Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W krzywym zwierciadle
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 24, 25, 26  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:10, 04 Wrz 2014    Temat postu:

senszen napisał:
W powietrzu rozbrzmiały zdumiewająco głośno dwa strzały. Joan rozejrzała się trwożliwie, wyraźnie jednak zobaczyła sylwetkę wysokiego, szczupłego mężczyzny w kapeluszu.

To chyba narzeczony Annie Gordon w akcji. Odwdzięczył się pani Blaze za „anemon”. Rolling Eyes

senszen napisał:
- To nie ja. – Candy ponuro zaprzeczył. – Gdybym to ja strzelał, to bym nie spudłował. I na pewno by mnie nie zobaczyła.

Celna uwaga. Roy chyba jednak nie ma poczucia humoru i nie docenił trafnej uwagi Candy’ego.

senszen napisał:
- Wszystko na to wskazuje. – szeryf spojrzał mu prosto w oczy. – Tak prywatnie, jestem tak samo rozczarowany jak ty…

A ja z kolei jestem rozczarowana zachowaniem Roya, zwłaszcza jego krzywdzącymi uwagami i podejrzeniami.Confused

senszen napisał:
- Dosyć. – Roy trzasnął kubkiem w blat biurka. – Nie muszę się tłumaczyć ze wszystkiego co robię wam, wielkim panom z Ponderosy. I tak za dużo powiedziałem panie Cartwright. Proszę wyjść.

Roy jakiś rozdrażniony, niepodobny do siebie. Dziwne …

senszen napisał:
Prawie każdej nocy, budził się w okolicach trzeciej nad ranem. Zwykle jednak miał znacznie przyjemniejsze widoki.

Domyślam się jakie… Smile

senszen napisał:
Tyle razy już oglądał takie ściany ale jeszcze nigdy nie był tak wyprowadzony z równowagi jak tej nocy.

Och, jak ja czekam na to, że Candy straci panowanie nad sobą i da się ponieść emocjom.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 20:41, 04 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
Tu już Candy przesadził. Jakąś znać musi, choćby z widzenia .

Widać jednak żadna mu nie zapadła w pamięć.
Cytat:
Candy chyba też jej nie lubi

Skądże, to jego ulubiona postać w Virginia City! Zaraz obok mesmerysty!
Cytat:
bo się chłopina rwy kulszowej nabawi

Czemu akurat rwy kulszowej? Już bardziej chyba jest prawdopodobny tyfus albo nawet i zwykłe przeziębienie Rolling Eyes
Cytat:
Mam nadzieję, że długo nie karzesz siedzieć Candy'emu w areszcie. I co na to wszystko biedna India?

Nie, nie będzie siedział tam długo. Jakoś chyba nie więcej niż dwie doby… India jest zdenerwowana, Candy jest zdenerwowany… Sporo osób w tym opowiadaniu jest zdenerwowanych…
Cytat:
Roy jakiś rozdrażniony, niepodobny do siebie. Dziwne …

W tej sytuacji… On się jeszcze będzie tłumaczył Rolling Eyes
Cytat:
Och, jak ja czekam na to, że Candy straci panowanie nad sobą i da się ponieść emocjom.

Mada, powinnaś ostrożniej wyrażać swoje życzenia Very Happy India do tej pory jakoś wstrzymuje Candy’ego przed nieprzemyślanym działaniem. Jak straci nad sobą panowanie to… smoła i pierze chyba będzie mu mało…
Dziękuję wam za tak długie, wnikliwe i miłe komentarze Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 14:13, 05 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 18:12, 05 Wrz 2014    Temat postu:

W sumie nie wiem jak określić ten fragment. Ale obiecuję, że Candy areszt opuści cały i zdrowy, nawet będzie miał powody do radości Smile

************

- Wyszła pani za mąż późno, w wieku dwudziestu czterech lat?
- Tak.
- Ma pani teraz lat trzydzieści jeden, małżeństwo trwa lat siedem…
- Jak łatwo obliczyć. – India uprzejmie potwierdziła. Po sali przebiegł lekki szum.
- Proszę się uspokoić. – jęknął sędzia. – Panie Grunwald, proszę pamiętać, że to jedynie wstępne przesłuchanie świadków…Proszę się ograniczyć tylko do niezbędnych pytań.

Id Grunwald spojrzał bystro na zmęczoną postać sędziego, swoją klientkę, panią Blaze – w tej chwili dosyć zmieszaną ale i niejako zadowoloną z takiego obrotu sytuacji – oraz przesłuchiwanego świadka. Ta kobieta wyglądała na taką, którą można łatwo zdenerwować.

Znajdowali się w większej sali budynku, ze względu na obecność licznych widzów. Spora część miasta przyszła popatrzeć na rozpoczęcie procesu, choć oczekiwania mieszkańców co do wyroku mogły być różne.

- O ile dobrze się orientuję, pożycie małżeńskie pani oraz pana Canaday’a nie układało się najlepiej?
- Nic mi o tym nie wiadomo. – India zaprzeczyła, tonem bardzo uprzejmym.
- Nie zaprzeczy jednak pani, że było to długo małżeństwo bezdzietne – musiała być ku temu jakaś przyczyna!
- Nie jestem przekonana. Nie rozumiem, jak te pytania mają się do toczącej się sprawy?

Prawnik spojrzał na nią, oceniając stan jej zdenerwowania.

- Już tłumaczę szanowna Pani. Podejrzewać mogę jedynie o motywach dla których związek ten został zawarty. Oczekiwać można, że pani, obawiała się staropanieństwa i napiętnowania społeczeństwa. Pan Canaday… no cóż… Domniemywać mogę, że kierował się opacznie zinterpretowanym współczuciem.
Otóż, w momencie kiedy małżeństwo, będące jedynie atrapą małżeństwa, napotyka przeszkody – można się spodziewać kilku reakcji ze strony mężczyzny. W tym konkretnym wypadku, pan Canaday, w obliczu pani nagłej, długotrwałej choroby, mógł się poczuć odpowiedzialny i zrezygnować z zamiaru unieważnienia małżeństwa zawartego w chwili słabości. Przez kolejne… Trzy lata? Frustracja związana z przymusowym związkiem z… – tu prawnik wykonał wiele mówiący gest i obdarzył Indię spojrzeniem pełnym litości - Frustracja narastała w nim, aż w końcu znalazła ujście, co więcej, skupiła się na osobie mojej klientki.

- Nie zgadzam się z pańską interpretacją mojego małżeństwa. – India ponownie zaprzeczyła, najspokojniej jak umiała.

Z lekkim przerażeniem stwierdziła, że jeszcze chwila a wybuchnie płaczem. Na oczach wszystkich. Przy Candym. Którego bardzo chciała w tej chwili uspokoić a nie denerwować jeszcze bardziej.

Sędzia patrzył w sufit, kręcąc głową i zastanawiając się nad celowością tego przesłuchania. Celowością przyszłego procesu, sensem swojego zawodu nawet.

Candy siedział nieruchomo, zasłaniając twarz rękoma. Ramiona mu lekko drżały.

- A czy zaprzeczy pani, jakoby trzy dni temu była pani u lekarz i wyszła od niego głęboko poruszona? Być może usłyszała pani wieści, potwierdzające jedynie Pani słaby stan zdrowia – co więcej, może nawet jego pogorszenie? Czy w takiej sytuacji, mąż pani, stojący przed perspektywą opieki nad ciężko chora żoną…
- Pannie Grunwald, czy jest pan w stanie zadawać proste, precyzyjne pytania, dotyczące sprawy? - zdenerwował się sekretarz, starający się nadążyć za tokiem jego wypowiedzi.
- Ależ to bezpośrednio dotyczy sprawy!– prawnik obruszył się.

India spojrzała na Candy’ego. Był bardzo zdenerwowany. Ze smutkiem pomyślała, że przez ostatnie trzy lata bardzo posiwiał. Nie mogła się oprzeć wrażeniu, że to małżeństwo wiele go kosztuje nerwów.
W końcu spojrzał na nią. Zatrzepotała rzęsami i uśmiechnęła się do niego, najmilej jak umiała w tej sytuacji. Odetchnął nieco swobodniej, ale wyglądał na zmęczonego.

- Nie sądzę. – sędzia spojrzał poirytowany na Grunwalda.

Prawnik wziął głęboki oddech i wzniósł oczy ku niebu, jakby się modlił o cierpliwość.

- O której pani poszła spać w nocy z wtorku na środę?
- Razem z mężem, kilka minut po dziewiątej. Zasnęliśmy dosyć szybko.
- Czyli nie ma pani pewności, że między godzina dziesiąta a jedenasta, pan Canaday znajdował się w łóżku i jak to pani określa, „spał”.
- Moje małżeństwo nie jest jeszcze w tak tragicznym stanie, bym miała co pół godziny sprawdzać, czy mój mąż znajduje się w tym samym łóżku co ja.
- Bezczelna! – syknęła pani Blaze. – Bezwstydna!

Sędzia westchnął głęboko, sekretarz mu zawtórował.

- A obudziła się pani o…?
- Trochę po trzeciej, jak zwykle zresztą. Mąż mój również już nie spał… jak zwykle zresztą.

Prawnik podniósł wysoko brwi.

- A wstajecie państwo o…?
- Zwykle między czwartą a piątą rano. – wyjaśniła India.
- A co państwo robiliście więc między godziną trzecią a czwartą nad ranem? – zdziwił się prawnik.

India spojrzała mu głęboko w oczy.

- Dyskutowaliśmy o kondycji naszego małżeństwa.

Pod wpływem jej spojrzenia prawnik zmieszał się wyraźnie. Sekretarz stłumił śmiech i przegryzł wąsa, zastanawiając się jakiego sformułowania użyć w oficjalnym protokole.

- Pani Canaday. – zaprotestował sędzia. – To tylko przesłuchanie, ale proszę nad sobą panować!
- Wracając więc do pytań. Czy mąż pani kiedykolwiek poddawał w wątpliwość lub podważał pani wierność? – prawnik oparł się nonszalancko o stół.

India nerwowo zacisnęła dłonie. Poczuła jak wzbiera w niej bezradność i poczucie krzywdy. Miała serdecznie dosyć tego miasta, ludzi. Plotek i wszystkich tych niestworzonych historii.

- Panie Grunwald! Dosyć tego, nie wiem do czego ma to prowadzić, ale przerywam to przesłuchanie! – sędzia walnął pięścią w stół. – Jutro przesłucham sam Candy’ego, Adama, Hossa i Joe i panią Blaze! Jeżeli spotkam w murach tego budynku, lub nawet w okolicy kogoś innego niż sekretarz i wezwani…!

Odetchnął głęboko, myśląc o spławiku łagodnie dryfującym po przejrzystej wodzie, srebrzystych rybkach podszczypujących rośliny dryfujące po mieniącej się niebieskawo powierzchni.

- Jutro spodziewam się tu zobaczyć jedynie osoby wcześniej wymienione. Pana Adama Cartwrighta, Erica Cartwrighta, Josepha Cartwrighta i panią Jane Blaze. Oraz pana Canaday’a. – łagodnie powtórzył. – Proszę się rozejść.

Sekretarz spojrzał na niego ze współczuciem. Złapał jego spojrzenie i piórem wykonał gest zarzucania wędki. Sędzia lekko kiwnął głową i drżącymi jeszcze lekko rękoma zebrał rozłożone na biurku papiery.

************

Ludzie rozchodzili się do swoich domów i niczym nieskrępowani omawiali między sobą wrażenie z przesłuchania. Hoss powoli szedł w stronę drzwi i szczerze żałował, że nie może jakoś zasłonić uszu idącej obok Indii.
Kiedy w końcu wyszli z budynku Hoss skierował się w stronę wozu. India stanęła jednak niezdecydowana, przegryzając wargi. Patrzyła przez chwilę w ziemię, potem rzuciła szybkie spojrzenie w kierunku aresztu.

- Zaczekasz na mnie Hoss? Jeszcze tylko kwadrans? – zapytała łagodnie.
- Roy nikogo nie wpuszcza. – Hoss zauważył nieśmiało. – Na pewno jutro będzie po wszystkim, powinnaś wrócić do domu i…
- Tylko kwadrans Hoss, nie więcej. – India uśmiechnęła się blado. Obróciła się i szybko podbiegła do budynku.

Hoss, lekko przygnębiony, głaskał konie po lśniącej sierści. Patrzyły na niego tak łagodnie, bojaźliwie…

*************

- Indio, nie mogę cię wpuścić. – Roy bawił się nerwowo kluczami. – Nikogo nie powinienem wpuszczać.
- Roy, tu chodzi jedynie o wybitą szybę – India łagodnie zaprotestowała. – Nic się nie stanie jeżeli mnie wpuścisz, bym mogła porozmawiać ze swoim mężem przez dziesięć minut…

Roy spojrzał na nią zrezygnowany.

- A jeżeli cię nie wpuszczę?
- Roy, jeżeli mnie nie wpuścisz… To się rozpłacze. Wpadnę w histerie. – India zagroziła. – Naprawdę, nie trzeba mi w tej chwili wiele.

Roy zawahał się. Mówiła tonem spokojnym, ale oczy miała już lekko szkliste, jakby zaraz rzeczywiście miała się rozpłakać.

- W porządku. – Roy skapitulował. – Masz dziesięć minut.
Podszedł do ciężkich drzwi oddzielających celę od jego gabinetu i otworzył zamek.
- Uderz w drzwi, jeżeli będziesz chciała już wyjść. Masz dziesięć minut, nie więcej.

India szybko weszła. W chwili gdy usłyszała za sobą skrzypienie zamykanych drzwi przeszedł ją lekki dreszcz.

- Jak go przekonałaś? – Candy podszedł do krat.
- Zagroziłam, że się rozpłacze i będzie mnie musiał uspokajać. – przysunęła się bliżej i włożyła ręce między pręty. – Jesteś strasznie zmęczony.
- Jestem zdenerwowany, bo się czuję jak uczeń złapany przez nauczycielkę i wsadzony do kozy… mniej więcej. – Uściślił. – No i ta prycza jest bardzo niewygodna.
- Jutro już będzie po wszystkim… Nie jesteś zły, że powiedziałam, że spaliśmy? – zapytała go niepewnie.
- Przecież spaliśmy. Independence, już ja się denerwuje, ty nie musisz.
- Jutro będziesz już w domu. – łagodnie zaczęła, odgarniając mu włosy z kołnierza koszuli. – Jutro jest twoja kolej na układanie do snu Cookie, pamiętasz? Potem położysz się do własnego łóżka, wyśpisz…
- Nie wiem co zrobię, jak jeszcze raz zobaczę tą kobietę. – wyznał zdenerwowany. – Nie wiem o co jej chodzi, ale ona nas kiedyś zniszczy. Co ma zamiar jeszcze wymyślić? – zaczął mówić nieco głośniej. – Dlaczego ja mam się komukolwiek tłumaczyć, dlaczego się z tobą ożeniłem? Dlaczego mam wysłuchiwać…
- Spokojnie Candy, spokojnie… - India dalej łagodnie trzymała mu rękę na karku. – Nic nam nie zrobi. Przecież ja Ciebie znam, nie muszę się przejmować…
- Ale się przejęłaś. – wytknął jej. – Dlaczego ja nie mogę?
- Możesz. – przyznała z lekkim uśmiechem. – Ale ty jesteś znacznie bardziej atrakcyjny niż ja. Mam więcej powodów, żeby być zazdrosną.

Candy prychnął.

- Jestem zazdrosna.– powtórzyła. – Jesteś bardzo przystojny, mówiłam ci to kiedyś? Jesteś dobrym człowiekiem, miłym, przyzwoitym… Masz rzadki talent; umiesz być szczęśliwy i…
- Miło mi, naprawdę. – Candy uśmiechnął się szeroko, oczy mu zabłysły. - Rozumiem więc, że to nie perspektywa staropanieństwa skłoniła cię do mało przemyślanych działań?
- Przemyślane czy nie, ale nie wyobrażam sobie, że bym mogła mieć więcej szczęścia. – Ścisnęła mu dłoń. – I ładnie gwiżdżesz przy goleniu.
-To mówisz, że jesteś szczęśliwa? – zainteresował się Candy.

Usłyszeli pukanie i drzwi otworzyły się.

- Minęło dziesięć minut. – Roy obwieścił.
- Z tobą? Bardzo. – Wspięła się na palce i pocałowała go. – Porozmawiamy jutro, śpij dobrze.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 18:12, 05 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:20, 05 Wrz 2014    Temat postu: W krzywym zwierciadle

Bezczelny ten prawnik i zadaje takie nieskromne pytania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:51, 05 Wrz 2014    Temat postu:

Z satysfakcją stwierdzam, że właśnie India dawała cięte, dowcipne i ... nieskromne odpowiedzi. Wszystkich w sądzie rozbawiła, chociaż sama bardzo przeżywała rozprawę. Pytania były prawie obraźliwe, drażliwe i chyba nie związane ze sprawą.
Ciekawe, jak Candy poradzi sobie z tą sytuacją ... kiedy ciąg dalszy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:03, 05 Wrz 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Oczekiwać można, że pani, obawiała się staropanieństwa i napiętnowania społeczeństwa. Pan Canaday… no cóż… Domniemywać mogę, że kierował się opacznie zinterpretowanym współczuciem.

Ręce mi opadły. Cóż za bezczelne uwagi! Shocked

senszen napisał:
- Nie zgadzam się z pańską interpretacją mojego małżeństwa. – India ponownie zaprzeczyła, najspokojniej jak umiała. Z lekkim przerażeniem stwierdziła, że jeszcze chwila a wybuchnie płaczem. Na oczach wszystkich. Przy Candym. Którego bardzo chciała w tej chwili uspokoić a nie denerwować jeszcze bardziej.

To, że India panuje nad sobą, jest godne podziwu. Zważywszy na to, co myśli i czuje, trzyma się świetnie. Nie daje nic po sobie poznać.

senszen napisał:
- Moje małżeństwo nie jest jeszcze w tak tragicznym stanie, bym miała co pół godziny sprawdzać, czy mój mąż znajduje się w tym samym łóżku co ja.

Dobre. Laughing Laughing Laughing

senszen napisał:
India nerwowo zacisnęła dłonie. Poczuła jak wzbiera w niej bezradność i poczucie krzywdy. Miała serdecznie dosyć tego miasta, ludzi. Plotek i wszystkich tych niestworzonych historii.

Wcale się nie dziwię. Każdy miałby dość.

senszen napisał:
Roy zawahał się. Mówiła tonem spokojnym, ale oczy miała już lekko szkliste, jakby zaraz rzeczywiście miała się rozpłakać.

No tak, mężczyźni są zazwyczaj bezradni wobec kobiecego płaczu. „Kraina łez jest taka tajemnicza.”

senszen napisał:
- Jestem zazdrosna.– powtórzyła. – Jesteś bardzo przystojny, mówiłam ci to kiedyś? Jesteś dobrym człowiekiem, miłym, przyzwoitym… Masz rzadki talent; umiesz być szczęśliwy i…
- Miło mi, naprawdę. – Candy uśmiechnął się szeroko, oczy mu zabłysły. - Rozumiem więc, że to nie perspektywa staropanieństwa skłoniła cię do mało przemyślanych działań?
- Przemyślane czy nie, ale nie wyobrażam sobie, że bym mogła mieć więcej szczęścia. – Ścisnęła mu dłoń. – I ładnie gwiżdżesz przy goleniu.
-To mówisz, że jesteś szczęśliwa? – zainteresował się Candy.

Bardzo ładna scena. Chwila oddechu po wcześniejszych nieprzyjemnościach. Miałam nadzieję, że India powie Candy’emu, że spodziewa się dziecka.

Senszen, ciekawy, trzymający w napięciu odcinek. Smile Podnoszący ciśnienie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Pią 23:04, 05 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:10, 05 Wrz 2014    Temat postu:

Senszen napisał:
- O ile dobrze się orientuję, pożycie małżeńskie pani oraz pana Canaday’a nie układało się najlepiej?

Co za prawnik. Faktycznie dobrze poinformowany. Wiadomo przez kogo Rolling Eyes
Senszen napisał:
- Nie zgadzam się z pańską interpretacją mojego małżeństwa. – India ponownie zaprzeczyła, najspokojniej jak umiała.

Z lekkim przerażeniem stwierdziła, że jeszcze chwila a wybuchnie płaczem. Na oczach wszystkich. Przy Candym. Którego bardzo chciała w tej chwili uspokoić a nie denerwować jeszcze bardziej.

India okazała się niezwykle dzielną kobietą. Zapanować nad nerwami w takiej sytuacji to wielka sztuka.
Senszen napisał:
A co państwo robiliście więc między godziną trzecią a czwartą nad ranem? – zdziwił się prawnik.
India spojrzała mu głęboko w oczy.
- Dyskutowaliśmy o kondycji naszego małżeństwa.
Pod wpływem jej spojrzenia prawnik zmieszał się wyraźnie. Sekretarz stłumił śmiech i przegryzł wąsa, zastanawiając się jakiego sformułowania użyć w oficjalnym protokole.

Świetna cięta odpowiedź Indii. Brawo! Very Happy
Senszen napisał:
- Panie Grunwald! Dosyć tego, nie wiem do czego ma to prowadzić, ale przerywam to przesłuchanie! – sędzia walnął pięścią w stół. – ...
Odetchnął głęboko, myśląc o spławiku łagodnie dryfującym po przejrzystej wodzie, srebrzystych rybkach podszczypujących rośliny dryfujące po mieniącej się niebieskawo powierzchni.

Widać, że sędzia ma dość adwokata pani Blaze. Nic dziwnego, że gwałtownie przerwał to żenujące przesłuchanie. Opis sędziowskiego marzenia świetny Smile

Rozmowa między Candym a Indią bardzo wzruszająca, pięknie ukazująca ich uczucie.
Senszen czekam na ciąg dalszy. Obiecałaś co prawda, że Candy opuści areszt, ale jak nie przeczytam to nie uwierzę Very Happy Domyślam się, co może być powodem jego radości Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 10:51, 06 Wrz 2014    Temat postu:

Ewelina
Cytat:
Pytania były prawie obraźliwe, drażliwe i chyba nie związane ze sprawą.

Prawnik, o ile można go prawnikiem nazwać, chciał ją wyprowadzić z równowagi. Dobrze mu to wychodziło...

Cytat:
Ciekawe, jak Candy poradzi sobie z tą sytuacją

też mnie to ciekawi, bo jakoś nie mam pomysłu, co on może zrobić.

Mada
Cytat:
Bardzo ładna scena. Chwila oddechu po wcześniejszych nieprzyjemnościach. Miałam nadzieję, że India powie Candy’emu, że spodziewa się dziecka.

areszt chyba nie jest do tego odpowiednim miejscem Rolling Eyes Pierwotnie miała tu być inna scena, ale uznałam, że ten fragment wymaga "chwili oddechu"

ADA
Cytat:
Rozmowa między Candym a Indią bardzo wzruszająca, pięknie ukazująca ich uczucie.

cieszę się, że wam się podobała. Very Happy

Bardzo wam dziękuję za komentarze, od razu się lepiej pisze Very Happy
ADA, Candy opuści areszt, słowo. Nic mu nie będzie... ale to jeszcze ze dwa fragmenty...


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 11:54, 06 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:51, 06 Wrz 2014    Temat postu:

senszen napisał:

- O ile dobrze się orientuję, pożycie małżeńskie pani oraz pana Canaday’a nie układało się najlepiej?
- Nic mi o tym nie wiadomo. – India zaprzeczyła, tonem bardzo uprzejmym.

Najbardziej zainteresowani na końcu dowiadują się o sprawach dotyczących ich samych...Laughing pani Blaze na pewno wie lepiej ...Rolling Eyes
senszen napisał:
- Bezczelna! – syknęła pani Blaze. – Bezwstydna!

Ajednak można ją wyprowadzić z równowagi Laughing Gdzie to ocieplenie wizerunku bo jakoś nie widzę Rolling Eyes
senszen napisał:
- A co państwo robiliście więc między godziną trzecią a czwartą nad ranem? – zdziwił się prawnik.
India spojrzała mu głęboko w oczy.
- Dyskutowaliśmy o kondycji naszego małżeństwa.

A tu już poległam Laughing
senszen napisał:

- Przemyślane czy nie, ale nie wyobrażam sobie, że bym mogła mieć więcej szczęścia. – Ścisnęła mu dłoń. – I ładnie gwiżdżesz przy goleniu.
-To mówisz, że jesteś szczęśliwa? – zainteresował się Candy.
Usłyszeli pukanie i drzwi otworzyły się.
- Minęło dziesięć minut. – Roy obwieścił.
- Z tobą? Bardzo. – Wspięła się na palce i pocałowała go. – Porozmawiamy jutro, śpij dobrze.

Scena w więzieniu wspaniała Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 17:52, 06 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:27, 06 Wrz 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Mada
Cytat:
Miałam nadzieję, że India powie Candy’emu, że spodziewa się dziecka.

areszt chyba nie jest do tego odpowiednim miejscem Rolling Eyes

To prawda, ale Candy jest w wyjątkowo podłym nastroju i przydałyby mu się fajerwerki. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 20:48, 07 Wrz 2014    Temat postu:

Trochę zmieniłam koncepcje opowiadania... Nie wiem czy słusznie Rolling Eyes

Adam zeskoczył z konia i przeciągnął się. Zbliżała się godzina dziesiąta wieczorem a on dopiero wracał z miasta.

Dzisiejszy dzień był bardzo męczący, wszyscy pracownicy byli rozkojarzeni, prace postępowały opornie. Jutro, jak przekazał Hoss, mieli się wszyscy stawić na przesłuchaniu, więc prace opóźnią się jeszcze bardziej.
Roy w dalszym ciągu nie chciał rozmawiać, nie pozwalał też, żeby ktokolwiek rozmawiał z Candym.

Wprowadził konia do stajni, rozsiodłał go i poklepał delikatnie po szyi. Spojrzał w te piękne, łzawe brązowe oczy. Chociaż koń zachowywał się jak na konia przystało – podrzucał lekko łbem, grzebał kopytem w ziemi, wyciągał łeb w kierunku świeżej wody.

Dzisiaj, gdziekolwiek by nie wszedł, ludzie plotkowali podnieceni. Virginia City może i nie była nigdy miastem aniołów, ale ludzie najczęściej zachowywali się, przynajmniej z pozoru, przyzwoicie.
Dzisiaj było inaczej. Nikt się nie zachowywał normalnie. Roy był uparty, doktor Martin bardziej niż zwykle niecierpliwy, nieuprzejmy nawet.
Adam zacisnął lekko zęby. Kiedy wyszedł ze stajni zauważył, że pada lekka mżawka. Drobne kropelki wody osiadały na jego twarzy, włosach. Skierował się w stronę domu; na ganku Marie zostawiła mu zapaloną lampę.

Naughty spała, ciemne włosy rozrzucone bezwładnie na poduszce kręciły się lekko. Uśmiechała się, widać śniło się jej coś miłego. Pernell spał również, przytulając do siebie szmacianego zajączka*. Adam spojrzał z czułością na synka i przykrył go kołderką.

Kiedy wszedł do sypialni Marie już leżała pod kołdrą, blask księżyca mienił się filetowymi błyskami w jej włosach. Podszedł do niej bezszelestnie, rozpinając powoli guziki koszuli.

- Późno wróciłeś. – cicho powiedziała, nie otwierając oczu.
- Ach, miałem nadzieję, że cię nie obudzę. – Adam udał żałość i usiadł na łóżku obok niej. – Naughty pewnie była zła, że nie mogła mi powiedzieć ani dzień dobry, ani dobranoc?
- Nie znasz własnej córki. – Marie zaśmiała się. – Zobacz na stoliku nocnym.

Adam po omacku sięgnął. Znalazł kawałek papieru.

- Jak widzisz, znalazła sposób… - Marie otworzyła oczy i uśmiechnęła się do niego. – Ale powinieneś mniej pracować.
- Pomyślę o tym. – nieuważnie przyznał jej rację, oglądając wzruszony kartkę z wypisanymi nań słowami „dzień dobry” i „dobranoc”.
- Właśnie, mam coś dla ciebie. – przypomniał sobie. – Trochę się rozminąłem z upałami, ale myślę, że się jeszcze przyda…

Podał jej delikatnie zdobiony wachlarz z malowanego zielonego jedwabiu.
Marie usiadła.

- Jest śliczny. – radośnie rozłożyła wachlarz i zaczęła oglądać misterny wzór. – Skąd wiedziałeś?
- Ostatnio mówiłaś, że zepsuł ci się twój ulubiony wachlarz, więc zamówiłem jeden… - Adam patrzył radośnie na jej zdziwienie.
- Nie sądziłam, że słuchasz jak opowiadam o takich drobiazgach. – zarumieniła się lekko.
- Możesz opowiadać nawet o koronkach i kolorze organdyny. O nowych firankach. O wszystkim. – Adam przyciągnął ją do siebie. – O wszystkim. – szepnął raz jeszcze.


******************


Candy wyszedł szybko z aresztu, w biegu niemal zakładając kapelusz na głowę i z doskoku dosiadając konia.

- Śpieszno Ci, jak widzę? – zauważył Adam z uśmiechem w kąciku ust.

Candy prychnął śmiechem.

- A jak sądzisz? Ta prycza odcisnęła mi się już … - jęknął, robiąc zbolałą minę. Po chwili twarz jego rozświetliła się uśmiechem. – Całe drewno już na pewno poszło do tartaku? – zapytał niewinnie, poprawiając kapelusz.
- Skąd, zostawiliśmy ci do przycięcia jeszcze kilka kawałków. – wtrącił ze śmiechem Joe.
- Trzeba jeszcze naostrzyć piły i siekiery. – dodał poważnie Adam.

Candy zrobił żałosną minę, ale oczy mu się dalej śmiały.

- Coś jeszcze? Wymienić jakieś szyby? – zażartował.
- Szyby mamy w porządku. Candy, bądź poważny. Dałeś się aresztować w najbardziej pracowitym okresie. Na pewno nie masz co liczyć na żaden urlop. – Adam uciął zdecydowany, dalej hamując uśmiech.
- Trudno. – Candy wzruszył radośnie ramionami. – Nigdy nie sadziłem, że będę tak radośnie wracał do pracy.
- Jaka zmiana! – Joe zaczął się śmiać.
- A co, uważasz, że nie umiem ciężko pracować? – Candy uśmiechnął się szeroko. – Mogę wam wyciąć jeszcze ze dwa takie drzewka, pracować od rana do późnej nocy… - Nagle umilkł, jakby coś sobie przypomniał. Jechał przez chwilę zamyślony a potem twarz mu się rozpromieniła.
- W porządku? – Hoss zapytał zaniepokojony, Joe zaczął się głośno śmiać.
- Jasne, w porządku. – Candy ocknął się z zamyślenia. – India jest w Ponderosie, prawda?

Mężczyźni zaczęli się śmiać. Canady pokręcił głową, udając rozżalenie, ale im zawtórował.
Ciepły wiatr owiewał im twarz, na ich twarze padały rozmigotane, zmienne cienie rzucane przez gęste korony drzew. Ścieżka umykała lekko pod kopytami koni.


******************


Candy rozbawiony jechał w stronę miasta. Powietrze było rześkie, przyjemnie chłodziło jego twarz. Było nieco pochmurnie, od czasu do czasu kropił deszcz. Koń od czasu do czasu lekko zapadał się w świeżym błocie.

W pewnym momencie coś mu mignęło jasnego po prawej stronie. Było tam jeziorko, przy którym kiedyś spotkał Indię łowiąca raki. Twarz rozjaśniła mu się mimowolnym uśmiechem. Zeskoczył z siodła, przywiązał konia do najbliższego drzewa i ostrożnie, cicho, przeszedł przez krzewy. W połowie drogi wzdrygnął się i zatrzymał. Wahał się, czy iść dalej, bo czuł, jak niechęć wypycha go w stronę drogi. Odetchnął głęboko i odliczył do dziesięciu.

To tylko kobieta, w gruncie rzeczy jednak bezbronna

Spojrzał raz jeszcze w stronę małego jeziorka i siłą niemal powstrzymał się od gwałtownych gestów.

To tylko kobieta. To nie jest potwór, nie wie, że lubisz to miejsce, nie możesz jej tego okazać, bo ci je obrzydzi

Spojrzał raz jeszcze, odetchnął głęboko, policzył raz jeszcze do dwudziestu. Potem znów do dziesięciu.

To tylko kobieta. Może się zgubiła. Może coś się jej stało.

I podszedł bliżej.

- Witam pani Blaze, co pani tutaj robi o ta wczesnej porze? – zapytał najuprzejmiej jak umiał. Spojrzała na niego rozkojarzona, przyszło mu do głowy, że może kobieta się upiła.
- Pani Blaze, potrzebuje pani pomocy? – powtórzył nieco głośniej.
- Candy… - spojrzała na niego, oczy miała szkliste, lekko czerwone. – Czemu… - głos się jej załamał.
- Nie bardzo rozumiem, ale powinna pani wrócić do domu. – nieco oschle odpowiedział. – trafi pani?
- Co ona ma w sobie, że tak strasznie jej bronicie, ubiegaliście się o nią? – zapytała płaczliwie. - Nie jestem brzydsza niż ona, nie jestem dużo głupsza… Nie jestem nawet starsza… a nigdy na mnie nie zwróciliście uwagi, najmniejszej. – patrzyła na niego mokrymi, zielonymi oczyma. – Ona nie zrobiła nic a Adam chodził za nią, żenić się chciał. Ty biegałeś za nią jak zahipnotyzowany. – mówiła coraz szybciej. – Ani ona ładna, ani miła…. – A bronisz jej, jakby była zrobiona ze złota.

Candy stał, nic nie mówiąc. Czuł straszny niesmak, z jego dobrego humoru już niewiele zostało.

- Pani Blaze, to naprawdę nie jest pani sprawa. – odpowiedział, ostrożnie dobierając słowa. – Powinna pani wrócić do domu, odespać… cokolwiek pani jest…
- Ty naprawdę tego nie widzisz Candy? – spytała. – Nie śmiejesz się tyle co kiedyś, nie jesteś już tak wesoły, bezpośredni... to nie ja jestem tą złą, tylko ona... Tobie, Adamowi, Joe…Adam posiwiał, ty posiwiałeś…– bezradnie zakończyła i rozpłakała się.

Candy poczuł jak zbiera w nim złość. Kobieta zatruwała mu życie od ładnych kilku lat. Rozsiewała plotki… a teraz płakała.

- Przecież ja nie chce źle… - łkała. – Nie jestem zła, naprawdę…Adam też zawsze patrzył na mnie z góry… Ja was lubię, naprawdę, nie chce, żebyście powtarzali moje błędy i…
- Wracaj do domu kobieto i przestań wtrącać się w życie innych. – odpowiedział, ledwo nad sobą panując.
- Nie trafię… - i rozpłakała się zupełnie. Usiadła na trawie, w wymiętej jaskrawoniebieskiej sukience. Włosy miała rozczochrane, ubranie lekko przybrudzone, buty zakurzone.

Candy stwierdził, że choć nie cierpi tej kobiety z całego serca – to jest mu jej żal. Nie mógł jej zresztą tutaj zostawić. Wprawdzie nie wyglądała jednak na to, że coś piła ale… zdrowo nie wyglądała.

- Niech pani wstanie, odprowadzę panią kawałek do miasta. – beznamiętnie zaproponował.

Wstała bez słowa, ocierając łzy z poplamionych policzków.

- To po prostu zły dzień. – wyjaśniła. – Po prostu zły dzień…


* wiem, że pluszowe misie zostały wprowadzone dopiero na początku dwudziestego wieku, ale szmaciane lalki były w użyciu...


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 20:51, 07 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:53, 07 Wrz 2014    Temat postu: W krzywym zwierciadle

Czy pani Blazę kochała się w Candym ?
Urocza ta scena Adama i jego żony ,taka pełna ciepła i miłości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:55, 07 Wrz 2014    Temat postu:

Czyżby pani Blaze miała wyrzuty sumienia? Oby nie wrobiła Candy'ego w próbę zniewolenia jej Razz Różnie może być. Milutkie są dzieci Adasia i bystre. Z żoną też mu się dobrze uklada ... miły, rodzinny fragment i ciekawe opisy ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:02, 07 Wrz 2014    Temat postu:

Wytrzymam, wytrzymam...Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:12, 07 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
Naughty spała, ciemne włosy rozrzucone bezwładnie na poduszce kręciły się lekko. Uśmiechała się, widać śniło się jej coś miłego. Pernell spał również, przytulając do siebie szmacianego zajączka*. Adam spojrzał z czułością na synka i przykrył go kołderką.

Słodka, pełna ciepła scena. Dzieci i kochający tata. Urocze Smile
Cytat:
Nie sądziłam, że słuchasz jak opowiadam o takich drobiazgach. – zarumieniła się lekko.
- Możesz opowiadać nawet o koronkach i kolorze organdyny. O nowych firankach. O wszystkim. – Adam przyciągnął ją do siebie. – O wszystkim. – szepnął raz jeszcze.

Ach! Taki mąż to skarb Very Happy
Cytat:
Ciepły wiatr owiewał im twarz, na ich twarze padały rozmigotane, zmienne cienie rzucane przez gęste korony drzew. Ścieżka umykała lekko pod kopytami koni.

Wystarczy przymknąć oczy, żeby zobaczyć tę scenkę Very Happy
Cytat:
Candy stwierdził, że choć nie cierpi tej kobiety z całego serca – to jest mu jej żal. Nie mógł jej zresztą tutaj zostawić.

Candy naprawdę jest wspaniałomyślny. Inny na jego miejscu szerokim łukiem obchodziłby panią Blaze. Jej stan jest podejrzany. Dlaczego znalazła się nad jeziorem i gdzie jest jej córka?
Nie wiem, czy panie Blaze kochała się w Adamie lub Candy'm, ale wydaje mi się, że to bardzo nieszczęśliwa kobieta, pragnąca akcepatcji. Rolling Eyes

Senszen cieszę się, że wkleiłaś kolejny odcinek, bardzo udany. Fajnie się czyta takie piękne opowieści szczególnie przed snem. Czekam na ciąg dalszy. Ciekawe kiedy napiszesz? Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 24, 25, 26  Następny
Strona 4 z 26

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin