Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uśmiech losu część III "Droga do nieba"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 171, 172, 173  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:26, 03 Paź 2014    Temat postu:

Ma głowę do interesów ...ciekawe po kim? Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:39, 03 Paź 2014    Temat postu:

Cóż ... po Cartwrightach, szczególnie po tacie i dziadku Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:43, 03 Paź 2014    Temat postu:

nie jestem zaskoczona...Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:39, 04 Paź 2014    Temat postu:

Zgodnie z życzeniem Agi i Zoriny w tym odcinku będzie o najmłodszej córce Adama Vicky i o Josephie. Życzę miłej lektury Smile

***
Benny rozejrzał się czujnie wokół. Ścieżka prowadząca do domu była pusta. Noc do tej pory pogodna zmieniła się nie do poznania. Zaczął wiać wiatr, a przez niebo płynęły kłębiaste chmury, które przesłoniły księżyc. Wszystko wskazywało, że wkrótce spadnie deszcz. Lizzy naburmuszona przystanęła na moment patrząc za oddalającym się w ciemności Cooperem. Benny obejrzał się i syknął przywołując siostrę do porządku. Lizzy spojrzała na niego z nieukrywaną pretensją i krok za krokiem łaskawie poszła za bratem. Tuż przy płocie ogródka usłyszeli dziwny szelest. Przystanęli. Benny zasłonił sobą Lizzy i nakazał jej gestem milczenie. Po chwili zobaczyli przechodzącego tuż obok skunksa. Stanęli w bezruchu. Skunksy prowadzą samotniczy i głównie nocny tryb życia. Taki właśnie samotnik przeszedł ścieżką tuż obok nich. Dobrze, że na niego nie wpadli. Spotkanie z tym ładnym na pierwszy rzut oka zwierzakiem o sierści gęstej i puszystej w czarnym kolorze w białe paski zwykle kończy się nieprzyjemnie. Skunks używa do odstraszenia intruzów cuchnącej wydzieliny, której smród wyczuwalny jest przez wiele dni. Gdyby spotkała ich taka przygoda trudno byłoby im wytłumaczyć się, dlaczego rozsiewają tak nieprzyjemny zapach. Teraz jednak udało się uniknąć bliskiego spotkania ze skunksem. Benny mocno trzymając Lizzy za rękę pociągnął ją za sobą. W kilka chwil później już bez przeszkód znaleźli się tuż przy ścianie domu.
- Zdejmuj trzewiki – powiedział Benny ściszonym, lecz rozkazującym głosem.
- Zgłupiałeś? Niby, po co? – warknęła Lizzy.
- Mówię zdejmuj! No, chyba, że chcesz obudzić rodziców głośną wspinaczką po dachu. – odparł Benny z sarkastycznym uśmiechem.
- Mam wspinać się po dachu? – spytała Lizzy z niedowierzaniem.
- Skoro tak wyszłaś z domu to tą samą drogą możesz wrócić - odpowiedział Benny.
- A, ty?
- Ja tak jak wyszedłem – drzwiami. – Odparł wciąż uśmiechając się ironicznie. – No, już pośpiesz się.
- Benny, proszę nie mów tacie.
- Niby, o czym? – udał zdziwienie.
- Przecież wiesz. O Andy’m i o mnie. Tatuś by tego nie zrozumiał. – Powiedziała Lizzy i dodała strapiona - nie chcę, żeby się znowu zdenerwował.
- Doprawdy? Wzruszająca troska. Gdybyś była moją córką obdarłbym cię ze skóry – odparł Benny – Chodź tu bliżej, podsadzę cię.
- Jesteś gorszy niż nasz tatuś – Lizzy miała niepocieszony wyraz twarzy.
- Być może. Teraz nie czas na dyskusje. Właź! – powiedział, a gdy siostra była już na dachu dodał – a o tym twoim Andy’m to jeszcze porozmawiamy.
- Nie cierpię cię – odparła Lizzy z ledwie ukrywaną złością i jak mogła najciszej zaczęła wspinać się po dachu. Gdy wreszcie dotarła do okna i znalazła się we wnętrzu swego pokoju Benny odetchnął z ulgą i wtedy jego wzrok padł na rabaty kwiatowe, które wyglądały jakby dotknął je kataklizm. Tego nie uda się ukryć – pomyślał – jak mama to zobaczy to dopiero będzie zła. Spróbował uporządkować kwiatowe pobojowisko, ale po chwili zrezygnował. Pierwsze krople deszczu zaczęły spadać na ziemię. Naciągnął kapelusz głębiej na czoło i wtedy wyrósł przed nim wysoki cień z rewolwerem w dłoni.
- Benny? Co ty tu robisz? Miałeś być z synami Josha. – Adam schował broń do kabury.
- Tak, ale chciałem obejść dom – odparł Benny przytomnie.
- Nie powinieneś tego robić sam. To zbyt niebezpieczne. – Powiedział Adam z troską w głosie.
- Nic mi nie będzie, ojcze.
- Zaczęło padać. – Adam spojrzał w niebo. - Chodźmy do domu synu.

***
Lizzy cicho zamknęła okno i zasunęła firankę oraz wzorzyste zasłony. O szyby zaczęły uderzać krople deszczu. Nie zapaliła lampy. Po omacku wsunęła pod szafę zakurzone trzewiki i usiadła w fotelu. Przymknęła oczy, a na jej twarzy pojawił się błogi uśmiech. Przypomniała sobie pocałunki Andy’ego i odruchowo dotknęła ust. Ciche westchnienie wyrwało jej się z piersi.
- Całowałaś się. – Doszedł ją oskarżycielski ton. Lizzy z przestrachem otworzyła oczy, a gdy po chwili w półmroku rozpoznała sylwetkę siostry początkowy strach zmienił się we wściekłość.
- Co ty tu u diabła robisz?
- Czekam na ciebie i wszystko widziałam – odparła Vicky.
- Co niby widziałaś? – spytała Lizzy zaczepnie.
- Wszystko. – Vicky uśmiechnęła się od ucha do ucha. – No, powiedz fajnie było? Doktorzyna dobrze całuje?
- Vicky, jak śmiesz tak o nim mówić i w ogóle, co ci przyszło do głowy. Lepiej idź do siebie nim naprawdę się rozzłoszczę.
- Tatuś tak o nim mówi i nie byłby zadowolony, gdyby się dowiedział, że jego ukochana księżniczka w środku nocy wymyka się na miłosne schadzki – Vicky zachichotała radośnie.
- Zamknij się, bo jeszcze cię ktoś usłyszy – Lizzy zgromiła siostrę.
- Jak chcesz, już się zamykam. Jednak już dziś przy śniadaniu rodzice mogą mieć niespodziankę – powiedziała Vicky.
- Nie zrobisz tego, mała jędzo.
- Dwadzieścia dolarów i po sprawie. – Odparła rzeczowo Vicky.
- Skąd ci wezmę tyle pieniędzy. Robisz się zachłanna siostrzyczko – stwierdziła Lizzy ze złością.
- Zawsze możesz poprosić Doktorzynę.
- Słucham?! – krzyknęła Lizzy.
- Ciszej, bo cię usłyszą – odpowiedziała Vicky z satysfakcją w głosie.
- Szkoda, że cię nie udusiłam jak byłaś w kołysce – powiedziała Lizzy cicho, a jej głos drgał ledwie skrywanym gniewem.
- Tatuś zawsze mówi, że trzeba dbać o własne interesy i ja to właśnie robię.
- Chyba na opak pojęłaś jego nauki. To, co robisz to jest szantaż. Szantaż, hucpa i zdzierstwo.
- Skoro tak twierdzisz, to moja cena wynosi dwadzieścia pięć dolarów. – odparła Vicky. Lizzy w tym momencie zamierzyła się na siostrę, ta zrobiła unik mówiąc:
- Uważaj, bo zapłacisz drugie tyle.
Lizzy ostatkiem sił powstrzymała się przed uderzeniem młodszej siostry. Wytrącona z równowagi głęboko oddychała. Spojrzała na siostrę i bardziej czując niż widząc jej stanowczość odrzekła:
- Dobrze. Będziesz je miała. Dwadzieścia pięć dolarów i ani centa więcej. A spróbuj coś powiedzieć rodzicom, to mnie popamiętasz do końca życia. Zrozumiano?
- Tak. – Odpowiedziała zadowolona Vicky. – Jak myślisz Lizz, nasz najstarszy brat skłonny byłby wesprzeć mnie taką samą kwotą?

***
Następny dzień wstał szary i zamglony. Siąpił nieprzyjemny deszcz. Znacznie się ochłodziło i było wietrznie. Joseph Cartwright od rana był na nogach. Po śniadaniu pojechał do Virginia City. Zrobił drobne zakupy. Załatwił pilny przelew w banku. Zajrzał też do szeryfa Reeda, żeby zapytać o postępy w śledztwie, w sprawie swojego pobicia. Reed nie miał dla niego dobrych wieści. Niby wiadomo było, że sprawcą pobicia jest człowiek Shanera niejaki Malloy, ale nie było świadków i nic nie można było mu udowodnić. Joseph wyszedł od szeryfa zły. Pomyślał, że wszystko idzie nie tak, jak potrzeba. Miał właśnie przed powrotem do domu wejść do saloonu na szklaneczkę wiskey, gdy przypomniał sobie, że powinien zajrzeć do doktora Coopera. W poczekalni gabinetu lekarskiego na szczęście nie było pacjentów. Joseph zapukał w przymknięte drzwi, lecz nikt mu nie odpowiedział. Pchnął je więc, a jego oczom ukazał się niecodzienny widok. Otóż doktor Andy Cooper bujał się na krześle z najbardziej idiotycznym wyrazem twarzy, w którym można było wyczytać wszystko oprócz tego, czy aby na pewno jest w pełni władz umysłowych. Joseph chrząknął znacząco i w tym samym momencie wystraszony doktor wykonał gwałtowny ruch i zniknął za ogromnym biurkiem. Jedynie jego stopy obute w czarne kowbojki dumnie sterczały nad blatem. Joseph najpierw osłupiał, a potem wybuchnął głośnym śmiechem, gdy zza biura wygramolił się niesamowicie strapiony i zawstydzony Cooper.
- Nic się panu nie stało? – spytał ocierając załzawione ze śmiechu oczy.
- Nic. Dziękuję za troskę. – Odparł Andy zachowując resztki sponiewieranej dumy. – Co pana do mnie sprowadza?
- Mówił pan, żeby przyjść na kontrolę i oto jestem. – Powiedział Joseph ledwie powstrzymując śmiech na widok niepewnej miny Coopera.
- Cieszę się. Proszę się rozebrać to pana obejrzę. – Odparł doktor i widać było, że poczuł się pewniej wkraczając na grunt zawodowy. Sprawnie zbadał pacjenta. Zdjął mu szwy i na koniec powiedział, że rana na głowie, pęknięte żebra i wszystkie zadrapania goją się dobrze i że za tydzień, góra dziesięć dni po przykrej przygodzie nie będzie śladu. Joseph ubierał się, gdy doktor Cooper spytał:
- Przepraszam, za ciekawość, ale czy aresztowano już człowieka, który pana pobił?
- Nie – odparł Joseph krótko, wciskając gwałtownie koszulę za pasek spodni. Z oparcia krzesła wziął zieloną kurtkę i założył na siebie poprawiając zawinięty kołnierz. – Szeryf zna nazwisko tego łobuza, ale nic nie może zrobić, bo nie było świadków. Poza tym to człowiek Shanera.
- Straszny człowiek – powiedział Cooper odkładając do szafki środek dezynfekujący i opatrunki. – Wczoraj wieczorem wezwano mnie do Simona Donovana. Mieszka niedaleko posiadłości pana brata Adama.
- Znam Simona. Bardzo porządny farmer, choć ostatnio los go nie oszczędzał. Co się stało?
- Próbował popełnić samobójstwo – powiedział doktor.
- Donovan? Nie do wiary. Ale dlaczego? – dopytywał się Joseph niezmiernie poruszony zasłyszaną wiadomością.
- Zmuszono, go do sprzedaży ziemi. Nie chciał tego zrobić, ale podobno nie miał wyjścia.
- Niech zgadnę. Za tym wymuszeniem stoi Shaner.
- Strzał w dziesiątkę panie Cartwright. – Odparł Cooper.- I też nic nie można udowodnić. Donovan załamał się. Niedawno żona zmarła mu przy porodzie.
- Wiem. To było straszne nieszczęście. Simon został z dwójką maleńkich dzieci. Moja żona i bratowe trochę mu pomagały. – powiedział Joseph ze smutkiem. – Po śmierci żony bliski był obłędu, ale potem jakoś się pozbierał. Mówił, że ma, dla kogo żyć. Dziwię się, że targnął się na swoje życie.
- Cóż, nieraz tak bywa. Shaner chyba wyczuł, że Donovan boryka się z problemami. Wykorzystał sprzyjające okoliczności i wykupił prawie za bezcen ziemię Simona.
- Łotr. – Skwitował Joseph krótko. – Ale i na takich znajdzie się sposób.
- W mieście mówią, że Shaner chce kupić Ponderosę. – powiedział Cooper badawczo spoglądając na Josepha.
- Ponderosa nie jest na sprzedaż – odpowiedział Joseph stanowczo.
- Mam nadzieję, że nic państwu nie grozi.
- Nie musi się pan o nas obawiać. Damy sobie radę. Ale skąd ta troska? – spytał Joseph patrząc z zainteresowaniem na doktora Coopera, który wyraźnie zaczerwienił się.
- Pan i pana bracia macie żony, dzieci … trudno się nie martwić poczynaniami kogoś takiego jak Shaner – powiedział Andy wzbudzając w Josephie pewne podejrzenie.
- Doktorze, czy przypadkiem nie lęka się pan o jedną konkretną osobę? – spytał Joseph z uśmiechem. – Pamiętam, że piknik na zakończenie lata był bardzo udany.
- Ależ panie Cartwright … - zdołał wydusić z siebie Andrew Cooper i o ile to możliwe poczerwieniał jeszcze bardziej.

***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:44, 04 Paź 2014    Temat postu: Droga do nieba

Lizzy nadal mnie irytuję ,jest taka dziecinna.
Zastanawiam się czy ten człowiek naprawdę popełnił samobójstwo ,czy ktoś mu pomógł.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:51, 04 Paź 2014    Temat postu:

Z Vicky to mała materialistka jest.
Jaki ten Joe jest domyślny, że doktor kocha się w Lizz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 20:00, 04 Paź 2014    Temat postu:

Cytat:
Gdyby spotkała ich taka przygoda trudno byłoby im wytłumaczyć się, dlaczego rozsiewają tak nieprzyjemny zapach.

Niech próbują Very Happy
Cytat:
- Skoro tak wyszłaś z domu to tą samą drogą możesz wrócić - odpowiedział Benny.
- A, ty?
- Ja tak jak wyszedłem – drzwiami. – Odparł wciąż uśmiechając się ironicznie. – No, już pośpiesz się.

Laughing Laughing dzieci sarkazmem przerastają tatusia Very Happy
Cytat:
- Doprawdy? Wzruszająca troska. Gdybyś była moją córką obdarłbym cię ze skóry – odparł Benny

Pewnie dla swoich córek byłby zdecydowanie łagodniejszy… chociaż… Jak ma siostry to wie więcej na temat kobiet. Adam, biedny, miał samych braci. Jeszcze ma jakieś błędne mniemanie na temat dziewcząt Very Happy
Cytat:
padł na rabaty kwiatowe, które wyglądały jakby dotknął je kataklizm. Tego nie uda się ukryć – pomyślał – jak mama to zobaczy to dopiero będzie zła.

Tego ukryć się nie da, Adam pewnie się domyśli. Częściowo Rolling Eyes
Cytat:
No, powiedz fajnie było? Doktorzyna dobrze całuje?

Jaka rześka, trzeźwo oceniająca… niedługo się sama zakocha. Lizzy sobie odbije Very Happy
Cytat:
Tatuś zawsze mówi, że trzeba dbać o własne interesy i ja to właśnie robię.
- Chyba na opak pojęłaś jego nauki. To, co robisz to jest szantaż. Szantaż, hucpa i zdzierstwo.

No… ciekawe Very Happy
Cytat:
Jak myślisz Lizz, nasz najstarszy brat skłonny byłby wesprzeć mnie taką samą kwotą?

A niby czemu?
Cytat:
Po śmierci żony bliski był obłędu, ale potem jakoś się pozbierał. Mówił, że ma, dla kogo żyć. Dziwię się, że targnął się na swoje życie.

Sad Niech i teraz się pozbiera… Czym mu zagroził Shaner?
Cytat:
Pamiętam, że piknik na zakończenie lata był bardzo udany.

A to… perła Ponderosy… taka spostrzegawcza Shocked

ADA, bardzo udany odcinek, relacje między rodzeństwem są powalające Smile Wszystkie twoje postacie są takie żywe, wielowymiarowe, nieprzewidywalne Very Happy
Czekam na ciąg dalszy… Chmur nad Ponderosą jest ciut jakby więcej…
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:43, 04 Paź 2014    Temat postu:

Senszen napisał:
A to… perła Ponderosy… taka spostrzegawcza Shocked


Perła Ponderosy widziała doktorka i Lizzy w wiadomej sytuacji Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:50, 04 Paź 2014    Temat postu:

ADA napisał:
Lizzy naburmuszona przystanęła na moment patrząc za oddalającym się w ciemności Cooperem. Benny obejrzał się i syknął przywołując siostrę do porządku. Lizzy spojrzała na niego z nieukrywaną pretensją i krok za krokiem łaskawie poszła za bratem.

Lepiej niech się cieszy, że braciszek nie sprał na kwaśne jabłko jej adoratora. Sami, nocą, w ustronnym miejscu. W tamtych czasach to nie było przyzwoite zachowanie. Rolling Eyes

ADA napisał:
Gdyby spotkała ich taka przygoda trudno byłoby im wytłumaczyć się, dlaczego rozsiewają tak nieprzyjemny zapach. Teraz jednak udało się uniknąć bliskiego spotkania ze skunksem.

Postraszyłaś ich tym skunksem. Na pewno najedli się strachu. Laughing

ADA napisał:
- Nie cierpię cię – odparła Lizzy z ledwie ukrywaną złością

Pewnie! Okropny brat z tego Benny’ego. Ratuje na siłę honor siostry i może jeszcze chce usłyszeć słowa wdzięczności.

ADA napisał:
Naciągnął kapelusz głębiej na czoło i wtedy wyrósł przed nim wysoki cień z rewolwerem w dłoni.

Wystraszyłam się, że to któryś z ludzi Shanera. Na szczęście to Adam. Szkoda, że nie przyszedł kilka minut wcześniej… To dopiero byłoby widowisko!

ADA napisał:
- Całowałaś się. – Doszedł ją oskarżycielski ton. Lizzy z przestrachem otworzyła oczy, a gdy po chwili w półmroku rozpoznała sylwetkę siostry

Vicky jest bardzo domyślna. Mniemam, że postara się wykorzystać tę wiedzę.

ADA napisał:
- Wszystko. – Vicky uśmiechnęła się od ucha do ucha. – No, powiedz fajnie było? Doktorzyna dobrze całuje?
- Vicky, jak śmiesz tak o nim mówić i w ogóle, co ci przyszło do głowy. Lepiej idź do siebie nim naprawdę się rozzłoszczę.

Ależ Lizzy musi być wściekła. Zamiast w spokoju delektować się upojnymi wspomnieniami, musi znosić impertynencje siostry i zaspokajać jej zachłanność.

ADA napisał:
- Jak chcesz, już się zamykam. Jednak już dziś przy śniadaniu rodzice mogą mieć niespodziankę – powiedziała Vicky.

Vicky jest okropna.

ADA napisał:
- Szkoda, że cię nie udusiłam jak byłaś w kołysce – powiedziała Lizzy cicho

Lizzy nie jest lepsza. Miłość siostrzana bije po oczach. Confused

ADA napisał:
- Tak. – Odpowiedziała zadowolona Vicky. – Jak myślisz Lizz, nasz najstarszy brat skłonny byłby wesprzeć mnie taką samą kwotą?

Jedno wiem na pewno – nie lubię Vicky.

ADA napisał:
Otóż doktor Andy Cooper bujał się na krześle z najbardziej idiotycznym wyrazem twarzy, w którym można było wyczytać wszystko oprócz tego, czy aby na pewno jest w pełni władz umysłowych.

Zakochani miewają taki wyraz twarzy nader często. Smile

ADA napisał:
Joseph chrząknął znacząco i w tym samym momencie wystraszony doktor wykonał gwałtowny ruch i zniknął za ogromnym biurkiem. Jedynie jego stopy obute w czarne kowbojki dumnie sterczały nad blatem. Joseph najpierw osłupiał, a potem wybuchnął głośnym śmiechem, gdy zza biura wygramolił się niesamowicie strapiony i zawstydzony Cooper.

Świetna scena. Biedny Andy. Laughing Laughing Laughing

ADA napisał:
Z oparcia krzesła wziął zieloną kurtkę i założył na siebie poprawiając zawinięty kołnierz.

NIE Shocked On wciąż nosi tę samą zieloną kurteczkę z czasów, gdy był młodzieniaszkiem? Chyba krucho u niego z pieniędzmi. Rolling Eyes

ADA napisał:
- Doktorze, czy przypadkiem nie lęka się pan o jedną konkretną osobę? – spytał Joseph z uśmiechem. – Pamiętam, że piknik na zakończenie lata był bardzo udany.

Joe ma zadatki na detektywa.

ADA napisał:
- Ależ panie Cartwright … - zdołał wydusić z siebie Andrew Cooper i o ile to możliwe poczerwieniał jeszcze bardziej.

Doktor Cooper nie ma dobrego dnia. Wciąż się czerwieni i czuje się zakłopotany. Biedaczysko. Laughing Laughing

ADA, udany odcinek. Ciśnienie mi skoczyło kilka razy. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:20, 05 Paź 2014    Temat postu:

Zorino
Zapewniam Cię, że Lizzy spoważnieje, Donovan nie popełnił samobójstwa.

Camila
Vicky w pewnym momencie może nas zaskoczyć.
Joe zdaje się, że coś widział i stąd jego uwaga. Smile

Senszen
Cytat:
Laughing Laughing dzieci sarkazmem przerastają tatusia Very Happy

To prawda. Laughing Ale bądź co bądź to dzieci Adama. Każde z nich ma charakterek i każde z nich przypomina Adama, no może z jednym wyjątkiem Smile
Cytat:
Adam, biedny, miał samych braci. Jeszcze ma jakieś błędne mniemanie na temat dziewcząt Very Happy

Z tym mniemaniem o dziewczętach masz dużo racji. Adam po prostu nie dopuszcza do myśli, że jego córki mogą mieć dziwne pomysły i za jego plecami robić coś co nie licytuje z wizerunkiem panienki z dobrego domu. Niestety, już wkrótce przyjdzie mu boleśnie przekonać się o tym, że nie jest tak jakby mu się wydawało Confused

Mada
Cytat:
Wystraszyłam się, że to któryś z ludzi Shanera. Na szczęście to Adam. Szkoda, że nie przyszedł kilka minut wcześniej… To dopiero byłoby widowisko!

Obawiam się, że Adama mógłby trafić szlag i nie skończyłoby się to zbyt dobrze tak dla Lizzy, jak i Benny'ego Rolling Eyes
Cytat:
Jedno wiem na pewno – nie lubię Vicky.

Vicky to najmłodsze dziecko. Ona nie jest taka zła. Chce po prostu zwrócić na siebie uwagę, a siostrze zazdrości adoratora. Poza tym ma 15 lat, a to taki trudny okres w życiu młodziutkiej dziewczyny Rolling Eyes
Cytat:
Ciśnienie mi skoczyło kilka razy.

Mam nadzieję, że niegroźnie. Przyznam się, że cieszę się. O to właśnie mi chodziło, żeby postaci opowiadania, nawet te dobre, wzbudzały choć trochę irytacji. Wystarczy przecież, że Adam i Hoss oraz ich żony są tacy kryształowi Smile

Serdecznie dziękuję za Wasze komentarze. Na pewno część sugestii wykorzystam w dalszych częściach opowiadania. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:24, 05 Paź 2014    Temat postu:

ADA napisał:
Zgodnie z życzeniem Agi i Zoriny w tym odcinku będzie o najmłodszej córce Adama Vicky i o Josephie. Życzę miłej lektury Smile

...podziękował...Wink
ADA napisał:
Benny zasłonił sobą Lizzy i nakazał jej gestem milczenie.

Cóż za troska...własnym ciałem zasłonił, pytanie czy osłoniłby przed odorem mimo chęci wszelakich. Pomysł ze skunksem świetny. Very Happy
ADA napisał:

- Zdejmuj trzewiki – powiedział Benny ściszonym, lecz rozkazującym głosem.
- Zgłupiałeś? Niby, po co? – warknęła Lizzy.

Lizzy więcej szacunku dla brata, który właśnie ratuje ci tyłek Laughing
ADA napisał:

- Jesteś gorszy niż nasz tatuś – Lizzy miała niepocieszony wyraz twarzy.

Jasne, to powiedz tatkowi co zrobiłaś, zobaczymy kto jest gorszy Laughing
ADA napisał:
- Zamknij się, bo jeszcze cię ktoś usłyszy – Lizzy zgromiła siostrę.

Jasne, na pewno posłucha. Laughing Vicky nie daj się, obedrzyj ją z ostatniego centa. Laughing
ADA napisał:

- Chyba na opak pojęłaś jego nauki. To, co robisz to jest szantaż. Szantaż, hucpa i zdzierstwo.

Przy takiej cwanej siostrze, Lizzy zapewne zgłębi definicję przekupstwa Laughing
ADA napisał:
- Tak. – Odpowiedziała zadowolona Vicky. – Jak myślisz Lizz, nasz najstarszy brat skłonny byłby wesprzeć mnie taką samą kwotą?

A to cwaniara Surprised pewnie zakłada, że Benny przemilczy ten fakt, choćby dlatego, że nie jest w dobrych relacjach z Adamem.
ADA napisał:
Otóż doktor Andy Cooper bujał się na krześle z najbardziej idiotycznym wyrazem twarzy, w którym można było wyczytać wszystko oprócz tego, czy aby na pewno jest w pełni władz umysłowych.

Ależ się rozmarzył Very Happy
ADA napisał:

- W mieście mówią, że Shaner chce kupić Ponderosę. – powiedział Cooper badawczo spoglądając na Josepha.
- Ponderosa nie jest na sprzedaż – odpowiedział Joseph stanowczo.
- Mam nadzieję, że nic państwu nie grozi.
- Nie musi się pan o nas obawiać. Damy sobie radę. Ale skąd ta troska? – spytał Joseph patrząc z zainteresowaniem na doktora Coopera, który wyraźnie zaczerwienił się.

Oj Joe, doktor Cooper ma we krwi troskę o mieszkańców, tylko dobro niektórych leży mu bardziej na na sercu niż innych Wink

Fragment przezabawny, czekam na śniadanie poranne....Lizzy pewnie bezie na granicy obłędu...Very Happy ...bo chyba będzie jakaś scena obdzierania Benny'ego z dolarów Rolling Eyes skoro Benny zacierał ślady to chyba jednak nie planuje podkablować siostry.

p.s. Czy przewidujesz jakieś dłuższe sceny Adam- Benny? Nie ukrywam podoba mi się jak Benny pastwi się nad Adamem traktując go chłodno i wyniośle. Rolling Eyes Jest mi z tego powodu niezmiernie przykro...żeby nie było Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:19, 05 Paź 2014    Temat postu:

Aga napisał:
A to cwaniara Surprised pewnie zakłada, że Benny przemilczy ten fakt, choćby dlatego, że nie jest w dobrych relacjach z Adamem.

Vicky, jest faktycznie piekielnie inteligentna. Założenia zrobiła właściwe, ale zapomniała o możliwym błędzie w wyliczeniach. Benny nie powie nic rodzicom i nie ulegnie małej szantażystce Smile
Aga napisał:
p.s. Czy przewidujesz jakieś dłuższe sceny Adam- Benny? Nie ukrywam podoba mi się jak Benny pastwi się nad Adamem traktując go chłodno i wyniośle. Rolling Eyes Jest mi z tego powodu niezmiernie przykro...żeby nie było Very Happy

Tak. Przynajmniej jedną. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:04, 05 Paź 2014    Temat postu:

Serce moje raduje się na te wieści...zakladam, ze Milton jest podobny do matki. Tak mi wychodzi z obliczeń, ale mogę się mylić. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:13, 05 Paź 2014    Temat postu:

Aga, rozszyfrowałaś mnie. Wszystko się zgadza, masz rację. Miltonek, to cała matka. Oczywiście nie we wszystkich szczegółach Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:16, 05 Paź 2014    Temat postu:

Oczywiście Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 171, 172, 173  Następny
Strona 14 z 173

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin