Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Buty - dodatkowe zadanie na luty
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:36, 05 Lut 2015    Temat postu:

Mada napisał:
Myślisz, że tak byłby zażenowany swoją nagością, że padłby na zawał? Shocked

Na zawał nie padłby pewnie, ale na pewno nagły stres zadziałałby ....skurczająco na to i owo. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:24, 05 Lut 2015    Temat postu:

Senszen napisał:
Adam Cartwright krążył niespokojnie po ciasnej celi. Energicznym krokiem przemierzał niewielką odległość między oknem a kratami, energicznym ruchem przeczesywał włosy i w końcu, energicznie, uderzył w stalowe pręty.

Widok Adama za kratami robi piorunujące wrażenie. Od razu chciałoby się zrobić podkop w celu uwolnienia nieboraka.
Senszen napisał:
Pod ścianą stał mały, trójnożny stołeczek ze śladami zielonej farby. Na stołeczku postawiono lekko obtłuczony i pogięty blaszany dzban. Na jego wypukłościach ślizgały się pojedyncze promienie. Tuż obok dzbana leżał pęk kluczy – Adam patrząc na nie czuł narastającą frustrację. Odległość nie była większa niż pięć stóp. Uderzył w kraty raz jeszcze, ze złością.

Pięknie opisane z dbałością o szczegóły. Sfrustrowany Adam wzbudza współczucie.
Senszen napisał:
- Może być gorzej. – radośnie poinformował go nieznajomy. – Może zaczną ci zabierać kolejne części garderoby?
- A niby dlaczego? – Adam oparł się o kraty.
- Nie wiem. – usłyszał szczerą odpowiedź. – Nie wiem nawet za co tutaj jesteś… Chyba nie chodzi o kradzież butów?

Celna odpowiedź współwięźnia
Senszen napisał:
- Jesteś włóczęgą? – dopytał się Adam. Nieznajomy skrzywił się nieznaczenie.
- Kiepskie słowo, nie uważasz? Mężczyzno bez butów?

Adam - mężczyzna bez butów - brzmi całkiem, całkiem. Nie wiem dlaczego, ale ten nieznajomy skojarzył mi się z Candy'm. Może to pod wpływem ostatnio oglądanego odcinka Bonanzy z udziałem CC.
Senszen napisał:
- Dam ci pieniądze. – Adam z ciężkim sercem położył rękę na kieszeni. Nieznajomy uśmiechnął się szeroko i oparł o ścianę.
- Dam ci pieniądze. Kupisz konia, pojedziesz do Reno… i dalej do Virginia City.
- Jak na razie brzmi dosyć jasno.

Tak. Nieznajomy weźmie pieniądze, kupi konia i ... zniknie. Adam sporo ryzykuje
Senszen napisał:
- Pokażesz im pierścionek. – Adam wyłuskał z kieszonki mały pierścionek i podał go mężczyźnie.
- Ładny drobiazg. – nieznajomy obejrzał dokładnie drobiazg. Złote listki okalały zielony, mleczny jadeit. – Kolczyki zakładasz na specjalne okazję?
- Należał do mojej matki. Moja rodzina na pewno go pozna. – grobowym głosem uzupełnił Adam. – Możesz go potraktować jako… zapłatę. Jeżeli koń to za mało. – wykrztusił z siebie.

Adam jest bardzo zdesperowany, skoro jako zapłatę dał nieznajomemu pierścionek swojej zmarłej matki
Senszen czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy i na wyjaśnienie powodu uwięzienia Adama. I przede wszystkim tego, co się stało z butami mężczyzny bez butów


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:39, 05 Lut 2015    Temat postu:

ADA napisał:
I przede wszystkim tego, co się stało z butami mężczyzny bez butów

Laughing Laughing Laughing Laughing Dobre... Laughing Laughing Laughing

ADA na początku też przemknęło mi, że może współwięźniem okaże się łaskawie Candy.... może nim Adam da mu forsę formalnościom uczynią zadość i się przedstawi??? A może dopiero na finishu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Czw 12:40, 05 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:36, 05 Lut 2015    Temat postu:

Jestem wstrząśnięta - Adam w więzieniu, odarty z godności i ... butów. Jakoś nie mogę go sobie wyobrazić miotającego się majestatycznie w więziennej celi w skarpetkach ... a kiedy zaczynam wyobrażać, to ...
Jedyną pociechą jest to, że kiedy tak biegał, to i nie tupał głośno. Interesujący ten współwięzień. Mnie też przypomina Candy'ego - sposobem bycia, podejściem do niektórych spraw, tokiem rozumowania ... Oni są podobni do siebie!
Na szczęście Adam ma przy sobie pieniądze, zachował jasność myślenia, ale ... czy to mu pomoże za kratkami? Czy nieznajomy nie weźmie konia, pierścionka i pieniędzy i ... nie zniknie? Bardzo jestem ciekawa, jak się rozwinie akcja w tym opowiadaniu. No i opisy ... szczegółowe, plastyczne ... niekiedy rozczulające ... zwłaszcza Adasia tuptającego w skarpetkach niczym emeryt w wysprzątanym przez żonę mieszkanku ... po dywanie ...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 13:38, 05 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:44, 05 Lut 2015    Temat postu:

Ewelina nie wiem kto bardziej odarł Adasia z dostojeństwa Laughing Senszen puszczając... upss... tzn. zamykając go w skarpetkach czy Ty pisząc komentarz. Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:56, 05 Lut 2015    Temat postu:

Ależ to nie ja mu zabrałam buty! Ja mu współczuję ... bardzo Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:01, 05 Lut 2015    Temat postu:

Oczywiście... Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:30, 05 Lut 2015    Temat postu:

Aga napisał:
Mada napisał:
Myślisz, że tak byłby zażenowany swoją nagością, że padłby na zawał? Shocked

Na zawał nie padłby pewnie, ale na pewno nagły stres zadziałałby ....skurczająco na to i owo. Wink

Chodzi Ci o naczynia krwionośne, oczywiście? Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:41, 05 Lut 2015    Temat postu:

Oczywiście Mada, nie śmiałam pomyśleć o niczym innym. Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:08, 05 Lut 2015    Temat postu:

Tak myślałam, ale chciałam się upewnić. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 21:35, 05 Lut 2015    Temat postu:

Mada, ciekawy pomysł i przyjemny zalążek opowiadania Very Happy Adam wielu rzeczy mógł się spodziewać, ale nie deszczu zgrabnych butów i przyjemnej, podnoszącej ciśnienie i przyprawiającej o skurcz naczyń rozmowy. Nieznajoma cierpka, wygadana i mało zmieszana, Adam sarkastyczny, lekko tylko oszołomiony po tym jak dostała butem po głowie. Być może i zalążek rozwinie się w dłuższe opowiadanie... Choć nie wiem, czy będzie ci łatwo rozstać się z obecnymi bohaterami.

Bardzo miło się czytało, scenka niezwykle plastyczna i jak zawsze - świetnie napisana Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:40, 05 Lut 2015    Temat postu:

Senszen, podobało mi się kontrastowe opisanie bohaterów. Adam miotający się po celi, przepełniony złością i bezsilnością oraz nieznajomy opanowany, spokojny, rozbawiony całą sytuacją. Adam usprawiedliwia swój gniew tym, że nie ma butów. Chyba bardziej jest zirytowany ich brakiem niż swą bytnością w celi. Mam koncepcję, że buty są dowodem w sprawie. Rolling Eyes Ale o jaką sprawę chodzi, tu już w mojej koncepcji pojawia się dziura. Wciąż mnie też nurtuje jeden problem. Jakiego koloru były skarpetki Adama? Smile
Senszen, zaintrygowałaś mnie tym opowiadaniem. Bardzo mi się podoba. Dlaczego Adam został aresztowany? Dlaczego nie ma butów? Kim jest nieznajomy? Czy nie zawiedzie zaufania? Mam nadzieję, że dowiemy się tego już wkrótce. Smile

senszen napisał:
Być może i zalążek rozwinie się w dłuższe opowiadanie... Choć nie wiem, czy będzie ci łatwo rozstać się z obecnymi bohaterami.

Masz niestety rację. Confused Straszliwie się rozrosło to moje opowiadanie i wciąż nie mogę go skończyć. Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 1:12, 06 Lut 2015    Temat postu:

Mada Masz rację, buty są dowodem w sprawie Very Happy Skarpetki podejrzewam, że były czarne...
Nieznajomy miał być z założenia nie przedstawiony z imienia i z nazwiska... Ale kombinujecie dobrze Smile To chyba zresztą było do przewidzenia Laughing
W każdym razie... Trochę mi się to rozrosło. Zostawiam w momencie, gdy Adam wychodzi z aresztu... A co się działo potem... Sama jestem ciekawa Very Happy
Miłej lektury Smile

***


Mężczyzna popchnął wahadłowe drzwiczki i wszedł do kiepsko oświetlonej sali saloonu. Przy koślawych stoliczkach nieliczni, najczęściej stali bywalcy, anemicznie grali w pokera, przysypiali bądź dopijali resztki whisky. Barman leniwie wycierał przybrudzone szklanki, wpatrzony nieobecnym wzrokiem w obtłuczony kandelabr. Lada baru wyślizgana była dziesiątkami dłoni i poszczerbiona niezliczonymi rozbitymi w bijatykach kuflami i butelkami.
Mężczyzna rozejrzał się uważnie, uśmiechnął i poprawił kapelusz. Barman zauważył ruch kątem oka i obrócił się ku drzwiom.

- O nie, wynoś się. – zareagował ostro. – To porządny lokal, nie potrzeba nam kolejnej burdy!
- Spokojnie, jestem łagodny, widzisz? – mężczyzna podniósł wysoko ręce. – Szukam znajomej, nic więcej.

Barman wyszarpnął zza lady strzelbę i wycelował.

- I ja mam w to uwierzyć? Może jeszcze darmowe piwo?
- Czemu nie? – przyznał nieznajomy. – Gorąco dzisiaj, chętnie się napiję…

Barman odbezpieczył broń, mężczyzna lekko drgnął, jakby gotował się do sięgnięcia po kolta.

- Milhouse, odłóż broń i idź na przerwę. – rozległ się kobiecy głos. – Ja z panem porozmawiam.
- Minnie, nie wtrącaj się. – Barman warknął.
Kobieta nieśpiesznie zeszła po schodach i podeszła do baru. Uśmiechnął się czarująco i położyła dłoń na lufie.
- Dość, idź.

Barman wziął głęboki oddech. Odłożył broń i bez słowa poszedł na zaplecze.
Kobieta odwróciła się do nieznajomego i oparła jedną ręką o ladę.

- Czegóż więc tutaj szukasz? Opuść już ręce…
- Minnie? Tak się teraz przedstawiasz? – mężczyzna zaśmiał się. – Ładnie…
- Kobieta przechyliła się i wyciągnęła butelkę whisky. Sięgnęła po dwie szklaneczki i nalała do jednej. Wychyliła ją jednym haustem i spojrzała raz jeszcze na mężczyznę. Śmiał się.
- Do czego ci była potrzeba ta wczorajsza bijatyka?
- Och, Rosie… Lubię deszcz, ale nie lubię jak mi pada na głowę…

Kobieta podniosła brwi, zdziwiona.

- Nie prościej by było zatrzymać się tutaj? Bez rozbijania kilku nosów… a co bardziej dla nas bolesne, kilku kufli?
Mężczyzna zaśmiał się i podszedł bliżej. Pocałował ją delikatnie w dłoń.
- Rosie… Jesteś piękną kobietą, spostrzegawczą, sprytną….
- Kadzisz mi…
- Spostrzegawczą… - powtórzył on i puścił do niej oko. – I wiesz jak zadbać o swoje interesy. Jakby to powiedzieć… nie stać mnie na luksusy tutejszego łóżka.
- Po starej znajomości… mogłabym spuścić połowę ceny… I zaoferować kawałek suchej podłogi. - Minnie uśmiechnęła się czarująco.
- Rosie… moja droga Rosie… Mnie zawsze brakuję akurat tej drugiej połowy… A ty prędzej byś mnie butów pozbawiła niż pozwoliła sobie na straty. A skoro jesteśmy przy temacie butów…
- A jesteśmy? – zdziwiła się Minnie.
- Czy wczoraj rano był tutaj przejezdny?
- Coś bliżej może? – cierpko zapytała kobieta i nerwowym ruchem odgarnęła rude loki.
- Wysoki, ciemne włosy. Ubrany na czarno… siedzi teraz w areszcie.
- Ach, ten… - rozmarzyła się kobieta. – Te hebanowe włosy, silne ramiona, przenikliwe spojrzenie migdałowych, zielonkawych oczu… I idealnie skrojone… - zaczerwieniła się gwałtownie. – spodnie…
- Możliwe, nie przyglądałem się. Aż tak. W każdym razie… Wiesz coś o nim?
- Wpadł tutaj na piwo, zostawił mały napiwek… Nie wdawał się w dyskusję. Potem wszedł szeryf i zaaresztował go za morderstwo pastora. Ale ja w to nie wierzę.
- Bo mu dobrze z oczu patrzyło? – mężczyzna mrugnął do niej rozbawiony.
- Bo to Cartwright. Mieszkałam kiedyś w Carson City… W Nevadzie wszyscy słyszeli o Cartwrightach.
- Coś więcej?
- Uczciwi, ciężko pracujący ludzie… raczej byś się nie dogadał. Uprzejmi, bogaci… i przystojni. – w zamyśleniu zaczęła zaplatać cienki warkoczyk z pasemka loków.
- Wspaniale. Mam dla ciebie propozycję. Pojutrze ten idealny Cartwright ma proces.
- Wiem…
- Pójdziesz do sądu i powiesz tam to, co teraz ci przekaże.
- A co z tego będę miała? – nieufnie zapytała kobieta. – Kłopoty?
- Jak na razie poprzestaniemy na głowie Indianina. – mężczyzna wyciągnął z kieszeni złotą dolarówkę.

Kobieta chwyciła je szybko i obejrzała pod światło.

- Prawdziwe…?
- To jak?
- Zgoda. Co mam tam powiedzieć? Że Adam siedział tutaj i później poszedł ze mną na górę?
- Czemu od razu kłamać… Wiesz, że na plebanię prowadzą dwie bramki? Pastora znaleziono w głębi ogrodu, bliżej trzeciego wejścia, wyciętego w żywopłocie.
- To tam… Jak tam wszedłeś?
- Dosyć prosto, szedłem dzisiaj drogą, przypadkiem obok plebanii, zobaczyłem dziurę i ślady stóp… Nieważne. – mężczyzna uśmiechnął się wesoło. – W każdym razie, jest tam bardzo wąska dróżka, ktoś zostawił odciśnięte ślady stóp. Sądzę, że to mógł być morderca. Stał, opierając się o żywopłot. Zostawił połamane gałęzie. Z tego punktu znakomicie było widać miejsce, gdzie zginął pastor.
Kobieta patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami.
- Czemu?
- Dlatego. – mężczyzna podwinął wyżej rękaw koszuli. Na przedramieniu widniały czerwone ślady zadrapań i rozdrapane bąble.
- Co? – Minnie zająknęła się i złapała go za rękę.
- W żywopłocie rośnie sumak jadowity. – wyjaśnił. Ktoś, kto by stał w tym miejscu na pewno by się poparzył… piecze i swędzi jak… W każdym razie, nie zauważyłem, by Cartwright drapał się wszędzie gdzie popadnie. Jasne? Pójdziesz do sądu? Ja pojadę po jego rodzinę.

Kobieta kiwnęła głową.


***


Adam siedział, nonszalancko rozparty na krześle. Jego buty, za którymi bardzo już się stęsknił, stały na postumencie.

- Wysoki sądzie. – młody chłopak nerwowo kręcił się wokół siebie, ustawiając plansze na stojakach. – Wysoki sądzie… Podstawą mojego wywodu będzie dowód A…
- Panie McConley, proszę się uspokoić. – napomniał go sędzia.
- Już, Wysoki Sądzie. – chłopak lekko zzieleniał i stanął, sztywno wyprostowany. – Moja ekspertyza opiera się na zbadaniu dowodu A. – wyciągnął sztywno rękę, strącając jednocześnie jedną z plansz. – Jak już mówiłem, dowód A… - zaczerwienił się gwałtownie.
- Czyli buty oskarżonego? – oskarżyciel usłużnie podpowiedział.
- Czyli buty oskarżonego… - przytaknął chłopak i wziął głęboki oddech. – zostały zarekwirowane w chwili aresztowania i zabezpieczone, bym mógł przeprowadzić nowatorską analizę… brudu.

Po sali przebiegł szmer rozbawionych głosów.

- Proszę kontynuować… - sędzia ruchem ręki uciszył mały tłumek.
- Szczegółowo i dokładnie rozdzieliłem brud znaleziony na butach… rozdzielałem wedle warstw ziem charakterystycznych… Uzyskałem tym samym blisko 300 pomniejszych dowodów o różnym stopniu ważności… Poczynając od dowodu A1aa…
- Może jednak skupmy się na tych wskazujących na winę oskarżonego… - oskarżyciel podsunął nerwowo.
- Tak… Więc, na butach znalazłem śladowe ilości pyłu wapiennego… dowód A23ac… W pobliżu plebanii prowadzono ostatnio krótkie prace remontowe…
- Dalej proszę…
- Dalej dowód A 239 bd…
- Bez tych numerów…
- Znalazłem też skórkę owocu ostrokrzewu, w ręku pastora znajdowała się gałązka, której nie zdążył powiesić… Buty były dość mocno ubłocone, w samym błocie znalazłem wiele ciekawych rzeczy… Między innymi krótkie, brązowe włókna, które mogły pochodzić z brunatnego, wełnianego szala, którym owinięta byłą ofiara…

Adam zmierzył chłopaka powątpiewającym spojrzeniem.

- Wysoki Sądzie. – wstał, wyprostował się spokojnie, z godnością. Z tyłu dobiegły go zachwycone westchnienia kobiece. – Proszę o prawo głosu.
- Ależ udzielam. Proszę bardzo…
- Czy można rozróżnić dwa różne włókna, pochodzące powiedzmy z wełnianego szala i z wełnianej derki? – zapytał młodego chłopaka, który poszarzał. – Czy można rozróżnić skórki z owoców pochodzących z różnych drzew?
- Teoretycznie… Ale to fantastyka… Nie mam takich narzędzi…
- Na jakiej więc podstawie sądzi pan, że włókna te pochodzą właśnie z szala ofiary a nie z rzędu mojego konia?
- Nie umiem… - chłopakowi zadrżał głos.
- Jeżeli nawet podszedłem na tyle blisko, by na butach znalazły się włókna z szala pastora… To czy na butach znalazła się też krew ofiary? Czy na moim ubraniu znalazła się jego krew? – Adam drążył dalej.

Chłopak czerwieniał to bladł, rzucając niespokojnie spojrzenia na boki.

- Nie wiem… Jak niby bym miał… Krew…
- Czy na podstawie tych obserwacji, jakie pan poczynił… na moich butach… Jest pan w stanie powiedzieć, z pełnym przekonaniem, że byłem na miejscu zbrodni? – dopytał Adam.
- Panie Cartwright, proszę się nie zapominać, jest pan oskarżonym! – sędzia poirytował się. – Czy jest pan w stanie to potwierdzić, panie McConley? – zapytał.

Chłopka spojrzał błędnym wzrokiem na pięć plansz, zapisanych drobnym drukiem, zapełnionych dokładnymi ilustracjami obrazującymi jego obserwację.

- Nie. – przyznał cicho. –Nie jestem.
- Czyli mamy tylko zeznania świadków, którzy rzekomo widzieli wysokiego, czarnowłosego mężczyznę, uciekającego z miejsca zbrodni… i nic więcej. – podsumował sędzia. – Czy ktoś ma coś więcej do dodania? – zapytał zmęczonym głosem.
- Ja. – odezwał się cicho przerażony, damski głos. Głowy wszystkich zwróciły się ku Minnie Lou, dziewczyny z saloonu.

Ubrana w dosyć prostą, granatową sukienkę starała się nie wyróżniać z tłumu. Bez swojego zwykłego, grubego makijażu wyglądała zupełnie inaczej. Blada, z dziwnie pojaśniałymi oczami. Tylko ciasno spięte, grube, rude włosy wyglądały zaskakująco barwnie i osobliwie.

- Słucham więc? Imię, nazwisko, zawód…
- Chciałam tyko powiedzieć, że na plebanię można wejść od strony ogrodu. – cicho powiedziała. Przejście jest wąskie…
- Skąd pani o tym wie? – oskarżyciel poderwał się z miejsca.
- Czasem chodziłam do pastora… zanosiłam mu jajka… - Minnie zaczerwieniła się gwałtownie. – w każdym razie, w przejściu tym rośnie sumak jadowity, nie sposób się nie oparzyć… Gdyby ktoś tam przechodził miałby poparzone ręce albo nogi…
- Sumak? – sędzia zdziwił się. – A jakie to ma znaczenie?
- Właśnie – podchwycił oskarżyciel. – To jest zupełnie bez znaczenia!
- O tym to ja jeszcze decyduję. – sędzia zdenerwował się. – panie Cartwright, proszę zdjąć koszulę.

Adam podniósł brwi, nieco zaskoczony, ale posłusznie, leniwym ruchem, zaczął rozpinać guziki koszuli. Ściągnął z ramion czarną koszulę i uśmiechnął się kpiąco, wzbudzając na sali entuzjastyczne westchnienia.

- A kto ma przeprowadzić oględziny? – zapytał, rozbawiony.
- Panie McConley, będzie pan łaskaw… - sędzia machnął ręką.
- Przecież to nie ma żadnego sensu. – oskarżyciel zaczął się kręcić nerwowo. – Co to za brak obyczajów…
- Dlaczego się pan drapie po ręce, panie Kinsey? – Adam zapytał łagodnie.
Wszyscy zamilkli i spojrzeli na prawnika, nerwowo szarpiącego rękaw marynarki.
- Nic tu nie ma, widzicie? Tam nie rośnie żaden sumak! – mężczyzna podwinął rękaw i wyciągnął przed siebie rękę. – To jednak wielka bzdura, sam żywopłot jest z berberysu! Sumak to duża roślina, ale rośnie w głębi, zasłonięty przez bukszpan! Inaczej bym tyle tam nie wysiedział!
- Wysiedział? – łagodnie zapytał Adam, naciągając koszulę. – A ile czasu pan tam musiał czekać na pastora?

Oskarżyciel zrobił się purpurowy, zbladł i ciężko opadł na krzesło.

***


W trzy kwadranse później Adam oparł się o drewniana poręcz, przy której przywiązany był Sport. Spojrzał krytycznie na swoje buty. Czarną skórę znaczyły lekki zadrapania, obcasy były mocno zdarte.

- Adamie, mógłbyś choć raz się szarpnąć… i kupić coś normalnie. – usłyszał głos obok siebie. Mały Joe uśmiechał się do niego szeroko.
- Jaki jest sens w tym, byśmy ci wieźli buty przez pół stanu? – zapytał Hoss.
- Nie śpieszyliście się zanadto. – zakpił Adam, wsiadając na konia. – Gdzie ojciec?
- Nic nie wie, nie wrócił jeszcze z San Francisco. Wczoraj dostaliśmy twoją wiadomość, dramatyczną, że jesteś w więzieniu, bez butów… A jak widzimy… - Mały Joe spojrzał wymownie na Adama.
- Wyciągając ciebie z tarapatów nabrałem niezwykłej wprawy w radzeniu sobie w takich sytuacjach. – Adam uśmiechnął się lekko i naciągnął kapelusz na oczy. – Gdzie jest ten mężczyzna, który wam przekazał wiadomość?
Joe i Hoss spojrzeli po sobie.
- Nie wiemy, rozmawiał z Frankiem, Frank szybko nas powiadomił… Jakoś nie było czasu…

Adam podniósł wysoko brwi.

- Ale konia pewnie zabrał?
- Nie, zostawił w stajni. – szybko wtrącił Hoss. – stwierdził, że wygodniej mu będzie pieszo. A koń jest pożyczony z tutejszej stajni… Mieliśmy go oddać…
- To ten? – Adam wskazał na luźnego wierzchowca.
- Tak, konia zostawił razem z tym. – Hoss wręczył mu małe zawiniątko z niebieskiej chustki.

Adam rozwinął je, rozsupłując kilka ciasnych węzełków. Kiedy rozwiązał ostatni węzełek, mignęło mu złoto pierścionka i na ziemię sfrunęła mała karteczka. Podniósł ja i przegryzł wargi, by się nie roześmiać.

Nie mój kolor, nie mój rozmiar. Zatrzymaj, podobno masz zielone oczy.

***

Minnie złożyła parasolkę i wzrok jej padł na mężczyznę stojącego niedaleko.
- Co ty tutaj robisz? - zapytała podejrzliwie.
- Rosie, spokojnie, po prostu... Wolałem się upewnić, że jesteś cała i zdrowa...
- Jestem cała, zdrowa... i rozmawiając z tobą tracę pieniądze... - znacząco spojrzała.
- Jak zwykle szczera do bólu. - mężczyzna uśmiechnął się szeroko. - Mam więc nadzieje, że nasze kolejne spotkanie będzie równie urocze...
- Miło cię zobaczyć, zawsze...
- Tylko nie za często, prawda? - mężczyzna dotknął ronda kapelusza. - Gdybyś kiedyś potrzebowała pomocy...
- Gdybyś kiedyś potrzebował przenocować... Zawsze jestem skłonna odpuścić to pół ceny. - Minnie uśmiechnęła się kpiąco.
- Rosie, ty nie zginiesz. - mężczyzna zaśmiał się rozbawiony. - Kiedyś powinnaś mi udzielić lekcji.
- Jak uzbierasz na gaże dla nauczycielki... Chociaż połowę sumy. - kobieta mrugnęła do niego i weszła do środka.

Mężczyzna zaśmiał się, spojrzał na bezchmurne, wieczorne niebo i przesunął kapelusz na tył głowy. Zeskoczył lekko ze stopnia i wkrótce zniknął w półmroku.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 1:49, 06 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:13, 06 Lut 2015    Temat postu: Buty -dodatkowe zadanie na luty

A czemu ten prawnik zabił pastora ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:32, 06 Lut 2015    Temat postu:

Szkoda pastora.
Prawnik sam się w kopał. Ciekawe czemu musiał akurat on zginąć?
Czyżby coś wiedział o tymże prawniku?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 2 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin