Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bonanza -próby literackie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:04, 16 Sie 2013    Temat postu:

Bardzo bonanzowo. Zupełnie tak jak w odcinku The jury. Nataniel również trzyma się swego zdania. Co dalej?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pią 21:04, 16 Sie 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:47, 17 Sie 2013    Temat postu: Bonanza -próby literackie

Nataniel wyszedł z aresztu i postanowił udać się do saloonu.
-Oranżada dla ciebie chłopcze ? spytał barman.
-Poproszę odparł chłopiec a kilku mężczyzn siedzących przy barze wybuchnęło głośnym śmiechem.
-Może jeszcze mleczko od mamusi ?spytał Robert Kennedy. Dlaczego nie pijesz whisky ,jak normalny facet ?
-Bo whisky lasuje mózg powiedział Nataniel ,wpatrując się w niego swym twardym ,zimnym wzrokiem.
-Jak każdy Cartwright zadzierasz nosa rzekł Bob. Dalej uważasz ,że ten gagatek tego nie zrobił ?
-Nie będę z tobą rozmawiał na ten temat.
Robert wylał swoje piwo na koszulę Nataniela.
Po chwili dostał mocno w dziób ,zaczęła się szarpanina i szamotanina przerywana głośnymi okrzykami i wulgarnym potokiem słów.
-Nie masz tu żadnych przyjaciół Indiańcu wiesz o tym ?
-Lepiej być nietypowym i nielubianym niż takim jak ty odparł Nataniel z godnością.
-Zostaw go w spokoju Robert odwrócił się i zobaczył Hossa Cartwrigtha.
-Bo co ?spytał Robert uśmiechając się bezczelnie i w tym momencie zobaczył wszystkie gwiazdy.
Cios olbrzyma był tak mocny ,że nie mógł długo wstać z podłogi .

Hoss i Nataniel wyszli na świeże powietrze. Zawsze się dobrze rozumieli .
-Czy dobrze robię ?
-Jesteś trochę za młody by szlajać się po saloonach rzekł Hoss .
-Ja nie o tym rzekł chłopak patrząc w błękitne niebo na którym nie było ani jednej chmurki. Może oni wszyscy mają rację ,a ja się mylę. Czy powinien trwać przy swoim zdaniu ?
-Chcesz je zmienić?
-Nie wiem.
-Jeśli sądzisz ,że postępujesz słusznie to nie zmieniaj go tylko dlatego ,że to innym się nie podoba .
Nataniel milczał.
Chad nie był sympatyczny i nie próbował dowieść swojej niewinności. Ale nie miał rodziny ,przyjaciół ,kogoś kto by mu wskazał co jest dobre a co złe. Pogubił się i zszedł na złą drogę.
Ale nie był potworem ,Nataniel był tego pewien choć nie umiał tego racjonalnie wytłumaczyć. Widział chłopaka w swoim wieku ,który przecież niczym się tak bardzo od niego nie różnił ,może tyle nie miał szczęścia,dorastać w kochającym ,pełnym ciepła domu.
-Wujku powiedział nagle za pół godziny będzie kolejne zebranie przysięgłych. Zdążę pojechać do Elizy .
-Nie możesz się z nią spotykać i rozmawiać o procesie.
-Nie będę z nią rozmawiał o procesie ,chce tylko coś sprawdzić rzekł chłopiec a w jego oku pojawił się tajemniczy błysk.

Elza otworzyła mu drzwi. Miała na sobie nową ,niebieską ,jedwabną sukienkę. Zaprosiła go do salonu i posadziła na miękkiej sofie .
-Chciałem porozmawiać z twoim ojcem. Dlaczego nie było na procesie ?
-Stracił rozum od śmierci Lima odparła dziewczyna z jakoś dziwną nerwowością . Cały czas chodzi po domu i bredzi jakby on dalej żył .
-Musi być ci bardzo ciężko rzekł Nataniel . Ale to się niedługo skończy ,gdy powieszą Chada .
W tej chwili ojciec Elzy wszedł do pokoju.
Był brudny ,nieogolony ,miał na sobie koszulę nocną ,na którą nałożył gruby ,czerwony aksamitny szlafrok.
-Lim ,mamy gościa ,zaprowadź do stajni konia Nataniela Cartwrigtha.To miły chłopiec z tego Nataniela ,zaprosi pewnie Elzę na przejażdżkę bryczką .
-Tato to jest Nataniel a Lim nie żyje ,nie pamiętasz ?
Mężczyzna usiadł na bujanym fotelu i zakrył twarz rękami.
Płakał i długo nie mógł się uspokoić.
-Zabiłem własne dziecko powtarzał wśród łkań.
-Tato ,to bandyta zabił Lima.
-Nie kłam ,to ja go zabiłem ,ja.
-Musisz wrócić do łóżka tato.
Elza zaprowadziła ojca na górę a gdy zeszła na dół Nataniel czekał na nią. Był szczupły ale silny i chwycił ją za rękę tak mocno ,że pisnęła z przerażenia i bólu.
-Teraz mów prawdę panienko bo inaczej złamię ci tą piękną rączkę. Twój ojciec zastrzelił Lima ?
-To był wypadek powiedziała dziewczyna. Kłócili się i broń którą ,tata czyścił wypaliła.
-Dlaczego wymyśliłaś tą bajeczkę o napadzie ?
-Nie chciałam by tata poszedł do więzienia ,tak trudno to zrozumieć ?
-A to ,że niewinny człowiek będzie skazany na śmierć cię nie obeszło ?
-Nataniel myślałam ,że zależy ci na mnie.
-Owszem ,dlatego pójdziesz do szeryfa i powiesz co się naprawdę wydarzyło.

Chad nie wierzył ,że szeryf otwiera mu drzwi aresztu i mówi mu ,że jest wolny.
Spojrzał za oknem na szubienicę ,którą budowali dla niego i mimowolnie się wzdrygnął.
-Powinien ci podziękować powiedział patrząc na Nataniela . Mimo że jesteś Cartwrigthem ,to porządny z ciebie człowiek.
Nataniel nic nie odrzekał ,tylko uśmiechnął się lekko.
-Co będzie z tą dziewczyną ?spytał Chad szeryfa.
-Będzie miała proces o składanie fałszywych zeznań rzekł szeryf.

Adam i Susan czekali na Nataniela.
-Gdyby nie twój upór ,Chad by dzisiaj wisiał powiedział Adam. Ciekawy jestem po kim to masz ?
-Pewnie po tatusiu rzekła Susan z filuternym uśmieszkiem.
-Jutro rozpoczyna się kolejny proces o zabójstwo zaczął szeryf .Szukamy ławników ,może wy Cartwrigtowie ?
-Nie ma mowy odparł Nataniel wsiadając na Pioruna. Nigdy więcej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:51, 17 Sie 2013    Temat postu:

Na szczęście wszystko dobrze się skończyło a Elza jednak zasłużyła na karę. Owszem, żal jej było ojca, ale pozwoliłaby, żeby powieszono niewinnego człowieka. Nataniel jest bardzo podobny do Adama.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 13:00, 17 Sie 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:59, 17 Sie 2013    Temat postu: Bonanza -próby literackie

Chyba chciałaś napisać ,że Elza zasłużyła na karę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:01, 17 Sie 2013    Temat postu:

Oczywiście, zasugerowałam się imieniem Susan, bo czytałam tekst o niej i przypadkiem mi się wpisało. Już poprawiłam.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 11:49, 21 Sie 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:49, 21 Sie 2013    Temat postu: Bonanza -próby literackie

Obcięte Uszy był starym Indianinem ,z plemiona Czarnych Stóp. Od lat jednak żył samotnie w górach a do Wirginia City ,przyjeżdżał tylko po to by sprzedawać skóry upolowanych przez siebie zwierząt.
Mimo że w dzieciństwie obcięli mu uszy nie stracił słuchu i był najlepszym traperem w okolicy.
Wysoki ,szczupły jak brzoza z długimi ,siwymi włosami .Poruszał się z godnością ,która budziła mimowolny respekt ,godnością nie nabytą lecz wrodzoną.
Nie darzył białych ludzi specjalną sympatią ani zaufaniem. Wydawało się ,że wszelkie ludzkie uczucia są mu całkowicie obce.

-Wczoraj w nocy zamordowano panią Lewis Burkę powiedział zastępca szeryfa Jim Connery. Był to przystojny ,postawny mężczyzna ,brunet z lekką siwizną na skroniach .
Lewis Burkę była samotną ,bogatą wdową.
-Czy wiadomo już kto to zrobił ?spytała Susan.
-Wczoraj pod jej domem widziano tego Indianina ,wygrażał pod oknami ,że zrobi jej coś złego.Nataniel ,pewnie wie ,gdzie go znajdę.

-Nie zabiłem jej powiedział twardo Obcięte Uszy patrząc w oczy szeryfa .
-Czemu jej groziłeś ?
-Sprzedałem jej moje skóry a ona nie chciała za nie zapłacić. Powiedziałam tylko ,że spotka ją coś złego jeśli dalej będzie tak traktowała ludzi.
-A później gdy zapadł zmrok ,włamałeś się do jej domu i ją udusiłeś ?
-Nie udusiłem jej odparł Obcięte Uszy. Ale wy Blade Twarze ,już wydaliście na mnie wyrok.
Rodzina Cartwrigthów ,przysłuchiwała się temu przesłuchaniu. Był to wstęp do procesu.
Po chwili wyszli z aresztu.
Charlie Morgan ,reporter miejscowej gazety ,siedział z Garym Blokerem na ławce przed saloonem.
-Spójrz na nich rzekł Gary do Charliego . Za kogo się oni uważają ? Chcą rządzić całym miastem i mówią szeryfowi ,że ten czerwony jest niewinny. To w ogóle nie powinno ich obchodzić .
-A jeśli udusił ją ktoś inny ? spytał Charlie.
-Kto niby ?To była ,porządna ,bogobojna kobieta ,nie miała tu żadnych wrogów. Sam na własne uszy ,słyszałem jak groził jej śmiercią Gary zanurzył usta w małej buteleczce whisky.
Charlie miał przy sobie ołówek i kartkę i zaczął notować.
Był rudowłosym ,lekko zezowatym chłopakiem.

-Ty napisałeś te paszkwile? Charlie odwrócił się i zobaczył młodego chłopaka ubranego w kurtkę z indiańskiej skóry ,zbyt długimi jak na Wirginia City włosami i czarnymi ,niesamowitymi oczami.
-To nie są paszkwile ,tylko prawda odparł Charlie. Nigdy nie lubił Nataniela ,choć chodzili razem do szkoły.
Teraz Nataniel przygotował się do egzaminów na studia ,miał zamiar iść w ślady ojca i zostać architektem ,zaś Charlie pracował jako dziennikarz w gazecie ,którą wydawał jego ojciec.
-Prawdę ustali sąd. A prasa ,która kształtuje ludzkie opinie powinna być bezstronna.
-Wszystkie dowody wskazują ,że popełnił tą zbrodnię. Gary słyszał jak groził jej śmiercią.
-Od kiedy to zeznania jakiegoś pijaczyny są dowodem ?
-Rozmawiałem też z szeryfem i Obcięte Uszy przyznał ,że jej groził .
-A to jeszcze nie znaczy ,że ją zabił.
-Za kogo ty się masz ? Za Boga ? Zawsze uważasz ,że masz rację ?
-Jestem tylko człowiekiem i wiem ,że popełniam błędy ale nie zmienię swojego zdania.
Ci wszyscy praworządni obywatele ,siedzą pod aresztem i cieszą ,że będzie kolejne wieszanie. Ten artykuł ich tak pobudził.
-Nie będę pisał artykułów ,które zadowolą wyłącznie twoją rodzinę powiedział Charlie .
[/img]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:55, 21 Sie 2013    Temat postu:

Ciekawe, czy powieszą Indianina? Cartwrightowie chyba nie są przekonani o jego winie. Ale kto udusił tę kobietę? I dlaczego?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:28, 23 Sie 2013    Temat postu: Bonanza -próby literackie

Charlie wyszedł z redakcji gazety i udał się pod areszt ,gdzie skandujący tłum domagał się by wydać im Indiańca i go powiesić. Nie wierzył własnym oczom ,ludzie których znał ,zachowywali się jak dzikie bestie łaknące krwi.
-Idzie do domu ,inaczej zaraz zacznę strzelać powiedział nowy zastępca szeryfa . Ze szklanej gabloty wyjął strzelbę i wymierzył w stronę krzykaczy. Po chwili towarzystwo się rozeszło.
-Zachowywali się opętani Charlie pokręcił głową.
-To wina twojego artykułu rzekł Nataniel a na jego twarzy pojawił się dziwny grymas.
-Nie napisałem ,że trzeba go powiesić ,tyle że wszystko wskazuję na jego winę odparł Charlie.
-Dla nich to jest jednoznaczne stwierdził młody Cartwright. Słowa mają olbrzymią moc ,gazety zdobywają coraz większe znaczenie ,wiec dziennikarz powinien być ostrożny w wydawaniu opinii.
-To ,że ten Indianin mówi ,że tego nie zrobił nie znaczy wcale ,że mówi prawdę.
-Ani też nie znaczy ,że kłamię stwierdził Nataniel.
-Nie jesteś wcale obiektywny ,wszyscy wiedzą ,że lubisz Indian.
Nataniel długo milczał ,zastanawiając się nad odpowiedzią. Spojrzał w twarz Charliego i pierwszy raz zwrócił się do niego ,nie używając protekcjonalnego tonu.
-Ludzie są różni ,dobrzy ,źli,mądrzy ,głupi . To kwestia charakteru a nie koloru skóry . Czy sądzisz ,że zły człowiek który znalazł mojego ojca postrzelonego ,przywiózł by go do szpitala ? Opatrzył mi nogę ,kiedy zraniłem się i spadłem z konia. Wcale nie musiał udzielać mi pomocy ,mógł mnie zostawić i ukraść pieniądze ,które wiozłem do banku.
Charlie nic nie odrzekł ,choć pomyślał ,że to co mówi Nataniel nie ma nic wspólnego ze sprawą morderstwa tej wdowy . Jego słowa dały mu jednak do myślenia . Choć dopiero się uczył się dziennikarstwa ,chciał być uczciwy i niezależny i by artykuły ,które pisze trafiały do serc czytelników. Tymczasem okazało się ,że niektórzy niewłaściwie interpretowali jego słowa ,bo przecież nie było jego intencją zachęcanie mieszkańców Wirginia City do linczu na starym Indianinie.
-Co się stanie gdy sąd uzna jednak winę Obciętych Uszu i go powieszą ?spytał Nataniel szeryfa.
-Za pogrzeb płaci miasto odparł szeryf. Ale wczoraj przyszedł do mnie John Pinter i powiedział ,że to on zapłaci za jego pogrzeb .
-John Pinter ten inwestor od kolei ?zdziwił się Adam. Dlaczego chce zapłacić za jego pogrzeb ?

John Pinter siedział w swoim domu ,popijając kolejną butelkę whisky. Od tygodnia właściwie nie trzeźwiał ,nikt nie wiedział skąd u szanowanego biznesmena taki nagły atak pijaństwa .
Był ,przystojnym,postawnym blondynem o twardym jak stal głosie i stanowczym sposobie bycia.
Słysząc pukanie do drzwi otworzył. Lekko się zataczał i patrzył szklistym wzrokiem .
-Adam Cartwright wybełkotał. Czego chcesz ?
-Jeśli będziesz tak dalej pij ,to kolej cię zwolni odparł Adam ,przypatrując mu się uważnie.
-Przyszedłeś mnie pouczać ,nieskazitelny panie Cartwright. Jak będę chciał wysłuchać kazania ,to pójdę do kościoła .
Adam milczał ,zastanawiając się czy to co mu przyszło do głowy jest słusznym podejrzeniem. Oczywiście mógł się mylić ale musiał zablefować ,by poznać prawdę.
-Pijesz bo nie umiesz sobie z czymś dać rady . Wdowa miała bardzo duże ranczo ,które było by atrakcyjnym miejscem pod budowę kolei. Nie chciała go sprzedać ,wpadłeś w szał i ją udusiłeś.
-Wynoś się Cartwright ,nie chce słuchać tych bzdur warknął John Pinter. Nie udusiłem jej bo nie chciała mi sprzedać mi rancza ,tylko dlatego ,że ją kochałem ,a ona mojej miłości nie chciała a nie mogłem jej zmusić by mnie kochała.
W tej chwili zdał sobie sprawę ,że powiedział za dużo. Chciał wyjąc broń z kabury i wycelować w stronę Adama ale ręce mu się tak trzęsły ,że pistolet który wyjął wypadł mu z ręki.
-Idziemy do szeryfa powiedział Adam.

Po powieszeniu Johna Pintera i wypuszczeniu na wolność Obciętych Uszu w Wirginia City zapanował chwilowy spokój.
Charlie był znowu sam w redakcji ,gdy nagle zobaczył w drzwiach Nataniela.
-Czego chcesz ? spytał opryskliwym tonem na widok młodego Cartwrigtha.
-Czytałem twój ostatni artykuł ,jest bardzo dobry odparł Nataniel.
-I przyszedłeś tylko po to by mi to powiedzieć ?spytał Charlie z nieukrywanym zaskoczeniem.
-Myliłem się co do ciebie stwierdził Nataniel. Jeśli umiałeś napisać ,że przepraszasz Obcięte Uszy ,za to co wcześniej napisałeś to znaczy ,że jesteś sprawiedliwym człowiekiem. Niewiele osób umie się przyznać do błędu,to wielka sztuka .
-Fakt przyznał Charlie. Ja też się myliłem w stosunku do ciebie ,nie jesteś wcale taki zarozumiały jak sądziłem .
Nat wyciągnął rękę w jego stronę.
-Teraz możemy zostać przyjaciółmi.
Charlie przyjął rękę i uśmiechnął się z sympatią.
-Nat nauczysz mnie ujeżdżać dzikie konie ? spytał po chwili. Ujeżdżacze,mają duże powodzenie u dziewczyn .
-No pewnie odparł Nataniel. Pierwszą lekcję mogę ci udzielić jeszcze dzisiaj.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pią 11:50, 23 Sie 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:33, 23 Sie 2013    Temat postu:

Charlie jak się okazało był porządnym młodzieńcem. Choć pozory też na to nie wskazywały. Dobrze, że Indianina uniewinniono. Powieszono właściwego człowieka. Cóż, takie było prawo, jeśli ktoś zabił, a raczej zamordował, to dostawał karę śmierci. Dobre i bonanzowe.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:01, 24 Sie 2013    Temat postu: Bonanza -próby literackie

Danny Morgan siedział w saloonie ,popijając kolejną szklankę whisky. Życie ostatnio mocno dawało mu w kość ,zastanawiał się co takiego zrobił ,że Bóg się na niego uwziął i ciągle ma pod górkę ?
Nigdy przecież nikogo nie okradł ani nie zabił.
Przedłużająca się susza zniszczyła wszystkie jego uprawy ,syn złamał nogę a bank groził odebraniem farmy.
Pił by zapomnieć o tym wszystkim ,nie myśleć i nie odczuwać bólu ,że zawiódł Marty i skazał ją takie życie.
Dan był wysokim mężczyzną ,szerokim w barach . Ktoś usiadł przy nim przy nim ,przy barze i dotknął jego ramienia.
-Dan jeśli masz jakieś problemy ,picie ci nie pomoże powiedział Hoss Cartwright . Hoss był olbrzymem o łagodnej twarzy ,którego postura budziła u wszystkich mimowolny respekt. Miał ciepłe ,łagodne oczy ,przypominające dwa dobre uczynki w świecie pełnym zła. Nie był przystojny w klasycznym pojęciu tego słowa ,ale te niebieskie oczy ,czyste jak niebo nad Wirginia City były piękne.
Od małego przynosił do domu małe skrzywdzone zwierzątka i opiekował się z nimi z wielką czułością i łagodnością ,jaką nikt by nie podejrzewał u mężczyzny wielkiego jak tur.
-Co ty tam wiesz mruknął Dan. Dzisiaj przyszło pismo z banku.
-Pożyczę ci pieniądze odparł Hoss ale pod jednym warunkiem ,że nie będziesz się włóczył po saloonach. A teraz zawiozę cię do domu ,Marty się pewnie niepokoi.

Marty Morgan była osobą prostą jak ziemia ,dobrą jak chleb i czystą jak woda źródlana. Niezbyt ładna ,z twarzą okrągłą jak ser i nosem garbatym jak ogórek ,urzekała jednak ślicznym promiennym uśmiechem i słodkim głosem ,który był jej największym wdziękiem . Patrząc na jej zniszczone ,ciężką pracą ręce,pełne odparzeń i bąbli i wyszarzałe sukienczyny ,nikt by nie uwierzył ,że jest damą z Nowego Orleanu.
Ta kraina gdzie drzewa dotykały nieba ,nie była krajem dla kobiet. Ludzie tu byli twardzi ,męscy ,gwałtowni ,skorzy do gniewu. Mężczyźni byli plugawi w języku i często pijani ,zaś spory nawet najbłahsze załatwiali między sobą za pomocą pieści i pistoletów . Było tu dziko i nieco strasznie ale to co mogło jednych powalić ,drugim hartowało charakter.
Marty nigdy przy mężu nie narzekała na swój los ,a jej dziarski ton ostatnio bardzo drażnił Dana jako przejaw sztuczności.
Hoss zaprowadził danego na górę i położył na łóżku. Marty powiedziała ,żeby nie zdejmował mu butów bo spał w nich już nieraz.
-Nie martw się Marty powiedział Hoss. Bank nie zabierze wam farmy .

-Zagrasz z nami Danny ?Gall biker wraz z kumplami grał w pokera.
-Przed ślubem obiecałem Marty ,że nigdy nie zagram w pokera.
-Ale z ciebie pantoflarz Gall wybuchnął śmiechem. Był to obrzydliwy ,głośny rechot i zawtórował mu cały saloon. Na czole danego pojawiły się kropelki potu. Miał przy sobie pieniądze ,które Hoss mu dał by spłacił zadłużenie w banku. Była to całkiem spora suma.
Nie mógł ścierpieć tego ,że wszyscy uważają go za nieudacznika ,pokrakę ,a może nie mógł znieść tego ,że sam tak o sobie myślał ?
Nie grał w pokera od dwunastu lat ,ale kiedyś odnosił w tej dziedzinie wielkie sukcesy. Może warto spróbować i uwierzyć w swą szczęśliwą kartę ?

Godzina później,siedział przy tym karcianym stoliku zupełnie zdruzgotany i łapał się za głowę. Dlaczego był taki głupi ,zagrał i wszystko stracił ?
-Gall zagrajmy jeszcze raz proszę .
-Nie masz nic cennego o co moglibyśmy byśmy grać rzekł Gall z ironicznym uśmieszkiem. Chyba że.
-Że co ?
-Że zagramy o twoją żonę.
-Nie ma mowy Danny poderwał się z miejsca. Nie mogę grać z tobą o kobietę ,którą kocham.
-To twoja jedyna szansa odparł Gall .

Marty otworzyła drzwi i zobaczyła, że Gall Biker przyprowadził jej pijanego w sztok męża.
Nigdy nie lubiła Galla ,który był oślizgły jak węgorz i patrzył na wszystkie kobiety ,tak jakby po każdą ,mógł bez problemu sięgnąć.
Jego oczy ,przypominające oczy trupa, budziły w niej wstręt.
-Danny powiedz mi ,że nie przepiłeś tych pieniędzy ,które Hoss ci pożyczył byś spłacił nasze zadłużenie w banku . Obiecałeś mu ,że nie sięgniesz po butelkę .
-Nie droga pani ,nie przepił ich odparł Gall. Przegrał wszystko w karty.
-W karty ? powtórzyła Marty .Przecież Danny nie gra w karty.
-Nie ma szczęścia w kartach a może ma w miłości odparł Gall.
Zaprowadził danego na górę ,położył na łóżku a ten natychmiast zapadł w sen.
-Dziękuje ,że go pan przyprowadził a teraz proszę niech pan wyjdzie rzekła Marty wskazując mu drzwi.
-Droga pani ,pani mąż zawarł ze mną pewną umowę. Ta umowa dotyczy pani.
-Mnie ?
-Należy pani teraz do mnie odparł Gall przyciągając ją mocno do siebie i całując.
Wyrwała się i uderzyła go mocno w twarz.
-Wyność się stąd powiedziała drżącym głosem. Z mojego domu.
-Nie słyszałeś co pani powiedziała ?Gall odwrócił się i zobaczył Hossa Cartwrighta. Marty zapomniała o tym ,że zaprosiła go na obiad.
-Nie wtrącaj się Cartwright ,bo to nie twoja sprawa rzekł Gall.
Hoss chwycił go mocno za kołnierz koszuli i zrzucił ze schodów.
-Zabiję cię ,jeśli jeszcze raz cię tu zobaczę zrozumiano ?
Gall podniósł się ,otrzepał i mruknął pod nosem jakieś przekleństwo .
Marty usiadła na bujanym fotelu i zaczęła płakać. Hoss nigdy wcześniej nie widział jej w łzach ,zawsze uważał Marty za promyczek słońca .
-Wszystko przepadło Hoss rozumiesz ? Przegrał w karty pieniądze ,te pieniądze ,które mu dałeś by spłacił zadłużenie w banku. Nie wiem co jest gorsze ,to że stracimy dach nad głową ,czy, że mój mąż grał o mnie w karty z takim typem. Tak mało dla niego znaczę ?
Wstała i zaczęła chodzić po pokoju. Stanęła obok Hossa i on objął ją mocno ramieniem ,starając się wlać w nią trochę otuchy. Położyła głowę na jego szerokiej piersi i po raz pierwszy od dawna poczuła spokój i harmonię.
Danny obudził ,się wstał z łóżka i zobaczył ,że Hoss Cartwright przytula jego żonę. Obudziła się w nim furia.
-Mój najlepszy przyjaciel i moja żona powiedział na głos. Nie spodziewałem się tego po tobie. Za kradzież konia ,się wiesza a jaka jest kara za kradzież żony ?
-Nie jestem już twoją żoną rzekła Marty. Przegrałeś mnie dla Galla ,pamiętasz ?
-Nie wtrącaj się Marty to sprawa między nami odparł Dan.
Uderzył Hossa w twarz ,ten walnął go w brzuch tak mocno ,że stracił równowagę i upadł na podłogę ,zwijając się z bólu.
-Jesteś żałosnym głupcem Danny stwierdził Hoss.
-Mój Boże ,mogłeś mu zrobić krzywdę powiedziała Marty zwracając się do Hossa. Obaj panowie się zdziwili ,że Marty wzywa imię Boże nadaremnie. Marty podeszła do leżącego na podłodze danego.
-Hoss ma rację ,że jesteś żałosnym głupcem. Ale to już nie moja sprawa. Zabiorę Chrisa i pojadę do mojej mamy do Nowego Orleanu

-Nie wiem jak mogłeś mu znów uwierzyć Hoss i dać mu pieniądze rzekła Marty ,gdy Hoss ją odprowadzał na czerwony dyliżans.
-Każdemu trzeba dać drugą szansę odparł Hoss. Tym razem wpłacił je do banku i dotrzymał słowa. Nie straciliście domu.
-Będziesz się nim opiekował prawda Hoss ? Nie pozwolisz by zrobił znowu coś głupiego.
-Tak będę się nim opiekował przyrzekł Hoss.
-Dlaczego tata nas nie odprowadza ? spytał mały Chris ,podpierający się drewnianymi kulami.
-Nie powiedziałam mu ,że dziś wyjeżdżam,bo pewnie by chciał mnie zatrzymać rzekła Marty bardziej do siebie niż do syna .
W tej chwili zobaczyła ,że Danny przyjechał ich zniszczoną bryczką na stację dyliżansów. Zsiadł z wozu i zwrócił się w stronę Marty.
-Nie pozwolę ci wyjechać. Chce byśmy wrócili do domu.
-I będziesz znowu pił i grał w karty ? odparła kobieta z goryczą. Łamał obietnicę ,które składałeś i niszczył wszystko co budowaliśmy przez te wszystkie lata.
-Wiem ,że nie zasługuje na twoje wybaczenie ale uwierz mi ,że chce wszystko naprawić.
-Dlaczego miałabym ci wierzyć ?odparła Marty.
-Bo cię kocham rzekł Danny. Ty i Chris jesteście dla mnie najważniejsi. Gdy będziecie przy mnie ,to wszystko zniosę.
Marty długo milczała a po chwili rzuciła się danemu na szyję ,a on obsypał ją pocałunkami .
Po chwili zawstydzona Marty ,oderwała się od męża spojrzała w stronę Cartwrigthta ,uśmiechając się promiennym uśmiechem.
-Dziękuje Hoss. Jesteś dobrym przyjacielem.Ty powiedziałeś Dannemu że dzisiaj wyjeżdzam ?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 12:33, 24 Sie 2013, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:11, 24 Sie 2013    Temat postu:

Ciekawe, jak długo wytrwa w tym postanowieniu. Marty kolejny raz mu uwierzyła. Oby się nie zawiodła.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:20, 24 Sie 2013    Temat postu: Bonanza -próby literackie

Gina Anderson była najmłodszą z czterech córek Billa Andersona. Czuła ,że sprawiła mu zawód tym ,że nie doczekał się upragnionego syna ,matka zmarła przy porodzie. Chcąc wynagrodzić ojcu zawód ,zachowywała się jak chłopiec ,mówiła o sobie w rodzaju męskim ,nosiła spodnie ,jeździła konno ,strzelała. Miała ognisty temperament i nietuzinkowy umysł .
Nigdy nie bawiła się lalkami ,tylko właziła na drzewa i wysokie snoby siana. Była wysoka ,szczupła ,miała ciemne włosy i oczy i nie zdawała sobie sprawy ,że jest bardzo ładna bo nikt w domu jej tego nie mówił.
Dwie starsze siostry wyszły już za mąż i miały własne dzieci ,zaś Doroty myślała tylko o tym by złapać męża a młodszą siostrę traktowała jak powietrze.
Doroty była śliczną blondynką o brzoskwiniowej cerze i małym zgrabnym nosku ,która umiała znakomicie gotować ,piec i szyć ,a w domu panował wzorowy porządek.
-Powinnam już gotować dla własnego męża i dzieci westchnęła Doroty podając obiad .
-Na co ci mąż ?zdziwiła się Gina. Cały czas narzekasz ,że tylko siedzisz w domu ,spełniasz zachcianki ojca i czujesz się jak Kopciuszek lub jakaś inna baśniowa sierota . Z mężem miałabyś to samo i jeszcze byś musiała rodzić dzieci.
-Co ty tak możesz wiedzieć dzieciaku rzekła Doroty pogardliwie. Masz zaledwie piętnaście lat.
-Siedemnaście poprawiła Gina. Nie lubiła gdy ją odmładzano.

Nataniel jechał na Piorunie gdy zobaczył , że ktoś przeskakuje przez wąwóz. Było to bardzo niebezpieczne . Jeździec popisywał się swoją brawurą ,jakby nie zdając sobie sprawy ,że to może grozić skręceniem karku .
-Porozmawiamy sobie z nim co nie Piorun ?
Piorun ,dziki mustang ,czarny jak węgiel był najpiękniejszym zdaniem Nataniela koniem na świecie. Przejawiał on niemal ludzką inteligencję. Nataniel go ujarzmił i od tej pory byli nierozłączni.
-To niebezpieczne skakać przez wąwóz odezwał się Nataniel.
-Do mnie mówisz odparł chłopiec o wesołych i zuchwałych oczach. Pewnie nigdy tego nie robiłeś i się boisz.
-Nie muszę udowadniać swojej odwagi w tak głupi sposób rzekł Nataniel Cartwright z typową dla siebie powagą.
-Założę się że mówisz tak ,bo nigdy tego nie robiłeś.
-Robiłem.
-No to skocz.
Koń wykonał przeskok a jeździec wyleciał w powietrze.
Nataniel czekał aż ten bezczelny osobnik go znajdzie ,czekał chwilę i udawał nieprzytomnego.
-Żyjesz usłyszał znajomy głos. Nie chciałem cię zabić.
Nataniel otworzył oczy i zaśmiał się.
-Chciałem ci tylko pokazać jak to się może skończyć ,chłopcze.
Dostał w gębę ,oddał i zaczęła się szamatonina. Z pewnym momencie zaczął wiać silny wiatr i porwał kapelusz przeciwnika Nataniela. Dopiero teraz spostrzegł ,że osoba ubrana w męską koszulę i spodnie to dziewczyna ,a on ją uderzył w twarz ,przywalił do ziemi i siedział na niej.
-Jesteś dziewczyną powiedział nie ukrywając zaskoczenia.
-Ty idioto warknęła Gina. Jak można być takim głupim ?
-To nie takie proste przyznał Nataniel. Przepraszam ,że cię uderzyłem ale nie wiedziałem ,że jesteś kobietą.
-Mógłbyś zejść ze ze mnie spytała Gina.
-Co ?odparł Nataniel rozkojarzonym tonem. Ach tak .
Wstał i Gina po chwili też wstała .Nie umiała ukryć złości.
-Palant nad palantami . Kim ty w ogóle jesteś ?
-Nataniel Cartwright do usług szanowana pani powiedział chłopak i uśmiechnął się.
Wbrew samej sobie dziewczyna pomyślała ,że ten jego uśmiech i czarne oczy są niesamowite i zwalają z nóg. Ale nie dała po sobie tego poznać ,była przecież mężczyzną a nie typem słodkiej panienki ,która wzdycha do takich idiotów.
-Jesteś z tych Cartwrigtów?
-Tak odparł chłopiec. A imię szanownej panienki ?
-Gin Anderson rzekła Gina .
-To nie jest imię dla dziewczyny stwierdził Nataniel.
-Znalazł się znawca odparła oburzona Gina.
-Lepiej byś wyglądała w sukience powiedział chłopiec przypatrując się jej uważnie.
-Jak tak lubisz sukienki ,to sam je noś odpowiedziała dziewczyna przesyłając mu oburzone spojrzenie.Nigdy nie spotkałam takiego idioty.
-A ja tak pyskatej panienki rzekł Nataniel.
Gina wsiadła na konia .
-Spotkamy się jeszcze ?spytał chłopiec.
-Mam nadzieję ,że nie odparła Gina. Nie cierpię cię.
-To dobrze odpowiedział młody Cartwright a na jego policzkach pojawiły się rozkoszne dołeczki. Gina znowu się zawstydziła przed samą sobą ,że ta myśl przyszła jej do głowy.
Co się z nią działo ,ten zarozumialec ją irytował a jego uśmiech ,oczy ,dołeczki w policzkach wytrącały ją z równowagi.
Stanowczo nie powinien się tak uśmiechać ,to powinno być zabronione. Pewnie był przyzwyczajony do tego ,że dziewczyny traciły dla niego głowę ,a ona nie zamierzała być jedną z nich. Nie wierzyła w miłość ani inne sentymentalne bzdury dla głupiutkich,ckliwych panienek.
-Dlaczego dobrze ?spytała machinalnie.
-Bo przynajmniej nie jestem ci obojętny. Niechęć to jakiś konkret.
Gina prychnęła i odjechała ale nie mogła się powstrzymać i po chwili odwróciła głowę. Jechał za nią.
-Czego chcesz idioto ?
-Mogłabyś byś byś bardziej uprzejma zwrócił jej uwagę Nataniel. Przeprosiłem cię ,wiec już się nie złość. Możemy chyba zostać przyjaciółmi .
Gina zastanawiała się przez chwilę .
-Dobrze ,tylko nie mów mi ,że mam nosić sukienki powiedziała po chwili.
-A ty nie nazywaj mnie idiotą odparł Nataniel.
-Zgoda odparła dziewczyna. Ścigamy się ?

-Nie wiedziałam ,że znasz Nataniela Cartwrigta rzekła Doroty przypatrując się młodszej siostrze z uwagą.
Gina czyściła konia w stajni a wydawała się jakaś inna ,rozmarzona i rozkojarzona.
-Nie znaliśmy się ,dopóki nie usiadł na mnie rzekła Gina a widząc zdziwioną,minę starszej siostry wybuchnęła perlistym śmiechem w którym ,nie było ani odrobiny sztuczności .
Śmiała się długo i nie mogła uspokoić.

-Kto ci podbił oko ?spytała Susan widząc swojego pasierba w drzwiach szpitala.
-Nie powiesz tacie ? Bo to trochę wstyd.
-Wstyd ?
-To dziewczyna mnie uderzyła ,myślałem ,że to chłopak.No nie śmiej się.
Susan przybrała poważny wyraz twarzy.
-Nie przejmuj się rzekła po chwili. Joe mi opowiadał ,że twój ojciec przywiózł kiedyś do Ponderosy chłopca i kazał go wykąpać. I dopiero HopSing go uświadomił ,że przywiózł dziewczynę. Z kolei sam Joe kiedyś wygrał w pokera ,pewną Chinkę a myślał ,że gra o konia. Nie śmiałam się z ciebie ,tylko z tego ,że ta historia się ciągle powtarza w pewnym sensie.
Nataniel roześmiał się i wspólnie z Susan długo się śmiali z tej historii ,wracając do domu.
-Nie martw się ,nic tacie nie powiem zapewniła Susan Nataniela.
Adam zobaczył ich przez okno i pomyślał ,że może dziękować Bogu za to ,że ma tak wspaniałą rodzinę.
Susan która dała mu dwoje wspaniałych dzieci ,Benniego i Alice a równocześnie pokochała jego odnalezionego syna .
Przez wiele lat nie wiedział o jego istnieniu ,gdyby Ruth wtedy nie odeszła ,wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej.
Ale nie umiał odpowiedzieć na te pytanie ,czy wtedy byłby szczęśliwszy ?
Może zdawanie takich pytań nie miało sensu ,widocznie tak musiało być.
-Z czego tak się śmialiście? spytał gdy weszli do domu .
-A to nasza słodka tajemnica odparła Susan. Spojrzała porozumiewawczo na Nataniela a w jego oku pojawiła się figlarna iskierka.

Susan skończyła czesanie swych włosów i udała się do łózka.
-Nataniel ma dziewczynę ,tylko jeszcze o tym nie wie powiedziała opierając głowę o ramię męża.
-Założę się ,że jest inna niż wszystkie rzekł Adam z lekką ironią w głosie.
-Masz rację zgodziła się Susan i zaśmiała się cichutko. Mąż pocałował ją w czoło ,spojrzała na niego z lekkim wyrzutem.
-Tak to się całuje dzieci na dobranoc rzekła. Jesteśmy już tak długo po ślubie ,że przestałeś się starać.
Zamknął jej usta pocałunkiem. Jego usta powędrowały ku jej szyi a palce zaczęły rozpinać luźny ,karczek jej nocnej ,koronkowej koszuli .

-A pomyśleć ,że kiedyś nie rozróżniałeś chłopaka od dziewczyny powiedziała Susan godzinę później,leżąc obok Adama.
-Skąd o tym wiesz ? zdziwił się Adam. Joe ci wypaplał tak ,kiedyś mu utnę ten jego długi jęzor.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:00, 24 Sie 2013    Temat postu:

Bonanzowo, westernowo i rodzinnie. Ciekawe, czy Nataniel i Gina jednak zostaną parą zakochanych. Na razie to chyba trochę się kłócą. To pierwsza fascynacja raczej ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:28, 24 Sie 2013    Temat postu:

Jestem ciekawa co dalej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lidka
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:07, 24 Sie 2013    Temat postu:

Widzę, że Joe nic nie wie o pannie Priscilli, a przynajmniej o pewnym szczególe z jej i Adama życia (inaczej też by wypaplał). To może dlatego, że to zdarzenie z alternatywnej rzeczywistości fanfiku Riki. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 2 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin