Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uwierz w miłość
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Camili
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:28, 18 Maj 2015    Temat postu:

-O czym myślisz?- zaczęła Kate po długiej chwili milczenia.
Adam mocniej objął ją i spojrzał w jej piękne błyszczące oczy. Jego poważną męską twarz rozjaśnił uśmiech ukazujący przeurocze dołeczki. Według niej to był najpiękniejszy uśmiech jaki mogła widzieć.
-Myślę przede wszystkim o tobie, ale też trochę o sobie, że byłem w pewnym momencie tchórzem.
-Ty, to niemożliwe jest. Dlaczego tak w ogóle uważasz?
-W czasie naszej przejażdżki chciałem ci coś ważnego wyznać, ale sama widziałaś, zrezygnowałem. Nie wiem czemu. Może wystraszyłem się swoich uczuć, tego co naprawdę do ciebie czuję.
-A teraz, dalej się ich boisz?
-Teraz już nie, bo wiem, że słów o miłości nie wolno się bać i trzeba o nich mówić osobie, która jest nam bliska. To one sprawiają, że coś znowu ma sens. Tak jest ze mną.
-Chcesz mi powiedzieć, że mnie kochasz?- spytała ze zdziwieniem.
-Tak, kocham cię najbardziej na świecie. Czemu się dziwisz, że tak może być? Pamiętasz dzień, w którym się poznaliśmy. W tamtym czasie czułem się jak cień człowieka, bo sądziłem, że nic dobrego już mnie nie czeka, ale pojawiłaś się ty. W moim życiu pojawiło się słoneczko, które zaczęło powoli zmieniać moje nastawienie, że nawet po odejściu kogoś ważnego dla nas nic się nie kończy.
-Sam, byś doszedł do tych oczywistych wniosków i przecież nic takiego nie zrobiłam dla ciebie.
-Zrobiłaś więcej niż ci się wydaje, kochanie. Wtedy jeszcze myślałem, że to będzie przyjaźń, ale zanim jeszcze stanąłem na własne nogi to już nie była z mojej strony przyjaźń.
-Czemu nic nie powiedziałeś?
-Bo gdybym ci powiedział to wyglądało, by na to, że chcę cię wiązać przy sobie. Nie chciałem, żebyś myślała, że musisz zostać ze mną, bo tego od ciebie oczekuję, a moje uczucia względem ciebie są nieszczere. W tej chwili jednak mogę ci bez obaw, że tak odbierzesz o nich opowiedzieć.
-Wiesz, ja też cię kocham.
Musnął lekko jej usta. Wyszukał jedną dłonią leżące spodnie i wyciągnął z kieszeni małe czerwone pudełeczko. Uchylił nieznacznie jego wieczko. Mimo to jego zawartość była widoczna dla niego. W blasku ognia kamień mienił się i nie wyglądał na zielony lecz na czerwony. Jego kształt przypominał nieco muszelkę. Kamień był na tyle duży, że z czterech stron przytrzymywany, do całej konstrukcji pierścionka, był przez finezyjnie wykonane niewielkie złote listki. Przypomniał sobie jak wykłócał się z Joe o prezent dla Kate. Nie chciał się zgodzić na takie podziękowanie dla niej. Joe jednak zrobił po swojemu. Miał jednak przywieźć jakąś gustowną bransoletkę, ale zakupił najdroższy pierścionek jaki widział u jubilera, jakby wiedział, że przyda się na coś. Patrząc na to cudeńko zobaczył tamtą scenę gdy dostał go od brata i jego opowieść o tym pięknym aleksandrycie*. Kiedy wrócą do domu będzie musiał podziękować młodszemu braciszkowi. Zamknął ponownie puzderko. Patrzył przez moment na Kate. Układał w myślach jak zacząć, ale nic w miarę rozsądnego nie przychodziło mu do głowy. Postanowił, że powie najprościej jak będzie potrafił. Nie chciał już dłużej przeciągać tego momentu.
-Ta chwila miała zupełnie inaczej wyglądać. Miały być kwiaty i klękanie, ale wyszło zupełnie inaczej bez tej otoczki. Kate, czy zechciałabyś zostać i mnie poślubić?
Powoli wsunął na jej palec pierścionek. Dziewczyna nie wiedziała, co ma powiedzieć. Nie spodziewała się czegoś podobnego. Dla niej to był zupełny szok. Gdzieś tam w głębi duszy marzyła, że ktoś ją o to zapyta. Dzisiaj jej marzenia się spełniły, a ona nie mogła wykrztusić nawet jednego głupiego słowa.
-Zrozumiem jeśli powiesz nie.
-Nie.
Mówił, że zrozumie, ale i tak zrobiło mu się bardzo przykro. Nie wiedział już, co ma myśleć. Czy to, co było między nim to była tylko chwila zapomnienia? Czy rzeczywiście coś ich łączy, a jej odpowiedź to tylko chwilowa odmowa, by mogła się zastanowić jeszcze nad tym?
-Znaczy to nie tak.- zaczęła się plątać w tym, co mówi- To nie to miała powiedzieć. Zgadzam się.
-Nigdy więcej nie strasz mnie w ten sposób.- z udawaną pretensją szepnął jej do ucha.
-Nie będę.
Przytuliła się do niego, a jej oczy przyoblekły się diamentami z łez. Nie chciała się więcej przed nimi powstrzymywać. Wyrażały przecież jej przeogromną radość. To był dla niej najszczęśliwszy, jaki się zdarzył dzień, a raczej noc. Nie pamiętali kiedy na nowo zaczęli się całować i znów byli ze sobą.
Poranne słońce zaczęło rozbudzać Kate. Nie wierzyła, że to wszystko się zdarzyło tej nocy. Dopiero gdy spojrzała na plec. Uwierzyła, że to prawda, że jest kochana i może kogoś kochać. Rozejrzała się po małej izdebce, ale Adama nie było. Zdziwiło ją to trochę. Zaraz jednak się pojawił z powrotem. Niósł dwie wiewiórki gotowe do zjedzenia. Po tym skromnym posiłku ruszyli w drogę powrotną.
Kilka dni później po ogłoszeniu rodzinie tej radosnej nowiny poczyniono już pewne drobne kroki przygotowujące do ceremonii ślubnej. Adam nie był zachwycony wyręczaniem go w tym i przez to pojechał do miasta. Musiał porozmawiać o tym z Kate. Młoda kobieta nie była jakoś zbytnio tym przejęta i stwierdziła, że cieszy się, iż tak zaangażowali się w ten uroczysty moment. Musiał się z nią zgodzić w tej kwestii. Z resztą chyba w każdej innej też tak będzie. Chciał z nią pobyć jak najdłużej, ale miał kilka innych spraw do załatwienia i z dużym ociąganiem wyszedł ze sklepu. Szedł powoli wzdłuż budynków. Po drugiej stronie ulicy znajdowała się Sophie. Z kimś się kłóciła. Nie rozpoznał go od razu jako Terry’ego Hooksa, jej uciążliwego sąsiada. Mężczyzna nie był wiele od niej wyższy, ale silniejszy. Zaczął ją szarpać. Adam ruszył w ich kierunku. Nigdy mu się za bardzo nie podobał. Wydawał mu się jakiś dziwny i w jakiś sposób fałszywy. Zawsze kiedy z nim rozmawiał mężczyzna nie patrzył mu w oczy, które ukrywał pod dość długą ciemną grzywką. Jego osąd się potwierdził. Postanowił, że będzie działać. Terry próbował ciągnąć za rękę wyrywającą się z jego uścisku dziewczynę. Nie wiadomo skąd pojawił się kolo nich Will. Zastąpił mu drogę. Jeszcze spokojnie poprosił, aby puścił dziewczynę. Roześmiał się tylko mu w twarz. Odepchnął Cartwrighta ze swojej drogi. Sophie udało się wykorzystać okazję i uwolniła się z uścisku jego dłoni. Ukryła się tuż za Willem. Trzymała się za jego marynarkę. Spojrzał na nią przez ramię i lekko się uśmiechnął. Przestała się już bać. Zapewnił, że wszystko będzie dobrze. Terry znowuż się pojawił i próbował wyciągnąć dziewczynę zza pleców Willa. Nie wytrzymał i odepchnął go. To rozjuszyło do żywego Hooksa. Rozpędził się i chciał uderzyć go z główki, ale sam dostał dość mocny cios w twarz. Zachwiał się i wylądował na czterech literach. Zbyt długo na nich nie siedział. Pochylony zatrzymał się widząc wycelowaną w niego lufę rewolweru. Podniósł niespiesznie ciemne oczy na Willa. Nie był już tak pewny siebie jak kilka minut temu. Skrzywił się nieznacznie.
-Jeśli jeszcze raz cię zobaczę koło panny Sophie nie będę tak miły jak dzisiaj. Zrozumiałeś mnie.
Pokiwał głową ciągle wpatrując się w rewolwer Willa, który podnosił go to w górę to w dół. Cofnął się i odwrócił się. Cartwright nie trzymał go dłużej na celowniku. Terry rzucił, że tego gorzko pożałuje, ale zaraz zniknął gdzieś w tłumie. Sophie nie wytrzymała dłużej i rzuciła się Willowi na szyję. Pocałowała go w usta. Szybko się odsunęła od niego i szepnęła, że dziękuje mu bardzo za to, co dla niej uczynił. Uśmiechnął się szeroko do niej. Zaczerwieniła się jeszcze mocniej i weszła do jakiegoś sklepu, żeby nie zachowywać się jak jakiś podlotek. Stał nadal taki radosny. Nie zauważył też, że jest już z nim Adam.
-Wpadłeś po uszy kuzynie- stwierdził, trzeźwo oceniając zaszłą niedawno sytuację między nimi.
-Co też opowiadasz? Była po prostu wdzięczna za uratowanie.- spojrzał na niego z nieukrywaną ironią i sporą dawką politowania na jego słowa wymówki. Powstrzymywał się, by nie wybuchnąć śmiechem.
-Wiem, co mówię. Ona nigdy w podziękowaniu nie rzuca się na szyję. Ty jesteś pierwszy. Sophie to bardzo miła i zaradna dziewczyna może byś się nią zainteresował, bo nie wiadomo, co Terry może jeszcze robić, więc powinieneś mieć na nią oko. Chyba nie chcesz, by stała się jej jakaś krzywda?
-Skoro tak. To chyba rzeczywiście powinienem się nią zająć. Pójdę jej w takim razie poszukać.
-Byle szybko. Życzę ci szczęścia w pomaganiu.




**********
Aleksandryt – minerał, kamień szlachetny, rzadka, przezroczysta odmiana chryzoberylu. W zależności od oświetlenia zmienia barwę: w świetle dziennym jest zielony, w sztucznym oświetleniu – czerwony (zjawisko fluorescencji spowodowane obecnością metali chromu i żelaza w kryształach aleksandrytu). Nazwany na cześć cara Aleksandra II w 1842. Został odkryty przypadkowo, w dolinie rzeki Tokowaja, w pobliżu Jekaterynburga na Uralu, podczas poszukiwania szmaragdów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:36, 18 Maj 2015    Temat postu: Uwierz w miłość

Adam i Kate są szczęśliwi i zakochani.
Sophie wie na kogo się rzucić ..sama bym się chętnie na niego rzuciła ,by potem zobaczyć ten seksowny uśmiech ,gdy mówi 'to z wdzięczności '.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:06, 18 Maj 2015    Temat postu:

No i wszystko dobrze się potoczyło. Will i Sophie, Adam i Kate ... chociaż ... ona mi średnio pasuje do niego ... cóż, on i autorka lepiej wiedzą Very Happy Pierścionek zapewne piękny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:52, 18 Maj 2015    Temat postu:

Cytat:
-Zrobiłaś więcej niż ci się wydaje, kochanie. Wtedy jeszcze myślałem, że to będzie przyjaźń, ale zanim jeszcze stanąłem na własne nogi to już nie była z mojej strony przyjaźń.
-Czemu nic nie powiedziałeś?
-Bo gdybym ci powiedział to wyglądało, by na to, że chcę cię wiązać przy sobie. Nie chciałem, żebyś myślała, że musisz zostać ze mną, bo tego od ciebie oczekuję, a moje uczucia względem ciebie są nieszczere.


Fajny, ciepły i wzruszający moment. Very Happy Myślę, że Adam i Kate będą ze sobą szczęśliwi. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:54, 18 Maj 2015    Temat postu:

Camila napisał:
-Skoro tak. To chyba rzeczywiście powinienem się nią zająć.

"Zająć" - urocze słowo, dosyć dwuznaczne. Confused Will chyba się cieszy, dostał przyzwolenie (błogosławieństwo) Adama. Wink

Adam niosący wiewiórki do zjedzenia mnie zszokował. Shocked Dobrze, że nic w tym czasie nie jadłam ani nie piłam. Podzielam zdanie Eweliny w sprawie Kate.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:42, 20 Maj 2015    Temat postu:

Will od dnia napadu odwiedzał bardzo często Sophie. Martwił się trochę, ale nie to go zajmowało w czasie jego odwiedzin. Interesowała go ta dziewczyna. Z każdym dniem jaki spędzał tu coraz bardziej lubił jej towarzystwo oraz to, że była tak bardzo żywiołową osobą, która musiała działać. Uwielbiał z nią spędzać czas, patrzeć jak się porusza z gracją i słuchać jak mówi. Każda szczęśliwsza chwila w jego życiu kojarzyła się z tą śliczną dziewczyną. Wcześniej nigdy nie czuł się tak dobrze do momentu gdy nie poznał Sophie. Była jak taki ciepły akcent w chłodzie życia. Jakiś wewnętrzny głos mówił mu, że ona zostanie przy nim. Wierzył, że to tylko jego marzenie, które znów się nie spełni. Miał ich wiele, ale każde z nich odłożył na później i czasem tylko wracał do nich pamięcią gdy zostawał sam. Nazywał siebie niepoprawnym marzycielem. O tym jednak nie wspomniał pannie Morris, choć pytała go już wielokrotnie. Zawsze jednak to pytanie o marzenia wywoływało w nim wiele niezgodnych myśli. Jego milczenie w tym temacie pobudzało też Sophie do głębszych przemyśleń, które z każdym kolejnym dniem pchały ją w stronę Willa. Intrygował i fascynował ją ten człowiek. Nie mogła go wepchnąć do odpowiedniej szufladki. Był dla niej jedną wielką sprzecznością, ale poznając go lepiej znajdowała odpowiedź dlaczego taki właśnie jest. Nawet na ślub Adama i Kate postanowili wybrać się razem.
Sophie po raz kolejny czekała przed domem na wizytę Willa. Miał być już jakiś czas temu. Tym razem się spóźniał. Pierwszy raz od kiedy zaczął ją odwiedzać tak się stało. Zrobiło jej się z tego powodu smutno, ale ciągle na niego czekała. Nie widziała go kilka godzin, a już tęskniła za nim. Wreszcie się pojawił. Powitał ją jak zwykle swoim najpiękniejszym uśmiechem. Przeprosił ją, że dzisiaj tak późno przyjechał i powiedział, że przez najbliższe kilka dni będzie tak samo. Wiedział, że po historii z Terrym powinien być przy Sophie, ale nie mógł tak po prostu porzucić swoich obowiązków. Źle było mu z tym, że jest coś ważniejszego niż ona. Zapewnił jednak, że jeśli nie on się pojawi to przyśle kogoś, żeby sprawdził, co u niej i w razie czego pomoże we wszystkim. Zgodziła się też na takie rozwiązanie, choć po kryjomu nie na to liczyła. W tej chwili nie przyzna się do tego. Może w dalekiej przyszłości. Wracając do miasta spotkał Adama. Już we dwóch pokonali pozostałą odległość. Cartwright zauważył, że kuzyna coś cały czas gryzie. Mężczyzna nie przyznał się, co jest prawdziwym powodem jego zamyślenia. Wykręcił się, że mam sporo papierkowej pracy w biurze kopalni, w której od niedawna pracował. Adama nie zadowoliły te tłumaczenia. Wiedział swoje, że chodzi tu o Sophie. Nie miał na razie zamiaru przepytywać go o to jak rozwija się ta znajomość. Miał swoje ważniejsze sprawy, które go dużo bardziej absorbowały. Rozdzieli się zaraz po w jeździe do Virginia City. Adam pierwsze, co zrobił to poszedł zajrzeć do Kate. Jej nie było u pani Fix. Zastanowiło go to trochę, że jeszcze jej tu nie było. Ona natomiast szła do doktora Martina. Od kilku dni niezbyt dobrze się czuła i chciała się upewnić, że to nic poważnego. Ktoś bardzo mocno ją potrącił. Mignęła jej sylwetka dość wysokiej ciemnowłosej osoby. Poznała po stylu ubierania się, że to córka właściciela hotelu. Młoda kobieta nawet nie odwróciła się i poszła dalej. Kate rozcierając bolące ramię również zeszła z ulicy. Podeszły do niej dwie nieznane kobiety. Jedna kojarzyła jej się z opowieści Adama. Chciała je wyminąć. Dotrzeć na miejsce. Zatrzymały ją usilnie wypraszając, żeby zgodziła się na chwilę rozmowy. Miała mieszane uczucia, co do celu tej całej rozmowy, ale uległa im w końcu. Kobiety nie zaczęły od razu. Czekały aż zacznie panować nieco napięta atmosfera. Udało się im taką wprowadzić. Tłumaczyły się, że nie bardzo wiedziały jak zacząć i stąd to opóźnienie. Kate wydawało się, że coś kombinują takim swoim zachowaniem. Przeczucie nie myliło jej. Opowiadały o nieprawdziwych podbojach miłosnych Adama. Twierdziły, że to on powinien być nazywany Casanovą, a nie Joe. Wmawiały jej, iż spotkały tu jeszcze kilka poszkodowanych dziewcząt takich jak ona. Nie oszczędziły jej także pikantnych szczegółów z tych podbojów. Nie były to takie szczegóły, o których ona się już przekonała. Z każdym kolejnym wyrazem tych kobiet Kate robiła się coraz bladsza. Czuła, że zaraz ujdzie z niej życie. Słowa powoli przestawały docierać do jej świadomości. Intrygantki szybko ulotniły się z miejsca zostawiając ją samą. Przeszła kilka kroków, ale osunęła się na ziemię. Ocknęła się dopiero w gabinecie doktora Martina. Przy jej łóżku siedział Adam. Pogładził ją delikatnie po policzku. Starał się, by nie zauważyła, że się przestraszył, iż po raz kolejny traci ukochaną kobietę. Lekarz na chwilę wyprosił go z pokoju. Nie miał najmniejszego zamiaru stamtąd gdziekolwiek wychodzić, ale ustąpił gdy dowiedział się, że to tylko rutynowe badanie. Te słowa wcale go nie uspokoiły lecz wzmogły w nim nowe obawy, co do stanu Kate. Pojawił się ponownie Martin. Uspokoił, że jest wszystko w porządku, ale mimo to nie powinien jej wypytywać o powód jej tak dużego zdenerwowania, które częściowo się do tego przyczyniło. Powiedział też, że narzeczona ma dla niego pewną wiadomość, którą chce mu sama przekazać. Siedziała na łóżku. Na widok Adama lekko się uśmiechnęła, ale była w nim tajemniczość.
-Lekarz mówił, że chciałaś coś mi koniecznie sama przekazać?
-Tak, ale lepiej, żebyś usiadł. Dla mnie to również było duże zaskoczenie kiedy się dowiedziałam.
-Ale na pewno jest w porządku?
-Chyba do teraz nie było tak dobrze. Pamiętasz burzę prawie miesiąc temu, która nas zastała?
-Tamtego wieczoru już nigdy nie zapomnę.
-To nie tylko on będzie ci przypominać o tamtym. Będzie ktoś jeszcze. Za kilka miesięcy na świecie pojawi się owoc tamtych chwil.
-Dziecko? To najwspanialsza wiadomość jaką mogłem usłyszeć. Tak bardzo się cieszę.
Tuląc Kate w objęciach po kryjomu otarł zabłąkaną łzę szczęścia. Mimo roztaczającej się w jego życiu radości coś nie dawało mu spokoju. W myślach błąkały się strzępki momentu gdy zobaczył tracącą przytomność Kate i oddalające się dwie kobiety. Teraz skojarzyło mu się, że wyglądały jakby uciekały stamtąd. Nimi zajmie się troszkę później. Chciał nacieszyć się tym, co miał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:20, 20 Maj 2015    Temat postu:

Sophie i Will chyba niedługo dojrzeją do poważnego związku ... na Kate ktoś dybie ... Ja mam alibi, więc to nie ja ... choć nie jestem jej fanką. Jakoś mi jej postać "zgrzyta" w zestawie z Adamem, chociaż ... osobno to ona jest i sympatyczna, sporo przeszła, radzi sobie itd ... chyba to jednak panie z miasteczka jej nie lubią bardziej Wink Nie wiem, co ją tak zwaliło z nóg - zderzenia a brunetką? plotki rozsiewane o Adamie, czy tzw stan błogosławiony ... zobaczymy ... w każdym razie robi się dramatycznie nieco.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:29, 20 Maj 2015    Temat postu:

Ja ciebie, Ewelina nie podejrzewam.
Głównie to jest jedna taka babeczka, której każda nie tylko Kate przeszkadzałaby u boku Adasia.
Atmosfera przez nią się dość mocno zagęści.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:39, 21 Maj 2015    Temat postu: Uwierz w miłość

Mam nadzieję ,że się ułoży wszystko bo poczułam jakiś niepokój.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:09, 21 Maj 2015    Temat postu:

Cóż, Adam jest szczęśliwy i to chyba najważniejsze. Kate się zdenerwowała, ale chyba nie uwierzyła plotkom.
Intrygantki na pewno nie spoczną i coś jeszcze wymyślą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:13, 21 Maj 2015    Temat postu:

Adam i Kate będą mieli dziecko. Very Happy Fajnie. Szkoda tylko, że na horyzoncie są chmury. Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:23, 21 Maj 2015    Temat postu:

Mada napisał:
Cóż, Adam jest szczęśliwy i to chyba najważniejsze. Kate się zdenerwowała, ale chyba nie uwierzyła plotkom.
Intrygantki na pewno nie spoczną i coś jeszcze wymyślą.





Kate im nie uwierzyła, bo wierzy tylko Adamowi.
Niestety, masz rację. Mają coś jeszcze w zanadrzu, ale czy zdążą zrealizować swoje zamiary to nie wiem. Rolling Eyes



Cytat:
Szkoda tylko, że na horyzoncie są chmury. Confused



No cóż, ale nie może być za łatwo i dlatego trochę kłopotów będzie. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:56, 21 Maj 2015    Temat postu:

Kate i Adam będą mieć dzidziusia, ale żeby nie było tak słodko chmury zbierają się nad zakochanymi. Nie podobają mi się te intrygantki i wydaje mi się, że pewnie będą jeszcze nieźle bruździć.
Czy to nie zaszkodzi związkowi Adama i sympatycznej Kate? Mam nadzieję, że już wkrótce poznamy odpowiedź na to pytanie Rolling Eyes Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:00, 26 Maj 2015    Temat postu:

Kate od paru dni ponownie mieszkała u Cartwrightów. Teraz to ona była w centrum uwagi podobnie jak kiedyś Adam. Razem z nim uznali także, że nie będą czekać ze ślubem i nie oglądając się na rozgłoszone niepochlebne plotki o nim wezmą go na ranczu, najszybciej jak tylko się da. Dziewczyna miała też świadomość, że miały one ją odstraszyć od ukochanego człowieka, a ktoś inny miał zająć jej miejsce u jego boku. Bardzo kochała go i nawet najgorsze rzeczy opowiadane o nim nie miały dla niej żadnego znaczenia. Nikt nie mógłby jej przekonać, że jest inny. Ona wiedziała swoje na jego temat.
Tego poranka zastanawiała się również nad tym czy uda się jakoś wyjaśnić to wszystko. Chciała tylko tego, żeby nie słyszeć więcej podobnych okropieństw jak ostatnio. Nie zależało jej nawet na karze dla nich. Wystarczyło, by zniknęły z ich życia. Może to było naiwne, ale nie chciała wracać do przeszłości. Liczyła się teraźniejszość i przyszłość. Nie tylko dla niej było to ważne. Dla Adama również, ale dobrze wiedziała, iż nie mógłby pozwolić na to, by cieszyły się bezkarnością. Zdawała sobie sprawę, że tak tego nie zostawi bez rozstrzygnięcia. Trochę się tym martwiła jak to się potoczy, ale nie mogła mu zabronić, żeby z pomocą szeryfa sprawiedliwości stało się zadość. Przez swoje myśli nie zauważyła, że do pokoju wszedł Ben. Dopiero po chwili zauważyła jego obecność.
-Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz?
-Całkiem nieźle. Nie bardzo rozumiem czemu muszę jeszcze leżeć, ale jedyną korzyścią z tego jest, że mogę nadrobić zaległości w czytaniu.
Oboje spojrzeli na stosik książek na sosnowym stoliku stojącym niedaleko łóżka. Benowi w oczy rzucił się tytuł jednej z książek. Był po francusku. Nie był pewien czy przez to nie urazili jej, bo może nie znała tego języka. Tego nie wiedział, ale powinien się dowiedzieć.
-Cieszę się, że lubisz czytać. Adam ma przynajmniej z kim o tym porozmawiać.
-Tak, nawet nieświadomie pomógł mi odświeżyć francuski przez książkę Balzaka.
-Naprawdę? Nie wiedziałem, że znasz ten język.
-Nie było się czym chwalić. Z resztą bardzo dawno temu mama mnie uczyła i nie byłam pewna czy cokolwiek jeszcze pamiętam z niego.
-To żadne chwalenie się.
-Może, ale wtedy gdy tu przyjechałam tak myślałam. Cóż, myliłam się wtedy.
-Każdy popełnia błędy. Mało wspominałaś o sobie. Chyba, że Adamowi opowiadałaś o sobie.
-Tak. Sporo rozmawialiśmy, ale jeśli ma pan do mnie jakieś pytania to proszę. Chętnie odpowiem.
-Właściwie opowiedz mi coś o swojej rodzinie, o sobie. Oczywiście to, co będziesz chciała.
-To dzięki mamie tak lubię książki. Ona była dość dobrze wykształcona. Skończyła jakąś prywatną szkołę dla dziewcząt, ale gdzie to nie mam pojęcia. Nie lubiła mówić o sobie. Jedynie od babci wiem, że wiele nocy przepłakała kiedy związała się z moim tatą. Babcia mówiła, że ojciec mamy uważał ten związek za mezalians i od tamtego czasu nie utrzymywali kontaktu. Nawet kiedy ja się pojawiłam na świecie wcale go to nie zainteresowało.
-Rozumiem, że nie poznałaś dziadka.
-Nie i jakoś tego nie pragnęłam. Miałam wspaniałych rodziców i babcię, która była Niemką. One nauczyły mnie obu tych języków. Mówiły, że kiedyś mi się przydadzą, ale do tej pory nie przydały się.
-Nie mów nie. Może się przydadzą. A, co z ojcem?
-Z tego, co pamiętam to nim poznał mamę i założył własny dość intratny interes był marynarzem. Dla mamy porzucił pływanie i razem z nią wrócił do San Francisco.
-A to ciekawe. Podobnie było ze mną. Szkoda, że nie mogłem go poznać osobiście, choć nazwisko twojego ojca coś mi mówi. Pływałem z człowiekiem, który tak samo się nazywał, ale to chyba nie możliwe, że jesteś jego córką.
-Dlaczego?
-Tamten był dość swawolnym człowiekiem i niezbyt skorym do małżeństwa, ale głowę na karku to miał.
-To samo mówiła mi babcia, więc może jednak pan pływał z moim tatą?
-Byłoby to nieco nieprawdopodobne, ale możliwe. Tego chyba się nie dowiemy nigdy, a szkoda.
-Też tak sądzę. Chciałam się zapytać czy Adam pojechał już do miasta?
-Nie, miał kilka rzeczy do zrobienia i zastanawia się jak rozegrać rozmowę z tymi podłymi kobietami.
-Rozumiem.
-Martwisz się bardzo o niego?
-Tak, nie chcę, żeby mu stała się jakaś krzywda. Boję się, że one są zdolne do różnych kroków.
-Z pewnością nie pojedzie tam sam. Nie naraziłby ciebie ani waszego dziecka.
Lekko wytrzeszczyła okrągłe ze zdziwienia oczy. Myślała, że nikt prócz Adama o tym nie wie.
-To pan wie? Adam powiedział?
-Słówkiem się nie zająknął. Nie doceniacie starego człowieka.
-Nie jest pan zły, że my…
-Skąd. To wasza sprawa, co robicie. Moje marzenie się spełniło, więc dlaczego mam się denerwować na was. Po za tym to nie wy wymyśliliście nieślubne dzieci. No nic pójdę już. Chyba Adam wrócił to go przyślę do ciebie.
Nie musiał pytać, żeby wiedzieć, iż Kate się obawia jego wyjazdu do miasta. Obiecał jej, że nie zrobi nic, co w konsekwencjach złej decyzji mogłoby zaszkodzić ich związkowi. Mówił też, że nie długo wróci i opowie jej o tym, co tam się działo. Trochę ją to uspokoiło, ale nie na tyle, by przestała myśleć.
Adam był zdecydowany na ten krok. Musiał to raz na zawsze ukrócić. Miał pewien pomysł. Chciał przed nimi udać, że jest zainteresowany tymi kobietami. Zastanawiał się czy uwierzą mu w tą niezwykłą przemianę. Czuł, że uda mu się wprowadzić je w maliny i zdemaskować.
Powoli wszedł do hotelu, w którym mieszkały. Wyszukał wzrokiem zajętego recepcjonistę. Zapytał o pokój, w którym mieszkały. Przez chwilę mężczyzna zastanawiał się nad odpowiedzią, ale widząc szeryf się pojawił nie przeciągał dłużej. Szczęście im sprzyjało, bo znajdował się od strony, z której znajdował się balkon. Dzięki niemu połączone były kilka pokoje, w tym dwa wolne. Roy miał czekać po oknem i obserwować z ukrycia całą sytuację, a w razie zagrożenia wejść. Było mało realne, ale lepiej być zabezpieczonym. Stał po drzwiami pierwszego przy schodach pokoju. Jak na razie nikt mu nie otworzył, choć słyszał szmer rozmowy. Drzwi lekko się uchyliły. Wyjrzała zza nich ta sama brunetka, którą spotkał kilka miesięcy temu w podróży do San Francisco. Nie umknęło mu to, że była zaskoczona jego pojawieniem. Był więcej niż pewien, że nie spodziewają się jego drobnego podstępu. Po zaproszeniu wszedł do środka. Rozejrzał się po przestronnym całkiem nieźle urządzonym wnętrzu. Wygodniej usadowił się w skórzanym fotelu. Nie miał najmniejszego zamiaru rozpoczynać z nimi konwersacji.
-Co pana do nas sprowadza?- zaczęła w końcu wysoka brunetka.
-Naprawdę się nie domyślasz? To wy skłoniłyście tą małą, żeby wyjechała.
-Domyślny pan jest.
-Mówmy sobie po imieniu. Będzie nam łatwiej. Powiedz mi jak wam się to udało.
-To nie było takie trudne. Nie, Ellie.
-Tak, wystarczyło cię przedstawić w niezbyt korzystnym świetle, a ona zwiała. Cóż siła perswazji. A jeśli mojej koleżance na czymś lub na kimś bardzo zależy umie być uparta.
-Mam rozumieć, że na mnie ci zależy piękna.- podszedł bliżej do dziewczyny- Żałuję, że wtedy w dyliżansie się tobą nie zainteresowałem i nie domyśliłem się jaka jesteś.
-A jaka jestem?- zapytała z lekką kokieterią.
-Podstępna i sądzą, że każdy mężczyzna złapie się na twoje wdzięki.
-Ty, oszuście. Podpuściłeś nas.
Brunetka próbowała znaleźć jakiś przedmiot, którym mogłaby rzucić w Adama, ale nic takiego nie było. Druga z nich powoli wycofała się i oparła o szafkę. Uchyliła szufladę i chciała wyciągnąć z niej mały rewolwer. Zauważył to. Teraz to on trzymał je pod bronią. Tuż za nim stał Roy również z bronią w ręku.
-Owszem. Kiepskie z was intrygantki.
-Jesteście aresztowane.
Coffee zakuł je w kajdanki i odprowadził do aresztu. Po dotarciu na miejsce nie zaczął przesłuchania. Chciał je przetrzymać, żeby trochę skruszały, bo nie działały z własnej inicjatywy. Ktoś musiał je tutaj ściągnąć i zapłacić za ten występ. Chociaż ta jedna sprawa zostanie rozwiązana jak należy. Znał ich nazwiska i postanowił, że sprawdzi czy w jakimś innym miejscu o nich nie słyszano. Wydawało mu się, że to nie był ich pierwszy występ, ale jedyny po jakim wpadły. Adam jeszcze chwilę posiedział w biurze szeryfa, ale nie był szczególnie zainteresowany jego działaniami. Wolał wrócić do Kate.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:06, 26 Maj 2015    Temat postu: Uwierz w miłość

Niezła akcja z tymi intrygantkami.
Dobrze ,że poniosą zasłużoną karę.
Nie spodziewałam się ,że ta skromna Kate ma tyle talentów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Camili Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Następny
Strona 10 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin