Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rozmyślania Adama o różnych sprawach
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Eweliny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:41, 16 Maj 2014    Temat postu:

Wiem Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:40, 26 Maj 2014    Temat postu:

...o tu Rolling Eyes to niezdrowe tak się wstrzymywać Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:47, 26 Maj 2014    Temat postu:

O! Tak! Bardzo niezdrowo Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:50, 26 Maj 2014    Temat postu:

zrób z tym coś...Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Neth P
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:04, 27 Maj 2014    Temat postu:

Fajny temat wybrałaś na fanfik. Ja bym w życiu na coś takiego nie wpadła Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:56, 28 Maj 2014    Temat postu:

Dlaczego? Tyle postów bylo o pisaniu postów w sekrecie w WC, to tylko odwróciłam sytuację i zalożyłam, że i Adaś tam mógł szukać spokoju od rodzinki Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:09, 28 Maj 2014    Temat postu:

Eeee...myślałam, że coś napisałaś, a to tylko podpucha....Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:20, 28 Maj 2014    Temat postu:

Niekoniecznie Very Happy Napisałam o oświadczynach Adama w ćwiczeniu na maj Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:26, 28 Maj 2014    Temat postu:

Oświadczyny w wychodku Shocked ? Poczytam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:34, 28 Maj 2014    Temat postu:

To nie były oświadczyny w wychodku!!! To efekt psoty wymyślonej przez niesfornego Joe !!! W wychodku Adam majestatycznie siedząc obmyśla plany strategiczne i rozmaite biznesplany Very Happy Z godnością ma się rozumieć Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 20:36, 28 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:37, 28 Maj 2014    Temat postu:

usiłuje czytać .....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:28, 07 Wrz 2014    Temat postu:

Dwa tygodnie później.
Ponderosa.

Niestety. Choć przyjaciel Pa z Filadelfii okazał się miłym, sympatycznym starszym panem, to jego córka nie spełniła marzeń młodych Cartwrightów. Niesympatyczna, zadzierająca nosa panna, uważająca wszystkich mieszkających na ranczo za tępych kmiotków. Nawet dla cierpliwego i wyrozumiałego Hossa było to zbyt wiele. Dziewczyna nie rozbijała zastawy stołowej i nie niszczyła przedmiotów, jak niegdyś pewna Meksykanka, ale … te jej spojrzenia, cedzenie słówek, spoglądanie z wyższością na nich! Na ozdoby okolicy! Najprzystojniejszych ich zdaniem kawalerów Newady! I często! Zbyt często powtarzany zwrot „U nas w Filadelfii …” albo „bo cóż wy tu możecie …” Zwłaszcza jego Adama doprowadzały do pasji. Już w połowie pobytu „najmilszych gości” krył się w swoim ulubionym miejscu. Z gazetą i tomikiem poezji lub najnowszą powieścią pana Dickensa. Tak! Stanowczo, czas spędzony tutaj nie był czasem straconym. Przynajmniej spokojnie sprawdził notowania giełdowe, obliczył w pamięci zyski, opracował strategię kolejnych inwestycji - tak, ma się nosa do tych inwestycji! Nieźle teraz płacą za akcje. A i dywidendy sporawe. Szkoda, że Pa nie posłuchał mojej rady i nie dokupił akcji fabryk z Pensylwanii. Bardzo poszły w górę. Cóż. Jego strata. Adam poprawił się, lekko obrócił w stronę okna i rozpoczął czytanie powieści historycznej pana Dumas’a. Bardzo interesującej. Co prawda to romans historyczny raczej, ale … w takim miejscu pożądana jest lektura lekka i przyjemna. Niestety, nie było mu dane dłużej delektować się chwilą spokoju. Pod drzwiami usłyszał kroki Bena.
-Adam! Jesteś tu? – ryknął Ben
-tak, Pa, jestem – z godnością odparł Adam – i jakiś czas jeszcze będę – dodał. Czy Pa myśli, że te drzwi nie przepuszczają głosu? Słychać go chyba na północnych pastwiskach!
-Adam! Martwię się o twój układ trawienny. Powinieneś jednak pójść po poradę do doktora Martina! – huczał Ben pod drzwiami wygódki – tyle czasu tu ostatnio spędzasz. To może być groźne! A może to hemoro … Spokojnie, Pa – przerwał mu Adam - Nic mi nie jest. Potrzebuję chwili spokoju. Muszę się zastanowić. Rozważyć pewne sprawy … a w pokoju stale ktoś mi przerywa, czegoś ode mnie chce …Tutaj też – pomyślał z rozgoryczeniem. Ani chwili spokoju!
-myślisz jeszcze o Laurze? – domyślił się Ben.
-Pa! Jeśli chodzi o Laurę, to myślę, jak jej uniknąć. Jej i tej wścibskiej ciotki Lil – wyjaśnił Adam.
-hm! – mruknął Ben. – No to posiedź sobie spokojnie synu … a potem, jeśli się wybierasz do Wirginia City załatwisz dla mnie kilka spraw. Jeśli zdołasz …
-OK. Pa. Za chwilę – obiecał Adam. Ani chwili spokoju! I faktycznie. Fajnie byłoby mieć już własną rodzinę, ale … nie z Laurą! Zdecydowanie nie z Laurą! Szkoda, że córka przyjaciela Pa taka … nieprzyjemna. Zadzierała nosa … A do tego nie było o czym z nią porozmawiać. Dziwne, że tak prędko znalazła wspólny język z Laurą. Kiedy usiadły na kanapie w głowie mu się kręciło od tekstów o koronkach, tiurniurach, haftach i tak dalej … A ukończyła podobnież college! Na książki nie zwracała uwagi. Chyba niewiele czytała … – Adam był bardzo rozczarowany. Zakończył niezbędne czynności. Umył ręce. Wziął gazetę i książkę i wyszedł z Przybytku Spokoju. Na dole już czekała na niego rodzinka.
-Adam, pojadę z tobą do Wirginia City. Pa ma mnóstwo spraw do załatwienia. Chętnie pomogę – ofiarował swą pomoc Joe
-ja też bym pojechał – mruknął Hoss.
-dobrze, chłopcy. Razem szybciej się uwiniecie – stwierdził Ben. Adam westchnął, ale wątpliwości dotyczące użyteczności młodszych braci przy załatwianiu rozmaitych spraw zatrzymał dla siebie. Co tam! Niech się trochę zabawią!. Nie miał złudzeń co do powodów kierujących nimi w chęci wyjazdu do miasteczka.

Dwa tygodnie wcześniej.
Sweetwater City niedaleko Bostonu.

Jane Parker miała dość Sweetwater City. Maleńkiego miasteczka w pobliżu Bostonu. Dziewczyna zawsze marzyła o przygodach a wiodła tutaj nużąco monotonne życie. Jej ojciec był emerytowanym profesorem historii antycznej. Matka nie żyła od kilkunastu lat a jej starsze rodzeństwo założyło rodziny i mieszkało w Nowym Jorku. Pasją ojca byli starożytni Grecy i Rzymianie. Z uznaniem wyrażał się nawet o Wizygotach, którzy tyle złego uczynili Rzymowi. Fakt upadku tych cywilizacji (mimo ich niewątpliwych zasług dla współczesności) w poprzednich epokach Jane uważała za wyjątkowo szczęśliwy zbieg okoliczności. Zachowywała jednak dla siebie tę opinię. Wyrażała podziw dla naukowych publikacji, rozpraw, traktatów. Co więcej ona je czytała i rozumiała lepiej niż większość studentów ojca. Umiała „na wyrywki” cytować pamiętniki Cezara i inne „bestsellery” tamtych czasów. Znała łacinę i grekę. Tę starożytną. Nie znaczy to jednak, że było to jej pasją. O! Nie! W tajemnicy Jane czytywała powieści przygodowe z serii „za 10 centów” opowiadające o Dzikim Zachodzie – kowbojach, Indianach, prerii, polowaniu na bizony itp. Jane marzyła aby spotkać takiego człowieka, jakiego te powieści opisywały – wysokiego, przystojnego, silnego. Takiego, który jednym uderzeniem pięści powalał przeciwnika na ziemię i ujeżdżał dzikie, nieposkromione rumaki.
Cóż, w Sweetwater nie miała szansy, by kogoś takiego spotkać. Mężczyźni których spotykała byli raczej słabowici, wątli, zaaferowani codziennymi sprawami. Trudno mówić o romantyzmie z pomocnikiem aptekarza, notariusza lub będącym prawie w wieku taty nauczycielem tutejszej szkoły. Jedyny facet, który powaliłby przeciwnika jednym ciosem był rzeźnikiem obdarzonym przez los żoną i licznym potomstwem.
I do tego rodzina taty! Ciotki wiecznie ją strofujące i pouczające jak ma się zachowywać, jakie sukienki nosić, jak spędzać czas … Jedyny mężczyzna, który na nią zwrócił uwagę był nieco młodszy od jej ojca. Uszczypnął ją w policzek i szepnął, że ma ładną buzię. Nie był to zbyt wyszukany komplement, ale jedyny, jakim obdarzono Jane. Młodzi ludzie mieszkający w miasteczku poszukiwali raczej posażnych panien o reprezentacyjnym wyglądzie a Jane? ... Nie miała posagu i jej wygląd odbiegał od obowiązującego w Sweetwater kanonu piękności. Nie była wysoką blondynką o niebieskich rozmarzonych oczach i „posągowych” kształtach. Chyba jednak nie było bardzo źle. To, co widziała w lustrze jej zdaniem nie powinno wzbudzać odrazy. Dlaczego więc na wieczorkach tanecznych urządzanych przez przyjaciół rodziców zwykle podpierała ścianę? Z pewnością nie posiadała „posągowych” walorów. Niewysoka, drobna, włosy też ani jasne, ani czarne – raczej ciemny blond. Lekko wijące się, czego nie było widać, ponieważ zgodnie z obyczajami panującymi w miasteczku, jako panienka ciasno zaplatała je w dwa warkoczyki. Oczy piwne, twarz okrągła? Może rysy nie były brzydkie, ale ten zadarty nos? Nie grecki, nie rzymski, nie wąski z maleńkim garbkiem, tylko po prostu zadarty. Lekko zadarty … obiektywnie stwierdziła jego posiadaczka.
Jak złośliwie stwierdziła żona wujka Roberta, Jane weszła już w okres staropanieństwa. Ma 22 lata i żadnego konkurenta na horyzoncie. Zgroza! I żadnej przyszłości przed sobą. Oczywiście przyszłości w Sweetwater. Bo cóżby tu miała robić? Stary domek wymagający wielu napraw. Niewiele pieniędzy na koncie bankowym. Do tej pory jakoś sobie radzili żyjąc z emerytury ojca i niewielkich dochodów od wydawców jego prac naukowych. Starczyło na przyzwoite życie i nawet trochę zostawało. Teraz po śmierci ojca przed Jane pojawiły się ponure perspektywy. Życie „przy rodzinie” u któregoś z krewnych, albo wyjście za mąż. Cóż, jedyny kandydat jaki pojawił się na horyzoncie wabiony przez uczynne ciotki, to wdowiec obarczony dziećmi a nawet wnukami. Zupełne przeciwieństwo marzeń Jane – starszy, łysawy, apodyktyczny, krzykliwy. Jednym słowem niesympatyczny człowiek a dla młodej dziewczyny odrażający kandydat na męża. Wizja życia na łasce u jakiegoś kuzyna, lub kuzynki również nie cieszyło Jane. Lubiła dzieci. Nawet bardzo. Chętnie pomagała sąsiadkom w opiece nad nimi, uczyła ich wierszyków, bawiła się z nimi. Dzieci jej kuzynów niestety były inne. Można je spokojnie określić jako małych, wielce obiecujących Wizygotów – niegrzeczne, złośliwe i podstępne. I tu, i tu zapowiada się koszmar – pomyślała Jane. Wyjęła rachunki. Dużo ich było. Rozłożyła na stole. Potarła palcami skronie. Rozbolała ją głowa. Tyle zmartwień. Niedawno pochowała ojca, którego pokonała wyjątkowo złośliwa odmiana grypy … a teraz tutaj stos rachunków. Większość do zapłacenia. Część to pokwitowania, więc niegroźne. Ale tamte! … Zaczęła dodawać i porównywać z sumą jaka jej została na koncie bankowym. Po odjęciu zostało jeszcze mniej. Wtem usłyszała kołatanie. Wstała od stołu, podeszła do drzwi i otworzyła,
Na progu stał listonosz, uśmiechał się do niej życzliwie
-mam list ... panno Jane – oznajmił – z daleka – dodał
-dziękuję – odrzekła Jane i wzięła kopertę. Któż mógł do niej pisać? Pewnie kolejni wierzyciele. Nie, To kuzynka mamy, ciocia Rosemary. Ciekawe, jaka ma sprawę. Przecież przysłała kondolencje, choć na pogrzeb nie przyjechała.
Zamknęła drzwi, wróciła do swego miejsca przy stole i otworzyła kopertę. W środku było przemyślnie złożone 50 dolarów. Kochana ciocia. Ciągle myśli, że jestem małym dzieckiem, które czeka na prezenty … - pomyślała dziewczyna.
Przeczytała list. Powtórnie zerknęła na kopertę. A jednak to prezent orzekła – prezent od losu i od cioci Rosemary
List był bardzo interesujący. Okazało się, że ciocia przeprowadziła się z San Francisco do małego miasteczka w Newadzie. Wirginia City, zdaje się … tam po śmierci wujka założyła sklepik i pisze, że nieźle jej idzie i zaprasza ją Jane, do siebie. Może jakiś czas u miej mieszkać, może pomagać jej w prowadzeniu sklepu, albo znaleźć sobie jakąś inną pracę. Byleby wyrwała się z tego „zapyziałego i snobistycznego” Sweetwater, jak określiła jej rodzinną miejscowość mądra ciocia.
Newada, to przecież Zachód! Dziki Zachód – pomyślała Jane – Cóż mam do stracenia? Ocieranie nosów rozwydrzonym dzieciom kuzynostwa? Zabieganie o względy tłustego, wrzaskliwego wdowca? O! Nie! Mam szansę na przeżycie przygody. Wielkiej przygody i nie zmarnuję jej. Tyle ludzi TAM odnalazło swoje miejsce. Może i mnie się poszczęści –rozmarzyła się Jadę! Jeszcze dzisiaj podejmę pieniądze z banku, spłacę długi i kupię bilet. Jadę! Na Zachód! – podniosła dumnie głowę.

Na Zachód!

Droga była bardzo długa i męcząca. Kurz, niewygody, noclegi w kolejnych stacjach dyliżansów. Niezbyt wygodne łóżka. Współpasażerowie również bywali męczący. Albo zbyt rozmowni, albo milczący.
Ufff! Wreszcie dotarli do Wirginia City. Jane wysiadła, rozejrzała się. W międzyczasie woźnica zdjął jej bagaż Niedużo tego było. Trochę ubrań, najpotrzebniejsze rzeczy. Swoje ulubione książki Jane postanowiła przesłać na adres cioci pocztą. Pewnie później dotrą. Miasteczko wydało jej się zakurzone, hałaśliwe i … fascynujące. Zupełnie takie samo jak w tych powieściach. Dużo koni, kowboje przejeżdżający ulicą, ludzie przed sklepami wyładowujący, lub załadowujący różne przedmioty. Poziome drągi do wiązania koni. Piętrowe, drewniane domy, z balkonami lub tarasami. Kobiety przechodzące ulicą. O! Idzie ciocia!
-Jane! Kochanie! Nareszcie przyjechałaś. No! Idziemy do mnie. Odpoczniesz, a potem rozejrzysz się po miasteczku i okolicy. Zobaczysz, jak tu ładnie … a jakie powietrze! – cioci Rosemary nie zamykały się usta. Jane wzięła swój bagaż i poszła za nią. Tak, odpocznie, odświeży się po podróży … a potem naprzód! Na spotkanie przygody. Choć na razie to raczej pomoże cioci w sklepie. Rosemary to jedyna osoba z licznej rodziny, która zaproponowała jej realną pomoc. Jane czuła silną potrzebę odwdzięczenia się jej.
Tak! Będzie pracować w sklepiku cioci, a po pracy będzie zwiedzać miasteczko i okolicę. Ludzie też tutaj wydają się sympatyczni.
Na drugi dzień wyspana i wypoczęta Jane obudziła się wcześnie rano. Ciocia miała mieszkanie nad swoim sklepem. Przez okno dochodziły różne odgłosy – turkot wozów, rżenie koni, rozmowy przechodzących ludzi. Wcześnie tutaj wstają – pomyślała Jane. Umyła się i uczesała. Włożyła jedną z sukienek. Ze względu na świeżą żałobę szarą. Zeszła na dół. Sklep już był otwarty. Stanęła obok cioci i starała się jej pomagać. Jak tylko potrafiła. Podawała żądane przez klientów rzeczy. Odważała słodycze dla dzieci. Kiedy nie było klientów przecierała półki sklepowe. Ciocia uśmiechała się z rozczuleniem.
-jesteś taka podobna do swojej mamy – stwierdziła. Czas szybko mijał. Nie wiadomo kiedy minęło południe. Potem była przerwa obiadowa. Popołudnie. Ruch był dość duży. Klientów sporo. Zaprzyjaźnionych. Ciocia Rosemary odpowiadała na ich pytania, sama również pytała ich o rodziny, zdrowie, zbiory, stan bydła. Znała imiona ich żon i dzieci. Jane z ciekawością przyglądała się tutejszym mieszkańcom. Wyglądali podobnie jak na rysunkach w tych czytywanych przez nią powieściach. Koszule w kratkę, spodnie, buty, rewolwery u boku … Byli prości, ale serdeczni i uczynni. Podobało się jej tutaj i pomyślała, że dobrze zrobiła przyjeżdżając do tego miasteczka. Pomimo, że kuzynki ze Sweetwater City jej to gorąco odradzały strasząc niegościnną okolicą, prymitywnymi kowbojami i dzikimi Indianami. A przecież ją, Jane to właśnie zachęcało do przyjazdu!
Pod wieczór, prawie przed zamknięciem sklepu wszedł kolejny klient. Wysoki, potężny młody mężczyzna i poprosił o … cukierki. Pewnie dla swoich dzieci – pomyślała Jane i odważyła mu żądane pół funta słodyczy.
-witaj Hoss – ciocia Rosemary chyba go lubiła – ty łasuchu! Olbrzym zaczerwienił się.
-Ciii! Bo jak się bracia dowiedzą, znów się będą ze mnie nabijać – poprosił o dyskrecję. Jane z trudem powstrzymała się od śmiechu. Duży człowiek uwielbiający słodycze i kryjący się z tą słabością przed … no właśnie, przed kim? – zastanowiła się.
Hoss schował zawinięte w papier cukierki gdzieś w zakamarkach przepastnych kieszeni, a do sklepu weszli kolejni klienci. Jane zamarła. No tak! Tak właśnie przedstawiano na rycinach tych ludzi Dzikiego Zachodu. To jest TO! Niewysoki, o delikatnej, chłopięcej urodzie i bujnych, brązowych włosach młodzieniec obdarzył ją powłóczystym spojrzeniem. Drugi z mężczyzn, wysoki, przystojny brunet o oliwkowej cerze i czarnych włosach przyglądał się jej uważnie, lekko unosząc jedną brew. Jane zaschło w gardle. Z trudem powiedziała:
-czego panowie sobie życzą? Wzrok obu panów wyraźnie mówił, czego by sobie życzyli. Wpojone przez Pa dobre obyczaje jednak przeważyły i grzecznie odparli, że … pół funta czekoladek. Hoss zdziwiony spojrzał na nich, jakby pierwszy raz ujrzał braci na oczy. Pomyślał, że dożył dnia, kiedy Joe i Adam kupują czekoladki! Sprytnie wydedukował, ze pewnie przez tę nową pomocnicę Rosemary … tak zgłupieli. Chociaż … może i nie było to takie nierozsądne. Dziewczyna śliczna, sympatyczna i pracowita.
-Adam, jeszcze pójdziemy do Higginsa, po kości ... dla pieska – poprosił Hoss
-kości zostały rzucone – odruchowo mruknął Adam nie spuszczając wzroku z dziewczyny
-Alea iacta est – odruchowo przetłumaczyła Jane – o! Przepraszam, te kości skojarzyły mi się z Juliuszem Cezarem … i ... urwała nie wiedząc, co dalej powiedzieć, żeby nie wyjść na osobę popisującą się wiedzą.
-co? O co chodzi? Ale jakie akta? – dopytywał się ten o chłopięcej twarzy i bujnych włosach.
Ten większy, brunet skamieniał i nie pytał się o co chodzi. Był zachwycony. Nie tylko ładna, ale i inteligentna. Skojarzyła! Słyszała o Juliuszu Cezarze! Chyba znajdą sporo wspólnych tematów … do przedyskutowania … oczywiście. Chyba wreszcie los się do niego uśmiechnął.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 10:06, 26 Lut 2015, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:35, 07 Wrz 2014    Temat postu: Rozmyślania Adama

Interesująca dziewczyna pojawiła się na horyzoncie.
Ładna ,inteligenta i wiedząca ,czego chce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Isabella3
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:29, 07 Wrz 2014    Temat postu: Re: Rozmyślania Adama

Ewelina napisał:
-co? O co chodzi? Ale jakie akta? – dopytywał się ten o chłopięcej twarzy i bujnych włosach.

Laughing Laughing Joe jak zwykle słodki Smile
Ciekawe opowiadanie, mimo że o Adasiu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:09, 07 Wrz 2014    Temat postu:

Jane to ciekawa osóbka i będzie pasować do Adasia. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Eweliny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin