Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zapomniane
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AMG
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 11:52, 16 Lis 2012    Temat postu:

Dawaj dalej Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Josefina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 06 Lip 2012
Posty: 1081
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:08, 16 Lis 2012    Temat postu:

Zofia napisał:
rika napisał:
Zofia napisał:
- Ja – Manuel zaklął siarczyście, a Adam wyszedł przed grupkę zebranych ludzi – Ja ją chcę.

Tu mi trochę Adaś bruździ. On jest chyba troszkę mądrzejszy... Confused
Jako fanka Adama, powinnaś bardziej o niego zadbać Wink i zrobić z tego lalusia faceta.
Manuel to u Ciebie facet z krwi i kości a Adam taki..., bardziej by pasowało odwrotnie.

Rika, ja ostrzegałam, że talent pisarski żaden....


"Zosiu", skąd ta skromność????
Podałaś mistrzowski opis idealnego faceta. Szkoda tylko, że to nie jest Meksykanin. On nawet nie może być Meksykaninem, bo np. co by robił Meksykanin w amerykańskim wojsku??? i to w okresie walk Teksasu z Meksykiem!

I ten doskonały opis miasteczka. Sama wymyśliłaś???????????????


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Josefina dnia Wto 1:59, 08 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Josefina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 06 Lip 2012
Posty: 1081
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:08, 16 Lis 2012    Temat postu:

...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Josefina dnia Wto 1:59, 08 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:43, 16 Lis 2012    Temat postu:

Zofia napisał:
Rika, ja ostrzegałam, że talent pisarski żaden....


Jestem bardzo daleka od krytykowania talentu pisarskiego w tym utworze. Tło historyczne i geograficzne jest bardzo starannie zrobione. W fanfikach raczej jest to nie spotykane i na pewno wymagało bardzo dużo pracy. I tak jak Josefina jestem ciekawa źródeł, w których można takie ciekawostki znaleźć.

A co do Adama, to każda z nas przedstawia go tak, jak jej w danym momencie pasuje. Ja Manuela i Adama w tej parze wstawiłabym odwrotnie ale to Ty piszesz. Też jestem ciekawa, co dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zofia
Jeździec znikąd



Dołączył: 11 Wrz 2012
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:08, 17 Lis 2012    Temat postu:

Tak sobie myślę, że mi ten Adam to wychodzi, jak chce, raz lepiej, raz gorzej. To też chyba zależy od nastroju. A teraz mam jeszcze wrażenie, że mi się Manuel psuje.... ale co tam...

Acha, Rika, bardzo dziękuję za ten "utwór" Smile To duża przyjemność przeczytać coś takiego o swoich wypocinach Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zofia
Jeździec znikąd



Dołączył: 11 Wrz 2012
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:15, 17 Lis 2012    Temat postu:

Josefina napisał:
Zosiu, skąd ta skromność????

Pewnie z braku pewności siebie...

Josefina napisał:
I ten doskonały opis teksańskiego miasteczka. Sama wymyśliłaś, czy wzorowałaś się na którymś odcinku Bonanzy????????????????

Taos jest wzorowane trochę na Los Lobos z Bonanzy, a trochę na rycinie przedstawiającej prawdziwe dziewiętnastowieczne Taos, ze wskazaniem na to drugie.

Josefina napisał:
Bo Comancheros to wzięłąś z odcinka "The Gift", prawda?????????????

A nie....
Comancheros wzięłam z książek Apaczach, których historią się swego czasu bardzo interesowałam.

Rika napisał:
I tak jak Josefina jestem ciekawa źródeł, w których można takie ciekawostki znaleźć.

Listę książek moge podac na końcu fanfiku Laughing Ja już mam takie przyzwyczajenie, że jak się za coś biorę, to muszę o tym wiedzieć możliwie jak najwięcej, żeby móc to sobie dokładnie wyobrazić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zofia
Jeździec znikąd



Dołączył: 11 Wrz 2012
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:21, 17 Lis 2012    Temat postu:

Dzięki piekne za wszystkie komentarze. Smile Pora na kolejny fragment, powoli wszystko zmierza ku końcowi... Przyjemnego czytania Smile


***

Jakiś czas przed poszukiwaniami.


- Nie ma mowy!!! – niosło się po całej Ponderosie.

Hoss i Mały Joe wymienili spojrzenia. Siedzieli w stodole. Wyjątkowo zgodnie uznali, że to lepsze miejsce niż weranda, w razie gdyby dyskusja miała się przenieść z salonu przed dom. No i słychać wszystko równie dobrze, jak przy oknie.
- Słyszysz Adama? – zapytał Hoss.
- Nie. Dziwne, jeszcze kilka minut temu darł się równie głośno, co Pa. – powiedział Joe.
- Chyba niedługo skończą…
- Na to wygląda… - przytaknął Mały Joe, po chwili zapytał – Adam czy Pa?
- Mam przeczucie, że Adam. Wiesz Joe, on w sumie ma trochę racji.
- Ma albo i nie. Żadna kobieta nie jest warta rozpadu rodziny. A ta wyjątkowo się postarała, żeby nasza rodzina się rozpadła.
- Joe, to nie do końca jest takie proste… Komuś, kto jest inny niż reszta, jest znacznie trudniej żyć.
- To może cały świat miał się do niej dostosować? Hoss, myśmy zrobili wszystko, żeby jej było łatwiej. Staraliśmy się jak cholera i ty i Ja i Pa też. A ona po prostu zwiała. Bo co? Bo to nie życie dla niej? A o Adamie zapomniała? Przecież to za niego chciała wyjść! Tak go ponoć kochała! I guzik został z tej jej miłości!
- Oj, Joe… Adam ma trochę racji, że chce ją znaleźć. No i tym razem może mu się udać. Poza tym może faktycznie, jego szczęście i miejsce jest gdzie indziej…
- Jego miejsce jest tutaj. Tak jak twoje i moje. Zresztą, kto mu broni wybudować własny dom. Niech buduje! Przecież parę razy już sobie domek stawiał, mógłby i tym razem.
Hoss pokręcił głową, chyba rozumiał Adama, może nie do końca, ale jednak rozumiał. Już chciał coś powiedzieć, kiedy przerwał mu donośny wrzask:
- Nawet się nie waż się wyjść za te drzwi!!!
Odpowiedzią był głośny trzask. Kilka chwil później Adam wszedł do stodoły, miał ze sobą torbę podróżną, koc i jeszcze jakieś rzeczy. Joe nie zwrócił uwagi, jakie, był zbyt zły.
- Znowu wyjeżdżasz?! Nie możesz przestać?! Wykańczasz tym ojca! Nie masz serca i zachowujesz się jak…
- Joe, nie oceniaj rzeczy, których nie rozumiesz – przerwał mu Adam.
- Żadna kobieta nie jest tego warta! Żadna! – Joe wyszedł ze stodoły, Adam patrzył na Hossa.
- Kiedy wrócisz? – zapytał Hoss.
- Nie wiem…. Może kiedyś, kiedy Pa zrozumie – w głosie Adama było wiele smutku – Dwa razy kazał mi ją zostawić w spokoju, Hoss, dwa razy. I ja go dwa razy posłuchałem. Tym razem tego nie zrobię. Znajdę ją. Muszę, inaczej nigdy się od niej nie uwolnię…
Hoss skinął głową. Pomagał Adamowi przygotować Sporta do drogi.
- Pa zrozumie, potrzebuje tylko trochę czasu.
- Oby, Hoss, oby. Ja kocham to miejsce, naprawdę, ale myślę, że to nie jest moje miejsce. Myślę, że moje miejsce jest gdzieś indziej i pora je znaleźć.
Hoss znów skinął głową, w oczach miał łzy, Adam też. Uściskali się serdecznie i Adam wyprowadził konia ze stajni. Spojrzał jeszcze na dom, wsiadł na konia i odjechał. Nie miał pojęcia, że z okna domu obserwował go Ben, w którym było wiele złości i żalu wobec najstarszego syna, ale kiedy zamknął oczy, poczuł zbierające się pod powiekami łzy.


***

Obecnie

Peter Blawinski stał przed jakąś teksańsko – meksykańską knajpą i pilnował koni. Adam i Manuel byli w środku i próbowali sprawdzić pewne informacje… W Taos Peter dowiedział się, że w tej spelunce niedaleko granicy z Meksykiem przesiaduje pewien Comanchero, który najprawdopodobniej widział zgubę Adama, więcej, on tę zgubę sprzedał… Peter żałował, że nie może być w środku i zobaczyć jak Adam zaprzyjaźnia się z facetem, ale ktoś musiał przypilnować koni, żeby mieli na czym odjechać ku zachodzącemu słońcu… a raczej ku wschodzącemu słońcu, bo Peter wystawał pod knajpą od kilku godzin. Była już ciemna noc, a efektów żadnych… Jeszcze trochę i zacznie zapuszczać korzenie…
Jego nastrój zmienił się gwałtownie, kiedy oprócz dobiegającej go muzyki usłyszał charakterystyczny odgłos łamanych mebli. No wreszcie!!! Takie metody perswazji były mu dobrze znane. Podszedł do drzwi saloonu, stanął w nich tak by nie spuścić koni z oczu, a jednocześnie mieć niezły widok na Adama nakłaniającego Meksykanina do współpracy.

Kiedy Adam i Manuel weszli do saloonu, interesujący ich Meksykanin siedział przy jednym ze stolików i grał w karty. Adam widząc, że przy stoliku jest jedno wolne miejsce, podszedł do grających.
- Mogę?- zapytał. Siedzący mężczyźni obrzucili go bacznym spojrzeniem i pozwolili mu usiąść. Ocenili, że kowboj ma sporo kasy, którą chętnie przegra, a jak nie przegra, to mu ją zabiorą.
Manuel nie pchał się do stolika, oparł się wygodnie o bar i zamówił butelkę whisky. To samo zrobił Adam, rozdający właśnie karty.
Minęły jakieś trzy godziny, Adam raz przegrywał, raz wygrywał, ale cały czas pilnował, by jego nowi koledzy mieli pełne kieliszki. Na zawarcie tej nowej znajomości poszły już dwie butelki whisky i raczej nic nie wskazywało na to, że trzecia będzie potrzebna. Dwóch towarzyszy interesującego go Meksykanina, osuwało się powoli pod stół.
- Sprawdzam – powiedział Meksykanin.
- Full – Adam odsłonił swoje karty.
- Jasna cholera! To już trzeci z rzędu! Nikt nie może mieć takiego szczęścia! Oszukujesz!- Meksykanin gwałtownie poderwał się na nogi, ale lekko się zachwiał. Wypita whisky działała. Adam złapał go za poły koszuli i z powrotem posadził na krześle.
- Chciałbym, żebyś sobie coś dobrze zapamiętał. Ja nigdy nie oszukuję, rozumiesz?
Kiedy na wpół pijany facet skinął głową, Adam przeszedł do bardziej interesujących go spraw.
- Świetnie. Rozumiem więc, że nie chcesz już grać, więc możemy porozmawiać. Słyszałem, że ubijasz interesy z Komanczami… - Meksykanin próbował się podnieść, ale Adam przytrzymał go w miejscu – Spokojnie, mam tylko kilka pytań. Po pierwsze, gdzie się z nimi spotykasz? Po drugie, i tu od twojej odpowiedzi będzie zależał ciąg dalszy tej rozmowy, kiedy ją widziałeś?- Adam wyciągnął z kieszeni portret szukanej kobiety.
- Oooo … - mężczyzna zachichotał na widok znajomej mu kobiety, ale widząc minę Adama natychmiast spoważniał – W życiu jej nie widziałem, przysięgam!!
- Mówiłem, że od tej odpowiedzi będzie zależał dalszy przebieg tej rozmowy, pamiętasz? – Meksykanin skinął głową. – Cóż, ja nie jestem zadowolony z twojej odpowiedzi. Spróbujmy jeszcze raz, gdzie ona jest?
- Człowieku, ja jej nie widziałem, a nawet jeśli ją widziałem, to ona już się nie nadaje na towarzystwo dla kogoś takiego jak ty, jeśli wiesz o…- nie zdążył dokończyć, bo nagle pięść Adama wylądowała na jego szczęce i zmieniła jego pozycję na leżącą spory kawałek od stołu.- Kolejna zła odpowiedź – powiedział Adam.

Manuel cofnął się w ostatniej chwili. Tuż przed jego nosem przeleciało jakieś osiemdziesiąt kilo. Musiał przyznać, że jest pełen podziwu dla siły Adama… Niby taki niepozorny, taki grzeczny, układny, ale jak się wkurzy, to proszę bardzo – osiemdziesiąt kilo zmieniło miejsce pobytu o dobre pięć metrów! Manuel musiał przyznać, że Adam mu zaimponował. W tym samym momencie musiał też przyznać, że pojawiły się drobne nieprzewidziane okoliczności, w postaci 9 mężczyzn, którzy przerwali swoje zajęcia i zamierzali wlać Adamowi, w obronie swego kolegi, oczywiście. Manuel odwrócił się w stronę baru i zainteresował się stojącymi na półkach butelkami z alkoholem. Adam tylko pokręcił głową w odpowiedzi i zajął się ważniejszymi w tym momencie sprawami.
Adam rozmyślnie z całej siły uderzył jednego z napastników, tak by ten z wielkim impetem wpadł na Manuela. To powinno go zachęcić, do włączenia się do zabawy. Nie pomylił się, Manuel bardzo wyraźnie dał facetowi do zrozumienia, co myśli o wpadaniu na bezbronnych obserwatorów. Teraz już nie miał wyjścia i z wielką ochotą zajął się „zawieraniem nowych znajomości”.
W trakcie bójki, żaden z nich nie zauważył, że Comanchero, który najbardziej ich interesował, próbuje się niepostrzeżenie wymknąć z saloonu. Ucieczkę uniemożliwił mu Peter, waląc go korbą rewolweru w tył głowy.

I znów siedzieli w pokoju hotelowym. Manuel pomyślał, że ostatnio jego życie ograniczyło się do trzech czynności: jazdy konnej, lania po mordzie i siedzenia w pokojach hotelowych. Tym razem siedzieli sobie we czterech, on i Adam z dłońmi w miskach z ciepłą wodą lecząc stłuczenia, Peter stał nad Pedro, Meksykaninem, który nie chciał się z nimi podzielić swoją wiedzą. To znaczy nie chciał się dzielić z Manuelem i Adamem, bo z Pedrem i owszem, dzielił się, aż miło było posłuchać. Opowiadał mu historię swojego życia, Blawinski przerywał tylko, kiedy chciał się czegoś dokładniej dowiedzieć. Do mówienia Pedra przekonało miłe usposobienie Petera, jego sympatyczny uśmiech i … pięćdziesiąt dolarów, które trzymał w wolnej ręce.

Jechali do wioski Komanczów we czterech – Peter, Manuel, Adam i przymuszony przez nich do tej wycieczki Pedro. Wszyscy na pierwszy rzut oka wyglądali na kupców. Na pierwszy rzut, bo z kolejnym już było gorzej… O ile wysokiego i postawnego Manuela można było wziąć za meksykańskiego kupca, o tyle z Peterem i Adamem był już drobny problem. Zanim wyruszyli Manuel starał się zrobić z nich Comancheros. Mruczał coś pod nosem, że to tak jakby z kury robić orła, ale kombinował jak potrafił. Kiedy skończył, spojrzał krytycznie na efekty swojej pracy i powiedział:
- Bardziej wyglądacie na łachudry niż porządnych Comancheros, ale jak się zamknie oczy, to jakoś ujdzie.
- Jeśli bycie łachudrą uratuje mi życie, to mogę nim być, co mi szkodzi – powiedział Peter – Jakoś mi się nie uśmiecha ta wycieczka.
- Nie musisz jechać – powiedział Adam – zgłosiłeś się na ochotnika, to i możesz się wycofać.
- Znaczy stchórzyć? Nie ma mowy! Rangersi nigdy nie cofają danego słowa. Obiecałem, to pojadę, nawet jeśli mi się to nie podoba.
Tak więc teraz we czterech jechali po kobietę Adama.



***

„Pa,
Za trzy tygodnie dyliżansem do Virginia City przyjedzie panna Ciara O’Neal. Pomogłem jej w potrzebie i zamierzam pomagać dalej. Ciara ma ze sobą list ode mnie. Wyjaśnię Ci wszystko, kiedy przyjadę do Ponderosy. Teraz, bardzo Cię proszę, zaopiekuj się dziewczyną, ona nie ma nikogo, na kogo mogła by liczyć. Wierzę, że w Tobie znajdzie oparcie.
Adam”

I już. Ben stał i gapił się na tekst telegramu.
- Wszystko w porządku Ben? Złe wieści?- zapytał Roy Coffee.
-Eee… Co?
- Złe wieści?
- Nie. Tak. Nie wiem właściwie. Wygląda na to, że oczekujemy gości w Ponderosie.
- No proszę! Niech zgadnę, Adam przyjeżdża.
- Roy, czemu ty jesteś taki domyślny?
- Pewnie dlatego, że 20 lat jestem tutaj szeryfem. Więc mam rację?
- Po części. Adam faktycznie zamierza przyjechać, ale jeszcze nie wie kiedy, za to przyjeżdża jego… - tu Ben się zawahał, no bo kim właściwie była ta dziewczyna? - … przyjaciółkę.
- Acha?
- Roy nie patrz się na mnie jakbym zrobił coś złego!
- Ja się wcale nie patrzę – bronił się Roy – Ja tylko jestem ciekawy. Wiesz, odkąd Joe ma pełne ręce roboty na ranczo, w mieście panuje straszny spokój, nudzę się…
- Bardzo zabawne, naprawdę bardzo…
- Chodź, Ben, postawię ci kawę u mnie w areszcie, a ty w zamian zaspokoisz moją ciekawość.


Joe siedział na wozie, miał zamknięte oczy i kapelusz zsunięty na czoło. Czekał na dyliżans, już trzeci dzień. Postanowił, że ostatni raz wyjeżdża po dziewczynę, jeśli tym razem dyliżans nie przyjedzie, niech jutro wyjeżdża po nią ktoś inny! Sam twierdził, że dzisiaj opóźniony dyliżans przyjedzie do Virginia City. Dobre sobie! Opóźniony! Joe wyjął z kieszeni mały zegarek, spojrzał na niego i wzniósł oczy do nieba. Dyliżans miał być w mieście o 15.00, a była już 15.45, więc opóźniony dyliżans znów się opóźniał! Joe postanowił, że dalej to będzie czekał w saloonie. Powiedział o tym Samowi i poszedł na zimne piwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:44, 17 Lis 2012    Temat postu: Zapomniane

Świetny tekst.
Joe poszedł do sallonu i dziewczyna wyjdzie z dyliżansu i co będzie dalej ?
Teraz zrozumiałam że Adam szuka kobiety którą bardzo kochał i która go porzuciła bez słowa.
Zdaje się że jest prostytutką.
Ale czy to naprawdę zła wyrachowana baba ,feme fatale czy życie jej się tak nieszcześliwie ułożyło ?
Wolałabym tą drugą opcję bo lubie szcześliwe zakończenia.
A między Manuelem a Adamem zaczęła się rodzić taka prawdziwa męska przyjaźn na dobre i na złe.
Kiedy będzie opublikowane nowe opowiadanie ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:07, 17 Lis 2012    Temat postu:

No i nadal są niewyjaśnione relacje między Adamem a tą kobietą, wspominał, że ma coś, co do niego należy... to może być zarowno serce jak i np dziecko lub... sama nie wiem już co? I dlaczego odeszła od niego, jeżeli go nie kochała, to raczej pogodziłby się ze stratą i nie szukał jej, jeżeli kochała, dlaczego odeszła? Rozwiązanie zagadki nadal przed nami i nie mogę się go doczekać... atmosferę meksykańskich miasteczek również podziwiam, to jest sposób jej ukazania, ale... po co Adam tam pojechał? Kiedy będzie odpowiedź na to pytanie? Czekam... bardzo niecierpliwie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ania2784
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 23 Cze 2012
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:35, 17 Lis 2012    Temat postu:

Mnie się najbardziej podoba Peter, genialny facet Smile A Joe troszke mniej mi się podoba, ale trudno, chętnie przeczytam, co jeszcze przeskrobał, no i co z Adamem. Przydałby się dalszy ciąg...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Strona 9 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin