Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ona i on
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Camili
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:45, 03 Gru 2014    Temat postu:

Chyba chodzi o to, że Anderson podnosząc się z łoża boleści mógł pogorszyć swój stan. Jednak moim zdaniem Adam jako szeryf ma prawo zadawać pytania, wszak sądzą Pecka niewinnego człowieka. Trochę niejasna jest dla mnie rozmowa w sądzie i motanie pani House, dlaczego kłamała? I skąd wiedzą dokąd pojechał facet ze ze srebrnym koltem? Akcja z rozbijaniem kubeczka do kawy namiętna Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pią 3:02, 26 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:47, 03 Gru 2014    Temat postu:

Był taki fragment o chłopcu, który posłuchał rozmowę faceta ze srebrnym koltem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:58, 03 Gru 2014    Temat postu:

Adam był jedynym człowiekiem w mieście, który chciał pomóc Horacemu ... a teraz spotykają go wyrzuty? To niesprawiedliwe moim zdaniem. Awans na zastępcę szeryfa? Czemu nie, choć niespodziewany.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:00, 03 Gru 2014    Temat postu:

W serialu oni często awansowali w oka mgnieniu Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:16, 03 Gru 2014    Temat postu:

Ale tylko na jeden odcinek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:11, 04 Gru 2014    Temat postu:

Mieli za dużo pracy na ranczo. Nie mogli na etacie brać problemów całego miasta na swoje sprawiedliwe barki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:45, 23 Gru 2014    Temat postu:

Ben nie był zachwycony ich pomysłem, ale musiał się zgodzić. Z resztą nie mógł już za nich o niczym decydować. Bał się o nich. Z tego, co usłyszał marnie widział szanse synów w starciu z tym człowiekiem. Liczył tylko na sprytne zagranie Adama i wpuszczenie Hillsa w pułapkę. Tylko w ten sposób mogło im się udać. Przez całą ich nie obecność nie mógł sobie znaleźć miejsca. Postanowił zajrzeć do miasta, bo czekanie w domu na niewiadomą doprowadzało go już do szewskiej pasji. Szybciej niż zwykle dotarł na miejsce. Zatrzymała go pani House. Nie miał pojęcia o czym ona chce z nim mówić, bo za wiele wspólnych tematów nie mieli.
-Panie Cartwright, ja chciałam powiedzieć, że mi przykro za to, co zrobiłam znaczy, co powiedziałam w sądzie. Że skłamałam. Uległam temu, co mówili. Wtedy wydawało mi się, że to prawda, ale nie było tak naprawdę.
-Nie mnie pani powinna to mówić tylko panu Peckowi.
-Tylko, że ja nie wiem czy uda mi się to powiedzieć. Myślałam, że mógłby pan to mu przekazać.
-Mógłbym, ale tego nie zrobię. Pani wybaczy, ale to wasza sprawa. Zapewniam, że on zrozumie i nie nakrzyczy na panią. Przepraszam muszę iść.
Wyminął ją i udał się do Roya. Ten jednak jeszcze nic nie wiedział. Ciągle nie dostał żadnego telegramu od braci. Szeryf zapewniał do, że nic się nie dzieje i pewnie są zajęci skoro nie napisali. Jemu tłumaczenia te wcale nie przypadły do gustu. Siedział u niego jak na szpilkach. Nie lubił żyć w takiej niewiedzy. Dłużyła mu się ta konwersacja. Przypomniał sobie, że miał jeszcze zajrzeć do Andersonów. Luise była nieco zaskoczona jego pojawieniem się, ale cieszyła się z tej nieoczekiwanej wizyty. Dowiedział się, że z jej bratem jest coraz lepiej i, że będzie już mógł wrócić do domu. Coś innego przykuło jego uwagę. Była jakaś nieswoja i zamyślona. Domyśla się, że wiąże się to z Adamem. Odprowadziła go do wyjścia. W pół kroku zatrzymał się i odwrócił. Nie wytrzymał jednak z nie zadawaniem pytań.
-Luise, nie powinienem pytać, ale gryzie cię coś? Zrozumiem jeśli nie odpowiesz.
Dziewczyna niepewnie popatrzała na niego. Sama nie wiedziała, co odpowiedzieć. Wyjawić wszystko czy tylko część z tego, co się zdarzyło. Myśli zaczęły się kotłować. Zaraz jednak je uporządkowała.
-To prawda. Czuję się głupio, bo kiedy Horacy się obudził ja tak brzydko naskoczyłam na Adama. Wiem, że miał prawo przyjść i pytać, co się tam w banku zdarzyło. Tak nie mogłam postąpić, bo on jako jedyny wierzył, że może się zmienić, ale tak bardzo się bałam o brata, że jak próbował wstać to wydawało mi się i coś mu się stanie. A oprócz niego to już raczej bliskiej rodziny nie mam. Przynajmniej tak mi się zdaje.
-To nie tak. Posłuchaj. Martwiłaś się i na pewno nikt nie ma tego za złe, że chciałaś dla niego dobrze. Kochasz go i tego nic nie zmieni, a Adam to rozumie. I na twoim miejscu zrobiłby to samo gdyby jego brat był w takim stanie.
-Tak pan myśli?
-Tak i powiem ci coś jeszcze nie obawiaj się tego, co czujesz do niego.
-Skąd pan wie, że ja…
-Widziałem jak patrzysz, jak patrzycie na siebie. Kiedy poinformował cię, że zgodził się pomóc szeryfowi jako jego zastępca w dniu tej nieszczęsnej strzelaniny denerwowałaś się. Prosiłaś by tego nie robił, gdyby był ci obojętny nie próbowałabyś przekonywać, odwodzić od tego pomysłu.
-To aż tak widać.
-Łączy was coś wyjątkowego i tego ukryć się nie da. A, co ja mówię nie można ukrywać. Trzeba się cieszyć, że wasze ścieżki się połączą na zawsze.
Obdarzył ją serdecznym uśmiechem i ruszył w sobie tylko znanym kierunku. Dziwnie czuła się z tym, że pewnie już połowa miasta mówi o tym. Sądziła, że nikt, ale to nikt się nie domyśli o tym. Nie spodziewała się, że po jego powrocie wszystko tak bardzo się zmieni. Pojawi się miłość, która ukaże się po jednej małej kłótni. Może tak miało właśnie być między nimi.
W tym samym czasie Adam odwiedzał wszystkie najgorsze spelunki w mieście w poszukiwaniu Hillsa. Joe i Hoss razem z tamtejszym szeryfem poinformowanym o tym, co zamierzają z ukrycia mieli go wspomagać. Szeryf był starym znajomym Roya, więc bez żadnych oporów zgodził się. Kolejny raz czekali. Adam nie spieszył się z wejściem do środka. Wyszukał wzrokiem ukrytych po drugiej stronie braci. Dał im znak, że mają być przygotowani. W progu zderzył się z pewnym mężczyzną. Poznał go w jednej chwili. Miał nadzieję, że on jego nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:50, 23 Gru 2014    Temat postu: Ona i on

Lucy już wie ,że kocha Adama i nie powinna tego zmarnować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:29, 23 Gru 2014    Temat postu:

Luise przemyślała wszystko na spokojnie i zaczęła dostrzegać to, co dla innych jest oczywiste.
Zakończenie odcinka budzi zaciekawienie. Smile Pytanie, co zrobi Adam?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:38, 25 Gru 2014    Temat postu:

Joe również spostrzegł tego osobnika. Podniósł się opierając rękami na beczce. Wytężył wzrok próbując przyjrzeć się znajdującemu się w cieniu pomieszczenia rudemu mężczyźnie. Większość twarzy zasłaniała mu dłuższa gęsta broda. Nie podejrzewał, że mogą mieć takiego pecha. Odwrócił się do Hossa i szeryfa Gibbsa. Nie był to już młody człowiek, ale ciągle bardzo sprawny i nieźle wykonywał swoją pracę. To szczupły mężczyzna z lekko oprószoną siwizną głową.
Przyklęknął z powrotem, ale sprawdził czy nie zdradził ich kryjówki.
-Mamy problemy.
-Jakie. Joe mów jaśniej.
-Nasz dawny zarządca jest w saloonie.
Chłopcy Cartwright wrócili do wydarzeń z przed wyjazdu Adama, kiedy to pracował u nich zarządca Simpson. Po jakimś czasie okazało się, że na ranczu dochodziło do kradzieży. Ich sprawcę odkryli zupełnie przypadkiem. Był nim właśnie Simpson. Odgrażał się wtedy, że się zemści za wyrzucenie go z pracy.
-To ktoś groźny?
-Trudno powiedzieć.-zaczął Joe- Wygrażał, że się policzy z nami, ale od czterech lat się nie pojawił, więc nie wiadomo.
-Nie możemy ryzykować z waszym pojawieniem się tam. Sam pójdę może uda mi się go za coś aresztować.
Szeryf niezauważony przeszedł między budynkami. Nie czekając na rozwój wypadków wyszedł z ukrycia. Szedł tak jak zwykle powoli ulicą opierając dłoń na rękojeści broni. Życie go nauczyło, że powinien być zawsze gotów by w razie potrzeby sięgnąć po rewolwer. Obserwował, co dzieje się wokół. Tym razem nie zatrzymał się na żadną dłuższą pogawędkę. Dotarł już do saloonu. Adam w tej właśnie chwili ostrożnie wyminął mężczyznę. Byli na równi. Złapał za rękę zmuszając do zatrzymania.
-Teraz cię mam- burknął gardłowym głosem.
Przed oczami stanął mu obraz roześmianej Luise. Miał jej tyle do powiedzenia, ale nie znajdował na tyle odwagi, a teraz może nie zdążyć. Jeśli z tego wyjdzie to wyjawi jej to. Musiał coś zrobić. Znalazł jedno wyjście by, choć na chwilę go unieszkodliwić. Udało mu się wyswobodzić trzymaną przed niego rękę, a drugą zadał mu cios. Zwalił się na ziemię po uderzeniu. Leżał jakiś czas jęcząc z bólu i pluł krwią. Zamroczony jeszcze niezdarnie się ponosił. Kierował się do wnętrza. Na plecach poczuł się wbijającą zimną lufę. Nie ryzykował i posłusznie poszedł do aresztu. Cartwright odetchnął w duchu, że już po wszystkim. W najciemniejszym rogu sali siedział Hills sącząc whiskey. Domyślił się, że śledzi każdy jego ruch. Jakoś go w tym momencie to nie obchodziło. Zajął miejsce przy pierwszym lepszym stoliku. Lekko rozparty na krześle popijał gorącą kawę.
-Ładny cios- usłyszał nad sobą.
Nad nim stał Hills z bezczelnym uśmiechem. Usiadł naprzeciw. Patrzyli w milczeniu na siebie. Próbował wyczytać cokolwiek z twarzy i zachowania tego bruneta w czerni to okazało się bardzo trudne. Budził w nim jakiś respekt. Znał kogoś takiego kiedyś. Jego styl bycia podobał mu się i to, że tak szybko rozwiązuje problemy. On jednak bardzo rzadko do tego używał rąk, ale co tam tak też można. Do głowy wpadła mu pewna myśl, żeby poznać go bliżej.
-Mówiłem, że to był ładny cios- ponownie zaczął oczekując jakiejś reakcji z jego strony.
-Nie znam się- lekko z nad kubka rzucił obojętnie.
-Wtedy byłeś bardziej przekonany.
-Widzę, że jest pan dobrym obserwatorem.
-Muszę. Znasz go?
-Poniekąd.
-Dla mnie to zbytni ogólnik. Jaśniej trochę.
-My się nie znamy, więc nie mamy o czym mówić.
Wstał i odwrócił się do baru. Rzucił na kontuar monetę. Pieniądz z brzękiem upadł na drewniany blat, ale nie spadł na ziemię. Usłyszał szczęk odbezpieczanej broni. Zamarł na chwilę. Nie mógł się zdradzić, że się przestraszył. Powoli wypuścił z płuc wstrzymane powietrze. Musiał być dalej opanowany.
-A teraz to, co?
-Nic- odwrócił się zakładając palce za pas od broni.
Stał niedbale oparty o filar. Myślał, że go wyprowadzi z równowagi nie wyszło mu. Zabezpieczył rewolwer przed wystrzałem. Bawił się nim. Kilkakrotnie okręcił go na palcu i schował.
-Lubię twój zimny spokój. Potrzebuję kogoś takiego. Nie przystałbyś do mnie jako wspólnik.
Udał zainteresowanego jego propozycją. Zajął na powrót swoje miejsce.
-Co mielibyśmy robić?
-Powiedzmy, że zabierać bogatym…
-A oddawać biedocie. Nie, to mnie nie zachęca.
-Mylisz się. Dla nas. I ja za darmo nie pracuję. To?
-Zastanowię się.
-Tylko teraz jak wyjdziesz przepadnie.
Z rumorem odsunął krzesło. Adam zwlekał dając czas na przygotowanie braciom i szeryfowi. Wiedział, że będą czekać na zewnątrz. Tak się umówili, że kiedy go znajdą poczekają przyczajeni przy drzwiach. Zgodził się wreszcie na jego pozycję. Starał się iść nieco dalej i lekko z tyłu za nim. Na ulicy zobaczył szeryfa. Wyszli niemal równocześnie. Hills był tak zaskoczony, że nie próbował się bronić. Nikt do tej pory tak łatwo go nie podszedł. To był jego definitywny koniec, a coś mu mówiło, że lepiej, żeby dał sobie spokój, ale on nie chciał. Ma za swoje. Przegrał ze swoją starością. Szeryf zgodził się na pozostawienie go tu w areszcie do rozpoczęcia procesu. Bracia mogli spokojnie wrócić do Virginia City. Z oddali zobaczyli znajome zabudowania.
Panna Anderson dostrzegła z okna trzech jeźdźców. Byli cali i zdrowi. Nie musiała się już dłużej o nich obawiać. Wybiegła z pokoju z uśmiechem na ustach. Wpadła w ramiona Adama.
-Na reszcie jesteś.
-Zbyt długo z tym zwlekałem. Luise, kocham cię. Od zawsze cię kochałem.
-Też cię kocham.
Zatonęli w długim pocałunku zapominając o całym otaczającym świecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:48, 25 Gru 2014    Temat postu: Ona i on

Romantyczne zakończenie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:22, 25 Gru 2014    Temat postu:

Po westernowej akcji nadszedł bardzo romantyczny moment. Ciekawe, co dalej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:27, 25 Gru 2014    Temat postu:

Możliwe, że pojawią się jakieś "życiowe" problemy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 3:09, 26 Gru 2014    Temat postu:

Camila napisał:

Szeryf niezauważony przeszedł między budynkami. Nie czekając na rozwój wypadków wyszedł z ukrycia. Szedł tak jak zwykle powoli ulicą opierając dłoń na rękojeści broni. Życie go nauczyło, że powinien być zawsze gotów by w razie potrzeby sięgnąć po rewolwer.

Fajny opis. Very Happy
Camila napisał:

Próbował wyczytać cokolwiek z twarzy i zachowania tego bruneta w czerni to okazało się bardzo trudne. Budził w nim jakiś respekt.

Próbować można. Rolling Eyes
Camila napisał:
Panna Anderson dostrzegła z okna trzech jeźdźców. Byli cali i zdrowi. Nie musiała się już dłużej o nich obawiać. Wybiegła z pokoju z uśmiechem na ustach. Wpadła w ramiona Adama.
-Na reszcie jesteś.
-Zbyt długo z tym zwlekałem. Luise, kocham cię. Od zawsze cię kochałem.
-Też cię kocham.
Zatonęli w długim pocałunku zapominając o całym otaczającym świecie.

Najwyższa pora. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:06, 26 Gru 2014    Temat postu:

W tym fragmencie Adam trzykrotnie odniósł zwycięstwo - dwa razy w starciu z bandytami i raz z dziewczyną. Smile Całkiem niezły wynik.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Camili Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 7 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin