Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W krzywym zwierciadle
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 24, 25, 26  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:46, 01 Wrz 2014    Temat postu:

I tu Senszen ma dylemat ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 18:48, 01 Wrz 2014    Temat postu:

Taki tam dylemat. Może uda się pokazać jakieś jej dobre cechy Smile Ona nie jest całkiem zła...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:48, 01 Wrz 2014    Temat postu:

Ewelina napisał:
Hiacynta Bukiet jest moim idolem Very Happy Kilka razy oglądałam ten serial Very Happy Mam go na płytach Very Happy Jest niesamowita! Świetna aktorka doskonale odtwarzająca tę postać Very Happy
Mój ulubiony odcinek to ten kiedy kupili maleńkie mieszkanko w rezydencji jakiegoś lorda Very Happy I jej jazda na koniu Very Happy "Wycinanie" Emmeta " Very Happy Super !

Oglądałam bardzo dawno temu, a wiesz moja pamięć....jednak lubiłam jej świat, który zawsze chciała pokazać w lepszym świetle przed sąsiadami, pastorem, listonoszem...potem chyba doszła jej siostra z mało atrakcyjnym pod względem urody i zachowania mężulkiem Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:52, 01 Wrz 2014    Temat postu:

Uwielbiałam Powolniaka ... i ta trzecia siostra, Róża też była świetna. Co tydzień nowy narzeczony ... przeważnie żonaty Very Happy Powolniak nie był przystojniakiem, ale dał się lubić. Rychu Very Happy mąż Hiacynty miewał w nim oparcie - moralne i fizyczne w postaci piwa Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 18:55, 01 Wrz 2014    Temat postu:

Stokrota też była całkiem sympatyczna... Tylko ta trzecia siostra, Wiola, jakaś bezbarwna była. Męża miała barwnego Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:02, 01 Wrz 2014    Temat postu:

Rzeczywiście, trzecia to była Violetta a Róża była czwartą siostrą. Mąż Violetty był nie tylko barwną postacią ... zdaje się, że podbierał jej sukienki. Te barwne też Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:09, 01 Wrz 2014    Temat postu:

O matko teraz sobie przypominam imiona bohaterów...tyle sióstr tam było? Shocked

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:27, 01 Wrz 2014    Temat postu: W krzywym zwierciadle

Siostra Wioletta to ta co miała basen i miejsce na kucyka ?
A nigdy nie pokazali tego ich syneczka ,co w każdym odcinku dzwonił i prosił o pieniądze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:13, 01 Wrz 2014    Temat postu:

senszen napisał:
pani Blaze wciągnęła powietrze nosem, nozdrza jej pobielały. – India Canaday wymyśla na mój temat obrzydliwe historie. Na dodatek, mąż jej w tym wtóruje. Nie rozumiem tego, to na pewno zwykła ludzka złośliwość.

Ta kobieta jest tak bezczelna i wredna, że po prostu człowieka ogarnia bezsilność...

senszen napisał:
- Pani Canaday nigdy nie musiała o nic zabiegać, wszystko jej przychodziło łatwo. Może jest i wykształcona, ale to organiczona i pusta kobieta. Nie zrozumie i nie chce zrozumieć takich jak ja. To zimna, wyrachowana osoba, pozbawiona entropii i miłosierdzia. I z zawiści źle traktuje jednostki bardziej niż ona utalentowane – jak moja córka.

Charakterystyka Indii - ale taka, że włos się jeży. I kolejne słowo - "entropia" przekręcone przez panią Blazę, ale ... przecież ona stara się czytać i bogacić słownictwo.Rolling Eyes

senszen napisał:
Annie poczuła, że zaczyna się jej w głowie kręcić. Naprawdę przyszła tu tylko na herbatę?

Że też ta dziewczyna musiała trafić na początku do pani Blaze. Po prostu pech!

senszen napisał:
- A może były ku temu podstawy? – nieśmiało podsunęła Annie. – Może wyraźnie dali jej odczuć swoją niechęć, może India Canaday zatruła jej życie swoją złośliwością, może…
- Annie, wejdź, nie będziemy tak rozmawiać na ulicy… - Joan chwyciła ją za ramię i wciągnęła do ciepłego wnętrza sklepu.

Annie usłyszy drugą wersję. Mam nadzieję, że Joan wszystko jej wyjaśni.

Senszen, cieszę się, że wróciłaś do znanego wątku. Czekam nie tylko na przygody Annie, ale i dalsze losy rodziny Candy'ego. Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Pon 20:13, 01 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:42, 01 Wrz 2014    Temat postu:

Senszen napisał:
Annie Gordon rozglądała się ukradkiem po pokoju. Przeładowany był bibelotami i serwetkami, kolory były jaskrawe i niezbyt dobrze dopasowane.

Zastanawiałam się do kogo to wnętrze najbardziej pasowałoby i proszę wyskoczyła nam pani Blaze. Wiele sobie obiecuję po tej damulce Smile
Senszen napisał:
Nieskromnie powiem, że jestem jedną z najlepszych hafciarek w mieście.
… A hafty rzeczywiście piękne.
To rzucało się w oczy – w całym tym pokoju, kakofonii barw, lśniły świeżą nitką rozłożone skomplikowane hafty. Delikatne, harmonijne, pięknie wykończone.

Pani Blaze zupełnie mimochodem powiedziała prawdę - skromna to ona raczej nie jest Rolling Eyes
Senszen napisał:
Była bardzo przystojną kobietą, nosiła świetnie skrojoną suknię. Głos miły w barwie, spojrzenie żywe, cieple, pełne zainteresowania. Annie odetchnęła i uśmiechnęła się ukradkiem, przypominając sobie wszystkie te plotki, jakie słyszała do tej pory.

Łatwo ulec złudzeniu. Wydawałoby się, że to anioł nie kobieta, a ile krwi wszystkim napsuła Evil or Very Mad
Senszen napisał:
Pani Canaday nigdy nie musiała o nic zabiegać, wszystko jej przychodziło łatwo. Może jest i wykształcona, ale to organiczona i pusta kobieta. Nie zrozumie i nie chce zrozumieć takich jak ja. To zimna, wyrachowana osoba, pozbawiona entropii i miłosierdzia. I z zawiści źle traktuje jednostki bardziej niż ona utalentowane – jak moja córka.

Obawiam się, że osób pokroju pani Blaze nikt nie jest w stanie zrozumieć.
Senszen napisał:
Taki Adam Cartwright… ma o sobie wyjątkowo wysokie mniemanie. Przekonany jest, że każda kobieta tylko marzy o tym, żeby na nią spojrzał! Nie przeczę, przystojny, oczytany… Ale ta wyższość w głosie, sposobie chodzenia nawet!

Widzę, że pani Blaze w sposób szczególny traktuje Adama. Ta kobieta żywi się plotkami i pomówieniami. Są jej potrzebne do życia jak powietrze Rolling Eyes
Senszen napisał:
- Annie, wejdź, nie będziemy tak rozmawiać na ulicy… - Joan chwyciła ją za ramię i wciągnęła do ciepłego wnętrza sklepu

Mam nadzieję, że Joan otworzy oczy Annie i dziewczyna szybko zorientuje się kto tu jest złym, a kto dobrym Rolling Eyes

Senszen cieszę się bardzo, że wkleiłaś fragment nowego opowiadania i to z kim ... z panią Blaze, która jest na równi irytująca i intrygujaca. I to jej słownictwo egzaltowanej damulki. Zapowiada się bardzo ciekawie, czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 23:21, 01 Wrz 2014    Temat postu:

Cieszę się, że z takim zainteresowaniem przeczytałyście ten fragment Very Happy
ADA
Cytat:
Pani Blaze zupełnie mimochodem powiedziała prawdę - skromna to ona raczej nie jest

przynajmniej się nie kryguje Very Happy
Mada
Cytat:
Ta kobieta jest tak bezczelna i wredna, że po prostu człowieka ogarnia bezsilność...

I tu się zastanawiam, czy uda mi się was przekonać, że ma ona jakieś ludzkie cechy...

Cytat:
dziewczyna szybko zorientuje się kto tu jest złym, a kto dobrym

Może się i przekona, może nawet i szybko... Ale nie będzie to dla niej przyjemne doświadczenie.

Kolejny fragment myślę, że pojawi się w środę. Wink
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:12, 02 Wrz 2014    Temat postu:

...eee przed siódmą rano? Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 18:16, 02 Wrz 2014    Temat postu:

Aga, wiedziałam, że o to zapytasz Very Happy Mogę wrzucić o każdej porze, nawet o trzeciej nad ranem. Pełna dowolność Wink
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:46, 02 Wrz 2014    Temat postu:

...to poproszę... Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 23:13, 02 Wrz 2014    Temat postu:

Powiedziałam, że wstawię przed siódmą rano. Chociaż pojawiło się dzisiaj tyle opowiadań, że na pewno jest co czytać Very Happy




Różowo-żółte wióry drewniane sypały się na ziemię i mieszały z żółtym piaskiem. Część zaledwie wielkiego pnia wellingtonii* leżała przed stodołą. Mężczyźni dzielili ją na mniejsze kawały, które można by było wysłać do tartaku. Pogoda była ciepła, przyjemna, powietrze dosyć rześkie. Co pewien czas wiatr zdmuchiwał lekkie trociny z powierzchni pociętego drzewa.

Część pracujących zajęta była piłowaniem, inni ociosywali drewno z cynamonowoimbirowej kory. Rytmiczne dźwięki piłowania, nawoływania i stukotu siekier rozbrzmiewały na dziedzińcu.
Candy i Adam skończyli piłować krąg drewna o średnicy blisko czterech jardów i przerwali na moment pracę, odstępując piłę Joe i Jaimiemu. Adam przeciągnął się, prostując plecy i poszedł skontrolować załadunek drewna. Candy wylał sobie na głowę trochę wody, odgarnął mokre włosy z czoła i podszedł do wzywającego go władczo Bena.

- Jak wam idzie? – zapytał, fachowym okiem oceniając postęp prac.
- Sądzę, że zajmie to nam jeszcze ze dwa dni. Dobrze, że te upały odpuściły… Jutro z Hossem pojedziemy wyciąć drugie drzewo.
- Dacie sobie radę? Nie możesz wziąć więcej niż cztery osoby do pomocy. – ostrzegł go Ben. – Inaczej praca tutaj stanie. A kontrakt wyraźnie mówi, że…
- Pani Cartwright, spokojnie. – zaśmiał się Candy. – Damy sobie radę.
- Jeżeli potrzebujecie pomocy, zawsze jeszcze ja…
- Panie Cartwright. Damy sobie radę. – stanowczo stwierdził Candy. – Adam, doktor Martin… - zawahał się na moment i zaczął od nowa. - Powinien Pan wyleczyć nogę. A my sobie damy radę. Wiemy co robimy.

Ben spojrzał na niego ponuro. Drugi tydzień był odsunięty od wszelkich prac na ranczu po tym jak spadł z trzeciego szczebla drabiny i złamał kostkę. Rana nie goiła się dostatecznie szybko i Ben odczuwał już zmęczenie przymusowa bezczynnością.

- Panie Canaday, jest pan tutaj tylko pracownikiem. – sucho odpowiedział.

Candy uśmiechnął się szeroko, nawet nie udając, że się obraził za te słowa.

- Wiem. Ale w tej chwili pracodawcą jest Adam i to on wydał takie rozporządzenie.

Ben pokręcił głową zniecierpliwiony i usiadł wygodniej w krześle ustawionym na ganku.
Rozbawiony Candy wracał już do pracy, kiedy podeszła do niego India. Niosła filiżankę, z której unosił się cienki strumyczek pary. Poczuł znajomy, aromatyczny zapach.

- Napijesz się kawy, czy poprzestaniesz na wodzie? – zapytała z miłym uśmiechem.

Chciał wziąć od niej filiżankę, ale w chwili gdy wyciągnął rękę, usłyszał odgłos wystrzału. Odruchowo porwał kobietę w ramiona. Filiżanka upadła nietknięta cicho na piasek, kawa rozlała się brązową strugą na materiał spódnicy.

- Nie trafił cię? – szepnął jej do ucha.
- Nie. A ciebie?

Prace stanęły. Wszyscy wpatrywali się w młodego jeźdźca, trzymającego w dłoni dymiącego jeszcze colta, wycelowanego w niebo.
Nikt więcej z osób zgromadzonych na placu nie miał przy sobie broni.

- Ty jesteś Canaday? - zapytał mężczyzna.
- Tak, ale to nie powód, żeby strzelać! – zdenerwował się Candy.

Mężczyzna zsiadł z konia. Adam zdążył już dobiec do swojego pasa z bronią, który zostawił przy wozie z drewnem.

- Opuść broń. – powiedział Adam zimnym głosem, wyciągając broń z kabury. – Opuść broń i powiedz o co chodzi.

Chłopak spojrzał na niego, potem na Canaday’a, dalej trzymającego za sobą Indię, na wszystkich dookoła… i schował colta. Wyglądał na zdenerwowanego ale i na zmęczonego. Ubranie pokryte było warstwą kurzu i pyłu, chustka na szyi zachowała już tylko słaby odcień żółtego koloru.

- Dostałem list, w którym ostrzeżono mnie, że moja narzeczona ma romans z mężczyzną żonatym i blisko dwadzieścia lat od niej starszym. Z nim właśnie. Podany był dokładny rysopis i nazwisko. – wskazał na Candy’ego. – Dopytałem się jeszcze w mieście, gdzie znajdę takiego człowieka i tu mnie skierowano.

- Co takiego? – India zapytała słabo.
- To nie jest powód, żeby strzelać bez ostrzeżenia. – stwierdził Adam, patrząc z potępieniem na Candy’ego. – Nawet jeżeli jest w tym prawda…
- Nie mam romansu. – zirytował się Canaday. – Nie znam nawet żadnej dziewczyny młodszej ode mnie o dwadzieścia lat!
- Uspokój się. – fuknął Adam.
- Annie Gordon. Mówi ci to coś? – Chłopak patrzył na niego z nienawiścią i rozpaczą w oczach. – Młodziutka, niewinna, dobra i śliczna… Nie wiem, coś ty zrobił, że w ogóle na ciebie spojrzała łaskawiej…

Panowało milczenie, wszyscy niespokojnie przypatrywali się rozgrywającej się scenie. Candy stał wzburzony, Adam chłodno oceniał sytuację. Ben wychylał się niespokojny ze swojego krzesła i po omacku próbował sięgnąć po kule.

- Kto napisał ten list? – przerwała mu India. – Masz go przy sobie?

Mężczyzna spojrzał na nią z politowaniem.

- Czy to ważne? List był anonimowy.
- I uwierzyłeś? – zdziwiła się. – Masz go przy sobie?

Wysunęła się delikatnie z ramion męża i podeszła ostrożnie do napastnika. Pół kroku za nią szedł Candy.
Chłopak podał jej kawałek papieru – wytarty, czytany chyba wielokrotnie i wielokrotnie zmięty i znów rozprostowany. Nosił nawet ślady podpalenia, kawałek był urwany.
India obejrzała go dokładnie i podała Adamowi. Ten spojrzał na charakter pisma i parsknął śmiechem.

- Candy, przepraszam. Chłopaku, radzę porozmawiać ze swoją narzeczoną…
- Nie ma za co. – zakpił Canaday. – Kto napisał list?
- Pani Blaze. – wyjaśniła India. – Poznaje jej charakter pisma, bo często pisała prace domowe za córkę. A pismo ma charakterystyczne…

Mężczyzna patrzył na nich nic nie rozumiejącym wzrokiem.

- Czy ktoś może mi wytłumaczyć, co się dzieje? – wybuchnął w końcu.
- Jedź do swojej narzeczonej… i porozmawiaj z nią. – Adam podał mu list. – Najlepiej od razu ją przeproś… Na wstępie…


****************


India patrzyła na śpiącą córeczkę i wydawała się całkowicie zatopiona w swoich myślach. Stała nad łóżeczkiem ubrana tylko w białą koszulę nocną, z gładko splecionym warkoczem.
Candy wszedł do sypialni, wycierając energicznie włosy ręcznikiem.

- Wszędzie mam trociny – zaczął niezadowolony. Spojrzał na nią i odłożył niedbale mokry ręcznik na krzesło. - Chyba będę musiał pomyśleć o lepszym rozwiązaniu. – podszedł i położył rękę na jej ramieniu. Odwróciła się do niego, z pytaniem w oczach.
- W związku z…?
- Z… tym… - szerokim gestem pokazał na sypialnię.

Ponieważ mieszkał najdalej, zawsze w okresach najgorętszych, gdy praca zajmowała im czas od wczesnych godzin porannych po późny wieczór, przenosił się z Indią do Ponderosy.

- Przyznaję, zrobiło się to już kłopotliwe. Ale ja lubię nasz domek.
- Ja też. Ale nie lubię zostawiać Cię tam samej. – spojrzał na nią. – O czym myślisz? Cookie ma chyba znów nieco ciemniejsze włosy, nie uważasz? – zauważył niewinnym tonem.
- Jest nieco ciemno, nie uważasz? – India zakpiła. – Nie masz co liczyć na to, że włosy jej ściemnieją do czarnego…

Kiedy dziewczynka się urodziła, miała oczy intensywnie niebieskie, włosy – jaśniutkie. Z każdym miesiącem jednak, oczy jej delikatnie szarzały, włosy zaś ciemniały. Rozbawiony tym Adam pewnego dnia zauważył, że July wygląda, jakby z każdym dniem lekko się brudziła życiem.

India wyciągnęła ręce i spojrzała na męża spod przymrużonych powiek.

- Uspokój mnie. – zażądała kapryśnie.

Objął ją i zaśmiał się rozbawiony.

- Jak? – delikatnie przesuwał ręką po jej plecach. Przez cienki materiał koszuli wyraźnie wyczuwał bliznę na jej plecach. – Że na pewno będzie miała piękne szare oczy?

- Nie chcesz zaczynać wszystkiego od nowa? – zapytała go niepewnie.
- Od nowa? – zdziwił się.

Zrozumiał dopiero po chwili. Roześmiał się głośno.

- Wiesz, że zawsze, kiedy siadasz, zbierasz fałdy spódnicy lewą ręką? - India spojrzała na niego zaskoczona. – Zawsze mnie to zastanawiało, bo przy zaplataniu włosów warkocz przekładasz na prawe ramię. – ciągnął dalej z szerokim uśmiechem.

India w końcu też się roześmiała i wtuliła nos w zagłębienie w jego szyi.

Przytulił ja mocniej i pocałował w czubek głowy. Jej włosy pachniały ledwie uchwytnym zapachem wanilii.

- Mam nad czym się zastanawiać przez najbliższe czterdzieści lat. – stwierdził, śmiejąc się lekko w czubek jej głowy.


*welingtonia czyli Wellingtonia gigantea. W tym wypadku mam na myśli Mamutowca olbrzymiego (obecnie Sequoiadendron giganteum)


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 14:51, 04 Wrz 2014, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 24, 25, 26  Następny
Strona 2 z 26

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin