Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

The Auld Sod - i coś jeszcze.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza -odcinki -fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Josefina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 06 Lip 2012
Posty: 1081
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:48, 27 Wrz 2012    Temat postu:

rika napisał:
Ale chyba odstawię tych Indian i wezmę się za Joe.


Chyba Ci się ta niewola spodobała, skoro nie chcesz napisać, jak Adaś was ratował. Wink Czyżby znudziło Cię pisanie o Adamie???????????? Joe jest ciekawszy???????


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:14, 20 Paź 2012    Temat postu:

Chyba już czas najwyższy skończyć, bo zawisło w próżni.



Część VII


- Dzień dobry, chłopaki! - W poniedziałek rano Ben pojawił się w jadalni rozpromieniony i uśmiechnięty. Zapowiadał się piękny dzień. Cichy i spokojny. Gość wczoraj wyjechał, synowie, co prawda, trochę zmarkotnieli ale przejdzie im, jak się tylko wezmą do roboty. - To kto dziś jedzie do miasta?
- Ja nie - mruknął Adam. - Muszę przypilnować ujeżdżania koni.
- Ja też nie - dodał Hoss bez entuzjazmu. - Pomogę Adamowi. Trzeba tym koniom podkowy sprawić...

Wszyscy popatrzyli na Joe. On zawsze był pierwszy, jak trzeba było jechać do miasta. Tymczasem usłyszeli:
-Ja nie mogę, Pa. - Wysiłek umysłowy na krótko odmalował się na twarzy Joe ale szybko go olśniło. - Sam mówiłeś, że nigdzie mnie nie puścisz, dopóki nie naprawię tych schodów z tyłu domu. Nie naprawiłem... - Uśmiechnął się rozbrajająco. - Zabiorę się za to zaraz po śniadaniu.

Ben nie wierzył własnym uszom. Zawsze się rwali do wypraw do miasta. Tymczasem wszyscy wolą pracę na ranczu a Joe sam się rwie do pracy, do której wykonania próbował go skłonić od tygodnia! Czyżby to Lucy miała na nich taki wpływ? W takim razie, może szkoda, że już wyjechała?

- Dobrze, sam się chętnie przejadę.
- Nie!!! - wyrwało się równocześnie Hossowi i Małemu Joe. - To znaczy... nie ma po co, Pa... Możesz sobie odpocząć, zająć się czymś przyjemnym, na pewno jest mnóstwo rzeczy, które chciałbyś zrobić.
Ben rozumiał coraz mniej.
- Bardzo mnie cieszy, że tak uważacie. - Zaczął delikatnie, ze swoim ciepłym uśmiechem. - Zajmę się czymś przyjemnym, jak tylko wrócę z miasta. Odbiorę pocztę, zrobię z Hop Singiem zakupy, spotkam się z Royem i na koniec kupię gazetę. - Humor dopisywał Benowi nadal.
- To lepiej ja pojadę, Pa. - Joe zerwał się i już wstawał od stołu. - Też raz, dwa będę z powrotem!
- Zapomniałeś o czymś, Joe. - Ben za to miał świetną pamięć.
- O czym?
- Schody... - Ben uśmiechnął się znacząco do swojej najmłodszej pociechy. - Nie naprawiłeś...- i wskazał mu palcem jego miejsce przy stole.

Joe nie po raz pierwszy pożałował tego, co wyrwało mu się wcześniej. Klapnął na siedzenie i popatrzył błagalnie na Adama. Adam znał już to spojrzenie, wspólne dorastanie z Joe dużo go nauczyło. Westchnął znacząco, pokiwał głową i wreszcie powiedział:
- Pa, ja też muszę pojechać do miasta. Przypomniałem sobie, że obiecałem pożyczyć śpiewniki pannie Johnes. Dzisiaj mają chyba pierwszą próbę, pewnie chciałaby je już mieć.
- Mogę je zawieźć. - zaoferował wspaniałomyślnie Ben, wiedząc jakim szerokim łukiem Adam omija zwykle pannę Johnes.
- Ale może trzeba będzie jej trochę pomóc. Prosiła mnie o to, nie mogę jej tak zostawić.

Brwi Bena podjechały jeszcze trochę do góry, choć wydawało się to już niemożliwe. Adam rwie się do pomocy pannie Johnes?! Jeśli to też jest wpływ Lucy, to to była złota dziewczyna. Może za szybko pozbył się jej z Ponderosy? Żadna dziewczyna nie miała jeszcze takiego wpływu na jego synów.

- Dobrze. Hoss zajmie się końmi. Joe naprawi schody a my jedziemy do miasta.
- Pa, nie ma potrzeby, żebyśmy we dwóch jechali. Załatwię wszystko i raz, dwa będę z powrotem. Tak będzie szybciej. I myślę, że powinieneś zostać i przypilnować tych schodów, jeśli mamy się na nich nie pozabijać.
- Tak, Pa. JA pojadę z Adamem. - Hoss nagle nabrał ochoty na wizytę w mieście. Znowu taka nagła zmiana? - A jak wrócimy, to zajmiemy się końmi we dwóch. Wszystko będzie zrobione, jak trza!

Ben nie zdążył zareagować, bo trochę go to nagłe zachowanie Hossa otumaniło. Już miał zapytać, dlaczego we dwóch z Hossem będzie szybciej niż we dwóch z nim, ale Adam i Hoss zniknęli właśnie za drzwiami. Adam ciągnięty przez Hossa, ledwo wyrobił się na zakręcie, w biegu łapiąc kapelusz. Nawet nie dokończyli śniadania. Hoss pojechał do miasta BEZ ŚNIADANIA???

- Co tu się dzieje, Joe? - Ben popatrzył na jedynego, pozostałego przy stole, syna. Joe skulił się trochę pod tym spojrzeniem, ale uśmiechnął się rozbrajająco i odpowiedział:
- Nic, Pa. Lucy mówiła, że za dużo zostawiamy na twojej głowie i że powinniśmy się bardziej starać...
„No, tak... Lucy...” - pomyślał Ben. - ”Złota dziewczyna...”

-----------

- Dobra, Hoss, o co chodzi? - Adam zatrzymał wóz zaraz za zakrętem i popatrzył zrezygnowany na brata. - Co tym razem?
Hoss znał Adama na tyle, żeby wiedzieć, że bez wyjaśnień się nie obejdzie. Żadne półsłówka nie wchodziły w grę.
Po kwadransie jąkania i stękania, lekko spocony Hoss przełknął ślinę i czekał na reakcję starszego brata. Zaczął wiercić butem dziurę w desce pod stopami gdy wstrząsnął nim ryk niczym z lwiej piersi:
- Pogięło was?!!! Nie przyszło wam do głowy, że PA TEŻ CZYTA GAZETY?!!!

----------



- Dzień dobry, chłopaki! - Ben pojawił się w jadalni rozpromieniony i uśmiechnięty. Tak było od początku tygodnia.

Synowie dawno nie widzieli go w tak wyśmienitym humorze przez tyle dni. Niestety tego samego nie można było powiedzieć o ich humorach. Popatrzyli na siebie i z wymuszonymi uśmiechami odpowiedzieli:
- Dzień dobry, Pa. - całe szczęście, że był już piątek...
- Macie chyba jeszcze trochę roboty. Pomogę wam i dziś ja pojadę do miasta.
- Do miasta, Pa? Po co? Zrobiliśmy zakupy, załatwiliśmy bank, odebraliśmy pocztę...
- Tak, rzeczywiście zrobiliście ostatnio zakupy... jedzenia mamy na miesiąc. Zupełnie nie wiem, po co.
- Żeby nie trzeba było tak ciągle jeździć. Możesz wreszcie sobie odpocząć. Nigdzie nie musisz jechać.
- Odpocząć, mówisz? No, nie wiem... na ranczu jest tyle roboty...
- Jakieś zajęcie możesz sobie na ranczu znaleźć... mógłbyś nam pomóc przy tych koniach... - spróbował delikatnie Mały Joe ale zaraz pożałował tych słów gdy usłyszał:
- O, to ja już wolę jechać do miasta!
- Nie!!! - wyrwało się z trzech gardeł jednocześnie. - To znaczy... nie trzeba... dziś jest piątek, koniec tygodnia, zasługujesz na odpoczynek. To był bardzo ciężki tydzień. Zrób to dla nas i posiedź spokojnie w domu. My się wszystkim zajmiemy.
- Wszystkim? Nie wiem, czy sami sobie poradzicie... trzeba skończyć ujeżdżanie tych koni, posprzątać stajnie i wyczyścić nasze konie, im też się coś na koniec tygodnia należy...
- Pa, wszystkim się zajmiemy, tylko obiecaj, że się stąd NIE RUSZYSZ. Chcemy mieć pewność, że wreszcie porządnie odpoczniesz.


Chłopcy poszli zająć się robotą, jak obiecywali. Ben nie miał wątpliwości, że wszystko będzie zrobione jak należy. Tak samo jak przez parę ostatnich dni. Aż się uśmiechnął na to wspomnienie.
Usiadł przed kominkiem, obok postawił dzbanek świeżo zaparzonej kawy a przed sobą położył … ostatni numer gazety „Territorial Enterprise”. Musi Royowi podziękować jeszcze raz za tę drobną przysługę. Na przyjaciół zawsze można liczyć.

Zaczął, jak zwykle, od drugiej strony, gdzie od paru dni publikowane były „Przygody dzielnego pirata La Carta”. Jeśli wierzyć Royowi, dzięki tym artykułom sprzedaż gazety znacznie wzrosła w ostatnich dniach i Bill Raleigh był wniebowzięty. Jeśli nadal wierzyć Royowi, pół miasta też było wniebowzięte, dopatrując się znacznych podobieństw między opisywaną postacią a pewną bardzo znaną postacią....

Po chwili Ben też parsknął śmiechem gdy przeczytał:
„Ale Mardock nie był kiep
i zdzielił La Carta przez łeb.”

O ile wcześniej Ben miał wątpliwości, czy jego średni syn też maczał w tym palce, to teraz pozbył się ich definitywnie. Tu wyraźnie rozpoznał finezję słowną Hossa. Tym bardziej, że dalej było tak:
„Cholera! - wrzasnął La Cart stary
i wziął się z Mardockiem za bary.”

Ben postanowił, że „starego” Hoss będzie musiał jeszcze odpracować, tak jak Joe wczoraj tę „syrenę okrętową”... Zaraz, jak to szło? Ben sięgnął do wczorajszego numeru w poszukiwaniu znajomego tekstu. A, jest!

„Głos La Carta niczym dzwon
pomknął nad czarną morza toń.
Wszystkie rekiny w odległości wielu mil
zmykały ile w płetwach miały sił.”

Ten fragment z pewnością należał do Małego Joe. I wart był tej wyszorowanej wczoraj przez Joe podłogi w jego pokoju. Następnego obowiązku, którego wykonania Ben nie mógł się doprosić od tygodni.

Ben z filiżanką kawy w ręce, chichotał w najlepsze nad dalszą częścią:
„Gdy La Cart w gniewie brał się pod boki,
załoga za pas brała nogi.
Ostawał się tylko kucharz skośnooki
bo akurat gotował pierogi.”

Tu Ben nie był pewny autorstwa, pomysł mógł należeć do Hossa ale wykonanie chyba jednak do Małego Joe. Musieli mieć niezłą zabawę przy tym pisaniu. Ben w wyobraźni prawie widział , jaką jego synowie mają uciechę nad tymi tekstami. Uciechę z własnego ojca! Oj, będzie musiał potem sprawdzić, czy Buck został należycie wyszczotkowany. Będzie się błyszczał nawet pod ogonem!



- Wiedziałeś!!! - nagle zadudniło nad Benem, z mocą nie gorszą od syreny okrętowej. - Wiedziałeś cały czas!!!
Parę kroków dalej stał Adam, w drzwiach właśnie pojawił się Joe a nad jego ramieniem przechylał się Hoss. Joe z otwartymi ustami przyglądał się gazetom leżącym przed Pa.
- S... skąd to masz, Pa? - zdołał wreszcie wyjąkać.
- Wy nie chcieliście mi przywieźć gazety więc Roy był tak dobry...
- To nie jest w porządku, Pa. - wycedził wreszcie Joe. - Bawiłeś się naszym kosztem... cały tydzień... i kazałeś nam robić te wszystkie rzeczy...
- Ależ skąd! Nic wam nie kazałem robić. - Ben śmiał się dalej i zaczął wyliczankę. - SAMI przypomnieliście sobie o wszystkich waszych obowiązkach. SAMI sadzaliście mnie przed kominkiem. SAMI... a nie... kawę JA zrobiłem.
- SAMI?! Pa!!! - Małego Joe aż zatchnęło z oburzenia. - Ujeździłem dwadzieścia koni w trzy dni! - odruchowo potarł bolącą część ciała. - To nie należało do moich obowiązków!
- Owszem, nie należało. Tym bardziej bardzo się cieszę, że sam się za to wziąłeś i nie musiałem pilnować, żebyś pomógł Adamowi. Poza tym, pomyślałem, że powinieneś mi zapłacić podwójną stawkę. Dwadzieścia koni po dwanaście dolarów daje dwieście czterdzieści, plus sześćdziesiąt za piękne podkowy – tu Ben uśmiechnął się do Hossa. - Razem zarobiliście trzysta dolarów. Dla mnie, oczywiście.
- Trzysta dolarów dla ciebie?! Za co, Pa?!
-Za to, że nie będę pytał, jak sobie radziłeś przez pewien dzień w Ponderosie, gdy wszystko było na twojej głowie...

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:25, 20 Paź 2012    Temat postu: The Auld Sod - i coś jeszcze.

Ben okazał się sprytny ,może za dobrze zna swoich synków.
Czemu Lucy tak szybko wyjechała ?
A może masz jakieś nowe plany dotyczące fanfików ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:49, 20 Paź 2012    Temat postu:

Fajne i te teksty Joe, dowcipne rymowanki... Smile tylko co z Lucy? Czyżby nie mogła się zdecydować, który z braci najbardziej jej się podoba? Przydałby się malutki happy end ... bo faceci znów zostali sami... i znów muszą czekać na kolejnego gościa płci żeńskiej... Dobre... Rika, pociągnij jeszcze ten wątek... chociaż troszeczkę...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:59, 20 Paź 2012    Temat postu: Re: The Auld Sod - i coś jeszcze.

zorina13 napisał:
A może masz jakieś nowe plany dotyczące fanfików ?

Pora na jakiś nowy odcinek, ale jeszcze nie wiem, jaki Laughing .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:04, 20 Paź 2012    Temat postu:

Ewelina napisał:
Fajne i te teksty Joe, dowcipne rymowanki...

Próbowałam wymyślić, co Joe mógłby napisać do gazety. Jakoś żadne artykuły nie chciały mi spod jego pióra wyjść Laughing .

Ewelina napisał:
Przydałby się malutki happy end ... bo faceci znów zostali sami...

Jak to w Bonanzie... powinni być przyzwyczajeni, że zostają z tatusiem...

Ewelina napisał:
pociągnij jeszcze ten wątek... chociaż troszeczkę...

Chyba już nie w tym fanfiku. Króliczki poszły kicać gdzie indziej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:07, 20 Paź 2012    Temat postu: The Auld Sod - i coś jeszcze.

A może napiszesz fanfik do The Savage ?
Bo jestem ciekawa czy Adam szukał póżniej Ruth.
U mnie za to większośc kobiet została ,niedługo się pojawi pierwszy prawnuk -jestem bardzo płodnym pisarzem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 19:08, 20 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:07, 20 Paź 2012    Temat postu:

Szkoda Sad ale mam nadzieję, że pokicają w stronę atrakcyjnej marchwki ... i coś dobrego wykicają...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:10, 20 Paź 2012    Temat postu: Re: The Auld Sod - i coś jeszcze.

zorina13 napisał:
A może napiszesz fanfik do The Savage ?
Bo jestem ciekawa czy Adam szukał póżniej Ruth.

To już właściwie wykorzystałam w moim "Cukiereczku". U mnie Adam znalazł Ruth, są razem i maja Cukiereczka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:12, 20 Paź 2012    Temat postu:

Ewelina napisał:
Szkoda Sad ale mam nadzieję, że pokicają w stronę atrakcyjnej marchwki ... i coś dobrego wykicają...

Ja nigdy nie wiem, gdzie te uszate pokicają Laughing . A czasem pokicają a potem nie chcą się ruszyć dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:14, 20 Paź 2012    Temat postu: The Auld Sod - i coś jeszcze.

A w jaki sposób ją znalazł ?
Tego bym się chciała dowiedzieć.
Ale nie bedę ci nic narzucać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:18, 20 Paź 2012    Temat postu:

Ja też bym chciała wiedzieć... a wiem tylko, że mają udaną córeczkę, czyli logicznie rozumując, jakoś się znaleźli... ale jak???

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:28, 20 Paź 2012    Temat postu:

Czyli uszate trzeba pogonić w tamtym kierunku...może się dadzą...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:35, 20 Paź 2012    Temat postu:

Albo pogonic, albo przywabić...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Basia
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 26 Wrz 2012
Posty: 727
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pomorze
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:47, 20 Paź 2012    Temat postu:

Na Roy'a zawsze można liczyć.... Nie ma to jak przyjaciel SmileSmile

Rika napisał:
„Głos La Carta niczym dzwon
pomknął nad czarną morza toń.
Wszystkie rekiny w odległości wielu mil
zmykały ile w płetwach miały sił.”

Mój ulubiony fragment SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza -odcinki -fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin