Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gwiazda przewodnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 25, 26, 27  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:15, 05 Kwi 2014    Temat postu:

Cat Stevens to chyba znany wokalista tak się nazywał ... sami znani ludzie - Perry King, Cat Stevens ... ale treść niezła i akcja też ... mam nadzieję, że nie trafił w Nata, przecież szeryf wiedział o napadzie i pewnie był czujny ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:37, 05 Kwi 2014    Temat postu:

"Pogłaskała szorstki zarost Adama i pocałowała w usta."

Pomarzyć zawsze można Rolling Eyes

Nat samotnik, taki outsider - cały Adam, ale odważny, a młodość, cóż...rządzi się swoimi prawami. Czekam co mu "zrobisz" Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:27, 06 Kwi 2014    Temat postu: Gwiazda przewodnia

Nat usłyszał głos Susan. Był w domu ,leżał na swoim łóżku a czuł ,że głowa pulsuje mu z bólu. Nie pamiętał co się wydarzyło ,zanim zapadł w ciemność.
-Nie martw się -powiedziała macocha. Perry przyjechał tu i twój ojciec ,dziadek wujkowie pojechali by ruszyć ci z odsieczą. Artur już ich aresztował ,Siedzą w wiezieniu i czekają na proces.
-Czy jest noc -spytał Nataniel.
-Nie jest dzień -odpowiedziała Susan.
-To czemu jest tak ciemno ?
Minęło kilka dni. Susan i doktor Martin po zbadaniu Nata ,byli pewni ,że jego ślepota była chwilowa i za jakiś czas wróci do siebie ,nie potrafili jednak ,powiedzieć kiedy to nastąpi. Chłopak nie chciał jednak z nikim rozmawiać, ani wychodzić z pokoju.
-Musimy porozmawiać -Adam stanowczym krokiem wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Usiadł przy jego łóżku.
-O czym tato -spytał Nat z gniewem w głosie. O tym ,że twój syn jest kompletnym idiotą i sam na siebie zesłał kalectwo.
-To nie w twoim stylu siedzieć i użalać się nad sobą -zauważył Adam. Chcę ci powiedzieć.
Adam urwał ,bo poczuł ,że głos mu się łamię. Zwykle był spokojny i opanowany ,rzadko i niechętnie mówił o swoich uczuciach.
-Posłuchaj -zaczął po chwili zupełnie innym głosem -bardzo cię kocham ,bez względu na wszystko.

Linda idąc do Nata ,spotkała na schodach Perego i mimowolnie się skrzywiła na jego widok. Ten nagle złapał ją za rękę.
-Nie lubisz mnie prawda -zauważył ,ze złością ,która malowała się na jego twarzy. Uważasz ,że mnie to powinno spotkać ,a nie jego. I masz rację ,gdyby Bóg był sprawiedliwy ,to by mnie to spotkało,bo na to zasłużyłem.Wyjechałabym ,gdyby nie to ,że Nat jest moim przyjacielem i mnie potrzebuje. I wiem ,że on nigdy by mnie nie zostawił.
Puścił rękę Lindy ,zbiegł ze schodów i udał się do stajni. W jego głowie nie było ,żadnych kropek ani przecinków ,tylko same gniewne wykrzykniki. Kopnął znajdujące się na podwórzu krzesło z całą siłą ,na jaką było go stać.
Nic to jednak nie pomogło ,bo dalej był wściekły ,na Boga ,który zesłał na jego kumpla ślepotę. Dlaczego ten niby miłosierny Bóg ,robi porządnym ludziom takie złośliwe kawały ?
Odwrócił się i nagle zobaczył Lindę. Była w kremowej ,sukience z bufiastymi rękawami i czymś na głowię ,co było skrzyżowaniem czepka i kapelusza z rondem.
Jej czerwone jak maliny usta drżały,co tylko dodawało jej uroku .
-Przepraszam -rzekła wprawiając Perego w zdumienie. To prawda ,że cię nie lubię ale nie miałam prawa cię o to obwiniać . Ty też nie możesz winić Boga. .
-Dlaczego nie - spytał Pery z taką samą gniewną intonacją głosu. Wszyscy mówią ,że Bóg jest taki dobry ,niech to pokaże.
-To bluźnierstwo -zauważyła Linda. Nie pomożesz przyjacielowi ,gdy będziesz kłócił się z Bogiem.
Perry uśmiechnął się posępnie. Może Linda miała rację ,tego nie wiedział . Wiedział jedynie ,że nie może wyjechać z Ponderosy.
Dziewczyna też się zamyśliła ,bo nie wiedziała jak rozmawiać z Natem. Jak miała go zapewnić ,że jej uczuć nic nie zmieni ?
Po śmierci ojca była tak samotna i zagubiona ale zawsze Nat był przy niej ,a teraz role się odwróciły i bała się ,że nie podoła i nie będzie dla niego odpowiednim wsparciem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:31, 06 Kwi 2014    Temat postu:

Bardzo dramatycznie. Mam nadzieję, że Nat odzyska wzrok ... wydaje mi się, że Linda zaczyna lubić Perry'ego ... może nawet więcej niż lubić ... tak jakbym wyczuwała lekkie iskrzenie między nimi ... ale mogę się mylić ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:42, 06 Kwi 2014    Temat postu:

Zorino, wystraszyłaś mnie tą ślepotą Nata. Myślałam, że to będzie jakieś "zwykłe" zranienie, a tu zsyłasz na chłopaka kalectwo. Biedny Adam, co on musi czuć. Mam nadzieję, że Susan i doktor Martin nie mylą się co do postawionej diagnozy.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Nie 14:27, 06 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:56, 06 Kwi 2014    Temat postu: Re: Gwiazda przewodnia

zorina13 napisał:
W jego głowie nie było żadnych kropek ani przecinków, tylko same gniewne wykrzykniki.

Niezłe zdanie Exclamation

Szkoda mi Adama, który cierpi, patrząc na Nata.
Szkoda mi Nata, który cierpi fizycznie i psychicznie. Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:02, 06 Kwi 2014    Temat postu:

Też zwróciłam uwagę na to zdanie Very Happy... musiał być ostro wkurzony, skoro miotały nim głównie wykrzykniki. Laughing
Wierzę, że Zorina nie wyprowadzi Nata z choroby, ale.... mogłaby trochę go potarmosić Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:03, 07 Kwi 2014    Temat postu: Gwiazda przewodnia

Rysiki mrozu ,były na szybach małej Ponderosy ,domu ,który zbudował Adam na krótko przed narodzinami bliźniąt ,Benniego i Alicji.
Był to słoneczny ,zimowy dzień ,gdy Nataniel z Perrym i Lindą udał się na spacer po lesie.
Perry zaczął rzucać w dziewczynę śnieżkami i gonić ją ,by nacierać jej twarz śniegiem. Nat chciał iść w ich ślady i w tym momencie ,gdy o tym pomyślał potknął się i upadł.
-Pomogę ci wstać -zawołała Linda ,która pierwsza zauważyła co się stało i podbiegła w jego stronę.
-Sam sobie poradzę -odparł Nat ze złością . Nie potrzebuję opiekunki.
-Lepiej będzie Perry jak go zaprowadzisz do domu -rzekła Linda zwracając się do chłopaka.

Susan siedziała na fotelu bujanym i cerowała skarpety. Nat siedział na czerwonej kanapie,przykrytej białą narzutą. Odkąd Perry go przyprowadził ,nie odezwał się ani słowem.
Od wielu miesięcy widział tylko cienie i już zaczął godzić się z myślą ,że tak już zostanie.
-Pokłóciliście się z Lindą -spytała Susan z typowym dla kobiet ,ledwo zamaskowanym zainteresowaniem.
-Nawet nie -odparł Nat po chwili namysłu. Tylko nasza relacja się zmieniła. Zachowuje się bardziej jak moja matka niż dziewczyna.
-Relację w związkach ,zawsze się zmieniają -stwierdziła kobieta. Myślę ,że musicie ,szczerze o tym porozmawiać.
-To teraz do niej pójdę -zdecydował chłopak.
-Tata cię zawiezie po obiedzie -odparła Susan. Nie dyskutuj ,dodała stanowczym tonem.

Linda siedziała w swoim pokoju i patrzyła przez okno na świat gęsto usypany świeżym śniegiem. Nadaremnie próbowała stłumić łzy ,które napływały do jej oczu.
Odwróciła się i zobaczyła stojącego w drzwiach Pereggo.
-Co ty tu robisz -spytała ostrym tonem.
-Dlaczego płaczesz -odpowiedział jej pytaniem na pytanie.
-Bo człowiek na którym mi najbardziej zależy ,mówi ,że nie potrzebuje wcale mojej pomocy -odparła dziewczyna ze smutkiem w głosie .
Perry przytulił ją mocno ,gdy usłyszeli kroki Nata.
-Zostawię was samych -zdecydował Perry ,wychodząc z pokoju.
-Płakałaś -spytał Nat ,delikatnie dotykając ręką jej twarzy.
-Czy to ważne -żachnęła się Linda. I tak nie jestem ci potrzebna.
-To nie tak -zaprzeczył chłopak. Nie chce tylko byś na każdym kroku ,podkreślała moją chorobę.
Zapanowała ciężka niezręczna cisza. Linda podeszła do Nata i spojrzała w jego oczy ,czarne jak migdały ,które były dla niej najpiękniejsze na całym świecie.
Pomyślała o dniu ,gdy pojawił się nagle w San Francisco i o tym ile się od tego czasu wydarzyło ,jakby byli już zupełnie innymi ludźmi ,starymi ludźmi ,których już nic nie będzie w stanie zaskoczyć .
Ale jedno się nie zmieniło.
Położyła mu ręce na uszach i pocałowała w usta.

-Chyba się pogodzili -stwierdziła ciotka Matylda ,która podsłuchiwała pod drzwiami. Napijesz się ze mną kawy młody człowieku ?
Perry pokręcił przeczącą głową.
Różne myśli przelatywały mu przez głowę ,a raczej szereg obrazów ,gdzie pojawiała się Linda. Wiedział ,że nie powinien tego czuć i dlatego musiał o niej zapomnieć.
Była dziewczyną jego najlepszego przyjaciela ,a przyjaźn z Natem była jedyną rzeczą ,która mu się w życiu udała i nie zamierzał tego w żaden sposób zepsuć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 19:03, 07 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:13, 07 Kwi 2014    Temat postu:

Troszkę się zagmatwało u Perrego, ale pojął dobrą decyzję, że się nie wtrąci

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:34, 07 Kwi 2014    Temat postu:

Widzę, że Nat jest nieodrodnym synem swego ojca. Tak samo jak on uparty i zbyt dumny, żeby przyjąć pomoc od innych zwłaszcza od Lindy. Trochę obawiam się, że jak Nat znowu ujmie się honorem, to Perry może wykorzystać sytuację. No, ale zobaczymy, co będzie dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:27, 07 Kwi 2014    Temat postu:

Zorino, usunęłaś mój komentarz? Shocked Był pod wypowiedzią Camili, a teraz go nie ma.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:31, 07 Kwi 2014    Temat postu: Gwiazda przewodnia

Bo usunęłam tamten fragment i napisałam opowiadanie jeszcze raz.
Mam nadzieję ,że się nie gniewasz na mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:46, 07 Kwi 2014    Temat postu:

Nie gniewam się. Obecny fragment jest rzeczywiście lepszy. Cieszę się, że wzięłaś pod uwagę moją wcześniejszą wypowiedź, dokonując korekty.

"-Chyba się pogodzili -stwierdziła ciotka Matylda, która podsłuchiwała pod drzwiami."
Domyślna ta ciotka. Smile I jeszcze Perry'ego próbowała zwerbować do towarzystwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:55, 08 Kwi 2014    Temat postu:

Nie widziałam wcześniejszego fragmentu Shocked coś mnie ominęło? Ten fragment kończy się fajnie dla Nata, i Lindy ale szkoda mi Perry'ego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:42, 24 Kwi 2014    Temat postu: Gwiazda przewodnia

Juliana Moore wyszła z dyliżansu na stacji w Wirginia City. Była dziewczyną o gęstych ciemnych włosach ,trójkątnej twarzy i zbyt spiczastym podbródku ,właściwie niezbyt ładną. Miała nietuzinkowy umysł ,charakter ostry i daleki od słodyczy.
Przyjechała by odwiedzić Susan Cartwright ,która była daleką ,kuzynką jej matki. Miała na sobie granatową sukienkę z lnu z koronkowym kołnierzem a na głowie duży słomkowy kapelusz z żółtą wstążką .Wzrok tygrysicy ,gotowej zawsze do ataku ,bo jej ostre spiczaste oczy przykuwały do siebie uwagę.
Zastanawiała się czy ktoś po nią wyjdzie ,bo bierne czekanie nie leżało w jej naturze.
W tym momencie zobaczyła chłopaka ,w typowej kraciastej ,farmerskiej koszuli ,który był przystojny w jakiś nieoczywisty sposób . Na policzku miał charakterystyczną szramę ,która tylko dodawała mu uroku .
Spojrzała na niego w tym samym momencie ,gdy on spojrzał na nią.
-Hej -powiedział podchodząc do niej. Nie widziałaś dziecka ,które miało wyjść z dyliżansu ?
-Dziecka -zdziwiła się Juliana. Jechałam sama tym dyliżansem.
-To jest problem -zmartwił się Perry. Co się mogło stać tej dziewczynce ? I jak to wytłumaczę Cartwrigtom ?
Dziewczyna ku jego zdumieniu zaczęła się głośno śmiać.
-To ja jestem tą dziewczynką ,której szukasz -rzekła po chwili ,wprawiając chłopaka w zdumienie.
-Ty -wyjąkał Perry i umilkł . Gestem pokazał jej drogę i zaprowadził do bryczki.
-Nie musisz mnie wsadzać ani wysadzać ,sama sobie poradzę -rzekła młoda kobieta . Perry wzruszył ramionami i milczał . Nie umiał rozmawiać z dziewczynami .
Jadąc bryczką i wzdychając to świeże ,powietrze panna Moore podziwiała widoki. Promienie słońca delikatnie pieściły jej twarz.
-Oto Ponderosa -powiedział Perry ,gdy dojechali na miejsce.
Z trudem stłumiła okrzyk zachwytu. Stare ,piękne dumne sosny roztaczały swój cudowny zapach. W tym jeziorze kąpały się wróżki ,skoro miało taki czarodziejski połysk.
Nigdy nie widziała tylu krów na pastwisku.
Perry wysiadł z bryczki. Panna Moore wysiadając za nim potknęła się i wpadła w błoto.
Chłopak zamiast jej pomóc wstać ,tylko się przyglądał a na jego twarzy zobaczyła uśmieszek ,lekko szyderczy.
Zdenerwowała się i puściła wiązankę ,pięknych przekleństw.
-Ty baranie -wrzasnęła do Pereggo. Dlaczego mi nie powiedziałeś ,że ,tu jest błoto ?
-Trzeba uważać -odparł filozoficznie Perry. Dziewczyna w końcu się podniosła ,myśląc ,że Cartwrigtowie ,zobaczą ją upaćkaną i brudną. Była wściekła ,gorzej niż wściekła ,jej twarz była cała sina ze złości.
-Idiota -warknęła przez zaciśnięte zęby ,podeszła do niego i popchnęła go .

Kąpiel dobrze zrobiła Julianie. Pomogła jej się odświeżyć ,zmyć przeżycia całego dnia ,brud i upokorzenie jakiego zaznała.
Nie cierpiała ,tego Perrego Kinga. Musiała się jakoś na nim zemścić.

Okazja miała się nadarzyć niebawem ,gdy parę dni później był organizowany piknik.
Znalazła gdy siedział samotnie pod drzewem ,nie biorąc udziału w zabawię .
Była w żółtej sukience. Miała okrągłą szyję i biust ,dobrze podkreślony gorsetem. Jej usta były czerwone ,bardzo duże i zbyt szerokie.
Perry był ubrany w czarną koszulę ,spodnie i jakiś idiotyczny ,wielki kapelusz.
Uśmiechnęła się do niego słodko.
-To prawda ,że siedziałeś w więzieniu -spytała z udawanym współczuciem.
-Prawda -odparł szczerze.
-Jak tam jest ?
-Mam ci opowiedzieć ,dzień po dniu 10 lat życia -spojrzał na nią uważnie.
-Nigdy nie miałaś dziewczyny ,prawda -spytała i zarzuciła mu ręce na szyję . Pocałuj mnie ,chciałabym bym być pierwszą .
Cmoknął ją w usta niczym mały ,wystraszony chłopczyk.
Zaczęła się głośno śmiać.
-Nie masz pojęcia o kobietach -rzekła Juliana. Żadnego .
W jego oku pojawił się gniewny ,niebezpieczny błysk i dziewczyna cofnęła się przerażona. Rozdarł się po chwili wielki krzyk i wszyscy obecni na pikniku ,zobaczyli jak panna Moore wpada do jeziora.
Wylazła z wody ,mokra ,trzęsąca się z zimna i wściekła.Podeszła do śmiejącego się Perrego Kinga i tym razem ona go popchnęła by też wpadł do wody.
Widząc go jak wyłazi mokry z wody ,uśmiechnęła się krzywo pod nosem ,bo rachunki zostały wreszcie wyrównane i miała z tego powodu jakoś złośliwą satysfakcję.
Spojrzała na niego i zobaczyła w jego oczach chęć mordu. Pomyślała ,że może trochę przesadziła ,czemu drażniła takiego niebezpiecznego typa ?
Podszedł do niej i chwycił za ramię ,tak mocno ,że aż pisnęła z bólu.
-Ty głupia dziewucho -warknął. Myślisz ,że to jest śmieszne ?
-Nie jesteś dżentelmenem -odparła Juliana,patrząc mu prosto w oczy . Tylko zwyczajnym chamem i barbarzyńcą.
-A ty nie jesteś damą -odpowiedział Perry po chwili namysłu. Żadna dama się nie zachowuję tak jak ty.
-Ty -Julianna miała puścić kolejną wiązankę w jego stronę ,gdy zamknął jej usta pocałunkiem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Czw 9:57, 24 Kwi 2014, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 25, 26, 27  Następny
Strona 15 z 27

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin