Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uśmiech losu część III "Droga do nieba"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 171, 172, 173  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:26, 06 Wrz 2014    Temat postu: Pogaduchy

Może być.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:49, 07 Wrz 2014    Temat postu:

Ja głosuję na Hugh i Henry ... Herbert źle mi się kojarzy Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:06, 07 Wrz 2014    Temat postu:

Twój wybór ADA podoba mnie się. Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:09, 07 Wrz 2014    Temat postu:

Nie znałaś Herberta Evil or Very Mad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:16, 07 Wrz 2014    Temat postu:

Ewelina napisał:
Ja głosuję na Hugh i Henry ... Herbert źle mi się kojarzy Confused


Ok. Ewelino. Będzie Hugh i Henry. Synowie Hossa nie mogą się żle kojarzyć Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Nie 10:18, 07 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:22, 07 Wrz 2014    Temat postu:

Herbert czy Hubert źle Ci się kojarzy Ewelina...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:37, 07 Wrz 2014    Temat postu:

To pierwsze Evil or Very Mad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:40, 10 Wrz 2014    Temat postu:

W kolejnym odcinku znajdują się zapożyczenia od Eweliny i Zoriny. Mam nadzieję, że nie będziecie miały nic przeciwko temu. Zdradzę tylko, że wasze słowa włożyłam w usta Adama.
Zapraszam Smile

***
Dochodziło południe, gdy Joseph wreszcie na dobre otworzył oczy. Ze zdziwieniem stwierdził, że znajduje się w domu, we własnym łóżku. Spojrzał w bok i zobaczył siedzącą nieopodal w fotelu żonę. Doreen, lekko pochylona, pochłonięta była lekturą. Wzrok Josepha padł na okładkę trzymanej przez nią książki. Dostrzegł nazwisko autora – Mark Twain i tytuł „Pod gołym niebem”. Dziwne, pomyślał, moja żona i jego powieści. Nagle uświadomił sobie, że tak naprawdę nie zna Doreen. Po blisko szesnastu latach małżeństwa, nie potrafił powiedzieć, jakie książki czyta jego żona, co ją wzrusza, co bawi, a czego nie lubi lub wręcz się boi. Teraz patrzył na Doreen spod przymrużonych powiek i po raz pierwszy od długiego czasu zobaczył młodą, piękną kobietę, lecz niezwykle smutną i przygaszoną. Nigdy do tej pory takiej jej nie widział. Nie wiadomo, dlaczego, ale poczuł coś w rodzaju wyrzutów sumienia. Jednak zaraz pomyślał, że to niedorzeczność, przecież starał się być dobrym mężem, a te sprzeczki od czasu do czasu, to przecież nic takiego. Wszystkie małżeństwa się kłócą, nawet Adam i Adeline.
Joseph chciał przekręcić się z pleców na bok. Silny ból w okolicach żeber skutecznie mu to uniemożliwił, wywołując cichy jęk. Doreen uniosła głowę, a zobaczywszy, że mąż już nie śpi zamknęła książkę i odłożyła ją na stojący tuż obok mały stolik. Wolno wstała z fotela i podeszła do łóżka, na którym leżał Joseph. Uważnie przypatrując się mężowi spytała:
- Jak się czujesz? Może chcesz się napić?
- Tak. Trochę wody poproszę – odparła Joseph próbując usiąść.
- Zaczekaj, zaraz ci pomogę – to powiedziawszy z zadziwiającą jak na nią siłą, pomogła mężowi wesprzeć się o poduszki. Z szafki stojącej przy łóżku wzięła dzbanek malowany w czerwone kwiaty i do równie, co one czerwonej szklanki nalała wody, i podała ją Josephowi. On biorąc szklankę, mimochodem, musnął palce jej dłoni. Doreen gwałtownie cofnęła rękę. Joseph ze zdziwieniem spojrzał na żonę. Jej twarz wyglądała tak jakby się go brzydziła. Zaskoczony reakcją Doreen nic nie powiedział. Ona w tym czasie odsunęła zasłony i uchyliła okno wpuszczając pachnące jesienią powietrze.
- Dziękuję – rzekł Joseph, podając jej opróżnioną szklankę.
- Czy jeszcze czegoś sobie życzysz? – spytała Doreen z pozoru obojętnym głosem. - Bo, jeśli nie to zostawię cię samego. Mam dużo pracy.
- Nie zapytasz mnie, jak do tego doszło? – spytał Joseph wskazując na obandażowaną głowę.
- Nie jestem ciekawa.
- Czyżbyś gniewała się na mnie? – spytał Joseph.
- Wyobraź sobie, że nie – odparła Doreen unikając wzroku męża.
- Chyba jednak musimy porozmawiać, szczególnie o tym, do czego doszło wczoraj między nami.
- Powiedziałam już, że mnie to nie interesuje. Wybacz, ale nie mam ochoty z tobą rozmawiać – powiedziała Doreen patrząc Josephowi prosto w oczy i akcentując każde wypowiadane słowo.
- Jednak nalegam. – Nie ustępował Joseph.
- Proszę bardzo – powiedziała gniewnie – rozmawiajmy. Tylko, o czym? Może o tym jak wspaniałą tworzymy rodzinę? Jakim dobrym jesteś mężem i ojcem? Jak każdą wolną chwilę poświęcasz mnie i naszemu synowi? Proszę rozmawiajmy.
- Doreen, czego ty ode mnie chcesz? – spytał Joseph zdumiony wybuchem żony.
- Miłości, a jeśli jej dla mnie nie masz, to przynajmniej szacunku. Chociaż tyle mi się należy. Ale tego nie dostanę, prawda mój mężu?
Joseph siedział oniemiały. W tej kobiecie, tak zdecydowanie mówiącej z trudem rozpoznawał cichą i spolegliwą Doreen. Nie wiedział, co odpowiedzieć i powoli opuścił głowę na piersi.
- Tak myślałam.- Rzekła kiwając ze smutkiem głową. - Uważam, że powinniśmy od siebie odpocząć. Po święcie Dziękczynienia razem z Joe wyjeżdżamy na jakiś czas do moich rodziców.
- Nie możesz tego zrobić! – krzyknął Joseph zdumiony pomysłem Doreen.
- A niby, dlaczego?
- Jesteś moją żoną i ja się na to nie zgadzam.
- Twoja zgoda do niczego nie jest mi potrzebna – odparła Doreen, a głos jej niebezpiecznie zadrżał.
- To się jeszcze okaże. – Joseph czuł jak narasta w nim gniew. – Pewnie Adeline i Hope nakładły ci głupot do głowy.
- Wbrew pozorom nie jestem taka głupia, jak ci się wydaje. Potrafię samodzielnie myśleć – odparła Doreen i wyszła z pokoju. Zrobiwszy dwa może trzy kroki przystanęła i oparła się o ścianę. Po jej zmęczonej twarzy płynęły ciurkiem łzy, a ramionami wstrząsnął cichy szloch. Po chwili jednak uspokoiła się, a nawet uśmiechnęła. Po raz pierwszy, bowiem Joseph nie był świadkiem jej słabości. Poczuła się tak jakby odniosła prawdziwe zwycięstwo.

***
Ben Cartwright nerwowo chodził po salonie. Nie mógł sobie znaleźć miejsca i wciąż wracał myślami do porannej niespodzianki, jaką zgotował mu Joseph. Tak pobitego syna dawno nie widział. Myślał, że z upływem czasu jego najmłodszy syn spoważnieje i ustaną ciągłe zmartwienia, jakie ze stałą częstotliwością serwował mu Mały Joe. Niestety, były to jedynie pobożne życzenia. Do tego wszystkiego nieporozumienia Josepha i Doreen spędzały mu sen z powiek. Pomyślał, że najwyższy czas poważnie porozmawiać z synem. Taki właśnie miał zamiar, gdy Joseph pojawił się rano. Jednak widok pobitego i omdlałego syna przeraził go na tyle, że zapomniał o całym świecie. Nic się teraz nie liczyło, tylko jego zdrowie.
Ben bardzo kochał swoich synów, lecz tylko Josephowi pozwalał na więcej i z większą pobłażliwością podchodził do jego wybryków. Być może źle robił, ale w tej chwili to nie miało żadnego znaczenia. Teraz trzeba było jak najszybciej znaleźć winnego pobicia Josepha i należycie go ukarać. Nikt nie będzie bezkarnie podnosił ręki na Cartwrighta – pomyślał Ben i mocno zacisnął dłonie w pięści, aż pobielały mu knykcie. Kiedy wreszcie przyjadą Adam i Hoss? Powinni już tu być – niecierpliwił się czując, że za chwilę eksploduje. Z tych rozmyślań wyrwały go kroki Doreen schodzącej po schodach. Spojrzał z wyczekiwaniem na synową, po czym z niecierpliwością spytał:
- Śpi jeszcze?
- Nie, właśnie się obudził. Chyba czuje się lepiej – odpowiedziała.
- Dlaczego nie jesteś przy nim? – głos Bena zabrzmiał ostrzej niż tego chciał. Doreen ze zdziwieniem popatrzyła na teścia, jednak nie dała ponieść się nerwom i z całym spokojem odpowiedziała:
- Ponieważ nie ma takiej potrzeby. Jest obolały, ale niańki nie potrzebuje. Teraz powinien coś zjeść, żeby wzmocnić siły. Tobie ojcze też przydałby się ciepły posiłek.
- Masz rację. Przepraszam cię Doreen, nie powinienem tak do ciebie mówić, ale tak bardzo się niepokoję i do tego wciąż nie ma Adama i Hossa – usprawiedliwiał się Ben.
- Rozumiem. Na pewno zaraz będą. Pójdę coś przygotować, bo zbliża się pora obiadu. Odkąd Hop Sing gotuje dla robotników pracujących przy wyrębie lasu musicie zadowolić się moją kuchnią – uśmiechnęła się smutno.
- Doceniam, to, co dla nas robisz i jeszcze raz przepraszam. Nie gniewaj się na starego człowieka.
- Na ciebie Ojcze trudno się gniewać.- Odparła, a usłyszawszy tętent koni powiedziała. – Zdaje się, że to Adam i Hoss. Pójdę do kuchni.
W tej właśnie chwili drzwi otworzyły się gwałtownie i do domu weszli Adam i Hoss. Ben, wciąż zdenerwowany, głośno westchnął mówiąc jedno słowo: Wreszcie. Adam widząc, w jakim stanie jest ojciec spytał:
- I co z Josephem?
- Już lepiej, ale rano napędził mi niezłego stracha – odparł Ben.
- A co tym razem zrobiła nasza Perła Ponderosy? – spytał Adam z ironią.
- Mógłbyś się powstrzymać od tych złośliwości. Twój brat został ciężko pobity – odparł Ben podniesionym głosem.
- Znając Josepha nie stało się to bez przyczyny – zauważył Adam.
- Dosyć Adamie. Nie interesują mnie twoje uwagi. – Ben poczerwieniał na twarzy. – To twój brat. Mógłbyś okazać więcej współczucia.
Przez twarz Adama przebiegł nagły skurcz. Oczy zapłonęły mu gniewem. Spojrzał na ojca zachmurzonym wzrokiem. Nie cierpiał, gdy ojciec bezkrytycznie, czasami wręcz histerycznie bronił Josepha. Miał dosyć tego ciągłego wyciągania najmłodszego braciszka z tarapatów. Przecież to nie był mały chłopiec, tylko dorosły mężczyzna. Otworzył już usta, żeby coś powiedzieć, gdy dotarł do niego stanowczy głos Hossa, który chcąc zażegnać wiszącą w powietrzu awanturę rzekł:
- Spokojnie. Ostudźmy emocje. Pa, możesz powiedzieć nam jak doszło do tego pobicia i co mu właściwie się stało?
- Joseph został napadnięty i pobity przed saloonem w Virginia City. Ma pęknięte żebra i rozciętą głowę – odparł Ben głosem pełnym emocji.
- A, co on tam robił? – dopytywał się Hoss.
- Pokłócił się z Doreen i … grał w pokera – powiedział Ben zniżając głos i jednocześnie niespokojnie spoglądając w kierunku kuchni. Nie chciał, żeby Doreen dowiedziała się, co jej mąż robił w nocy.
- Grał w pokera. No, proszę, dlaczego to mnie nie dziwi? – powiedział znudzonym głosem Adam. – A właściwie, kiedy to się stało?
- W nocy.
- Słucham?! – twarz Adam wyrażała zaskoczenie. – To zamiast być w domu przy żonie i dziecku on włóczył się nocami po Virginia City, rżnął w pokera i wszczynał bójki?
- Nie wszczął tej bójki. To jego zaatakowano – sprostował Ben.
- Wszystko jedno. Ma rodzinę i powinien o tym pamiętać.
- Ale on … - zaczął Ben.
- Nie, Pa. Nie ma żadnego ale. Joseph z wiekiem zamiast mądrzeć głupieje. Najwyższa pora, żeby wreszcie spoważniał – powiedział twardo Adam.
- Pa, Adam ma rację. – Poparł brata Hoss. – Joseph zachował się jak głupi szczeniak. Nic go nie usprawiedliwia.
- Odkąd ty Hoss masz tak stanowcze poglądy? – spytał Ben zdziwiony opinią syna.
- Odkąd mam żonę i dzieci – odparł Hoss patrząc ojcu prosto w oczy.
Ben przymknął na chwilę powieki. Z trudem próbował zebrać myśli. Spojrzał ze smutkiem na synów. Wiedział, że mają rację, lecz wbrew faktom próbował znaleźć usprawiedliwienie dla swojego beniaminka.
- Myślicie sobie pewnie, że pobłażam Josephowi. Może i tak jest, ale wierzę, że on się wreszcie opamięta i że po tym wszystkim odzyska rozum.
- Trudno odzyskać coś, czego się nigdy nie miało – powiedział Adam poniewczasie gryząc się w język.
Zapadła niezręczna cisza. Ben kiedyś myślał, że jak jego synowie dorosną i założą własne rodziny nie będzie się musiał o nich martwić. Ktoś kiedyś powiedział, że duże dzieci to duży kłopot i teraz Ben musiał przyznać mu rację. Adam zły sam na siebie za ostatnią uwagę pod adresem Josepha spojrzał na siedzącego przed nim ojca i ujrzał starego, zmęczonego życiem mężczyznę.
- Pa, przepraszam. Wcale tak nie myślałem. Powiedz, czego od nas oczekujesz?
- Chcę żebyście się dowiedzieli, kto pobił waszego brata i chcę, żeby ten człowiek za to zapłacił.
- Tak będzie, Pa – odparł Adam, a Hoss przytaknął skinieniem głowy. – Ale najpierw musimy porozmawiać z bratem.

***
Główna ulica Virginia City, mimo, że jeszcze nie było południa, tętniła życiem. Właśnie przed chwilą przyjechał dyliżans z Sacramento. Wysiadło z niego kilkoro podróżnych wśród nich młody wysoki i ciemnowłosy mężczyzna. Rozejrzał się, wokół lecz nie dostrzegł nigdzie szeryfa. Za czasów Roya Coffee nie do pomyślenia – uśmiechnął się do siebie nieznajomy. Odebrał bagaż od pomocnika woźnicy i szybko przeszedł na drugą stronę ulicy kierując się wprost do stajni starego Adamsa z zamiarem wynajęcia konia pod wierzch. Uśmiechnął się na widok znajomych kątów. Zawsze lubił ten specyficzny zapach stajni, a konie były jego miłością. Wiedział o nich wszystko. Uczył się przecież od najlepszych. Nikt tak jak on nie potrafił obłaskawiać koni. Drzwi stajni stały otworem. Nieznajomy powoli wszedł do środka. Przywitało, go ciche rżenie koni stojących w boksach. Zaraz też jak spod ziemi wyłonił się chudy jak szczapa mężczyzna o ziemistej twarzy i lekko wyłupiastych oczach. Kościste dłonie wycierał w dużą kraciastą chustę, na której widać było tłuste, ciemne plamy. Adams, bo to on był, spostrzegłszy nieznajomego postąpił kilka kroków w jego kierunku i przystanął przyglądając mu się uważnie. Przez ułamek sekundy na jego twarzy pojawiło się zdziwienie by równie szybko ustąpić miejsca radości i głośnym powitaniom.
- A to niespodzianka.- Powiedział poklepując przybysza po ramieniu. - Nigdy bym cię nie poznał. Co konia chciałbyś nająć?
- Tak, najlepszego – odpowiedział mężczyzna z błyskiem w oku szeroko się uśmiechając.

***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Śro 21:46, 10 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:49, 10 Wrz 2014    Temat postu: Droga do nieba

Polubiłam bardzo Doreen.
Joe jest głupi ,że jej nie docenia.
Ciekawe kim jest ten młody mężczyzna i jaką rolę odegra w życiu bohaterów ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:34, 10 Wrz 2014    Temat postu:

Wytrzymam, wytrzymam...Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:37, 10 Wrz 2014    Temat postu:

Hehehe ... ciekawe jak długo? Laughing Laughing Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 20:55, 10 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
Dziwne, pomyślał, moja żona i jego powieści.Nagle uświadomił sobie, że tak naprawdę nie zna Doreen. Po blisko szesnastu latach małżeństwa, nie potrafił powiedzieć, jakie książki czyta jego żona, co ją wzrusza, co bawi, a czego nie lubi lub wręcz się boi. Teraz patrzył na Doreen spod przymrużonych powiek i po raz pierwszy od długiego czasu zobaczył młodą, piękną kobietę, lecz niezwykle smutną i przygaszoną.

Może zabrzmi to brutalnie, ale Perła Ponderosy powinna dostać mocniej.
Cytat:
Jej twarz wyglądała tak jakby się go brzydziła.

Biedna kobieta, biedne ich dziecko… biedny Ben…Jak sama napisałaś, niektórzy nie dorastają do związków.
Cytat:
Zrobiwszy dwa może trzy kroki przystanęła i oparła się o ścianę. Po jej zmęczonej twarzy płynęły ciurkiem łzy, a ramionami wstrząsnął cichy szloch. Po chwili jednak uspokoiła się, a nawet uśmiechnęła. Po raz pierwszy, bowiem Joseph nie był świadkiem jej słabości. Poczuła się tak jakby odniosła prawdziwe zwycięstwo.

Planujesz coś jeszcze dla Perły? Gorąco cię zachęcam… zasłużył sobie.
Cytat:
Taki właśnie miał zamiar, gdy Joseph pojawił się rano. Jednak widok pobitego i omdlałego syna przeraził go na tyle, że zapomniał o całym świecie. Nic się teraz nie liczyło, tylko jego zdrowie.

Ojciec zawsze będzie ojcem
Cytat:
- Masz rację. Przepraszam cię Doreen, nie powinienem tak do ciebie mówić, ale tak bardzo się niepokoję i do tego wciąż nie ma Adama i Hossa – usprawiedliwiał się Ben.

Dobrze, ze się zreflektował
Cytat:
- Na ciebie Ojcze trudno się gniewać.

Dobrze, ze wszystkie synowe widzą w Benie drugiego ojca, nawet jeżeli jego syn nie spisał się w roli męża
Cytat:
- Znając Josepha nie stało się to bez przyczyny – zauważył Adam.

Trzeźwa ocena sytuacji
Cytat:
Joseph zachował się jak głupi szczeniak. Nic go nie usprawiedliwia.

Trzeźwa, w tych ustach nawet nieco zaskakująca Wink
Cytat:
odpowiedział mężczyzna z błyskiem w oku szeroko się uśmiechając.

Ciekawa jestem kto powrócił do Virginia City Smile Sądząc z reakcji stajennego chyba mamy do czynienia z porządnym człowiekiem Smile Chociaż u ciebie nic nie jest pewne Very Happy

ADA, bardzo interesujący odcinek, dość smutny, angażujący emocje czytelnika Smile Ja też się powtarzam; piszesz bardzo ciekawie, dokładnie, wszystkie szczegóły, nawet najmniejsze masz drobiazgowo przemyślane i zrealizowane Very Happy
Czekam co będzie dalej Wink
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:59, 10 Wrz 2014    Temat postu:

To się Joe oberwało od żony i dobrze. Niech myśli nad tym wszystkim co mu powiedziała.
Mam pewne podejrzenie kim jest ten człowiek, ale poczekam na rozwój wypadków


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 21:14, 10 Wrz 2014    Temat postu:

A ja się zastanawiam Very Happy Nie będę zgadywać tylko poczekam aż ADA rozwieje wątpliwości Wink
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:22, 10 Wrz 2014    Temat postu:

Senszen napisał:
Planujesz coś jeszcze dla Perły? Gorąco cię zachęcam… zasłużył sobie.

Tak, ale będzie się to wiązało z ostatecznością Confused
Senszen napisał:
Trzeźwa, w tych ustach nawet nieco zaskakująca

Hoss bardzo się zmienił pod wpływem Hope. On nigdy nie zrobiłby czegoś podobnego żonie.
Senszen napisał:
Sądząc z reakcji stajennego chyba mamy do czynienia z porządnym człowiekiem

Zgadza się. Jest porządnym, choć upartym człowiekiem Smile

Następny odcinek powinien być nieco weselszy Smile

Camila napisał:
Mam pewne podejrzenie kim jest ten człowiek,

Ciekawa jestem, czy trafisz z tymi podejrzeniami Smile, ale to okaże się wkrótce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 171, 172, 173  Następny
Strona 6 z 173

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin