Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Zemsta zza grobu."
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 17, 18, 19  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Agi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:52, 23 Mar 2014    Temat postu: Re: Zemsta- zza grobu."

Aga napisał:
Mada znaj moje dobre serce Smile Victor przeżyje ... ale mam narazić Cassidy na jego obleśną twarz Confused

Cassidy nie narażaj, ale Victora załatw tak, że mu w pięty pójdzie. Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Neth P
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 3:57, 24 Mar 2014    Temat postu:

Otóż i to Smile I niech Ci nie przyjdzie do głowy znowu robić czegoś Marcusowi, bo ja go straszliwie polubiłam Smile A czytając na przemian wstrzymywałam i wypuszczałam powietrze Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:06, 24 Mar 2014    Temat postu:

To się nazywa chyba... Oddychanie Cool

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:52, 24 Mar 2014    Temat postu: Re: Zemsta- zza grobu."

Aga napisał:
Mada znaj moje dobre serce Smile Victor przeżyje ... ale mam narazić Cassidy na jego obleśną twarz Confused

Aga! Nie deliberuj, tylko ustaw tak ten pal z Victorem, żeby nadziany nie był zwrócony twarzą w stronę Cassidy, wtedy nie będzie widzieć jego obleśnej twarzy ... najwyżej usłyszy jego wrzaski ... z pewnością nie będą one obleśne ... o nie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niki
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 14 Lut 2014
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:17, 24 Mar 2014    Temat postu:

Aga, muszę przyznać, że nawet ja miałam taki moment gdzie wstrzymałam oddech... Pierwsza część szczęśliwego zakończenia już jest, teraz tylko czekać na drugą, jestem ciekawa jak opiszesz początki związku Cassidy i Adama Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:52, 24 Mar 2014    Temat postu:

Aga, obiecałaś, że dzisiaj coś skrobniesz. Trzymam za słowo. Very Happy Nie mogę się doczekać w jaki sposób zbliżysz do siebie Adasia i Cassidy - mam nadzieję, że będzie się działo Wink No i oczywiście jak sprawisz tego obleśniaka Victora, bo moim zdaniem pal dla niego to za mało Evil or Very Mad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:59, 24 Mar 2014    Temat postu:

otóż skrobię ale będzie chyba ok 23.00 Confused i niestety mam ostatnio problem mały.... strasznie drobiazgowo się rozpisuję i wychodzi mi psychoanaliza podszyta amtorszczyzną ... możecie się zdeka znudzić Very Happy ale cóż przetestuję na Was moje wypociny... mam wrażenie, że cofam się ostatnio w rozwoju... Laughing

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 19:59, 24 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:10, 24 Mar 2014    Temat postu:

Pisz, pisz Aga Very Happy bardzo lubię psychoanalizę, może być naprawdę ciekawie Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:15, 24 Mar 2014    Temat postu:

mam nadzieję, że doczytałaś... "podszyta amatorszczyzną Laughing "

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:18, 24 Mar 2014    Temat postu:

Tak, ale tym bardziej może to być ciekawe i pouczające. Very Happy Wierzę w Ciebie Aga, przecież nie możesz nas rozczarować Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:16, 25 Mar 2014    Temat postu:

***
przedostatni fragment Very Happy
***

Adam otworzył oczy. Panowała ciemność. Czuł niewyobrażalny ból całego ciała i mdłości. Chyba miał połamane żebra, bo z trudem oddychał.

-Cassidy uciekaj. -próbował wstać, ale przeszywający ból w klatce powalił go z powrotem na plecy.

Sapał jakby co najmniej ujeżdżał konie. Nie był w stanie otworzyć ponownie oczu.

-Ciii, nie ruszaj się. -usłyszał łagodny kobiecy głos nad sobą, a chłodna dłoń dotknęła jego czoła.

Ponownie zapadł w sen. Płytki i niespokojny. Czuł, że ulega zwidom i halucynacjom. Nie pamiętał ile razy próbował pokonać Victora, jak często kazał dziewczynie uciekać. Rzeczywistość mieszała mu się z rojeniami. Kiedy walczył z Lutherem we śnie ciągle przegrywał. W koszmarach Victor ciągle dopadał Cassidy. W majakach Adam nie zdołał nigdy złapać płaszcza. Zrywał się wtedy i krzyczał szukając broni. Uspokajał go zawsze delikatny kobiecy głos dający chwilowe ukojenie. Przytrzymywały go ręce gdy walczył z nieistniejącym wrogiem. Czuł bezsilność. Adam ponownie otworzył oczy. Nie wiedział ile czasu był nieprzytomny, ile razy tonął w nierealnym świecie i ile razy wypływał na powierzchnię próbując powrócić do rzeczywistości. Ból zelżał. Dotknął obandażowanej głowy, przejechał dłonią po twarzy. Ze zdziwieniem zarejestrował kilkudniowy zaledwie zarost. Rozejrzał się dookoła. Leżał na miękkim posłaniu w namiocie, w którym panował półmrok. Z zewnątrz dochodził gwar i rozmaite dźwięki. Próbował przewrócić się na bok i podeprzeć na łokciu, ale po krótkiej próbie zasapany legł na plecach i zamknął oczy. Był słaby jak niemowlę.

-Nie ruszaj się. -rozpoznał ciepły kobiecy głos. Poczuł dłoń na swoim ramieniu.
-Jak długo…?
-Miesiąc.
-Mój ojciec?
-Wszystko wiedzą. Nie martw się. Byli tu kilka razy.
-Nareszcie wróciłeś do żywych. – w drzwiach stanął biały mężczyzna.- Marcus Walcott, brat Cassidy. – wyjaśnił widząc pytające spojrzenie Adama.- Jesteś w wiosce Turlającego Niedźwiedzia. Wiem, brzmi zabawnie przyzwyczaisz się. – uśmiechnął się widząc półuśmiech mężczyzny. –Cassidy Poranna Zorza Cię woła.

Adam miał mętlik w głowie i mnóstwo pytań, ale Marcus zaspokoił te najważniejsze. Victor Luther przeżył, nic nie zrobił Cassidy, Marcus do niego strzelił i kiedy dojdzie do siebie razem z Dabbsem zostanie osądzony przez Indian. Najpierw muszą oczywiście odnaleźć Dabbsa Bluckera. Nie ma możliwości oddania ich pod sąd białych. Czerwonoskórzy nie wierzą w wymiar sprawiedliwości białych, a poza tym nie narazi Cassidy na proces sądowy i konfrontację z tym zwyrodnialcem. Na zdumione spojrzenie Adama Marcus potwierdził, że i owszem wie co spotkało Cassidy. Dowiedział się o tym od Granta, który nalegał na zabranie Victora Luthera. A skoro Marcus żył mocno podejrzany wydał mu się upór Aurelli Treschebut w dążeniu do przejęcia Luthera w swoje ręce. Paul Grant przyciśnięty do muru powiedział wszystko. Marcus był wściekły i gotów udusić Victora gołymi rękoma, ale Turlający Niedźwiedź powstrzymał go przekonując, że pal męczeński i strach przed nim będzie najlepszą karą.

-Odpoczywaj Adam. Jesteś jeszcze słaby. –Adam zapadł w sen nim Marcus dokończył zdanie.

***

-Witaj Cassidy, gdzie Marcus? - Adam, który od dłuższej chwili nie spał, przyglądał się dziewczynie krzątającej się w namiocie.
-Obudziłeś się…Marcus? –dziewczyna zmarszczyła brwi myśląc przez chwilę. -Był u Ciebie wczoraj…
-Dlaczego nie mam zarostu Cassidy? – Adam który od dłuższej chwili nie spał, przyglądał się dziewczynie krzątającej się w namiocie.
-Goliłam Cię. Very Happy – speszona, ale zaniepokojona podeszła i usiadła obok Adama.-Cos nie tak? Zraniłam Cię?
-Nie skądże. Zrobiłaś to bardzo profesjonalnie -Adam potarł policzek i szczękę. – Jakbyś goliła mężczyzn całe ży…-zamilkł nagle zdając sobie sprawę z nietaktu. –Wybacz ja…Cassidy zaczekaj! –Adam próbował złapać dziewczynę za nadgarstek, ale ta wyśliznęła dłoń i wybiegła na zewnątrz. – Cholera!

Przez następne dni Adamem opiekowała się Poranna Zorza, od której nic nie wyciągnął na temat nieobecności Cassidy. Wpadali do niego Marcus i Turlający Niedźwiedź. Z Markusem bardzo się zaprzyjaźnił mimo krótkich, ale codziennych porannych odwiedzin przyzwyczaił się do jego obecności. Rozmawiali o swoim życiu, polityce, marzeniach, planach na przyszłość. Marcus poświęcał rano Adamowi pół godziny w locie. On i inni mężczyźni z wioski znikali na polowaniach, aby zabezpieczyć byt wioski przed zimą. Adam bardzo się ucieszył kiedy usłyszał o wyznaczonym terminie ślubu Porannej Zorzy z Odważnym Sercem, ale w kwestii Cassidy Marcus udzielał wymijających odpowiedzi. Adam nie był głupi. Zdążył się zorientować, że dziewczyna najwyraźniej go unika. Następnego dnia wyszedł na zewnątrz. Na początku trochę kręciło mu się w głowie, ale z pomocą Marcusa dotarli nad niewielki strumień kilkadziesiąt metrów od pierwszych tipi. Adam usiadł na kamieniu i w samotności delektował się pejzażem. Miał okazję przyjrzeć się wiosce składającej się z kilkunastu tipi. Przed nimi bawiły się beztrosko dzieci, kobiety krzątały się przygotowując posiłki, szyjąc lub oprawiając skórki. Przed jednym z namiotów zobaczył mężczyzn stojących na straży przed wejściem.
Usłyszał szmer i zobaczył Cassidy idącą zamyśloną kilka metrów od niego. Jeszcze go nie widziała. Kiedy go dostrzegła, było za późno na odwrót. Stanęła niezdecydowana.

-Witaj Cassidy…
-Witaj...
-Dlaczego już się mną nie opiekujesz Cassidy?
-Mam inne zajęcia.-wbiła wzrok w ziemię z zaciętym wyrazem twarzy.
-Wybacz mi, nie powinienem..
-Nie wiem o co chodzi. – obcesowo przerwała spoglądając w niebo.
Deszcz. Letnie i krótkie pojawiały się szybko i niespodziewanie. Po chwili rozpadało sięna dobre. Rzęsisty letni deszcz był ciepły ale padał coraz mocniej. Cassidy minęła Adama, jednak po kilku krokach odwróciła się.

-Idziesz?
-Zaraz przyjdę. –Adam z udawanym zainteresowaniem patrzył w strumień.
-Nie dasz rady sam.
-Dam.

Skoro ona jest uparta, to on też. Prędzej pęknie niż poprosi ją o pomoc.
Cassidy wzruszyła ramionami, ale po kilku kolejnych krokach pośliznęła się i zatrzymała. Westchnęła i zawróciła. Stanęła przed Adamem, który nawet na nią nie zerknął. Zmarszczył brwi patrząc intensywnie w niebo.

-Będziesz tak siedział do jutra?
-Tak, będę… -Adam założył nogę na nogę, oplótł dłońmi kolano i zaczął gwizdać ignorując Cassidy.

Kątem oka zobaczył półuśmiech na jej twarzy. Nie przewidział jednak, że jest jeszcze słaby i utrata równowagi to kwestia chwili. Zsunął się z kamienia wprost do kałuży. Gdyby nie śmiech Cassidy jego duma ucierpiałaby znacznie bardziej. Cassidy pomogła mu wstać i wsunęła się pod jego ramię. Objęła go w klatce, a on otoczył ją ramieniem. Jedna jej dłoń wylądowała znienacka na jego zanadrzu. Adam zerknął na nią udając, że nie dostrzega zdenerwowania dziewczyny. Mokrzy i ubłoceni szli powoli do namiotu. Adam starał się jak najmniej obciążać swoim jestestwem dziewczynę, ale błoto i zmęczenie nie ułatwiały sprawy. W końcu dotarli do namiotu i Adam odetchnął z ulgą kiedy usiadł na posłaniu. Wesoły nastrój prysł jak bańka mydlana. Adam stracił pewność siebie, zwłaszcza, że jako mężczyzna czuł się do niczego. Chciał zdjąć koszulę, ale palce trzęsły mu się niemiłosiernie walcząc z guzikiem. Cassidy wahała się chwilę po czym przyklękła i nakryła swoimi dłońmi jego delikatnie je odsuwając. Rozpięła pierwszy guzik i drugi. Palce zamarły przy trzecim. Łatwiej opiekować się nieprzytomnym mężczyzną, inna sprawa kiedy on patrzy na Ciebie badawczym wzrokiem.
Zwłaszcza ten mężczyzna. Przez miesiąc miała wiele czasu na przemyślenia. Godzinami wpatrywała się w jego twarz. Przestała liczyć ile razy uspakajała go gdy szarpał się z nią krzycząc by uciekała. Myślała, że nigdy nie będzie w stanie spojrzeć na mężczyznę. A już na pewno nie zdoła pokochać. Tymczasem jej serce powoli otwierało się na miłość. Jej myśli coraz bardziej wypełniały obrazy związane z Adamem Cartwrightem. Ale Cassidy wiedziała, że to się nie uda. Sam fakt, że wiedział wprowadzał ją w zakłopotanie i wstyd.

-Cassidy? – Adam spojrzał na bladą twarz dziewczyny. –Wszystko w porządku?
-Tak. –z trudem wydusiła. Po policzku drogę torowała sobie łza.
-Nie płacz Cassidy, proszę Cię nie płacz. –Adam zewnętrzną stroną dłoni starł łzę. –Chodź…-ciepłym szeptem i wyciągniętymi ramionami sprawił, że coś w niej pękło. Szlochając objęła go za szyję i wtuliła w zagłębienie szyi.
-Już dobrze, już dobrze…-powtarzał jak mantrę, głaskając delikatnie jej jedwabiste włosy.
Mimo, iż był mokry Adam poczuł dziwne ciepło wokół serca. Chyba wtedy zdał sobie sprawę, że chce za wszelką cenę uszczęśliwić Cassidy. A może to było wcześniej w jaskini? Lub wtedy gdy leżała nieprzytomna, a on wlewał w nią słowa otuchy mimo własnej bezsilności? Tak…był już pewien. Nie wróci do domu bez niej. Tylko co ona na to?

***
-Mój brat Turlający Niedźwiedź ma rację. On udaje. – uśmiechnął się Marcus z założonymi rękoma obserwując Adama, który wsparty na Cassidy wracał do namiotu. –Jutro z nim porozmawiam.

Cassidy czuła się swobodniej w towarzystwie Adama, częściej się śmiała i żartowała. Wkrótce zdała sobie sprawę, że niecierpliwością czeka na to by pomóc Adamowi w powrocie znad strumienia. Jej ciało wyczekiwało by przytulić się do niego. Delektowała się tymi doznaniami, które powoli wybudzały jej ciało, a które wkrótce mogły się skończyć bo Adam mimo, że ciągle kuśtykał i miewał zawroty głowy, był w coraz lepszej kondycji. Tradycyjnie po śniadaniu Adam wybrał się nad strumień.

-Jesteś coraz silniejszy Adam. –Marcus pomógł usiąść mężczyźnie na kamieniu.
Przyglądał mu się z lekkim wahaniem.
-O co chodzi Marcus? –Adam czuł, że coś go gryzie.
-Wkrótce wrócisz do domu…
-….I?
-Nic…- Marcus wsadził palec za pasek spodni, drugą drapiąc się za uchem.
-Jesteś jak Cassidy. Jak się zatniesz w sobie to już nic z Ciebie nie można wyciągnąć. –roześmiał się Adam.
-Ona wiele przeszła i…Lubisz ją Adam?
-Lubię… -przeciągle odpowiedział.
-Ona chyba też Cię polubiła…Obawiam się, że kiedy wrócisz do swoich….
-Bez niej nie wrócę.- Adam spojrzał pewnie na Marcusa..
-Myślałem..
-Kocham ją.
-Ona przy Tobie wychodzi ze swojej skorupy i kiedy odjedziesz ….
-Przecież mówię, że kocham ją Marcus i bez niej nie wrócę. – z rozbawieniem zerknął na Marcusa.
-Kochasz? Moją siostrę? –Marcus był zaskoczony tym niespodziewanym i prostym wyznaniem. Odetchnął wzruszony. -Nawet nie wiesz jak się cieszę Adam, i w ogóle… - Marcus poklepał Adama po ramieniu, nie bardzo umiał rozmawiać o uczuciach. -Tylko… kuśtykaj na tę samą nogę. Cassidy w końcu zauważy.

Adam parsknął. Powinien bardziej się postarać. Już od kilku dni czuł się wyśmienicie, ale udawał przed Cassidy. Czuł, że im dłużej będzie zwlekał z ozdrowieniem tym większa szansa, że dziewczyna bardziej się przed nim otworzy. Potrzebował czasu by dotrzeć do niej. Widział, jak coraz mniej krepowała ją bliskość jego ciała, coraz więcej uczuć zdradzały jej oczy. Już nie cofała się jak dzikie zwierzątko gdy poprawił jej kosmyk na czole lub musnął palcami jej dłoń. Rumieniła się lekko, ale w jej oczach nie było lęku. To dobry znak. Wkrótce wyzna jej uczucia. Zbliżała się pora obiadowa, gdy z zamyślenia wyrwał Adama krzyk. Podniósł głowę i zmarł na chwilę. Zerwał się błyskawicznie i w kilku susach dopadł najwyżej dziesięcioletniego chłopca, którego głowa znalazła się pod powierzchnia wody. Sprawnie dotarł na brzeg z krztuszącym się chłopcem, którego szybko przejęła mama dziękując Adamowi. Zbiegowisko rozpierzchło się równie szybko jak pojawiło. Adam dysząc wytrzepywał dłonią wodę z włosów, kiedy zobaczył przed sobą Cassidy.

-Ty… oszukiwałeś. –oskarżycielsko spojrzała na mężczyznę. –Po co? Dlaczego? Igrałeś ze mnie…
-Zaczekaj. –Adam chwycił nadgarstek dziewczyny. –Daj mi wyjaśnić!
-Co tu wyjaśniać? Wyrwała się i próbowała wyminąć.

Adam chwyciła ponownie.

-Puść mnie. –szepnęła z lękiem w oczach.
-Czy Ty się mnie boisz Cassidy? –ciepło spojrzał na dziewczynę.
-Nie.. tylko…
-Myślisz, że mógłbym Cię skrzywdzić? –łagodnie przemawiając uniósł jej podbródek.
-Dlaczego to zrobiłeś? – szepnęła walcząc z łzami.
-Bo Cię strasznie kocham.
-Ale…jak to mnie kochasz? Przecież wiesz co się stało…
-Przestań! Przestań wreszcie tak myśleć. – Adam znowu widział w jej oczach lęk. –Nigdy nie myśl w ten sposób!
-Nie rozumiesz. Jesteś mężczyzną wiesz co się stało…
-Wiem. –przerwał jej całując wewnętrzną stronę dłoni. –…i chcę Cię za żonę Cassidy.
-Ale ja nigdy… może już nigdy…
-To nieważne Cassidy…. Nieważne… -Adam przyciągnął ją do siebie delikatnie i gładził długo po włosach.
-Zgadzasz się zatem Cassidy? -Adam delikatnie pocałował ją w kącik ust.
-Oczywiście, że tak – szepnęła obejmując za szyję.


***

Tej nocy Cassidy nie wróciła do swojego namiotu. Usnęła wtulona w Adama zawierzając mu prawie całą siebie. Adam był delikatny i czuły. Nie spieszył się. Chciał by czuła się przy nim bezpiecznie i pewnie. Mają przed sobą całe życie. Poczeka aż Cassidy będzie gotowa. Pocałował ja w czoło i gładził po ramieniu dopóki nie zapadł na dobre w sen.
Głos Cassidy obudził go momentalnie. Dobiegał z zewnątrz. Adam wstał i ubrał szybko spodnie. Wybiegł na zewnątrz z rewolwerem w dłoni.

-Marcus co się dzieje? –Adam zerkał na roztrzęsioną dziewczynę wtuloną w brata. Kilkanaście metrów dalej uśmiechał się Dabbs Blucker prowadzony przez Indian.
-Cassidy zostaw nas samych. Adam oddaj broń. – Marcus wyciągnął dłoń patrząc wyczekująco z napięciem na twarzy.

Cassidy poszła z Poranną Zorzą. Na twarzy miała wypisaną niepewność.

-Co się dzieje?
-Najpierw oddaj broń.

Adam poczuł się zagrożony, ale nie miał szans na wygraną w ewentualnym starciu... zresztą z kim? Niechętnie oddał broń Markusowi.

-Dowiem się o co chodzi?
-Dabbs Blucker twierdzi, że byłeś z nimi w przełęczy Donner…
-Nie wypieram się tego. Widziałeś mnie. – Adam spoglądał zdezorientowany po twarzach, które jeszcze wczoraj były przyjazne.
-Dabbs twierdzi, że byłeś z nimi. – Marcus zimno spojrzał na Adama.

***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Wto 22:25, 25 Mar 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:53, 25 Mar 2014    Temat postu:

Aga! Bardzo mi się podobało. Natarmosiłaś Adasia, ale taki jest najfajniejszy Laughing
Dialog:
"-Nie ruszaj się. -rozpoznał ciepły kobiecy głos. Poczuł dłoń na swoim ramieniu.
-Jak długo…?
-Miesiąc.
-Mój ojciec?
-Wszystko wiedzą. Nie martw się. Byli tu kilka razy. "
po prostu świetny Exclamation

"Chciał zdjąć koszulę, ale palce trzęsły mu się niemiłosiernie walcząc z guzikiem. Cassidy wahała się chwilę po czym przyklękła i nakryła swoimi dłońmi jego delikatnie je odsuwając. Rozpięła pierwszy guzik i drugi. Palce zamarły przy trzecim. "

Moje palce przy trzecim nie zamarłyby Laughing

"Łatwiej opiekować się nieprzytomnym mężczyzną,..."
To prawda - przynajmniej nie marudzi Laughing

I gdy już słyszałam dzwony kościelne nagle taki tekst:Rolling Eyes
"Dabbs twierdzi, że byłeś z nimi. – Marcus zimno spojrzał na Adama."
No i moja wyobraźnia zaszalała ... ale mam nadzieję, że nie postawisz Adasia przy palu Rolling Eyes
A swoja drogą Dabbs to jednak wyjątkowa gnida Evil or Very Mad
Czekam na zakończenie Crying or Very sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:28, 25 Mar 2014    Temat postu: Zemsta- zza grobu."

I znowu Adam jest podejrzany o to czego nie zrobił.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:31, 25 Mar 2014    Temat postu:

Znów wrobili Adasia ... ciemno widzę jego przyszłość u Indian ... Aga, Ty to potrafisz potarmosić ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 14:31, 25 Mar 2014    Temat postu:

Mnie zastanawia, że w jednej chwili znają i lubią Adama, w drugiej chcą go niemal zlinczować, nie próbując nawet tłumaczyć sytuacji. Sprawa jest ciężka itd, ale... no chociaż niech go spokojnie wysłuchają, zanim zabiorą się zdzieranie skalpu.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Agi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 17, 18, 19  Następny
Strona 8 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin