Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pióro strusia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30 ... 46, 47, 48  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:49, 09 Maj 2015    Temat postu:

Senszen trochę czasu to mało powiedziane Laughing najważniejsze ze jest. Godzina wklejenia niezmiennie mnie zadziwia. Rozważam zostawienie sobie przeczytania na poniedziałek Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:15, 09 Maj 2015    Temat postu:

Senszen przeczytałam, bardzo mi się spodobało. Skomentuję, jak tylko dojdę do siebie. Po tak pięknych opisach nie spodziewałam się aż tak zaskakujących wydarzeń. Muszę napić się mocnej kawy, żeby się uspokoić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:48, 09 Maj 2015    Temat postu:

Ten jeździec, który pojawił się u Indii, mam nadzieję, że to Candy, a nie jakiś złoczyńca.
W zakończeniu zrobiło się groźnie. Oby dziewczynce nic się nie stało. Ciekawe kto stoi za porwaniem i gdzie podział się Maurice?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 11:09, 09 Maj 2015    Temat postu:

ADA, to mocna kawa pomoże ci się uspokoić?

Aga, obiecać nie mogę, ale do poniedziałku może wstawię kolejny fragment... bo inaczej może się okazać, że znowu się opowiadanie zawiesi na trzy tygodnie Rolling Eyes

Camilla, bardzo dziękuję za komentarz Smile Niestety, ale na wszystkie twoje pytania będę odpowiadać dopiero w kolejnym fragmencie.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 11:10, 09 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:23, 09 Maj 2015    Temat postu:

Cytat:
Wróciła nieco wcześniej z Ponderosy, Candy i Joe dalej jeździli poszukując ewentualnych sprawców wybuchów. Jak na razie – poszukiwania nie dały żadnych rezultatów. Jedyne, co udało im się ustalić to fakt, że do starego, opuszczonego domu na granicy ziem wprowadziła się nowa rodzina, małżeństwo… jeszcze bezdzietne. I znów, na moment, wróciła z przykrością do porannej sceny. Candy był taki rozczarowany … zresztą podzielała jego rozczarowanie. Chcieli mieć dzieci, ale… westchnęła w duchu i przywołała się do porządku.

Jak widać mamy trzy sprawy:
1) Nadal nie znaleziono sprawców wybuchów – bardzo źle
2) Nowe postaci – dobrze
3) Rozczarowanie małżonków – proszę Senszen zlituj się nad nimi, przecież oboje chcą mieć jeszcze jedno maleństwo … może uda się coś zrobić w tym temacie


Cytat:
India poczuła jak jej serce topnieje. Cookie z każdym dniem była coraz bardziej urocza – pewnie dlatego, że z każdym dniem coraz bardziej przypominała Candy’ego. Mieli podobny uśmiech, podobne poczucie humoru. Zamyśleni przybierali podobną pozę.

Cookie to cały ojciec. India czuje, że małą coś gryzie i jak to matka, chciałaby dziecku nieba przychylić


Cytat:
Cookie wtuliła podbródek między uszy królika i objęła mocniej zabawkę.

- Tata ostatnio sobie jeździ – zauważyła smutno.
(…)
- Porozmawiam z nim dzisiaj, poproszę, żeby… - zaczęła India, przytulając do siebie dziewczynkę.
- Ale tata wróci, prawda? – wykrztusiła z siebie Cookie. – I nie będzie zły?
- Dlaczego by miał być zły? – zdziwiła się India. - Cookie, czy coś się stało?

Dziewczynka szarpnęła z uszy królika. Nieśmiało, niepewnie.

- Tata sobie nie pojedzie, prawda? Nie zostawi nas? – zapytała mokrym głosem.

Rozczulająca scena. Biedna mała, tęskni za tatą, który wciąż pracuje. Zdaje się, że rodzice nie zauważyli, że z Cookie coś się dzieje. Ciekawe dlaczego mała pomyślała , że jej tato będzie zły, gdy wróci. Candy przecież bardzo kocha córeczkę, skąd więc te obawy dziecka. Mam nadzieję, że to tylko tęsknota.

Cytat:
India poczuła, że brak jej słów. Ostrożnie wzięła córkę na kolana i przytuliła ją do siebie. Cookie bardzo rzadko płakała a teraz oczy miała mokre, usta wygięły się jej w podkówkę.

- Cookie, tata nigdy Cię nie zostawi, tego możesz być pewna – otarła dziewczynce mokre policzki i spróbowała zajrzeć w oczy. – Dlaczego się tym martwisz? Co się stało?
- Bo taty nie ma… - pociągnęła nosem. – A ostatnio… - spojrzała smutno na matkę. – Gdybym była milsza i ładniejsza, to tata by był częściej w domu?
- Cookie, nie możesz być już ani milsza ani ładniejsza. Jesteś taka, jak chcieliśmy. – zapewniła ją stanowczo India. – Wszyscy mają teraz dużo pracy, po prostu. Wracają późno… ale to tylko kilka dni. Jutro rano obudzę cię nieco wcześniej, to rano się przywitacie, dobrze?


I już wiadomo. Cookie wymyśliła sobie, że jej taty nie ma w domu dlatego, że nie jest milsza i ładniejsza. Często tak bywa, gdy dziecko nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego jedno z rodziców wciąż znika

Cytat:
Cookie wysunęła się radośnie z jej z objęć i zbiegła po schodkach i wbiegła na ścieżkę. Jeździec stanął na moment a India zerwała się przerażona. Dalej nie widziała twarzy ale była przekonana, że człowiek siedzący na koniu był jej obcy.

Zrobiło się bardzo groźnie. Mam złe przeczucia.
Cytat:
- Kiedy wróci tata? Miał mi jeszcze dzisiaj pokazać jak trzymać gitarę?
- Jeżeli obiecał, to na pewno przyjedzie wcześniej – Marie uśmiechnęła się do córki. – Jeżeli obiecał, że zrobi to jutro – to myślę, że będziesz musiała nieco poczekać.

Naughty zrobiła zawiedzioną minę.

Kolejne dziecko czeka na swojego tatę.
Cytat:
- Powiedział, że może jutro ze mną poćwiczy – przyznała. – A myślisz, że mogę sama poćwiczyć? Czy tata będzie się gniewał, że ruszam jego gitarę?

Marie stłumiła śmiech.

- O ile tata pozwolił ci ćwiczyć samej... zaczęła.
- A mogę wziąć taty starszą gitarę? – Naughty spojrzała prosząco. – Już jej nie używa, tylko się kurzy… I ja ją tylko przetrę…
- Czyżby? – Marie rozbawiona spojrzała na córkę. Naughty uśmiechnęła się, w policzkach zrobiły się jej dołeczki.

Córka Adama rozbrajająca i do tego, jak tata ma dołeczki
Cytat:

Naughty uściskała matkę, wybiegła z kuchni – słychać było jeszcze jej radosny głos, kiedy tłumaczyła coś Maurice’owi. Marie usłyszała brzdąkniecie strun i lekkie trzaśnięcie drzwi.

Naughty prowadzi poważną rozmowę z Mauricem i … gitarą.

Cytat:
Adam powinien już niedługo wrócić.
Jak na zawołanie – usłyszała rżenie konia, stukot kopyt… a potem przeraźliwy krzyk. Nieuważnie rzuciła placek na stół i wybiegła z kuchni.

Podwórko tonęło w szarości zmierzchu. Przy huśtawce leżała rozbita gitara, na podwórzu unosił się jeszcze kurz.

Marie cofnęła się krok do tyłu. Nie mogła opanować własnego oddechu, serce jej waliło a przed oczami latały czarne plamy. Naughty zniknęła.

o, mateńko … tylko nie to … kto ośmielił się porwać dziecko Adama i dlaczego? I, co z Cookie … ją też porwano???
Tyle pytań, tyle niewiadmomych … wydawało się, że dziewczynki są bezpieczne pod opieką swoich mam, a tu taka niespodzianka. Wyobrażam co one muszą czuć.
Senszen fantastycznie połączyłaś delikatny, wydawałoby się nieco leniwy opis relacji matka – dziecko z nieoczekiwanym zwrotem akcji. Uff … przyda się druga kawa. Czyta się świetnie, czekam na więcej bardzo niecierpliwie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 17:39, 09 Maj 2015    Temat postu:

ADA
Cytat:
Zdaje się, że rodzice nie zauważyli, że z Cookie coś się dzieje. Ciekawe dlaczego mała pomyślała , że jej tato będzie zły, gdy wróci

Cookie tęskni za tatą, którego ostatnio mało widuje, w końcu przypomniała jej się rozmowa Peggy i Willa, którą podsłuchała jakiś czas wcześniej – i dziewczynka wyciągnęła takie a nie inne wnioski.
Cytat:
kto ośmielił się porwać dziecko Adama i dlaczego? I, co z Cookie … ją też porwano???

Odpowiedzi pojawią się w kolejnym fragmencie… mam nadzieję, że szybciej niż ostatnio Rolling Eyes
Bardzo dziękuję za szczegółowy i barwny komentarz Very Happy Mam nadzieję, że ta kawa pomogła…
Aga, przykro mi, że fragment stanął ci w gardle... to znaczy obiad...


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 17:43, 09 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:39, 09 Maj 2015    Temat postu:

Cytat:
Wróciła nieco wcześniej z Ponderosy, Candy i Joe dalej jeździli poszukując ewentualnych sprawców wybuchów. Jak na razie – poszukiwania nie dały żadnych rezultatów.

A na terenie Ponderosy nadal ktoś sobie wybucha … od czasu do czasu. Joe z Candy’m jakoś nie mogą złapać tego „bombermena”

Cytat:
Cookie siedziała na schodkach, trzymała w objęciach swojego królika, lekko już przybrudzonego i bezwiednie gryzła końce jego uszu. Wcześniej tego dnia, jak każdego niemal wieczoru, pomogła królikowi umyć ręce, namówiła go do wypicia mleka. Mimo wszystko miało się wrażenie, że dziewczynka markuje zabawę. Teraz już nawet przestała udawać - patrzyła na drogę, zamyślona, jakby czegoś wyczekiwała.

Widać, że dziewczynkę coś trapi

Cytat:
India poczuła jak jej serce topnieje. Cookie z każdym dniem była coraz bardziej urocza – pewnie dlatego, że z każdym dniem coraz bardziej przypominała Candy’ego. Mieli podobny uśmiech, podobne poczucie humoru. Zamyśleni przybierali podobną pozę.

Z pewnością. India widziała w córce obraz męża … podziwiała więc dwie ukochane osoby … można powiedzieć

Cytat:
- Ale tata wróci, prawda? – wykrztusiła z siebie Cookie. – I nie będzie zły?
- Dlaczego by miał być zły? – zdziwiła się India. - Cookie, czy coś się stało?
Dziewczynka szarpnęła z uszy królika. Nieśmiało, niepewnie.
- Tata sobie nie pojedzie, prawda? Nie zostawi nas? – zapytała mokrym głosem.

A skąd takie obawy? Oj! Pewnie ktoś głupot dziecku nagadał, albo podsłuchała jakiś tekst

Cytat:
- Cookie, tata nigdy Cię nie zostawi, tego możesz być pewna – otarła dziewczynce mokre policzki i spróbowała zajrzeć w oczy. – Dlaczego się tym martwisz? Co się stało?

Jasne, że nie zostawi … Candy? Dla niego rodzina jest najważniejsza!

Cytat:
- Bo taty nie ma… - pociągnęła nosem. – A ostatnio… - spojrzała smutno na matkę. – Gdybym była milsza i ładniejsza, to tata by był częściej w domu?

Zdecydowanie, ktoś jej naplótł głupstw i dziecko się przejęło … Cookie nieładna? Ona jest … taka jak trzeba. Kochana przez rodziców

Cytat:
- Jesteś naszą najmilszą dziewczynką. – India delikatnie odgarnęła jej włosy. – Jesteś naszym stale rosnącym źródłem szczęścia…

No właśnie! India dokładnie określiła jak wiele dla niej i Candy’ego znaczy Cookie

Cytat:
Jeździec stanął na moment a India zerwała się przerażona. Dalej nie widziała twarzy ale była przekonana, że człowiek siedzący na koniu był jej obcy.

To zdanie nabralo nieco złowieszczego charakteru … przestrach Indii … albo obawiała się złych wieści, albo ten jeździec wyglądał na bandytę

Cytat:
Kredki fioletowej nie było, podobnie jak tej jasnoróżowej. Westchnęła lekko i uśmiechnęła się do matki.

I jak Naughty sobie poradzi bez fioletowej i jasnoróżowej kredki? Nie da się tak rysować!

Cytat:
- Powiedział, że może jutro ze mną poćwiczy – przyznała. – A myślisz, że mogę sama poćwiczyć? Czy tata będzie się gniewał, że ruszam jego gitarę?

Gitary tatusia lepiej nie dotykać bez jego pozwolenia. Kiedyś ktoś dotknął i xle się to skończyło

Cytat:
- O ile tata pozwolił ci ćwiczyć samej... zaczęła.
- A mogę wziąć taty starszą gitarę? – Naughty spojrzała prosząco. – Już jej nie używa, tylko się kurzy… I ja ją tylko przetrę…

Wyraźnie ją korci … toż to jak wyzwanie losu

Cytat:
- Maurice mówi, że o sprzęty należy dbać, kochać je i wtedy lepiej nam służą – poważnym tonem stwierdziła Naughty.
- Naprawdę? – Marie mrugnęła porozumiewawczo do córki.
- Trzeba też z nimi rozmawiać, żeby nie czuły się zaniedbane. I ja właśnie uważam, że stara gitara taty czuje się zaniedbana, tym bardziej, że tata ma teraz nową.

Sprytnie pomyślane i powiedziane. Tatuś nie może się przyczepić

Cytat:
- A nie sądzisz, że gitara czuje się gorzej, jeżeli mówisz, że jest ona stara? – zainteresowała się Marie.
Naughty lekko poczerwieniała.

Też racja. Na pewno się obrazi

Cytat:
- Tylko Maurice ma ci towarzyszyć. W troje rozmowa idzie lepiej.
- Troje? – zdziwiła się Naughty.
- Troje… Ty, Maurice i gitara… - Marie pocałowała córkę w policzek.

Toż to trójka … niczym z „Epoki lodowcowej” … chyba równie skuteczna

Cytat:
Jak na zawołanie – usłyszała rżenie konia, stukot kopyt… a potem przeraźliwy krzyk. Nieuważnie rzuciła placek na stół i wybiegła z kuchni.
Podwórko tonęło w szarości zmierzchu. Przy huśtawce leżała rozbita gitara, na podwórzu unosił się jeszcze kurz.
Marie cofnęła się krok do tyłu. Nie mogła opanować własnego oddechu, serce jej waliło a przed oczami latały czarne plamy. Naughty zniknęła.

Tutaj nastąpiła wręcz eksplozja dramatu. Ktoś porwał dziecko! Dlaczego? Po co? Kto to zrobił? Tyle pytań się ciśnie na usta …

Fragment z początku sielankowy, potem pojawiaja się małe dramaty, dziecięce, ale bardzo poważne … a potem … tajemniczy jeździec, porwanie … wcześniej zagadkowe wybuchy … co jeszcze? Wybuch wulkanu? Trzęsienie ziemi? Najazd Indian? Bardzo emocjonujące i czekam niecierpliwie na kontynuację


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 20:44, 09 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 23:07, 09 Maj 2015    Temat postu:

Trzęsienie ziemi? Tego jeszcze u mnie nie było! Można pomyśleć...I jeszcze mam zaległego wampira do wprowadzenia Wink
Ewelina, bardzo dziękuję za obszerne i miły komentarz Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:35, 10 Maj 2015    Temat postu:

Zaległy wampir i trzęsienie ziemi? Zapowiada się ciekawie Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 14:44, 10 Maj 2015    Temat postu:

***

Genevive czekała podekscytowana. Księżyc niedawno wzszedł, żółtawym blaskiem rozjaśniając ciemności. Pod jej stopami srebrzyły się białe stokrotki, zdobione karminową koronką płatków. Nad jej głową przesuwały się lekkie, batystowe chmury. W powietrzu unosił się zapach rozgrzanych za dnia sosen i żywicy, lekko wyczuwalny aromat maciejki i siana.

Czuła rozpierające ją szczęście. Czekała na swojego jedynego – i teraz już była pewna, że nie zrobiła błędu. Nie był to żadne niepiśmienny, prostacki kowboj z wiecznym, bezrozumnym uśmiechem na twarzy. Nie był to mężczyzna, którego oczy przyprawiały ją o nieustanne poczucie niedoskonałości. Nie był to w końcu brutalny kowboj, siłą starający się zdobyć jej afekt. Wzdrygnęła się na samą myśl… a przed oczami przesunęły się jej trzy męskie twarze. Otuliła się mocniej swoją narzutką.

Jej miły był inny. Patrzył na nią z tkliwością, jego oczy były takie szczere, proste… a jednocześnie błyszczały inteligencją, współczuciem i humorem… rozluźniła się, uśmiechnęła i odetchnęła głębiej.

Gdzieś blisko zaszeleściła trawa, zatrzeszczała gałązka. Genevive odwróciła się i z uśmiechem wyciągnęła ręce.
Francis podszedł do niej, wziął ją w ramiona i pocałował lekko, z szacunkiem. Tak, jak powinien ja całować jej chłopiec.

- Spóźniłeś się mój miły – wytknęła mu z udawanym żalem.
- Tylko trochę moja biała królewno – pocałował ją raz jeszcze. – Wybaczysz mi, prawda?

Pokraśniała i przytuliła się do niego mocniej.

- Oczywiście… - szepnęła. – Dlaczego się spóźniłeś?
- Ojciec długo rozmawiał z kilkoma mieszkańcami, nie mogłem się go zostawić…
- O tej porze? – zdziwiła się Genevive. – O czym chcieli rozmawiać?
- W sumie to nawet zabawne… - Francis uśmiechnął się niewinnie. – Kiedy ludzie przychodzą do pastora i proszą o modlitwę… o lepsze zbiory, o zdrowie… o wszystko praktycznie. Pytają się o to, co jest przyzwoite, etyczne… nie znając nawet tego słowa…
- Czemu to zabawne?
- A nie? – odpowiedział jej pytaniem. – Ludzie pytają pastora o praktycznie wszystko, jakby miał im dać gotową receptę na życie. Teraz się dopytywali o rzucanie uroków, o ile dobrze zrozumiałem.

Genevive odsunęła się od niego trochę.

- Dlaczego? Kto by miał rzucać uroki? I na kogo?
- Genevive, przecież to jest szaleństwo. Zacofanie. Nie ma czarownic, które by rzucały uroki. Przecież ty, wykształcona dziewczyna, nie wierzysz w takie rzeczy, prawda? – zapytał ją z rozbawieniem.
- Oczywiście, że nie – wyjąkała, przytulając się mocniej.

***

Mężczyzna pochylił się i zaczął otrzepywać ziemię ze spodni. Skończywszy, wyprostował się, poprawił kamizelkę i rozpiął jeden z guzików koszuli. Napił się ze skórzanej manierki i przeciągnął leniwie.

- Jak było? – dopytał drugi mężczyzna.
- Czysta przyjemność. – zaśmiał się pierwszy. – Napiłem się, pokrzyczałem, porzucałem doniczkami. Porwałem im jakieś koce, coś tam połamałem… Mogę się założyć, że w ciągu tygodnia się wyprowadzą. Kobieta jest nerwowa a jej mąż to pantoflarz. A tobie, jak poszło?
- Pogadałem pastorem, udałem, że jestem przerażony… dopytywałem się o czarownice, uroki i inne bzdury. Myślisz, że to wyjdzie? Bo to aż za proste…
- Raz już się udało, ludzie w tym mieście są potwornie naiwni – mężczyzna zaśmiał się krótko.
- Może i tak… ale drugi raz na to samo się nabrać? – zwątpił jego towarzysz. Mężczyzna w kamizelce wzruszył ramionami.
- Musimy ich jakoś nakłonić do sprzedaży ziemi a metody Forgera są… mało efektywne.
- A nasze są… proste.
- Proste rozwiązania są najlepsze – mężczyzna napił się jeszcze raz z manierki. – Forger kombinuje jak koń pod górę, wchodzi im na ambicję… Cartwrightowie są twardzi i zżyci. Trzeba czegoś mocniejszego niż bajeczki o samodzielności i małych synkach tatusia. Nastraszyło się ich żony, nastawiło się źle miasto i pastora. Będzie dobrze.

Mężczyzna spojrzał krótko na swojego towarzysza, ocierającego w zakłopotaniu twarz bandaną.

- Forger to safanduła. Chce zrobić wszystko na czysto, legalnie… i nie uda mu się to. To dalej jest Dziki Zachód, trzeba innych metod niż w Waszyngtonie, Nowym Jorku czy… nieważne zresztą. Cartwirgtowie będą mieli dosyć, sprzedadzą nam ziemię… i wszyscy będą zadowoleni. Forger też, na dodatek będzie przekonany, że to wszystko jego zasługa.
- Z wyjątkiem Carwrightów. Ci nie będą zadowoleni – krzywo się uśmiechnął drugi mężczyzna.
- Już mam dosyć siedzenia na swoich czterech literach – mężczyzna w kamizelce skrzywił się niezadowolony. – Coś trzeba było zrobić… Gdzie jest Mahoney, tak swoją drogą? Miał tylko postraszyć panią Adamową a nie wdawać się w dyskurs.


***

Candy zbliżył się do domu. Poklepał konia po szyi i nieco zwolnił. Zapadła już noc. Księżyc świecił jasno, podobnie jak gwiazdy – i w tym mętnym, żółtawym świetle wystarczająco wyraźnie widział zamknięte na głucho drzwi, okiennice – i porozbijane donice na ganku. Zeskoczył z konia, sprawdził, czy broń wysuwa się gładko z kabury. Rozglądając się przeszedł kilka metrów ścieżką i wszedł po schodkach, zasypanych ziemią i podeptanymi kwiatami. Na połamanej ławce leżał jeszcze koc, cały w ciemnych smugach. Candy skrzywił się nieznacznie – w powietrzu unosił się zapach alkoholu – jakby ktoś go tu celowo rozlał.

Pod jego obcasami zazgrzytały gliniane okruchy. Złapał za gałkę do drzwi – były zamknięte. Tak, jak się tego spodziewał.

Dookoła panowała cisza, słyszał tylko cykanie cykad i szum sosen.
Położył dłoń na rękojeści rewolweru, drugą ręką włożył klucz do zamka i przekręcił. Popchnął – drzwi dalej się nie ruszyły. Popchnął je mocniej, barkiem, usłyszał zgrzyt i łoskot. Upadło krzesło, którym India musiała podeprzeć drzwi.

- India! – krzyknął cicho. – Independence! Cookie? – przeszedł przez cichą kuchnię I doszedł do drzwi prowadzących do sypialni. Zawahał się – i zapukał.

Wstrzymał oddech, czekając na jakąkolwiek odpowiedź.

- Pokaż kopytko? – usłyszał cichą, nieśmiałą prośbę.

Odetchnął głęboko i zmusił się do uśmiechu.

- Czarne, jak zawsze – zażartował. – To ja, Independence, otwórz.

Szczęknął zamek, zazgrzytał mebel, przesuwany po podłodze. Drzwi otworzyły się i zobaczył Indię.

- Przesadziłam? – zapytała niepewnie.

Spojrzał na nią, wszedł do pokoju i spojrzał na łóżko – Cookie spała, owinięta w różową narzutkę, przytulając do siebie swojego ukochanego królika. Na stoliku obok łóżka świeciła słabo lampa.

- Jesteście całe, prawda? – upewnił się. India kiwnęła głową i niepewnym ruchem objęła się rękoma.
- Nie wiem, czego chciał… słyszałam tylko jak coś krzyczał, rzucał czymś… chyba moimi kwiatkami… a potem pojechał. – wyjaśniła dziwnie spokojna. – Potem siedziałam z Cookie i opowiadałam jej bajki, dopóki nie zasnęła… obiecałam jej też, że kiedy tylko przyjedziesz to ją obudzę… - ciągnęła dalej tym samym cichym, spokojnym tonem. Skrzywiła się mocno, kiedy przez otwarte drzwi powiał wiatr. – Czemu tak śmierdzi alkoholem? – zapytała go bezradnie, blednąc mocno.

Spojrzał na nią i bez słowa przytulił.

- Jeżeli zacznę histeryzować, szybciej będzie, jeżeli mnie spoliczkujesz – uprzedziła go. – Powinnam się uspokoić.
- Może i tak, ale ja nie mam na to ochoty – stwierdził Candy trzeźwo. – To znaczy na policzkowanie ciebie – uściślił. – Nie chcę też budzić Cookie, niech śpi… Miała już dzisiaj wystarczająco dużo atrakcji.
- Obiecałam jej – India spojrzała na niego stanowczo. – Obiecałam jej, że jak tylko przyjedziesz, to z nią porozmawiasz. Wtedy się uspokoiła. I zasnęła.

Mężczyzna westchnął, kiwnął głową i puścił Indię. Podszedł do łóżka, przysiadł na pościeli i delikatnie pogłaskał córeczkę po głowie.

- Cookie, maleńka, dzień dobry.

Cookie obudziła się natychmiast. Usiadła, jeszcze rozespana i spojrzała spod potarganej grzywki na ojca. Bez słowa, z wyraźną ulgą przytuliła się do niego.
India podeszła do nich, położyła mu ręce na barkach. Złapał ją wolna ręką za zimną dłoń. Obie były zdenerwowane… i dopiero teraz zaczęły się powoli uspokajać.

Zapadła przyjemna, spokojna cisza.

I wtedy usłyszał, że ktoś wbiega do domu. India stłumiła krzyk i boleśnie wbiła mu palce w ramię.

- Co jest? – jęknął Jon, stając na progu.

India osunęła się bezwładnie na łóżko i przytuliła do pleców męża.

- Ktoś porwał Naughty – przygnębionym, zmęczonym głosem wyjaśnił Jon.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 20:50, 10 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:47, 10 Maj 2015    Temat postu:

Komentarz do wcześniejszego odcinka:

senszen napisał:
…dzisiaj, kiedy tylko zamknęła oczy i oparła głowę o oparcie ławeczki słyszała wieczny szum drzew, śpiew ptaków czy przerywany szmer spadających szyszek.

Marzę o czymś takim. Smile

senszen napisał:
I znów, na moment, wróciła z przykrością do porannej sceny. Candy był taki rozczarowany … zresztą podzielała jego rozczarowanie.

Senszen, mam nadzieję, że to rozczarowanie niedługo zamieni się w ekscytację. Rolling Eyes

senszen napisał:
Cookie siedziała na schodkach, trzymała w objęciach swojego królika, lekko już przybrudzonego (…)
- Kochanie, myślę, że królik jutro powinien się wykapać – łagodnie powiedziała India i pogłaskała Cookie po jasnych włosach. Dziewczynka spojrzała na nią zamyślona.
- Chyba mu się to nie spodoba – ostrzegła poważnie

Urocze. Very Happy Dzieci mają swój cudowny świat wyobraźni.

senszen napisał:
India poczuła jak jej serce topnieje. Cookie z każdym dniem była coraz bardziej urocza – pewnie dlatego, że z każdym dniem coraz bardziej przypominała Candy’ego. Mieli podobny uśmiech, podobne poczucie humoru. Zamyśleni przybierali podobną pozę.

Cookie jest więc kopią tatusia. Cool Oba „egzemplarze” India kocha ponad życie.

senszen napisał:
- Tata ostatnio sobie jeździ – zauważyła smutno.
(…)
- Tata sobie nie pojedzie, prawda? Nie zostawi nas? – zapytała mokrym głosem.

Cookie tęskni za ojcem i wyobraża sobie niestworzone rzeczy. Nachodzą ją straszne przypuszczenia. Może coś podsłuchała? Bo przecież dziewczynka nie ma powodu wątpić w miłość ojca. Jeśli India streści mu tę rozmowę, Candy poczuje się strasznie. Sad

senszen napisał:
– Gdybym była milsza i ładniejsza, to tata by był częściej w domu?
- Cookie, nie możesz być już ani milsza ani ładniejsza. Jesteś taka, jak chcieliśmy. – zapewniła ją stanowczo India.

Wspaniała, mądra odpowiedź. Smile

senszen napisał:
Cookie wysunęła się radośnie z jej z objęć i zbiegła po schodkach i wbiegła na ścieżkę. Jeździec stanął na moment a India zerwała się przerażona. Dalej nie widziała twarzy ale była przekonana, że człowiek siedzący na koniu był jej obcy.

I pojawił się element zaskoczenia, napięcia, nagrożenia. Surprised

senszen napisał:
- Maurice mówi, że o sprzęty należy dbać, kochać je i wtedy lepiej nam służą – poważnym tonem stwierdziła Naughty.
- Naprawdę? – Marie mrugnęła porozumiewawczo do córki.
- Trzeba też z nimi rozmawiać, żeby nie czuły się zaniedbane. I ja właśnie uważam, że stara gitara taty czuje się zaniedbana, tym bardziej, że tata ma teraz nową.
- A nie sądzisz, że gitara czuje się gorzej, jeżeli mówisz, że jest ona stara? – zainteresowała się Marie.

Znakomity dialog, zabawny, błyskotliwy… Smile Smile

senszen napisał:
Przez ściereczkę wzięła do ręki ciasto, studzące się na parapecie. Poczuła ciepły, aromatyczny zapach – placek dalej był za ciepły. Uśmiechnęła się do siebie i zaczęła nucić. Adam powinien już niedługo wrócić.
Jak na zawołanie – usłyszała rżenie konia, stukot kopyt… a potem przeraźliwy krzyk.

Zderzenie krańcowych emocji. W miły, senny, aromatyczny wieczór wdziera się krzyk dziecka. Shocked

senszen napisał:
Przy huśtawce leżała rozbita gitara, na podwórzu unosił się jeszcze kurz.
Marie cofnęła się krok do tyłu. Nie mogła opanować własnego oddechu, serce jej waliło a przed oczami latały czarne plamy. Naughty zniknęła.

Interesuje mnie ta rozbita gitara. Mam nadzieję, że Naughty zdzieliła nią napastnika. Maurice też zniknął. Może sprawcy wybuchów trudnią się też porwaniami Question

Senszen, ciekawy odcinek, emocjonujący, wciągający, pobudzający do stawiania pytań. Wiele z tych, które chciałam zadać, postawili wcześniejsi czytelnicy. Wink Poza tym przeczytałam, że w następnym odcinku sporo się wyjaśni. Tak więc czekam. Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Nie 14:48, 10 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:48, 10 Maj 2015    Temat postu: Pióro strusia

Ta postrzelona dziewucha romansuje z synem pastora ?
Zakończenie dramatyczne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 14:50, 10 Maj 2015    Temat postu:

niestety, aż tak wiele się nie wyjaśniło... ale, choć trochę Wink Bardzo dziękuję za miły, ciekawy i dokładny komentarz Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:48, 10 Maj 2015    Temat postu:

Genevive i syn pastora. Ciekawe jak rozwinie się dalej ich znajomość?
Czyli wychodzi, że to Forgera stoją za wszystkim, co dzieje się w Ponderosie. Raczej jednak są zbyt pewni, że przejmą ranczo i przegonią Cartwrightów. Chyba niezbyt dobrze ich znają, a tym porwaniem to jeszcze bardziej się pogrążą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:14, 11 Maj 2015    Temat postu:

Cytat:
Czuła rozpierające ją szczęście. Czekała na swojego jedynego – i teraz już była pewna, że nie zrobiła błędu. Nie był to żadne niepiśmienny, prostacki kowboj z wiecznym, bezrozumnym uśmiechem na twarzy. Nie był to mężczyzna, którego oczy przyprawiały ją o nieustanne poczucie niedoskonałości. Nie był to w końcu brutalny kowboj, siłą starający się zdobyć jej afekt.

Czyżby wreszcie trafiła na ideał mężczyzny?

Cytat:
Wzdrygnęła się na samą myśl… a przed oczami przesunęły się jej trzy męskie twarze.

Jak to mówią „Do trzech razy sztuka”

Cytat:
Jej miły był inny. Patrzył na nią z tkliwością, jego oczy były takie szczere, proste… a jednocześnie błyszczały inteligencją, współczuciem i humorem…

Istny Romeo w rycerskiej zbroi i na białym wierzchowcu

Cytat:
- Spóźniłeś się mój miły – wytknęła mu z udawanym żalem.
- Tylko trochę moja biała królewno – pocałował ją raz jeszcze. – Wybaczysz mi, prawda?

Jaki poetyczny … romantyczny … nie tylko Romeo, ale jeszcze do tego poeta

Cytat:
- W sumie to nawet zabawne… - Francis uśmiechnął się niewinnie. – Kiedy ludzie przychodzą do pastora i proszą o modlitwę… o lepsze zbiory, o zdrowie… o wszystko praktycznie. Pytają się o to, co jest przyzwoite, etyczne… nie znając nawet tego słowa…

Francis? Syn pastora? Ten złotousty młodzian, który uwiódł inną młodą dziewczynę? Oj! Genevive, żebyś nie wpadła z deszczu pod rynnę

Cytat:
Teraz się dopytywali o rzucanie uroków, o ile dobrze zrozumiałem.
Genevive odsunęła się od niego trochę.
- Dlaczego? Kto by miał rzucać uroki? I na kogo?
- Genevive, przecież to jest szaleństwo. Zacofanie. Nie ma czarownic, które by rzucały uroki. Przecież ty, wykształcona dziewczyna, nie wierzysz w takie rzeczy, prawda? – zapytał ją z rozbawieniem.

Niby zabobon, bzdury, ale … ktoś chyba rozsiewa jakieś pogłoski. Przyznam, że mnie to trochę zaniepokoiło

Cytat:
- Czysta przyjemność. – zaśmiał się pierwszy. – Napiłem się, pokrzyczałem, porzucałem doniczkami. Porwałem im jakieś koce, coś tam połamałem…

Dla kogo przyjemność, dla kogo mniej … i wyjaśniło się kim był tajemniczy jeździec i po co przyjechał

Cytat:
- Pogadałem pastorem, udałem, że jestem przerażony… dopytywałem się o czarownice, uroki i inne bzdury. Myślisz, że to wyjdzie? Bo to aż za proste…
- Raz już się udało, ludzie w tym mieście są potwornie naiwni – mężczyzna zaśmiał się krótko.

Pogloski o rzucaniu uroków to również sprawka tych zbirów

Cytat:
- Musimy ich jakoś nakłonić do sprzedaży ziemi a metody Forgera są… mało efektywne.

To chodzi o ziemię

Cytat:
Cartwrightowie są twardzi i zżyci. Trzeba czegoś mocniejszego niż bajeczki o samodzielności i małych synkach tatusia. Nastraszyło się ich żony, nastawiło się źle miasto i pastora. Będzie dobrze.

No, nie wiem … skoro są tacy twardzi, to pewnie … nie będzie dobrze. Przynajmniej dla kombinatorów

Cytat:
… wyraźnie widział zamknięte na głucho drzwi, okiennice – i porozbijane donice na ganku. Zeskoczył z konia, sprawdził, czy broń wysuwa się gładko z kabury. Rozglądając się przeszedł kilka metrów ścieżką i wszedł po schodkach, zasypanych ziemią i podeptanymi kwiatami. Na połamanej ławce leżał jeszcze cały w ciemnych smugach. Candy skrzywił się nieznacznie – w powietrzu unosił się zapach alkoholu – jakby ktoś go tu celowo rozlał.

To, co zobaczył powinno go przyprawić o atak … paniki? Wściekłości … Powinien przynajmniej zdziwić się, a on tak spokojnie obchodzi, ogląda

Cytat:
Położył dłoń na rękojeści rewolweru, drugą ręką włożył klucz do zamka i przekręcił. Popchnął – drzwi dalej się nie ruszyły. Popchnął je mocniej, barkiem, usłyszał zgrzyt i łoskot. Upadło krzesło, którym India musiała podeprzeć drzwi.
- India! – krzyknął cicho. – Independence! Cookie? – przeszedł przez cichą kuchnię I doszedł do drzwi prowadzących do sypialni. Zawahał się – i zapukał.

Jednak zachował ostrożność

Cytat:
Wstrzymał oddech, czekając na jakąkolwiek odpowiedź.
- Pokaż kopytko? – usłyszał cichą, nieśmiałą prośbę.
Odetchnął głęboko i zmusił się do uśmiechu.
- Czarne, jak zawsze – zażartował. – To ja, Independence, otwórz.

Dobrze, że mu nie kazała skarpetek zdejmować … na szczęście nie opuścilo ich poczucie humoru

Cytat:
- Nie wiem, czego chciał… słyszałam tylko jak coś krzyczał, rzucał czymś… chyba moimi kwiatkami… a potem pojechał. – wyjaśniła dziwnie spokojna. – Potem siedziałam z Cookie i opowiadałam jej bajki, dopóki nie zasnęła… obiecałam jej też, że kiedy tylko przyjedziesz to ją obudzę… - ciągnęła dalej tym samym cichym, spokojnym tonem.

India jest bardzo dzielną kobietą

Cytat:
India osunęła się bezwładnie na łóżko i przytuliła do pleców męża.
- Ktoś porwał Naughty – przygnębionym, zmęczonym głosem wyjaśnił Jon.

No to mają zmartwienie. Mam nadzieję, że Cartwrightowie i z tym problemem dadzą sobie radę

Szalenie emocjonujące. Nie wiem, dlaczego koleżanka tak tarmosi Genewive, przerzuca jej marzenia z jednych obiektów na kolejne. Wszak to panienka z dobrego domu marząca o romantycznym, poetycznym rycerzu! Może trochę kapryśna, ale … właściwie zwyczajna dziewczyna, jak setki innych, trochę zagubiona … a tu albo zonaty, albo grubianin, albo cwaniak. Żal mi tej dziewczyny. Może pojawi się jakiś uczciwy, romantyczny kowboj majacy dobre zamiary? To brzmi niczym ogłoszenie matrymonialne, ale … chyba przydalby się ktoś taki … bo na razie to same czarne charaktery się pojawiają.
Calość jak zwykle ozdobiona pięknymi opisami, chociaż losy bohaterów mocno się wikłają … a i akcja nabiera dramatyczności. Przyznać muszę, że dobrze się czyta


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 19:17, 11 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30 ... 46, 47, 48  Następny
Strona 29 z 48

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin