Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wina i kara
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:56, 20 Gru 2014    Temat postu: Wina i kara

Mała dziewczynka rozlała zupę na białym obrusie.
Posępny ,szczupły ,gwałtowny mężczyzna ,spojrzał na nią z niechęcią.
-Ty niezdaro ,głupia krowo -rzekł ze złością ,po czym ,uderzył ją w twarz.
-Nie ma pan prawa jej bić -odezwał się młody ,wysoki ,czarnowłosy chłopak. W jego oczach zapaliły się niebezpieczne ogniki ,gdy wstał od stołu i wyciągnął pieści ,zupełnie jakby chciał pobić tego człowieka ,za to ,że uderzył małą.
-Ty przybłędo -wycedził zimno mężczyzna. Moja córka to moja własność i mogę z nią robić ,co mi żywnie podoba.
-Nie nie może pan -odpowiedział chłopak. Nikomu nie wolno krzywdzić słabszych.
Mężczyzna chwycił chłopaka za kołnierz koszuli. Chwycił go mocno ,po czym ,zrzucił ,ze schodów.
-Wynoś się z mojego domu ,przybłędo -rzekł mężczyzna -widząc ,że chłopak się podnosi -bo w przeciwnym razie zastrzelę jak psa. I ciebie i ją..
Chłopiec spojrzał na dziewczynkę ,a później na mężczyznę.
Wiedział ,że mężczyzna ,nie żartuję ,bo poznał go ,że jest zdolny do wszystkiego ,choć ,przed sąsiadami ,potrafił jeszcze czasem udawać miłego i układnego ,ale w domu nie miał ,żadnych skrupułów.
Wziął chłopaka do siebie ,by ktoś pracował za darmo w stajni ,w zamian dając mu jedzenie i dach nad głową.
Mały zanim trafił do tego domu był włóczęgą , który ,po śmierci ojca ,postanowił ruszyć w świat i odnaleźć to bajkowe El Dorado ,o którym ojciec mu czytał.
Na pogrzebię ojca ,był jakiś pan ,który mówił ,że jest jego wujkiem i chce go zabrać do swojego domu ,chłopiec jednak mu nie zaufał i postanowił ruszyć szukać swojego El Dorado.
Miał obecnie lat dwanaście ,ojciec zmarł parę lat wcześniej a chłopca ciągle prześladował widok matki ,którą zabili bandyci ,na krótko ,przed śmiercią ojca.

Tego ,słonecznego ,ciepłego dnia Will Cartwright zsiadł z bryczki bo udał się do Wirginia City na zakupy. Zobaczył młodą kobietę ,z ręką na temblaku ,która wyszła od doktora Martina ,bardzo ładną.
Była to delikatna blondynka o jasnej ,przejrzystej skórze ,dużych niebieskich oczach i małych ,czerwonych ustach. Miała piękny nos i uszka elfa. Była w prostej ,czarnej ,wełnianej sukience.
Po chwili zauważył ,że nie jest sama ,towarzyszył jej mężczyzna w średnim wieku ,szczupły ,z siwą czupryną o nieprzyjemnej twarzy.
Mózg Willa ,przeszyło niejasne wspomnienie ,że zna tą twarz.
-Nie gap się na tego faceta -rzekł Jonatan Hariss ,zwracając się do córki.
-On patrzy na mnie -odpowiedziała Emilly ,cichym głosem.
Ojciec w tym momencie ,chwycił jej ,zdrową ,prawą rękę ,tak mocno ,że pisnęła z bólu.
-Niech pan ,zostawi ją w spokoju -rzekł Will ,podchodząc do nich.
-Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy młody człowieku -odparł Hariss ,protekcjonalnym tonem. Wiem ,jak powinien traktować własną córkę.
-Chyba pan jednak nie wie -odpowiedział Will ,starając się powstrzymać swoją porywczą naturę. Dżentelmen ,nie szarpię damy na ulicy.
Harris puścił Emilly i wybuchnął śmiechem ,wręcz diabolicznym.
-Żeby z tej wywłoki ,zrobić damę ,trzeba sporo czasu -odpowiedział z okrucieństwem.
Ledwo skończył mówić ,gdy młody ,człowiek ,dał mu w gębę ,tak mocno ,że aż zadudniło. Harris leżał na ziemi i kwiczał z bólu.
Zrobiło się zbiegowisko.
Emilly ,patrzyła na wysokiego ,przystojnego bruneta z wąsikiem ,którego piwne oczy ,wydawały jej się znajome.
Był w brązowej kurtce i ciemnym spodniach i obdarzył ją tak miłym uśmiechem ,że serce jej się roztopiło.
Po chwili już wiedziała ,że to Willy ,ten ,który kiedyś mieszkał u nich i był jedyną w życiu osobą ,która chciała jej pomóc.

Will postanowił zabrać Emilly do Ponderosy.
Przypominała mu małego ptaszka ze złamanymi skrzydłami ,zafrapowała go bardzo. Oboje mieli smutne dzieciństwo i to ich łączyło.
On po śmierci rodziców ,włóczył się z kąta w kąt ,ona była dręczona przez ojca tyrana.
Jej cichy głosik i cała postawa ciała świadczyły o tym ,że cały czas się boi i nie wierzy w siebie. Ojciec znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie i wmówił ,że do niczego się nie nadaję.
Widok roztaczający się nad Ponderosą ,ją jednak zachwycił ,te wielkie dumne sosny i jezioro migoczące gwiazdkowym pyłem.
Gdzieś tam było Wirginia City ,gdzie był saloon ,szkoła ,areszt i kościół ,ale to miasteczko wydawało się miniaturowym domkiem dla lalek z porównaniu z olbrzymimi terytorium Bena.
Mnóstwo krów i ziemi ,czerwonej ,żyznej ,takiej o którą warto walczyć i umierać.
Piękny dom ,Ponderosa ,która zdaniem dziewczyny ,wyglądał jak zamek z bajki ,zamieszkiwany przez królów ,władców tej ziemi.
Może i Ben Cartwright był królem ,a Ponderosa iskrzącym Camelotem ,a synowie jego szlachetnymi giermkami.
Tylko co w tej bajce ,robiła ona i Will ?
-Myślałam ,że jesteś sierotą -zwróciła się do mężczyzny. A tymczasem masz rodzinę.
-Niedawno się odnaleźliśmy -wytłumaczył Will. A wy co robicie w Wirginia City ?
-Tata załatwia jakieś interesy -odparła Emilly po chwili.Dlaczego uderzyłeś mojego ojca i przywiozłeś mnie tutaj ?
-Bo nie mogłem tego zrobić wiele lat temu -odpowiedział poważnym tonem. Byłem wtedy dzieckiem ,a teraz jestem mężczyzną i nie pozwolę by cię dłużej krzywdził.
-Jestem nic nie warta i zasługuję na takie traktowanie -odpowiedziała ze smutkiem w głosie.
Przyglądał jej się długo i zrozumiał ,że ona naprawdę wierzy w to co mówi. Zdał sobie sprawę ,że nie będzie łatwo zmienić jej sposób myślenia ,by uwierzyła w to ,że jej wartościową osobą ,mogło to zająć całe lata.
Ale nie wiadomo ,czemu był pewien ,że nie zrezygnuje ,dopóki jej o tym nie przekona.
-Nieprawda -rzekł ,łagodnym ale stanowczym tonem. Pamiętasz jak byliśmy dziećmi ,byłaś małą księżniczką ,najpiękniejszą ze wszystkich ,a ja twoim rycerzem.
-To było tak dawno -odpowiedziała Emilly. I takie głupie ,że gdy mnie bił ,wyobrażałam sobie ,że jestem księżniczką .
-Marzenia nigdy nie są głupie -odpowiedział ,patrząc na nią z łagodnym ,ciepłym uśmiechem. A ty jesteś dziś piękniejsza.
Spojrzała na niego ,zaskoczona ,nie wiedząc co odpowiedzieć. Nie wiedziała ,czemu ,taki piękny mężczyzna ,o oczach jak gwiazdy i twarzy jak snu ,jest dla niej tak taki serdeczny i miły.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 9:39, 21 Gru 2014, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:03, 20 Gru 2014    Temat postu:

I Will, i Emily maja za sobą trudną, smutna przeszłość.
Żal mi tej dziewczyny, że ma takiego strasznego ojca.
Trudno będzie jej uwierzyć w siebie po tym wszystkim, ale na szczęście ma przyjaciela, który jej nie opuści.
Ten ojciec to chyba coś kombinuje skoro jeszcze się nie pojawił na ranczu.
Tej zniewagi to on nie daruje Willowi sądząc po jego zachowaniu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:04, 20 Gru 2014    Temat postu:

Emilly budzi współczucie. Ojciec sprawił, że widzi siebie jego oczyma. Dobrze, że na jej drodze znowu pojawił się Will. Z pewnością znajdzie w nim sprzymierzeńca, obrońcę, a może i kogoś więcej. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:35, 20 Gru 2014    Temat postu:

Fajny fragment, co prawda na początku pełen smutku dwojga dzieci, z czasem dorosłej dziewczyny. Will pamiętał o niej mimo, że uciekł lata temu. Jest prawdziwym przyjacielem. Przynajmniej na razie. Ojciec Emily mocno się zdziwił, że w końcu ktoś przeciwstawił się jemu. Chyba nigdy nie oberwał. Laughing Ciekawe czy będzie szukał zemsty?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:19, 21 Gru 2014    Temat postu:

Ciekawie rozpoczynające się opowiadanie. Przerażone, smutne dzieci spotykają się po latach, jako dorośli ludzie. Niestety, ojciec dziewczyny okazał się złym, podłym człowiekiem. Ciekawe, czy w stosunku do matki Emily też był taki okrutny i co z nią się stało. Will zareagował dość gwałtownie. Na następstwa tego czynu długo pewnie nie trzeba będzie czekać. Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:52, 21 Gru 2014    Temat postu:

A wiesz, że nie pomyślałam o matce Emily.... Shocked Ciekawe co z nią się stało? A czy traktowana była podobnie jak córka? Z takim psychopatą.... Confused

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 13:54, 21 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:07, 22 Gru 2014    Temat postu: Wina i kara

Jonatan Harris wysiadł z bryczki i spojrzał na dom w Ponderosie. Nie poznał w Willu ,dziecka ,które ,kiedyś mieszkało w jego domu ,a nawet gdyby poznał ,to niczego by nie zmieniło.
W Harissie nie było ani jednej uczciwej myśli ,przypominał czarny charakter z taniego melodramatu i nie zamierzał młodemu ,człowiekowi darować tej publicznej zniewagi.
Jak na swój wiek ,mężczyzna dobrze się prezentował ,ubrany w popielaty garnitur i czarne , spodnie.
-Kim pan jest i co pan tu robi -Hariss odwrócił się i zobaczył ,przystojnego ,siwego mężczyznę o łagodnej ,sympatycznej twarzy.
-Pan Ben Cartwright -domyślił się Hariss. Przyjechałem odebrać rzecz ,którą ukradł mi pański bratanek ,ma mi ją zwrócić.
-Rzecz -Ben Cartwright spojrzał na niego kompletnie zaskoczony ,wręcz wstrząśnięty ,słowami mężczyzny. Pańska córka jest człowiekiem ,nie rzeczą. Przyjechałam tu z własnej woli i mnie bardzo miło jest ją gościć.
-Macie mi ją oddać -zapieklił się Hariss. Natychmiast.
-Pańska córka sama podjęła decyzję ,że chce tu zostać -oświadczył spokojnie Ben. A pana proszę o upuszczenie mojej ziemi ,natychmiast.
Hariss ,zobaczył nagle ,że za Benem stoi ,trzech mężczyzn o zdecydowanych minach. Po chwili dołączył do nich czwarty ,ten brunet z wąsikiem ,który go tak publicznie upokorzył.
-Jeszcze tego pożałujecie -rzekł Harris ,wsiadając do bryczki i odjeżdżając.

Mała dziewczynka o jasnych włosach i niebieskich oczach ,ukryła się w stodole. Trzymała w ręku ,starą ,szmacianą lalkę ,którą ,podarowała jej sąsiadka ,nieco litując się nad dzieckiem ,którego ,matka zmarła przy porodzie.
Ojciec chciał wyrzucić lalkę i bardzo się zezłościł na Emilly,która wierzyła ,że lalka wszystko słyszy i rozumie i rozmawiała z nią jak z zupełnie realną osobą.
-Jestem księżniczką Susie ,prawda -dziewczynka ,przytuliła lalę do siebie. A ty moją córeczką.
Usłyszała kroki ojca i struchlała ze strachu.
-Gdzie się schowałaś ,głupia dziewucho -usłyszała jego wrzask.
Zobaczył ją i wyrwał jej z ręki lalkę.
-Nie zasługujesz na żadne prezenty -rzekł a w spojrzeniu jakim obdarzył córkę była widoczna nienawiść. To jest stara ,lalka ,a ty nie jesteś księżniczką ,tylko nic nie wartą kozą.
Po chwili odszedł ,zostawiając małą samą ,która cichutko zaczęła płakać. Po chwili znowu usłyszała czyjeś kroki i zobaczyła Williego.
-Nie płacz księżniczko -rzekł ,przytulając ją mocno. Jak dorośniesz ,ozenie się z tobą i razem pojedziemy szukać El Dorado.

Jedno z tych wspomnień stanęło jak żywo ,przed oczami Emilly ,tego ,słonecznego ,ciepłego dnia ,gdy siedziała pochylona nad robótką. Musiała przyznać ,że wszyscy Cartwrigtowie byli dla niej ,bardzo dobrzy i serdeczni ,czego się w ogóle nie spodziewała.
W tym domu ,była miłość ,śmiech ,żarty ,ciepło ,zaufanie ,słowa do tej pory ,kompletnie jej nie znane.
Usłyszała jakieś hałasy na dworze i poszła sprawdzić ,co się tam dzieje.
Zobaczyła ,że Will ,taki zawsze wymuskany ,leży w błocie ,podobno Joe ,go tam wepchnął a potem czmychnął.
-Pomóc ci -spytała Emilly ,podchodząc do niego.
-Jakoś sobie poradzę -rzekł ,uśmiechając się ciepło w jej stronę. A gdy się umyje ,to go złapię i zabiję.
Był tak zabawny w swoim świętym oburzeniu ,że Emilly ,mimowolnie zaczęła się śmiać.
-Lubię jak się śmiejesz ,nawet ,gdy śmiejesz się ze ze mnie -rzekł po chwili Will. Czy wiesz ,że pięknie się śmiejesz ?
-Pięknie -zdziwiła się Emilly. Czy śmiech może być piękny ?
-Twój jest -odpowiedział z przekonaniem. To zresztą nie był śmiech ,tylko zaczarowane dzwoneczki.

Kilka godzin później ,szeryf Roy Coffe ,przyjechał do Ponderosy. Minę miał nietęgą .
-Panno Emilly -rzekł zwracając się do dziewczyny ,ubranej we wrzosową sukienkę -pani ojca znaleziono dzisiaj na placu za saloonem. Był martwy ,ktoś strzelił mu w plecy.
Dziewczyna zbladła ,nie mogąc wykrztusić słowa.
Roy trzymał coś w ręku ,był to złoty kolt.
-To twój pistolet ,prawda Will -rzekł zwracając się do mężczyzny. Tą właśnie broń ,znaleziono przy Harrisie.
-Tak to mój pistolet -potwierdził młody mężczyzna. Szeryf myśli ,że ja go zabiłem ?
Roy spojrzał uważnie na młodego mężczyznę. Will był inny niż Ben i jego synowie ,ale żaden Cartwright nie zabił by z zimną krwią ,strzelając człowiekowi w plecy.
Było to niehonorowe ,niegodne ,prawdziwego mężczyzny ,tak postępowali wyłącznie zdegenerowani bandyci ,ludzie pozbawieni jakiekolwiek kręgosłupa moralnego. Ale bez względu na to co myślał ,musiał aresztować Willa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 17:58, 22 Gru 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:20, 22 Gru 2014    Temat postu:

Ktoś wykorzystał to, że Harris i Will mieli zatarg i go zabił.
Wątpię by był na tyle sprytny by nie popełnić błędu i się nie zdemaskować


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:14, 22 Gru 2014    Temat postu:

Ciekawe dlaczego on tak nie lubił Emily? I co z jej matką?
Na pewno to nie Will zabił Harrisa, ale skąd się tam wziął charakterystyczny colt Willa? I dlaczego ten colt był złoty? To znaczy ... dlaczego miał taki kolor, bo ze zlota na pewno nie był Very Happy To symbol? Pamiątka? Może być ciekawe ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:17, 22 Gru 2014    Temat postu:

Ładny fragment, przeplata wspomnienia i teraźniejszość. Może ojciec obwiniał podświadomie córkę o śmierć matki? Chyba się tego nie dowiemy bo on kaput Confused Niby lepiej niż gdyby miał żyć i pałać nienawiścią, ale Willowi nie do śmiechu raczej. Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:45, 22 Gru 2014    Temat postu:

Widać, że Emilly dobrze czuje się w Ponderosie i zaczyna rozkwitać. Ojciec dziewczyny był niestety okrutnym, zgorzkniałym człowiekiem. Być może winił córkę za śmierć żony. Z kolei jego śmierć rzuca się cieniem na Willa. Ktoś wykorzystał konflikt i zabił Harrisa. Ciekawe skąd na miejscu zbrodni znalazł się rewolwer Willa. Mam nadzieję, że już wkrótce to się wyjaśni. Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:20, 23 Gru 2014    Temat postu:

Szkoda, że Harris zginął. Nie będzie miał już szansy naprawić relacji z córką. Jego śmierć z pewnością zaszkodzi Willowi.
Ciekawe, kto zabił ojca Emily i jak mu się udało niepostrzeżenie wykraść broń Willa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:24, 24 Gru 2014    Temat postu: Wina i kara

Adam pomożesz mu prawda -Emilly spojrzała błagająco na wysokiego bruneta. Wyciągniesz Willa z aresztu ? Ty jesteś taki mądry.
-Dobrze -zgodził się ,patrząc prosto w piękne oczy dziewczyny. Powiedz mi ,czy twój ojciec miał jakiś wrogów ?
Emilly myślała przez chwilę.
-W hotelu spotkał się z Alfredem Simsonem -rzekła w końcu. Strasznie się pokłócili ,bo tata nie chciał mu sprzedać ziemi i domu.
-Emilly ,mówiłaś ,że macie niewielką farmę i stary rozpadający się dom -przypomniał jej Adam. Dlaczego Simsonowi ,tak zależało na jego kupnie ?
-Bo tata znalazł w ziemi małą ,grudkę złota -rzekła Emilly. Nie wiem ,czy było prawdziwe ,ale ludzie się o tym dowiedzieli i dlatego postanowił zmienić zdanie i nie sprzedawać tej ziemi .

Adam udał się do hotelu ,by spotkać z Alfredem Simsonem. Alfred był wysokim ,szczupłym ,mężczyzną o charakterystycznej ,koziej bródce.
Przywitał Cartwrigta ,uprzejmie ,lecz chłodno. Alfred był ubrany w białą koszulę i ciemne spodnie.
Adam patrzył na niego ,swym ,przenikliwym ,zimnym spojrzeniem ,tak jakby chciał swoimi ,czarnymi ,migdałowymi oczami ,prześwietlić mu duszę na wylot.
-Co pana do mnie sprowadza -spytał Alfred ,czując mimowolne zakłopotanie tym spojrzeniem.
-Podobno robił interesy z Hariss em ,przed śmiercią -rzekł mężczyzna ciągle patrząc na niego tym ,zimnym ,przenikliwym wzrokiem .
-Owszem -przyznał Simson. Ale czemu to pana interesuje ?
-Bo może komuś szczególnie zależało na jego śmierci -odparł Adam.
-Czy sugeruje pan ,że ja miałam coś z tym wspólnego ?
-To pan to powiedział -rzekł Cartwright z typowym dla siebie ,chłodnym spokojem.
Udał ,że kieruje ,swoje kroki do wyjścia ,gdy Simson ,stanął za nim i uderzył dużym ,niebieskim wazonem w tył głowy.

Adam odzyskał świadomość. Był związany sznurem a Simson ,wyszedł zamykając go w pokoju. Perspektywy nie przedstawiały się wesoło i zaczął już kląć w duchu ,gdy usłyszał ,że ktoś otwiera drzwi kluczem.
Była to hotelowa ,pokojówka ,Lucy Schneider ,która ,przyszła posprzątać pokój. Była śliczną ,filigranową brunetką o brązowych oczach ,cerze białej jak płatki świeżego śniegu i ustach czerwonych jak krew.
Odwiązała mężczyznę.
-Czemu był pan związany -spytała po chwili.
-Bo zdaje się ,że trafiłem na prawdziwego zabójcę -odpowiedział. To on zabił ojca Emilly ,dlatego się przestraszył i mnie tutaj zamknął. Musze jechać zaraz do szeryfa.
Był już w drzwiach ,gdy jeszcze się odwrócił i spojrzał z uśmiechem ,na śliczną dziewczynę.
-Dziękuje -rzekł ,po czym zniknął ,zostawiając zdumioną dziewczynę.

Alfred Simson ,jechał zakurzoną ,czerwoną drogą ,gdy nagle ,zobaczył ,że w jego kierunku ,jedzie szeryf i Adam Cartwright.
-Nie jesteś taki sprytny jak by ci się wydawało Alfred -rzekł Adam ,uśmiechając się nieco złośliwie. Dałeś klucz pokojówce ,która ,przyszła ,posprzątać pokój ,cóż za brak myślenia.
-Nie macie ,żadnych dowodów ,że ja zabiłem Harissa -oświadczył bezczelnie Simson. Żadnych. Broń ,którą znaleźli ,przy martwym Harissie ,należała do Cartwrighta. Pozłacany pistolet z inicjacjami Willa C.
-Skąd wiesz ,że jego pistolet ma inicjały -spytał szeryf.
Simson zbaraniał ,nie wiedząc co odpowiedzieć.
-Chce wiedzieć ,tylko jedno -Roy spojrzał na Simsona. Jakim sposobem ukradłeś mu broń ?
-Nie ukradłem -wyznał Simson . Will jest bardzo roztargniony,lub zakochany i zostawił broń w saloonie.

Emilly dowiedziała się ,że ta grudka złota ,którą znalazł ojciec jest prawdziwa i jak poinformował ją prawnik ,stała się tym samym bajecznie bogata.
Will wyszedł z aresztu ,a Simson trafił na szubienicę.
Ciągle nie mogła w to wszystko uwierzyć i o tym właśnie rozmawiała z Willem tego dnia ,gdy spacerowali wśród drzew Ponderosy.
Wyglądała zjawiskowo ,w tej nowej ,białej sukience.
On też się dobrze prezentował w granatowej koszuli i ciemnych spodniach.
-Naprawdę musiał zabijać mojego ojca -zastanawiała się dziewczyna.
-Żałujesz go -spytał Will. Tam ,gdzie jest wina ,musi być i kara a ludzie zawsze gonili za złotem. Ale moim zdaniem jest coś ważniejszego niż złoto.
-Co jest ważniejsze niż złoto dla ciebie -spytała zaciekawiona dziewczyna.
Położył jej ręce na uszach i słodko pocałował w usta. Zaskoczona tym Emilly ,bez namysłu oddała pocałunek.
Gdy ją puścił ,stała ,zdumiona ,nie wiedząc co powiedzieć ,ani jak się zachować.
Żaden mężczyzna ,jej do tej pory nie całował ,ani nie dotykał ,nie wiedziała ,co z tym faktem zrobić.
-Dlaczego to zrobiłeś -spytała w końcu ,bojąc się podnieść ,głowę i spojrzeć mu prosto w oczy.
-Kocham cię bardziej niż jestem w stanie to wyrazić -odparł ciepłym ,łagodnym ,melodyjnym głosem. Jesteś moją księżniczką.
-To niemożliwe -odparła Emilly. Byś kochał mnie. Jetem głupia ,brzydka i nic nie warta . W Wirginia City jest tyle ,cudownych ,pięknych dziewczyn ,z których połowa wodzi za tobą maślanym wzrokiem.
-Ale mnie zależy tylko na tobie ,tylko ciebie ,naprawdę potrzebuje -odparł stanowczo. Chce się z tobą ożenić.
- Nie musisz dotrzymywać ,tej głupiej ,dziecięcej obietnicy-odpowiedziała Emilly.
-Nie wierzysz mi tak -ton jego głosu zabrzmiał nieco ostrzej. Myślisz ,że chce się z tobą ożenić dla twoich pieniędzy. No tak ,teraz możesz mieć każdego ,po ci taki włóczęga i marzyciel.
Emilly spojrzała teraz na niego i nie wiadomo ,czemu roześmiała się. On roześmiał się również ,po czym objął ją delikatnie i zatonęli w długim pocałunku.
Niechętnie ,oderwała się od jego ramion ,gdy poczuła na sobie krople deszczu.
-Musimy chyba wracać ,deszcz pada -rzekła w końcu.
-Naprawdę ,nie zauważyłem -odparł z uśmiechem. Tak ,gdzie stoję świeci słońce. Kochasz mnie najmilsza ,prawda ?
-Zawszę cię kochałam -oświadczyła Emilly. I zawsze będę.
Patrzył na nią z czułością ,czując , ogromne szczęście. Już nie musiał szukać swojej gwiazdy ,ani mitycznego ,bajkowego El Dorado.
Odnaleźli siebie i to był najpiękniejszy prezent jaki mogli dostać od losu ,warty więcej niż wszystkie pieniądze świata.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Śro 16:51, 24 Gru 2014, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:28, 24 Gru 2014    Temat postu:

Czyżby Adamowi spodobała sie sliczna pokojowka.
Ladne wyznanie uczuc Willa i Emily


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:46, 24 Gru 2014    Temat postu:

Dobrze, że Simson poniósł zasłużona karę, bo po tym, jak Adam powiedział, że wypuściła go pokojówka, zaczęłam się obawiać o los tej ślicznej dziewczyny. Ciekawe, czy spodobała się na tyle Adamowi, że ją zapamięta i zechce się odwdzięczyć. Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin