Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nieudane oświadczyny
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 30, 31, 32  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 21:36, 23 Cze 2014    Temat postu:

kojarzę, odcinek był bardzo zabawny Smile Ale może jednak... któraś obejrzy jeszcze w wolnym czasie odcinki? spróbuje? Very Happy
Aga, raczej nie dwa tygodnie... trochę więcej...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:53, 23 Cze 2014    Temat postu:

Ja z oglądanych pamiętam "The Riot", The False Witness" i The Darkness" to jedne z moich ulubionych....Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 21:53, 23 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 22:52, 23 Cze 2014    Temat postu:

zapadają w pamięć Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 20:14, 30 Cze 2014    Temat postu:

Żebyście nie zapomniały pana mesmerysty Very Happy Miłego czytania Smile


Wraz z nadejściem wiosny, silniej pachniały sosny, których kora skraplała się żywą żywica. Żółty pyłek unosił się w powietrzu i osiadał na drewnianych poręczach i gankach. Nawilżona ziemia pachniała po deszczu tym swoistym, wiosennym zapachem.


*****************************************************


Słońce wpadało przez czyste, uchylone okna. Wilgotne firanki powiewały poruszane delikatnym wiatrem, plącząc się lekko o wschodzące łodyżki kwiatów. W powietrzu, w smugach światła wirowały drobinki kurzu. Słońce rozszczepione przez szyby wibrowało na jasnych, świeżo bielonych ścianach. Adam, ubrany na czarno wpatrywał się prowokująco w roześmiane oczy Marie.

Trzymali w rękach rogi prześcieradła, prowadząc jednocześnie niemą ale ożywioną konwersację, zbliżona momentami do niezwykłego, zsynchronizowanego tańca. Ilekroć Adam zbliżał się do Marie, składając prześcieradło wpół, patrzył na nią z ogniem w oczach. Ilekroć Marie zbliżała się do Adama, z psotnym uśmiechem na twarzy, starała się choć musnąć go dłonią.

Skończyli z ostatnim prześcieradłem i Adam objął delikatnie Marie. Pocałował ją i czułym gestem położył dłoń na jej lekko zaokrąglonym brzuchu.


************


Sheila śpiewała radośnie, jej głos wibrował w lekko wilgotnym powietrzu poranka. Delikatne bańki mydlane, nietrwałe, wzbijały się nad miską. Szaro-białe mydliny w misce, wzburzone, rzucone na lekki wietrzyk napływający przez uchylone okna, nabierały lekkości, kolorów i niezwykłej figlarności.

Poczuła ciepłą rękę na swojej talii i ciepły pocałunek w policzek.

Hoss, wpatrzony w nią z zachwytem wziął ściereczkę i zaczął wycierać mokre naczynia.


************


Ben siedział wpatrzony w szarą, brudną ścianę.

Analizował wszystko co widział – szare, łuszczące ściany, brunatne plamy i zacieki, nadgniłą słomę leżąca na obłupanym cemencie podłogi. Niezwykłą duchotę, stojące powietrze, tak gęste w swoim zapachu, że niemal namacalne. I ludzi – o twarzach szarych, bladych, wściekłych, zrozpaczonych. Ze wstydem naciągających resztki połatanych ubrań lub bez wstydu eksponujących swoją biedę i poniżenie. Oczy martwe, smutne lub rozjarzone gorączką, której nie sposób wyleczyć; szaleństwem niemal wbitym w mury tego budynku.

Więzienie San Quentin

Nie bał się; na pewno nie tak, jakby można się było spodziewać.
Jednocześnie, przed oczami przewijał całe swoje życie.

Był w stanie przypomnieć sobie teraz niemal każdą piędź ziemi swojej Ponderosy. Cały dorobek jego życia. Każdy pokój, każdą szklankę, każdy kamień… Ale myślał o ludziach.

O swoich ukochanych żonach; śmiałej Elizabeth, słodkiej Inger, odważnej i kruche Marie.

O swoich najmilszych synach: ciemnooki, rozważny Adam, pogodny, dobry Hoss, rozbrykany Joe.

O swoich trzech pięknych synowych: pogodna Marie, rozśpiewana Sheila, delikatna Alice.

O swoich najdroższych, wyczekanych wnuczkach: Aintonette, z pięknymi, kawowymi oczyma matki i rozwagą Adama wypisaną na twarzy i Agnes z uroczym uśmiechem odziedziczonym po Inger. Nienarodzone jeszcze dzieci Joe i Adama.

I wszyscy ludzie, którzy pracowali dla niego od lat, wszyscy Ci, którzy mu zaufali. Hop Sing, Candy…

Ben westchnął lekko. Miał za co dziękować opatrzności. Zamknął oczy.

**************


W jednostajnym szumie szeptów wyłowił znajomy głos, o charakterystycznej intonacji.

- ……. Przez ciało każdego z nas przepływają wiadome fluidy. Równowaga tych fluidów gwarantuje równowagę zdrowia psychicznego i fizycznego. Mesmeryzm to nie tylko nauka, to jest coś więcej; to jest cała filozofia, całe życie. Świadomość i interpretacja fluidów pomaga nie tylko przetrwać, pomaga także przezwyciężyć najtrudniejsze chwile w życiu i w związku z tym…Oczywiście, że umiem pisać, wiem, co mogę powiedzieć, umiem przekonać do siebie ludzi; pozwól mi napisać te żądania a gwarantuję, że Nas wysłuchają. Mam szczęśliwa rękę…Dobrze, będę tylko pisał, nic już nie będę mówił…
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:27, 30 Cze 2014    Temat postu: Nieudane oświadczyny

Ben zamknął oczy -czyżby umarł ?
Bo tak dziękował za wszystko opatrzności,że się tym zaniepokoiłam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 20:31, 30 Cze 2014    Temat postu:

skądże... zaczął zwyczajnie dziękować opatrzności.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:43, 30 Cze 2014    Temat postu:

Ach! Jak widać to wpływ szanownego mesmerysty Very Happy Brakowało go ... to taka szczypta ostrej przyprawy w słodyczy życia. Nadaje smak Very Happy
A opisy przepiękne ... bardzo plastyczne i romantyczne ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:55, 30 Cze 2014    Temat postu:

Cieszę się, że wrócił mesmerysta.
Opisy rodzinnego szczęścia Adama i Marie, Sheili i Hossa śliczne, urocze, piękne.
Ben wspominający swoje życie i ... więzienie Shocked Co się stało?

Czekam zaniepokojona, zaskoczona ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 20:57, 30 Cze 2014    Temat postu:

To jest nawiązanie do odcinka "The Riot" - Ben pojechał na wizytację do więzienia, wybuchł bunt więźniów i Ben został uwięziony w więzieniu, jako zakładnik.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:12, 30 Cze 2014    Temat postu:

To wszystko jasne. Czekam, więc na rozwój sytuacji i mesmerystę Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:39, 30 Cze 2014    Temat postu:

Spodobał mi się kontrast, jaki zastosowałaś w opisie. Czyste okna, świeże firanki, wyprane prześcieradła u Adama i Marie oraz szarość i brud w więzieniu San Quentin. Szczęście młodych małżeństw oraz rozpacz i wstyd więźniów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:41, 01 Lip 2014    Temat postu:

Senszen skąd Ty bierzesz te opisy? Są obłędne Exclamation zupełnie "lajtowe" a Mesmerysta ....Laughing jakbym słyszała jego głos hipnotyczny jak u Kaszpirowskiego Very Happy Mam nadzieję, że pomoże Benowi, chwilowo co prawda się nie zapowiada....
super, że wróciłaś do mesmerysty-świrka Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Wto 16:41, 01 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 20:25, 02 Lip 2014    Temat postu:

Aga, natchnęłaś mnie tą sutanną Very Happy


**********

- Musi być sposób, żeby tam wejść, musi… Nie jest to w końcu wyspa alcatraz! – gorączkował się Joe.

Nieustannie chodził, przemierzając kilkakrotnie niewielkie pomieszczenie. Candy stał nieruchomo, wpatrując się w plany więzienia jakie im przyniesiono. Gdyby to była wyspa - mógłby tam się dostać. Albo chociaż spróbować. A tak – tylko mury, drzwi i więźniowie gotowi na wszystko.

- Jeżeli ja spróbuje tam wejść. – zaczął Joe.
- To będą mieli kolejnego zakładnika. – flegmatycznie powtórzył pracownik więzienia. – Panie Cartwright, rozumiem pański niepokój, ale nie możemy dawać tym bestiom więcej broni.
- To jest mój ojciec. – zbielałymi wargami wykrztusił Joe. – znajdę sposób, choćby mnie to miało kosztować.
- A jeżeli weszła by tam osoba trzecia? – zaproponował nieśmiało młody strażnik.

Wszyscy zwrócili ku niemu głowy, oczekując na dalszy ciąg.
Młodzieniec zarumienił się po uszy.

- Gdyby tam wprowadzić kogoś, udającego skazańca, kogoś, kto by odwrócił uwagę więźniów… - zająknął się, widząc kpiące spojrzenie swojego przełożonego.
- Jestem w stanie rozpoznać więźnia nawet po latach od kiedy opuścił mury, chłopcze. – zaczął rozbawionym tonem kapitan straży. – a więźniowie tym bardziej. Tu nie chodzi tylko o wciśnięcie kogoś w stare ubrania. To pozostaje w oczach.
- Można by dodać wiarygodności takiej osobie? – zaczął Joe.
- On ma rację Joe. – Wtrącił Candy. – Tu nie chodzi tylko o przebranie się. Nawet jeżeli ktoś by mnie wychłostał, to i tak by nie uwierzyli, że jestem więźniem i chciałbym się do nich przyłączyć.
- Ty? –zdziwił się Joe. –Dlaczego akurat Ty? To jest mój ojciec i…Dlaczego wychłostać? - jęknął.
- To jest twój ojciec. – Candy spojrzał na niego uważnie. – i to jest wystarczający powód, żeby cię wykluczyć. Ale spokojnie, chyba właśnie wpadłem na szalony pomysł. Przecież chodzi tylko o odwrócenie ich uwagi na pewien czas.– Jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.

Wszyscy obecni wpatrywali się w niego z zaskoczeniem, czekając jednak na jego dalsze słowa.


***********


Ben siedział niespokojnie, czekając na nadejście prowodyra i – najwidoczniej – jego sekretarza. Nie zawiódł go słuch. Po chwili, tuż przed nim, przy szarym, pokrytym wieloletnim brudem stole, usiadł Maurice. Był wychudzony, jakby poszarzały i posiwiały – ale bez wątpienia to był on.

Ben poczuł niezwykłą suchość w gardle.

- Panie Cartwright! Jak miło pana widzieć w całym blasku pańskiej godności, przy tak niesprzyjających okolicznościach!

Ben skinął uprzejmie głową.

- Znacie się? – wychrypiał prowodyr buntu. – Co o nim wiesz?
- Pracowałem dla niego przez pewien czas. Najbardziej uczciwy człowiek, jakiego miałem okazję poznać. – wesoło przytaknął Morris. – Jego cnota i uczciwość opromienia go nawet w takich okolicznościach. – dwornie dodał, kłaniając się lekko.

Ben, skołowany, odwzajemnił uprzejmie ukłon.

- Powinniście go traktować uprzejmie. – delikatnie napomknął Maurice.
- Nie będziesz mi rozkazywał. – warknął prowodyr.– Pisz, to co ci będę dyktował. Żądamy koni, osiodłanych oczywiście, koców, wyżywienia na przynajmniej tydzień…
- Może zacznę od uprzejmych słów? – zaproponował Maurice. – Zawsze to milej widziane?

Ben przymknął oczy i głęboko odetchnął.

- Co to za hałasy? Strażnicy się dobijają? – prowodyr jednym skokiem znalazł się w pokoju obok. Ben odważył się spojrzeć na Maurice’a, ale ten pochłonięty był kartką papieru. W oddali słychać było zduszone okrzyki, nie potrafił jednak wyłapać poszczególnych słów.

Do izby wkroczyło trzech mężczyzn i rzucili kogoś na podłogę, nie próbując być nawet delikatnymi.

Ben aż się zachłysnął. Mężczyzna był w czarnej, mocno znoszonej sutannie, ze złotym krzyżykiem na szyi… Gdyby nie ten krzyżyk, noszony wcześniej przez Indię, nie poznałby chyba Candy’ego. Włosy gładko sczesane odkrywały twarz, na której malowało się przerażenie, niepewność i współczucie.

Ben szybko się opanował i rzucił krótkie spojrzenie na Maurice’a – jeżeli on pozna Canaday’a… Poczuł zimny pot spływający po plecach.
Maurice spojrzał na nowoprzybyłego. Wziął głęboki oddech.

- Witam wielebnego. Czemu zawdzięczamy łaskę naszych strażników i ich nagłą troskę o nasze dusze nieśmiertelne? – zapytał niewinnym tonem.

Candy wyglądał na równie zbitego z tropu i zaskoczonego co Ben. Przeżegnał się, rozejrzał po wszystkich zgromadzonych.

- Wiem, że nie chcecie żadnych układów, targów. Ale miałem nadzieję, że z osobą bezstronną, stojącej po stronie niewinnych, chociaż porozmawiacie, zanim cokolwiek postanowicie. – zakrzyknął zrozpaczonym, współczującym jednak głosem.
- I tu się pomyliłeś wielebny. – roześmiał się jeden z więźniów. – My już nie jesteśmy niewinni.


*************


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 23:45, 02 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:29, 02 Lip 2014    Temat postu: Nieudane oświadczyny

Candy przebrał się za księdza ,pomysłowe bardzo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:56, 02 Lip 2014    Temat postu:

No i pomału nasi ulubieńcy zmieniają się w duchownych. Smile
Świetny pomysł z wprowadzeniem Candego w przebraniu księdza do Alcatraz. Tylko co teraz będzie? Jak zachowa się mesmerysta? Czy wyda Candego? Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy mając nadzieję, że mesmerysta zachowa się tak jak należy Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 30, 31, 32  Następny
Strona 21 z 32

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin