Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uwierz w miłość
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Camili
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:51, 30 Maj 2015    Temat postu:

Chciałabym, by fanfik taki był, ale raczej nie mnie go oceniać, bo nie byłabym zbyt obiektywna w tym względzie.
Co do przeszłości Kate to mam pewien pomysł, który w najbliższym fragmencie zacznę realizować. Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:00, 30 Maj 2015    Temat postu:

Camila napisał:
-Zagmatwane to jest. I, co tak sobie jeździły tam i z powrotem za nim?

Rzeczywiście, wyjątkowo to wszystko zagmatwane. Skoro to Abigail była zleceniodawczynią, to musiała zapłacić tym dwóm intrygantkom, a skoro tak, to dlaczego wtedy w hotelu te "damy" wygadały się przed Adamem ze swych planów? Z tekstu wynika, że to nie było ich pierwsze zadanie/zlecenie. Miały doświadczenie, a zachowały się jak głupiutkie gąski. Confused
Postępowanie Abigail jest karygodne, ale i jej ojciec mnie zaskoczył. Wyglądał na miłego i troskliwego, kochającego córkę bezgranicznie, a tu nagle się jej wyrzeka i nie wzrusza go to, że Abigail znajdzie się w więzieniu. Sprawiedliwość sprawiedliwością, ale jego postępowanie jest zastanawiające. Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:04, 30 Maj 2015    Temat postu:

Chodziło o to, żeby jego słowa nią wstrząsnęły i pobudziły myślenie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:52, 06 Cze 2015    Temat postu:

W najbliższych dniach miał odbyć się proces panny Hunter. Adam nie chciał w tym uczestniczyć, bo miał ważniejsze zajęcia niż siedzenie na sali sądowej i wysłuchiwanie tego, co miała do powiedzenia. Wolał się skupić na swojej rodzinie i pracy, a nie wracać do tego, co się już stało. Wiedział, że nawet surowy wyrok dla niej nie wymaże z jego pamięci tamtych wydarzeń. To pozostanie już na zawsze w nim, a kolejne roztrząsanie nie jest mu do niczego potrzebne. Wtedy zdarzyło się zbyt wiele złego i powoli chciał zamknąć tamten dość smutny rozdział życia. Chciał w spokoju układać swój nowy świat razem z Kate i ich dzieckiem. Nie zrobiłby tego jednak w pełni gdyby kogoś nie odwiedził. Pojechał na cmentarz do Megan. Pragnął jej opowiedzieć o zmianach, które zaszły w ostatnim czasie. Może dla kogoś z zewnątrz dziwnie, by to wyglądało, ale nie dla niego. Zawsze gdy coś mu nie wychodziło przychodził tutaj. Robił tak od jej śmierci. Czuł, że będzie chyba ostatni raz jej się zwierzać. Teraz miał kogoś kto był przy nim i zawsze go słuchał oraz potrafił poradzić mu. Może nie tak dosłownie, ale znajdował sens przekazu słów Kate. Była mu nie tylko żoną, ale i dobrą przyjaciółką.
Stał przy mogile w głębi cmentarza. Jak zwykle znajdowały się na niej świeże kwiaty. Pomyślał, że to pewnie dziadkowie Meg tu byli. On też miał przynieść swoje kwiaty. Niestety przez poranne zamieszanie, które wytraciło go z równowagi i chęć szybkiego opuszczenia domu, a nie słuchania głupich sprzeczek jego braci, zapomniał o nich. Powoli wracał myślami do obecnej chwili, która trwała. Kątem oka dostrzegł zbliżającą się w jego stronę Kate. Trzymała w dłoniach białe lilie. Bez słowa położyła je na grobie.
-Skąd wiedziałaś?- zapytał po dłuższej chwili milczenia.
-Widziałam kiedy je rano ścinałeś. Domyśliłam się, że wybierasz się tutaj.
-Nie wydaje ci się to głupie, że mówię do siebie.
-Przez ostatnie lata postępowałam dokładnie tak samo. Nie mówisz do siebie. Przyszedłeś się z nią pożegnać i dzięki temu otworzyć nową niezapisaną kartę życia, choć już coś się pojawiło. Ja myślę, że nie tylko Meg, ale i moja rodzina, że oni patrzą na nas w tej chwili. Jednego tylko nie będzie wiadomo czy oni się cieszą, że jesteśmy razem i staramy się ułożyć sobie życie ze sobą.
-Nie wiadomo, ale ważniejsze jest to, byśmy byli ze sobą szczęśliwi.
-Chciałabym, żeby tak było, ale trzeba będzie włożyć w to sporo wysiłku, żeby nie stracić tego, co już mamy.
-Nie stracimy tego. Nie masz mi za złe, że ciągle tutaj przychodzę.
-Wiem, że chyba nadal kochasz Meg i ona zawsze będzie zajmować ważne miejsce w twoim sercu. Jest ci bliska i dlatego to robisz. Nawet nie wolni mi zabronić ci, żebyś przychodził do niej.
-Nie jesteś zazdrosna, że tak jest.
-Nie mogę być zazdrosna o kogoś kogo tu nie ma. Po za tym kochasz ją jak dawny Adam nie tak doświadczony przez los. A to, co łączy nas jest inne nie tak szalone i młodzieńcze, niewinne jak to, co było między tobą, a Meg. My natomiast jesteśmy już zmienieni przez wydarzenia, które nas dotknęły. Dojrzeliśmy do czegoś poważniejszego. Cenimy bardziej to, co mamy, bo gdzieś w tle czai się maleńka obawa, że któregoś dnia stracimy siebie.
-Masz rację, tak jest z nami, z naszym związkiem. Wszystko się tak plątało, żebyśmy się spotkali.
-Jesteśmy i zawsze będziemy razem. Zostawię cię samego na razie.
Przytaknął jej propozycji. Zrobiło mu się jakoś lżej wiedząc, że Kate tak dobrze rozumie jego uczucia. Chciał być wobec niej oraz wobec Megan uczciwy. Od tego dnia już tak było. Często się do tej pory zastanawiał jak dalej będzie wyglądało to wszystko i czy tym nowym uczuciem nie zdradzi pamięci Megan. Na szczęście tak nie było. Nie mógł już być do końca uwięziony w klatce zwanej żałobą.
Kilka dni później po tej rozmowie na cmentarzu Adam pojechał razem z Kate do miasta. Miał tam parę spraw do załatwienia, a Kate chciała się spotkać z Sophie, która po namowach Willa przeniosła się do miasteczka. Rozmawiając z sobą postanowiły się przejść. Dzień sprzyjał na takie wyjścia. Szły pogrążone w rozmowie. Kate w pewnym momencie potknęła się i straciła równowagę. Ktoś dość pewnie ją złapał gdyby nie on upadła, by na ziemię. Jej wybawcą był nieznany wysoki mężczyzna o ciemnych włosach, w niektórych miejscach jaśniejących bielą siwizny. Nigdy jeszcze go nie widziała tutaj, a miał taką charakterystyczną długą brodę. Wydawało jej się, że to dobry człowiek, choć widzi go pierwszy raz. Zdążyła mu tylko szybko podziękować zanim zniknął. Z całej tej sytuacji zapamiętała też ciepłe spojrzenie jego brązowych oczu. Tylko jedna osoba w ten sam sposób na nią patrzyła. Był nią jej tata. Zaintrygowało ją to. Musiała o tym koniecznie pomówić o tym z Adamem, a potem dowiedzieć się kim on był. Może gdyby nie to podobieństwo w spojrzeniu nie zajęła się, by się tym.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Camila dnia Nie 20:19, 07 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:57, 06 Cze 2015    Temat postu: Uwierz w miłość

Dobrze ,że Adam pożegnał się z Meg.
Czy ten mężczyzna jest ojcem Kate ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:54, 07 Cze 2015    Temat postu:

Kate rozumie zachowanie i uczucia Adama. To dobrze, bo Meg była wyjątkową dziewczyną i lepiej pasowała do Adama. Szkoda, Camilo, że tak szybko ją wyeliminowałaś. Mimo dobrych chęci nie jestem w stanie przekonać się do Kate. Sad
Koniec intrygujący.
Wrócę jeszcze do początku. Nie wydaje mi się, żeby proces panny Hunter mógł się odbyć bez głównego świadka oskarżenia, a przecież był nim Adam! To jego konia oślepiono, to na jego życie i zdrowie dybano. Bez względu na wszystko Adam powinien być na rozprawie. Usprawiedliwianie swej nieobecności na sali sądowej ważniejszymi sprawami na głowie zupełnie mi do Adama nie pasuje. Kłóci mi się to z jego wizerunkiem praworządnego obywatela, który doprowadza wszystkie sprawy do końca i dba o sprawiedliwość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:41, 08 Cze 2015    Temat postu:

Jeśli Adam jest świadkiem, to musi się stawić w sądzie, niezależnie od swojego nastroju. Kate wydaje mi się taka ... nierówna ... albo jest zbyt hm... bezpośrednia, albo zbyt układna ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:14, 28 Paź 2015    Temat postu:

Kate mimo swojego ogromnego zapału, aby odnaleźć nieznajomego wątpiła nieco w powodzenie przedsięwzięcia. Może zupełnie niepotrzebnie rozpalała w sobie nadzieję na odnalezienie rodziny. Ta nadzieja sama się pojawiła i nie chciała odejść, bo gdzieś w głębi duszy wierzyła, że oni żyją. Może nie pamiętali swojego wcześniejszego życia z przed katastrofy i jej, że jest ich córką, i dlatego nie pojawili się do tej pory. Chyba naiwnie w to wierzyła, ale w coś chciała wierzyć. W coś, co dawało jej jakąś siłę na dalsze życie. Inaczej pewnie, by się szybko załamała. Cicho wzdychając pogrążyła się na nowo w natłoku swoich różnorakich czasem nie wesołych myśli. Adam odgadnął, że coś gryzie jego żonę.
Bryczka, którą powracali do domu zaczęła zwalniać. Dopiero kiedy zatrzymała się na poboczu drogi Kate ocknęła się z zamyślenia. Niezbyt przytomnie spojrzała na Adama. Nie była jednak pewna, co się wokół niej dzieje. Po chwili dotarło do niej, że stoją, a mąż z wielką uwagą jej się przygląda. Wyczytała także z jego spojrzenia, że chciałby wiedzieć, co się wydarzyło w mieście od momentu się rozstali.
-Kotku, co ci jest?- założył za ucho kosmyk włosów, który leciutko poruszał się przez wiatr- Jesteś taka niewyraźna. Może źle się czujesz?- pokręciła przecząco głową- To w takim razie, co ci jest? I nic nie mówisz jak minęło spotkanie z Sophie? Wydawało mi się, że lubicie się. Pokłóciłyście się o coś?
-Nie, nic mi nie jest. Czuję się całkiem znośnie. Sophie pewnie już ci zdążyła opowiedzieć jak nasze pogaduszki, więc doskonale wiesz, że nie pokłóciłyśmy się i jest między nami zgoda.
-Tak, wiem o tym. Sophie to jest straszna gaduła. Próbuję się dowiedzieć dlaczego jesteś milcząca?
-Ale nawet to, że tyle mówi nie zmienia tego, iż dalej będzie moją przyjaciółką. Słyszałeś o dość niefortunnym spotkaniu, w którym uczestniczyłam. Nad nim tak długo się zastanawiam.
-Aha, a mogłabyś troszkę więcej powiedzieć, co tak bardzo cię zajęło w nim, bo musi być ważne.
-Sama nie wiem. Ten mężczyzna. Wydaje mi się, że skądś go znam. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale było w nim coś takiego jakby był mi jakoś bliski. Nie rozumiem czemu tak uważam przecież widziałam go pierwszy raz w życiu, ale jego spojrzenie było takie znajome, że aż nie możliwe.
-Nie jesteś przekonana, że spotkałaś go pierwszy raz. Niektórych spojrzeń nie da się zapomnieć zwłaszcza takich, które należały do ważnych osób w naszym życiu i ono się nie zmienia nawet po wielu latach. A skoro twierdzisz, że jest ci bliskie znaczyłoby to- zawiesił głos szukając w myślach odpowiednich słów- Spotkany przez ciebie człowiek mógłby być kimś z twojej rodziny.
-Tak myślisz? Myślałam podobnie, ale nie uważasz, że to troszkę za bardzo wydumane. Może sobie zwyczajnie wymyśliłam taką ewentualność i rzeczywistość nie ma nic wspólnego z moim pomysłem.
-Nie dowiesz się tego myśląc, co, byłoby gdybyś poszukała.
-Rozumiem, ale Adam powinnam się liczyć i z tym, że nic z tego nie wyjdzie i się pomyliłam.
-Dobrze, że postępujesz w taki sposób. Musisz zrobić pierwszy krok, żeby się dowiedzieć prawdy, bo nie będziesz wiedzieć czy robisz dobrze. Myślę, że jeśli nie zrobisz nic będziesz żałować.
-Pomożesz mi?
-Oczywiście, że pomogę? Nie zostawię cię ze wszystkim samą. Co, by był wtedy ze mnie za mąż?
-Dziękuję ci bardzo. Jesteś wspaniałym mężem.
Mimo usilnych starań poszukiwania Adama nie dały żadnego pozytywnego rezultatu. Tak naprawdę oprócz opisu, który podała mu Kate nie było nic. Wydawało mu się to dość dziwnym, że nikt nie widział kogoś podobnego. Był pewny, że coś przeoczył. Niestety nie mógł się całkowicie skupić na poszukiwaniach, bo miał na głowie rozpoczętą budowę domu. Budowę mógł pozostawić na później. Były sprawy ważne i ważniejsze. Wrócił jeszcze myślami do nieudanych poszukiwań. Oczami wyobraźni widział zawiedzoną minę Kate. Przykro mu było na samo wspomnienie nie mówiąc już o tym, że znowu zabierze jej nadzieję na odnalezienie kogoś kto mógłby być rodziną. Chcąc odwlec ten przykry moment pojechał na budowę. Konstrukcja budynku powoli pięła się w górę i coraz bardziej przypominała dom. Ich wymarzony dom. Usłyszał ciche kroki. Instynktownie zsunął dłoń na rękojeść rewolweru. Ostrożnie odwrócił się do nieznajomego. Czekał na rozwój wypadków.
-Dzień dobry.- z szerokim uśmiechem powitał go starszawy mężczyzna.
Adam dość dokładnie mu się przyjrzał. Nie poznał jednak, że jest tym samym człowiekiem, o którym mówiła mu kiedyś Kate. Mężczyzna nie miał nic, co mogłoby mu służyć za broń. Chyba, że gdzieś coś ukrył. Żadna taka rzecz nie rzuciła mu się w oczy. Był w podobnym wieku, co jego ojciec.
-Dzień dobry. Jak pan się tutaj dostał?- zapytał z nutką podejrzliwości.
-Pieszo. Ta broń nie potrzebna jest. Szukam pracy. Słyszałem, że tu są potrzebni pracownicy?
-To prawda- odpowiedział z wahaniem w głosie.
-Myśli pan, że jestem za stary, a praca będzie za ciężka. Nawet taka mi nie straszna.
-Nie wie pan o czym mogę myśleć.
-Może pan mi mydlić oczy takimi odpowiedziami, ale wiem swoje. Udowodnię, że sobie poradzę jeśli dostanę na to szansę.
-Jest pan bardzo zdeterminowany. Zna pan się na budowie domu?
-Mówi pan o niedokończonym cacku za swoimi plecami. Znam się. Nie tylko umiem budować, ale i rzeźbię w drewnie. Umiem zrobić meble i inne drewniane dodatki.
-Słyszę, że się pan nie chwali to dobrze, więc przyjmę pana, ale na próbę od jutra.
-Nie zawiedzie się pan.
Obym się tylko nie pomylił- dopowiedział sobie w myślach po odejściu przybysza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:23, 28 Paź 2015    Temat postu: Uwierz w miłość

Jestem ciekawa ,czy ten starszy pan ,który chce się zatrudnić na budowie ,jest tym ,którego Kate widziała wcześniej ?
I czy on przypadkiem ,czegoś nie knuje?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:39, 30 Paź 2015    Temat postu:

Camila napisał:

-Pieszo. Ta broń nie potrzebna jest. Szukam pracy. Słyszałem, że tu są potrzebni pracownicy?
-To prawda- odpowiedział z wahaniem w głosie.
-Myśli pan, że jestem za stary, a praca będzie za ciężka. Nawet taka mi nie straszna.
-Nie wie pan o czym mogę myśleć.
-Może pan mi mydlić oczy takimi odpowiedziami, ale wiem swoje.

Ten człowiek jest albo zarozumiały, albo bardzo zdeterminowany. Jego rozmowa z przyszłym/potencjalnym pracodawcą budzi zdumienie. Shocked


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Camili Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12
Strona 12 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin