Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Buty - dodatkowe zadanie na luty
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:28, 07 Lut 2015    Temat postu:

Mam przestać? Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:29, 07 Lut 2015    Temat postu:

Ależ skąd Shocked dobrze mi... Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:32, 07 Lut 2015    Temat postu:

Do usług

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:35, 07 Lut 2015    Temat postu:

ADA dziękuję i polecam się w całej rozciągłości

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucy
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 19 Gru 2014
Posty: 1405
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bytom, Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:09, 07 Lut 2015    Temat postu:

Ależ... tylko uściślałam ramy czasowe! Może być 1869, cieszę się, bo to znaczy, że wrócił z Australii??? Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:14, 07 Lut 2015    Temat postu:

Lucy chcesz by Adam na kowbojkach miał również florę Australii? Laughing Jednak naciągnijmy trochę bardziej ramy czasowe, pozostańmy przy jakiś trzydziestu latach Adama.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 14:14, 07 Lut 2015    Temat postu:

Aga, cudne, wariackie i ukazujące całe uwielbienie, jakie fanka może pokazać Very Happy
Cytat:
Buty…brudne-zakurzone-niedomyte-obskurne-niechlujne-zafajdane-zapyziałe-uszlajane-zabłocone-upaćkane.

-Nie!!! -Adam jęknął i usiadł gwałtownie na łóżku.

Ciekawy koszmar Wink
Cytat:
Jutro potańcówka, a on znowu ma koszmary. Od kilku miesięcy. Kowbojki na tę okazję są przy kominku. Brudne jak jasny gwint. Ale Adam czyści je zawsze na nogach w ostatniej chwili . Ubrany od stóp do głów w najlepsze prążkowane spodnie, śnieżnobiałą koszulę przewiązaną hebanową tasiemką. Wykąpany, jeszcze z lekko zwilżonymi, lśniącymi aksamitnie miękkimi włosami, spryskany przednimi perfumami.

Opisy zabójcze Very Happy
Cytat:
Bo na co dzień Adam nosi na kowbojkach wyściółkę całego Virginia City, próbki pyłu ze wszystkich kopalni w stanie Nevada i pewnie całą tablicę Mendelejewa.

Całą tablicę Mendelejewa? Być może to jest tajemnica jego blasku Laughing
Cytat:
Buty…-lśniące…. czyste… wymuskane… schludne… wypielęgnowane… zadbane… odpicowane… wypieszczone…

Adam uśmiechnął się przez sen. Jego oddech stał się spokojny i miarowy, ciało wyglądało na odprężone i zrelaksowane, a wyraz twarzy na zadowolony i spełniony.

Terapia jest powalająca Very Happy
Cytat:
Bo cóż znaczy taki mankamencik przy TAKICH walorach umysłu i urody? Wysoki o wspaniałych proporcjach ciała! (…) i poprzestańmy na tym.

I skromny, nie zapominaj o niezwykłej skromności Razz
Cytat:
A mały Joe nie pozostał dłużny i ponownie odrzekł się, że i jemu nic nie brakuje.

Co on mógł zrobić z tymi butami? Ciekawość mnie zżera… Czekam na ciąg dalszy Smile


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 2:48, 08 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:14, 07 Lut 2015    Temat postu:

Lucy, i to by się zgadzało Laughing

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Sob 14:37, 07 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:22, 07 Lut 2015    Temat postu:

Nie zapomniałam Senszen o skromności....bo Adam jej nie miał Laughing

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 14:22, 07 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 14:34, 07 Lut 2015    Temat postu:

pozazdrościć w takim razie pewności siebie (westchnięcie)
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucy
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 19 Gru 2014
Posty: 1405
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bytom, Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:01, 07 Lut 2015    Temat postu:

Aga, może mieć i florę i faunę i przyrodę nieożywioną Australii, Argentyny i Arabii - byle w Ponderosie Laughing Laughing Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:37, 07 Lut 2015    Temat postu:

Lucy, dobre Laughing Laughing Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:26, 07 Lut 2015    Temat postu:

Aga napisał:
Buty…brudne-zakurzone-niedomyte-obskurne-niechlujne-zafajdane-zapyziałe-uszlajane-zabłocone-upaćkane.

Aż zamknęłam oczy, obawiając się, że napiszesz „umazane gnojem”. Shocked

Aga napisał:
-Nie!!! -Adam jęknął i usiadł gwałtownie na łóżku.

Też bym się chyba obudziła z krzykiem. Toż to jakiś koszmar. Surprised

Aga napisał:
Z trudem przełknął ślinę i zaczerpnął powietrza. Dłonią nerwowo przejechał po aksamitnych wilgotnych włosach.

Aż się spocił biedak. Buty zaczynają mu spędzać sen z powiek.

Aga napisał:
Adam nie lubi czyścić butów. Jego mała słabość, ot słabostka nie warta wspomnienia. Bo cóż znaczy taki mankamencik przy TAKICH walorach umysłu i urody? Wysoki o wspaniałych proporcjach ciała! Przystojny, ale nie jakiś tam ładniutki młodzian o pięknych, gładkich rysach twarzy wzbudzający matczyne odczucia. Nie jakiś tam cherubinek o blond włosach i niebieskich oczach, z których można czytać niczym z otwartej książki. Adam to stuprocentowy mężczyzna, pełnokrwisty przedstawiciel swojej płci. Ciosany niczym posąg z litej skały, pociągający męski, z niezłomnym charakterem. Porusza się nieco flegmatycznie, miękko niby od niechcenia hipnotyzując wzrokiem. Wzrokiem pełnym inteligencji, rozsądku jak również intensywnej czujności, skrywanej namiętności, który wespół z uśmiechem, a raczej półuśmiechem fascynująco zniewala, pobudza, intryguje, obiecuje. Intelekt Adama to temat rzeka. Mądry, błyskotliwy, dojrzały inteligentny, wykształcony, przenikliwy

Pean ku czci Adama Cartwrighta. Very Happy Very Happy Very Happy

Aga napisał:
We śnie Mały Joe znowu nabijał się, że ze swoją niesprawną ręką nie poderwie żadnej panny, a Adam setny raz odciął się usłużnie, że jemu wystarczą inną sprawne części ciała jak również nieskazitelny wygląd by panna w jego ramionach topniała niczym wosk

Zarozumialstwo pierwszej wody. Rolling Eyes

Aga napisał:
wyrecytował Adam wklepując dostojnie, majestatycznie i nieco pompatycznie wodę kolońską w napięte policzki i szyję studiując w lustrze swoje odbicie i doszukując się najmniejszej nieprawidłowości w swoim perfekcyjnie doskonałym wyglądzie

Dobrze, że to sen, bo Adam mi tu trochę na narcyza wygląda. Confused

Aga napisał:
W związku z tym Adam nie zauważył daleko idącej złośliwości w oczach brata, który użył całego swojego sprytu, polotu i wyobraźni oraz wszelkich pokładów dokuczliwości, podstępności i zgryźliwości by w sposób najbardziej ograniczony prymitywnie wyciąć bratu numer.

Aga, napisałaś kiedyś, że uwielbiasz, gdy „Adam dostaje po nosie i bracia go rolują”. Aż się boję tej pomysłowości Joe. Rolling Eyes Podejrzewam jednak, że nie pozwolisz Adama ukrzywdzić i w rezultacie nasz ulubieniec wyjdzie obronną ręką. Czekam na ciąg dalszy. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:07, 07 Lut 2015    Temat postu:

Dwa bardzo dobre wątki - Adaś rozwiązujący zagadkę kryminalną i odzyskujący ulubione buty oraz Adaś, którego dręczą koszmary. Rówież powiązane z jego obuwiem. Morderca został rozszyfrowany, sprawa wyjaśniona a A.C. wykazał swoją bystrość, intelekt, zdolność logicznego rozumowania oraz udowodnił, że ma piękny, męski tors. Wspaniałe opisy, tajemniczy nieznajomy (to na pewno Candy ... nikt inny Very Happy ) Bardzo dobra całość i rzeczywiście prosi się o kontynuację.
Co będzie się działo z Adasiem dręczonym przez zmory senne? Te buty ... łagodnie mówiąc niedokładnie wyczyszczone ... pojawiające się w jego snach coś mogą oznaczać ... może wspomnienie figla, jaki spłatał mu kiedyś najmłodszy brat? Joe bywał czasem pomysłowy ... Opisy Adama wspaniałe Very Happy Z brakiem skromności? ... Zgadzam się ... tej cechy raczej nie posiadał


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucy
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 19 Gru 2014
Posty: 1405
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bytom, Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:29, 19 Lut 2015    Temat postu:

Dziś zaczynam trzeci miesiąc szczęśliwego życia z Forum Miłośników Bonanzy!

***
Francuskie buciki
Była ostatnia niedziela marca 1842 roku. Od kilku dni zrobiło się ciepło, na zmianę świeciło słońce i padały ulewne deszcze, rozpuszczając zalegające płaty śniegu.
Przed kominkiem domu w Ponderosie stał wysoki jak na swój wiek, szczupły chłopak, z czarną czupryną lekko wijących się włosów. Mimo smagłej cery, widać było, że ma zaczerwienione z emocji policzki a jego ciemne oczy, o kształcie migdałków, są prawie zielone. Gorąca dyskusja z ojcem właśnie kończyła się przegraną Adama. Przed chwilą padły decydujące słowa:
 - Dość tego! Natychmiast przebierz się w to nowe ubranie, które uszyła ci Mama Marie z okazji narodzin brata. I, oczywiście, włóż te francuskie buciki. Już nie chcę słyszeć ani słowa! Ten strój nie musi być wygodny, on ma być elegancki! I pomóż przebrać się Hossowi, zapnij mu porządnie koszulkę z tyłu!
 - Miałem pomóc przygotować bryczkę! - Adam jeszcze próbował coś wywalczyć - Pa, poczekaj z zaprzęganiem!
 - Nie, musimy się zbierać, inaczej spóźnimy się na nabożeństwo. A dziś, w Wielkanoc, to naprawdę nie wypada. I tak pewnie przyjedziemy do Eagle Valley jako jedni z ostatnich. - Ben Cartwright stracił resztki cierpliwości - Cóż, zawiodłem się na tobie, okazało się,  że na twoich obietnicach nie można polegać!
***
Po dłuższej chwili przed dom wybiegł Adam, w białej, płóciennej koszuli ze szkockim, modnym krawacikiem, w spiętych pod kolanami pumpach. Za nim pojawił się Hoss, w koszulce zapinanej z tyłu, z kołnierzykiem, ozdobionym dyskretną koronką i krótkich, sięgających za kolana, spodniach. Obaj mieli buciki francuskiej formy, z noskami zaokrąglonymi, z przyszwą z cieńkiego czarnego sukna, zapięte z boku na guziki i pośpiesznie ubierali nankinowe paletoty.
Adam był naburmuszony, tak wydął policzki, że zupełnie zniknęły, widoczne, gdy się uśmiechał, dołeczki. Gwałtownie nacisnął na jasne włosy Hossa kaszkiet i, ciągnąc za daszek, zasłonił mu oczy. Młodszy brat odepchnął starszego i zawołał:
 - Uważaj, urwiesz daszek i zniszczysz czapkę! Cały czas tylko marudzisz. Przecież chciałeś, żeby Pa sprawił ci eleganckie ubranie, mnie na tym nie zależało!
 - Chciałem, żeby Pa... Ale dostać coś takiego od kobiety? To zupełnie nie wypada! - oburzył się Adam.
 - Ale to teraz nasza mama - mruknął Hoss cicho, wiedział, że tym stwierdzeniem jeszcze bardziej rozzłości brata - A Mały Joe jest takim słodkim bobaskiem - rozczulił się.
Adam dosłyszał ostatnie zdanie i zaczął pokpiwać z młodszego chłopca:
 - No to zabaw się w niańkę, powiemy Pa, że ja sam będę pomagał mu w pracy, ty zostaniesz w domu. I będziesz mógł cały czas stroić się, jak elegancik!
 - A właśnie, że nie! - wrzasnął Hoss - Pa nie zostawi mnie w domu! Jestem prawie tak silny, jak ty, więc mogę mu pomagać!
 - Prawie czyni różnicę! Sprawdźmy to! Ścigajmy się, kto będzie pierwszy przy bryczce - rzucił wyzwanie Adam.
Ruszyli przez podwórze pędem, rozpryskując kałuże. Już dobiegali do mety, gdy Adam poślizgnął się i z trudem utrzymując równowagę, chwycił brata za połę plaszcza. Gwałtownie szarpnięty Hoss z wdziękiem małego niedźwiadka wylądował na ziemi, wzbijając fontannę mulistej wody. Teraz obaj mieli błoto nawet na czapkach! Adam na chwilę zamarł, potem jednym ruchem postawił zszokowane dziecko na nogi, odwrócił w stronę domu i lekko popchnął:
 - Idź do domu! Musisz się przebrać! Zawołaj Mamę Marie, by ci pomogła!
Sam błyskawicznie uskoczył za stertę porąbanego drewna, przekroczył niski płotek, kilkoma susami przemknął przez warzywnik, przelazł przez ogrodzenie i zniknął w lesie w chwili, gdy na ganku rozległ się okrzyk Bena Cartwrighta:
 - ADAM!!!
***
Adam wędrował lasem, w którym wiosna wciąż jeszcze nie wygrała bitwy z zimą. Pod ciemnymi sosnami leżały płaty śniegu, z wierzchu zmrożone nocnymi przymrozkami, pod spodem kryjące pułapki lodowatej wody. Chłopak co chwilę zapadał się głęboko, już dawno buty i pończochy miał kompletnie przemoczone. Z irytacją brnął naprzód, mrucząc pod nosem:
 - A gumowe kalosze z indyjskiego kauczuku stoją sobie przy drzwiach wejściowych! Że też ich nie zdążyłem włożyć!
Z ulgą spostrzegł, że las już się kończy, widać było jasną zieleń łąki. Postanowił pójść w górę strumienia, który niedaleko domu płynął do jeziora Tahoe. Chciał sprawdzić, czy uda mu się odnaleźć żeremię bobrowe, odkryte jesienią w miejscu, gdzie strumień z gór wpływał do doliny.
Przeciskając się pod ostatnimi, nisko rosnącymi gałęziami, wydostał się na otwartą przestrzeń, wabiącą ciepłem świecącego słońca. Z nowym zapałem zaczął kroczyć po trawiastym kobiercu, usianym kwitnącymi kwiatami. Prawie z pod nóg zerwał mu się jakiś przerażony ptak, trochę dalej przemknął zając, zmieniający właśnie sierść z białej - zimowej, na letnią - płową.
Adam otarł pot z czoła, żałując, że na szyi ma absurdalny krawacik zamiast praktycznej bandany. Zrobiło się parno! Ba, ale właśnie prażące do tej pory słońce zostało zakryte ciemnymi chmurami i lunął rzęsisty deszcz. Adam już wcześniej czuł, że trawy, turzyce i sitowie uginają mu się pod nogami, teraz, pod wpływem potoków, płynących z nieba, zaczęło się robić coraz bardziej grząsko. Postanowił wrócić do lasu, korony drzew trochę osłonią go przed ulewą! Zawrócił, z coraz większym trudem podnosząc nogi. Mokre zielska zahaczały o pończochy, lepkie błoto wypuszczało jego buty z przykrym cmokaniem. Zaczął zapadać się coraz głębiej, czepiał się z wysiłkiem kępek roślin, posuwając na czworakach. Z trwogą powtarzał sobie szeptem:
 - Nie panikuj, spokojnie, następny krok, i jeszcze jeden...
Zauważył, że jeden z bucików zsuwa mu się z nogi. Odruchowo przystanął, by go poszukać, ale natychmiast poczuł, że błoto zaczyna wciągać go coraz bardziej. Rzucił się gwałtownie naprzód, upadł twarzą w mokradło, ostre jak brzytwa badyle skaleczyły go w czoło. Już nie tracąc czasu na łowienie w mętnej wodzie czapki ani nawet na ocieranie krwi z czoła, zaczął pełznąć, cal po calu, w stronę zbawczych drzew. Pod tymi, które rosły na skraju łąki, było jeszcze grząsko, ale po chwili, gdy przytrzymał się jedenego z pierwszych pni, udało mu się stanąć na obu nogach. Ruszył w głąb lasu, wybierając wyższe miejsca, omijając doliny, w których zbierała się szybko przybierająca woda.
Przedzierając się przez zmarzniętą, zaskorupiałą stertę brudnoszarego śniegu, poczuł nieprzyjemne gorąco i pieczenie stopy. Po chwili podarta wcześniej pończocha zaczerwieniła się od krwi. Adam, kulejąc, wlókł się przez las, teraz zasnuty deszczem i nieprzyjazny. Nie był pewny, gdzie się znajduje, jak ma trafić do domu! Zwolnił jeszcze kroku, gdy uświadomił sobie, że raczej nie czeka go miłe powitanie:
"Nawet, jeżeli Pa pomyślał, że on, Adam, nie słyszał jego wołania, na pewno nie puści płazem całej listy jego przewinień! Przecież Hoss z jego winy wpadł do błota, a on sam, nie pojechał z rodziną do Eagle Valley na nabożeństwo! Poza tym zniszczył doszczętnie nowe ubranie, zgubił czapkę i buta! Lanie go nie ominie! Czy ojciec wybierze plecioną dyscyplinę, czy rózgę? I jak zachowa się Marie Cartwright, te ubrania, jego i Hossa, to był prezent od niej! Na pewno będzie krzyczeć, może namówi ojca, by go ukarał bardziej surowo? Chyba byłoby lepiej nie wracać do domu? Ale jest mu zimno, mokra koszula klei się do ciała, oblepione błotem spodnie ciążą i prawie z niego spadają! I cały czas krwawi z rany na czole a noga coraz bardziej go boli!"
Nagle tuż za sobą usłyszał szelest zarośli, obróciwszy się, zobaczył nad głową łeb gniadego konia. Nie zdążył się przestraszyć, gdy poznał jeźdźca - pana Willa Cassa, handlarza z Eagle Valley. Pan Cass zeskoczył koło niego z konia i, widząc, że chłopak chwieje się na nogach, złapał go za ramię.
- Adamie Cartwright, jak dobrze, że się odnalazłeś! Szukamy cię po całej okolicy, baliśmy się, że mogłeś się utopić! Chyba cały śnieg topnieje naraz, żaden z nas nie widział jeszcze tak gwałtownej powodzi!
Kupiec energicznie pomógł chłopcu wsiąść na konia, którego poprowadził ostrożnie pomiędzy drzewami. Po niedługiej wędrówce wydostali się na krętą ścieżkę, która doprowadziła ich do parterowego domu z bali. Adam ze zdziwieniem zauważył, że bryczka moknie w ciągle padającym deszczu, nie wprowadzona do szopy. Chyba Pa z całą resztą rodziny dawno już wrócili z Eagle Valley? Przy koniowiązie stało też kilka obcych, zabłoconych po kłęby ale osiodłanych koni, w tym jeden z bogatozdobionym, meksykańskim rzędem!
Ledwie pojawili się przed domem, z drzwi wybiegł Ben Cartwright. Tak, jak pan Cass, miał zabłocone nie tylko buty, ale też spodnie a nawet kamizelkę. Z niespodziewaną delikatnością zdjął Adama z konia i podtrzymując, postawił na drewnianej podłodze ganku. Teraz poddał go pobieżnym oględzinom i widząc, że nie wyglada na poważnie rannego, głośno odetchnął i zaczął krzyczeć:
- Synu, jak mogłeś coś takiego zrobić? Wszyscy sąsiedzi cię szukają! Zamiast świętować Wielkanoc, jeździmy w deszczu po całej okolicy! Baliśmy się, że porwała cię woda! Jest powódź, zrobiło się bardzo niebezpiecznie!
Przerwał, posadził syna na ławeczce i na moment wszedł do domu. Po chwili wyszedł, przygotowując do strzału swoją nową strzelbę - kapiszonówkę o gwintowanej lufie.
- Pa, co robisz? - zdziwił się Adam.
- Trzeba innym poszukiwaczom dać znać, że się odnalazłeś! - odrzekł Ben, oddając trzy strzały, jeden po drugim.
W tym czasie na ganek wyszło kilku mężczyzn, których Adam dobrze nie znał. Jeden z nich, ubrany w kosztowne, ozdobione haftami ubranie, teraz również ochlapane błotem, powiedział:
- Don Benjaminie! Widzę, że wrócił twój marnotrawny syn! Cóż, musisz przyznać, że miał więcej szczęścia, niż rozumu.
- Don Alejandro, jestem bardzo zobowiązany za pańską pomoc! - Ben zwrócił się do Meksykanina.
- W takiej sytuacji pomoc należy się nawet przeciwnikom politycznym. W zeszłym roku panowie pomogliście mi w analogicznej sytuacji, mojego Diega szukaliśmy nawet dłużej, choć z równie pozytywnym skutkiem!
- Dobrze, że chłopak się znalazł - odezwał się Cass - ale należą mu się baty za to całe zamieszanie, które spowodował!
- O tak, nauczka go nie minie - chrząknął Cartwright.
- Tę nauczkę powinien otrzymać dobrze namoczoną, brzozową rózgą! - Cass był pewien swoich racji.
- Myślę, że lepiej zapamięta inną karę! - słowa ojca zabrzmiały złowieszczo w uszach Adama.
Na ganku pojawiła się żona Bena Cartwrighta - Marie i mimo biernego oporu Adama, wprowadziła go do wnętrza domu. Dokładnie obejrzała chłopca i z ulgą stwierdziła, że jego rany, mimo iż bardzo krwawią, nie są poważne. Oczyściła każdą z nich i starannie opatrzyła. Pomogła też pasierbowi zdjąć przemoczone resztki eleganckiego tak niedawno ubrania i otuliła go w suchy pled. Adam zniósł te manipulacje mężnie, z zaciśniętymi zębami, choć chwilami miał ochotę trochę posykiwać.
Ben skończył rozmawiać z mężczyznami, którzy uczestniczyli w poszukiwaniach a teraz spieszyli się, by dotrzeć do własnych domostw, nim powódź odetnie im drogę. Wszedł do domu i popatrzył na swojego najstarszego syna, na jego twarzy irytacja walczyła o pierwszeństwo z zatroskaniem. Jego żona spojrzała na niego i wyjaśniła:
- Na szczęście, Adam nie odniósł żadnej cięższej rany. Na czole ma długie, ale płytkie rozcięcie. Inne zadrapania są zupełnie nie warte wzmianki, najpoważniej wygląda noga. To głębokie skaleczenie, zagoi się, ale potrwa to pewnie dłuższy czas! I jest bardzo wyziębiony!
Twarz Bena, stojącego za głową syna, rozjaśnił blady uśmiech, którego Adam nie mógł zobaczyć. Pokiwał głową, pomyślał o tych nowych, siwych włosach, których dorobił się w ostatnich godzinach i rzekł, siląc się na surowy ton:
- Sprawa twojej kary, Adamie, jest oczywista. Zdajesz sobie sprawę z powagi swoich rozlicznych przewinień? A że w najbliższym czasie nie będziesz mógł włożyć żadnych butów, więc pozostaniesz w domu, pomożesz mamie w jej pracach. Będziesz opiekował się Joe!
- Pa, miałem przecież pomagać tobie, w pracy na ranczo!
- Wezmę do pomocy Hossa. Ty będziesz musiał zająć się domem! - stanowczo zakończył dyskusję Ben Cartwright.
*** KONIEC ***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 4 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin