawa bajka Very Happy Chyba Andersena ... lubię ją ... miła rodzinna scena ... mam nadzieję, że Joe i Adam postąpią z Laura tak, jak na to zasłużyła ... zero tolerancji Evil or Very Mad

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 19:02, 31 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:31, 31 Mar 2014    Temat postu: Tajemnice miłości

Też jestem ciekawa co Cola zrobi z Laurą.
Po tym co nawyrabiała, miałam ochotę rzucić w ten jej pusty łep tomawak Nataniela.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
yenefer
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 23 Mar 2014
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:03, 01 Kwi 2014    Temat postu:

Kola napisał:
Dziś rano skoro świt szeryf aresztował Laurę Deyton i wraz z braćmi Cartwright udał się do San Francisco

Nie dość, że narozrabiała niczym pijany zając w kapuście, to jeszcze nagrodę za to zgarnęła - przejażdżkę z Adamem jednym dyliżansem Rolling Eyes Ech, głupi to ma szczęście, a Adaś się męczy...
Kola napisał:
-Laura jest moją jedyną rodziną. Zawsze trzymałyśmy się razem. Była dla mnie jak siostra i przyjaciółka w jednym

Nie kupuję tej wersji... Jakoś nie mogę wyobrazić sobie Laury jako miłej, układnej i sympatycznej panienki przepełnionej dobrymi uczuciami i bezinteresowną chęcią pomagania innym. Chociaż część, że miała bardzo plastyczny charakter, który najpierw mąż, a potem ciotunia urobili jak chcieli mogę spróbować... nie, jednak nie.
Kola napisał:
W tym samym momencie w drzwiach pojawił się Will, kiedy zobaczył na sobie wzrok młodszego mężczyzny, który mówił „nie umiesz zająć się dzieckiem, przecież ona musi odpoczywać, a Mały Joe wyraźnie prosił, żeby mały jej za bardzo nie męczył”
„To może się zamień, mądralo, dostałeś łatwiejszą i przyjemniejszą część zadania”, brunet spojrzał na niego tym samym wzrokiem, a potem obaj zeszli na dół.

Czyli obaj dali ciała i ulotnili się z miejsca zbrodni Laughing

Cały fragment z Kleo i Adasiem jest bardzo ciepły, wzruszający, domowy. Zastanawia mnie, dlaczego tak Adaś tak mocno zaznaczył, że nie ma nic wspólnego z Joe i jego mamą. A może ja się doszukuję czegoś, czego nie ma... W każdym razie cieszę się, że kara dla Laury i Lil jest już blisko, bo im się należy, podłym babom.

P.S. Strasznie krótko, jak na mnie... Rolling Eyes Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:38, 02 Kwi 2014    Temat postu:

-Widział ktoś moją gazetę? – zapytał Ben sadowiąc się wygodnie w fotelu, obok niego na stoliku leżała kawa, którą poszedł sobie zrobić – Przecież kładłem ją tutaj.. – wskazał na stolik – …i wyszedłem tylko na chwilę. – dodał.
-MASZ PRZECIEŻ LEŻEĆ W ŁÓŻKU CO TY TUTAJ ROBISZ!!!! – krzyknął zdenerwowany Clay na swoją bratową, która stała chwilę potem na schodach i wyglądała tak jakby się gdzieś wybierała.
-Nie możesz mnie trzymać w pokoju jak w klatce. Dobrze się czuję i mam prawo pojechać do miasta. – odpowiedziała mu Kleo.
-DOKTOR WYRAŹNIE KAZAŁ CI LEŻEĆ!!! – Stafford jeszcze bardziej podniósł głos.
-Powiedział również, że jeśli poczuję się na tyle dobrze to mogę wyjść na świeże powietrze, a po za tym chciałabym się dowiedzieć co słychać, bo nie wiem czy tutaj wydają jakieś gazety i przestań na mnie krzyczeć. Nie jestem głucha. – rzekła dziewczyna.
Clay starał się uspokoić, choć było to strasznie trudne, po tym co przeczytał w gazecie. Robił wszystko byleby tylko Kleo nie dowiedziała się o tych niezbyt miłych informacjach związanych z jej rodziną, a które były zamieszczone na pierwszej stronie gazety, więc wychodził z siebie, byleby dziewczyna nie pojechała do miasta, bo z całą pewnością był przekonany, że w mieście o niczym innym się nie mówi, więc gdy tylko zobaczył gazetę przyniesioną przez Bena natychmiast schował ją w bezpiecznym miejscu, żeby nie dostała się w niepowołane ręce.
-Wydają. – odpowiedział jej Ben Cartwright – Dzisiaj rano kupiłem świeżutki numer mogę ci ją dać jak tylko się… eee… znajdzie. – zwrócił się do synowej zaglądając wszędzie, gdzie tylko się dało w poszukiwaniu owego przedmiotu.
-Chciałam sobie kupić sukienkę, żeby móc w niedzielę na mszy ładnie wyglądać, bo oprócz tej, którą mam na sobie nie mam innych. – poinformowała Claya Kleo.
-Jeśli wrócisz do łóżka… – zaczął ciemnowłosy mężczyzna – …to pojadę do miasta i kupię ci sukienkę, jaka ma być: niebieska, zielona, żółta, z koronkami, z falbanami, z bufiastymi rękawami… – recytował Stafford. Ben i Hoss zaczęli cichutko chichotać.
-Po za tym chciałabym z kimś porozmawiać. – powiedziała zaskoczona.
-Ze mną możesz porozmawiać. – Clay nie ustępował.
-O dzieciach, gotowaniu i sukienkach, również. – były to typowo babskie sprawy, więc Clay był na straconej pozycji.
-Tak. – odpowiedział pewny siebie mężczyzna za nic w świecie nie miał zamiaru puścić jej do miasta.
-Clay, bądź poważny tak się znasz na sukienkach, jak ja na znakowaniu bydła czy ujeżdżaniu koni. – stwierdziła fakt Kleo.
-Do łóżka!!! Natychmiast!! – Clay już nie wytrzymał, wycelował palcem w tamtym kierunku.
-Nie będziesz mnie nigdzie wysyłać. – oświadczyła dziewczyna i wyszła z domu kierując się w stronę stajni po konia, mężczyzna wyleciał za nią.
-Jest jeszcze bardziej uparta niż Adam i Mały Joe razem wzięci. – stwierdził znikając w drzwiach. Nagle dało się słyszeć krzyki:
-Przestań!! Puszczaj!! Jeżeli w tej chwili nie postawisz mnie na ziemi powiem Joe, że mnie obmacujesz!!
Po chwili przez drzwi przeszedł Clay z dziewczyną przewieszoną mu przez ramię, po mimo jej stanowczych próśb i szantażu, zaniósł ją do łóżka, a pokój zamknął na klucz.
-Co w ciebie wstąpiło? – zapytał go Will, który wrócił z kuchni i widział całe zdarzenie – Dlaczego tak ją traktujesz? – dodał siadając na kanapie.
-Dlatego? – powiedział młodszy mężczyzna, wyciągnął spod koszuli gazetę i pokazał mu pierwszą stronę, gdzie było napisane:
„Laura D. mieszkanka Virginia City, oskarżona o udział w morderstwie, została skazana na karę pozbawienia wolności na 25 lat. Po mimo nieudolnych starań jej ciotki, która próbowała udowodnić, że jej siostrzenica jest niepoczytalna oraz próby przekupienia sędziego Deywisha jej kara została zamieniona na dożywocie, ciotka oskarżonej na tę wieść dostała ataku histerii do tego stopnia, że musiano wezwać lekarzy, którzy zabrali ją do zakładu dla obłąkanych. Córka oskarżonej najprawdopodobniej trafi do sierocińca.”
-To też zachodziłem w głowę dlaczego na mnie wszyscy tak dziwnie patrzą. – wyznał senior rodu.
-Dlatego nie chciałem żeby pojechała do miasta. – odpowiedział Clay.
-Wreszcie w domu. – dało się słyszeć od strony drzwi, w których pojawiły się głowy Małego Joe oraz Adama.
-Tata! – dało się słyszeć zbiegającego po schodach malca i wpadającego w wprost na Adama.
-A gdzie mama? – zapytał chłopca Mały Joe.
-Jest uwięziona w pokoju, jak księżniczka w zamkowej wieży. – odparł mu Adaś.
-Zrobiłem to dla jej dobra. – wyrzucił z siebie Stafford wymachując gazetą, w drugiej ręce trzymał klucz, który natychmiast zabrał Mały Joe i poszedł na górę, lecz gdy tylko otworzył drzwi oberwał poduszką w głowę. Dziewczyna korzystając z chwili jego nie uwagi zabrała klucz, zamknęła się od środka i oświadczyła: – Od dzisiaj będziesz spał na kanapie.
-Dlaczego? – zapytał zaskoczony Joe.
-Zapytaj się Claya. – odpowiedziała mu wzburzona żona.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kola dnia Śro 17:39, 02 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:59, 02 Kwi 2014    Temat postu: Tajemnice miłości

Clay w tym fragmencie taki podobny do Joe trochę.
Dobrze ,że Laura poniosła karę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Coli Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin