Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W krzywym zwierciadle
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 24, 25, 26  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:23, 03 Wrz 2014    Temat postu:

Ucieszyłam się, że jednak nie czekałaś z wklejeniem kolejnego odcinka do trzeciej nad ranem Very Happy
Cytat:
Różowo-żółte wióry drewniane sypały się na ziemię i mieszały z żółtym piaskiem. Część zaledwie wielkiego pnia wellingtonii* leżała przed stodołą. Mężczyźni dzielili ją na mniejsze kawały, które można by było wysłać do tartaku. Pogoda była ciepła, przyjemna, powietrze dosyć rześkie. Co pewien czas wiatr zdmuchiwał lekkie trociny z powierzchni pociętego drzewa.

Świetny, bardzo prawdziwy opis. Tak jakbym stała obok i obserwowała pracę bohaterów opowiadania.
Cytat:
Ben spojrzał na niego ponuro. Drugi tydzień był odsunięty od wszelkich prac na ranczu po tym jak spadł z trzeciego szczebla drabiny i złamał kostkę. Rana nie goiła się dostatecznie szybko i Ben odczuwał już zmęczenie przymusowa bezczynnością.

Biedny Ben. Wyobrażam sobie, jak biedak się miota, zwłaszcza, że nie może sobie porządzić Very Happy
Cytat:
- Wiem. Ale w tej chwili pracodawcą jest Adam i to on wydał takie rozporządzenie.

Tak, tylko Adam może godnie zastąpić Bena . Very Happy
Cytat:
Wszyscy wpatrywali się w młodego jeźdźca, trzymającego w dłoni dymiącego jeszcze colta, wycelowanego w niebo.
Nikt więcej z osób zgromadzonych na placu nie miał przy sobie broni.

Zrobiło się niezwykle ciekawie. I zaraz się wyjaśniło, że pojawił się zazdrosny chłopak panny Gordon, a sprawczynią całego zamieszania, była oczywiście pani Blaze Evil or Very Mad
Cytat:
- Wiesz, że zawsze, kiedy siadasz, zbierasz fałdy spódnicy lewą ręką? - India spojrzała na niego zaskoczona. – Zawsze mnie to zastanawiało, bo przy zaplataniu włosów warkocz przekładasz na prawe ramię. – ciągnął dalej z szerokim uśmiechem.

Piękne. Candy musi szalenie kochać żonę, skoro potrafi wyłowić takie szczegóły. Zresztą cały ten fragment świadczy o jego głębokim uczuciu do Indii.

Spodobało mi się to co powiedział Adam o July: " (...) Adam pewnego dnia zauważył, że July wygląda, jakby z każdym dniem lekko się brudziła życiem." Świetne Smile

Cóż mogę jeszcze napisać? Nie wymyślę tu nic oryginalnego. I po raz kolejny powtórzę - piszesz tak, że rzeczy zwykłe wydają się zjawiskowo piękne. To umiejętność, której można Ci pozazdrościć Smile
Senszen, czekam na kolejny odcinek. Mam nadzieję, że przewinie się w nim szanowna pani Blaze. Very Happy

p.s. mamutowiec olbrzymi pięknym "drzewkiem" jest Very Happy najwyższy ma blisko 90 m wysokości. Rośnie sobie w parku sekwoi znajdującym się w górach Sierra Nevada Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:24, 03 Wrz 2014    Temat postu:

ADA napisał:
Ucieszyłam się, że jednak nie czekałaś z wklejeniem kolejnego odcinka do trzeciej nad ranem Very Happy

A ja się cieszę, że dopiero zobaczyłam fragment Senszen Very Happy z Twoim ADA nie wytrzymałam i przeczytałam wczoraj, Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Śro 6:25, 03 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:18, 03 Wrz 2014    Temat postu: W krzywym zwierciadle

Przez intrygi pani Blazę ,mało nie doszło do tragedii.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 14:18, 03 Wrz 2014    Temat postu:

Jakkolwiek to nie zabrzmi, to dopiero drugi fragment. Kolejne dwa są jeszcze względnie spokojne, a w kolejnych dwóch zakładam pewne "zachmurzenie". Jeszcze się zastanawiam jakiego stopnia...

ADA

Cytat:
Spodobało mi się to co powiedział Adam o July

Zastanawiałam się, czy w ogóle wstawiać to opowiadanie, ale wymyśliłam to zdanie i... jakoś się zdecydowałam Rolling Eyes Bardzo dziwna motywacja Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:54, 03 Wrz 2014    Temat postu:

Senszen, każda motywacja jest dobra Very Happy
Zdanie dot. July naprawdę jest świetne i dobrze się stało, że zdecydowałaś się wstawić to lekko i ciekawie napisane opowiadanie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Śro 14:55, 03 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:16, 03 Wrz 2014    Temat postu:

senszen napisał:

- Panie Canaday, jest pan tutaj tylko pracownikiem. – sucho odpowiedział.

Co on taki oficjalny Shocked Myślałam, że Canaday bardziej jak członek rodziny traktowany będzie...
senszen napisał:
Odruchowo porwał kobietę w ramiona. Filiżanka upadła nietknięta cicho na piasek, kawa rozlała się brązową strugą na materiał spódnicy.

Odruchy prawidłowe Rolling Eyes i znów zjawiskowy opis tym razem ot...wylała się kawka Very Happy
senszen napisał:

- Co takiego? – India zapytała słabo.
- To nie jest powód, żeby strzelać bez ostrzeżenia. – stwierdził Adam, patrząc z potępieniem na Candy’ego. – Nawet jeżeli jest w tym prawda…

Czy ja dobrze rozumiem? Adam powątpiewa w Candy'ego. I kiedy miałby to robić skoro tyle harują Evil or Very Mad
senszen napisał:
Rozbawiony tym Adam pewnego dnia zauważył, że July wygląda, jakby z każdym dniem lekko się brudziła życiem.

Piękne Very Happy

India nie ma się czego obawiać. Candy będzie studiował problem prawej-lewej-ręki do późnej starości Laughing

Senszen to jest zjawiskowe. Exclamation
*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Śro 19:16, 03 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:56, 03 Wrz 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Ben spojrzał na niego ponuro. Drugi tydzień był odsunięty od wszelkich prac na ranczu po tym jak spadł z trzeciego szczebla drabiny i złamał kostkę. Rana nie goiła się dostatecznie szybko i Ben odczuwał już zmęczenie przymusowa bezczynnością.

Candy chyba odczuwa z kolei zmęczenie ciągłymi uwagami Bena i tym, że starszy pan wciąż „patrzy mu na ręce”. Na szczęście Canaday nie traci przy tym pogody ducha. Smile

senszen napisał:
- Panie Canaday, jest pan tutaj tylko pracownikiem. – sucho odpowiedział.

Przymusowa bezczynność sprawia, że Ben zrobił się nieco … szorstki.Confused

senszen napisał:
Prace stanęły. Wszyscy wpatrywali się w młodego jeźdźca, trzymającego w dłoni dymiącego jeszcze colta, wycelowanego w niebo.

Chłopak miał niezłe wejście.

senszen napisał:
- Annie Gordon. Mówi ci to coś? – Chłopak patrzył na niego z nienawiścią i rozpaczą w oczach. – Młodziutka, niewinna, dobra i śliczna… Nie wiem, coś ty zrobił, że w ogóle na ciebie spojrzała łaskawiej…
Panowało milczenie, wszyscy niespokojnie przypatrywali się rozgrywającej się scenie. Candy stał wzburzony, Adam chłodno oceniał sytuację. Ben wychylał się niespokojny ze swojego krzesła i po omacku próbował sięgnąć po kule.

Ale niezręczna sytuacja… Dobrze, że India zachowała trzeźwość umysłu. Intryga pani Blaze wyszła na jaw i wzbudziła śmiech, choć mogło dojść do tragedii. Ta kobieta jest nie tylko głupia, ale i niebezpieczna.

Senszen, czy w kolejnych odcinkach Twego opowiadania pojawi się Hoss i jego rodzina?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 19:59, 03 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
Senszen, czy w kolejnych odcinkach Twego opowiadania pojawi się Hoss i jego rodzina

Sądzę, że tak, podobnie jak Joe i jego rodzina. Ale jeszcze nie teraz.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 0:01, 04 Wrz 2014    Temat postu:

ADA

Cytat:
Senszen, czekam na kolejny odcinek. Mam nadzieję, że przewinie się w nim szanowna pani Blaze

Owszem, przewinie się. Nawet pojawi się jej córka Smile

Cytat:
Rośnie sobie w parku sekwoi znajdującym się w górach Sierra Nevada

Aż takich ładnych drzewek to nie ścinali, w końcu dbali o przyrodę Very Happy Sekwoje jak sprawdzałam, obecnie rosną bardziej na terenie Kalifornii niż Nevady, ale to różnica zaledwie kilkuset kilometrów… i parudziesięciu lat Very Happy

Aga
Cytat:
Myślałam, że Canaday bardziej jak członek rodziny traktowany będzie...

Ben jest nieco poirytowany… A Candy w końcu pomieszkuje w Ponderosie. Razem z żoną i dzieckiem Rolling Eyes

Cytat:
Candy będzie studiował problem prawej-lewej-ręki do późnej starości

pewnie by chciał...

Mada
Cytat:
Przymusowa bezczynność sprawia, że Ben zrobił się nieco … szorstki

Nie przesadzajmy, to pracownik robi się bezczelny i ośmiela się zwracać mu uwagę Very Happy

Cytat:
Ta kobieta jest nie tylko głupia, ale i niebezpieczna.

To zostało już potwierdzone nawet.

Bardzo wam dziękuję za tak miłe komentarze Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 0:08, 04 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 2:39, 04 Wrz 2014    Temat postu:

W ramach znanej już akcji Very Happy


Joan Blaze siedziała razem ze swoją córką, przy stole zawalonym zeszytami, podręcznikami i luźnymi notatkami. Lampa rzucała jasne światło na kremowe kartki, gęsto pokreślone atramentowym ołówkiem.

Joan zamyśliła się głęboko.

Przeszło trzy tygodnie temu wysłała list z ostrzeżeniem do narzeczonego Annie Gordon. List oczywiście był podpisany, nigdy by jej nie przyszło do głowy wysyłać komukolwiek anemony. Miała nadzieję, że już dotarł i narzeczony panny Gordon przyjedzie i przemówi dziewczynie do rozsądku. Przykro by było patrzeć, jak tak miła panienka jak Annie marnuje sobie życie wikłając się w romans ze znacznie starszym od siebie człowiekiem. W trakcie rozmowy wyraźnie przecież dała wyraz swojemu zainteresowaniu panem Canaday’em…Joan westchnęła.

Miała nadzieję, że list wszystko naprawi i szczęśliwi, piękni, kochający się ludzie stworzą piękne, szczęśliwe małżeństwo.

- Mamo – Rose zaczęła błagalnie. – Możesz mi pomóc z pisaniem tego wypracowania?
- Oczywiście kochanie. – spojrzała z czułością na bladą okrągłą buzie, zaspane oczy. – Powinnaś się położyć, za dużo pracujesz kochanie.
- Ale za dużo nam zadają. – Rose cicho powiedziała, zanurzając drobną rączkę w potarganych włosach. – Jeszcze tylko to wypracowanie i już będę szła spać.
- O czym ma być? – Joan spojrzała z ciekawością na pokreślone notatki w jej zeszycie. Zawsze zagłębiała się w nie z pewną dumą; jej córeczka tyle wiedziała, tak ciężko pracowała…Jeszcze rok, trzeba będzie pomyśleć o dalszej nauce – może Rose trafi nawet na uniwersytet?

Szyba pękła tworząc długie ostre drzazgi, na podłodze wylądował spory kamień. Po chwili rozprysło się drugie okno. Tym razem kawałek rudej cegły zostawił wyraźny ślad na jasnym drewnie parapetu. Joan Blaze krzyknęła krótko, z oburzeniem, zebrała fałdy pomarańczowego szlafroka i wybiegła przed dom.

Ogródek zatopiony był w nocnej ciemności, oświetlony wyłącznie mętnym księżycowym blaskiem. W powietrzu rozbrzmiały zdumiewająco głośno dwa strzały. Joan rozejrzała się trwożliwie, wyraźnie jednak zobaczyła sylwetkę wysokiego, szczupłego mężczyzny w kapeluszu.

Kiedy wróciła na górę, Rose siedziała w salonie nieuważnie skubiąc frędzle zdobiące obicie fotela.

- Nic ci się nie stało skarbie? – zapytała czule.

Dziewczynka pokręciła głową.

- Powinnaś pójść spać, nic się nie dzieje… tylko zamkniemy okiennice… - pani Blaze delikatnie skierowała córkę w stronę schodów.

W kwadrans później, kompletnie już ubrana, waliła mocno w drzwi domu szeryfa.


*****************


- Roy, nie to, że nie lubię od czasu do czasu sobie odpocząć… - Candy zaśmiał się dziwnie. – Ale mam sporo pracy i nie mogę tutaj zostać zbyt długo.

Roy niezgrabnymi ruchami rąk zamykał ciężkie kraty. Spojrzał na niego jakby ze współczuciem.

- Candy, nie wiem, co robiłeś o godzinie dziesiątej w nocy…
- Spałem. – cierpko wyjaśnił. – India to już chyba potwierdziła.
- India spała. Mówiła, że położyliście się o dziewiątej wieczorem. Mogłeś zaczekać aż zaśnie i przyjechać do Virginia City…
- Niby dlaczego? Roy, czego ja bym miał tutaj szukać o godzinie dziesiątej czy jedenastej w nocy?
- Pani Blaze zdecydowanie twierdzi, że widziała cię w swoim ogrodzie. Oddałeś dwa strzały, oba niecelne…
- To nie ja. – Candy ponuro zaprzeczył. – Gdybym to ja strzelał, to bym nie spudłował. I na pewno by mnie nie zobaczyła.

Roy spojrzał na niego z grobową miną.

- Radzę powstrzymać się od takich komentarzy, to nie pora na żarty. W każdym razie, kiedy przyjechałem do Ponderosy już nie spałeś. Była dopiero czwarta rano. To potwierdza moje podejrzenia.

Candy przyłożył głowę do zimnych krat.

- Wiesz, że to absurd, prawda? My… Ja tak wstaję do pracy…
- Miałeś powód Candy, wszyscy wiedzą, że jej nie możesz znieść… Jeszcze do tego ten romans…- Roy spojrzał na niego z rozczarowaniem wymalowanym na twarzy. – Myślałem jednak, że ze względu na rodzinę zdołasz się pohamować…

Candy stał, niemy z oburzenia, ściskając mocno twarde, żelazne kraty. W tej chwili tylko to wydawało się być dostatecznie realne – zimne chropowate pręty.

Roy odwrócił się i zamknął za sobą drzwi prowadzące do celi. W gabinecie siedział już Adam Cartwright. Roy westchnął i podszedł do biurka. Dzbanek z kawa był jeszcze ciepły.

- Chcesz się czegoś napić Adamie? – zapytał zmęczonym głosem, zdjął kapelusz z głowy i powiesił na oparciu krzesła.

Adam siedział niedbale rozparty. Patrzył na niego uważnie.

- Wiesz co robisz, prawda? – zapytał po chwili milczenia. – Nie zatrzymałeś go wyłącznie dlatego, że jedna osoba, TA osoba, twierdzi, że go widziała?
- Adamie, nie pouczaj mnie, jak wykonywać mam swoją pracę. – Roy zdenerwował się. – Pani Blaze zgłosiła próbę napadu na jej dom, z użyciem broni palnej. Sąsiedzi słyszeli strzały, widzieli uciekającego stamtąd mężczyznę. Zrobiłem to, co musiałem.
- Masz pewność, że to on? – Adam upewnił się.
- Wszystko na to wskazuje. – szeryf spojrzał mu prosto w oczy. – Tak prywatnie, jestem tak samo rozczarowany jak ty…
- To nie rozczarowanie. Nie tylko on ma powód, żeby się mścić na pani Blaze. Kobieta jest jak komar… tnie swoimi uwagami niemiłosiernie. Wszyscy mają jej dosyć. Ty też. – Adam pochylił się nad biurkiem.
- W tej chwili wszystko wskazuje na to, że zatrzymałem właściwego człowieka. – sucho stwierdził Roy. – Jeżeli będziecie się sprzeciwiać, utrudniać mi pracę – was też mogę zatrzymać. Człowiek nie myślał co robi, sam sobie zaszkodził… a wy nie macie powodu, żeby go bronić.
- Co się dzieje? Nikomu nic się nie stało, sprawa nie jest aż tak wielka. Mało to w mieście chuligańskich wybryków? Wybitych szyb? To nawet niekoniecznie musiały być strzały, pewnie ktoś tylko chciał ją nastraszyć… Przecież o tym wiesz. – Adam powiedział powoli, marszcząc brwi, wpatrując się uważnie w oczy szeryfa. – O czym ty mi nie mówisz?
- Dosyć. – Roy trzasnął kubkiem w blat biurka. – Nie muszę się tłumaczyć ze wszystkiego co robię wam, wielkim panom z Ponderosy. I tak za dużo powiedziałem panie Cartwright. Proszę wyjść.

Adam wstał powoli, wpatrując się cały czas w niepozorną sylwetkę szeryfa, dumnie teraz wyprostowaną.

- Do widzenia. Szeryfie, mam nadzieję, że to wszystko ma więcej sensu niż się wydaje na pierwszy rzut oka. – rzucił na pożegnanie.

Gdy sylwetka Adama znikała w szeroko otwartych drzwiach, na podłogę padło jasne światło poranka. Kiedy drzwi się zamknęły Roy ciężko opadł na krzesło.
Jak mu brakowało w tej chwil rozmowy z Benem Cartwrightem albo z Paulem… łowienia ryb… Kiedy to już się skończy, musi iść na długi urlop…


******************


Candy spał niespokojnie, śniąc dość męczący sen, jakby przedłużenie równie irytującego dnia. Prycza była zbyt wąska i dosyć twarda. Kiedy odruchowo wyciągnął rękę w bok trafił na zimną ścianę i natychmiast się obudził.

Była gdzieś trzecia nad ranem. Prawie każdej nocy budził się w okolicach trzeciej nad ranem. Zwykle jednak miał znacznie przyjemniejsze widoki.

Wpatrywał się w brudny tynk na cegłach, wydrapane kreski, dziury. Czuł się zupełnie rozbity. Tyle razy już oglądał takie ściany ale jeszcze nigdy nie był tak wyprowadzony z równowagi jak tej nocy.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 14:17, 05 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 6:54, 04 Wrz 2014    Temat postu:

Senszen przeczytałam. Jestem zaskoczona aresztowaniem Candy'go. Zdaje się, że będziesz biedaka tarmosić. Confused Fragment ciekawie napisany i ta godzina wklejenia ... Wieczorem całość skomentuję Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:32, 04 Wrz 2014    Temat postu: W krzywym zwierciadle

W tym fragmencie ,pani Blazę jest całkiem sympatyczna.
Widać jak kocha córkę i troszczy się o nią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:19, 04 Wrz 2014    Temat postu:

Senszen napisał:
- Dostałem list, w którym ostrzeżono mnie, że moja narzeczona ma romans z mężczyzną żonatym i blisko dwadzieścia lat od niej starszym. Z nim właśnie.

Zabrzmiało intrygująco! Młoda dziewczyna i starszy mężczyzna Shocked Czyżby Ben?
Senszen napisał:
Podany był dokładny rysopis i nazwisko. – wskazał na Candy’ego. – Dopytałem się jeszcze w mieście, gdzie znajdę takiego człowieka i tu mnie skierowano.

A tu się okazało, że to Candy Shocked awansował na pierwszego lowelasa Ponderosy i zdetronizował Joe Exclamation A swoją drogą co za dokładność! I nazwisko i rysopis. Zakochany młodzieniec bez trudu odnalazł rywala.
Senszen napisał:
- Co takiego? – India zapytała słabo.

Dlaczego się dziwi? Przecież Candy to przystojniak Very Happy Podoba się kobietom Very Happy
Senszen napisał:
- To nie jest powód, żeby strzelać bez ostrzeżenia. – stwierdził Adam, patrząc z potępieniem na Candy’ego.

Adam jak zwykle opanowany ... w każdych okolicznościach zachowuje zimną krew ...
Senszen napisał:
– Nawet jeżeli jest w tym prawda…

Ale w Candy'ego zwątpił Surprised
Senszen napisał:
- Nie mam romansu. – zirytował się Canaday. – Nie znam nawet żadnej dziewczyny młodszej ode mnie o dwadzieścia lat!

Tu juz Candy przesadził. Jakąś znać musi, choćby z widzenia ... i rozmawiał z Indią bardzo uprzejmie ... uśmiechał się ... szeroko ... pełną gębą, że tak powiem Very Happy
Senszen napisał:
- Annie Gordon. Mówi ci to coś? – Chłopak patrzył na niego z nienawiścią i rozpaczą w oczach. – Młodziutka, niewinna, dobra i śliczna… Nie wiem, coś ty zrobił, że w ogóle na ciebie spojrzała łaskawiej…

Tu słyszę jak młodzieńca zżera zazdrość ... bardzo sugestywny opis. Biedak, taki kawał drogi zrobił po to tylko, żeby dowiedzieć się, że jednak narzeczona go nie zdradza ... powinien być zadowolony ... przypuszczam ... chociaż, kto zrozumie facetów?
Pani Blaze chyba jednak nie lubi Candy'ego. Nie wiem, dlaczego to jego obwinia za te rzuty cegłą? kamieniem? ale ... chyba i Roy ma jej dosyć ...
Senszen napisał:
To nie ja. – Candy ponuro zaprzeczył. – Gdybym to ja strzelał, to bym nie spudłował. I na pewno by mnie nie zobaczyła.

Candy chyba też jej nie lubi ... Roy pewnie boi się przyznać do własnych uczuć, ale ta tęsknota za łowieniem ryb wiele tłumaczy ...
Pani Blaze ma jednak ludzkie odruchy. Kocha córkę, choć chyba w imię matczynej miłości za wiele od dziecka wymaga. Rose to tylko mała dziewczynka raczej marząca o beztroskiej zabawie niż karierze naukowej i ukończeniu collegu.
Bardzo fajne opowiadanie i nie mogę się doczekać dalszego ciągu ... co jeszcze wymyśli pani Blaze? I co na to Candy, India i Adam? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 10:22, 04 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:21, 04 Wrz 2014    Temat postu:

senszen napisał:
- Mamo – Rose zaczęła błagalnie. – Możesz mi pomóc z pisaniem tego wypracowania?
- Oczywiście kochanie. – spojrzała z czułością na bladą okrągłą buzie, zaspane oczy. – Powinnaś się położyć, za dużo pracujesz kochanie.

Nie przeczę, że pani Blaze kocha córkę, ale nie robi nic innego to co zwykle robi większość rodziców, co nie zwalnia ją z odpowiedzialności za słowa, którymi może doprowadzić (omal zresztą tego nie zrobiła) do tragedii. A teraz znowu napsuła krwi ludziom bliskim Candy'emu fałszywie go oskarżając. W mieście pewnie wiele osób ma ochotę rzucić cegłą w okno pani Blaze.
senszen napisał:

- Adamie, nie pouczaj mnie, jak wykonywać mam swoją pracę. – Roy zdenerwował się. – Pani Blaze zgłosiła próbę napadu na jej dom, z użyciem broni palnej. Sąsiedzi słyszeli strzały, widzieli uciekającego stamtąd mężczyznę. Zrobiłem to, co musiałem.
(...)- Dosyć. – Roy trzasnął kubkiem w blat biurka. – Nie muszę się tłumaczyć ze wszystkiego co robię wam, wielkim panom z Ponderosy. I tak za dużo powiedziałem panie Cartwright. Proszę wyjść.

Świetnie uchwyciłaś w tym fragmencie to co często słychać w serialu... rzekoma wyższość Cartwrights gdy tylko mają inne zdanie, czasami bezsensowny upór szeryfa.
senszen napisał:
Wpatrywał się w brudny tynk na cegłach, wydrapane kreski, dziury. Czuł się zupełnie rozbity. Tyle razy już oglądał takie ściany ale jeszcze nigdy nie był tak wyprowadzony z równowagi jak tej nocy.

Wsadziłaś do celi swojego pupila Rolling Eyes zrób z tym coś Senszen bo się chłopina rwy kulszowej nabawi... Rolling Eyes
*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Czw 18:22, 04 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:57, 04 Wrz 2014    Temat postu:

Senszen napisał:
Joan Blaze siedziała razem ze swoją córką, przy stole zawalonym zeszytami, podręcznikami i luźnymi notatkami.

Pokazałaś panią Blaze z innej strony. Zapewne jest dobrą matką, ale kobieta z niej podła.
Senszen napisał:
Przeszło trzy tygodnie temu wysłała list z ostrzeżeniem do narzeczonego Annie Gordon. List oczywiście był podpisany, nigdy by jej nie przyszło do głowy wysyłać komukolwiek anemony. Miała nadzieję, że już dotarł i narzeczony panny Gordon przyjedzie i przemówi dziewczynie do rozsądku.

To mnie zastanowiło. Pani Blaze nie wysyła "anemonów" tzn., że ma odwagę cywilną, ale jest wścibska, ciekawska i chciałaby wszystkich "ustawiać" według swojej miarki. Nie nie napisałaś nic o mężu Joan, a może jakieś przeżycia z przeszłości wpłynęły na nią tak negatywnie. Może czuje się zagubiona i samotna, i w ten właśnie sposób to sobie rekompensuje. Chyba, że to już taki charakterek i zachowuje się trochę jak słoń w składzie porcelany. Gdzie się nie obróci tam zrobi szkodę.
Senszen napisał:
Candy stał, niemy z oburzenia, ściskając mocno twarde, żelazne kraty. W tej chwili tylko to wydawało się być dostatecznie realne – zimne chropowate pręty

No, doprawdy nie myślałam, że wpędzisz Candy'ego w takie tarapaty, choć właściwie czemu nie, skoro fanki Adama tak bardzo go tarmoszą, to Ty możesz trochę pomęczyć swojego idola Smile
Senszen napisał:
Adam siedział niedbale rozparty. Patrzył na niego uważnie.
- Wiesz co robisz, prawda? – zapytał po chwili milczenia. – Nie zatrzymałeś go wyłącznie dlatego, że jedna osoba, TA osoba, twierdzi, że go widziała?
- Adamie, nie pouczaj mnie, jak wykonywać mam swoją pracę. – Roy zdenerwował się.

Adam, jak żywy. Dociekliwy i wkurzający biednego Roya Smile

Senszen, jak już rano wspomniałam trochę zaskoczyłaś mnie takim zwrotem akcji. Mam nadzieję, że długo nie karzesz siedzieć Candy'emu w areszcie. I co na to wszystko biedna India? Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 24, 25, 26  Następny
Strona 3 z 26

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin