Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sosny...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Domi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Domi
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hökendorf Pommern :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:49, 23 Sty 2015    Temat postu:

Mi też się tak wydaje Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:13, 23 Sty 2015    Temat postu:

Ciekawe te dziecięce rozmowy ... i wszystko wydaje się takie proste ... nawet posiadanie trzech różnych babć i jednego dziadka Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Domi
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hökendorf Pommern :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:15, 23 Sty 2015    Temat postu:

Tak, wiem Laughing Według mnie to trudne wytłumaczyć taką sytuację z perspektywy dziecka... Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:18, 23 Sty 2015    Temat postu:

Myślę, że dzieci dostrzegają więcej niż nam się wydaje, choć tłumaczenie pewnych wydarzeń dopasowują do swojego świata ... i to jest fajne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucy
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 19 Gru 2014
Posty: 1405
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bytom, Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:31, 23 Sty 2015    Temat postu:

Dzieci śliczne!
Jessi i Sam są bardzo samodzielni, bardzo oddalają się od domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:15, 23 Sty 2015    Temat postu:

Mnie też podobał się wywód na temat dziadka i trzech babć. Wygląda na to, że Ben kiedy zaczynał "płakać " z niemocy przy chowaniu potomstwa niemal natychmiast w niedalekiej przyszłości wyławiał żonkę Wink Dzieci fajne, dialogi też i mogłyby tak wyglądać. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucy
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 19 Gru 2014
Posty: 1405
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bytom, Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:52, 24 Sty 2015    Temat postu:

Domi, raz już wycofałam się z tego komentarza, ale po przemyśleniu - wracam:
" dziadziuś zaczął pływać na wielkim okręcie jej taty." Jessie zna historię rodziny z opowiadań dziadka? Chyba Ben wie, czym pływał, to nie była marynarka wojenna, był oficerem na statku? Potocznie nieraz używa się tych określeń zamiennie, ale 6-letnie dziecko chyba posługuje się słowami, które zna z rozmów bliskich? Jakoś mi to zgrzyta Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 13:33, 24 Sty 2015    Temat postu:

Domi, bardzo się cieszę, że masz zamiar wrzucać mniejsze fragmenty a częściej Very Happy Oba odcinki milutkie, dzieci bardzo zaradne, wygadane z interesującym sposobem myślenia Very Happy
Czekam na ciąg dalszy, chciałabym się dowiedzieć, jak ich relację będą się rozwijać... Kiedy wkroczą w to wszystko dorośli.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Domi
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hökendorf Pommern :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:12, 24 Sty 2015    Temat postu:

Niedługo wkroczą, Senszen Very Happy zacznie się od lania a skończy na przyjaźni obu rodzin Wink W następnej części... Rolling Eyes
Lucy, nie miałam o tym pojęcia Shocked Dzięki za radę, warto postudiować różne terminy Wink

Część następna... musiałam ujawnić pewną tajemnicę Joe i jego dzieci... te trzy postacie z tajemnicy są konieczne, by móc jakoś zakończyć cały fanfik... Rolling Eyes

***************************************************************

Odnalezione nadzieje cz. 6.

Jessie uklęknął przed niewielkim nagrobkiem z napisem: "Giedon Gartner 1800 - 1879 Cudownemu ojcu i dziadkowi - rodzina".
- Ile lat miał twój dziadziuś, jak umarł? - zapytał Jessie cichutko.
- Siedemdziesiąt dziewięć - pisnął Sam. Kucał jakiś kawałek od grobu i wyraźnie czegoś szukał, rozgarniając ziemię rączkami.
- Mój dziadziuś ma siedemdziesiąt. To bardzo dużo, ale mówił, że nie pamięta Napoleona... - westchnął Jessie zasmucony.
- Napoleona? - buźka Sama rozjaśniła się nagle. - Mój dziadziuś mi o nim dużo opowiadał. Ale on był przecież w Europie...
- Moja babcia pochodziła z Francji - westchnął Jessie. - A on rządził we Francji. Babcia urodziła się już tutaj, ale chciałbym, żeby jakiś mój wujek okazał się jego żołnierzem. Chociaż wielu moich kolegów Napoleona nie lubi... Ja o swojej wiem tylko tyle, że pradziadek pływał razem z tym piratem Jeanem Lafitte'm... - Jessie jeszcze mocniej się rozmarzył.
- Twój pradziadek był piratem?! - oczy Sama urosły do rozmiarów dwóch talerzy.
- Tak - Jessie wyszczerzył ząbki w niewinnym, dziecięcym uśmiechu. - Tata jest z tego dumny. Ja też. A ty, czego szukasz?
- Zakopałem tu amulet dziadka, żeby tata go nie sprzedał. Myślę, że dziadziuś chciałby, żeby dostał go mój przyjaciel - powiedział Sam nieśmiało.
Słysząc to Jessie poczuł, że się czerwieni.
- Dziękuję - szepnął, po czym jego wzrok powędrował na pomnik z nazwiskiem dziadka Sama. - Dzień dobry, panie Gartner - powiedział, po czym odchrząknął z powagą. - Jeszcze mnie pan nie zna, ale wiem, że nie byłby pan na mnie zły. Nazywam się Cartwright. Jesse Alex Cartwright. I... chciałbym być przyjacielem pana wnuczka. Nie zrobię mu krzywdy, niech pan uwierzy... ale pan chyba to wie. W Niebie ludzie wiedzą więcej, prawda? Proszę mi zaufać i pozwolić bawić się z pana wnuczkiem. Opowiadał mi tyle o panu, że już wiem, że pana lubię. Postaram się pomóc Samowi. Przy mnie będzie miał przyjaciół. Jestem Cartwrightem, wie pan. Będzie się bawił ze wszystkimi. Obiecuję - skinął główką, po czym wydobył z kieszonki bielutką stokrotkę i położył obok pomnika. - To dla pana.
- Udało mi się wykopać amulet! - usłyszał radosny głos Sama, który podniósł się z klęczek i podbiegł do Jessiego. - I znalazłem ładny kamyk dla dziadziusia. Jest zupełnie gładki. Wygląda, jakby długo płynął rzeką - podsunął pod oczy Jessiego średniej wielkości kamyk, którego brzegi były dokładnie wygładzone przez wodę.
- Ja dałem twojemu dziadziusiowi kwiatek. Zawsze z mamą, tatą i Little Sophie kładziemy kamyki na grobach babci Marie, wujka Johna i wujka Gunnara. No i jeszcze... Jedziemy w to miejsce, o którym mówiłem?
- Dobrze. A to... amulet dziadka. Jest twój - Sam wsunął w rączkę Jessiego jakiś twardy przedmiot. Gdy chłopiec uniósł go do oczu dostrzegł medalion ze szmaragdem zawieszony na złotym łańcuszku...
- Dziękuję, Gartner... - wyjąkał niepewnie.

Dobrą godzinę później, chłopcy zatrzymali swoje konie przed niewielkim, zadbanym domkiem. Jessie nic nie mówiąc podjechał do ganku i przywiązał tam kucyka.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział poważnie.
- Kto tu mieszka? - zapytał Sam, rozglądając się dookoła.
- Od piętnastu lat nikt - odparł Jessie, podchodząc do drzewa rosnącego obok ganku, którego gałęzie zacieniały go niemal w całości. Drzerwo obsypane było różowymi kwiatami.
- To niemożliwe - Sam pokręcił głową. - Przecież ten dom wygląda, jakby mieszkał w nim ktoś teraz! Niezamieszkałe domy są zniszczone...
- Tata dba o to miejsce. szesnaście lat temu mieszkał tutaj z jedną panią. Była dla mnie tym, kim babcia Elizabeth i babcia Inger są dla taty. Była chora, pobrali się rok przed tym, jak umarła. Doktor mówił, że jeśli będą chcieli mieć dziecko, ciocia umrze od razu. Ale pomylił się. Urodziła córeczkę. Evelyn. Tata ją bardzo kochał. Ale dziadek tej dziewczynki zabrał ją do Nowego Orleanu. Bo jej mama, ta pani, z którą tata mieszkał tu w domu umarła zaraz, kiedy Evelyn się urodziła i jej dziadek był bardzo zły na tatę. Za rok napisał list, że ta dziewczynka umarła. Tata ożenił się z mama dopiero za dziewięć lat. W zasadzie trochę szkoda, że Evelyn umarła. Miałbym jeszcze jedną siostrę - Jessie powoli spojrzał na małe jeziorko, niedaleko domu. Jego buźkę rozjaśnił uśmiech. - Popatrz! Już kwitną! - podbiegł do jeziorka i zgrabnie wskoczył na mały kamyk, który wystawał z wody podobnie, jak kilka kolejnych. - Usiądź - skinął na Sama. Sam posłusznie usiadł na wielkim kamieniu leżącym nad jeziorkiem. Jessie przeszedł strumień skacząc z kamyka na kamyk, po czym nachylił się i zerwał coś rosnącego w trawie na brzegu. Wrócił do Sama. - Zobacz! - pisnął, siadając na drugim wielkim kamieniu, naprzeciwko niego. Chwilę potem włożył mu w rękę delikatny, biały kwiatek. - Śnieżne gwiazdy już kwitną.
- Tak nazywa się ten kwiat? - zapytał Sam, obracając go uważnie w paluszkach.
- Tak. Tata i ciocia zaręczyli się nad tym jeziorkiem. Mieszkali w ślicznym miejscu. Myślę, że ta pani była szczęśliwa... Ten domek będzie kiedyś mój. Tata jeszcze o tym nie wie, na razie nie chcę go smucić. Znasz uczucie, kiedy wiesz, że coś musi być twoje? - zapytał Jessie, spoglądając na domek. - Tata mówi, że ciąży na nim klątwa. Ale ja się nie boję. Zamieszkam tutaj z moją żoną. Jeśli będę miał syna, nazwę go Mark. a jeśli córeczkę - Susan. To najładniejsze imiona na świecie.
- Masz rację - westchnął Sam. - A jak będziesz miał dwóch synów? Albo dwie córeczki?
- To drugiego syna nazwę John a drugą córeczkę, Emily. Ale nie sądzę, żebym miał aż czworo dzieci - Jessie zachichotał niewinnie.
- No tak... - westchnął Sam, czerwieniąc się. - Chyba muszę już jechać... Miałem posprzątać stajnię.
- W niedzielę?! - Jessie wytrzeszczył oczka.
- Abbie jest chora, więc nie jedziemy w tym tygodniu do kościoła. Postaram się, spotkać cię jutro rano. Ale... tak do końca nie wiem, czy dam radę... mam pomóc tacie budować zagrodę. Na pewno zobaczymy się w przyszłą niedzielę, bo w niedzielę rano mam trochę czasu, ale chciałbym wcześniej... Ale na pewno spotkamy się za tydzień. Dobrze? - zapytał Sam, wciąż się czerwieniąc.
- W porządku - Jessie skinął główką. - Acha. Nie mów nigdy nikomu o cioci i Evelyn. To jest nasza tajemnica. Powiedziałem ją tobie, bo naprawdę ci ufam. Ale pamiętaj, nie zdradź mnie.
- Wiem co to sekret. I przyrzekam, że nikt się nigdy o tym nie dowie. - Sam uniósł rączkę do góry w geście uroczystej przysięgi. - Zgoda? - wyciągną drugą rączkę w kierunku Jessiego.
- Zgoda! - Jessie przybił piątkę przyjacielowi.
Chwilę później obaj chłopcy pędzili galopem w kierunku łąk Ponderosy.

*************************************************************
To, że Jessie używa zamiennie słów "ciocia" i "pani" jest zabiegiem celowym, rozumie sytuację ojca z perspektywy dziecka. A na pytanie, czy Evelyn na pewno umarła odpowiedź jest chyba jasna Wink Do tego zagadnienia wrócę w finale Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:02, 24 Sty 2015    Temat postu: Sosny

Przyjaźń się rozwija jak widać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:17, 24 Sty 2015    Temat postu:

Przyjaźń chłopców jak widać się zacieśnia. Zastanawia mnie ten tajemniczy amulet? medalion być może ukrywa jakąś smakowitą tajemnicę z przeszłości. Choć być może jest tylko pamiątką po przodku.
No i ten zwyczaj zostawiania kamyków na odwiedzanym grobie ... to żydowski zwyczaj ... może rodzina przejęła go od sąsiadów, może i w innych religiach też jest stosowany ... pewnie też się wyjaśni potem ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Domi
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hökendorf Pommern :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:50, 27 Sty 2015    Temat postu:

Ewelina, twoja analiza czasem nie zaskakuje Shocked Ale tak, masz rację... Rolling Eyes W pierwszym moim zamyśle Gartnerowie mieli być żydowską rodziną, która uciekła z Europy z racji sporego prześladowania... trochę mnie na ten tor naprowadził odcinek Look to the Stars i twój post na temat pogromów w carskiej Rosji... Rolling Eyes
Kolejna część... trochę obyczajówki, trochę wyjaśnień a tak naprawdę tylko jedna rozmowa... Rolling Eyes Ostatnia część z tego cyklu dot. Jessiego Cartwrighta... następna opowiada już o synu Hossa... postaram się ją wkleić jak najszybciej, bo od niej zaczyna się wartka akcja... Rolling Eyes

*************************************************************
Odnalezione nadzieje cz. 7.

Tego wieczoru Jessie zasypiał w radosnym nastroju. Jego obawy i tęsknoty uleciały wraz z wiatrem, który towarzyszył galopującym chłopcom. Wspominał pożegnanie z Samem, jako niemniej przykre wydarzenie, co pożegnanie z Davidem Sandersem. Dzięki temu dotarło do niego, że ma już dwóch najbliższych przyjaciół. Uśmiechnął się na wspomnienie miny swojego ojca, na widok amuletu Giedona Gartnera. Kartki i wieczne pióro, które akurat trzymał pofrunęły na podłogę.
- Joe... - wykrztusiła wtedy mama, jednak na widok medalionu, sama upuściła robótkę.
Teraz docierały do chłopca strzępki rozmów rodziców. Słyszał, jak tata chodzi po pokoju, słyszał też, że mama z nim rozmawia.
- Ten medalion musiał kosztować miliony. Ty nie widziałaś ich domu. Wyglądał, jakby się miał rozlecieć. Ten mężczyzna nie umie przybić gwoździa, nie wykrzywiając go - mówił tata.
- Trudno wymagać od syna kogoś, wychowanego w wielkim mieście, by znał się na budownictwie. Myślę, że musiało w ich życiu stać się coś strasznego - uspokajała go mama.
- Tylko co? Co może sprawić, że ktoś, kto był milionerem stracił wszystko i głoduje? - wzdychał tata.
Jessie nakrył się kołdrą i zapadł w sen...

Kilka minut wcześniej, Alice Cartwright zamknęła drzwi pokoju dziecięcego i z ciężkim westchnieniem spojrzała na męża.
- Rozumiesz coś teraz? - zapytała.
- Pewne jest tylko to, że ta rodzina wyznaje inną religię, niż my a chłopak kłamie, bo boi się prześladowań. Zdaje się, Jessie mówił, że parę razy padli ich ofiarą. Ale to nic nam nie daje. Żeby dotrzeć do Gartnerów musimy dowiedzieć się dlaczego uciekli z Europy. I co się stało z ich majątkiem - Joe wrzucił pióro do kałamarza, po czym cisnął papiery na stół i wstał.
- Mówiłam ci, że przedwczoraj spotkałam panią Gartner. Wyglądała na zastraszoną. Jej mąż bardzo przeżywa przeszłość. Przynajmniej ja tak to odebrałam - Alice podeszła do stołu i spojrzała na męża spacerującego nerwowo po pokoju.
- Ten medalion musiał kosztować miliony - westchnął Joe. - Ty nie widziałaś ich domu. Wyglądał, jakby się miał rozlecieć. Ten mężczyzna nie umie przybić gwoździa, nie wykrzywiając go - westchnął Joe, podchodząc do okna.
- Trudno wymagać od kogoś wychowanego w wielkim mieście, by znał się na budownictwie. Myślę, że musiało w ich życiu stać się coś strasznego - Alice uniosła kałamarz i wydobyła spod niego jeden z rachunków. Na szczęście jeszcze nie pojawiła się na nim plama atramentu.
- Tylko co? Co może sprawić, że ktoś kto był milionerem stracił wszystko i głoduje? - westchnął Joe, przybierając zrozpaczony i zrezygnowany wyraz twarzy. - Nie dziwię się, że ten dom się wali, skoro sześcioletnie dziecko buduje zagrodę. Ten Gartner chyba postradał rozum przez wspomnienia.
- Jego żony nie było stać na najtańszy perkal - westchnęła Alice. - Carlowie mają niskie ceny w swoim sklepie. Kupiłam go dla niej, bo chciałam, żeby nowa rodzina nie zraziła się do naszego miasta. Ale wygląda na to, że jej mąż nadal nie ma pracy.
- Gdyby tylko zechciał ze mną porozmawiać. Nie mogę tam wrócić a przy tej nowej budowie potrzeba rąk do pracy. Coś by się dla niego znalazło. Mógłbym zatrudnić go na dłużej, jeśli by się sprawdził - Joe nie odrywał wzroku od okna. - Dla Pa wszystko był takie proste... Chyba nie nadaję się na ich szefa...
- Gdyby twój ojciec to usłyszał... - Alice podeszła do niego i położyła mu dłonie na ramieniu. - Dokończyłeś ten warsztat? - zapytała, uśmiechając się słodko. Czuła, że powinna odwrócić uwagę męża od niepowodzenia. Od jakichś trzech lat, czyli od kiedy zginął ten młody prawnik w Carson City, któremu Joe pomagał uporać się z przeszłością, jej mąż stracił wiarę w to, że z pewnością poradzi sobie z prowadzeniem swojej własnej, małej Ponderosy.
- Dziś rano go skończyłem. Jak wróci Pa, pokażę mu go - Joe uśmiechnął się ciepło, unosząc prawą brew. - Rachunkami zajmę się jutro. Tę noc, chciałbym spędzić z moją żoną - odwrócił się i objął Alice w talii.
- Jakbyś nie mógł poprosić Adama, żeby zrobił ci te zestawienia - zachichotała kobieta, przechylając z lekka głowę.
- W życiu. Udowodnię mu, że dam radę zrobić to sam - zachichotał łagodnie, po cym pocałował żonę. Lekko, ale temu pocałunkowi towarzyszyła cała gama emocji, obrazujących jego czystą i niewinną miłość.
- No dobrze - twarz Alice rozjaśnił uśmiech.
Joe pociągnął za wstążkę, którą związane były jej orzechowe włosy. Błyszczące, faliste pukle opadły kobiecie na ramiona. Chwilę później wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Gdy zamknęły się za nimi drzwi z pustego salonu wybrzmiała ostatnia nuta nadziei. Każdy skrawek powietrza w tym domu pewny był, iż ta rodzina nie spocznie, póki nie odmieni życia innej, odległej od niej bagażem ciężkich doświadczeń. Póki nie pozwoli im wypełnić przeznaczenia. By stali się częścią imperium Ponderosy. Na zawsze.

*************************************************************
Zapewniam, że Gartnerowie nigdy już nie znikną z życia Alice i Joe... jak już mówiłam, pomogą im... w części dziewiątej, już na 100% Very Happy No i pojawi się tam duet Sophie i Sama... nierozerwalny duet, prowadzący w końcu do... nie powiem! Razz Wink Dortort by się w grobie przewrócił... Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Domi dnia Wto 19:52, 27 Sty 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucy
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 19 Gru 2014
Posty: 1405
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bytom, Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:09, 27 Sty 2015    Temat postu:

Piękna rozmowa! Miłość Alice i Joe rozszerza się na sąsiadów, mimo, że są oni zamknięci w swoim świecie!

"Jakbyś nie mógł poprosić Adama, żeby zrobił ci te zestawienia - zachichotała kobieta, przechylając z lekka głowę.
- W życiu. Udowodnię mu, że dam radę zrobić to sam".
Ambicja najmłodszego, stale traktowanego jako niekompetentny, wymagający prowadzenia za rękę?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:25, 27 Sty 2015    Temat postu: Sosny

Czemu Joe się ciągle obwinia o śmierć tego prawnika ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Domi
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hökendorf Pommern :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:39, 27 Sty 2015    Temat postu:

lucy napisał:
Piękna rozmowa! Miłość Alice i Joe rozszerza się na sąsiadów, mimo, że są oni zamknięci w swoim świecie!

"Jakbyś nie mógł poprosić Adama, żeby zrobił ci te zestawienia - zachichotała kobieta, przechylając z lekka głowę.
- W życiu. Udowodnię mu, że dam radę zrobić to sam".
Ambicja najmłodszego, stale traktowanego jako niekompetentny, wymagający prowadzenia za rękę?


Tak Laughing Stracił wiarę w siebie, ale chce za wszelką cenę być samodzielny Rolling Eyes

zorina13 napisał:
Czemu Joe się ciągle obwinia o śmierć tego prawnika ?


Pomagał mu... chciał go chronić... ot co... w końcu mu minie... ale przez to męczy się porządnie... Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Domi dnia Wto 20:40, 27 Sty 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Domi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16  Następny
Strona 12 z 16

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin