Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Koniec i początek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 94, 95, 96  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:24, 18 Wrz 2014    Temat postu:

Mada napisał:
- Myślę – Adam spojrzał na niego z wyraźną kpiną. – W przeciwieństwie do ciebie.
- Co to niby ma znaczyć? – najeżył się Joseph.

Sarkazm typowy dla Adama Very Happy Bracia w dalszym ciągu się przekomarzają.

Mada napisał:
Mam prawo się zabawić – zaprotestował Joe. – Jestem młody i właśnie teraz chcę korzystać z życia.

Istny sybaryta. Egoista. Myśli tylko o sobie!

Mada napisał:
Wieczory w Ponderosie to żadna atrakcja – stwierdził bezlitośnie Joe. – Mam dość grania z Hossem w warcaby.

Trochę racji ma ... warcaby z Hossem lub tatusiem nie dają wiele emocji Confused

Mada napisał:
Ale ja dlatego wracam tak późno, że właśnie myślę o przyszłości – bronił się Joe z niewinnym uśmiechem.

Joe ma na wszystkie pytania gotową odpowiedź.

Mada napisał:
Owszem – przyznał Joe z chełpliwym uśmiechem. – Kobieta, z którą wiążę plany na przyszłość.

Kolejna miłość na całe życie? Very Happy

Mada napisał:
Joe, … żadnej porządnej pannie nie składa się wizyt w nocy – zauważył trzeźwo Adam.

Adam chyba co nieco zapomniał ... albo nie zaliczał niektórych kobiet do ... porządnych panien Confused

Mada napisał:
Josephine Nolan – rzucił Joe, unosząc zadziornie podbródek.
- Zwariowałeś?! – tym razem Adam zdenerwował się na serio.

Czyżby rodzinna sklonność do powabnych wdów? Adam chyba ma kiepskie wspomnienia i chce uchronić brata przed traumą?

Mada napisał:
Ta kobieta to modliszka. Bawi się mężczyznami i ich uczuciami. Nie masz co liczyć na trwały związek.

Adam zdecydowanie nie lubi już wdów a szczególnie tej wdowy. Ciekawe dlaczego?

Mada napisał:
Josephine jest wdową, wiele przeszła. To piękna kobieta, która fascynuje wielu mężczyzn. To nie jej wina, że się za nią uganiają.

Tym razem to Joe jest zaślepiony. Ale on za każdym razem, w każdej wybrance widzi ideał kobiety Razz

Mada napisał:
Mam zamiar się jej oświadczyć.

Na razie Joe ma poważne zamiary Confused

Mada napisał:
- Powiesz ojcu? – zapytał Joe, nie spuszczając oczu ze starszego brata.
- Ja? Nie – szybko zaprzeczył Adam. – Sam mu powiesz. To przecież ty masz zamiar się żenić.
- Nie myśl, że się boję – mimo zapewnienia, Joe poczuł dziwny skurcz w żołądku.

Jednak Joe czuje, że tatuś nie będzie zadowolony z tej synowej Very Happy

Mada napisał:
- … i widowiskową egzekucję

Z braku telewizji i innych rozrywek ... dobra i egzekucja Surprised

Mada napisał:
- Trzeba mu pomóc.

Adam jak zwykle nie zostawia przyjaciół w potrzebie.

Mada napisał:
Synek już biegł w jego kierunku. Ojciec chwycił go w ramiona i ucałował w oba ciepłe policzki. Billy zdjął tacie kapelusz i poczekał, aż Adam podejdzie do wieszaka. Po chwili kapelusz zawisł na swoim stałym miejscu.

Sielski, rodzinny obrazek.

Mada napisał:
- Byłeś grzeczny? – zapytał dla porządku Adam.

Co za pytanie? Oczywiście, że był! Przecież jest synem Adama!

Mada napisał:
Zobaczył na twarzy Pa wyraźną ulgę.

Kiedy Ben sie dowie o wybrance syna, wyraz ulgi zapewne zniknie ...

Mada napisał:
że wygłasza krótkie i sensowne kazania.

Czyli idealny duszpasterz. Jego kazania docierają do wiernych.

Mada napisał:
„Duma i uprzedzenie”. Ulubiona książka Coleen. Czytała ją wiele razy, a niektóre fragmenty cytowała z pamięci. Gdy się przy czymś upierał, zazwyczaj mawiała, że jest amerykańską wersją pana Darcy’ego.

Wyjatkowo trafne porównanie. Lektura też doskonała. Do tej pory.

Mada napisał:
Billy pędem udał się do sypialni. Wskoczył do łóżka i przykrył kołderką. Sprawdził, czy obok leży miś i poszukał najwygodniejszego ułożenia poduszki. Adam usiadł obok i sięgnął po baśnie braci Grimm.

Kolejny uroczy rodzinny obrazek. Szkoda, że nie ma już żony Adama ...

Ciekawe opowiadanie z uroczymi rodzinnymi scenkami. Wyczuwa się jednak jakieś zagrożenie wiszące nad tym sielankowym na razie obrazem. Te kontakty Joe ... nic dobrego nie wróżą ... No i sledztwo które prowadzi Adam ... ciekawe co odkryje i czy uda mu się uratować przyjaciela?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 17:28, 18 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:41, 18 Wrz 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Im bliżej był domu, tym mniejszą miał ochotę, aby ją przeprowadzić. Wolał zająć się synkiem, niż bawić się w ojca swego najmłodszego brata. Pomyślał, że po raz ostatni dał się wmanewrować w tak niekomfortową sytuację.

Wcale się nie dziwię. Na miejscu Adama też wolałabym zająć się dzieckiem niż wyręczać Pa w jego ojcowskich obowiązkach. Adam obiecuje sobie, że to po raz ostatni. Obawiam się, że to tylko jego marzenia i to z gatunku tych nieziszczalnych Rolling Eyes
Mada napisał:
Joe zmarszczył brwi i łypnął na Adama spod oka. Nie w smak była mu ta rozmowa.
- Ojciec martwi się o ciebie – kontynuował monolog starszy brat. – Twoje nocne powroty kosztują go wiele nerwów, których mógłbyś mu oszczędzić. Choćby ze względu na jego wiek.
- Mam prawo się zabawić – zaprotestował Joe. – Jestem młody i właśnie teraz chcę korzystać z życia.

Joe powinien się cieszyć, że to brat z nim rozmawia. Adam i tak bardzo delikatnie go potraktował. Reakcja Perły Ponderosy - no, cóż innej się nie spodziewałam. Rolling Eyes
Mada napisał:
Adam uśmiechnął się niemal niezauważalnie, oparł plecami o ściankę boksu, zakładając z nonszalancją ręce.
- Wiem, że się boisz – powiedział bez cienia współczucia.
- Nie interesuje mnie, co myślisz – stwierdził obrażony Joseph. – Porozmawiam z ojcem o swojej przyszłości, ale … nie dziś – kpiący wzrok brata spowodował, że zatrzymał się w pół kroku. – Zrobię to jutro – po czym wyszedł ze stajni.

Spodobało mi się, jak tu opisałaś Adama - jak żywy. Widać, że Joe poczuł się urażony, skoro zdecydował się wyznać ojcu prawdę, "ale ... nie dziś". Odwaga godna podziwu Laughing
Mada napisał:
Ponoć próbował, ale Charlie był w stanie … jakby tu powiedzieć … nienadającym się do użytku – Adam rozmyślnie użył eufemizmu, aby nie ranić uczuć Hossa, który niezmiernie lubił staruszka, mimo jego skłonności do alkoholu. Kiedyś razem przeprowadzili przez pustynię żołnierzy konwojujących złoto i to wydarzenie bardzo ich do siebie zbliżyło.

W tych słowach Adama widać, jak stara się przekazać Hossowi mało sympatyczną informację w taki sposób, żeby bratu nie było przykro. To właśnie czyni Adama kimś wyjątkowym. On zawsze stara się mieć dla każdego szacunek.
Mada napisał:
Adam wyszedł ze stajni i skierował swe kroki w kierunku domu. Uśmiechnął się, bo usłyszał śmiech Billy’ego. Odpiął pas z bronią i odłożył go na szafkę przy wejściu. Synek już biegł w jego kierunku. Ojciec chwycił go w ramiona i ucałował w oba ciepłe policzki. Billy zdjął tacie kapelusz i poczekał, aż Adam podejdzie do wieszaka. Po chwili kapelusz zawisł na swoim stałym miejscu.

Prześliczna scenka Very Happy tylko mamy brak Confused
Mada napisał:
Ben rzucił pytające spojrzenie w kierunku Adama, wskazując mu oczyma Joe. Adam kiwnął głową, dając ojcu znak, że rozmawiał już z młodszym bratem. Zobaczył na twarzy Pa wyraźną ulgę.

Ben wyraźnie szczęśliwy. Niby kłopot z głowy, ale czeka go niespodzianka i pewnie małe trzęsienie ziemi znając upór i porywczość Małego Joe. Rolling Eyes
Mada napisał:
Stanął przy półce i od razu natrafił na szukany tytuł. „Duma i uprzedzenie”. Ulubiona książka Coleen. Czytała ją wiele razy, a niektóre fragmenty cytowała z pamięci. Gdy się przy czymś upierał, zazwyczaj mawiała, że jest amerykańską wersją pana Darcy’ego. Adam delikatnie przejechał kciukiem po okładce i zamyślił się.

Widać, że rana w sercu Adama wciąż jest żywa. Przywołuje wspomnienie żony. Pewnie nie szybko upora się z taką stratą. Sad
Mada napisał:
Synek stanął przy drzwiach ubrany w białą koszulkę sięgającą mu poniżej kolan. Spoglądał na ojca z nadzieją, ale i pewnością, że tata dotrzyma danego słowa. Adam położył książkę autorstwa Jane Austen obok fotografii Coleen.
- Już idę – powiedział z uśmiechem.

Dobrze, że Adam ma synka, który wymaga dużo uwagi i opieki. Billy choć na chwilę pomaga ojcu oderwać myśli od żony, choć nie do końca tak jest bo:
Mada napisał:
On jednak, patrząc na synka, widział w nim żywy obraz Collen.


Mada, bardzo pięknie opisałaś co dzieje się w duszy Adama. Odnoszę wrażenie, że tylko charakter Adama nie pozwala mu zabrać dziecka i uciec, gdzieś daleko od codziennych, przyziemnych kłopotów. A może jest wręcz przeciwnie i w nich właśnie szuka ucieczki od tragedii, która go dotknęła. W tym fragmencie należącym do Adama zawarłaś wszystko - jego żałobę, smutek, tęsknotę do zmarłej żony, ale i a może przede wszystkim prawdziwe ojcowskie uczucie, jakim otacza synka. Troszeczkę smutno mi się zrobiło i żal mi Adama takiego zmęczonego i chyba także zrezygnowanego Sad
Czekam na ciąg dalszy, równie interesujący i pięknie napisany Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:53, 18 Wrz 2014    Temat postu:

Mada napisał:

- Myślę – Adam spojrzał na niego z wyraźną kpiną. – W przeciwieństwie do ciebie.

Ciekawe czy Joe zrozumiał?
Mada napisał:

- Co to niby ma znaczyć? – najeżył się Joseph.

A jednak nie...Laughing
Mada napisał:
- Josephine Nolan – rzucił Joe, unosząc zadziornie podbródek.

Jo&Jo Laughing
Mada napisał:

- Powiesz ojcu? – zapytał Joe, nie spuszczając oczu ze starszego brata.

A to cwaniaczek Evil or Very Mad Myśli, że wysłuży się starszym bratem. Nie tędy droga...Evil or Very Mad Spija się nektar z kwiatka to teraz trzeba przygotować się na wypicie piwa, które za chwilę nawarzysz Joe.Swoją drogą wdowa Nolan może być cwana wiedząc kogo trzyma za ...ekm...za ....w każdym razie...nie będzie chciała łatwo puścić kuleczek Rolling Eyes
Mada napisał:

- Nie myśl, że się boję – mimo zapewnienia, Joe poczuł dziwny skurcz w żołądku.

O tak Adam nie myśli....Very Happy
Mada napisał:
Odpiął pas z bronią i odłożył go na szafkę przy wejściu. Synek już biegł w jego kierunku. Ojciec chwycił go w ramiona i ucałował w oba ciepłe policzki. Billy zdjął tacie kapelusz i poczekał, aż Adam podejdzie do wieszaka. Po chwili kapelusz zawisł na swoim stałym miejscu.
- Co dzisiaj robiłeś?

Bardzo podobała mi się ta scena, ciepła i mająca taki swój rytuał powitania ojca i synka. Very Happy
Mada napisał:
- Lubię Paluszka – Billy spojrzał na niego z powagą swego czteroletniego jestestwa. – Na końcu wraca do rodziców i wszyscy są szczęśliwi.
Adam zamarł. Sporo wysiłku go kosztowało, żeby zapanować nad twarzą. Każdy mu mówił, że Billy jest bardzo do niego podobny. On jednak, patrząc na synka, widział w nim żywy obraz Collen.

Nie dość, że mądry, nad wiek dojrzały to jeszcze podobny do matki.

Piękny fragment Mada, od bogactwa i doboru słów zaczynając na przemyślanych i bardzo trafnych opisach bohaterów kończąc poprzez ciekawie zarysowane wątki przechadzając Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Czw 19:55, 18 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:07, 18 Wrz 2014    Temat postu:

Ewelina napisał:
No i sledztwo które prowadzi Adam ... ciekawe co odkryje i czy uda mu się uratować przyjaciela?

W następnym odcinku śledztwo posunie się do przodu.

ADA napisał:
Ben wyraźnie szczęśliwy. Niby kłopot z głowy, ale czeka go niespodzianka i pewnie małe trzęsienie ziemi znając upór i porywczość Małego Joe. Rolling Eyes

Przymierzam się do opisania rozmowy Joe z ojcem. Na razie mam tę scenę w głowie.

Aga napisał:
Swoją drogą wdowa Nolan może być cwana wiedząc kogo trzyma za ...ekm...

Ona wolałaby trzymać kogoś innego… Rolling Eyes

Dziękuję za wnikliwe, szczegółowe i pasjonujące komentarze. Gdybym miała więcej czasu, od razu siadłabym do pisania kolejnego fragmentu, podbudowana tak pochlebnymi uwagami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:30, 19 Wrz 2014    Temat postu:

Mada napisał:

Aga napisał:
Swoją drogą wdowa Nolan może być cwana wiedząc kogo trzyma za ...ekm...

Ona wolałaby trzymać kogoś innego… Rolling Eyes.


Mada z własnej woli uchyliłaś rąbka tajemnicy Shocked nawet nie musiałam Cię maltretować. Surprised


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:41, 19 Wrz 2014    Temat postu:

Aga napisał:
Mada napisał:

Aga napisał:
Swoją drogą wdowa Nolan może być cwana wiedząc kogo trzyma za ...ekm...

Ona wolałaby trzymać kogoś innego… Rolling Eyes.

Mada z własnej woli uchyliłaś rąbka tajemnicy Shocked nawet nie musiałam Cię maltretować. Surprised


Tego rąbka tajemnicy to uchyliłam już w pierwszym fragmencie:
Mada napisał:
Wdowa Nolan, ponętna blondynka czarowała każdego mężczyznę, rozsyłając zachęcające uśmiechy. Niemal każdego dnia stawała się obiektem plotek i niewybrednych komentarzy. Nic sobie z tego nie robiła. Lubiła być w centrum zainteresowania, a ostatnio wzięła sobie za punkt honoru usidlenie Adama Cartwrighta, który był na tyle bezczelny, że w ogóle nie zauważał jej istnienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:49, 19 Wrz 2014    Temat postu:

Tyle babek kręci się wokół Adama, że mam mętlik Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:03, 19 Wrz 2014    Temat postu:

Nie tak wiele ... raptem tylko trzy chcą się zająć ... hmmm ... nie dokończę jednak, bo mnie Zorinka wyrzuci z forum Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pią 22:03, 19 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:04, 19 Wrz 2014    Temat postu:

To mało? Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:08, 19 Wrz 2014    Temat postu:

Aga napisał:
To mało? Laughing

Nas na tym forum - zachwyconych Adamem - jest więcej. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 15:54, 20 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
Im bliżej był domu, tym mniejszą miał ochotę, aby ją przeprowadzić. Wolał zająć się synkiem, niż bawić się w ojca swego najmłodszego brata.

Całkowicie zrozumiałe Very Happy Lepiej się bawić z synkiem niż bawić się w ojca
Cytat:
Joe miał dość przedłużającej się ciszy i tego, że starszy brat nie zwraca na niego uwagi.

To chyba cisza musiał być dosyć ciężka
Cytat:
Między innymi to, że ostatnimi czasy przestałeś liczyć się z kimkolwiek – zauważył spokojnie, aczkolwiek w jego głosie słychać było wyraźną przyganę. – Wracasz do domu wyjątkowo późno i tym samym wyprowadzasz ojca z równowagi.

Bardzo denerwująca zachowanie, nawet (a zwłaszcza) u dorosłej osoby.
Cytat:
Jestem młody i właśnie teraz chcę korzystać z życia.
- „Carpe diem”? – zapytał z gorzką ironią.
- Co?

Na odchodne Adam powinien mu jeszcze rzucić „diem perdidi”
Cytat:
Chodzi mi o to, że mógłbyś korzystać z życia w jakichś rozsądnych godzinach i wieczorami bywać w domu – zauważył, spoglądając z wyczekiwaniem na brata.
- Wieczory w Ponderosie to żadna atrakcja – stwierdził bezlitośnie Joe. – Mam dość grania z Hossem w warcaby.

Trudno mu nie przyznać racji. Nawet nie ma nikogo innego do tej gry w szachy
Cytat:
Kobieta, z którą wiążę plany na przyszłość.
- Joe, … żadnej porządnej pannie nie składa się wizyt w nocy – zauważył trzeźwo Adam.

Trzeźwo… i zapewne z lekkim przerażeniem. W końcu mowa o potencjalnej bratowej.
Cytat:
Ta kobieta to modliszka. Bawi się mężczyznami i ich uczuciami. Nie masz co liczyć na trwały związek.

Chyba jednak Adam obawia się o stan uczuć swoje młodszego braciszka
Cytat:
- Ponoć próbował, ale Charlie był w stanie … jakby tu powiedzieć … nienadającym się do użytku – Adam rozmyślnie użył eufemizmu, aby nie ranić uczuć Hossa, który niezmiernie lubił staruszka, (…)
- Pojadę do niego z samego rana – obiecał Hoss. - Może wtedy będzie miał w miarę jasny umysł i coś sobie przypomni.

Miło czytać o takich relacjach między rodzeństwem Smile
Cytat:
Billy zdjął tacie kapelusz i poczekał, aż Adam podejdzie do wieszaka. Po chwili kapelusz zawisł na swoim stałym miejscu.

Miła scena Smile
Cytat:
- Bawiłem się z Tobym. Ciocia dała nam po kawałku pysznego ciasta, a dziadek opowiedział nam bajkę o smoku – wyznał malec wpatrzony w ojca jak w tęczę.
- Byłeś grzeczny? – zapytał dla porządku Adam.

„Grzeczna byłaś, Haneczko? Byłaś grzeczna, córeczko?” Laughing
Chłopczyk wpatrzony w ojca jak w tęczę. Ojciec pewnie wpatrzony w synka jak w brylant znaleziony w kaszance. (przepraszam za porównanie, ale jest akurat trafne)
Cytat:
Wszyscy zgodnie stwierdzili, że to wyjątkowo tajemniczy człowiek. Nie mogli powiedzieć o nim nic więcej oprócz tego, że wygłasza krótkie i sensowne kazania.

Pojawia się kolejna postać, tajemnicza… Na pewno odegra swoją rolę.
Cytat:
Toby’ego znowu nie było. Tym razem jednak z powodu przymusowej kąpieli. Malec upaćkał się dżemem od stóp do głów. To samo zrobił dwa dni temu. Jego tata śmiał się wtedy tak głośno, że chłopczyk postanowił dziś powtórzyć swój wyczyn. Tym razem Hossowi nie było już do śmiechu.

Laughing Laughing
Cytat:
Billy pędem udał się do sypialni. Wskoczył do łóżka i przykrył kołderką. Sprawdził, czy obok leży miś i poszukał najwygodniejszego ułożenia poduszki.

Miłe to wszystko, choć smutne, jak się pomyśli, że nie wszystko się im ułożyło idealnie.
Cytat:
Billy spojrzał na niego z powagą swego czteroletniego jestestwa. – Na końcu wraca do rodziców i wszyscy są szczęśliwi.

Czterolatek a zwalił z nóg swojego ojca…

Cytat:
Adam zamarł. Sporo wysiłku go kosztowało, żeby zapanować nad twarzą. Każdy mu mówił, że Billy jest bardzo do niego podobny. On jednak, patrząc na synka, widział w nim żywy obraz Collen.

Coś mi się wydaję, że Adam starałby się znaleźć w synku choć najdrobniejszą cechę przypominającą mu o jego żonie.

Mada, świetnie napisany odcinek, czytałam z przyjemnością. Wszystko jest przemyślane, powoli i starannie rozwijasz wątki, nic u ciebie nie jest przypadkowe Very Happy
Czekam na dalszy ciąg Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:46, 20 Wrz 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Cytat:
Jestem młody i właśnie teraz chcę korzystać z życia.
- „Carpe diem”? – zapytał z gorzką ironią.
- Co?

Na odchodne Adam powinien mu jeszcze rzucić „diem perdidi”

Laughing Laughing Laughing Dobre, tylko Joe znowu by nie zrozumiał...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:07, 21 Wrz 2014    Temat postu:

* * * * *

Hoss, zgodnie z obietnicą daną Adamowi, zaraz po przyjeździe do miasta, skierował się do domku Charliego Trenta. Przywiązał konia do ogrodzenia, które wymagało natychmiastowej naprawy. Dom z zewnątrz sprawiał wrażenie okropnie zaniedbanego. Hoss wiedział, że wewnątrz wcale nie jest lepiej. Już nieraz proponował Charliemu, że pomoże mu w naprawach, ale staruszek obrażał się za każdym razem, gdy tylko o tym wspominał.
Podszedł do drzwi i chwilę nasłuchiwał. Ze środka nie dobiegały żadne odgłosy. Ta cisza nie wróżyła najlepiej. Hoss westchnął ciężko i energicznie zapukał. Otworzył usta ze zdziwienia, gdy w otwartych drzwiach ukazał się Charlie Trent – ogolony i wystrojony jak na jakiś festyn.
- Co się tak dziwisz? – zapytał staruszek, dumnie wypinając pierś. – Dziś niedziela, idę posłuchać kazania pastora Gambona.
- Ja także, ale najpierw chcę z tobą porozmawiać – powiedział Hoss, przybierając poważny wyraz twarzy.
- O czym?
- Właściwie … to o kimś – sprostował. – O Harrym Glenisterze.
- To się dobrze składa, bo mam w tej sprawie coś do powiedzenia – oświadczył Charlie.
Odsunął się z przejścia, przepuszczając Hossa, któremu oczy błyszczały z ciekawości. Drzwi zamknęły się z drażniącym uszy skrzypnięciem, ale tym razem syn Bena nie zwrócił na to najmniejszej uwagi.

* * * * *

Adam rozejrzał się dyskretnie po kościele, który zapełniał się mieszkańcami Virginia City i okolic. Odkąd nastały czasy pastora Gambona, ławki przestały świecić pustkami. Wierni napływali liczniej, a i datki były jakby wyższe i przekazywane z większą ochotą.
Lucy już kilkakrotnie odwróciła się ze zniecierpliwieniem, czekając na Hossa, który powinien tu być i siedzieć obok niej. Wiedziała, że poszedł spotkać się z Trentem, ale nie sądziła, że ta rozmowa zajmie mu tak dużo czasu. Machinalnie wygładziła zmarszczkę na materiale ciemnozielonej spódnicy i spojrzała pytająco na Adama, który wyczuł jej wzrok i lekko wzruszył ramionami. On także wydawał się odrobinę zaniepokojony tym, że Hossa jeszcze nie ma. Brat pojawił się równocześnie z pastorem Gambonem, który jak zwykle wszedł energicznym krokiem. Był to mężczyzna po czterdziestce, wysoki i chudy. Miał surową twarz, szare oczy i niewielką szramę z lewej strony szczęki. Urodą nie grzeszył, ale było w nim coś interesującego. Otaczała go aura tajemniczości. Ponieważ zaczęło się nabożeństwo, Adam musiał poskromić swoją ciekawość i poczekać na właściwą chwilę, aby wysłuchać relacji Hossa. Z jego miny wyczytał, że brat ma o czym opowiadać.
Pastor Gambon podczas kazania uważnie obserwował wiernych zebranych w kościele. Z podwyższenia widział wiele. Między innymi to, że wdowa Nolan nie odrywała wzroku od Adama Cartwrighta, który zdawał się nic sobie z tego nie robić. Zauważył również, że panna Curtis rzucała w kierunku syna Bena spojrzenia, a czyniła to z zadziwiającą regularnością. Największym jednak zaskoczeniem było dla niego to, że Ann White, siedząca obok swego narzeczonego, już dwa razy odwróciła głowę w kierunku Adama, udając, że poprawia kapelusz. Za trzecim razem Dan Stevenson powędrował za jej wzrokiem i spojrzał na nią w taki sposób, że dziewczyna spłonęła rumieńcem. Jeszcze kilka innych kobiet w różnym wieku skupiało swój wzrok na przystojnym wdowcu. Nie wszystkich jednak interesował właśnie ten mężczyzna. Kilka panien, siedzących w różnych strategicznych miejscach, obserwowało każdy ruch zastępcy szeryfa, wpatrując się w niego z uwielbieniem, zainteresowaniem lub sympatią. „Powariowały te baby” – pomyślał pastor, mając ochotę głośno się roześmiać. Wiedział jednak, że jego wybuch śmiechu spotkałby się z niezrozumieniem ze strony wiernych. Chrząknął więc dosyć głośno i potoczył wzrokiem po zebranych. Na chwilę zawiesił głos. Wszyscy z zaciekawieniem na niego spojrzeli. Prawie wszyscy. Elizabeth Curtis myślami była w innym miejscu i czasie. Wspominała Coleen Cartwright, z którą zaprzyjaźniła się, gdy ta młoda, piękna brunetka pojawił się w Virginia City. Właściwie była tu tylko przejazdem. Wybierała się do krewnych mieszkających w Reno, ale wysiadając z dyliżansu, natknęła się na Adama Cartwrighta. Cóż, ona, Elizabeth mogła powiedzieć? Chyba to, że o takiej porywającej miłości czytała tylko w książkach. Adam i Coleen byli dla siebie stworzeni. Pobrali się po trzech tygodniach znajomości. Zazdrościła jej i tego uczucia, i takiego wspaniałego mężczyzny. Wstydziła się tej zazdrości, usiłowała z nią walczyć, ale na próżno. Wiele by dała, żeby się znaleźć na miejscu przyjaciółki. Wyobrażała sobie, jak to jest być żoną Adama Cartwrighta. Domyślała się, że musi to być nieziemskie uczucie, bo Coleen była niewyobrażalnie szczęśliwa. Gdy urodził się Billy, świeżo upieczeni rodzice nie posiadali się z radości. Sielanka trwała kilka lat. Skończyła się wyjątkowo dramatycznie. Ponad rok temu Coleen zmarła przy porodzie, wydając na świat martwe dziecko. Córeczkę.
Nagle do świadomości Elizabeth dotarło, że ludzie kierują się ku wyjściu. Ławki opustoszały. Nabożeństwo musiało się skończyć jakiś czas temu. Adama i jego rodziny już nie było. Nie zauważyła, kiedy wyszli. Straciła szansę na bodaj zdawkową rozmowę.

* * * * *

Po tym, jak Adam wysłuchał opowieści Hossa, czym prędzej odszukał Dana Stevensona. Wszyscy trzej skierowali się do biura szeryfa, aby móc porozmawiać bez świadków i nie wzbudzać niezdrowego zainteresowania mieszkańców wracających do swoich domów po niedzielnym nabożeństwie. Ben i Lucy pojechali do Ponderosy, zabierając ze sobą Billy’ego i Toby’ego.
- Słucham, co to za rewelacje? – Dan od razu przystąpił do rzeczy.
- W zeznaniach świadka stoi czarno na białym, że ciało Michaela Jamisona znaleziono naprzeciwko domu Charliego Trenta – przypomniał mu Adam.
- To prawda – potwierdził zastępca szeryfa. – Roy usiłował nawet porozmawiać z Trentem, ale to straszny pijaczyna.
Hoss skrzywił się zauważalnie i spojrzał na Dana z wyraźną pretensją. Nie lubił, kiedy ktoś tak mówił o tym sympatycznym staruszku, aczkolwiek doskonale zdawał sobie sprawę, że była to niestety prawda. Charlie pił dużo i często.
- Hoss rozmawiał z Trentem dziś z samego rana i dowiedział się czegoś nowego – poinformował Adam, wzbudzając tym samym zainteresowanie zastępcy szeryfa, który patrzył to na jednego, to na drugiego z wyczekiwaniem.
- Charlie widział mordercę – wypalił Hoss.
- To znaczy kogo? – Dan zażądał sprecyzowania informacji.
- Napastnik stał tyłem, więc Charlie nie dostrzegł jego twarzy – kontynuował Hoss. – Powiedział, że był to mężczyzna średniego wzrostu. Nosił brązowy kapelusz i ciemny, długi płaszcz.
- W taki upał? – zdziwił się Stevenson, przerywając Hossowi.
- Kamuflaż? – podsunął Adam.
- Być może – przyznał zastępca szeryfa, kiwając głową. – Niewiele to nam jednak daje.
- Charlie mówił też, że zabójca miał kosztowną broń – czym prędzej dopowiedział Hoss. – Najnowszy model colta z rękojeścią z masy perłowej.
- O! I to jest cenna informacja – ucieszył się stróż prawa.
- Widziałem u kogoś tego typu broń – Adam powiedział to wolno i z zastanowieniem. – W tej chwili za nic nie mogę sobie skojarzyć, kiedy to było. Ale … z pewnością sobie przypomnę.
- Nie wątpię – Dan leciutko się uśmiechnął. – W ten sposób być może pomożesz Glenisterowi.
- Chodźmy do niego – zaproponował Hoss.
Dan sięgnął po klucz i po chwili wszyscy trzej stali przed celą. Harry Glenister wpatrywał się w jeden punkt zobojętniałym wzrokiem. Wydawało się, że pogodził się już z tym, iż odpowie za czyn, którego nie popełnił.
- Harry, wiemy, że to nie ty strzelałeś – Adam przerwał przedłużającą się ciszę.
Ta informacja zamiast wzbudzić w aresztowanym ulgę, spowodowała, że zbladł jeszcze bardziej i zaczął się trząść jak w febrze.
- To ja zabiłem – powiedział zbielałymi ze strachu ustami.
- Czego ty się tak boisz? – Adam spojrzał na niego ze współczuciem.
Harry zerwał się z posłania, jakby nie panując nad emocjami, po czym szybko usiadł i zasłonił twarz skrzyżowanymi rękoma.
- Panie Glenister, lepiej będzie, jeśli powie pan prawdę – Dan uznał, że nadszedł czas, aby zabrać głos. – Trzeba ukarać prawdziwego zabójcę.
Harry zatrząsł się, nie wydając najmniejszego dźwięku. Zastępca szeryfa chciał powiedzieć coś jeszcze, ale Adam pokręcił głową na znak, aby tego nie robił. Opuścili pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi.
- Co o tym sądzisz? – Adam skierował pytanie, badawczo patrząc na stróża prawa.
- Jest ewidentnie przerażony, na granicy załamania – powiedział. – Z pewnością ktoś mu groził i zmusił do wzięcia winy na siebie.
- Na razie nie wiemy, kto to taki – przypomniał Hoss.
- Mnie zastanawia raczej to, czym go ten ktoś zaszantażował – głośno myślał Stevenson.
- Harry Glenister jest uczciwym człowiekiem – zapewnił szybko Adam. – Morderca nie posłużył się jakimiś kompromitującymi faktami, tego jestem pewien. Ale … - urwał z zastanowieniem.
- No mów! – nie wytrzymał Dan.
- Harry na córkę, którą uwielbia.
- I to może być jego słaby punkt – Stevenson zamyślił się. – Zakładając, że mamy rację, trzeba pomyśleć, jak sprowokować zabójcę.
- Mam pewien pomysł – powiedział Adam, mrużąc oczy. – Posłuchajcie …..

* * * * *

Adam i Hoss wracali do Ponderosy. Zbliżała się pora obiadu, więc Hoss chciał być jak najszybciej na miejscu. Adam myślał o Harrym, ale było coś jeszcze, co nie dawało mu spokoju. Chodziło o Dana. Przypomniał sobie, że gdy wyszli z kościoła, przyjaciel jakoś dziwnie mu się przyglądał. Jego wzrok był czujny i badawczy. Później w biurze szeryfa o tym zapomniał, bo wszyscy trzej zajęli się sprawą Glenistera. Teraz powrócił do tamtej chwili. Pomyślał, że zapyta o to Dana przy najbliższej okazji. Miał wrażenie, że czeka go jakaś niemiła niespodzianka. Popędził Sporta.
Bracia Cartwrightowie zsiedli z koni i raźnym krokiem zbliżyli się do domu. Jeszcze nie weszli, a już dobiegły ich podniesione głosy. Ben i Joe dyskutowali, a raczej krzyczeli do siebie. Ojciec siłą głosu przewyższał swego beniaminka. Obaj wyglądali, jakby mieli za chwilę eksplodować. Adam szybko pobiegł na górę sprawdzić, czy kłótnia nie wystraszyła dzieci. Nikogo tam jednak nie zastał. Domyślił się, że Lucy zabrała gdzieś chłopców, aby nie byli świadkami też głośnej wymiany zdań. Był jej w tej chwili niewymownie wdzięczny. Zszedł do salonu i przystanął, opierając się o poręcz schodów. Hoss przysiadł na kominku. Ben i Joe miotali się w jadalni.
- Zastanów się, co robisz! – ryknął Ben. – To nie jest dobry wybór!
- Jestem dorosły i sam decyduję o swoim losie! – zauważył Joseph.
- Chcesz poślubić taką kobietę?!
- Co to znaczy „taką”? – Joe najeżył się jeszcze bardziej.
Ben głośno wciągnął powietrze i po chwili je wypuścił. Jego mina dobitnie świadczyła o tym, co myśli o Josephine Nolan, ale powstrzymał się przed wyliczeniem jej bezpruderyjnych wyczynów.
- Joe … - zaczął w miarę spokojnie - … ta kobieta jest starsza od ciebie.
- To nie ma znaczenia – stwierdził pewnym głosem. – Jej wiek to żaden argument.
- Adam! – ojciec obejrzał się z nadzieją w oczach. – No powiedz coś!
- Joe zna moje zdanie w tej kwestii – zauważył spokojnie Adam. – Nie będę się powtarzał.
- Hoss! – krzyknął Ben.
- Ja w ogóle nie mam pojęcia, o kim wy mówicie – przyznał się skonsternowany syn.
- O wdowie Nolan – poinformował go z godnością Joe.
- Aaa … - jęknął przeciągle Hoss i skrzywił się, jakby zjadł cytrynę.
Joe spojrzał naburmuszony najpierw na Adama, później na Hossa, w końcu zatrzymując swój wzrok na ojcu.
- Poproszę ją o rękę, czy tego chcecie czy nie. Ale najpierw zaproszę ją do nas na jutrzejszą kolację – oświadczył dobitnie i wyszedł, trzaskając drzwiami.
- Tylko tego brakowało – powiedział niezadowolony Adam.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:17, 21 Wrz 2014    Temat postu: Koniec i początek

Kolejna rodzina awanturka w fanfiku.
Kim jest Lucy ,umknęło mi to ?
I czy Dan już wie ,że narzeczona smali cholewki do Adama ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:17, 21 Wrz 2014    Temat postu: Koniec i początek

Kolejna rodzina awanturka w fanfiku.
Kim jest Lucy ,umknęło mi to ?
I czy Dan już wie ,że narzeczona smali cholewki do Adama ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 94, 95, 96  Następny
Strona 2 z 96

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin