Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Marzenia i rzeczywistość
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 46, 47, 48, 49  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:16, 31 Lip 2016    Temat postu:

Mada napisał:
- Tato, pani Osborne zaprasza nas jutro na obiad – Maria postanowiła przejść od razu do rzeczy.

Maria powiedziała to tak lekko i nawet nie zadrżał jej głos. Rolling Eyes chyba….choć wiem ile ją kosztowało to z pozoru niewinne zdanie.
Mada napisał:
Dan zakrztusił się i jakiś czas zajęło mu uporanie się z kawałkiem jajecznicy, który stanął mu w gardle.

O rany, wiadomość tak zelektryzowała mojego ulubionego szeryfa, że omal nie stracił życia.
Mada napisał:
- Pani Osborne jest bardzo ładna – zauważył Neil, oblizując łyżkę.

Kolejny koneser kobiecej urody. Rolling Eyes
Mada napisał:
- Tak, pójdziemy – usłyszeli w końcu.

Ufff…miałam obawy czy aby Dan nie uniesie się honorem i nie będzie przypadkiem po ptokach. jednak nie. Very Happy
Mada napisał:
- Tato, czuję się jak na przesłuchaniu – Maria skrzywiła się znacząco.

Racja, też odnoszę takie wrażenie. Laughing To chyba zboczenie zawodowe. Wink
Mada napisał:
Spojrzał na Marię, która stała z wyczekującą miną.
- Muszę porozmawiać z panią Osborne – wyjaśnił.
- Jest już późno – zauważyła z popłochem Maria.
- W zasadzie … chyba masz rację – przyznał Dan, spoglądając w okno. – Dobranoc – rzucił w zamyśleniu i poszedł do swojej sypialni.

Szczerze powiem, że nie dziwię się Marii kiedy wyobraziłam sobie jak Dan na nią naskakuje niemal…. Skóra mi ścierpła, a przecież uwielbiam Dana.
Mada napisał:
Nie mam odwagi powiedzieć Ci o tym wprost…(…)

Przyznam, że list bardzo mi się spodobał…. jest krótki, treściwy a co najważniejsze zawiera wszystko bez mataczenia i krętactw. Jest spowiedź, żal, prośba o wybaczenie, rzeczowe wyjaśnienie bez owijania w bawełnę. To chyba po tatku.
Mada napisał:
Był wściekły i oszołomiony. Jakim prawem dziecko wtrąca się do jego życie?

Nie dziwię się, że początkowa reakcja Dana była taka a nie inna. Na szczęście nieco ochłonął i przemyślał wszystko na spokojnie. Prawie słyszę kościelne dzwony.
Mada napisał:
- Zawiozę pana na miejsce, profesorze – stwierdził z entuzjazmem Adam, w którego wstąpiła nadzieja, że chorobę Emily można, jeśli nie pokonać, to przynajmniej złagodzić jej skutki.

Ogólnie odetchnęłam. Very Happy Sytuacja nie jest beznadziejna. Jednak nienajgorsze wiadomości nie złagodzą mojej antypatii do lekarza. A poniższe zdanie „Ojciec dziewczynki zaoferował mu taką kwotę, że w końcu kupi sobie to czterokołowe lando, aby właściwie reprezentować swą osobę podczas jazdy po mieście. „ utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest to lekarz traktujący pacjenta jako środek do polepszania statusu społecznego i …swojego ego.
Mada napisał:
Greta mocniej zacisnęła powieki, wystawiając twarz na podmuchy wiatru. Policzki paliły ją żywym ogniem na wspomnienie tego kompromitującego wydarzenia.(…) Wiedziała, że już nigdy jej nie ujrzy i nigdy nie zobaczy ukochanego Josepha Cartwrighta.

Tego się nie spodziewałam. Laughing Cały powyższy fragment z udziałem Grety bardzo mnie ubawił. Dostała nauczkę od krewkiej Nanette i mam nadzieję, że będzie to nauczka na całe życie. Very Happy

Mada bardzo dużo informacji udało Ci się zawrzeć i sporo wyjaśnić. Zgrabnie Ci to wszystko wyszło. Czytałam z zapartym tchem zwłaszcza wątki z Danem i Emily. W zasadzie to wszystko czytałam z napięciem Laughing Natłok emocji, uczuć wszelakich. Super!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:31, 31 Lip 2016    Temat postu:

Aga napisał:
Mada napisał:
- Pani Osborne jest bardzo ładna – zauważył Neil, oblizując łyżkę.

Kolejny koneser kobiecej urody. Rolling Eyes

Neil ma dopiero 7 lat. Laughing

Aga, dziękuję za wspaniały komentarz. Sprawił mi dużo radości. Cieszę się, że odcinek Ci się spodobał i wywołał emocje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:58, 31 Lip 2016    Temat postu:

Cytat:
- Tato, pani Osborne zaprasza nas jutro na obiad – Maria postanowiła przejść od razu do rzeczy.
Dan zakrztusił się i jakiś czas zajęło mu uporanie się z kawałkiem jajecznicy, który stanął mu w gardle.

Widzę, że Maria zaczęła naprawiać to, co zepsuła. Co prawda jej ojciec na zaproszenie pani Osborne zareagował dość gwałtownie, ale skąd miał wiedzieć, że czeka go taka niespodzianka.
Cytat:
- Zaprosiła całą naszą rodzinę – wyjaśniła, spoglądając po wszystkich zgromadzonych przy stole.
- Pani Osborne jest bardzo ładna – zauważył Neil, oblizując łyżkę.
- I bardzo miła – dodał z tajemniczym uśmiechem dziadek.
- Pójdziemy, prawda, tato? – dopytywał się Neil.
- Nieładnie byłoby odmówić – podsunęła niewinnym głosem Maria.

No, cóż Dan nie ma wyjścia. Zdaje się, że rodzina go przegłosowała.

Cytat:
Po kolacji Dan zatrzymał na chwilę Marię, która wybierała się do swojego pokoju, aby poczytać przed snem.
- Gdzie spotkałaś panią Osborne?
(…)- Tato, czuję się jak na przesłuchaniu – Maria skrzywiła się znacząco. – Dlaczego zadajesz mi te wszystkie pytania?
- Po prostu usiłuję zrozumieć …

Lepiej niech nie próbuje zrozumieć, bo dopiero będzie zaskoczony. A tak przy okazji Dan, jak to szeryf zadawanie pytań ma we krwi.

Cytat:
Nagle usłyszał jakiś szelest. Usiał na łóżku i w świetle lampy zauważył karteczkę, którą ktoś wsunął pod drzwiami. Podszedł zaintrygowany i podniósł jasny świstek. Od razu rozpoznał pismo swej córki.

Jak przeczyta to dopiero się zdziwi. Ciekawa jestem rozmowy Dana z córką. Po takim wyznaniu powinien szczerze porozmawiać z Marią. Gdyby to zrobił wcześniej być może nie doszłoby do tej bądź co bądź niemiłej sytuacji.


Cytat:
Maria bała się, że zapomniał o Elizabeth. Zupełnie niepotrzebnie. Uśmiechnął się ze smutkiem. Nigdy z nią nie rozmawiał o matce. Może to był błąd? Może czas go naprawić i wyjaśnić córce, że Elizabeth zawsze będzie zajmowała ważne miejsce w jego sercu.

Oczywiście, że to był błąd. Tak jak wyżej wspomniałam Dan powinien szczerze porozmawiać z córką. To ważne, jeżeli chce cieszyć się zaufaniem córki, która przecież miała prawo bać się, że ojciec zapomniał o jej matce.

Cytat:
Profesor Harrison marszczył brwi i robił dziwne miny. Tak przynajmniej uważał Adam, śledząc każdy jego ruch podczas badania małej Emily.

Nareszcie! Mam nadzieję, że profesor pomoże małej Emily, a przynajmniej jej rodzice dowiedzą się z czym mają do czynienia.
Cytat:
W końcu się wyprostował, szukając wzrokiem rodziców dziecka. Na ich twarzach malował się niepokój, ale też i nadzieja. Doskonale wiedział, jak łaknęli dobrych wieści.

Skoro wie, to dlaczego trzyma ich w takiej niepewności?! Profesor, profesorem, ale mógłby się pośpieszyć.
Cytat:
- Dziewczynka ma typowe objawy przewlekłego zapalenia dróg oddechowych – powiedział z naciskiem. – Świszczący oddech, duszności, kaszel. To wszystko utrudnia wydechowy przepływ powietrza. Państwa córka cierpi na astmę, ale jest zbyt mała, żebym mógł wykonać spirometrię.

To już wiemy na co cierpi mała Emily. Mam nadzieję, że Adam i Kimberly zrobią wszystko, żeby pomóc swojej córeczce.

Cytat:
- Drugi sposób jest bardziej ryzykowny. Chodzi o zastrzyki z metyloksantyny.

To może na razie poprzestańmy na pierwszym sposobie.
Cytat:
Zaległa cisza, którą przerwała Emily, okazując zniecierpliwienie tym, że zbyt długo musi znajdować się w jednymi i tym samym miejscu. Zaczęła się wyrywać do taty, który przytulił ją do siebie niczym najcenniejszy skarb.

Maleńka wie, w czyich ramionach jest jej najlepiej

Cytat:
Ojciec dziewczynki zaoferował mu taką kwotę, że w końcu kupi sobie to czterokołowe lando, aby właściwie reprezentować swą osobę podczas jazdy po mieście. Zostanie mu jeszcze dość pieniędzy, aby dokupić piękne konie i w pełni olśnić towarzystwo Nowego Jorku.

Skąd my to znamy? Pan profesor jest świetnym specjalistą, ale jak widać kwestia finansowa jest dla niego nie bez znaczenia. Jakoś szczególnie nie przypadł mi do gustu, ale skoro ma pomóc Emily…
Cytat:
Greta Stoddard siedziała w dyliżansie z mocno zaciśniętymi ustami. Wyjeżdżała z Virginia City z potwornym bólem głowy i policzkami płonącymi ze wstydu. Uciekała przed skandalem i niechętnymi, oskarżycielskimi spojrzeniami.

Zadaje się, że Greta poszła po bandzie. Pozostaje jedynie do wyjaśnienia kwestia, którego z Cartwrightów chciała „ustrzelić”?
Cytat:
- Wara od mojego męża! – wysyczała wściekła Nanette. – Ty, mała żmijo, wyhodowana na rodzinnym łonie! Cudzych mężów ci się zachciało?! Mojego nie dostaniesz!

To już wszystko jasne. Od razu się uspokoiłam i prawdę mówiąc trochę żal mi Grety.
Mada, długo kazałaś czekać na kolejny odcinek, ale warto było. Znalazłam w tym fragmencie odpowiedzi na bardzo istotne pytania, szczególnie te dotyczące dziecka Adama, ale także Dana i jego sytuacji. Przy okazji dowiedziałam się ciekawych informacji dotyczących astmy, sposobów jej leczenia w XIX w. czy spirometrii. Prawdę mówiąc nie wiedziałam, że spirometr ma aż tyle lat. Odcinek, jak zawsze ciekawie i bardzo dobrze napisany. Czytałam go z prawdziwą przyjemnością i czekam na jeszcze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:06, 01 Sie 2016    Temat postu:

ADA, bardzo dziękuję za niezwykle ciekawy komentarz. Very Happy Nie zdawałam sobie sprawy, że wcześniejszy odcinek zamieściłam tak dawno temu. Shocked Jak ten czas leci!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:40, 01 Sie 2016    Temat postu:

Niestety, leci, leci i to bardzo Wink Dlatego mam nadzieję, że kolejny odcinek wkleisz nieco szybciej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:02, 01 Sie 2016    Temat postu:

Też mam taką nadzieję, ale ... może być różnie. Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:01, 09 Sie 2016    Temat postu:

Cytat:
- Zaprosiła całą naszą rodzinę – wyjaśniła, spoglądając po wszystkich zgromadzonych przy stole.
- Pani Osborne jest bardzo ładna – zauważył Neil, oblizując łyżkę.
- I bardzo miła – dodał z tajemniczym uśmiechem dziadek.
- Pójdziemy, prawda, tato? – dopytywał się Neil.

A to niespodzianka. Pani Osborne jak widać zyskała aprobatę całej rodziny. Tylko Dan jakiś zdziwiony

Cytat:
- Gdzie spotkałaś panią Osborne?
- W sklepie – odparła zgodnie z prawdą. Wolała jednak, aby ojciec nie drążył tematu, gdyż musiałaby mu opowiedzieć, co stało się dalej.
- Co tam robiłaś? Przecież pani Swatson robi wszystkie potrzebne zakupy.
- Kupowałam cukierki dla Neila.
- I pani Osborne podeszła do ciebie? – drążył Dan.

Skrzywienie zawodowe? Przesłuchuje własną córkę

Cytat:
Dziś po raz kolejny rozmawiałam z panią Osborne. Wszystko jej wyjaśniłam
i przeprosiłam. Ona wcale się na mnie nie gniewa. Nawet się ucieszyła, gdy powiedziałam
jej o swoich obawach. Dziadek ma rację, ona jest naprawdę bardzo miła. Mam nadzieję,
Tato, że Ty też mi wybaczysz.

Bardzo wzruszający list. Córka potrafiła przyznać się do błędu i naprawić go. To znaczy próbować naprawić. Mam nadzieję, że jej się uda

Cytat:
Ludzie zazwyczaj wierzyli, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki usunie chorobę. Nie był Bogiem! Choć za każdym razem czuł się panem życia i śmierci. Lubił tę chwilę, gdy zatroskana rodzina wpatrywała się w niego w napięciu, czekając na wyrok lub zbawienie.

Profesor Harrison, choć jest znakomitym specjalistą, wydaje mi się nieco pyszałkowaty. Cóż, chyba lepszy bufon znający się na swojej robocie, niż uprzejmy i uśmiechnięty kiepski lekarz

Cytat:
- Zawiozę pana na miejsce, profesorze – stwierdził z entuzjazmem Adam, w którego wstąpiła nadzieja, że chorobę Emily można, jeśli nie pokonać, to przynajmniej złagodzić jej skutki.

I to dobre. Chociaż cień nadziei jest. Dobrze, że Adam nie przyłożył zarozumiałemu medykowi. Chyba miał ochotę

Cytat:
Ojciec dziewczynki zaoferował mu taką kwotę, że w końcu kupi sobie to czterokołowe lando, aby właściwie reprezentować swą osobę podczas jazdy po mieście. Zostanie mu jeszcze dość pieniędzy, aby dokupić piękne konie i w pełni olśnić towarzystwo Nowego Jorku.

Czyli pełnia szczęścia. Dziecko ma szansę na poprawę zdrowia, a profesor na elegancki pojazd, którym zaimponuje znajomym

Cytat:
Odczekała chwilę i poszła za nim. Wślizgnęła się do środka, sprawdzając przedtem, czy nikt nie kręci się w pobliżu. Słowa same popłynęły z jej ust: „Jesteś najwspanialszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek spotkałam. Wiem, że masz żonę, ale to nie ma znaczenia. Musisz wiedzieć, że się w tobie zakochałam.” Nie dała mu dojść do słowa. Objęła jego szyję ramionami i wpiła w jego usta.

Jakiż fascynujący musiał być mężczyzna, który wywołał w Grecie aż takie emocje

Cytat:
- Wara od mojego męża! – wysyczała wściekła Nanette. – Ty, mała żmijo, wyhodowana na rodzinnym łonie! Cudzych mężów ci się zachciało?! Mojego nie dostaniesz!

To Joe???!!!Niemożliwe, choć … mogło się zdarzyć. Niezbadane są gusty kobiet. Królowa Tytania jest tego przykładem, choć ona była pod wpływem czaru … nocy letniej. Nanette zareagowała niczym prawowita właścicielka smakowitego i pożądanego obiektu. Może niezbyt elegancko, ale wyraziście. Ciekawe, że ów obiekt pożądania nie brał czynnego udziału w tej scenie, nic nie powiedział, nie wyrywał się, nie odsunął zachłannych łapek … albo go „zamurowało” ze zdziwienia, albo czuł się doceniony. Kto wie?

Cytat:
Wiedziała, że już nigdy jej nie ujrzy i nigdy nie zobaczy ukochanego Josepha Cartwrighta.

I to ma być zmartwienie? Oby tylko takie miała

Bardzo dobrze napisane, starannie opracowane informacje medyczne i te „z epoki” i te dotyczące choroby. Nastrojowe sceny i rozmowy rodzinne. Interesująca nowa postać profesora Harrisona. No i Nanette gromiąca zakochaną w jej mężu Gretę niczym zawodowa przekupka. Miodzio rzekłabym


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 0:05, 09 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:19, 09 Sie 2016    Temat postu:

Ewelino, bardzo dziękuję za ciekawy komentarz. Rozbawiła mnie emotka z pytaniem WHAT? Laughing Cóż, wiele odcinków „Bonanzy” dowodzi, że Joe miał powodzenie u płci pięknej, więc Greta nie byłaby wyjątkiem. Nanette umie bronić swej własności. Jej małżeństwo przeszło już kilka zawirowań, a Joe chyba nie spodziewał się, że Greta darzy go tak wielkim uczuciem. Wolał się nie wtrącać i nie przerywać żonie. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:59, 09 Sie 2016    Temat postu:

* * * * *

DWA LATA PÓŹNIEJ

1877 – cz. I.

Toby Cartwright siedział nad jeziorem i co jakiś czas ciskał kamienie w stronę wody. Czekał. Co i rusz odwracał głowę. Nasłuchiwał. Wydawał się zniecierpliwiony. W końcu z lewej strony doszedł go tętent. Po chwili zobaczył jeźdźca i tumany kurzu, które wzbijały się w powietrze. Jeździec również go zauważył i wyraźnie zwolnił. Podjechał bliżej i tak ustawił konia, aby nie oślepiało go zachodzące słońce.
- Jak się masz, Toby? – Billy zeskoczył z konia i wyciągnął rękę do kuzyna. – Zastanawiałem się, kiedy nas odwiedzisz.
- Nie odwiedzam was – podkreślił ostatnie słowo, odwzajemniając uścisk. – Przyjechałem do ciebie.
- To znaczy, że nie widziałeś się z moimi rodzicami?
- I nie mam zamiaru.
- Mógłbyś okazać im więcej szacunku – Billy wydawał się urażony.
- Zaraz by mnie wypytywali: Gdzie byłem i po co? Dlaczego tak długo nie wracałem? – prychnął, wzruszając ramionami. – A twój ojciec spojrzałby na mnie tak, jakbym wyrządził mu jakąś osobistą krzywdę.
- Nie wiedziałem, że tak doskonale znasz moich rodziców i potrafisz przewidzieć każde ich słowo lub gest – zauważył z kpiną.
- Dajmy temu spokój – odparł po chwili Toby, widząc, że wkroczył na grząski teren. – Wiedziałem, że będziesz tędy wracał i dlatego czekam już kilka godzin.
- Stało się coś?
- Co wiesz na temat Betty Igelton? – zapytał, przypatrując mu się z taką uwagą, jakby chciał wydrzeć z niego tajemnicę.
- Niewiele – Billy odpowiedział po chwili wahania. – Po tym jak wyjechałeś, widziałem ją tylko raz, w sklepie. Później zniknęła.
- Wyjechała?
- Najwidoczniej.
- Nie wiesz dokąd?
- Nie mam pojęcia – Billy pokręcił głową. – Pytałeś o to swoich rodziców?
- Nic nie wiedzą albo nie chcą mi powiedzieć – odparł z goryczą Toby. – W ogóle mam wrażenie, że jeszcze mi nie wybaczyli mojego wyjazdu.
- Raczej twojej ucieczki – poprawił go Billy.
- Myślałem, że po dwóch latach im przejdzie.
- Zrobili ci awanturę? – chciał wiedzieć Billy.
- No właśnie … nie – Toby zrobił zdziwioną minę. – Chyba wolałbym, żeby po moim powrocie urządzili mi piekło i byłby spokój. A tak? Czuję się, jakbym był obcy w swoim własnym domu.
- Zawiodłeś ich.
- Wiem o tym, nie musisz mi przypominać – zjeżył się Toby. – Widzę to w oczach ojca każdego dnia.
- Daj im trochę czasu. Muszą się oswoić z myślą, że wróciłeś – poradził Billy. – Skoro przyjęli przeprosiny …
Toby odwrócił głowę wyraźnie speszony. Wpatrywał się w jezioro z taką intensywnością, że nawet głupiec domyśliłby się, że coś jest nie tak.
- Nie przyjęli? – Billy wydawał się zaskoczony.
- Nie było przeprosin – wyjaśnił Toby z niechęcią. – Czułbym się jak pięciolatek, który przyznaje się, że nabroił.
Billy westchnął i pokręcił z rezygnacją głową. Miał wrażenie, że czas się zatrzymał. Toby niczego się przez te dwa lata nie nauczył, nie wyciągnął wniosków, nie chciał przyznać, że podjął niewłaściwą decyzję. Zależało mu chyba na odbudowaniu dobrych relacji z rodzicami, ale sam ze swej strony nie miał zamiaru nic z tym zrobić.
- Toby … - zaczął z wahaniem.
- Widzę po oczach, że chcesz powiedzieć coś, co mi się nie spodoba – przerwał mu chłopak. – Wstrzymaj się na razie. Pogadamy następnym razem.
- Jak sobie życzysz – Billy nie miał zamiaru nalegać. – Opowiesz mi wtedy, jak było na statku.
- Ze szczegółami – Toby poprawił z nonszalancją kapelusz. – To była bajeczna przygoda.
Odjeżdżał z miną zdobywcy, ale Billy nie dał się zwieść. Toby nie był z nim szczery.

* * * * *

Dwa tygodnie później Toby znalazł się w Reno. Ojciec potrzebował jakiejś specjalistycznej maści dla chorego konia. W Virginia City okazała się chwilowo niedostępna, a że trzeba było czekać tydzień na najbliższą dostawę, zdecydował, że szybciej będzie, jeśli ktoś pojedzie do Reno i tam spróbuje ją kupić. Toby zgłosił się na ochotnika. Miał dość siedzenia w domu. Musiał się wyrwać. Choć na chwilę.
Wstąpił na pocztę i wysłał do ojca wiadomość, że kupił maść bez problemu i że postara się wrócić jak najszybciej. Miał właśnie podejść do koniowiązu, gdy nagle JĄ zobaczył. Wyszła ze sklepu, przyciskając do piersi niewielki pakunek. Pomachała do kogoś. Na jej ustach wykwitł uśmiech, który nie był przeznaczony dla niego. Szybko się odwrócił. Po drugiej stronie ulicy stał mężczyzna z dzieckiem na ręku. Podbiegła do niego i oboje ruszyli w górę ulicy.
Toby patrzył jak zaczarowany. Betty – bo to była ona – wyglądała wspaniale. Szukał jej tyle czasu, rozpytywał, a ona mieszkała sobie spokojnie w Reno. Kim był ten mężczyzna? Jej mężem? Wziąłby pannę z dzieckiem? A może Betty go oszukała? Musiał poznać prawdę. Postanowił ich śledzić. Zostawił konia i niespiesznym krokiem ruszył za dziewczyną.
Po koniec dnia wiedział, że Betty nie nazywa się już Igelton, tylko Smith, a jej mąż jest kowalem. Postanowił spędzić w Reno noc, a rano znaleźć sposób, aby porozmawiać z panią Smith na osobności.

* * * * *

Toby poczekał, aż kowal wyjdzie do pracy. Odczekał jeszcze kilka dodatkowych minut na wypadek, gdyby mężczyzna miał po coś wrócić. Dopiero wtedy podszedł do drzwi skromnego domku i mocno zapukał. Specjalnie ustawił się tyłem, żeby Betty nie od razu go rozpoznała.
- Słucham pana? – usłyszał jej głos i dopiero wtedy się odwrócił. Dzięki temu mógł zobaczyć, jak jej twarz blednie, a oczy się rozszerzają. Nie ujrzał w nich radości, ale zaskoczenie i gniew.
- Co ty tutaj robisz? – zapytała, marszcząc brwi.
- Szukam cię od kilku tygodni – wyjaśnił z przyjaznym uśmiechem. – Mogę wejść?
- Nie – odparła krótko i chciała zamknąć drzwi, ale przytrzymał je ręką.
- Nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać?
- Nie uważam – rzuciła hardo. – Nie mam ci nic do powiedzenia. Co więcej, nie mam ochoty na ciebie patrzeć.
- Kiedyś tak nie było – zauważył z przekąsem. – Zapomniałaś?
- Niczego nie zapomniałam – syknęła ze złością. – Zwłaszcza tego, że skompromitowałeś mnie, zostawiłeś i uciekłeś jak tchórz!
- Kiedyś mnie kochałaś – przypomniał.
- Kochałam – przyznała z niechęcią. – Ale po tamtym uczuciu nie został nawet ślad.
- Ślad chyba jednak został – powiedział wolno i z namysłem. – Widziałem dziecko.
- Jest moje i mojego męża. Urodziło się po naszym ślubie. Nosi nazwisko Smith i nic tego nie zmieni – podkreśliła z mocą. – Zostaw mnie i moją rodzinę w spokoju.
- Nie możesz …
- Mogę – przerwała mu z gniewem.
- Pójdę do twojego męża – zagroził.
- Idź – uśmiechnęła się z satysfakcją. – Opowiedz mu o swoich żądaniach. Powita cię młotem i kowadłem. Wie o wszystkim – dorzuciła po chwili.
- Betty, ale ja … wróciłem do ciebie. Do ciebie i dziecka – dodał łagodnie.
- Za późno – odwróciła głowę z niechęcią, ale po chwili spojrzała mu prosto w oczy. – Co ty sobie myślałeś, że będę na ciebie czekać? Jak ty to sobie wyobrażałeś? Ot tak, wrócisz, a ja padnę ci w ramiona i wszystko będzie jak bajce?
- Nie wiem – przyznał z westchnieniem. – Nie sądziłem, że wyjdziesz za mąż. Nie sądziłem, że jakiś mężczyzna …
- Przestań – syknęła wzburzona i naparła na drzwi. – Nie waż się tu więcej przychodzić. Zniknij z mojego życia tak, jak to zrobiłeś dwa lata temu. I nigdy nie wracaj!
Zatrzaśnięte drzwi zatrzęsły gankiem. We wnętrzu domu rozległ się cichy płacz dziecka. Toby zacisnął dłonie w pięści. Chciał załomotać w drzwi, chciał je wyłamać i wedrzeć się do środka. Chciał zobaczyć dziecko! Nawet nie wiedział, czy to chłopiec czy dziewczynka. Chciał zmusić Betty, żeby odwołała wszystkie słowa, które od niej usłyszał. Chciał ją zmusić, żeby zmieniła zdanie. Niczego jednak nie zrobił. Odszedł. Musiał się napić.

* * * * *

Czuł nieprzyjemną suchość w ustach i taki łoskot w głowie, jakby przejeżdżał po niej pociąg wypełniony składami drewna. Skrzywił się niemiłosiernie i powoli uniósł powieki. Poraziła go taka jasność, że szybko zamknął oczy. Potarł dłonią czoło i powoli uniósł się z posłania. Miał wrażenie, że bolą go wszystkie kości. Ziewnął, przeciągnął się i dopiero wtedy zdecydował się ponownie otworzyć oczy. To, co zobaczył, spowodowało, że wróciła mu jasność myślenia. Na szeroko rozstawionych nogach, z miną niewróżącą noc dobrego, stał jego ojciec – Hoss Cartwright. Dopiero później zobaczył kraty. Kraty! Przebiegł do dreszcz. Wróciły wspomnienia wczorajszego wieczoru. Betty! Później saloon i whisky, mnóstwo whisky. Potem chyba się z kimś bił. Pamiętał też rozwalony w drobny mak stół i rozbite lustro wiszące za kontuarem baru, po którym zostały puste ramy. Co stało się dalej, nie kojarzył. Chyba stracił przytomność.
- To jak będzie? – szeryf Walter Meyer podrapał się po głowie. – To na pewno pański syn?
- Tak – odpadł krótko Hoss.
- Trzeba będzie zapłacić za szkody.
- Zapłacę.
- Właściciel saloonu dziś rano złożył skargę i przedstawił listę strat – mężczyzna kontynuował, jakby nie usłyszał deklaracji Cartwrighta.
- Pokryję szkody wyrządzone przez mojego syna – stwierdził Hoss i wycofał się do biura szeryfa, który otworzył celę i wypuścił Toby’ego.
Chłopak szybko minął stróża prawa, przemaszerował przez biuro i wyszedł na zewnątrz. Ciaśniej nasunął kapelusz, aby odizolować oczy od palącego słońca. W skroniach mu pulsowało, a każdy dźwięk sprawiał, że czuł się, jakby ktoś siekierą rozłupywał mu czaszkę. Koń ojca i jego własny stały przywiązane do koniowiązu. Podszedł bliżej, położył rękę na siodle, ale nie wsiadł. Po chwili z biura wyszedł ojciec.
- Maść – rzucił ostro i wyciągnął rękę.
Toby przeszukał kieszenie, choć wiedział, że tam jej nie znajdzie. Wczoraj włożył ją do sakwy, którą przytwierdził do siodła. Dziś po sakwie nie było ani śladu.
- Ktoś mnie okradł – powiedział rozżalony.
Hoss zacisnął zęby i ruszył w kierunku sklepu. Toby po chwili namysłu powlókł się za nim. Czuł ciężar, który sprawiał, że nie chciało mu się żyć.

……………………………………….


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:21, 10 Sie 2016    Temat postu:

Mada napisał:
Toby Cartwright siedział nad jeziorem i co jakiś czas ciskał kamienie w stronę wody. Czekał. (…)- Nie odwiedzam was – podkreślił ostatnie słowo, odwzajemniając uścisk. – Przyjechałem do ciebie.(…)- Zaraz by mnie wypytywali: Gdzie byłem i po co? Dlaczego tak długo nie wracałem? – prychnął, wzruszając ramionami. – A twój ojciec spojrzałby na mnie tak, jakbym wyrządził mu jakąś osobistą krzywdę.

Minęły dwa lata. Jestem zaskoczona tym, że Toby tak długo nie był w domu. Do tego wydaje się taki obcy, odstający od rodziny, jak nie Cartwright. Zero empatii,… co on sobie właściwie myślał? Mada, czy Toby w ogóle kiedykolwiek zmądrzeje?

Mada napisał:
- Co wiesz na temat Betty Igelton? – zapytał, przypatrując mu się z taką uwagą, jakby chciał wydrzeć z niego tajemnicę.

Wyrzuty sumienia czy zwykła ciekawość?

Mada napisał:
Billy pokręcił głową. – Pytałeś o to swoich rodziców?
- Nic nie wiedzą albo nie chcą mi powiedzieć – odparł z goryczą Toby. – W ogóle mam wrażenie, że jeszcze mi nie wybaczyli mojego wyjazdu.
- Raczej twojej ucieczki – poprawił go Billy.
- Myślałem, że po dwóch latach im przejdzie.

Toby naprawdę jest emocjonalnie opóźniony w rozwoju. Jest zdziwiony i rozgoryczony postawą rodziców. Zawiódł ich na całej linii, a teraz oczekuję żeby rodzice mu wybaczyli, zapomnieli i może jeszcze wyprawili wielki bal na jego cześć. Powinno mu się porządnie nalać wody do… nie powiem gdzie, bo wiadomo, może wtedy zrozumiałby jak egoistycznie i podle postąpił w stosunku do zakochanej w nim dziewczyny, rodziców i całej rodziny.
Mada napisał:
- Nie było przeprosin – wyjaśnił Toby z niechęcią. – Czułbym się jak pięciolatek, który przyznaje się, że nabroił.
Billy westchnął i pokręcił z rezygnacją głową. Miał wrażenie, że czas się zatrzymał. Toby niczego się przez te dwa lata nie nauczył,

Billy ma rację. Toby kompletnie niczego się nie nauczył. Obawiam się, że Jego rodzice przeżyją jeszcze niejedno rozczarowanie z nim związane.

Mada napisał:
(…), gdy nagle JĄ zobaczył. Wyszła ze sklepu, przyciskając do piersi niewielki pakunek. Pomachała do kogoś. Na jej ustach wykwitł uśmiech, który nie był przeznaczony dla niego. Szybko się odwrócił. Po drugiej stronie ulicy stał mężczyzna z dzieckiem na ręku. Podbiegła do niego i oboje ruszyli w górę ulicy.
Toby patrzył jak zaczarowany.

A patrz sobie, patrz… i oby ten obrazek nawiedzał Cię w snach.
Mada napisał:
Nie ujrzał w nich radości, ale zaskoczenie i gniew.
- Co ty tutaj robisz? – zapytała, marszcząc brwi.
- Szukam cię od kilku tygodni – wyjaśnił z przyjaznym uśmiechem. – Mogę wejść?
- Nie – odparła krótko i chciała zamknąć drzwi, ale przytrzymał je ręką. - Nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać?
- Nie uważam – rzuciła hardo. – Nie mam ci nic do powiedzenia. Co więcej, nie mam ochoty na ciebie patrzeć.

Brawo Betty! Trzymaj gadzinę na dystans! A swoją drogą to Toby jest bezczelny, zjawia się po dwóch latach i żąda rozmowy… o czym? Przecież wszystko pięknie „pozamiatał”

Mada napisał:
- Kochałam – przyznała z niechęcią. – Ale po tamtym uczuciu nie został nawet ślad.
- Ślad chyba jednak został – powiedział wolno i z namysłem. – Widziałem dziecko.
- Jest moje i mojego męża. Urodziło się po naszym ślubie. Nosi nazwisko Smith i nic tego nie zmieni – podkreśliła z mocą. – Zostaw mnie i moją rodzinę w spokoju.

Toby zaczyna wzbudzać we mnie wrogie uczucia. Jeżeli myślał, że jego czar zadziała na Betty to właśnie się pomylił i to bardzo. Boję się tylko, że gadzina nie odpuści.

Mada napisał:
- Nie wiem – przyznał z westchnieniem. – Nie sądziłem, że wyjdziesz za mąż. Nie sądziłem, że jakiś mężczyzna …
- Przestań – syknęła wzburzona i naparła na drzwi. – Nie waż się tu więcej przychodzić. Zniknij z mojego życia tak, jak to zrobiłeś dwa lata temu. I nigdy nie wracaj!

No nie!!! On nie sądził! I jeszcze obraża Betty! Muszę napić się Cardiolu… dużo Cardiolu.

Mada napisał:
- Pokryję szkody wyrządzone przez mojego syna – stwierdził Hoss i wycofał się do biura szeryfa, który otworzył celę i wypuścił Toby’ego.

Żal mi Hossa. Nie zasłużył sobie na takiego syna.

Mada, odcinek skutecznie podniósł mi ciśnienie.
Prawdę mówiąc koncentrując się na Danie, Adamie i ich problemach zupełnie zapomniałam o Toby’m. Jego postawa nie podoba mi się i uważam, że nieporozumieniem jest liczyć na jego przemianę. Jeżeli przez dwa lata nie zrozumiał, że postąpił podle to nie mamy o czym mówić. Spisuję go na straty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:46, 10 Sie 2016    Temat postu:

ADA, bardzo dziękuję za ciekawy i pełen emocji komentarz. Very Happy Very Happy

ADA napisał:
Mada, czy Toby w ogóle kiedykolwiek zmądrzeje?

Trudno powiedzieć. Niektórzy potrzebują więcej czasu, aby dojrzeć emocjonalnie, a niektórzy nigdy nie nabierają rozumu. Rolling Eyes

ADA napisał:
Mada, odcinek skutecznie podniósł mi ciśnienie.

Potraktuję to jak komplement. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:09, 10 Sie 2016    Temat postu:

Wpadłam na chwilę by napisać, że Twój fragment przeczytałam rano po fragmencie ADY (ADA wylała miód na me serce). Rolling Eyes Moje niczego niespodziewające się lajtowe pełne radości odczucia, które szybowały sobie pod chmurkami runęły na ziemię z szybkością błyskawicy. Zachowanie Toby;ego tak bardzo mnie zasmuciło iż nie mogłam uwierzyć w to jak syn Hossa może nadal zachowywać się tak skandalicznie. Szkoda mi było Hossa okrutnie, że przeżywa takie rozterki związane ze swoim synem. Po prostu ogarnął mnie taki mega smutek, jakość żałość, że wchodząc do pracy byłam taka smętna i zaprzątnięta Twoim fragmentem iż koleżanka zapytała czy coś się stało Laughing Moja odpowiedź nie miałaby chyba sensu jak wiadomo co ona wie o Bonanzie Laughing Jednym zdaniem Mada po prostu obłędnie szarpnęłaś moją duszą Crying or Very sad reszta jutro. Klimat odcinka rozłożył mnie na łopatki

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Śro 22:11, 10 Sie 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:32, 10 Sie 2016    Temat postu:

Aga napisał:
Po prostu ogarnął mnie taki mega smutek, jakość żałość, że wchodząc do pracy byłam taka smętna i zaprzątnięta Twoim fragmentem iż koleżanka zapytała czy coś się stało Laughing

Shocked Shocked Po prostu nie wiem, co napisać, tak jestem zaskoczona. Nie miałam pojęcia, że ten odcinek może odcisnąć na czytelniku aż TAKIE piętno. Wink
Aga, dziękuję za ... czarującą wypowiedź.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:35, 11 Sie 2016    Temat postu:

Toby zupełnie mnie zaskoczył i osłabił swoim zachowaniem.
To co robi jest zupełnie bezmyślne. Chyba jeszcze nie raz będzie miał problemy przez to, co robi. Nie łudzę się, że coś zrozumie skoro tak bezczelnie i chamsko potraktował Betty. Szkoda, bo ponoć ją kochał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:11, 11 Sie 2016    Temat postu:

Camilo, dziękuję za komentarz. Very Happy
Camila napisał:
tak bezczelnie i chamsko potraktował Betty. Szkoda, bo ponoć ją kochał.

Zgadzam się, Toby zachował się skandalicznie. Co do miłości ... to sam kiedyś w rozmowie z Billy'm przyznał, że nie wie, czy kocha Betty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 46, 47, 48, 49  Następny
Strona 47 z 49

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin